Choroba, przeszczep wątroby i niepełnosprawność... Potrzebna pomoc!
Zachorowałem, potem odeszła ode mnie żona, zabierając wszystko. Z dnia na dzień zostałem z niczym, bez mojego ukochanego synka, za to ze śmiertelnie niebezpieczną chorobą. Jakoś muszę żyć dalej, bo co innego mi zostało? Staram się, jak mogę, choć jest ciężko… Nie prosiłem nigdy o pomoc, ale teraz stoję pod ścianą… Nigdy nie skarżyłem się na swoje zdrowie. Byłem zdrowy, pracowałem, miałem rodzinę. Nagle jednak zacząłem chudnąć, czułem się coraz słabiej. Poszedłem do lekarza. Już podstawowe wyniki krwi wykazały, że coś złego dzieje się ze mną. Zlecono mi dokładniejsze badania, które wykazały, że mam wirusowe zapalenie wątroby typu B. Dla mnie był to szok. Trafiłem do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Nie było innej możliwości, tylko przeszczep wątroby, na który nie musiałem na szczęście długo czekać. Niestety, po nim nastąpiły komplikacje. Doszło u mnie do zapalenia mózgu i rdzenia kręgowego. Byłem bliski śmierci... Blisko 3 miesiące byłem w śpiączce. Z racji braku jakiejkolwiek rehabilitacji doszło u mnie do skostnień w biodrach. Lekarze mówili, że przez to nie będę w stanie chodzić, ale mój upór sprawił, że mogę poruszać się o kulach! To i tak wiele, choć tak odbiega od sprawności, którą odebrała mi choroba i brak rehabilitacji… Muszę często jeździć na wizyty lekarskie i kontrole. Mieszkam w maleńkiej miejscowości, a najbliższy lekarz jest kilkadziesiąt kilometrów. Chciałbym zebrać pieniądze na samochód dostosowany do moich potrzeb, abym mógł nim kierować bez używania nóg. Dla mnie taki wydatek jest ogromny, dlatego jestem zmuszony prosić o pomoc. Wiem, że proszę o wiele… Straciłem już jednak tak dużo, że ośmielam się prosić o jakiekolwiek wsparcie, by móc dalej walczyć o swoje zdrowie. Wierzę, że kiedyś jeszcze uśmiechnie się do mnie szczęście. Z góry dziękuję za każdą pomoc. Sławek ➡️ doba.pl – Charytatywne zawody wędkarskie dla Sławomira: