Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcin Maćkowski
1 dzień do końca
Marcin Maćkowski , 28 lat

Alert❗️Tragiczny wypadek prawie zabrał życie Marcinowi❗️Trwa walka o jego sprawność❗️

Marcin dotychczas pracował w firmie motoryzacyjnej jako logistyk. Był ambitnym, młodym mężczyzną, szczęśliwie zakochanym w swojej narzeczonej. Życie naprawdę dobrze mu się układało, aż do dnia swoich 27 urodzin. Wtedy otrzymał od losu najgorszy prezent, jaki można sobie tylko wyobrazić. Śmierć zajrzała mu prosto w oczy… Wszystko przez tragiczny wypadek!  Brat odbywał podróż służbową do Niemiec. Zatrzymał go wypadek na autostradzie. Samochód, którym podróżował był ostatni w sznurze pojazdów. Stała się tragedia! Kierowca poruszający się z nieprzepisową prędkością, nie zauważył utworzonego korka i uderzył prosto w auto mojego brata.  Walka o życie Marcina rozpoczęła się jeszcze na nieszczęsnej autostradzie. Tego samego dnia, tą samą trasą, przejeżdżała kolumna wojsk amerykańskich i żołnierze udzielili mu pierwszej pomocy. Prawdopodobnie dzięki temu, dziś nadal jest wśród nas. Następnie brat został przetransportowany w stanie krytycznym do szpitala, gdzie zaczęła się walka z czasem.  My – rodzina Marcina, o niczym nie byliśmy poinformowani. Brat trafił do szpitala, jako człowiek bez imienia i nazwiska. Niepokojące wydało mi się, że Marcin nie wysłał wiadomości, że dojechał na miejsce – zawsze to robił. Czułem, że wydarzyło się coś złego. Od razu skontaktowałem się z jego szefem, który również nie dostał informacji z niemieckiego oddziału, że brat dotarł na miejsce.  Zaczęły się poszukiwania. Finalnie skontaktował się z nami polski lekarz i przekazał okropne wieści. Mój świat się zawalił, jedyne co mogłem z siebie wykrztusić to było: „Proszę, ratujcie mojego brata”. Wsiadłem z mamą i narzeczoną Marcina do samochodu i pojechaliśmy do niego.  Obrażenia były dramatyczne. Podczas uderzenia najbardziej ucierpiała głowa Marcina. Konieczne było przeprowadzenie kilku poważnych operacji, ratujących jego życie. Jedną z najpoważniejszych było wykonanie trepanacji czaszki, aby kontrolować ciśnienie w głowie Marcina, które cały czas rosło. Lekarze nie dawali nam nadziei, choć nie mogliśmy tego do siebie dopuścić – przygotowywaliśmy się na najgorsze. Ostatecznie, nasz dzielny wojownik wygrał walkę o życie. Ze względu na krytyczny stan zdrowia, Marcin musiał być wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Z czasem, gdy sytuacja się stabilizowała, lekarze zaczęli zmniejszać dawkę leków, ale brat nadal się nie wybudzał. Trwało to bardzo długo, aż finalnie zaczął otwierać oczy – niestety do dzisiaj, bez świadomości.  Do 29 stycznia 2024 roku, Marcin przebywał w szpitalu w Niemczech. Ze względu na stan zdrowia lekarze nie zgadzali się na przetransportowanie go do Polski. Obecnie brat przebywa w specjalistycznej klinice, gdzie poddawany jest intensywnej rehabilitacji. Specjaliści stosują terapię funkcjonalną, która polega na wprowadzaniu czynności z życia codziennego. Pracują także, aby nie miał napięcia mięśniowego.  Lekarze są bardzo ostrożni w wydaniu finalnej opinii, jak będzie wyglądać przyszłość Marcina. Rokowania nie są najlepsze, rehabilitanci robią co w ich mocy, aby wrócił do sprawności. Jeszcze nie wiadomo czy Marcin będzie w stanie sam funkcjonować, niestety skłaniają się bardziej przy opinii, że będzie zależny od innych.  Mocno wierzę, że brat z tego wyjdzie. Przeszedł już w tak krótkim czasie wiele stanów zagrożenia. Wygrał nie jedną walkę o życie, dlaczego miałby nie wygrać tej o sprawność? Niestety rehabilitacja i leczenie na tym etapie jest niesamowicie kosztowne, a my nie dajemy już sobie sami rady. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc. Proszę wesprzyjcie Marcina w tym ostatecznym starciu! Bliscy Marcina

32 676 zł
Katarzyna Kocur
1 dzień do końca
Katarzyna Kocur , 36 lat

Mama dwóch córeczek walczy ze stwardnieniem rozsianym! Zatrzymaj postęp choroby!

Moje życie od diagnozy drastycznie się zmieniło! Jestem mamą dwóch wspaniałych córeczek i to dla niech muszę być zdrowa i jak najdłużej sprawna! Moja choroba niestety szybko postępuje i potrzebuję pomocy!  W pewnym momencie pojawiły się problemy z chodzeniem. Niemal dwa lata szukałam przyczyny, aż w końcu lekarze postawili diagnozę. Nie myślałam, że sytuacja okaże się aż tak poważna! Stwardnienie rozsiane zdominowało moje życie. Niestety choroba bardzo szybko postępuje! Poruszam się przy pomocy kuli, ale jest bardzo ciężko. Pojawia się także zmęczenie, bóle głowy, mięśni… Nie mogę dopuścić do sytuacji, że całkowicie utracę sprawność! Pragnę wychować moje dzieci i być dla nich wsparciem! Pomóc mi może tylko rehabilitacja, częsta i intensywna.  Nie zdołam opłacić jej kosztów, co stawia mnie w jeszcze trudniejszej sytuacji. Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie, które jest teraz dla mnie ogromnie ważne. Chcę wspierać moje dzieci, chodzić z nimi na spacery i być przy nich. Bez Waszej pomocy, stanie się to niemożliwe… Kasia

9 325 zł
Daryna Osadchuk
1 dzień do końca
Daryna Osadchuk , 3 latka

Uwolnij Darynę z koszmaru zgotowanego przez rzadką, genetyczną chorobę❗️

Ciąża przebiegała spokojnie, lekarze nie zauważali żadnych nieprawidłowości. Z niecierpliwością czekaliśmy na spotkanie z naszą dziewczynką. Idąc na salę operacyjną wyobrażałam sobie, jak za kilka godzin będę przytulać i karmić moją maleńką. Niestety, wszystko legło w gruzach. Nasza miłość nie zdołała uchronić jej przed chorobą... Po raz pierwszy zobaczyłam swoje dziecko 8 godzin po porodzie i to tylko dlatego, że wybłagałam, że przekonałam lekarzy, że nie wystarczy mi wiedzieć, że z córeczką wszystko jest dobrze. Musiałam ją zobaczyć... Na ręce mogłam ją wziąć dopiero po 2. tygodniach. Każdy pytał mnie, jak mogłam nie zauważyć, że moja córka jest tak strasznie chora. I jak nikt w okresie ciąży nie zauważył ogromnej wady serca, która przeszkadzała jej w oddychaniu. Pierwsze 7 miesięcy życia Daryny żyliśmy nadzieją, że wszyscy się mylą. Że już zaraz zacznie jeść, raczkować, mówić... Niestety tak się nie stało... Jeden z profesorów po pierwszej konsultacji od razu rozpoznał chorobę. Stwierdził zespół OHDO. Powiedział, że to się zdarza raz na milion, że wygraliśmy na loterii. Niestety nie była to szczęśliwa wygrana... Nie wiemy, co będzie dalej. Czy nasza córcia opanuje sztukę prowadzenia rozmów? Czy będzie chodziła? Czy przeżyje dłużej niż 4 lata? Kochamy ją ponad wszystko... Czasami dajemy się ponieść fantazji i wyobrażamy sobie, jak nagle mówi, że ma już tego dość, wstaje i zaczyna biegać ze swoim braciszkiem, który czeka na to bardziej niż my.  Błagamy o pomoc. Z Waszym wsparciem jest nadzieja na lepszą przyszłość i lepsze funkcjonowanie naszej córeczki. Musimy dostosować dom do jej potrzeb, zakupić sprzęt rehabilitacyjny, zapewnić leczenie i rehabilitację. Prosimy, nie przechodźcie obojętnie... Rodzice

201 zł
Arkadiusz Schroder
1 dzień do końca
Arkadiusz Schroder , 30 lat

Walczę o poprawę zdrowia i życia! Pomożesz mi?

Jestem Arek i mam 29 lat. Urodziłem się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym. Pomimo wielu przeciwności uważam, że życie jest piękne! Czasami jednak stawia przed nami trudne wyzwania. Proszę o pomoc w ich przezwyciężeniu! Schorzenie, na które cierpię to zespół różnorodnych zaburzeń ruchu, postawy, wynikające z trwałego uszkodzenia mózgu we wczesnym stadium rozwoju. Moja koordynacja ruchowa jest całkowicie zaburzona, mam dużą spastyczność mięśni i trudności z samodzielnym spożywaniem pokarmów. Zmagam się z bolesnym przykurczami oraz wymagam systematycznej rehabilitacji.  W 2016 roku spotkała mnie wielka tragedia… Nagle zmarła moja mama… Zamieszkałem z siostrą, która do dziś się mną opiekuje. Mieszkanie jest ciasne, przebywamy w nim w czwórkę. Ja korzystam z wózka inwalidzkiego, co nie daje mi możliwości swobodnego poruszania. Uważam, że pomimo trudności, bólu i cierpienia – życie jest piękne. Piękne, bo wokół mnie mam wspaniałych ludzi, którzy mnie wspierają i motywują. Kocham życie i mam dużą wolę walki! Dzięki waszej pomocy będę mógł lepiej żyć, spełnić choć jedno marzenie i zadbać lepiej o swoje zdrowie.  Marzy mi się rower, dzięki któremu moja siostra będzie mogła mnie przewozić w różne ciekawe miejsca. W końcu zacznę podróżować! Potrzeb jest jednak więcej. Każda godzina profesjonalnej rehabilitacji jest bardzo droga. Do tego dochodzą wizyty lekarskie, turnusy, specjalistyczna dieta. Bardzo proszę o wsparcie! Dzięki niemu przybliżę się do poprawy swojego zdrowia i życia. Arek z siostrą Kingą

2 028,00 zł ( 6,35% )
Brakuje: 29 887,00 zł
Szymon Długopolski
1 dzień do końca
Szymon Długopolski , 24 lata

Wypadek motocyklowy. Potem niedowład nóg❗️Student 3. roku medycyny potrzebuje Twojej pomocy❗️

Od dziecka chciałem i uczyłem się, żeby pomagać innym. Teraz sam jednak potrzebuję pomocy. Byłem człowiekiem wielu pasji: narciarstwa górskiego, skoków spadochronowych w kombinezonie wingsuit, wspinaczki i trekkingu. Góry były dla mnie wszystkim. Daj mi szansę, abym mógł do nich powrócić! Ostatni dzień sierpnia był dla mnie początkiem zmian. Niestety na gorsze. To wtedy uległem wypadkowi komunikacyjnemu, w którym doznałem urazu rdzenia kręgowego. Następstwem był niedowład kończyn dolnych.  Przez miesiąc byłem w śpiączce farmakologicznej z powodu urazu wielonarządowego i odmy opłucnowej. Obudziłem sie w zupełnie nowej rzeczywistości, w której nie czułem już własnych nóg! Nie da się tego opisać. To coś niewyobrażalnie strasznego! Moje własne ciało odmówiło mi posłuszeństwa! Nie chciałem się jednak poddać i pozwolić, aby niedowład wygrał. Podjąłem walkę o sprawność.  Życie moje i mojej rodziny koncentruje się teraz tylko na przywróceniu mnie do sprawności. Obecnie przebywam w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie pod opieką wielu specjalistów wzmacniam swoje mięśnie i uczę się samodzielności.  Za pół miesiąca wrócę do domu. Pragnę rozpocząć wówczas rehabilitację w warunkach domowych. Tylko w ten sposób podaruję sobie większe szanse… Droga, która mnie czeka jest bardzo kosztowna. Boję się, że bez dodatkowej pomocy, nie będę w stanie jej pokonać. Dlatego proszę o Twoje wsparcie. Będę wdzięczny za nawet najmniejszy dobry gest. Potrzebuję nadziei…  Szymon

24 126 zł
Hania Kirol
1 dzień do końca
Hania Kirol , 11 lat

Kosztowne badania genetyczne – jedyną szansą❗️

Jak mam walczyć, skoro nie wiem, kto jest moim przeciwnikiem? Przeciwnikiem, który wysysa z mojej kochanej córeczki radość z życia, sprawność, zdrowie i szansę na szczęśliwą przyszłość. Ona nie ma możliwości zaznać beztroskiego dzieciństwa – tak jak jej rówieśnicy. Dasz jej szansę na samodzielną przyszłość? Pierwsze niepokojące objawy zauważyłam, gdy córeczka nie sygnalizowała mi swoich potrzeb. Nie komunikowała się ze mną, nie ukazywała swoich emocji, odczuć… Niestety lekarze odsyłali mnie do domu, nie widzieli w jej zachowaniu nic niepokojącego. Hania nie podejmowała prób siadania, dlatego sama rozpoczęłam intensywną, domową rehabilitację, dzięki której usiadła, ale dopiero po ukończeniu 18. miesiąca życia.  W wieku dwóch lat zaczęła chodzić, ale potykała się o własne nóżki. Jako świeżo upieczony rodzic biegałam od lekarza do lekarza, by znaleźć źródło tych problemów i niepokojących objawów. Niestety nie otrzymywałam odpowiedzi na pytania, które odbijały się w mojej głowie jak echo. Pocieszał mnie fakt, że córeczka w swoim tempie, ale szła do przodu. Zaczynała mówić i robiła coraz więcej kroków, które napawały mnie nadzieją. Niestety pierwszy atak padaczki zmienił wszystko. Czułam się, jakby ktoś podmienił moje dziecko. Wszystko, co udało nam się do tej pory wypracować, zniknęło. Byłam zrozpaczona.  Pukałam do wielu drzwi, szukałam pomocy, gdzie tylko się dało. Bez skutku. W końcu Hania trafiła do Pani Doktor, która wykonała rezonans magnetyczny. Badanie wykazało, że na problemy zdrowotne mojej córeczki miało wpływ niedotlenienie okołoporodowe. Niestety skutków nie udało się już cofnąć. Moja córeczka cierpi na autyzm dziecięcy i padaczkę lekooporną. Ma również pogłębiający się problem ze skoliozą kręgosłupa oraz hamowaniem rozwoju. W częściowych badaniach genetycznych, na które czekałam ponad rok, wyszło, że Hania ma uszkodzone aż 5 genów!  Niestety może być ich więcej. Na nasze nieszczęście choroby, które mogą się za tymi genami ukrywać, mogą być śmiertelne dla mojej Hani. Dlatego tak ważne jest jak najszybsze przeprowadzenie szczegółowych badań genetycznych! Hania mówi, ale ma bardzo ubogi zasób słów, przez co nasza komunikacja jest znacznie utrudniona. Uczęszcza do szkoły specjalnej, gdzie ma również szereg terapii i zajęć ze specjalistami. W lepsze dni, gdy widzę jej uśmiech, moja nadzieja na lepszą przyszłość córeczki rośnie. Niestety w zdecydowanej większości musimy mierzyć się z tymi gorszymi, podczas których Hania bardzo cierpi. A ja opadam sił, bo wiem, że sama nie zapewnię jej odpowiedniego leczenia, diagnostyki i rehabilitacji. Bardzo potrzebuję pomocy! Dla moich dzieci zrobiłabym wszystko, nie mogę pozwolić, by to pieniądze stanęły na drodze do zdrowia Hani. Pomożesz? Mama Hani

1 665 zł
Wiktor Mazurkiewicz
1 dzień do końca
Wiktor Mazurkiewicz , 14 lat

Tylko z Waszą pomocą Wiktor zostanie objęty specjalistycznym leczeniem!

Wiktor przyszedł na świat jako zdrowy, pełny energii chłopiec. Niestety, niedługo po skończeniu 3. roku życia zdiagnozowano u niego zespół nerczycowy.  Choroba ta charakteryzuje się nadmiernym wydalaniem białka. Głównymi objawami są obrzęki, wysokie ciśnienie krwi i zwiększone ryzyko zakrzepów.  Po diagnozie byliśmy w szoku, w naszym życiu doszło do wielu zmian. Wspólne, rodzinne spędzanie czasu odbywało się w szpitalnych salach. W tym momencie zaczęliśmy walkę o zdrowie i życie syna! Wiktor codziennie przyjmuje garść leków, kontrolujemy jego ciśnienie, sprawdzamy poziom białka w moczu i kontrolujemy bilans płynów. Syn jest pod opieką wielu specjalistów. Wdrożono także terapię sterydową, niezbędną do kontrolowania rozwoju choroby, jednak ta wpłynęła na odporność Wiktora, co z kolei skutkuje częstymi infekcjami.   Dodatkowo u Wiktora pojawił się niedobór wzrostu, który jest dużym problemem dla jego zdrowia, jak również dla jego samopoczucia. Jedyną szansą na poprawę wzrostu i jakości życia jest terapia hormonalna.  Wiktor jednak nie kwalifikuje się do sfinansowania tej terapii w ramach NFZ, a jej koszty są ogromne! Miesięczny koszt leczenia hormonalnego wynosi ponad 4.000,00 zł! Wiktor aktualnie potrzebuje sześciu dawek leku... Prosimy o pomoc. Tylko z Wami Wiktor będzie mógł poprawić swój stan zdrowia i spełniać swoje marzenia. Jesteście naszą nadzieją! Mama

8 156,00 zł ( 28,39% )
Brakuje: 20 568,00 zł
Tomasz Burnos
Pilne!
1 dzień do końca
Tomasz Burnos , 45 lat

Trwa bitwa o życie Tomka❗️Liczy się każda minuta❗️

Mam 44 lata, to jeszcze nie czas, aby umierać. Nie jestem zbyt zamożny, żyję jak każda przeciętna polska rodzina, ale za to mam o wiele więcej – kochającą żonę Edytę i wspaniałą córkę Martynę, z której jestem bardzo dumny.  Mój dramat rozpoczął się 5 lat temu, kiedy będąc w pracy dostałem zawrotów głowy, które nie pozwoliły mi normalnie funkcjonować. Myślałem, że to zwykłe zmęczenie, ale niestety prawda okazała się o wiele gorsza! Wykryto w mojej głowie jeden z najgorszych nowotworów, glejak 4 stopni ! Miałem jednak nadzieję, że może uda mi się wyzdrowieć. Po częściowym usunięciu guza, rozpocząłem radio i chemioterapię tabletkową. Potem wróciłem do normalnego życia i udało mi się wygrać z chorobą. Tak mi się wtedy przynajmniej wydawało. Miałem nadzieję, że już więcej nie będzie mi dane zmierzyć się z tak potwornym przeciwnikiem, jakim jest glejak.  A jednak, przy rutynowej kontroli wyszła wznowa! Załamałem się, bo wiem co to oznacza. Mój świat się zawalił, ale powiedziałem sobie, że nie poddam się bez walki, za bardzo kocham życie i swoją rodzinę.  Myślałem, że sam sobie poradzę, że nie będę musiał prosić nikogo o pomoc. Niestety koszty leczenia są bardzo duże, na co nie stać mojej rodziny. Jestem na rencie, czuję się coraz słabszy. Moja żona nie jest w stanie się mną zająć, gdyż ciężko pracuje na dwie zmiany, żeby zarobić na dom i moje leczenie. Błagam chociaż o symboliczną złotówkę lub udostępnienie mojej zbiórki. Razem możemy wszystko. Tak bardzo kocham życie.    Tomasz

36 101 zł
Leoś Parysek
1 dzień do końca
Leoś Parysek , 3 latka

Walczymy o sprawność Leona❗️Pomożesz❓

Przez to, że Leoś urodził się prawie 3 miesiące przed terminem, do dzisiaj boryka się problemami neurologicznymi i nadmiernym napięciem mięśniowym. To był szok, ale wiedzieliśmy, że zacząć walczyć o jego przyszłość trzeba jak najszybciej. Tak też zrobiliśmy. Żeby synek mógł normalnie chodzić, wymaga systematycznych wizyt u fizjoterapeuty. Mamy zapewniony tylko jeden refundowany masaż. Za pozostałe trzeba płacić, a ich koszt to około 1400 złotych miesięcznie! Lekarze mówią, że tych masaży powinno być jak najwięcej. Nie wiadomo czy i kiedy Leoś będzie w pełni sprawny. Na razie chodzi, biega, ale nie robi tego tak, jak powinny dzieci w jego wieku. Dlatego musimy dalej pracować i walczyć o jego przyszłość. W tym prosimy o pomoc. Koszty są ogromne, a my nie damy rady poradzić sobie z nimi sami. Każda, nawet najmniejsza wpłata czy udostępnienie to szansa i pewność, że nasz Leoś będzie dalej rehabilitowany. Łukasz, tata

1 435,00 zł ( 7,2% )
Brakuje: 18 480,00 zł