Alert❗️Tragiczny wypadek prawie zabrał życie Marcinowi❗️Trwa walka o jego sprawność❗️
Marcin dotychczas pracował w firmie motoryzacyjnej jako logistyk. Był ambitnym, młodym mężczyzną, szczęśliwie zakochanym w swojej narzeczonej. Życie naprawdę dobrze mu się układało, aż do dnia swoich 27 urodzin. Wtedy otrzymał od losu najgorszy prezent, jaki można sobie tylko wyobrazić. Śmierć zajrzała mu prosto w oczy… Wszystko przez tragiczny wypadek! Brat odbywał podróż służbową do Niemiec. Zatrzymał go wypadek na autostradzie. Samochód, którym podróżował był ostatni w sznurze pojazdów. Stała się tragedia! Kierowca poruszający się z nieprzepisową prędkością, nie zauważył utworzonego korka i uderzył prosto w auto mojego brata. Walka o życie Marcina rozpoczęła się jeszcze na nieszczęsnej autostradzie. Tego samego dnia, tą samą trasą, przejeżdżała kolumna wojsk amerykańskich i żołnierze udzielili mu pierwszej pomocy. Prawdopodobnie dzięki temu, dziś nadal jest wśród nas. Następnie brat został przetransportowany w stanie krytycznym do szpitala, gdzie zaczęła się walka z czasem. My – rodzina Marcina, o niczym nie byliśmy poinformowani. Brat trafił do szpitala, jako człowiek bez imienia i nazwiska. Niepokojące wydało mi się, że Marcin nie wysłał wiadomości, że dojechał na miejsce – zawsze to robił. Czułem, że wydarzyło się coś złego. Od razu skontaktowałem się z jego szefem, który również nie dostał informacji z niemieckiego oddziału, że brat dotarł na miejsce. Zaczęły się poszukiwania. Finalnie skontaktował się z nami polski lekarz i przekazał okropne wieści. Mój świat się zawalił, jedyne co mogłem z siebie wykrztusić to było: „Proszę, ratujcie mojego brata”. Wsiadłem z mamą i narzeczoną Marcina do samochodu i pojechaliśmy do niego. Obrażenia były dramatyczne. Podczas uderzenia najbardziej ucierpiała głowa Marcina. Konieczne było przeprowadzenie kilku poważnych operacji, ratujących jego życie. Jedną z najpoważniejszych było wykonanie trepanacji czaszki, aby kontrolować ciśnienie w głowie Marcina, które cały czas rosło. Lekarze nie dawali nam nadziei, choć nie mogliśmy tego do siebie dopuścić – przygotowywaliśmy się na najgorsze. Ostatecznie, nasz dzielny wojownik wygrał walkę o życie. Ze względu na krytyczny stan zdrowia, Marcin musiał być wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Z czasem, gdy sytuacja się stabilizowała, lekarze zaczęli zmniejszać dawkę leków, ale brat nadal się nie wybudzał. Trwało to bardzo długo, aż finalnie zaczął otwierać oczy – niestety do dzisiaj, bez świadomości. Do 29 stycznia 2024 roku, Marcin przebywał w szpitalu w Niemczech. Ze względu na stan zdrowia lekarze nie zgadzali się na przetransportowanie go do Polski. Obecnie brat przebywa w specjalistycznej klinice, gdzie poddawany jest intensywnej rehabilitacji. Specjaliści stosują terapię funkcjonalną, która polega na wprowadzaniu czynności z życia codziennego. Pracują także, aby nie miał napięcia mięśniowego. Lekarze są bardzo ostrożni w wydaniu finalnej opinii, jak będzie wyglądać przyszłość Marcina. Rokowania nie są najlepsze, rehabilitanci robią co w ich mocy, aby wrócił do sprawności. Jeszcze nie wiadomo czy Marcin będzie w stanie sam funkcjonować, niestety skłaniają się bardziej przy opinii, że będzie zależny od innych. Mocno wierzę, że brat z tego wyjdzie. Przeszedł już w tak krótkim czasie wiele stanów zagrożenia. Wygrał nie jedną walkę o życie, dlaczego miałby nie wygrać tej o sprawność? Niestety rehabilitacja i leczenie na tym etapie jest niesamowicie kosztowne, a my nie dajemy już sobie sami rady. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc. Proszę wesprzyjcie Marcina w tym ostatecznym starciu! Bliscy Marcina