Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Daniel Koch-Giżycki
Pilne!
Daniel Koch-Giżycki , 7 lat

Heroiczna walka o rączkę Daniela! Mamy czas do 16 grudnia❗️

Trwa walka o sprawność i przyszłość naszego synka. Mogła rozpocząć się tylko dzięki ludziom o wielkich sercach, których poruszył los Danielka! Dziś ponownie stajemy przed Wami z prośbą o pomoc. Danielka czeka kolejna operacja - usunięcie stabilizatora, który jest w środku rączki. Po roku od pierwszej operacji powinien zostać wyciągnięty, by nie uszkodzić kończyny. Nie mamy jednak już środków, by opłacić ten zabieg... Poznaj naszą historię: Danielek był zdrowy do 16 tygodnia ciąży. Potem seria dramatycznych zdarzeń sprawiła, że nasz szczęśliwy świat legł w gruzach. Lekarze proponowali aborcję, nie mogłam się zgodzić. Synek urodził się z krótką, wykrzywioną rączką, ale dla mnie był najpiękniejszy na świecie. Wiedziałam, że zrobię wszystko, by mu pomóc… Mieszkaliśmy w Londynie, gdy okazało się, że jestem w ciąży. To było nasze pierwsze, długo wyczekiwane dziecko. Do 16 tygodnia wszystko przebiegało książkowo. W 17 tygodniu dostałam szczepionkę przeciw grypie, która miała chronić mnie i dziecko przed zachorowaniem. Kilkanaście godzin później dostałam krwotoku. Trafiłam do szpitala, zrobili niezbędne badania, ale nie znaleźli przyczyny krwawienia. Wysłali mnie do domu. Nie mam dowodu, że to szczepionka spowodowała wszystkie powikłania i to przez nią rączka synka jest niepełnosprawna, żaden lekarz tego nie potwierdzi. Nie cofnę już czasu, jednak dzisiaj podjęłabym inną decyzję, bo to właśnie kilkanaście godzin po szczepieniu przeciw grypie dostałam krwotoku i wszystko zaczęło się walić...  Mój niepokój nie znikał. Znalazłam polskiego lekarza, który przyjmował prywatnie w Anglii. To on stwierdził, że moja ciąża jest zagrożona. W szpitalu nawet o tym nie wspomnieli! By mój synek przeżył, musiałam bardzo się oszczędzać, niemal cały czas leżeć, wstając tylko po to, by pojechać na kolejne badania. USG połówkowe pokazało, że z moim synkiem jest coś nie tak… Zaproponowano aborcję, a dla mnie to był szok. Przecież już czułam Danielka, jego ruchy, życie, które we mnie dojrzewało. Nie mogłam się na to zgodzić! Wysłali mnie do innego szpitala. Tam dokładniejsze badania potwierdziły najgorsze obawy… Lekarze nie mogli znaleźć wszystkich paluszków. Okazało się też, że prawa ręka jest o połowę krótsza od lewej.  Rozpoczął się najczarniejszy okres w moim życiu. Codziennie budziłam się z płaczem, bo uświadamiałam sobie, że to wszystko nie jest tylko złym snem. To działo się naprawdę… Przecież tak o siebie dbałam, o mojego maluszka… Dlaczego to przytrafiło się nam, dlaczego to jego dotknęła taka choroba? Danielek urodził się 29 czerwca 2017 roku przez cesarskie cięcie. Przyszedł na świat z brakiem jednej kości przedramienia, jego rączka jest krótsza o połowę i ma tylko trzy paluszki. W dwóch z nich jest silny przykurcz. Od pierwszej sekundy powiedziałam sobie, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by był szczęśliwy i sprawny, by jego rączka była zdrowa i nigdy nie była powodem do smutku! Wróciliśmy do Polski. W Anglii obiecywali operację, ale nikt nie był w stanie podać konkretów, terminów, jej przebiegu… Tam nie mieliśmy nawet rehabilitacji. Tu, w kraju, jeździliśmy od specjalisty do specjalisty, ale wszędzie słyszeliśmy to samo: nie mieliśmy do czynienia z takim dzieckiem, to bardzo rzadka wada. Nie umieli nam pomóc… Zaczęłam szukać ratunku na własną rękę i tak trafiłam na wybitnego specjalistę, doktora Drora Paley. Akurat miał konsultację w Polsce, pojechaliśmy. Obejrzał synka i powiedział coś, co po raz pierwszy wlało nadzieję do mojego serca: rączkę Danielka da się naprawić! Szansa dla synka czeka w USA, w klinice doktora Paleya. Leczenie Danielka rozpoczęło się dzięki Wam! Niestety, do jego zakończenia wciąż daleka droga i niestety - bardzo kosztowna. Z całego serca błagam o wsparcie dla Danielka - w imieniu swoim, męża i przede wszystkim naszego synka. Bez wsparcia nie damy rady dokończyć leczenia, które jest jedyną nadzieją na uratowanie rączki Danielka! Justyna, mama Danielka

73 669,00 zł ( 56,23% )
Brakuje: 57 325,00 zł
Kubuś Kamzol
Kubuś Kamzol , 10 lat

Proszę, nie pozwól, by zabrakło nadziei...

Przez pierwsze dwa lata synek rozwijał się prawidłowo. Dopiero po trzecich urodzinach zauważyłam, że coś jest nie tak. Kubuś mówił tylko pojedyncze słowa, w dodatku bardzo niewyraźnie. Zaczęłam szukać pomocy. Wiele wizyt u specjalistów dały diagnozy: zaburzony rozwój mowy, obniżone napięcie mięśniowe i zaburzenia integracji sensorycznej. Dziś Kubuś jest już dużym chłopcem, jednak jego trudności rosną razem z nim… Syn chodzi do szkoły, ale zamiast radości z poznawania nowych kolegów i uczenia się nowych rzeczy, towarzyszy mu smutek i frustracja… Ciężko opanować mu opanować podstawę programową. Mocno zaburzona mowa nie ułatwia uczestnictwa w lekcjach, czytania, wypowiadania się… Nie pozwala też swobodnie komunikować się i bawić z rówieśnikami czy nawiązywać przyjaźnie… Pęka mi serce! Czy Kuba będzie w przyszłości szczęśliwy? Czy będzie w stanie żyć samodzielnie? Czy poradzi sobie w życiu? Te pytania nieustannie krążą w mojej głowie. Nie mogę pozwolić, by odpowiedzią na którekolwiek z nich było „nie”! Dlatego robię wszystko, co w mojej mocy, by mu pomóc! Kuba potrzebuje intensywnej stymulacji mózgu – terapii ze specjalistami, którzy pomogą mu dalej się rozwijać oraz wesprą jego komunikację. Wykorzystuję wszystkie możliwości, by mu pomóc, niestety za wiele z nich trzeba słono zapłacić… Ze względu na dużą wadę zgryzu syn przeszedł operację stomatologiczną i czeka go założenie aparatu. To usprawni jego wymowę, ale kosztuje krocie! Dlatego jako mama zwracam się z prośbą o wsparcie. Każda złotówka przekazana na tę zbiórkę to szansa na lepszą przyszłość mojego syna. Z serca za nią dziękuję. mama Kuby, Agata

731 zł
Michał Łuczak
Pilne!
Michał Łuczak , 38 lat

Oko w oko ze śmiercią❗️Bez Was Michał nie ma żadnych szans!

Grudzień 2019, wszyscy szykują się do Świąt, a w rodzinie Michała kolejny dramat... Po śmierci Taty, Profesora Jacka Łuczaka, Michał sam był bliski śmierci. Zaatakowały go duszności, a saturacje gwałtownie spadły. Wciąż żyje, dzięki szybkiej reakcji pielęgniarki i lekarki z hospicjum...  Michałowi wykonano tracheotomię i podłączono respirator – to uratowało mu życie! Teraz najbardziej potrzebna jest pomoc, bo z dnia na dzień Michał jest słabszy... Powrót do domu i kolejny etap w życiu naznaczonym cierpieniem. Dzięki Wam ten dzielny chłopak wciąż z uporem walczy o życie! Teraz, żyć, by zostać ze swoją córeczką, Michał musi zacząć nową terapię - Bio-immunologiczną, terapię, która opiera się na badaniach naukowych, sprawdza się w przypadku chorób auto immunologicznych, i przyniosła poprawę u kilku innych pacjentów.  „Proszę Cię, żeby w opisie było: wiem, że choroba pojawiła się po to, żeby pokazać, że będę pierwszym człowiekiem na świecie, który zostanie wyleczony. I jak będę zdrowy mam założyć fundację, która będzie leczyć pozostałych pacjentów z tą chorobą. Wiem, że to jest mój cel. Potrzebuję tylko Waszej pomocy, aby go zrealizować. Dobro zawsze wraca z nawiązką. Obiecałem córce, że zabiorę ją na koncert Metallica. Basiu popraw tylko gramatykę. I jakbyś mogła, to daj to na początku, lub na końcu.” – poprawiłam. I daję na początku. Bo dopóki Michał może dzielić się swoimi myślami chcę, by apel zaczynał się nim, jego emocjami, marzeniem, celem.   Prof. Jacek Łuczak część życia poświęcił, by wraz z garstką cudownych ludzi stworzyć niesamowite miejsce - Hospicjum Palium, gdzie ból „złych rokowań” łagodzony jest przy pomocy troskliwej opieki i odpowiedniej wiedzy medycznej. Mówimy, że karma wraca. Dobre uczynki, jak tarcza ochronna osłaniają to, co najcenniejsze. Ale los nie bywa sprawiedliwy. Zdarza się, że doświadcza nagle, niespodziewanie, okrutnie. Michał Łuczak, syn profesora, niedługo skończy 30 lat. Dwa lata temu zdiagnozowano u niego stwardnienie zanikowe boczne. Choroba postępuje szybko. Michał jednak nie poddaje się, walczy. Postanowił zostać pierwszym człowiekiem, który wygra z tą okrutną chorobą. Michał został uwięziony we własnym ciele, które odmawia wszystkiego. A przecież kiedyś było zupełnie inaczej. Zawsze uśmiechnięty, otoczony przyjaciółmi współzałożyciel zespołu muzycznego. Po studiach na poznańskiej politechnice rozwijał firmę i jednocześnie sprawował rolę troskliwego ojca dla swojej ukochanej córeczki. W maju „coś” zaczęło się dziać. Lekki niedowład prawej nogi. Potem niemoc sięgnęła po rękę. Z jednej strony ciała osłabienie przeszło na drugą. Październik był miesiącem ostatecznej diagnozy. SLA – stwardnienie zanikowe boczne. Choroba postępuje nadzwyczaj szybko, ma postać bardzo agresywną.   Michał daje z siebie wszystko mimo, że cierpi z powodu skurczy wszystkich mięśni. Doprowadzając do porażenia nerwów odbiera władzę nad ciałem, ale nie hamuje bólu.  Niezdolny do samodzielnego funkcjonowania Michał walczy z całych sił.  Michał oddycha już przez rurę od respiratora – standardowy scenariusz dalszych wydarzeń zwaliłby z nóg każdego bohatera. Kiedy choroba obejmuje mięśnie międzyżebrowe i przeponę, doprowadza do niewydolności oddechowej, a w konsekwencji do śmierci przez uduszenie. Była już wielotygodniowa antybiotykoterapia w celu wykluczenia boreliozy. Była nadzieja włożona w zabieg komórkami macierzystymi. Pozostała ostatnia szansa. Bardzo gorąco prosimy Was o pomoc -zgodnie z wolą Ś.P. profesora Jacka Łuczaka, lekarza o wielkim sercu, założyciela Hospicjum Palium, ojca Michała, w imieniu jego córeczki, mamy, rodzeństwa Heleny i Bartosza, ukochanej Cristine i wszystkich oddanych bez reszty Michałowi. Nadzieja umiera ostatnia! Michał przed śmiercią taty napisał – Myślałem, że wyzdrowiejesz, życie jest okrutne. A ja, jego brat Bartek, odpowiedziałem mu – Życie potrafi być okrutne, ale miłość zawsze wygrywa... Taka była wola taty... Ta zbiórka to ostatnie, co może zrobić dla swojego syna... ––––––––––– *Szacunkowa kwota zbiórki  

18 335,00 zł ( 14,36% )
Brakuje: 109 325,00 zł
Artur Burek
Pilne!
Artur Burek , 45 lat

Artur walczy ze wznową NOWOTWORU MÓZGU❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️

W 2010 roku rozpoczął się nasz najgorszy koszmar… Artur zachorował na glejaka drugiego stopnia. Guz został wycięty i następnie mąż był leczony radioterapią. W międzyczasie regularnie robił badania, kontrolne rezonanse głowy. Wyniki były poprawne. Cieszyliśmy się, że udało się pokonać tego najgorszego przeciwnika. I nagle, po 14 latach, w lutym 2024 roku, Artur otrzymał wynik rezonansu z rozpoznaniem wznowy guza. Nasz świat ponownie legł w gruzach! Ale było tylko gorzej... Po wykonaniu biopsji stwierdzono wznowę guza z progresją! W marcu mąż został poddany radioterapii, a od kwietnia jest w trakcie chemioterapii. Po 5 cyklach jej przyjmowania wykonano rezonans kontrolny. Otrzymaliśmy informację, iż jest progresja guza. Byliśmy załamani. Cały czas dodatkowo szukaliśmy i konsultowaliśmy chorobę męża ze specjalistami neurochirurgami z Bydgoszczy i Warszawy. Niestety ze względu na wieloogniskowy charakter guza, nikt nie chce podjąć się operacji! Lekarz onkolog proponuje dołączyć do leczenia nierefundowany lek, ale nie mamy środków na jego finansowanie. Koszt to 600 złotych tygodniowo! Do tego podczas pobytu w szpitalu, po wykonanej biopsji, w wyniku powikłań nastąpiło u męża porażenie lewej części ciała. Artur nie jest samodzielny. Wymaga pomocy drugiej osoby w ciągu dnia i nocy. Nie porusza się samodzielnie, nie może się sam ubrać, zjeść niektórych rzeczy, umyć się… Ma także ograniczony kąt widzenia w lewym oku. Próbujemy ograniczyć niedowład rehabilitując Artura, co również wiąże się z wysokimi kosztami. Szukamy także pomocy za granicą, wysyłamy prośby o wydanie drugiej opinii w klinikach w Niemczech, Londynie i USA. Mamy małe dziecko, 7-letnią córeczkę, która dopiero co zaczęła pierwszą klasę szkoły podstawowej. Córka ma obniżone napięcie mięśniowe, nadwrażliwość słuchową i wymaga  wielopłaszczyznowego wsparcia. Rozrywa to nasze serca, że patrzy na cierpienie ukochanego tatusia…  Musimy zrobić wszystko, aby uratować życie Artura! Niestety sami nie damy rady sprostać ogromnym kosztom leczenia i rehabilitacji, dlatego z całego serca prosimy Was – dobrych ludzi, o wsparcie w tym najtrudniejszym starciu! Agnieszka, żona Artura

99 122 zł
Łukasz Śremski
Pilne!
Łukasz Śremski , 30 lat

Trwa walka z nowotworem❗️Nie pozwól, by diagnoza stała się wyrokiem – RATUJ❗️

Wraz z wieściami o diagnozie runął mój świat. Nie mogłem w to uwierzyć, nie chciałem w to uwierzyć… Byłem przecież młodym, zdrowym i samodzielnym mężczyzną. Wyniki badań były jednak bezlitosne i nie pozostawiały złudzeń. Nic nie jest w stanie przygotować człowieka na to, że musi zmierzyć się ze śmiertelnym nowotworem i walczyć o życie.  Wszystko zaczęło się w styczniu 2023 roku. Bóle brzucha, poty nocne, świąd skóry, podwyższona temperatura ciała… Nie wiedziałem, co się dzieje, ale z każdym dniem byłem coraz bardziej zaniepokojony. W ciągu 2-3 miesięcy schudłem aż 7 kg! W szpitalu wykryto u mnie powiększenie wątroby i śledziony oraz wydano kartę DILO ze względu na podejrzenie nowotworu – w celu dalszej diagnostyki. Przez ponad rok poszukiwałem przyczyny złego stanu zdrowia. Moje życie wypełniły niezliczone wizyty lekarskie, godziny spędzone na dojazdach do specjalistów i niezwykle wysokie koszty leczenia. W styczniu 2024 roku konieczne okazało się usunięcie śledziony. Po operacji nastąpiła poprawa, która trwałą zaledwie 2 miesiące. Potem mój stan zaczął pogarszać się w dramatycznym tempie. Problemy neurologiczne, brak kontroli nad nogami, bóle głowy, które uniemożliwiały normalne funkcjonowanie… W lutym 2024 roku orzeczono u mnie niepełnosprawność w stopniu umiarkowanym. Niestety, z czasem okazało się, że za wszystkimi tymi dolegliwościami stała potworna choroba. Zdiagnozowano u mnie nieokreślony nowotwór żołądka. Nagle wszystko inne przestało mieć znaczenie, a w mojej głowie liczne marzenia zastąpiło tylko jedno – ŻYĆ. Wydatki związane z walką z nowotworem są jednak niezwykle wysokie. Przez swój stan zdrowia nie jestem w stanie wrócić do pracy, co sprawia, że moim jedynym źródłem utrzymania pozostaje obecnie renta. Nie jestem w stanie jednocześnie się utrzymać i pokryć kosztów leczenia. Proszę, wyciągnijcie do mnie pomocną dłoń – nigdy nie potrzebowałem tego tak bardzo, jak teraz. Wiem, że mój przeciwnik jest niezwykle trudny do pokonania, jednak wierzę, że z Waszą pomocą się to uda. Jestem jeszcze młodym człowiekiem i mam całe życie przed sobą – pomóż mi o nie zawalczyć! Łukasz

4 849 zł
Oliwier Sytniewski
Oliwier Sytniewski , 9 lat

Podaruj szansę na sprawność❗️Oliwier walczy z MPD❗️

Nasz synek, Oliwier, urodził się w styczniu 2015 roku i od pierwszych chwil na świecie musiał zmierzyć się z ogromnym bólem i trudnościami. Urodził się w zamartwicy, a po kilku miesiącach usłyszeliśmy diagnozę, która wywróciła nasz świat do góry nogami: mózgowe porażenie dziecięce, encefalopatia, niedowład połowiczy obustronny, opóźnienie psychoruchowe... Jako rodzice robimy wszystko, co w naszej mocy, by dziś Oliwierek mógł się rozwijać, by jego dni wypełnione były radością, a nie bólem i ograniczeniami. Niestety, życie z niepełnosprawnością jest bardzo trudne. Nasz syn nie chodzi, nie siedzi samodzielnie, nie mówi, ale mimo to nauczyliśmy się razem komunikować – prostymi gestami, pełnymi miłości i zrozumienia.  Oliwier zaraża uśmiechem i pokazuje nam, jak wielka może być siła woli w tak małym ciele. W hospicjum, fundacji i w szkole otaczają go wspaniali ludzie – nauczyciele, terapeuci, opiekunowie – którzy każdego dnia wkładają serce w jego rozwój. Ich wsparcie, a przede wszystkim uśmiech Oliwierka, daje nam siłę do dalszej walki. Ale niestety, każdego dnia walczymy też z innym wrogiem – z kosztami, które przerastają nasze możliwości. Gdy Oliwier rośnie, zmieniają się też jego potrzeby. Wciąż musimy dostosowywać sprzęt rehabilitacyjny – nowy wózek, pionizator, ortezy, specjalistyczny fotelik samochodowy... To wszystko jest niezbędne, by nasz synek mógł żyć w miarę komfortowo i mieć szansę na dalszy rozwój. Część kosztów pokrywają środki z NFZ i Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Toruniu, ale to wciąż kropla w morzu potrzeb. Resztę musimy znaleźć sami, a to niestety przekracza nasze możliwości. Nasze kolejne troski na horyzoncie: specjalistyczne ortezy i nowy fotelik samochodowy, bo w obecnym Oliwierek już prawie się nie mieści...  Jako rodzice musimy dokonywać trudnych wyborów. Ja nie mogę pracować zawodowo, bo synek wymaga stałej opieki i wsparcia, a jedna pensja męża nie wystarcza, by sprostać tym wszystkim potrzebom. Dlatego z całego serca błagamy Was o pomoc! Każda złotówka, każde dobre słowo, każdy gest solidarności to dla nas nie tylko wsparcie finansowe, ale też nadzieja. Nadzieja, że nasz syn może mieć szansę na lepsze życie, pełne małych-wielkich kroków naprzód. Razem możemy dać mu szansę na to, by uśmiech gościł na jego buzi jak najczęściej. Rodzice Oliwierka

1 871 zł
Nikodem Pietruszczak
Nikodem Pietruszczak , 12 miesięcy

Każdego dnia serduszko naszego synka słabnie... Błagamy, pomóż nam, nim będzie za późno❗️

Wyobraźcie sobie maleńkie serduszko dziecka, które jeszcze nie zdążyło zaznać radości z życia, a już musi podejmować wyczerpującą walkę o każdy oddech. Rodzice trzymają swoje dziecko w ramionach, patrząc z przerażeniem na jego klatkę piersiową – z trudem podnoszącą się i opadającą. Minimalne ledwie dostrzegalne uderzenie serca to krzyk, którego nie słychać. Nie tak miały wyglądać pierwsze chwile na tym świecie Nikosia... Nasze dziecko miało biegać, śmiać się, dorastać tak, jak inni... W podobny sposób wyobrażaliśmy sobie jego przyszłość. Niestety los był wyjątkowo okrutny dla synka i zamiast tej wizji, Nikodem musi teraz zawalczyć o swoje życie z niewidzialnym przeciwnikiem – wadą, która bezlitośnie ukradła jego dzieciństwo. Czy nasz syneczek znajdzie w sobie siłę, by pokonać bezlitosną przeszkodę? Czy to serduszko zdoła przezwyciężyć nierówną walkę? 16 listopada 2023 roku w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi przyszedł na świat najpiękniejszy chłopiec, jakiego mogliśmy sobie wyśnić. Niestety, już od pierwszego oddechu życie tej kruszynki okazało się wyczerpującą batalią. Nasze dziecko urodziło się z wrodzoną wadą serca – HLHS (hipoplazja lewego serca), co oznacza, że jego serduszko od początku nie pracuje, jak powinno. Malutkie ciało synka przeszło już przez wiele operacji oraz zabiegów... Od chwili narodzin Nikodema codziennie drżymy o jego przyszłość.  27 kwietnia 2024 roku, nasze serca pękły na nowo. Synek przeszedł udar, miał wstawione drenaże w główce. Każdy nowy dzień spędzony przez Nikodema w szpitalu jest przeszyty bólem i niepewnością. My jednak wierzymy, że Nikoś będzie mógł w końcu opuścić szpitalne mury i powrócić do domu – do nas, do swojej rodziny, do rodzeństwa, które czeka na niego z utęsknieniem.  Każdego dnia pokonujemy setki kilometrów, by być przy nim. Nasz dom dzieli od szpitala ponad 370 km, ale odległość nigdy nie była dla nas przeszkodą, by walczyć o życie naszego syna. Niestety, obecnie sytuacja stała się nie do udźwignięcia. Koszty dojazdów, leczenia i rehabilitacji przerastają nasze możliwości. Sami już nie damy rady…  Nikodem przygotowywany jest teraz do kolejnej operacji – operacji Glenna. To kluczowy krok w walce o jego życie. Jednak wiemy, że bez odpowiedniej rehabilitacji oraz odpowiedniego leczenia, jego szanse na powrót do zdrowia maleją. Marzymy, by nasz mały wojownik mógł wrócić do domu – tam, gdzie jest jego miejsce. Aby to się udało, potrzebujemy Waszej pomocy!  Każda złotówka to dla nas wielka nadzieja na wygranie walki, której stawka jest najwyższa – życie synka. Prosimy z całego serca, pomóżcie nam zawalczyć o Nikodema. Wierzymy, że dobro nam okazane do Was powróci. Dziękujemy za każdą wpłatę i każdą myśl pełną wsparcia. Rodzice Nikodema

48 934,00 zł ( 45,99% )
Brakuje: 57 449,00 zł
Kacper Perlik
Kacper Perlik , 14 lat

Udar w wieku 14 lat❗️Pomóż Kacprowi wrócić do zdrowia❗️

Życie Kacpra drastycznie zmieniło się 31 sierpnia 2024 roku. Kacper, pasjonat piłki nożnej i oddany fan tego dnia wybrał się na boisko, by zagrać z kolegami. Zaledwie dzień wcześniej obchodził swoje 14. urodziny, a jednym z jego prezentów była wymarzona koszulka Barcelony. Niestety, podczas spotkania Kacper nagle źle się poczuł i upadł. Natychmiast został przetransportowany karetką do szpitala w Toruniu, gdzie lekarze zdiagnozowali u niego udar mózgu, co rozpoczęło dramatyczną walkę o jego życie! W krytycznych godzinach Kacper został przewieziony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Tam, 1 września, lekarze podjęli decyzję o ryzykownej operacji ratującej życie, polegającej na usunięciu części kości czaszkowej, by zmniejszyć obrzęk mózgu.  Dzięki ich staraniom Kacper przeżył, lecz jego stan nadal jest ciężki, a on sam przebywa w śpiączce. Obrzęk mózgu nadal się utrzymuje, a każdy dzień to kolejna walka. Jakby tego było mało, stan Kacpra dodatkowo skomplikowało zapalenie płuc. Rodzice Kacpra są z nim bez przerwy, wynajmując pokój blisko szpitala, aby być na miejscu i podejmować szybkie decyzje dotyczące jego leczenia. Niestety, koszty związane z ich pobytem w Gdańsku, a także przyszłe wydatki, zaczynają przerastać ich możliwości. Kacper, który uwielbia grać w gry komputerowe i łowić ryby, teraz potrzebuje naszej pomocy. Przed jego rodziną stoi nie tylko wyzwanie emocjonalne, ale także finansowe. Dlatego zwracamy się do Was o wsparcie. Środki potrzebne są na szeroko zakrojoną rehabilitację, intensywne terapie neurologiczne i fizjoterapeutycznych, zakup specjalistycznych leków oraz sprzętu medycznego, do tego transport… Kosztów jest naprawdę ogromna ilość. Rodzina Kacpra, przebywająca obecnie w Gdańsku, potrzebuje wsparcia, by móc nieustannie czuwać przy nim i wspierać go w tej trudnej walce. Każda, nawet najmniejsza wpłata, to krok bliżej do powrotu Kacpra do zdrowia i normalnego życia. Prosimy o wsparcie, wiarę i modlitwę – niech Kacper wie, że nie jest w tej walce sam. Razem możemy mu pomóc w tej trudnej drodze. Bliscy

52 173 zł
Daniel Zaika
Daniel Zaika , 5 lat

Milczenie nie zawsze jest złotem! Pomóż Danielkowi odnaleźć jego zagubione słowa!

Każdego dnia walczymy o lepsze jutro dla naszego synka. U Daniela zdiagnozowano autyzm, który stawia przed nim i całą rodziną wiele trudnych wyzwań. Daniel dzielnie stawia czoła ograniczeniom, jakie niesie ze sobą jego schorzenie. Jednak martwi nas, że mimo ogromu terapii, jakie mu zapewniamy, wciąż nie mówi… Danielek uczęszcza do specjalistycznego przedszkola, w którym ma zapewnioną terapię. Uczy się funkcjonować w społeczeństwie, poznaje świat i stara się w nim odnaleźć. Ćwiczy też komunikację z rówieśnikami i rozwija mowę. To ostatnie przychodzi mu najtrudniej i wnosi do jego codzienności wiele cierpienia… Synek próbuje kontaktować się z otoczeniem za pomocą gestów i obrazków. Możliwość przekazania swoich myśli i potrzeb sprawia mu ogromną radość, dlatego chcielibyśmy mu to jeszcze ułatwić. Wiemy, że Danielkowi bardzo pomógłby tablet ze specjalnym oprogramowaniem do rozwijania komunikacji, czyli Mówik. Dziecko, które nie mówi, zawsze funkcjonuje poniżej swoich możliwości, a to rodzi frustrację, zamknięcie się w sobie, niechęć do nauki, terapii i kontaktów z innymi. Jako rodzice nie możemy na to pozwolić… Mówik to nieoceniona pomoc w porozumiewaniu się, które pozwoli Danielowi głośno wyrażać emocje i potrzeby oraz poradzić sobie w niemal w każdej sytuacji społecznej. Otoczenie wreszcie będzie go rozumiało i reagowało na to, co chce przekazać. To jest właśnie moc komunikacji, moc słów! Będziemy bardzo wdzięczni za każdą złotówkę, którą dołożycie, by Danielowi łatwiej było powiedzieć nam, co czuje, co myśli i na co ma ochotę. Z serca dziękujemy! Rodzice

100 zł