Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tomasz Pająk
Tomasz Pająk , 53 lata

Jedna chwila zmieniła nasze życie... Zrobię wszystko, by Tomek wrócił do mnie i naszej córki❗️

”Miłość sama w sobie jest nie do pojęcia, ale dzięki miłości możemy pojąć wszystko”. Ja wiedziałam od zawsze! Wiedziałam jak wielka łączy mnie więź z moim mężem. W momencie, w którym upadł i gdy po długim oczekiwaniu na szpitalnym korytarzu usłyszałam diagnozę… Moje serce rozsypało się na milion kawałków. Z trudem powstrzymuję potok łez, gdy widzę męża i ojca naszej córki. Leżącego, niewinnego, pozbawionego sprawności z dnia na dzień. Czuję, że on chce wrócić, ale jeszcze nie może, nie wie jak… Muszę mu pomóc!  Pęknięcie tętniaka zmieniło całe nasze poukładane życie. To się tak szybko wszystko zadziało, że do tej pory nie wiem, jak sobie poradziłam z emocjami. Byliśmy wszyscy w domu, gdy mąż zasłabł. Karetka bardzo szybko zabrała go do szpitala.  Oczekiwanie na jakiekolwiek informacje to nie były godziny. To była wieczność! Trafiliśmy do szpitala około 15:30, a wiadomość o tym, że w jego głowie pękł tętniak, usłyszeliśmy po 21…  Potem długie oczekiwanie na blok operacyjny, to wszystko działo się w takim tempie, że traciłam zmysły. Nie czułam zupełnie nic poza wielkim strachem. Jakby ktoś żywcem próbował wyrwać mi serce… Jakby za ścianą działa się wielka krzywda, a ja mogłam tylko czekać.  Nic nie zmieni tego, że usłyszeliśmy przerażającą diagnozę — w głowie mojego męża rósł tętniak, o którym nikt nie miał pojęcia i w momencie zasłabnięcia po prostu pękł. Tomek kilka tygodni był leczony tabletkami na nadciśnienie. Być może wnikliwe badania ujawniłyby, że dzieje się coś poważnego. Tylko czy gdybanie cokolwiek teraz zmieni?  Lekarze musieli przeprowadzić pilną operację. Dzięki szybkiej reakcji stan męża pozwala na rehabilitację. Patrzy na nas, zachowuje kontakt wzrokowy i czasem wykonuje polecenia np. zaciśnięcia dłoni…  Czeka go rehabilitacja, bo samo pęknięcie spowodowało spory uszczerbek na zdrowiu. Jeśli zareagujemy z rehabilitacją tak szybko jak z operacją, to jest duża szansa, że Tomek wróci do sprawności. Tomek jest kochanym mężem i ojcem. Niczego tak nie pragnę teraz, jak tego, żeby wrócił. Kochał spędzać czas ze znajomymi, na spacerach z psami. Jeździliśmy na przejażdżki rowerowe, a czasem po prostu do kina. Spokojne życie, mimo upływu lat zakochanego w sobie małżeństwa…  Tomek w wolnej chwili lubił oglądać mecze koszykówki i piłki nożnej. Towarzyszył w najważniejszych wydarzenia z życia naszej córki. Kibicował i jeździł na jej mecze… Widzę, że to, co się stało nie jest proste również dla naszej córki. Również dla niej chcę walczyć o Tomka!  Chciałabym i bardzo wierzę, że wróci jeszcze czas kiedy był sprawny i spędzał z nami wspólne chwile. Przed nim i przed nami długa droga, ale wiemy, że warto. Niestety, koszty rehabilitacji są znacznie większe, niż przypuszczałam. To ogromne pieniądze, których nie jestem w stanie uzbierać… W pojedynkę ta walka będzie niemożliwa. Zawsze u boku miałam Tomka, dzisiaj jestem poniekąd sama. Nie poddam się, bo marze by wrócił…  Żona Joanna

62 555,00 zł ( 55,47% )
Brakuje: 50 211,00 zł
Zbigniew Łukomski
Zbigniew Łukomski , 61 lat

Tętniak mózgu kontra wielka pasja❗️Choroba zabiera wszystko❗️

Zagrał hejnał 700-letniego miasta Skarszewy. Teraz nie może mówić, chodzić ani samodzielnie funkcjonować.  Zbyszek 2 lata temu trafił do szpitala z powodu pęknięcia tętniaka w mózgu. Z dnia na dzień przestał mówić, chodzić i stracił władzę nad prawą częścią ciała – cierpi na niedowład połowiczny prawostronny oraz w zeszłym roku zdiagnozowano u niego padaczkę poudarową. Gdyby tego było mało, w pierwszych kluczowych miesiącach rehabilitacji po pęknięciu tętniaka upadł i złamał szyjkę kości udowej. Na oddziale ortopedycznym po operacji złamanego biodra zaraził się wirusem COVID-19. W związku z tym jego rehabilitacja została przerwana, a każdy dzień przerwy w ćwiczeniach oddalał go od powrotu do zdrowia. Zbyszek jest niepełnosprawny w stopniu znacznym. Nie może samodzielnie funkcjonować. Utrzymuje się z zasiłków, które łącznie dają sumę 1276 zł. Nie stać go na zakup odzieży ani utrzymanie mieszkania. Co więcej – nie stać go na zakup niektórych lekarstw oraz zalecanej przez lekarzy specjalnej żywności. Oprócz tego jest obciążony obowiązkiem alimentacyjnym na jedno dziecko. Niestety nawet pomimo ponad 30-letniego stażu pracy ZUS zaliczył Zbyszkowi okres tylko 29 lat i 9 miesięcy – między innymi za to, że około 40 lat temu pracodawca nie odprowadzał składek (sprawa o zaliczenie tego okresu do stażu pracy toczy się obecnie w sądzie pracy w Gdańsku). W związku z powyższym nie przyznano renty z tytułu niezdolności do pracy. Pasją Zbigniewa całe życie była muzyka. Przez wiele lat zawodowo grał na trąbce, a obecnie nie może nawet jej utrzymać w rękach. W Skarszewach codziennie o godzinie 12.00 z budynku Urzędu Miasta rozbrzmiewa hejnał powstały z okazji 700-lecia miasta w wykonaniu Zbigniewa. Hejnał został nagrany krótko przed udarem. Aby odzyskać siebie i swoje życie Zbyszek potrzebuje wsparcia oraz intensywnej rehabilitacji. Zbieramy na dwa turnusy rehabilitacyjne. Każda pomoc jest nadzieją na lepsze jutro. Nie zostawiaj Zbyszka bez pomocy. Bardzo proszę, wesprzyj! Daj mu szansę na odzyskanie sprawności.  Beata * Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

6 033,00 zł ( 25,77% )
Brakuje: 17 372,00 zł
Mirosław Wielgocki
Mirosław Wielgocki , 54 lata

Mirek stracił nogę, nie pozwólmy by utracił również wiarę w normalne życie!

Choroba mojego kolegi przyszła niepostrzeżenie, ale konsekwencje, które za sobą zostawiła, ciągną się za nim po dziś dzień. Początek 2022 roku okazał się dla Mirka niezwykle pechowy... W styczniu zdiagnozowano u niego tętniakowatość naczyń tętnic kończyn dolnych oraz ostre niedokrwienie w lewej nodze. Rozpoczęto leczenie jednej z kończyn mające na celu udrażnianie żył i poszerzanie światła naczyń krwionośnych. Mirek przeszedł pilną operację, po której okazało się, że konieczne jest leczenie drugiej nogi w ten sam sposób. Gdy po zabiegu Mirek dochodził do siebie i czekał na kolejną operację, pod koniec lipca jego stan dramatycznie się pogorszył. Mirek trafił do szpitala z nagłym bólem. Lekarze natychmiast podjęli walkę o uratowanie jego nogi, ale było już za późno. Drugiego dnia sierpnia stało się jasne, że nie obędzie się bez amputacji.  Świat Mirka w jednej chwili uległ drastycznej zmianie. Mirek stracił nie tylko sprawność, ale też wiarę w siebie, nadzieję na to, że będzie jeszcze mógł żyć tak jak kiedyś. Co więcej, Mirek był jedyną osobą pracującą na utrzymanie rodziny. Teraz, gdy zdrowie odmówiło mu posłuszeństwa, zarówno on, jak i jego bliscy znaleźli się w naprawdę trudnej sytuacji. Nie możemy przejść obok tego obojętnie. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc!  Szansę na powrót do normalności daje profesjonalna proteza i rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Niestety wiąże się to równocześnie z ogromnymi kosztami. Mirek mieszka na trzecim piętrze z wąską klatką schodową. Poruszając się na wózku inwalidzkim, jest odcięty od świata. Tylko Wasza pomoc jest w stanie go uwolnić z koszmaru życia w czterech ścianach. Bardzo Was proszę o wsparcie!  Kamila, koleżanka Mirka

104 487 zł
Amelia Olczyk
Amelia Olczyk , 21 lat

Tragiczny prezent na 18-naste urodziny! Pomóż Amelii zatrzymać SM!

W listopadzie 2021 roku skończyłam 18 lat. Niestety, w dorosłość weszłam z tragiczną diagnozą, która raz na zawsze zmieniła moje życie. Ale zacznijmy od początku... Nigdy wcześniej nie chorowałam, wręcz przeciwnie, zawsze byłam okazem zdrowia. Energiczna i pełna życia dziewczyna, która kocha zwiedzać świat i poznawać nowych ludzi. Wiadomość o chorobie przyszła znienacka. Zaczęło się zupełnie niewinnie, bo kto zwraca szczególną uwagę na mrowienie i drętwienie rąk? Błahostka, przyjdzie i zaraz odjedzie... Taki stan utrzymywał się przez kilka dni - wtedy nie zwróciłam na niego szczególnej uwagi. Jednak kiedy po kilku miesiącach wrócił - natychmiast udałam się do lekarza. Pierwsze badanie u neurologa nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Pojawiła się więc nadzieja, że to nic groźnego. Nic bardziej mylnego. Dostałam skierowanie na rezonans. Już w czasie wykonywania badania usłyszałam diagnozę – „ma Pani podejrzenie SM”. Okazało się, że mam na tyle wiele zmian w mózgu, że lekarz od razu skierował mnie na badania do szpitala. Pobrany płyn mózgowo-rdzeniowy dał ostateczny werdykt – jestem nieuleczalnie chora. SM to przewlekła choroba układu nerwowego, polegająca na nieprawidłowym przekazywaniu impulsów nerwowych. Występują tu tzw. rzuty objawów neurologicznych, tj. pojawienie się nowych symptomów choroby bądź nasilenie tych dotychczas obecnych.  Stwardnienie rozsiane nie jest mi obce. W mojej rodzinie jest to choroba genetyczna. Pech chciał, że jestem szczęśliwym wybrańcem. Pomimo że SM nie oznacza wyroku, to niestety może znacznie utrudnić życie... Wyobraźcie sobie, co czuje nastolatka, która za tydzień ma studniówkę, wszystko gotowe – buty i sukienka czekają w szafie, a tu nagle nie jest w stanie podnieść nogi! Czułam się fatalnie! To były najgorsze chwile mojego życia! Wtedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, jak naprawdę wygląda ta choroba. Wcześniej nic mi nie było poza kilkudniowym mrowieniem. Utrata możliwości chodzenia była dla mnie wstrząsająca! Od tego momentu lęk jest moim nierozłącznym towarzyszem. Każdy dzień to zagdaka, loteria – nikt nie wie, czy jutro będę normalnie funkcjonować, czy może przestanę chodzić lub stracę wzrok. To straszne.  Niestety, leki refundowane przez państwo nie są na tyle skuteczne żeby powstrzymać rozwój choroby. Nie są w stanie „zatrzymać” mnie w takiej formie, jakiej jestem. Dlatego zbieram pieniądze na prywatne leczenie, które jest dużo bardziej efektywne. Miesięczny koszt kuracji to około 10 tys. złotych i tak do końca życia, ponieważ SM to choroba nieuleczalna. Dziś już wiem, że nie jestem w stanie sama uzbierać takiej kwoty, dlatego proszę o pomoc. Tylko dzięki tym lekom będę w stanie normalnie funkcjonować przez resztę mojego życia. Proszę jako młoda dziewczyna, która ma całe życie przed sobą, głowę pełną pomysłów i planów, z których już po części musiałam zrezygnować - nie zostawiajcie mnie!  Amelia

33 798 zł
Tomasz Mikiciuk
Tomasz Mikiciuk , 47 lat

Specjalistyczna rehabilitacja to jedyna szansa Tomasza na powrót do ukochanej rodziny!

Tomek jest wspaniałym mężem i kochającym ojcem trójki dzieci. Jeszcze niedawno spełniał się zawodowo i cieszył się życiem. Cenił każdą chwilę z najbliższymi… Aż ciężko uwierzyć w to, że jeden moment, jedna chwila sprawiły, że nasze dotychczasowe życie zmieniło się w koszmar!  26 kwietnia, jak zawsze przed wyjściem do pracy, pożegnał się ze mną i ucałował naszą córkę na dobranoc. Około pierwszej w nocy dostałam telefon od kolegi męża, który poinformował mnie, że Tomka zabrało pogotowie ratunkowe.  Gdy dodzwoniłam się do szpitala i usłyszałam, co się stało – zamarłam… Tomek przeszedł niedokrwienny udar mózgu. W jednej chwili zawalił się cały mój świat. Jak to możliwe, że młody, pełen energii i chęci do życia mężczyzna właśnie walczy o swoje życie! Gdy dojechałam do szpitala, informacje były jeszcze gorsze. Śpiączka farmakologiczna, paraliż górnych i dolnych kończyn, respirator, rurka tracheostomijna i stan krytyczny… Poczułam strach, że już nigdy nie przytulę się do męża, a nasze dzieci stracą ukochanego tatę.  Obecnie stan Tomka jest ustabilizowany. Aby mógł choćby częściowo wrócić do zdrowia, wymaga specjalistycznej rehabilitacji. Leczenie męża będzie trwało bardzo długo, a jego koszt przekracza niestety nasze możliwości finansowe.  Specjalistyczna rehabilitacja to jedyna szansa, by mógł wrócić do domu i być z nami i dalej cieszyć się życiem, spełniać wszystkie nasze marzenia. Po prostu żyć! Teraz nie liczy się nic innego. Tylko jego powrót do zdrowia! Bardzo proszę o pomoc, każda nawet najmniejsza kwota jest dla nas ważna i daje mężowi szansę na godne życie. Dzieci każdego dnia pytają, kiedy tatuś znowu będzie spędzał z nimi czas, a ja nie wiem, co odpowiedzieć… Sama nie dam rady! Błagam o wsparcie! Z góry dziękuję za każdą wpłatę. Żona Barbara

31 625,00 zł ( 19,2% )
Brakuje: 133 056,00 zł
Monika Matwiejczuk
Pilne!
Monika Matwiejczuk , 38 lat

Choroba, która nie pozwala żyć❗️Błagam o pomoc❗️

Mam na imię Monika, mam 37 lat. Jestem mamą, moje dziecko jest całym moim światem.  Jak każda młoda osoba miałam swoje plany i marzenia, które do pewnego momentu udawało mi się realizować. Nie spodziewałam się, że życie napisało dla mnie scenariusz, który daleki jest od moich dotychczasowych planów i marzeń.  Musiałam zmierzyć się z rzeczywistością i przewartościować wszystko, co miałam do tej pory. Aktualnie mam nowe marzenia, którymi są m.in.: samodzielność, normalne chodzenie, powrót do zdrowia i odzyskanie w jak największym stopniu tego co miałam.  W 2011 roku zdiagnozowano u mnie polineuropatię ruchową z blokiem przewodzenia. Choroba całkowicie zmieniła moje codzienne funkcjonowanie, które z dnia na dzień jest coraz trudniejsze.  Staram się nie poddawać, walczę, systematycznie korzystam z rehabilitacji szpitalnej i ambulatoryjnej w ramach NFZ.  Możliwości korzystania z refundowanych zabiegów są jednak mocno ograniczone i szybko się wyczerpują. Korzystam z prywatnych ośrodków, jednak koszty z tym związane są dla mnie dużym wyzwaniem finansowym – mogę sobie pozwolić tylko na kilka prywatnych wizyt w roku.  Abym mogła nadal się rehabilitować i wracać do zdrowia potrzebuje Waszego wsparcia. Dużą szansą jest dla mnie wyjazd na turnus rehabilitacyjny oraz regularna rehabilitacja. Cały czas przyjmuję również leki i suplementy, dodatkowo potrzebuje funduszy na dojazdy i prywatne wizyty lekarskie. Każda złotówka jest dla mnie na wagę złota. Bez Was nie wygram tej nierównej walki. Z góry dziękuję za każde wsparcie. Monika

24 116,00 zł ( 3,87% )
Brakuje: 598 808,00 zł
Nikola Gręda
Nikola Gręda , 11 lat

Potrzebna pomoc w trudnej walce o nadzieję❗️Nadzieję, że będzie lepiej❗️

Nikola walczy od pierwszych chwil na świecie… A ja codziennie zadaję sobie pytanie dlaczego? Dlaczego tak wiele zabiera choroba? Moja córeczka jest małą, 9-letnią, śliczną dziewczynką, która nadal nie mówi, nie chodzi, nie jest samodzielna. Wiem, że nigdy nie przestanę walczyć o jej przyszłość! Dlatego powstała ta zbiórka! Chciałabym sprawić, żeby chociaż troszkę było kiedyś łatwiej…  Czuje wielką niesprawiedliwość. Codziennie budzę się z pytaniem, dlaczego moje dziecko? Niestety nigdy nie dostanę odpowiedzi i nigdy nie odwrócę losu. Pozostaje działać i nie obracać się za siebie.  Jako mama muszę zadbać, by Nikolka miała opiekę, która da nadzieję na lepsze jutro! Nasza walka trwa już lata. Ze wszystkich swoich sił próbuję ratować przyszłość córki, ale na naszej drodze wciąż wyrastają nowe problemy... Moja córeczka przyszła na świat z niską wagą urodzeniową i wodonerczem. Pierwszym jej chwilom towarzyszył strach! Okazał się on być niczym w porównaniu z późniejszymi problemami...  W kolejnych latach u córki zdiagnozowano wadę serduszka i mikrodelecję. Całe nasze życie poświęcone jest walce z chorobami córki, a mimo to ich skutki i tak wyprzedzają nas o krok. Nikola nie mówi, nie chodzi i nie je zupełnie samodzielnie.  Dopiero od niedawna jej jedzenie nie musi być miksowane. Pije nadal przez słomkę. Bawi się sama ze sobą i słucha muzyki, to jej najczęstsze aktywności. Ze względu na dużą odległość dzielącą nasz dom od szkoły specjalnej, Nikolka w tygodniu mieszka w internacie. Całodobowa opieka jest konieczna, a to jedno z 4 dzieci, które mam w domu. Nie byłabym w stanie dać jej tyle, co dają indywidualne lekcje i zajęcia. Sukcesy, które osiąga, są bardzo malutkie, ale każde następne cieszą jeszcze bardziej. Na etapie rozwojowym, na jakim jest Nikolka, doceniamy najmniejsze szczegóły!  Bardzo potrzebuję Państwa pomocy, by zapewnić jej lepszą przyszłość! Chcę, dla niej wszystkiego, co najlepsze, jak każdy rodzic. Być może nie jest to niczym nadzwyczajnym, ale ja nie walczę o wygórowane potrzeby i oczekiwania... Ja chciałabym po prostu, żeby kiedyś nie była zależna od innych! Żeby była bezpieczna, żeby nie było gorzej. Chciałabym mieć pewność, że próbowaliśmy wszystkiego…  Codzienna rehabilitacja, leczenie i nauka to kosztowna konieczność! Żeby móc to zapewnić Nikolce, muszę prosić o pomoc…  Mama

1 482 zł
Lilly Krakowska
Lilly Krakowska , 3 latka

By odwrócić los... Pomagamy małej Lilly!

Jak wszyscy kochający rodzice, tak i my chcemy zrobić, co tylko się da, by nasza córeczka mogła cieszyć się sprawnym dzieciństwem. Lilly przyszła na świat z wadą pod postacią stóp końsko-szpotawych. Niemal od samego początku nosi ortezy, a także ma gipsowane nóżki, by w przyszłości mogła postawić pierwsze samodzielne kroki. Leczymy się na tę chwilę w Warszawie. Lilly od 5 miesięcy chodzi, ale bardzo ciężko jej zaakceptować szynę. Musi mieć ją minimum 12 godzin na dobę, plus na wszystkie drzemki. W lipcu dowiemy się, czy do tej pory nic się nie pogorszyło i możemy działać dalej. Koszty związane z jej leczeniem są naprawdę duże. Już teraz nie jest łatwo pogodzić się z tym, że by nasza córeczka była sprawnym dzieckiem, musimy prosić o wsparcie. Sami bowiem nie jesteśmy w stanie jej pomóc. Każda przekazana złotówka przybliży nas do sprawności Lilly! Aleksandra i Mateusz, rodzice

4 580 zł
Mariola Kucab
Mariola Kucab , 60 lat

Kiedyś pielęgniarka, dziś pacjentka... Pomóż Marioli w walce z SM!

Nigdy nie sądziłam, że moje życie może zmienić się tak szybko. Prawie 30 lat przepracowałam jako pielęgniarka, będąc świadkiem wielu życiowych tragedii. Nie myślałam jednak, że jedna z nich niebawem spotka i mnie. Przecież to ja byłam od pomagania! Niestety los się odwrócił i teraz sama potrzebuję pomocy... Przez lata żyłam zupełnie nieświadoma, że w moim organizmie panoszy się okrutny przeciwnik, który po cichu zabierał mi zdrowie. Dopiero 5 lat temu zdiagnozowano u mnie stwardnienie rozsiane, które od tamtej pory postępuje błyskawicznie. Teraz nie jestem w stanie chodzić o własnych siłach. Usiadłam na wózku inwalidzkim, a moja samodzielność przestała istnieć… Kolejne leki, innowacyjne metody terapii - wszystko zawiodło. SM zdaje się być niewzruszone. Ostatnie leczenie zostało przerwane z powodu pandemii... Minął już rok, odkąd znikąd nie mam pomocy. Co gorsze, obecnie w Polsce nie ma żadnego programu lekowego dla postaci wtórnie postępującej stwardnienia rozsianego.  Do tej pory korzystałam z rehabilitacji szpitalnej, wcześniej ambulatoryjnej, a obecnie ze środowiskowej w domu. Chciałabym spróbować pobytu w ośrodku wysokospecjalistycznym, który posiada m.in. lokomat do nauki chodzenia, czy urządzenie do pionizacji. Niestety koszt pobytu w takim ośrodku jest poza moim zasięgiem. Dlatego zdecydowałam się poprosić o pomoc. Patrzę w lustro i wiem, że nie przypominam już siebie sprzed choroby. Stwardnienie rozsiane zabiera mi codziennie więcej i więcej... Boję się myśleć, co jeszcze stracę. Chcę walczyć! Sama jednak nie dam rady... Potrzebuję rehabilitacji, systematycznej, intensywnej i niesamowicie drogiej rehabilitacji. Pomożesz mi? Mariola

27 245,00 zł ( 44,94% )
Brakuje: 33 373,00 zł