Jedna chwila zmieniła nasze życie... Zrobię wszystko, by Tomek wrócił do mnie i naszej córki❗️
”Miłość sama w sobie jest nie do pojęcia, ale dzięki miłości możemy pojąć wszystko”. Ja wiedziałam od zawsze! Wiedziałam jak wielka łączy mnie więź z moim mężem. W momencie, w którym upadł i gdy po długim oczekiwaniu na szpitalnym korytarzu usłyszałam diagnozę… Moje serce rozsypało się na milion kawałków. Z trudem powstrzymuję potok łez, gdy widzę męża i ojca naszej córki. Leżącego, niewinnego, pozbawionego sprawności z dnia na dzień. Czuję, że on chce wrócić, ale jeszcze nie może, nie wie jak… Muszę mu pomóc! Pęknięcie tętniaka zmieniło całe nasze poukładane życie. To się tak szybko wszystko zadziało, że do tej pory nie wiem, jak sobie poradziłam z emocjami. Byliśmy wszyscy w domu, gdy mąż zasłabł. Karetka bardzo szybko zabrała go do szpitala. Oczekiwanie na jakiekolwiek informacje to nie były godziny. To była wieczność! Trafiliśmy do szpitala około 15:30, a wiadomość o tym, że w jego głowie pękł tętniak, usłyszeliśmy po 21… Potem długie oczekiwanie na blok operacyjny, to wszystko działo się w takim tempie, że traciłam zmysły. Nie czułam zupełnie nic poza wielkim strachem. Jakby ktoś żywcem próbował wyrwać mi serce… Jakby za ścianą działa się wielka krzywda, a ja mogłam tylko czekać. Nic nie zmieni tego, że usłyszeliśmy przerażającą diagnozę — w głowie mojego męża rósł tętniak, o którym nikt nie miał pojęcia i w momencie zasłabnięcia po prostu pękł. Tomek kilka tygodni był leczony tabletkami na nadciśnienie. Być może wnikliwe badania ujawniłyby, że dzieje się coś poważnego. Tylko czy gdybanie cokolwiek teraz zmieni? Lekarze musieli przeprowadzić pilną operację. Dzięki szybkiej reakcji stan męża pozwala na rehabilitację. Patrzy na nas, zachowuje kontakt wzrokowy i czasem wykonuje polecenia np. zaciśnięcia dłoni… Czeka go rehabilitacja, bo samo pęknięcie spowodowało spory uszczerbek na zdrowiu. Jeśli zareagujemy z rehabilitacją tak szybko jak z operacją, to jest duża szansa, że Tomek wróci do sprawności. Tomek jest kochanym mężem i ojcem. Niczego tak nie pragnę teraz, jak tego, żeby wrócił. Kochał spędzać czas ze znajomymi, na spacerach z psami. Jeździliśmy na przejażdżki rowerowe, a czasem po prostu do kina. Spokojne życie, mimo upływu lat zakochanego w sobie małżeństwa… Tomek w wolnej chwili lubił oglądać mecze koszykówki i piłki nożnej. Towarzyszył w najważniejszych wydarzenia z życia naszej córki. Kibicował i jeździł na jej mecze… Widzę, że to, co się stało nie jest proste również dla naszej córki. Również dla niej chcę walczyć o Tomka! Chciałabym i bardzo wierzę, że wróci jeszcze czas kiedy był sprawny i spędzał z nami wspólne chwile. Przed nim i przed nami długa droga, ale wiemy, że warto. Niestety, koszty rehabilitacji są znacznie większe, niż przypuszczałam. To ogromne pieniądze, których nie jestem w stanie uzbierać… W pojedynkę ta walka będzie niemożliwa. Zawsze u boku miałam Tomka, dzisiaj jestem poniekąd sama. Nie poddam się, bo marze by wrócił… Żona Joanna