Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mikołaj Zieliński
Mikołaj Zieliński , 7 lat

Nieszczęśliwy wypadek mógł odebrać Mikołajowi życie! Teraz walczymy o jego sprawność!

Gdy leżał tak bezwładnie na szpitalnym łóżku, gdy lekarze kazali nam się z nim żegnać, jedyne co mogłam wydusić z siebie to, to by walczył. Niejednokrotnie słyszeliśmy, że nie ma szans, by to się udało. Niejednokrotnie siedziałam przy łóżku zapłakana, trzymając go za rękę, prosząc o cud. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze kilka dni temu, cieszyliśmy się spokojnym życiem, teraz walczyliśmy o życie syna. I choć od tamtego dnia minęło już wiele czasu, do dziś mam problem, by o tym mówić. Na samą myśl łzy same napływają do oczu, serce bije nieco szybciej, a nogi robią się jak z waty. Mikuś wczoraj skończył 6 lat, co oznacza, że od nieszczęśliwego wypadku dzieli już nas rok. Był to dla nas czas ogromnej próby, cierpliwości, przeraźliwego lęku. Chwile przepełnione strachem i obawą o każdy kolejny dzień. Tego feralnego dnia, o którym każdy z nas chciałby zapomnieć, Mikołaj doznał urazu głowy, złamania podstawy czaszki, obrzęku mózgu i udaru. Według lekarza przyjmującego na OIOM, Miki miał nie przeżyć. Jednak od samego początku walczył dzielnie o życie jak prawdziwy wojownik.   Jego stan był naprawdę ciężki, a 10. doba od wypadku – krytyczna. Obrzęk narósł jeszcze, a Mikołaj był cały opuchnięty. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Wychodziliśmy od niego z duszą na ramieniu, że to ostatni raz, kiedy go widzimy. Lekarze utwierdzali nas tylko w tym, że nie uda im się go uratować. Kręcili głowami, że to naprawdę trudny przypadek i musimy być gotowi na wszystko… Mimo wszystko robili, co w ich mocy, by utrzymać go przy życiu. Przeprowadzali dializy, kilka razy podawali krew i osocze, kilkanaście razy badali go tomografem. Po dwóch tygodniach okazało się, że największym zagrożeniem życia dla Mikusia są tętniaki. Zabrano nas do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, gdzie skutecznie wykonano zamknięcie tętniaka. Później konieczne było także wprowadzenie zastawki komorowo-otrzewnowej ze względu na występujące wodogłowie. Po prawie 1,5 miesiąca wróciły nadzieje. Miki obudził się! Wiedzieliśmy wtedy, że zrobimy wszystko, aby mógł normalnie funkcjonować, choć jego stan nadal był ciężki. Wszystkiego uczył się od nowa – jeść, siadać, mówić, ruszać lewą ręką i nogą, ze względu na występujący głęboki niedowład.  Minęło już sporo czasu, jednak Mikołaj nadal wymaga stałej rehabilitacji, aby wypracowane efekty się nie cofały. Ćwiczymy pamięć, konsultujemy się z wieloma lekarzami m.in. neurochirurgiem, okulistą, neurologiem, audiologiem i logopedą. Niestety trwale w prawym uchu Miki ma uszkodzony słuch. Na ten moment jednak największym problemem jest wzrok – prawe oko nie odwodzi i potrzebna jest kosztowna prywatna rehabilitacja, którą rozpoczniemy już niedługo. Niestety, ta refundowana odbywa się na 5h co pół roku. Kiedy Mikołaj przebywał jeszcze w śpiączce, błagaliśmy go, żeby się nie poddawał, a my zrobimy wszystko, żeby wrócił do zdrowia i mógł dalej cieszyć się życiem. Jego młodsza siostra już nie może się doczekać, kiedy ponownie będzie mogła się z nim bawić bez żadnych ograniczeń.  Chcemy dotrzymać swojej obietnicy i pomóc Mikołajowi powrócić do sprawności i dawnego życia. Aby tak się stało, potrzebujemy jednak Waszej pomocy! Każdy rodzaj wsparcia i słowo otuchy znaczą dla nas naprawdę wiele. Rodzice Mikołaja

2 564 zł
Michalina i Jakub Trzonek-Nita
Michalina i Jakub Trzonek-Nita , 5 lat

Wspólna droga po sprawność i lepsze jutro... Wesprzyjmy Michalinkę i Kubę!

Michalinka i Kuba to bliźniaki. Dzieci przyszły na świat w 27. tygodniu ciąży, jako skrajne wcześniaki. Córka i synek ważyli niewiele ponad kilogram i spędzili w szpitalu kilka miesięcy. To wszystko było dla nas ogromnym szokiem, bo wcześniej ciąża przebiegała prawidłowo. Poród zaczął się niespodziewanym odklejeniem łożyska, co w konsekwencji doprowadziło do niedotlenienia okołoporodowego. Kubuś przyszedł na świat w zamartwicy. Przeszedł zapalenie płuc, którego konsekwencją była dysplazja oskrzelowo-płucna, a następnie astma oskrzelowa wczesnodziecięca. U synka zdiagnozowano również krwawienie dokomorowe i spowodowaną tym niedokrwistość. Z tego względu Kubuś miał kilkukrotnie przetaczaną krew. Nie ominęła go również retinopatia wcześniacza I stopnia. U synka po czasie stwierdzono afazję motoryczną i nieznaczne opóźnienie psychoruchowe. Ze względu na astmę Kuba często choruje i z reguły kończy to się przyjmowaniem sterydów.  Michalinka urodziła się w umiarkowanej zamartwicy. Miała potwierdzony stan po krwawieniu dokomorowym i obustronną leukomalację. Podczas długiego pobytu na oddziale intensywnej opieki medycznej również przetaczano jej krew. Była obserwowana okulistycznie z powodu retinopatii wcześniaczej. Aktualnie zdiagnozowano u niej astygmatyzm. Michasia ma też stwierdzone mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe i spastyczne, wzmożone napięcie w obręczy barkowej, a obniżone w centrum, przez co nie jest w stanie samodzielnie chodzić. Ostatni zapis EEG u dzieci wykazał zmiany napadowe czyli możliwość wystąpienia padaczki, co niestety jest dość częste przy wyżej wymienionych schorzeniach. Rodzeństwo wymaga stałej i systematycznej rehabilitacji, licznych terapii ogólnorozwojowych, aby w przyszłości samodzielnie funkcjonować. Obecnie Michalinka i Kuba znajdują się pod opieką poradni neurologicznej, okulistycznej, pulmonologicznej, ortopedycznej, rehabilitacyjnej, foniatrycznej. Uczęszczają na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju dzieci, na których mają zajęcia z logopedą, psychologiem oraz są intensywni rehabilitowani. Biorą też udział w turnusach rehabilitacyjnych. Aby dzieci mogły się prawidłowo rozwijać, potrzebna jest wielospecjalistyczna i kosztowna rehabilitacja oraz zaopatrzenie w sprzęt ortopedyczny i specjalistyczny, który nie zawsze jest refundowany, ale tak bardzo potrzebny do jak najlepszego funkcjonowania Michaliny i Kuby w przyszłości. Michasia ma już zaplanowane ostrzykiwanie botuliną w celu zmniejszenia spastyczności w nóżkach. Po zabiegu wskazana jest dość intensywna i różnorodna rehabilitacja.  Lekarze, fizjoterapeuci oraz terapeuci są zdania, że Kuba i Michalina dobrze rokują. Mają spore szanse na samodzielne funkcjonowanie w przyszłości. Największym marzeniem Michasi jest samodzielne chodzenie, z czasem nawet może bieganie, dlatego zawsze podczas terapii pracuje w pocie czoła, dając z siebie sto procent, bo wie, że tylko dzięki temu ma szansę spełnić swoje marzenie!  Bardzo proszę o wsparcie, ponieważ tylko intensywna rehabilitacja „tu i teraz” Kuby i Michasi realnie wpłynie na przyszłość moich dzieci, ich rozwój i lepsze jutro! Monika, mama

13 363 zł
Wiktoria Adamczyk
Wiktoria Adamczyk , 7 lat

Epilepsja zabiera jej dzieciństwo! Pomóż w diagnostyce by opanować ataki!

Jest moją iskierką, jest moim cudem. Tak bardzo bym chciała, by teraz cud zdarzył się dla niej! Nie zasłużyła na to, co proponuje jej los… Proszę, pomóż nam go odwrócić! Wiktoria jest dzieckiem urodzonym w ciężkiej zamartwicy okołoporodowej, otrzymała 2 punkty w skali Apgar. Pierwsze tygodnie swojego życia spędziła pod respiratorem na oddziale intensywnej opieki. Była poddana hipotermii, tzw. schładzanie główki, aby uratować jak najwięcej komórek w mózgu. Wykryto również wadę serca – ASD II. W badaniu rezonansu głowy niestety wykryto zmiany niedotleniowo-niedokrwienne. Po powrocie do domu, jak najszybciej zaczęłyśmy rehabilitację z powodu niedotlenienia, wzmożonego napięcia mięśni oraz układania rączek i nóżek do wewnątrz. Wszystko szło w dobrym kierunku. Ćwiczenia pomagały, Wiktoria rozwijała się bardzo ładnie. Do dnia, w którym... pojawił się pierwszy atak padaczki. Miała wówczas 3-latka. Atak był na tyle silny, że Wiktoria ponownie trafiła na oddział intensywnej terapii w Katowicach! Od tego momentu nasze życie uległo zmianie... Kolejne napady, badania, leki… A mimo wszystko żadnej poprawy! Walczymy z tym już ponad 2 lata. Na ten moment Wiktoria przyjmuje na stałe 3 leki przeciw padaczce, która niestety nadal nie odpuszcza. Każdy nowo wprowadzany lek okazuje się porażką…  Coraz częstsze ataki kończą się w szpitalu, ponieważ są bardzo silnie, saturacja spada nawet do 60! Ponowne badania EEG głowy, po dwóch latach leczenia, wykazało jeszcze większe zmiany… Na tę chwilę, jesteśmy pod opieką neurologa, psychologa, logopedy i alergologa z podejrzeniem astmy. Pojawiają się problemy z koncentracją, pamięcią i rozwojem intelektualnym. Do tego obniżone napięcie mięśni, zwłaszcza brzucha i nóg. Kolejna wizyta u neurologa w lutym 2023 roku dała nam ostateczne potwierdzenie. Wiktoria choruje na padaczkę lekooporną… Jest to odmiana epilepsji, w której przebiegu stosowanie leków przeciwpadaczkowych nie przynosi efektu – napady pojawiają się pomimo wszystko. W leczeniu tego rodzaju padaczki stosuje się zabiegi operacyjne czy neurostymulację mózgu. Dlatego celem tej zbiórki jest dalsza diagnostyka, kolejne wizyty u specjalistów, a przede wszystkim badania: -  panele padaczkowe NGS; - badanie genetyczne TRIO WES, które niestety nie są refundowane, a być może wykryją przyczynę i źródło choroby oraz mogą pomóc w określeniu typu zaburzeń.  Wszystkim będę bardzo wdzięczna za każde wsparcie w gromadzeniu środków na zmaganie się z chorobą mojej córeczki. Monika, mama

217 zł
Borys Kozak
Borys Kozak , 2 latka

Padaczka uniemożliwia rozwój! Kręgosłup i nóżki Borysa potrzebują pomocy!

Borysek urodził się w ciężkiej zamartwicy urodzeniowej z wewnątrzmacicznym niedotlenieniem. Pierwsze tygodnie życia spędził na oddziale neonatologicznym. Gdy skończył 2 miesiące, trafił do szpitala na oddział neurologiczny. Podczas badań EEG oraz rezonansu głowy, stwierdzono u niego padaczkę oraz częściowe nieodwracalne uszkodzenie kory mózgowej. Obecnie Borys regularnie przyjmuje leki, które wstrzymują powstawanie kolejnych napadów. Niestety, nawet jeśli nie obserwujemy żadnych zewnętrznych objawów, badania wykazują dalsze wyładowania w mózgu syna, które uniemożliwiają jego prawidłowy rozwój.  Oprócz leczenia Borys musi być poddawany intensywnej rehabilitacji. Ze względu na dysfunkcję kręgosłupa oraz kończyn dolnych, potrzebuje specjalnie dobranych ortez  oraz gorset stabilizujący. Jeździmy też z nim na częste kontrole do poradni specjalistycznych. Koszty leczenia, dojazdów do specjalistów oraz rehabilitacji są wysokie, dlatego z całego serca prosimy Was o wsparcie!  Rodzice

36 151 zł
Bogumił Przybyłek
Bogumił Przybyłek , 24 lata

Pomóżmy w walce o lepszą codzienność Bogumiła!

Codzienne zmagania z chorobą to droga pełna wyzwań i wyrzeczeń. Czasem brakuje sił, by stawiać czoła kolejnym przeciwnościom, ale jedyna rzecz, której nie możemy zrobić, to poddać się w tej walce…  Boguś zmaga się z zespołem Dandy’ego Walkera i padaczką. Choroby odebrały mu możliwość normalnego funkcjonowania, sprawność i samodzielność.  Ze względu na czterokończynowe porażenie i spastyczność mięśni syn wymaga tak naprawdę całodobowej opieki oraz ciągłych zajęć z rehabilitantem. Tylko intensywna praca pod okiem specjalistów jest w stanie przynieść zadowalający efekt. Boguś jak najczęściej potrzebuje dostępu do rehabilitacji, aby usprawniać mięśnie.  Bardzo zależy nam na zakupie nowego wózka, który zapewniłby Bogusiowi odpowiedni komfort użytkowania i prawidłowe ułożenie ciała. Jego koszty są jednak ogromne. Systematyczna rehabilitacja syna również wiąże się z wydatkami, których nie jesteśmy w stanie pokryć samodzielnie, dlatego będziemy wdzięczni za każde okazane wsparcie.  Boguś już nigdy nie odzyska całkowitej sprawności, ale możemy sprawić, że jego codzienność będzie choć trochę łatwiejsza. Wasza pomoc jest w tym niezbędna i całym sercem za nią dziękujemy! Kamila, mama

18 470,00 zł ( 35,1% )
Brakuje: 34 148,00 zł
Bruno Balda
Bruno Balda , 5 lat

Rzadka choroba genetyczna atakuje Bruna! Pomóż!

Bruno – mój kochany promyczek i szczęście. Jest moim trzecim dzieckiem, więc gdy tylko dowiedziałam się o kolejnej ciąży, nie mogłam ukryć radości, że dołączy do naszej rodziny. Niestety, nie zawsze wszystko jest tak, jakbyśmy tego pragnęli. Bruno, na którego często wołamy też Czaruś, jest ciężko chory. Pomimo wielu przeciwności, z którymi mierzymy się na co dzień, zrobię wszystko, co w mojej mocy, by walczyć o jego zdrowie. Kocham go z wszystkich sił i wciąż jest we mnie pełno wiary, że choć jego życie, od początku bardzo trudne, może być także szczęśliwe. Już w trakcie badań prenatalnych dowiedzieliśmy się o rozszczepie jednostronnym u naszego kochanego Bruna. Sytuacja była naprawdę ciężka, jednak miałam nadzieję, że to kwestia tylko krótkiego czasu. Wiedziałam o tym, że po narodzinach Bruno przejdzie operację, podczas której lekarze zszyją rozszczep. Nic więcej nie wskazywało na dodatkowe choroby. Niestety, dopiero gdy Bruno przyszedł na świat, dowiedzieliśmy się, że ma chore serduszko. Jednak to, co stało się później, zaskoczyło nas wszystkich. Bruno doznał rozległego udaru mózgu. Jak to możliwe? Taka mała i bezbronna istotka musiała znosić tak wiele? Po kolejnych badaniach było jeszcze gorzej. Usłyszeliśmy, że synek ma obniżone napięcie mięśniowe, brak słuchu, brak odruchu ssania mleka…  To wszystko mnie przerosło. Nie mogłam w to uwierzyć, nie wiedziałam, co myśleć. W mojej głowie pojawiało się mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Najbardziej jednak dręczyło mnie to dlaczego? Dlaczego właśnie Bruno? Wiedziałam, że urodzi się z rozszczepem, jednak tego było za wiele. Tak bardzo się o niego bałam… Przez długi czas przebywaliśmy w szpitalu. Ciągle kontrole, niekończące się badania serca sprawiły, że każdego dnia towarzyszył mi przeraźliwy lęk. W tamtej chwili, w głębi duszy czułam i wiedziałam, że będzie to naprawdę poważny rozdział mojego życia. Podczas jednej z wizyt, lekarz powiedział słowa, które zapamiętam do końca życia – “Może się okazać, że ten mały chłopczyk będzie ciężko chory”. Pamiętam, jak wtedy te słowa bardzo mnie zdenerwowały. Nie było wtedy we mnie zgody, na takie myśli… To wszystko działo się tak szybko, za szybko… Bruno przeszedł kilka operacji na serduszko. Za każdym razem były to dla nas bardzo trudne chwile. Synek przeszedł również zabieg związany z rozszczepem. Na szczęście wszystkie operacje przebiegły pomyślnie. Wkrótce poznaliśmy prawdziwą diagnozę. Szereg badań i konsultacji specjalistycznych dały odpowiedzieć. Bruno cierpi na bardzo rzadką chorobę genetyczną – zespół Charge'a. Próbowałam dowiedzieć się, w jaki sposób powinniśmy zaopiekować się synkiem. Dzisiaj opisując naszą historię, wiem, że przeszliśmy naprawdę wiele. Każdego dnia staram się zapewnić mu to, co będzie najlepsze dla jego rozwoju. Pomimo starań Bruno nie siedzi i nie chodzi. Ma też problemy ze słuchem. Niestety leczenie i kontrole lekarskie pochłaniają naprawdę duże sumy pieniędzy, a my jesteśmy dopiero na samym początku naszej walki. Chciałabym prosić o Wasze wsparcie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której to pieniądze stanęłyby nam na drodze po jego zdrowie. Każda przekazana złotówka i słowo otuchy mają dla nas ogromne znaczenie! Już teraz bardzo dziękujemy! Bogusława, mama Bruna

5 301 zł
Armend Topalli
Armend Topalli , 15 lat

Grzyby i pleśnie zaatakowały jego ciało! Pomóż mu z tego wyjść!

Przez lata nie wiedziałam, co się dzieje z synem. Przez ostatnie dwa objawy się nasilały, a lekarze rozkładali ręce, zrzucając wszystko na jego podstawową chorobę. Wiedziałam, że problem leży gdzie indziej, ale nie wiedziałam, jak nakierować specjalistów – w końcu nie jestem lekarzem!  Do 2. roku życia Armend rozwijał się prawidłowo. Miał już o dwa lata starsza brata, a gdy pojawił się kolejny, zaczęły się problemy. Nagle opiekę nad noworodkiem musiałam pogodzić z ciągłymi napadami płaczu Armenda, jego totalnym brakiem apetytu i wiecznymi biegunkami. To był naprawdę ciężki czas… Zaczął też inaczej się rozwijać, odbiegać od rówieśników. Nie mówił, nie szukał kontaktu. Po wielu badaniach okazało się, że ma niepełnosprawność intelektualną z autyzmem, genetyczną chorobę krwi – betatalasemia, astmę, egzemę oraz choroby jelit.  Stan syna jest poważny. Armendi jest niezdolny do samodzielnej egzystencji, nie komunikuje się mową dialogową, nie jest w stanie powiedzieć, jak się czuje, czy coś go boli. Jest zamknięty we własnym świecie… Dziś już wiem, że jego wcześniejsze dolegliwości gastryczne były wynikiem nietolerancji na gluten i nabiał. Syn odczuwał łaknienie na produkty, które jak się okazało mu szkodziły, organizm ich nie trawił. To z kolei spowodowało, że spowolnił się jego rozwój.  We wrześniu 2020 roku zaczął odmawiać jedzenia, bić się po brzuchu pięściami, wkładać rękę do przełyku, sygnalizując ból. W ciągu 9 miesięcy schudł z 55 kg na 39 kg. Dziesiątki wizyt lekarskich, badań oraz w czerwcu 2021 roku 9-dniowy pobyt w szpitalu, z powodu ciągłego pogarszania stanu zdrowia, wykazały refluks.  Jednak dopiero prywatne badania, które wykonałam ze wskazań cudownej Pani doktor wykazały, że Armend cierpi na kandydozę, czyli  przerost pleśni i grzybów, prawdopodobnie też pasożyty oraz łagodny zespół otępienny. Obie te jednostki chorobowe wpływają na układ nerwowy i wiążą się z zachowaniami utrudniającymi codzienne funkcjonowanie.  Armend ma straszne łaknienie na cukier i węglowodany, a nie może ich jeść! Gdy tak się stanie, bardzo cierpi, bo jego organizm nie radzi sobie z tym pokarmem. Ponieważ jego całościowe zaburzenia rozwojowe nie pozwalają mu zrozumieć, że czegoś mu nie wolno, że to mu szkodzi dlatego, gdy tylko zauważy jedzenie, wręcz się na nie rzuca. Nie pomagają tłumaczenia, groźby, prośby… Doszło do tego, że w domu chowamy przed nim jedzenie i nie zabieramy do żadnego sklepu z obawy, że weźmie coś z półki i zje na miejscu – od razu w sklepie. Niestety grzyby karmią się sztucznymi lekami, więc jego leczenie nie może przebiegać standardowo. Potrzebuje kompleksowej opieki doświadczonego lekarza w pracy z pacjentami autystycznymi, dietetyka. Oprócz tego należy wykonać szczegółową diagnostykę układu pokarmowego, przerostu grzybów i pleśni, pasożytów, nietolerancji pokarmowych. Wszystko po to, aby podjąć skuteczne leczenie, które pomoże Armendowi w miarę normalnie funkcjonować.  Znalazłam lekarkę, która ma duże doświadczenie i która podejmie się leczenia synka. Jednak koszt badań, wizyt lekarskich, dietetyka, leków i suplementów jest nie do udźwignięcia dla naszej rodziny trójki synów.  Stosowanie specjalistycznego leczenia i diety warunkuje poprawę stanu zdrowia. Roczne leczenie z badaniami kontrolnymi zalecane przez lekarza to ogromny koszt! Zbyt duży bym mogła go udźwignąć… Dlatego zwracam się z prośbą o wsparcie... Proszę, pomóż mi zawalczyć o synka! Sabina, mama

2 262,00 zł ( 12,23% )
Brakuje: 16 220,00 zł
Wiktor Taterka
Wiktor Taterka , 9 lat

Operacja to nie koniec! Musimy postawić kropkę nad "i" – bez tego Wiktorek nie będzie chodził

Za Wiktorkiem ciężka operacja, skomplikowana operacja nóżek. Kolejnym krokiem do sprawności jest pooperacyjne usunięcie zespoleń z kości udowych. Jest to niezbędne, by dotychczasowe cierpienie zaprowadziło mojego synka na drogę sprawności. Ze względu na narastające napięcie mięśniowe i wzmożoną spastykę Wiktorek wymaga podania toksyny botulinowej metodą przez brzuszną w warunkach szpitalnych i wykonania zabiegu PERCS na powięzi, celem ochrony przed kolejnymi deformacjami kości i skrzywienia kręgosłupa. Po operacji muszę mojemu synkowi zapewnić 3-tygodniową rehabilitację. Mamy bardzo mało czasu. Termin zabiegu wyznaczono na 8 marca 2023 roku! Proszę, pomóż mojemu synkowi! Poznaj naszą historię: Wiktor cierpi na Dziecięce Porażenie Mózgowe. Takie piętno odcisnął na nim zbyt wczesny poród i dramatyczna walka o życie… Kiedy Wiktor przyszedł na świat, nie było eksplozji szczęścia, lecz strach… Synek urodził się w 30 tygodniu ciąży. 2 miesiące za wcześnie… Od razu po narodzinach stwierdzono, że u synka doszła do wylewów dokomorowych III stopnia. Kiedy Wiktor miał 10 miesięcy, podjęto decyzję o założeniu zastawki w główce z powodu tworzącego się wodogłowia. Znów szpital, znów operacja, straszne chwile… Niestety, operacja nie rozwiązała wszystkich naszych problemów. Wiktorek miał 2 lata, kiedy badania wykazały, iż cierpi na Mózgowe Porażenie Dziecięce ze wzmożonym napięciem w nóżkach. To zespół zaburzeń, które pojawiają się w wyniku uszkodzeń mózgu. Uczęszczamy na rehabilitację od momentu, gdy Wiktorek miał 3 miesiące. Za nami lata rygoru większego niż na wojskowym poligonie. Dni wyznaczane nie zachodami słońca, a harmonogramem rehabilitacji. Gabinety lekarskie, badania, kolejne zajęcia, wyjazdy na turnusy… Szukanie pomocy, walka, która pochłania cały czas i każdy grosz. Za nami już naprawdę długa droga, przed nami jednak niemniej. A wszystko to w nadziei na sprawność... Konsekwencją MPD są straszliwe problemy ze stawami. Synek wymaga operacji skomplikowanej operacji nóżek, bez niej dalsza rehabilitacja nie ma już sensu, grozi zwichnięciem bioder! Jedno bioderko jest już podwichnięte, drugie zmierza w tym kierunku... Wiktorek jest chwiejny, porusza się tylko przy balkoniku. Lekarze muszą zrobić rekonstrukcję stawów biodrowych, bo jest z nimi naprawdę źle... Nóżki strasznie bolą Wiktorka, codziennie je rozciągamy i rozmasowujemy, bo synek płacze, że boli... Aldona, mama Wiktorka Wiktorka wspierają wspaniali ludzie z:

6 131,00 zł ( 11,57% )
Brakuje: 46 832,00 zł
Kacper Kaczorowski
Kacper Kaczorowski , 11 lat

By Kacper mógł wyjść poza ograniczenia niepełnosprawności!

Dzieciństwo Kacperka nie jest takie, jakie sobie dla niego wymarzyłem... Oczywiście, bycie rodzicem nie jest łatwe. To odpowiedzialność, to ogrom pracy, cierpliwości. Bycie rodzicem chorego dziecka, to sytuacja, która może każdego przytłoczyć — najważniejsze, by się nie poddać. Ja nie chcę...  W naszym życiu nie jest łatwo. Choroba dyktuje nam codzienność! Kacper nie może chodzić do normalnej szkoły, bawić się z rówieśnikami, rozwijać pasji i marzeń. Co chwila los stawia na jego drodze ograniczenia, z którymi usilnie stara się wygrać. Jednak nie zawsze się to udaje... Gdy przechodzę koło placów zabaw, czy boisk, łzy same nachodzą mi do oczu. Tak bardzo bym chciał, by Kacper kiedyś mógł spędzać tam czas z innymi dziećmi. By mógł w końcu czerpać z dzieciństwa pełnymi garściami i po prostu być dzieckiem! Niestety dla mojego syna przewidziany jest inny scenariusz...  Kacper ma zdiagnozowany autyzm w bardzo zaawansowanym stopniu. Ma 9 lat i wciąż nie wypowiedział swojego pierwszego zdania. Zaburzenia rozwoju utrudniają mu funkcjonowanie, odbierając tym samym samodzielność. Mimo że uczęszcza do szkoły dla dzieci z autyzmem, potrzebuje dodatkowych rehabilitacji. Niestety nie mam środków, by opłacać prywatne ćwiczenia... Stąd mój apel o pomoc. Dzięki Tobie Kacper może mieć szansę na lepsze jutro! Proszę, pomóż, by pieniądze nie powodowały kolejnych ograniczeń. Adam, tata

7 570 zł