Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paulina Panek
Paulina Panek , 36 lat

Trudna codzienność i poświęcenie dla innych - dzisiaj to my możemy pomóc Paulinie!

Gdy byłam malutka, nagle dostałam wysokiej gorączki. Zapadłam w śpiączkę, a lekarze mówili mamie, że mogę nie przeżyć. Obudziłam się jednak, ale potem już nigdy nie było tak, jak wcześniej. Po wielu badaniach zapadła diagnoza - Dziecięce Porażenie Mózgowe, niedowład prawej strony ciała. Oczywiście, że było mi trudniej, ale się nie poddałam. Dzisiaj sama pracuję z osobami niepełnosprawnymi! Żeby moje ciało mnie słuchało, konieczna jest rehabilitacja. Bardzo droga… Proszę o pomoc, bym dalej mogła walczyć z niepełnosprawnością. Z góry dziękuję! Mieszkałam w małej miejscowości, gdzie nikt wcześniej nie powiedział nam o rehabilitacji, nie była tak dostępna, jak dziś. Jakoś musiałam sobie radzić z niedowładem prawej ręki i nogi, chociaż nie było lekko. Moja noga jest krótsza, przez co od dziecka trudno mi było utrzymać równowagę. Nie mogłam biegać jak inne dzieciaki, nosiłam specjalnego ortopedycznego buta. Mam dwie starsze siostry, które są zdrowe. Często było mi przykro, że nie jestem taka jak one, jednak nie mogłam pozwolić, by niepełnosprawność odebrała mi radość życia. Do 16 roku życia opiekowała się mną mama, potem dostałam rentę. Gdy stałam się pełnoletnia, decyzja o rencie nie została przedłużona, musiałam radzić sobie sama. Po gimnazjum poszłam do szkoły zawodowej, a potem do liceum. Wiedziałam, że muszę mieć zawód, by dać sobie w życiu radę. W 2010 roku zaczęłam pracować w Domu Pomocy Społecznej. Jestem tam do dziś! Ukończyłam odpowiednie szkolenia, które pomagają mi być lepszą w tym, co robię, a pracę mam naprawdę piękną. Na co dzień jestem terapeutką, zajmuję się starszymi osobami z chorobami psychicznymi. Moja praca daje mi wiele radość! Dzięki temu, że sama jestem niepełnosprawna, łatwiej mi zrozumieć innych, którzy też potrzebują pomocy. Wydawać by się mogło, że wszystko się dobrze ułożyło, ale jak cień ciągnie się za mną niedowład prawej nogi… Gdy chodzę i się zapominam, stopa wykrzywia mi się do środka, a kostka szoruje po ziemi. Przez to już wiele razy ją skręciłam… Raz po taki skręceniu poszłam prywatnie do lekarza, by mi pomógł. On wysłała mnie do jednego rehabilitanta, a tamten polecił kolejnego. Wtedy pierwszy raz w życiu doświadczyłam tego, jak wielkie znaczenie mają odpowiednie ćwiczenia! Teraz dwa razy w tygodniu przyjeżdża do mnie specjalista, który rehabilituje mnie metodą Vojty. Do dosyć bolesne, ale efekty są wspaniałe! Niestety, bym miała szansę na życie bez bólu i bez strachu o kolejne skręcenie kostki, bym już nie musiała chodzić na zwolnienie lekarskie i opuszczać moich podopiecznych, by mój kręgosłup i miednica się nie wykrzywiały, potrzebne są bardzo duże środki. Roczny koszt rehabilitacji to ok. 30 tysięcy złotych… Żyję skromnie i nie stać mnie na taki wydatek, dlatego postanowiłam poprosić o pomoc. Obiecuję, że nigdy się nie poddam! Paulina

8 097,00 zł ( 24,77% )
Brakuje: 24 584,00 zł
Maks Foks
Maks Foks , 5 lat

By choroba Maksia nie uwięziła go na zawsze....

Maks jest 3-letnim pogodnym i radosnym chłopcem, jednak niedawno zdiagnozowano u niego autyzm dziecięcy. Nasze życie już nigdy nie będzie takie same. Czeka nas długa droga do tego, aby codzienność była w miarę  znośna...   Mój syn jest zamknięty w swoim świecie, z którego bardzo chciałabym go wyciągnąć. Niestety wiem, że nie będzie to możliwe. Maksio nie potrafi się komunikować z innymi, ponieważ nie mówi. Nie ma też potrzeby podejmowania z kimkolwiek kontaktu nawet w sposób niewerbalny.  Maksymilian jest obserwatorem zabaw innych dzieci, lecz nigdy nie uczestniczy w zabawie z innymi. Nie lubi utrzymywać z nikim kontaktu wzrokowego, często pozostaje na uboczu...  Jego przyszłość, lepsze funkcjonowanie i nadzieja jest przede wszystkim w rehabilitacji, leczeniu. Wszystkie z wymienionych działań niestety bardzo dużo kosztują... Sami nie damy rady.  Proszę, pomóż nam walczyć o lepszą przyszłość Maksia! Mama

17 458 zł
Monika Morzyszek
Monika Morzyszek , 7 lat

Walka od pierwszego oddechu... Pomóż Monice!

Nasza córeczka nie zna beztroskiego dzieciństwa. Nie zna całodziennych zabaw ani zdartych od boiskowych gier kolan. Nasza córeczka nigdy nie będzie wiodła codzienności takiej, jak jej rówieśnicy, ale to nie znaczy, że nie warto walczyć. Na szali leży przecież zdrowie Moni! Córeczka od urodzenia zmaga się z niedowładem czterokończynowym. Pierwsze kroki zaczęła stawiać dopiero kiedy skończyła 26 miesięcy!  Dziś, po latach spędzonych na sali rehabilitacyjnej, jej chód wciąż jest chwiejny i niepewny. Monia nie potrafi biegać, skakać, wspinać się. Dodatkowo w wieku 3 lat wykryto u niej hipoplazję ciała modzelowatego, co częściowo wyjaśnia opóźnienie w rozwoju umysłowym. Córka pozostaje pod stałą opieką neurologa, lekarze rehabilitanta, okulisty, psychologa, kardiologa, genetyka, gastroenterologa, poradni metabolicznej i ortopedy. I mimo że tak wiele już przeszliśmy, przed nami wciąż długa i wyboista droga – proszę, przejdź ją z nami! Rodzice Moniki

2 951 zł
Mikołaj Wojda-Ebertowicz
Mikołaj Wojda-Ebertowicz , 4 latka

Uśmiech, który zabiera choroba...

Jestem jego mamą i zrobię dla niego wszystko, ale pęka mi serce, bo wiem, że moje wszystko, to za mało. Że nie zdołam uchronić Mikołajka przed bólem, przed strachem, przed chorobą... Kiedy synek miał pierwszy atak padaczki, niemal umarłam ze strachu. Przerażona nie wiedziałam, jak mogę mu pomóc, co powinnam zrobić. Dziś doskonale znam naszego przeciwnika, to jednak nie sprawiło, że boję się mniej. Odkąd Mikołajek przyjmuje leki, napady stały się sporadyczne, jednak pogłębiły się zaburzenia napięcia mięśniowego. Choć synek niedawno skończył rok, jego rozwój jest na poziomie 9-miesięcznego dziecka. Abyśmy mogli marzyć o jego sprawnej przyszłości, potrzebujemy intensywnej rehabilitacji, wieloetapowego leczenia i wielu sprzętów wspomagających terapie. Wiem, że sama nie dam rady wygrać walki o przyszłość Mikołajka, dlatego proszę – pomóż nam! Joanna, mama

6 714 zł
Marysia Kołodziejska
Pilne!
Marysia Kołodziejska , 3 latka

Potrzebna PILNA operacja serduszka❗️Razem dla Marysi❗️

Nasza córeczka urodziła się z poważną wadą serca, dużym ubytkiem międzykomorowym. Były już momenty, gdy myśleliśmy, że stracimy Marysię na zawsze… Dziś ponownie stajemy do walki o życie naszej ukochanej dziewczynki! Niestety sami nie damy sobie rady… Marysia musi PILNIE przejść operację w Genewie. Jej koszt to prawie dwa miliony złotych! Nie mamy takich pieniędzy, ale musimy je zdobyć, żeby uratować córeczkę. Prosimy o pomoc! Walka o życie Marysi trwa od pierwszych dni jej życia. Już w 14. dniu po porodzie przeszła pierwszą operację, była to korekta łuku aortalnego. Gdy córeczka skończyła 7 miesięcy, konieczna była kolejna interwencja chirurgiczna. Niestety nie wszystko poszło po naszej myśli i po myśli lekarzy... Po 7 dniach musiała przejść operację wycofującą wszystkie zmiany, ponieważ jej stan zaczął pogarszać się z dnia na dzień, występowały poważne spadki saturacji… Po operacji spędziła ponad 100 dni na OIOMie, z czego większość w śpiączce! Każdy dzień dłużył się wtedy w nieskończoność, do głowy przychodziły nam najgorsze myśli… Ale na szczęście wróciła do nas i mogliśmy w końcu być razem w domu! W czerwcu córeczka skończyła 3 latka. Jej życie nie jest proste. Dalej ma założoną rurkę tracheostomijną. Musimy dbać o nią każdego dnia. Ale nauczyła się żyć ze swoimi problemami, nie zna przecież innego życia. Jest żywą, wesołą dziewczynką, z której jako rodzice jesteśmy dumni.  Niestety trudno powiedzieć, jak długo Marysia będzie w stabilnym stanie. Pogorszenie może przyjść w każdej chwili… Dlatego jako rodzice postanowiliśmy działać. Konsultowaliśmy się, gdzie tylko się dało. W Polsce usłyszeliśmy, że szansy dla Marysi najlepiej szukać za granicą. I tak trafiliśmy na kontakt do szpitala w Genewie, gdzie po przeanalizowaniu dokumentacji specjaliści zdecydowali się pomóc córeczce, podjąć działanie w kierunku uzupełnienia ubytku międzykomorowego. Wierzymy, że trafiamy w najlepsze ręce. Mamy kontakt z rodzicami chłopczyka, który w tym roku był operowany w tamtym szpitalu – bardzo wysoko oceniają jakość pomocy, jaką otrzymał ich syn. Niestety, kwota operacji jest ogromna, to prawie dwa miliony złotych! Dlatego zdecydowaliśmy się założyć tę zbiórkę i prosić Was o pomoc w uratowaniu naszej córeczki! Każda wpłata jest na wagę złota! Rodzice

160 833,00 zł ( 9,03% )
Brakuje: 1 619 179,00 zł
Magdalena Stokfisz-Nowaczyk
Magdalena Stokfisz-Nowaczyk , 33 lata

Stwardnienie rozsiane postępuje! Pomóż młodej mamie w walce z chorobą!

Stwardnienie rozsiane krok po kroku odbiera mi sprawność. Choroby nie da się zatrzymać, ale da się z nią walczyć. Choć odebrała mi już możliwość swobodnego poruszania się, nie tracę wiary, że kiedyś wstanę na nogi i zabiorę moją córeczkę na spacer! Dziś bardzo potrzebuję Waszej pomocy! Diagnoza przyszła, kiedy skończyłam dziewiętnaście lat. Pewnego dnia zaczęłam widzieć podwójnie. Bardzo mnie to zaniepokoiło, więc udałam się do okulisty. Wstępne rozpoznania były przerażające. Lekarze podejrzewali, że w moim mózgu może znajdować się guz! W szpitalu okazało się, że los napisał dla mnie inny scenariusz. Dowiedziałam się, że cierpię na stwardnienie rozsiane, które zaczyna postępować. Byłam przerażona, ale też pełna nadziei na pozytywne skutki rozpoczęcia leczenia. Niestety, dwa lata temu choroba odebrała mi możliwość wykonywania zawodu. Do niedawna byłam w stanie chodzić po mieszkaniu, podpierając się o meble. Dziś poruszam się jedynie na wózku inwalidzkim, który na dodatek wymaga wymiany... Na nic więcej nie mam siły. Lekarze zalecają kontynuację leczenia oraz intensywnej rehabilitacji. Tylko takie działania spowodują spowolnienie rozwoju choroby. Dodatkowo, moim priorytetem jest uzbieranie na wózek inwalidzki aktywny, dzięki któremu poruszanie się będzie znacznie prostsze. To on da mi namiastkę sprawności i siłę do dalszej walki. Niestety, koszt z tym związany przerasta nasze finansowe możliwości. Wydatki będą tylko rosły, więc jestem zmuszona poprosić o Waszą pomoc. Ruszam do trudnej walki o moją sprawność. Chcę wygrać ją dla siebie i mojej rodziny, by jak najdłużej przytulać moją ukochaną córeczkę. Pomocy! Magdalena

3 603 zł
Dominik Majka
Dominik Majka , 2 latka

Nasz synek zmaga się z głuchotą – potrzebna kosztowna operacja w USA❗️Ratunku❗️

W październiku 2022 urodził się nasz upragniony syn Dominik. Cała ciąża była zdrowa, książkowa... Byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na całym świecie, gdy widzieliśmy na USG jego maleńkie rączki i stópki. Nie mogliśmy doczekać się, gdy weźmiemy już synka w ramiona. Niestety, niedługo po porodzie okazało się, że przed nami długa i ciężka walka o zdrowie Dominika. Synek urodził się z niewykształconymi małżowinami usznymi...  Tuż po porodzie mieliśmy nadzieję, że mimo wady uszek Dominik jest zdrowy, że to tylko defekt estetyczny, który nie położy się cieniem na rozwoju synka. Nadzieja szybko pękła niczym bańka mydlana – będąc jeszcze w szpitalu, dwukrotnie nie przeszedł badań przesiewowych. Niezbędne było pogłębienie diagnostyk i wykonanie dokładniejszych badań słuchu. Synek miał już wtedy pół roku... Widzieliśmy w domu, że reaguje tylko na głośne dźwięki i nie gaworzy. Niestety, wyniki badań potwierdziły ten najgorszy scenariusz – nasz synek zmaga się z głuchotą przewodzeniową! Dominik ma bardzo zwężone kanały słuchowe. Nie da się obecnie określić na ile zniekształcone mogą być kosteczki słuchowe, bo jest jeszcze za mały na takie badanie. Chwilowym ratunkiem są dla synka aparaty kostne, które przewodzą dźwięk do kości i dzięki którym słyszy prawie normalnie jak my...  Niestety, są one bardzo uciążliwe – na grubej opasce z gumy, która dociska uszy. Latem odparzają delikatną skórę, przesuwają się i piszczą nawet przy zwykłym przytuleniu się... A w jaki sposób odmówić dziecku przytulenia…? On jest taki malutki i tak bardzo potrzebuje miłości... Jako rodzice chcemy zrobić wszystko, by dać Dominikowi szansę na zdrowie i właściwy rozwój. Taką szansą jest specjalistyczna operacja w USA, dzięki której nasz synek będzie mógł nas normalnie słyszeć. Niestety… Kwota, której potrzebujemy, mimo nawet największych wyrzeczeń – przekracza nasze możliwości finansowe. Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc. Każda wpłata to ogromna nadzieja na to, że Dominik będzie mógł nas usłyszeć. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy dać mu szansę na zdrowe i szczęśliwe życie! Rodzice ➡️ FB Dominika ➡️ Grupa licytacyjna na FB

94 984,00 zł ( 7,99% )
Brakuje: 1 092 344,00 zł
Izabela Kostrzewa
Izabela Kostrzewa , 40 lat

Najpierw choroba zabrała jej syna, teraz sama walczy o swoje zdrowie...

Było mi już dane zaznać dobroci ludzkich serc… Waszych serc. Wielokrotnie okazaliście mi już wsparcie, wpłacając pieniądze na zbiórkę mojego ukochanego synka. Niestety Jacek odszedł, przegrał walkę z nowotworem, który wyssał z niego życie… Teraz ja sama muszę walczyć o swoje zdrowie. Moje życie od kilku lat to pasmo przerażających informacji… W 2019 roku dowiedziałam się, że choruje na stwardnienie rozsiane. To była informacja, która całkowicie zaburzyła naszą poukładaną codzienność. Ale to nie było wszystko, najgorsze miało dopiero nadejść. Trzy miesiące później usłyszeliśmy, że nasz synek choruje na nowotwór. Nie zastanawiałam się ani sekundy. Razem z mężem rozpoczęliśmy walkę o życie naszego jedynego dziecka. Odłożyłam na bok swoje problemy zdrowotne, włożyłam wszystkie moje siły i energię w walkę o Jacka. W międzyczasie choroba postępowała, próbując odbierać mi siły. Każda kobieta, będąca matką mnie zrozumie. Mimo że momentami brakowało mi tchu, biegłam dalej i się nie poddawałam. Szukałam lekarzy, najlepszych klinik. Łapałam się każdego sposobu na uratowanie mojego dziecka. W momencie, gdy życie mojego synka było zagrożone – nic innego się dla mnie nie liczyło. Niestety Jacuś odszedł. Pozostawił po sobie mnóstwo pięknych wspomnień i ogromną pustkę, którą ciężko czymkolwiek zapełnić. Nasze życie po jego odejściu były przepełnione smutkiem i gorzkimi łzami. Długo nie potrafiliśmy zrozumieć, dlaczego nas to spotkało. Z czasem jednak musieliśmy zacząć normalnie funkcjonować i uwierzyć, że synek trafił do świata, w którym nie ma cierpienia.  Gdy myśleliśmy, że powoli stajemy na nogi… po raz kolejny grunt nam się spod nich osunął. Dzień wcześniej miałam rozmowę o pracę. Wkrótce miałam zostać zatrudniona w świetlicy i opiekować się dziećmi… I właśnie wtedy, tego pechowego dnia poślizgnęłam się na ulicy i złamałam nogę. Czy to był nowy rzut choroby, przez który straciłam równowagę? A może czysty przypadek? Tego nie wiem. Złamanie okazało się na tyle skomplikowane, że jego skutki będę odczuwać do końca życia. Zostałam zabrana karetką do szpitala, w którym od razu przeszłam trudną operację. Lekarz poskładał moją nogę, wprowadzając śruby i pręty. Uprzedził mnie, że czeka mnie intensywna rehabilitacja i w późniejszej przyszłości – kolejna operacja usunięcia metali z nogi. Póki co tylko one sprawiają, że noga nie łamie się przy choćby najmniejszym kroku.  Obecnie nie jestem w stanie podjąć żadnej pracy. W codziennym funkcjonowaniu pomaga mi mąż, który jest przy mnie zawsze. Wspólnie walczyliśmy o życie Jacusia, teraz wspólnie walczymy o moje zdrowie. Tylko z jego pomocą mogę wyjść z domu, który opuszczam wyłącznie w konieczności wizyty u lekarza. Po domu poruszam się o kulach, co i tak sprawia mi ogromne trudności i nierzadko ból. Noga wymaga intensywnej rehabilitacji, która może potrwać aż pół roku. Dopiero w trakcie ćwiczeń lekarze będą w stanie stwierdzić, czy przynosi ona efekty i zaplanować operację usunięcia śrub i prętów. To pozytywna wizja mojej przyszłości. Jeśli nie będę uczęszczać na rehabilitację – czeka mnie dużo gorsza opcja.  Każdy dzień działa na moją niekorzyść. Ćwiczenia trzeba zacząć natychmiast, aby stan mojej nogi się nie pogarszał. Niestety to i tak nie koniec moich problemów. Od momentu otrzymania informacji o prawdopodobnym stwardnieniu rozsianym – żaden lekarz nie podjął się leczenia ani postawienia konkretnej diagnozy. Obecnie zostałam z niczym. Nigdy nie było mi łatwo prosić o pomoc. Gdy mój synek zachorował – byłam do tego zmuszona. Wszystkie moje osobiste blokady czy wątpliwości odsunęłam na bok i wyszło mi to na dobre. Okazaliście nam niesamowite wsparcie, wpłacając pieniądze na leczenie mojego dziecka. Teraz jest mi równie ciężko prosić o pomoc… Być może nawet jeszcze ciężej, bo chodzi o mnie samą. Niestety ze względu na to, że mąż sam utrzymuje naszą rodzinę, nie stać nas na rehabilitację, która jest bardzo kosztowna. Proszę Was, bo już niejednokrotnie Wasze wielkie serca okazały mi wsparcie…

11 139 zł
Brajan Głowacki
Brajan Głowacki , 17 lat

Operacja to ostateczność... RATUJMY kręgosłup młodego chłopaka!

Mój syn ma stwierdzoną skoliozę idiopatyczną w odcinku. Wiele badań diagnostycznych prowadzi mojego syna na stół operacyjny. Bardzo chcielibyśmy uniknąć tej ostateczności, tylko czy nam się uda? Zabieg nie gwarantuje poprawy stanu kręgosłupa i zawsze niesie ryzyko uszkodzenia nerwów... Nieudana próba może posadzić mojego syna na wózku inwalidzkim!  Brajan chce być jak każdy zdrowy nastolatek. Uprawiać sport, jego pasją jest boks. Niestety wada wyklucza go z aktywności obciążających jego kręgosłup... Choroba uwidoczniła się w marcu 2022 r., powstał garb żebrowy, który od chwili pierwszych badań miał 16 stopni, dziś już 21... Bardzo szybko postępuje, nie mam czasu.  Syn od diagnozy i uwidocznienia wady jest intensywnie rehabilitowany z wykorzystaniem urządzenia do terapii skolioz FED. Włączenie do leczenia tej techniki wpływa na poprawę parametrów funkcjonalnych postawy, nie zaś na strukturę kręgosłupa. Na efekty działania terapii będziemy musieli poczekać zapewne wiele miesięcy, jeśli okaże się ona krokiem do przodu może uda się uniknąć ciężkiej operacji. To leczenie jest skuteczne przede wszystkim, kiedy jest systematyczne! Przerwanie procesu może spowodować pogorszenie stanu i znów widmo operacji. Nieprzerwane leczenie i rehabilitacja pozwoli na osiągnięcie tzw. dojrzałości kostnej (określanej za pomocą testu Rissera – skala określa posunięcie się wady i jej rokowania). Skolioza u Brajana jest oznaczona na tej skali w przedziale 1-2 (skala 6-stopniowa) to daje nadzieję na odwrócenie procesu wady, ale ja wspomniałam intensywną, nieprzerwaną i kosztowną rehabilitacją. Same koszty tej innowacyjnej metody leczenia skoliozy sięgają 2800 zł / miesięcznie. Przy rehabilitacji 3-4 razy w tygodniu w wyspecjalizowanym ośrodku. Do tego dochodzą koszty gorsetu korekcyjnego oraz innych sprzętów niezbędnych do rehabilitacji. Ćwiczenia, basen pod okiem specjalistów... Sama wychowuję syna i nie jestem w stanie udźwignąć tych kosztów. Proszę o wsparcie naszej walki o lepszą i zdrową przyszłość Brajana! Mama

1 871 zł