Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Franek Szlagowski
Franek Szlagowski , 8 lat

Niektóre dzieci marzą o zabawkach. Nasz syn pragnie tylko samodzielnie się poruszać!

Franek urodził się w 2016 roku jako jedno z bliźniaków. Od samego początku jego życia toczy się walka z różnymi problemami zdrowotnymi...  Po narodzinach zdiagnozowano u niego niedrożność jelita cienkiego, co wymagało pilnej operacji usunięcia części jelita. To dzięki tej operacji Franek w ogóle żyje! Niestety, trudności nie skończyły się na tym. Gdy był młodszy przeszedł również nacinanie ścięgna Achillesa i gipsowanie z powodu wrodzonej stopy końsko-szpotawej.  Teraz stoi przed kolejnym wyzwaniem – obustronnym wrodzonym zwichnięciem stawów biodrowych, które wymagać będzie dwóch operacji i długotrwałej rehabilitacji. Franciszek znajduje się jeszcze przed pierwszą z zaplanowanych operacji. Po zabiegu Franek będzie musiał nosić gips przez 6 tygodni i zostanie praktycznie unieruchomiony.... Po rekonwalescencji będzie potrzebna druga operacja, a następnie intensywna rehabilitacja, w celu wzmocnienia mięśni nóg.  Aktualnie Franek potrafi poruszać się sam w domu i w szkole, ale na dłuższe dystanse potrzebuje balkonika. Dla niego każdy dzień to walka o niezależność i radość z dzieciństwa. Dzieci w jego wieku marzą najczęściej o zabawkach, jednak nasz syn ma inne pragnienia – chciałby swobodnie biegać, wchodzić po schodach i chodzić bez niczyjej pomocy. Chcielibyśmy poprosić Was o wsparcie, które pomoże w sfinansowaniu rehabilitacji oraz dalszego leczenia. Nasze dziecko marzy o samodzielności, a my pragniemy to marzenie spełnić! Dziękujemy z całego serca za wszelką pomoc.  Rodzice

2 638 zł
Jan Dziedziela
Jan Dziedziela , 64 lata

Ponad 20 lat aktywnie niósł pomoc innym❗️ Teraz sam potrzebuje wsparcia❗️

Nazywam się Jan. Mam 63 lata. Od ponad 20 lat staram się, by moja historia i doświadczenia pomagały tym, którzy proszą o pomoc. Niestety, teraz to ja jestem zmuszony prosić o wsparcie… Od 26 lat jestem abstynentem. W trakcie leczenia przez wiele lat udzielałem się społecznie. Organizowałem wyjazdy, spotkania dla osób uzależnionych, Sylwester bez alkoholu, pomagałem przy Dniach Trzeźwości oraz piknikach, gdzie można było uzyskać pomoc i rady jak radzić sobie z chorobą. 22 lata temu usłyszałem diagnozę – rdzeniowy zanik mięśni, czyli SMA. Oprócz tego cierpię na cukrzycę typu 2, nadciśnienie tętnicze, dyslipidemię, marskość wątroby, żylaki przełyku, wielopoziomowe zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa szyjnego…  Starałem się ze wszystkich sił, by każdego dnia nie tracić uśmiechu i optymizmu. Niestety, życie postanowiło poddać mnie kolejnej próbie. W wyniku upadku doszło do złamania obu nóg. To spowodowało, że na czas leczenia jestem całkowicie uzależniony od poruszania się na wózku i pomocy żony. To dla mnie szczególnie trudne doświadczenie. Zawsze byłem samodzielny, a teraz przy najprostszych czynnościach muszę polegać na innych. Do tego mój stan zdrowia pogarsza się z dnia na dzień, a przez uraz nie mogę podjąć pracy ani uczęszczać na punkcje w kierunku leczenia SMA... Utrzymuję się jedynie z renty i świadczeń społecznych, a koszty leczenia, rehabilitacji, leków, a także życia codziennego ciągle wzrastają. Wyjazd na turnus rehabilitacyjny to wydatek w okolicach 6 tysięcy złotych! Nie jesteśmy w stanie sprostać takiej kwocie. Dlatego zwracam się do was o pomoc. Z zebranych środków będę w stanie uczynić moje życie nieco łatwiejszym. Zakupić potrzebne leki, opłacić rehabilitację i leczenie. Jeśli starczy mi sił, będę dalej angażować się w działalność społeczną, korzystać z doświadczenia i nieść pomoc innym, którzy borykają się z problemami. Wierzę, że każdy zasługuje, by otrzymać pomoc i szansę. Z całego serca dziękuję za okazane wsparcie. Jan

1 863 zł
Rafał Ciechanowicz
Rafał Ciechanowicz , 46 lat

Nie mogłem wstać – miesiąc później okazało się, że to przez UDAR!

Ja nie mogłem wstać z fotela, a lekarza mówił, że to przez stres. Nie podważałem diagnozy, bo rzeczywiście w życiu miałem dużo napięcia i wiele brałem na swoje barki. Niestety to, co wydarzyło się miesiąc później, rozsypało całe moje życie… Był już wieczór. Zaczęła drętwieć mi lewa ręka i noga. Czujem się bardzo słabo. Nie wiem, skąd znalazłem w sobie tyle siły, by wykręcić numer 112. Pogotowie przyjechało około 19:30. Ratownicy od razu zawieźli mnie na SOR. Na odpowiednim oddziale znalazłem się po wykonaniu serii badań. Pamiętam jak dziś – była godzina 22. Co się działo potem, nie mam pojęcia. Cały tydzień jakby został wyjęty z mojego życiorysu. Lekarze mówili, że doznałem niedokrwiennego udaru mózgu. Chciałem coś odpowiedzieć, zadzwonić do mamy, która również w tym czasie była w szpitalu, ale z moich ust wydobywał się tylko bełkot. Nie byłem w stanie wypowiedzieć jednego wyraźnego słowa. Ten stan się utrzymywał, aż w końcu telefon sam zaczął dzwonić. Odebrałem połączenie. Mama nie żyje.  Ojczyma pochowałem tego samego roku. Dziadków, którzy mnie wychowywali – lata wcześniej. Dziadek zmarł w 2005 roku przez nowotwór płuc, a schorowana babcia w 2009 roku. Poczułem się na świecie sam jak palec… Do tego z balastem chorób takich jak zmiana niedokrwienno-obrzękowa w mózgu, hepatopatia, zmiany drobno guzkowe płuc. Obecnie poruszam się przy pomocy wózka inwalidzkiego. Wcześniej wykonywałem niemalże wszystkie możliwe zawody. Byłam mistrzem piekarnictwa, zajmowałem się wykończeniówką, potem pracowałem jako złota rączka. Teraz nie mogę wykonywać żadnego zawodu… Bardzo proszę Cię o pomoc! Tylko rehabilitacja może poprawić mój stan zdrowia i usprawnić mnie w codzienności. Za każdą pomoc będę dozgonnie wdzięczny.  Rafał

5 410 zł
Konrad Sawicki
Konrad Sawicki , 17 lat

Podarujmy Konradowi nadzieję na lepsze jutro!

„Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem…” Konrad od zawsze był ciekawy świata, wesoły i kochający… Choroba zamieniła jego życie w koszmarną tułaczkę po gabinetach lekarskich, pozbawiła go kontaktów z rówieśnikami i zabrała mu dzieciństwo. Mimo starań i walki o zdrowie syna ciągle odbijaliśmy się od drzwi niechęci, którą okazywali nam lekarze. Co dolega Konradowi, podejrzewaliśmy od bardzo dawna, ale zbywani nieustannie, bez diagnozy nie mogliśmy nic… Wreszcie na naszej drodze pojawili się ludzie, którym drugi człowiek nie jest obojętny i znalazł się lekarz, który zechciał chcieć. Diagnoza — rzadkie schorzenie — PANDAS Autoimmunologiczne Zapalenie Mózgu zaburzające funkcjonowanie neurologiczne, powodujące chroniczne bóle głowy, mięśni, przewlekłe tiki, stany drgawkowe i napadowość rujnującą życie naszego syna każdego dnia. Brzmi przerażająco? To nasza codzienność tak długo, że już nie pamiętamy jak było kiedy byliśmy zdrowi, bo razem z Konradem choruje cała rodzina. Tak bardzo pragniemy żeby był zdrowy, taki sam jak rówieśnicy, znów roześmiany i pełen nadziei. Diagnoza otwiera zamknięte dotąd drzwi do leczenia naszego jedynego dziecka. Powinniśmy skakać z radości, że wreszcie wiemy, że nigdy się nie poddaliśmy, że teraz będzie już tylko lepiej, ale cień na tej radości kładzie koszt leczenia i terapii dla Konrada. Leczenie immunoglobuliną ludzką, które oferuje Centrum Medyczne w Gdańsku to koszt ok 1 000 000 złotych. Jak powiedzieć dziecku, że nie możemy mu pomóc? Nie wystarczy nam życia żeby uzbierać taką kwotę, choć oboje pracujemy. Prosimy o wsparcie naszej walki o zdrowie Konrada, bo choć przez lata zawodzili nas ludzie w białych fartuchach, nadal wierzymy w ludzi – po prostu. Prosimy o pomoc w podarowaniu Konradowi zdrowia i przywrócenie wiary w to, że człowiek może wszystko! Aleksandra i Tomasz, rodzice

19 221 zł
Magdalena Tyjeczko
Magdalena Tyjeczko , 32 lata

Młoda mama walczy z czasem: najpierw endometrioza, teraz stwardnienie rozsiane. Pomóż, by Magda zdążyła wychować syna!

Mam na imię Magda i jestem mamą kilkuletniego Dawida. Odbieram chorobie kolejne miesiące, by dać synowi jak najwięcej siebie. Pierwszą diagnozę dostałam w 2017 r., dokładnie w moje 25. urodziny: podejrzenie stwardnienia rozsianego (SM) oraz dyskopatia w części lędźwiowej L4/L5 i L5/S1 z torbielami. Piękny prezent, prawda? Do szpitala trafiłam przez osłabienie nóg. Przeszłam badania i rehabilitację, diagnoza potwierdziła się pół roku później. Drugi rzut SM dopadł mnie we wrześniu 2017 roku. Uszkodził mi nerw wzrokowy i łokciowy, doszły kolejne zmiany w mózgu. Do tego porażenie połowicze prawej strony z zanikiem mięśnia w nodze. W całym 2017 roku mój 2-letni syn widział mnie przez 6 miesięcy. Resztę czasu spędziłam w szpitalu. W czerwcu 2018 r. dostałam trzeci rzut choroby Nastąpił dalszy zanik mięśnia w nodze i kolejne porażenie połowicze prawej strony. Jeszcze w tym samym roku otarłam się o śmierć. Przez perforację pęcherza moczowego dostałam zapalenia otrzewnej. Zdarzyło się to zaledwie sześć dni po usunięciu nowotworu z macicy i endometriozy z blizny po cesarskim cięciu. „Obiecałam synowi, że wrócę do domu” - powiedziałam zespołowi medycznemu tuż przed narkozą. Takie operacje to loteria, ale obiecałam Dawidowi, że wrócę. Miał wtedy 3 lata. Wróciłam. I kontynuowałam walkę ze stwardnieniem... Podczas rezonansu magnetycznego głowy okazało się, że lek działa i nie ma nowych zmian w mózgu. Czyli jest nadzieja, żeby wyrwać chorobie trochę czasu! Dobrze rokują też przeszczep komórek macierzystych i rehabilitacja, która wzmacnia mięśnie - dzięki temu rzutów SM jest o wiele mniej.  Wiem, że moimi chorobami można by obdzielić kilka osób. Dzieciństwo miałam koszmarne, łącznie ze śmiercią brata, ale nie chcę się żalić. Mimo wszystko kocham swoje życie, jest ciężkie, ale je kocham. Bardzo! Chcę zostać na tym świecie jak najdłużej, chcę wychować syna. Potrzebuję na to jeszcze paru lat. I Twojej pomocy. Spędzamy z Dawidem razem mnóstwo czasu: układamy puzzle i klocki, bardzo dużo rozmawiamy, wspólnie opiekujemy się rybkami i roślinami. Chcę przytulać swojego syna, wychodzić z nim na spacery, chcę dla niego spokojnego dzieciństwa bez ciągłego zamartwiania się o mamę. Nadal czytam Dawidowi bajki do snu, choć uszkodzony nerw wzrokowy tego nie ułatwia… Ale czytam. I będę czytać, choćby alfabetem Braille’a, siedząc może na wózku inwalidzkim. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby mnie teraz zabraknąć. Jeszcze nie... Walczę o lepsze jutro dla swojej rodziny. Mam szczerą nadzieję, że pomożesz mi wygrać trochę czasu. Z góry Ci dziękuję za każde okazane wsparcie!

17 311 zł
Mariola Woźniczak
Mariola Woźniczak , 49 lat

Mariola przeszła TRZECI UDAR❗️Dziś nie mówi i zmaga się z niedowładem... Pomocy❗️

Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie dla mojej mamy, Marioli, która w wieku 48 lat stanęła w obliczu swojego trzeciego udaru i potrzebuje naszej wspólnej pomocy, aby móc wrócić do życia, które kocha. Odkąd pamiętam, mama zawsze była osobą pełną ciepła i miłości. Zawsze kochała piec ciasta i torty, które stały się symbolem wszystkich rodzinnych uroczystości i wielu chwil pełnych radości. Mariola, to nie tylko miłośniczka pieczenia i gotowania, ale przede wszystkim mama dwóch dorosłych córek i siostra dwóch wspaniałych kobiet, dla których zawsze była wsparciem. Niestety, w ubiegłym roku straciła swoją mamę w wyniku udaru, a dziś sama stanęła przed największym wyzwaniem swojego życia. To wydarzenie jeszcze bardziej uświadomiło nam, jak kruche jest życie i jak ważna jest każda chwila spędzona razem. Obecnie Mariola zmaga się z niedowładem prawej strony ciała i nie jest w stanie mówić ani się komunikować. Każdy dzień jest dla nas walką o najmniejszy ruch czy gest. Jej duch jest silny, ale potrzebuje dostępu do najlepszej możliwej opieki i rehabilitacji, aby mieć szansę na powrót do normalnego życia. Koszty takiej opieki są ogromne i niestety przekraczają nasze możliwości finansowe, ale wierzymy, że z Waszą pomocą możemy zebrać potrzebne środki, które pomogą pokryć koszty pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym, który jest kluczem do odzyskania przez mamę w miarę normalnego życia. Każda złotówka, każde udostępnienie tej zbiórki to dla nas ogromna pomoc i promyk nadziei. Dołączcie do "Razem dla Marioli" – nie tylko zbiórki, ale społeczności, która wierzy w siłę wsparcia i cudowną moc ludzkiego serca. Razem możemy pomóc mamie odzyskać to, co udar odebrał – radość i możliwość dzielenia się swoją energią i miłością z innymi. Dziękujemy, za każdą formę wsparcia. Z wdzięcznością i nadzieją – córka Karolina wraz z całą rodziną

39 806,00 zł ( 57,56% )
Brakuje: 29 343,00 zł
Magdalena Szczepankiewicz-Król
Pilne!
Magdalena Szczepankiewicz-Król , 27 lat

PILNIE potrzebny lek, by ratować młodą mamę❗️Magda chce żyć, by wychować Rysia - POMOCY!

BARDZO PILNE! Mam na imię Magdalena, mam 27 lat i serce wypełnione ogromną miłością do mojego półrocznego synka Rysia. Moja droga do macierzyństwa była pełna trudności i starań, które w końcu zaowocowały narodzinami upragnionego dziecka. Życie jest niestety przewrotne... Kilka miesięcy po narodzinach Rysia dowiedziałam się, że jestem poważnie chora. W całym moim ciele powstają guzy, które w każdej chwili mogą się zezłośliwić! Ból, z którym się mierzę, jest nie do wytrzymania...  Jedyną szansą, by powstrzymać chorobą, jest koszmarnie drogi lek. Umieram ze strachu... Chcę żyć dla mojego synka. Proszę, pomóż mi! Razem z mężem marzyliśmy o tym, aby zostać rodzicami. Przeszliśmy przez piekło walki z niepłodnością. Chciałam tylko jednego - zostać mamą. Staraliśmy się o dziecko kilka lat... Niestety bezskutecznie. Po nieudanych staraniach podjęliśmy się próby zapłodnienia pozaustrojowego in vitro. Niestety zakończyła się fiaskiem. Potem druga i trzecia... Morze wylanych łez, ogromny ból. Czwarta próba in vitro miała być ostatnią... Wtedy wydarzył się cud, zaszłam w ciążę. Byłam taka szczęśliwa... 11 września 2023 roku przyszedł na świat Rysio. Synek urodził się przedwcześnie, w 34 tygodniu ciąży. Ważył zaledwie 1600 gramów. Kiedy pierwszy raz trzymałam go w ramionach, czułam szczęście nie do opisania... Wtedy jednak poznałam też, co to znaczy prawdziwy strach... Synek wymagał specjalistycznej opieki. Musiał spędzić kilka tygodni na szpitalnym oddziale intensywnej terapii i patologii noworodka. Potem czekała go rehabilitacja... Kiedy zażegnaliśmy problemy związane z wcześniactwem, odetchnęliśmy z ulgą. Wydawało się, że teraz będzie już tylko dobrze. Niestety tak się nie stało. Po narodzinach synka mocno podupadłam na zdrowiu. Pojawiły się u mnie silne bóle brzucha, zawroty głowy i utrata wagi... Myślałam, że to liczne terapie hormonalne oraz ciężki poród drogą cesarskiego cięcia i komplikacje po nim odcisnęły piętno na moim zdrowiu. Kiedy zrobiłam badania krwi, ich wyniki wykazały, że prawdopodobnie rozwija się u mnie nowotwór! To był ogromny szok... Przecież jestem młoda, mam 27 lat, dopiero zostałam mamą, a tu taka choroba? Na polecenie lekarzy wykonałam badanie rezonansu magnetycznego ciała. Wynik był druzgocący. Po pierwsze - okazało się, że cierpię na endometriozę, w mięśniu macicy rozwija się u mnie endometrium, co powoduje silne dolegliwości bólowe oraz wiąże się z usunięciem macicy w przyszłości... Jednak nie to było najgorsze. Wykryto u mnie liczne guzy o charakterze neurofibromatozy typu 1, zlokalizowane w brzuchu, wzdłuż naczyń biodrowych, elementów splotu krzyżowego i nie tylko... Okazało się, że cierpię na chorobę genetyczną, która wiąże się z powstawaniem guzów, a co za tym również z ogromnym ryzykiem pojawienia się nowotworów złośliwych...  Kiedy poznałam diagnozę, płakałam bez końca. Każda ze zmian, które mam w ciele, może w każdej chwili zezłośliwić się i przekształcić się w raka! Lekarzy niepokoi już jeden guz, czekam na wyniki biopsji. Choroba atakuje cały mój organizm, guzy powodują ogromny ból... Wstaję i zasypiam z bólem, ciężko mi się poruszać, a przecież muszę zajmować się malutkim synkiem, który potrzebuje mamy! Czeka mnie też rezonans głowy i klatki piersiowej, bo mam zawroty głowy, lekarza chcą zobaczyć, czy tam też nie doszło do ataku choroby... Niestety neurofibromatoza może powodować m.in. powstawanie glejaków - nowotworów mózgu.  Guzy wymagają natychmiastowego leczenia! Niestety choroba rozwija się bardzo szybko, dlatego konieczne jest bardzo pilne działanie! Do niedawna ta choroba była nieuleczalna... Teraz jest szansa, jest nią lek, który powstrzyma powstawanie guzów i postęp choroby! Może spowodować również cofnięcie się zmian... Niestety lek jest jedyną dostępną metodą walki, a w Polsce nie jest on refundowany! Koszt jednego opakowania leku, który wystarcza na miesiąc, wynosi około 18 tysięcy euro! Aby leczenie przyniosło skuteczny rezultat, musi trwać co najmniej przez 2 lata. Pierwszą dawkę leku powinnam przyjąć jak najszybciej! Jednak koszt jest ogromny, a ja nie mam możliwości sfinansowania go sama... Latami walczyliśmy o to, by zostać rodzicami, na to poszły nasze oszczędności. Nie miałam pojęcia, że za chwilę to mi przyjdzie walczyć o życie. Proszę z całych sił o pomoc w zbiórce na lek, który umożliwi mi pokonanie choroby. Chcę żyć jak najdłużej dla mojego synka, chcę brać udział w jego wychowaniu i cieszyć się nim. Błagam, wesprzyjcie mnie w walce z chorobą, dajcie mi szansę na dalsze dni pełne radości, miłości i macierzyństwa. Każda złotówka, każdy gest dobroci, to kropla nadziei dla mnie i mojej rodziny. Dziękuję z całego serca za Waszą pomoc i wsparcie.

926 993,00 zł ( 87,13% )
Brakuje: 136 837,00 zł
Krzysztof Plaskota
Krzysztof Plaskota , 51 lat

Niedowład cały czas postępuje❗️Jedyna nadzieja w rehabilitacji...

Jedyną szansą powrotu do zdrowia jest długa i żmudna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym. Proszę o wsparcie, ponieważ sam nie zdałam zapłacić ceny za moje zdrowie.  Jestem wdzięczny za Waszą dotychczasową pomoc, która naprawdę wiele zmieniła. Niestety musiałem ponownie założyć zbiórkę… Moja historia: Jednego dnia chodziłem do pracy, byłem aktywny i zdrowy. Od 9. lat opiekowałem się moją mamą. Tego, co potem się wydarzyło nie byłem w stanie przewidzieć. Nie uległem żadnemu wypadkowi ani kontuzji. Po prostu z dnia na dzień nie mogłem już chodzić! Zaczęło się od drętwienia palców u stóp. Potem drętwienie objęło też łydki. Zaniepokoiłem się, ale nie wyglądało to przecież na nic groźnego. Udałem się w końcu do lekarza. Wtedy przeżyłem pierwszy szok! Neurolog wykonał mnóstwo badań, które pozwoliły postawić diagnozę polineuropatii. Okazało się, że doszło do uszkodzenia neuronu obwodowego, a to z kolei sprawiło, że moje nerwy w nogach po prostu zniknęły! Przestałem móc samodzielnie chodzić!  Choroba niestety postępuje! Mam niedowład kończyn górnych i dolnych i muszę poruszać się na wózku inwalidzkim. Rehabilitacja jest moją jedyną nadzieję na cofnięcie skutków tej okrutnej choroby! Nie mogę się poddać, nie mogę pozwolić, aby choroba mnie pokonała i całkowicie odebrała moją niezależność. Jeszcze raz proszę o Waszą pomoc. Tylko z Wami dzieją się rzeczy niemożliwe! Krzysztof  

8 794,00 zł ( 41,32% )
Brakuje: 12 484,00 zł
Michał Doniak
Michał Doniak , 11 lat

Michał przeżył, jego siostra bliźniaczka nie... Dziś walczymy o jego sprawność❗️Pomóż❗️

Michał urodził się 14 czerwca 2013 roku z ciąży bliźniaczej, aż 14 tygodni przed czasem. Miał więcej szczęścia od swej maleńkiej siostrzyczki. U jego bliźniaczki odkleiło się łożysko… Pomimo szybkiej akcji ratunkowej, Julii nie udało się uratować.  Michaś dzielnie walczył od samego początku. Choć był bardzo maleńki i ważył niespełna kilogram. Nie oddychał samodzielnie i aby żyć musiał być podłączony do respiratora przez ponad 2 miesiące. Był karmiony przez sondę żołądkową. Zaraz po urodzeniu został umieszczony w inkubatorze, w którym spędził 3 miesiące. Lekarze kazali nam przygotować się na najgorsze. Na szczęście nasz wojownik nigdy się nie poddał. Obecnie Michał ma 10 lat. Ma zdiagnozowane mózgowe porażenie dziecięce. Każdego dnia walczy z chorobą. Do niedawna biegał, chodził dość swobodnie dzięki prowadzonej rehabilitacji i swojej wytrwałości. Przezwyciężając trudy, ból i łzy. Niestety obecnie porusza się sam na coraz krótszych dystansach, bardzo wolno, niestabilnie, często się przewraca. Szybko się męczy, ponieważ postępujące zmiany w obrębie mięśni i stawów systematycznie go ograniczają. Każdy ruch jest już dla niego dużym wysiłkiem.  Choć trudno nam się z tym pogodzić, Michał traci możliwość chodzenia… I straci ją bez Waszej pomocy.  Pomimo stałej i częstej rehabilitacji, która towarzyszy Michałkowi od 9. miesiąca życia, sztywność mięśni wraz ze wzrostem naszego synka nasila się. Michałek chodzi na palcach, w niewłaściwym wzorcu, czego konsekwencją jest podwichnięcie prawego biodra. W Polsce odbyliśmy już wiele konsultacji lekarskich dotyczących propozycji zastosowanych operacji mających na celu poprawę jakości chodu, począwszy od Szczecina, przez Łódź, Warszawę, Kraków po Katowice. Niestety każdy z nich ma swoją wizję, w zależności od dziedziny, którą się zajmują: od operacji biodra, wydłużenia mięśni, SDR, neurotomii nerwów zasłonowych.  Ostatnio z inicjatywy, zaangażowania i pomocy wspaniałego rehabilitanta Adriana, któremu nie jest obojętna przyszłość naszego dziecka, udało się wspólnie skonsultować Michałka m.in. ze światowym ekspertem dr Tom’em Novacheck’iem w USA w GILLETTE CHILDREN'S SPECJALITY HEARHCARE. Ten niezwykły i wybitny lekarz, specjalizujący się w mózgowym porażeniu dziecięcym podjął decyzję, że jest w stanie pomóc naszemu dziecku i zaproponowano nam dwie operacje. Bardzo ciężkie i trudne, ale dające szansę Michałkowi na przyszłość!  Selektywna rizotomia grzbietowa, bo to o takiej operacji mowa, polega na wybiórczym przecięciu korzeni grzbietowych nerwów rdzeniowych w odcinku lędźwiowym lub krzyżowym. Ma ona zredukować spastyczność ograniczającą ruchowo naszego synka. Natomiast osteotomia kości udowych ma przywrócić prawidłowy kształt kości Michałka.  Do tej pory byliśmy w stanie ponosić wydatki na rehabilitacje i leczenie naszego dziecka, jednak koszt zabiegów ratujących zdolność chodzenia Michałka, o którą tak długo walczył i walczy, nas przerasta.  Bardzo proszę, aby każdy, komu nie jest obojętny los i przyszłość Michałka, wsparł zbiórkę ponieważ dla przeciętnego śmiertelnika możliwość opłacenia takiego zabiegu jest niemożliwa.  Sami, bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie wykonać tej operacji, ale wierzymy, że RAZEM DAMY RADĘ. Zróbmy to dla Michałka. Rodzice Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

34 056,00 zł ( 2,76% )
Brakuje: 1 195 944,00 zł