Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bruno Derda
Bruno Derda , 6 lat

POMOCY! Coraz częściej zamiast uśmiechu widzę ból na twarzy mojego synka!

Gdy dowiedziałem się, że zostanę ojcem, poczułem wypełniające mnie od wewnątrz szczęście. Marzyłem o synu. Bruno był odpowiedzią na wszystkie moje prośby. Dziś już wiem, że syn nigdy nie dogoni swoich rówieśników, nie przyniesie mi przysłowiowej szklanki z wodą na starość, ani nie powie tego najważniejszego zdania „Kocham Cię”! W trzeciej dobie od przyjścia na świat Bruno zaczął przelewać się nam przez ręce. Synek nie jadł, był półprzytomny. W ciężkim stanie zawieźliśmy go do szpitala. Tam został podłączony do respiratora, który kontrolował każdy jego oddech. Lekarze walczyli o jego życie! Później Bruno trafił na oddział neurologii, a po trzech miesiącach badań otrzymaliśmy druzgoczącą diagnozę… Mój ukochany synek Bruno choruje na nieuleczalną i bardzo rzadką chorobę metaboliczną – hiperglicynemię nieketotyczną. Zmaga się z opóźnieniem psychoruchowym, ma obniżone napięcie mięśniowe, korowe uszkodzenie wzroku, nadwrażliwość na dźwięki oraz padaczkę lekooporną. Wszystkie te dolegliwości, pomimo jego ogromnej woli życia, odbierają mu całą radość. Widzę jak moje dziecko cierpi i rozrywa mi to serce. Coraz rzadziej się uśmiecha i znikomo reaguje na otoczenie… Bruno musi być pod stałą opieką wielu specjalistów, m.in. neurologa, ortopedy, gastroenterologa i poradni żywienia. Od blisko 3 lat jest żywiony przez PEG. Jest także podopiecznym hospicjum domowego, gdyż jego choroba ma charakter terminalny. Synek wymaga systematycznej i kosztownej rehabilitacji. Niestety przestaję dawać radę stawiać czoła ciągle rosnącym kosztom. Synek wymaga całodobowej opieki, dlatego musiałem zrezygnować z pracy. Bardzo chciałbym móc zapewnić Brunowi, przynajmniej raz w roku, wyjazd na turnus rehabilitacyjny, który niesamowicie mu pomaga. Niestety jego koszt znacząco przekracza moje możliwości…  Nie jest łatwo prosić o wsparcie, jednak chodzi o moje dziecko! Wiem, że tylko z pomocą ludzi dobrych serc, uda mi się pokonać wszystkie przeszkody rzucone przez okrutny los, a życie mojego synka będzie choć trochę lepsze. Jeśli możesz – proszę, wesprzyj mnie w walce! Sebastian, tata Bruna ➡️ Facebook ➡️ Odszedł z seminarium, bo chciał założyć rodzinę. "Mówili, że Bóg mnie pokarał" 🎦 TVP vod

5 456,00 zł ( 25,64% )
Brakuje: 15 821,00 zł
Marcin Słupski
Pilne!
Marcin Słupski , 30 lat

Ból jest nie do wytrzymania❗️Pomocy❗️

Neuropatia twarzowa, stwardnienie rozsiane, silna depresja, nawrotowy nowotwór złośliwy pęcherza moczowego, ostre zapalenie wątroby, przewlekła choroba płuc, niewydolność żylna, zakrzepica… Mogę tak wymieniać i wymieniać. Każda kolejne pozycja na tej liście to ból tak silny, że nie mogę wytrzymać. Objawy są szerokie i niekiedy drastyczne – pieczenie twarzy, oczu, ból ściskający twarz… Chwytam się wszystkiego, czego mogę. Leczenia, masaży, terapii, elektrostymulacji, wszelkich dostępnych leków… Nie pomaga. Szukałem więc dalej – różne leki, sterydy, silne leki przeciwbólowe… Nie chciałem i wciąż nie chcę się poddawać. Przechodziłem konsultacje w całej Polsce, od neurologów po neurochirurgów, osteopatów, stomatologów, onkologów… Potrzebna jest dalsza diagnostyka i badania. Niestety, koszty są ogromne i kończą mi się nie tylko siły, ale i środki. Dlatego chciałbym prosić o pomoc, choćby najmniejszą i symboliczną, która pozwoli mi walczyć dalej o swoje zdrowie... i życie. Marcin

1 944 zł
Ignaś Florczyk
Ignaś Florczyk , 7 lat

Zrobię wszystko, żeby mój synek zaczął mówić! Proszę, pomóż mi!

Ignacy to mój jedyny, ukochany synek. Początkowo wszystko przebiegało prawidłowo. Jednak z czasem zauważyłam, że mój mały chłopiec nie rozwija się tak, jak inne dzieci. Zaniepokojona zaczęłam szukać przyczyny… Gdy Ignacy skończył dwa latka, otrzymałam druzgocącą diagnozę – autyzm. Stało się jasne, co jest przyczyną problemów mojego dziecka. Synek zaczął chodzić dopiero w wieku 2 lat. Bardzo długo gaworzył, jednak do dziś nie pojawiła się mowa…  Nie ukrywam, że brak mowy jest moim największym zmartwieniem. Staram się odpowiadać na potrzeby synka wedle matczynej intuicji. Często udaje mi się odgadywać, co Ignacy chce mi przekazać. Jednak oddałabym wszystko, by usłyszeć, jak moje dziecko mówi… Na co dzień Ignacy uczęszcza do specjalistycznego ośrodka, korzysta z oferowanych tam terapii. Jednak to za mało, by synek mógł się prawidłowo rozwijać… Wedle zaleceń Ignacy powinien uczęszczać na terapię ręki, terapię integracji sensorycznej oraz podjąć dodatkową pracę z neurologopedą. Bez odpowiedniego wsparcia, moje dziecko nigdy nie będzie mogło porozumieć się ze światem… Z całego serca chcę zapewnić synkowi jak najlepsze szanse. Jego przyszłość zależy od działań, jakie teraz podejmiemy. Wierzę, że ze wsparciem ludzi o wielkich sercach wydarzy się cud i w  końcu usłyszę, jak Ignacy mówi: „Mamo, kocham cię!”. Za każdą wpłatę serdecznie dziękuję. Dominika

2 387 zł
Oliwia Grębska
Oliwia Grębska , 10 lat

Straszliwa choroba odbiera Oliwii wszystko – dzień po dniu. Ratunku❗️

Z całego serca dziękuję Wam za dotychczasowe wsparcie. To właśnie dzięki niemu Oliwia mogła korzystać z leczenia i rehabilitacji. Niestety, nasza walka z chorobą trwa nadal i po raz kolejny muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc... Nasza historia: Wróg, z którym walczymy, chce zabrać wszystko mojej córeczce... Błagam, nie pozwól na to! Są dzieci, które rodzą się ciężko chore. Są takie, u których wady można wykryć już w czasie ciąży. Wtedy rodzic może jakoś przygotować się, swoje przepłakać, oswoić swoją tragedię. Są jednak też inne choroby. Podstępne. Pozwalają myśleć, że dziecko rodzi się zdrowe, pozwalają patrzeć, jak gaworzy, jak wyciąga rączki, śmieje się, staje na nóżkach, trzymając się mebli. Dają szczęście, by potem to wszystko zabrać… To boli najbardziej. Tak właśnie stało się z moją Oliwką... Moja córeczka ma zespół Retta. To podstępna choroba, straszna. Powoduje ją mutacja w obrębie jednego genu. Atakuje tylko dziewczynki... Jest nieprzewidywalna i okrutna. Siedziała w milczeniu w mojej córeczce przez 11 miesięcy, a mi pozwoliła być szczęśliwą mamą... Potem się ujawniła, zabierając Oliwce wszystkie umiejętności, które dotychczas miała córeczka... To działo się powoli. Oliwka stopniowo przestała dotykać zabawek, książeczek. Pukała rączką o rączkę, wkładała je do buzi. Przestała gaworzyć. Inne dzieci mówiły już pełnymi zdaniami, ona spędzała dnie w ciszy. Zamiast rozwijać się, zdobywać z każdym dniem nowe umiejętności – cofała się… Lekarze twierdzili, że wszystko jest dobrze. Że mam czekać, bo Oliwka z czasem dogoni rówieśników. Nie wierzyłam. Mój niepokój rósł. Musiałam walczyć o skierowania na rehabilitację, bo nikt mi nie wierzył, nikt mnie nie słuchał! W końcu zaczęliśmy rehabilitację. Gdy jednak ta nie pomagała, zlecono badania genetyczne. Czytałam o różnych schorzeniach. Dowiedziałam się, czym zespół Retta. Łudziłam się jednak, że to coś innego. Wszystko, tylko nie to… Niestety. W maju odebraliśmy wyniki badań genetycznych. Zespół Retta… Wyrok na piśmie. Zespół Retta atakuje mózg. Chora dziewczynka cofa się w rozwoju. Przestaje chodzić. Przestaje mówić. Cierpiące na zespół Retta dziewczynki nazywa się „milczącymi aniołami”. Często pojawia się padaczka, trudności z oddychaniem… Oliwka przestała mówić, całe dnie spędza w ciszy. Nigdy nie usłyszę tego, co tysiące matek na świecie – jak Oliwka woła „mamo”… Rett zabrał jej władzę w rączkach – jedyne, co umie zrobić dłońmi, to klaskać - nie umie samodzielnie chodzić… Nie umie mówić, nie przekaże mi, czego chce - jeść, pić, spać, czy chce do toalety… Nie wiem, co lubi… Zaczęły się też ataki padaczki. Nasza dramatyczna walka ciągle trwa – Rett próbuje zabrać Oliwce władzę w nóżkach! Oliwka tak bardzo się cieszy, gdy trzymam ją za ręce i może zrobić parę kroków...  Tylko parę, bo mięśnie słabną... Naszą jedyną szansą są turnusy rehabilitacyjne i systematyczna rehabilitacja. Niestety, są one bardzo kosztowne. Oliwka jest uwięziona w ciele, które w ogóle jej nie słucha. Potrzebuje mojej pomocy 24 godziny na dobę, przy każdej nawet najdrobniejszej czynności... I ja przy niej jestem. Jestem po to, by być jest ustami, rękami, nogami... Jestem po to, by jej pomóc we wszystkim, ale bez Waszej pomocy sama nie dam rady walczyć z Rettem. Bez Waszego wsparcia nie mamy szans. Prosimy, nie opuszczajcie nas... Mama Oliwii, Ewa

3 946,00 zł ( 8,24% )
Brakuje: 43 927,00 zł
Alan Grzelak
Alan Grzelak , 5 lat

Tylko dalsze, kosztowne leczenie, diagnostyka i rehabilitacja dają szansę na poprawę... POMOCY🚨

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie zbiórki! Wasza pomoc jest na wagę złota, zostaniecie z nami? Pragnę tylko jednego — by mój synek był po prostu zdrowy. Niestety, chociaż bardzo chciałabym móc wierzyć w cuda, wiem, że na razie nie ma skutecznego sposobu, by wyleczyć Alana. Gdy patrzę na mojego synka, marzę o tym, by mimo wszelkich przeciwności losu był szczęśliwym dzieckiem, który bez względu na chorobę będzie zawsze otoczony dobrymi i życzliwymi ludźmi.  Gdy Alan miał przyjść na świat, byłam pełna dobrych myśli, w których nie było miejsca na chorobę, tym bardziej na taką, która będzie mu towarzyszyć całe życie. Snułam plany na przyszłość, myślałam o tym, co mu pokażę, gdy już będzie obok mnie, wierząc głęboko w to, że naprawdę będzie dobrze. Dziś synek ma już 4 lata, a od tamtego czasu wiele się zmieniło... Alan zmaga się z duplikacją chromosomu 16 oraz 18 I dysmorfią twarzową. Możemy leczyć go tylko objawowo, prywatne wizyty syna odbywają się u lekarzy z odpowiednią wiedzą praktycznie z każdej specjalizacji. Dochodzi również neurologopeda ze względu na niezrozumiałą mowę, zajęcia z terapii SI, zajęcia z psychologiem oraz psychiatrą ze względu na zaburzenia zachowania. Synek jest opóźniony psychoruchowo, ma słaby przyrost masy, obniżoną odporność – bardzo często choruje.  Chcielibyśmy wykonać dodatkowe badania genetyczne WES 3+2, których koszt opiewa na kwotę 14900 ZŁOTYCH! Do tego dochodzi wydatek około 2 tysięcy miesięcznie na wizyty u specjalistów, dojazdy, badania, terapie i konsultacje. To wszystko bardzo obciąża nasz domowy budżet… Nie możemy się poddać. Dziękujemy za wsparcie i za to, że mogliśmy na Was liczyć w pierwszym etapie. Nieśmiało prosimy – zostańcie z nami! Wasza pomoc jest na wagę złota! Rodzice Alana

799,00 zł ( 1,92% )
Brakuje: 40 691,00 zł
Jaś Leszczyk
Jaś Leszczyk , 7 lat

Leczenie dalej trwa❗️Walczymy o oczka Jasia❗️

Kiedy odważyliśmy się założyć zbiórkę dla naszego Syna, nie spodziewaliśmy się tak wspaniałego odzewu z Państwa strony! Stąd, widząc, że mamy wokół siebie tylu Aniołów, postanowiliśmy razem z Wami walczyć dalej. Już teraz bardzo Wszystkim Wam z całego serca dziękujemy! Nasza historia: 3 miesiące po urodzeniu u Jasia zdiagnozowano zaćmę. Dzisiaj synek ma prawie 7 lat, jest po 20 zabiegach okulistycznych, w tym usunięcia zaćmy. Niestety, powikłania po wszczepieniu soczewek sprawiły, że wystąpiła jaskra. Jeszcze rok temu Jaś mógł widzieć litery. Teraz widzi nieco światło, cienie, czasem rozpozna kolory. Ale w obu oczkach miał odwarstwioną siatkówkę, dlatego jego wzrok jest bardzo słaby. Szukaliśmy pomocy po całej Polsce, aż w końcu okulista dał nam namiary na klinikę za granicą. Tam możliwe jest wykorzystanie terapii elektrostymulacji nerwu wzrokowego. Teraz dzięki Waszej pomocy możemy kontynuować leczenie w klinice za granicą! Od samego początku wiedzieliśmy, że jeśli Jaś pozytywnie przejdzie szereg badań, koszt terapii będzie bardzo wysoki. A słaby wzrok sprawia, że Jaś nie może się rozwijać, uczyć, czytać czy bawić tak jak jego rówieśnicy. Dlatego każde wsparcie jest na wagę złota. Cała kwota terapii to prawdopodobnie ponad 200 tysięcy! Ale wierzymy, że razem z Wami damy radę. Rodzice.

88 600,00 zł ( 41,64% )
Brakuje: 124 166,00 zł
Joanna Tomczak
Joanna Tomczak , 29 lat

Lista tragedii zdaje się nie mieć końca... Dajmy Asi nadzieję, że wyjdzie dla niej słońce!

To przy Waszej pomocy i wsparciu Asia dała radę zwalczyć chorobę nowotworową i przejść przez cykl chemii. Trwało to około 3 lat i obecnie można rzec, że jest zdrowa. Ma co jakiś czas badania kontrolne i co najważniejsze lekarz dał zielone światło i może wrócić do swoich rehabilitacji i ćwiczeń logopedycznych. Walczyła dzielnie i się udało. Razem ze swoją przybraną mamą (nasza odeszła 18 lat temu) przechodziły przez te trudne chwile, razem też cieszyły się z dobrych momentów. Były razem w zdrowiu i chorobie. Były dla siebie bardzo ważne, nakręcały się wzajemnie do działania. Silne, mocne i uparte kobiety. Wiele się od nich nauczyłam i zaraziły mnie swoją determinacją. Ale szczęście zmieszało się z tragedią, kolejną tragedią. Kiedy Asia zwalczyła chorobę, Ciocia zmarła... Kolejny upadek. Smutek, tęsknota i żal. Natychmiast przejęłam obowiązki i zaopiekowałam się moją siostrą. Wspieram ją całą sobą, aby nie popadała w smutek i rozpacz. Nie mogę pozwolić, by choroba wróciła. Teraz po tych wszystkich ciężkich chwilach chce, aby Asia wróciła do swoich zajęć sprzed lat. Choroba, która towarzyszy jej od zawsze i nie pozwala chodzić oraz mówić to dziecięce porażenie mózgowe. Choroba ogranicza ją bardzo ruchowo. Dodatkowo osłabiona chorobą, nowotworową długo nie mogła ćwiczyć. Teraz czas na wielki powrót. Plan jest taki, że stawiam Asię na nogi. Niech tańczy i śpiewa, niech poczuje radość życia. Należy się jej! Chciałabym rozpocząć cykl stałych rehabilitacji i ćwiczenie mowy. Jedyny problem to koszty... Miesiąc ćwiczeń w klinice to 6 tysięcy, logopeda 3 tysiące. Mam umówione terminy i "troszkę" będę mogła skorzystać z pomocy NFZ. To tak na początek co dalej? Wstępny plan rehabilitacji jest na rok. Każdemu za okazane wsparcie z góry serdecznie dziękujemy! Chodźcie z nami dać Asi kolejne życie, tym razem lepsze, lżejsze, bez cierpienia!  Siostra  

2 025 zł
Michał Jóźwiak
Michał Jóźwiak , 6 lat

Przywróć dzieciństwo Michasiowi!

Nie tak powinna wyglądać codzienność dziecka. Jego pierwsze przygody miały wiązać się ze śmiechem, zabawkami i wygłupami. Tymczasem nasz synek musi mierzyć się także ze łzami i niekończącymi się zastrzykami…  Michał nie ma jeszcze 5 lat i już, niemal od 10 miesięcy, choruje na cukrzyce typu 1. To dużo jak na takiego malucha, ponieważ wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, bólem i stresem. Zmuszony jest korzystać z pompy insulinowej oraz sensorów do ciągłego monitorowania glikemii. Zastrzyki dla każdego dziecka są koszmarem, a Michaś ma ich zdecydowanie więcej niż jego rówieśnicy. Tak bardzo chcieliśmy, aby swoje najmłodsze lata spędził wyłącznie na beztroskiej zabawie. Tymczasem dopadły go problemy, które dla dorosłego są wyzwaniem. Bo z tą chorobą musi się już zmagać do końca życia!  Synek posiada orzeczenie o niepełnosprawności. Potrzebuje długotrwałej opieki, ponieważ jeszcze długo jego samodzielność będzie ograniczona. Musimy ciągle na niego uważać, dokładnie planować i kontrolować jego dietę.  Niezbędny sprzęt i leki są wprawdzie refundowane, ale i tak w sposób niewystarczający. W każdym miesiącu zmuszeni jesteśmy opłacać koszty związane z zakupem sprzętu, leków oraz dojazdów do szpitala i poradni, które oddalone są o 120 km od miejsca naszego zamieszkania. To wszystko sprawia, że nam rodzicom, jest coraz trudniej opłacać leczenie dla własnego dziecka.  Bardzo prosimy o wsparcie dla Michała oraz dla nas rodziców, którzy pragną zdrowia dla własnego dziecka.  Rodzice Michasia 

757 zł
Przemysław Matkowski
Przemysław Matkowski , 46 lat

Pożar odebrał mi dom❗️POMOCY❗️

Emocji, które towarzyszyły mi tamtej pamiętnej nocy, nie jestem w stanie opisać słowami. Patrzyłem jak cały dobytek mojego życia znika w płomieniach. Jak wszystko, na co ciężko pracowałem, idzie z dymem… Wszystko wydarzyło się w nocy z 14 na 15 października 2024 roku. Położyłem się wieczorem spać. Wcześniej sprawdziłem, czy wszystko jest powyłączane. To był nowy dom, mieszkałem tam z żoną od niedawna. Szczęście w nieszczęściu, tej nocy byłem sam. Około godziny 23 obudził mnie alarm przeciwpożarowy. Przerażony chciałem zabrać, chociaż najważniejsze rzeczy – wtedy zobaczyłem ogień! Zadzwoniłem po pomoc. Strażacy walczyli z żywiołem przez kilka godzin a działania prowadzone były aż do godzin porannych. Na szczęście w zdarzeniu nikomu nic się nie stało. Gdy zagrożenie minęło moim oczom ukazał się najgorszy obraz. Niczego nie udało się uratować. Żywioł doszczętnie zniszczył wszystko, na co tak ciężko pracowałem. Dom miał zaledwie kilka miesięcy… Obecnie znalazłem schronienie u rodziny, jednak moim największym marzeniem i celem na najbliższy czas jest odbudowa domu. Niestety, przez to, że straty są ogromne – koszty, z którymi ponownie przyjdzie mi się zmierzyć, również są wielkie. Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Przemysław

33 936 zł