Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Damian Urbanek
Damian Urbanek , 39 lat

Nadzieja, która nigdy nie minie! Pomagamy Damianowi!

Pomimo, że wiek Damiana od dawna wskazuje na to, że jest osobą dorosłą, tak naprawdę już zawsze pozostanie dzieckiem. Mój syn zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym, ma także padaczkę. Jest całkowicie leżący, nie siedzi, nie mówi. Samodzielnie nie jest w stanie zrobić nic. Na szczęście Damian ma mnie – oddaną mamę, która nigdy nie opuści swojego dziecka. Niestety, ja jestem coraz starsza, mam mniej siły... Damian potrzebuje rehabilitacji. Największe efekty dają turnusy rehabilitacyjne. Wiem, że lepiej nie będzie, jednak walczę z całych sił o to, by nigdy nie było gorzej... Każda złotówka pomoże mi walczyć o syna, o to proszę i z góry z całego serca dziękuję! Ewa, mama 

1 523 zł
Kornelia Kalisz
Kornelia Kalisz , 13 lat

Kornelia walczy z nieprzewidywalną chorobą! Pomocy!

Moja córka Kornelia ma 12 lat. Niestety nie może beztrosko myśleć o realizacji marzeń i planów na przyszłość… Mierzy się z okropnym, nieprzewidywalnym przeciwnikiem – miastenią. Jest to autoimmunologiczna choroba, która charakteryzuje się nadmierną męczliwością mięśni. Wszystko zaczęło się w zeszłym roku. Kornelii opadła powieka. Byłam strasznie zaniepokojona. Po wielu wizytach u lekarzy, w końcu padło podejrzenie miastenii. Pobyt w szpitalu i wykonany rezonans nie dały jednak potwierdzenia diagnozy. W październiku 2022 córka złamała rękę. Na tyle poważnie, że konieczne było przeprowadzenie operacji pod narkozą. Niestety, to pogłębiło u Kornelii objawy. Powieka opadała jeszcze bardziej, a męczliwość była coraz większa. W końcu w styczniu 2023 miastenia została potwierdzona. Okazało się, że córka ma też powiększoną grasicę. Lekarze jednak dalej szukają najlepszego podejścia do leczenia Kornelii. Konieczna jest dalsza, pogłębiona diagnostyka. Jesteśmy pod opieką oddziału Chorób Mięśniowych Rzadkich w Warszawie. Jednak w razie nagłego pogorszenia stanu córki muszę z nią jeździć do Lublina. A to ponad 100 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania. Bliżej nie ma lekarzy dziecięcych leczących miastenię.  Przebieg kliniczny miastenii wyróżnia się dużą zmiennością objawów. Pogorszenie stanu zdrowia pacjenta mogą powodować: stres, infekcje, zaburzenia hormonalne i niektóre leki. Czasami zmiana następuje bez wyraźnej przyczyny. Tak duża labilność występowania objawów sprawia, że planowanie terapii na dłużej, niż kilka miesięcy jest wręcz niemożliwe.  Każdorazowe pogorszenie jest więc wskazaniem do konsultacji u neurologa i zmiany w leczeniu. Kornelię czeka trudna walka o zdrowie. Cała masa wizyt, badań, leków i rehabilitacji. To wszystko generuje ogromne koszty! Moja córka lubi rysować, malować i śpiewać. Kocha zwierzęta i marzy o zostaniu weterynarzem. Bardzo proszę, pomóżcie jej walce z chorobą! Żeby nie przeszkodziła jej w realizacji marzeń. Miastenia to nieprzewidywana choroba i u każdego pacjenta wygląda inaczej. Nie wiemy tak naprawdę, co czeka nas dalej. Proszę, bądźcie z Kornelią! Małgorzata, mama

1 522,00 zł ( 14,3% )
Brakuje: 9 117,00 zł
Oktawian Pietrusewicz
Oktawian Pietrusewicz , 8 lat

Jego życie to walka! Pomóż!

Mój syn ma 6 lat i choruje na stwardnienie guzowate. To nieuleczalna i bardzo podstępna choroba, która wywarła piętno na całym naszym życiu. W piątym miesiącu życia stwierdzono u Oktawianka wiele małych guzków podkorowych i bardzo dużego podściółkowego guza mózgu, który miał rozmiar 5x3cm! W dodatku kolejne badania wykazały epilepsje. Około 2 roku życia Oktawianek przeszedł aż dwie operacje. Niestety, kiedy myśleliśmy, że najgorsze już za nami, otrzymaliśmy informację, że synek doznał pooperacyjnego niedowładu całej prawej połowy ciała. Pamiętam tę chwilę, wzrok lekarza i spływające po moim policzku łzy. Nie mogłam w to uwierzyć.  Nie mieliśmy jednak innego wyboru. Oktawian potrzebował nas – silnych i wspierających rodziców, więc robiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Pomimo naszych starań synek do dzisiaj zmaga się obniżonym napięciem mięśniowym, co uniemożliwia mu chodzenie.  Choroba i epilepsja spowodowała upośledzenie ruchowe, jak i intelektualne. Oktawianek cały czas potrzebuje rehabilitacji ruchowej, logopedycznej i integracji sensorycznej. Wieloletnie leczenie pochłania naprawdę duże sumy pieniędzy, dlatego dziś z całego serca prosimy Was o wsparcie. Każda przekazana złotówka znaczy dla nas naprawdę wiele! Beata i Marcin, rodzice Oktawiana

1 521 zł
Marcin Zięba
Marcin Zięba , 50 lat

Udar odebrał Marcinowi sprawność... Proszę, pomóż mu ją odzyskać!

W październiku 2023 mój kochany mąż przeszedł udar niedokrwienny mózgu! Do dziś przebywa w szpitalu, a ja, nasza 18-letnia córka i 6-letni synek z niecierpliwością czekamy aż wróci do domu! Bez Waszej pomocy będzie to niezwykle trudne! Proszę o wsparcie dla Marcina! Przed wystąpieniem udaru mąż przez trzy tygodnie czuł się bardzo osłabiony. Trafił na oddział neurologiczny, gdzie przechodził badania. Niestety pewnego dnia upadł, a badania wykazały zablokowaną tętnice! Trzeba było przenieść go na OIOM! Tam przeprowadzono zabieg trombektomii mechanicznej, czyli usunięcia skrzepu. Mimo że sytuacje udało się dość szybko opanować, udar pozostawił naprawdę poważne ślady… Marcin do dzisiaj przebywa w szpitalu, jest na oddziale rehabilitacyjnym. Ma niedowład lewostronny. Jego lewa noga jest w coraz lepszej kondycji, niestety z ręką jest gorzej. Mąż ma różne dni. Czasami jest rozmowy, wszystko pamięta. Niestety czasami jest inaczej i występują u niego poważne problemy z pamięcią… Sytuacja wpłynęła bardzo źle na jego psychikę. Cierpi na stany depresyjne. Oprócz tego ma też zapalenie nerek. Codziennie poddawany jest rehabilitacji. Porusza się na wózku, choć podejmuje próby chodzenia z pomocą specjalnego sprzętu.  Marcin zawsze pracował fizycznie, był bardzo aktywny. Dla takiej osoby sytuacja braku sprawności jest jeszcze trudniejsza do zniesienia. Mąż uwielbia naprawiać różne sprzęty i teraz martwi się, czy jeszcze kiedyś uda mu się zrobić coś np. za pomocą lutownicy. Ja wierzę, że tak! Że będzie mógł wrócić do sprawności! Przed nami jednak daleka i kosztowna droga. Zwracam się z prośbą o wpłaty, bo chcę zapewnić Marcinowi ciągłość leczenia i rehabilitację na dobrym poziomie, Chcę zawalczyć o jego sprawność. Będę bardzo wdzięczna za pomoc! Izabela, żona

1 520,00 zł ( 5,71% )
Brakuje: 25 076,00 zł
Antek Broda
Antek Broda , 3 latka

Każdy kolejny dzień to walka o rozwój i lepszą przyszłość... Pomóż małemu Antosiowi!

Początkowo nic nie wskazywało na to, że Antoś będzie musiał mierzyć się z tak dużymi trudnościami. Pierwsze dwa lata zdawał rozwijać się w pełni prawidłowo. Niestety, niedługo później zaczęłam dostrzegać pierwsze niepokojące objawy… U Antosia nastąpił regres mowy, nie nawiązywał kontaktu wzrokowego i zaczął uderzać  główką o podłogę... Lekarze długo sądzili, że nietypowe problemy synka są jedynie objawem buntu dwulatka. Jednak ja nie dawałam za wygraną. Matczyna intuicja podpowiadała mi, ze coś jest nie tak.  Jeździliśmy na konsultacje do neurologów, psychologów, wykonaliśmy rezonans oraz EEG. W końcu w jednej z poradni po wizytach u psychologa i psychiatry usłyszałam to, czego byłam właściwie pewna, ale bardzo się bałam. Diagnoza: całościowe zaburzenia rozwoju.  Antoś jest wspaniałym dzieckiem, ciepłym, pełnym życia i z poczuciem humoru. Niestety, ze względu na zaburzenia ma swoje gorsze dni – kiedy uderza głową o podłogę i nie jest w stanie funkcjonować prawidłowo. Jedyne, co może mu pomóc to regularne zajęcia ze specjalistami i terapia. Jest to jednak związane z bardzo wysokimi kosztami finansowymi, które ciężko jest udźwignąć samodzielnie. Chciałabym zapewnić synkowi wspaniałe życie oraz szansę na lepszy rozwój w przyszłości. Proszę, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń – Antoś tak bardzo tego potrzebuje… Każdy gest dobrego serca to dla nas ogromne wsparcie i nadzieja… Mama Antosia

1 520 zł
Marcin Kamiński
Marcin Kamiński , 39 lat

Kiedyś reprezentowałem Polskę w mistrzostwach, dzisiaj boję się o własne życie... Ratuj!

Gdybym mógł wyrwać z kalendarza jeden dzień, zrobiłbym to bez wahania. Do momentu wypadku moje życie było idealne. Moja narzeczona była wtedy w siódmym miesiącu ciąży, a ja niebawem miałem zostać tatą. Jedna chwila zdecydowała o całej mojej przyszłości. Czasem zdarza mi się wspominać życie przed wypadkiem… Byłem młodym, aktywnym i ambitnym człowiekiem, czerpiącym z życia pełnymi garściami. Miałem swoje marzenia i pasje – największą z nich było karate. Po wielu latach treningów otrzymałem najwyższe wyróżnienia – czarny pas oraz możliwość reprezentowania kraju w kadrze Polski.  Świat miał wtedy tak wiele barw, wypełniało go tak wiele radości. Wraz z narzeczoną przygotowywaliśmy się do powitania na świecie naszego dziecka. Wydawało mi się, że nic nie jest w stanie zburzyć tego szczęścia.  Dzień Matki w 2012 roku to data, której nigdy nie zapomnę. Miał to być jeden z najradośniejszych dni w roku – stał się jednak jednym z najtragiczniejszych w życiu moim i moich bliskich. Zamiast radości, życzeń i kwiatów wypełniały go przerażenie, łzy i rozpaczliwe modlitwy. Nieszczęśliwy wypadek sprawił, że w jednej chwili z młodego, sprawnego i wysportowanego mężczyzny stałem się ciałem podłączonym do aparatury w szpitalu. Przez pierwszy miesiąc znajdowałem się w śpiączce i nie było ze mną kontaktu. Moje życie wisiało na włosku, a lekarze nie dawali moim najbliższym nadziei – nawet jeżeli miałbym się kiedyś obudzić, miałem spędzić resztę życia pod respiratorem. Budząc się ze śpiączki, obudziłem się w zupełnie nowej rzeczywistości. W rzeczywistości, w której nigdy nie będę chodził, nigdy nie będę w stanie poruszyć rękoma. W której jestem uwięziony we własnym ciele. Nie jestem w stanie opisać mojego szoku ani obezwładniającej rozpaczy. Ze względu na ciężki stan przez kolejne miesiące nie mogłem opuszczać szpitala. To właśnie w tym czasie urodził się mój syn. Ja jednak nie byłem w stanie być przy narzeczonej czy wziąć wytęsknionego dziecka w ramiona.  Dzisiaj, 12 lat później, nadal jestem przykuty do wózka. Moje nogi i dłonie nadal nie są w pełni sprawne, nie mogę zabierać mojego synka na spacery. Potrzebuję pomocy w codziennych czynnościach, także najbardziej podstawowych. Rehabilitacja i leczenie przyniosły postępy, ale jeszcze nie są one satysfakcjonujące. Chcę walczyć o sprawność walczyć dalej, nie zamierzam się poddać – mimo tego jak czasem jest mi ciężko. W poprzednim etapie pomogliście mi z zakupem wózka. Nie zapomnę Wam tego do końca życia. Nie wiedziałem wtedy o wszystkich konsekwencjach niepełnosprawności. Dziś największą przeszkodą są głębokie odleżyny. Rany, których stan ciągle się pogarsza powoli prowadzą do amputacji nóg. Bakterie już kilka razy doprowadziły do niebezpiecznej sepsy, w czasie której lekarze walczyli o moje życie, przetaczając mi krew.  Czuję, że mój dalszy los zależy od pomocy innych ludzi… Brakuje mi środków na leczenie i rehabilitację. Chcę, by mój synek widział mnie zdrowego i sprawnego. Tylko dzięki Wam się to uda. Będę wdzięczny za każdy dobry gest! Marcin

1 517 zł
Jagoda Zając
Jagoda Zając , 10 miesięcy

Jagódka urodziła się jako wcześniak... Dziś walczy o zdrowie i sprawność! Pomóż!

Nasze maleństwo przyszło na świat zbyt wcześnie… Lęk o córeczkę wypełnia każdą z naszych myśli. Tak bardzo boimy się o jej zdrową i szczęśliwą przyszłość. Prosimy Cię o pomoc! Jagódka nie zna innej rzeczywistości niż ta, w której walczy o życie. Urodziła się w trzydziestym czwartym tygodniu ciąży w ciężkiej zamartwicy z niedotlenieniem. Otrzymała jedynie cztery punkty w skali Apgar. Widok córeczki od pierwszych dni łamał nam serca. Dziś sytuacja nadal nie uległa poprawie… Maluszek zmaga się z napadami neurologicznymi, które wymagają stałego monitorowania i podawania leków. Trudność sprawiają również problemy kardiologiczne oraz okulistyczne, które prowadzą do złej pracy serca i wzroku naszej kruszynki. Bardzo martwimy się również o skutki zamartwicy i niedotlenienia, przez które istnieje ryzyko opóźnień rozwojowych. Obecnie Jagódka wymaga kosztownego leczenia i intensywnej rehabilitacji. Koszty z tym związane rosną z każdym dniem, a dalsza walka jest kluczowa dla jej rozwoju. Dlatego prosimy o wsparcie finansowe, które pomoże nam opłacić specjalistów, leki oraz dalszą rehabilitację. Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża nas do tego, by zapewnić naszemu maluszkowi szansę na zdrowie i lepszą przyszłość. Z całego serca dziękujemy za każdą formę pomocy! Rodzice

1 516 zł
Michał Kwiatkowski
Michał Kwiatkowski , 12 lat

"Mamo, czy zdążą uratować moją nóżkę?" Razem dla Michała!

Naszemu synkowi nie dawano szans na normalne życie. Diagnoza brzmiała jak wyrok, od którego nie mogliśmy się odwołać. Dzięki rozwojowi medycyny cuda zaczynają być jednak możliwe. Niestety, dzisiaj największą przeszkodą, jaka stoi na naszej drodze, stały się pieniądze... Nasz synek mógłby dzisiaj nie mieć nóżki, gdybyśmy posłuchali lekarzy. Wciąż pokutuje przekonanie, ze jeśli nie można czegoś naprawić, a nie jest to niezbędne do życia, to należy to usunąć. Tibal hemimelia – ta łacińska nazwa pokrzyżowała nasze życie. Michałek przyszedł na świat bez kości piszczelowej, stawu kolanowego i skokowego. Michaś urodził się bez szans na normalne życie, a my podjęliśmy wyzwanie, żeby znaleźć dla niego najlepsze rozwiązanie. Na szczęście nadzieja umiera jako ostatnia i dzięki temu znaleźliśmy ratunek dla naszego synka. Po wielu staraniach i poszukiwaniach udało nam się dotrzeć do człowieka, który był w stanie przeprowadzić szereg skomplikowanych operacji polegających na rekonstrukcji nóżki naszego synka. Na Florydzie dzieci takie jak Michał operuje wybitny chirurg ortopeda, który czyni cuda… Dzięki wsparciu życzliwych ludzi oraz refundacji części kosztów przez NFZ w 2013 roku wyjechaliśmy na pierwszą operację do USA. Dr Paley dokonał rekonstrukcji kości oraz stawów Michała. Kolejny Pobyt w USA rozpoczęliśmy 18 lipca 2017 roku od wizyty przedoperacyjnej w klinice St. Mary's Medical Center w West Palm Beach, gdzie dr Paley zdecydował, że wydłuży nóżkę Michała o 5cm i poprawi kolano, tak aby w przyszłości Michał mógł w pełni wyprostować nogę. W kwietniu 2018 r. mieliśmy przyjemność uczestniczyć w wizycie kontrolnej u dr Paley'a w Samodzielnym Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie, gdzie właśnie przebywał z wizytą. Dr Paley jest zachwycony wynikami oraz postępami, jakie robi Michał. Niestety dowiedzieliśmy się także, że potrzebny będzie dodatkowy zabieg, w którym zostanie zabezpieczone biodro przed wypadaniem oraz kolano przed koślawieniem się. Michał mimo zaledwie kilku lat zrozumiał, że cierpienie jest potrzebne, by kiedyś żyć jak normalny chłopiec. Udało się zrobić coś z niczego – nóżka działa! Kiedy miesiącami Michałem leżał z nóżką zakutą w specjalne rusztowania, opowiadaliśmy mu o tym, jak badzie biegał, kiedy ból ustąpi. Dzisiaj nóżka wymaga pilnej naprawy. Problem dysfunkcyjnego stawu biodrowego narastał i wiązał się z ogromnym bólem w trakcie coraz liczniejszych kontuzji wynikających ze zwykłych dziecięcych zabaw. Operacja wstawienia płytki hamującej wyskakiwanie kości ze stawu biodrowego i korekcji stawu kolanowego była niezbędna do dalszej prawidłowej rehabilitacji i przygotowania nogi do normalnej pracy. Całe szczęście w nieszczęściu, to fakt, że dr Paley w ramach rozszerzenia działalności na terenie Polski, wyraził zgodę na operację Michałka w Szpitalu Ortopedycznym w Warszawie. Niestety, mimo tego, że nasza walka o zdrowie syna trwa już od wiele lat – wiele jeszcze przed nami. Michał musi przejść korektę po ostatniej operacji. Wiąże się to z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie. Dodatkowo po powrocie do domu będzie nas czekała długa i intensywna kontynuacja rehabilitacji. Dzięki Waszemu wsparciu udało się nam osiągnąć już tak wiele. Prosimy, nie opuszczajcie nas. Każda wpłata to dla Michała krok w stronę sprawności i szansa na normalne życie – takie, jakie wiodą wszyscy jego rówieśnicy.  Rodzice

1 514,00 zł ( 4,68% )
Brakuje: 30 823,00 zł
Łukasz Błaszczak i Justyna Grabowska
Łukasz Błaszczak i Justyna Grabowska , 40 lat

Co z nimi będzie, gdy mnie zabraknie? Przeczytaj apel zrozpaczonej mamy❗️

Opieka nad dzieckiem z niepełnosprawnością jest bardzo trudna. A im dziecko jest starsze, tym robi się ciężej! Mój syn ma prawie 40 lat, córka niedługo skończy 27. Diagnoza jest bezlitosna – nie są zdolni do samodzielnej egzystencji! Łukasz choruje na dziecięce porażenie mózgowe – nie chodzi, nie siedzi, porusza się z pomocą wózka inwalidzkiego. Justyna ma niepełnosprawność sprzężoną, jest niezdolna do pracy i znajduje się pod stałą opieką neurologiczną i psychiatryczną.  Jak każda mama, chcę dla moich dzieci jak najlepiej. Pomimo wszystkich przeszkód wożę ich na turnusy, na rehabilitację, a Justynę na terapię zajęciową. Robię wszystko, by zapewnić im jak najwięcej zajęć, jednak nie wszystkie są refundowane. Koszty turnusów rosną coraz bardziej i przekraczają nasze możliwości finansowe. Nie wyobrażam sobie jednak odebrać im tej namiaski sprawnego życia. Jestem coraz starsza i z roku na rok widzę, że zaczyna brakować mi sił. Łukasz potrzebuje mojej pomocy w każdej, nawet najmniejszej czynności – przenoszę go na łóżko, zanoszę do wanny i toalety. Moją codzienność wypełnia LĘK – o zdrowie dzieci, o ich przyszłość… Na razie mają opiekę moją i męża, ale co będzie, kiedy to my zachorujemy lub po prostu nas zabraknie?  Jestem szczęśliwa, gdy moje dzieci są szczęśliwe. Każdy uśmiech na ich twarzy wynagradza mi trud codziennego życia. Wszystkich ludzi o wrażliwym sercu proszę o pomoc w pokryciu kosztów zajęć i turnusów rehabilitacyjnych dla Justyny i Łukasza. Razem możemy zmienić świat moich dzieci! Beata, mama

1 514,00 zł ( 7,11% )
Brakuje: 19 763,00 zł