Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zuzia Piecyk
Zuzia Piecyk , 6 lat

Pojawiła się ogromna szansa w walce o sprawność i samodzielną przyszłość Zuzi... Pomożesz?

Gdy Zuzia przyszła na świat – nie posiadaliśmy się ze szczęścia. Delikatne blond włoski, ufne oczka i zaciśnięta piąstka na maminym palcu… Trzymaliśmy ją w ramionach i wiedzieliśmy, że już zawsze będziemy się o nią troszczyć i zrobimy wszystko, by miała szansę na jak najlepszą przyszłość. Nie wiedzieliśmy jednak, że już niedługo spadnie na nas diagnoza, która sprawi, że o rozwój i funkcjonowanie Zuzi będziemy musieli walczyć każdego dnia. Przez pierwsze miesiące życia Zuzia rozwijała się w pełni prawidłowo, a my beztrosko cieszyliśmy się każdą wspólną chwilą. Niestety, gdy skończyła roczek, zaczęliśmy dostrzegać coraz więcej niepokojących objawów. Nie płakała, gdy przytrzasnęła sobie paluszek, zaczęła tracić mowę, a jakiekolwiek odstępstwa od rutyny wzbudzały w niej coraz silniejsze emocje. Unikała kontaktu wzrokowego i nie reagowała na własne imię. Rozwój córeczki zaczął się cofać… Byliśmy bardzo zaniepokojeni i bez zbędnej zwłoki zaczęliśmy szukać pomocy dla naszej Kruszynki. Niestety, zbiegło się to z czasem pandemii, kiedy dostęp do specjalistów był bardzo ograniczony. Ostateczna diagnoza zapadła dopiero, gdy Zuzia miała 2,5 roku. Autyzm dziecięcy i niepełnosprawność intelektualna w stopniu lekkim. Wiedzieliśmy, że nie ma czasu do stracenia i musimy działać jak najszybciej. Objęliśmy córeczkę wieloma formami pomocy – m.in. terapią behawioralną, integracji sensorycznej, hipoterapią i dogoterapią oraz opieką neurologopedy, neurologa i psychologa. Dodatkowo zadbaliśmy, by mogła uczęszczać do placówek integracyjnych – by jak najbardziej wesprzeć jej rozwój i umożliwić jak najlepsze funkcjonowanie w społeczeństwie. Marzymy, by nasza Zuzia mogła mieć samodzielną i szczęśliwą przyszłość, dlatego chcemy zrobić wszystko, co tylko możliwe, by dać jej na to szansę. Terapie i opieka specjalistów są nieocenione, jednak niedawno pojawiło się kolejne światełko w tunelu… Terapia komórkami macierzystymi, do której Zuzia otrzymała zgodę Komisji Bioetycznej. Terapia ta mogłaby sprawić, że mózg Zuzi byłby w stanie wyprodukować nowe połączenia. Lepsza praca mózgu wpłynęłaby pozytywnie na rozwój naszej córeczki oraz jej całościowe funkcjonowanie. Niestety, terapia komórkami macierzystymi wiąże się z ogromnymi kosztami, które ciężko nam udźwignąć samodzielnie. Ogromną rolę gra tutaj czas – im dziecko jest młodsze, tym więcej może udać się nam osiągnąć. Prosimy Was o wsparcie dla naszej Zuzi. Wierzymy, że pomimo diagnoz możemy wywalczyć dla niej dobrą i samodzielną przyszłość. Nie damy rady jednak zrobić tego sami – potrzebujemy Waszej pomocy! Każda wpłata i każde udostępnienie jest tutaj bezcenne. Rodzice Zuzi

3 495,00 zł ( 4,48% )
Brakuje: 74 378,00 zł
Olesia Batożna
Pilne!
Olesia Batożna , 4 latka

Najpierw NEUROBLASTOMA, teraz BIAŁACZKA❗️Nowotwór przyszedł, by zabić naszą córeczkę – RATUNKU❗️

Ugięły się pode mną nogi, ze łzami w oczach powtarzałam, że to nie może być prawda... Myślałam, że nic gorszego nie może nas już spotkać – wiosną 2021 roku dowiedzieliśmy się o chorobie nowotworowej córeczki – NEUROBLASTOMIE.  Dwa tygodnie temu, gdy myśleliśmy, że nasza walka dobiegła końca, stan Olesi niespodziewanie się pogorszył i przyszła kolejna diagnoza – OSTRA BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA. Nasza historia zaczyna się w 2021 roku, kiedy to po raz pierwszy zauważyliśmy niepokojące objawy. Olesia miała wtedy 10 miesięcy. Szyja córeczki była opuchnięta w jednym miejscu. W szpitalu okazało się, że to guz, który ściska tętnice szyjną wspólną. Dwa dni przed pierwszymi urodzinami naszej córeczki przyszły wyniki – to neuroblastoma.  Zamiast wesołej zabawy, tortu i głośnego sto lat, kompletnie załamani szukaliśmy pomocy, gdzie tylko się da. Szpital w Barcelonie odpisał nam najszybciej, dlatego nie zastanawiając się długo właśnie tam rozpoczęliśmy leczenie. Po wszystkich badaniach okazało się, że neuroblastoma jest łagodna. Jeździliśmy do Hiszpanii raz na 3-6 miesięcy na badania kontrolne. Nasza ostatnia wizyta odbyła się w październiku 2023 roku, podczas której lekarze powiedzieli, że guz się zmniejszył i wszystko dobrze, nie ma już czym się martwić. W końcu odetchnęliśmy z ulgą. Mieliśmy nadzieję, że wszystko się ułoży, a naszej córeczce już nic nie zagraża. Niestety, nasza radość nie trwała zbyt długo. Dwa tygodnie temu Olesia bardzo podupadła na zdrowiu. Była słaba, nie chciała jeść, bardzo szybko się męczyła. Badania krwi wykazały hemoglobinę 39 (gdy norma wynosi 120+) i 68% blastów. Olesia natychmiast trafiła na OIOM. Rano blastów było już 87%. Tak w naszym życiu pojawiła się druga diagnoza — białaczka.   Niewiele pamiętam z tego dnia. Gdy usłyszałam słowa lekarzy niemal zemdlałam ze strachu. Jak to możliwe? Przecież zaledwie kilka miesięcy temu zakończyliśmy walkę z neuroblastomą. Teraz walczymy z białaczką? Musieliśmy szybko podjąć decyzję – albo zostajemy w Ukrainie, tu gdzie toczy się wojna i nikt nie da nam gwarancji wyleczenia córeczki, albo lecimy do kliniki w Barcelonie, gdzie wszyscy znają już sytuację Olesi. Na podjęcie decyzji mieliśmy kilka minut. Dosłownie. Nikt nie wiedział, czy Olesia przeżyje tak długą drogę — samoloty z Ukrainy nie latają. Podjęliśmy decyzję wyjechać. Granicę przeszliśmy szybko i jeszcze w nocy udało nam się dotrzeć do lotniska w Budapeszcie. A o 9 rano wylądowaliśmy w Barcelonie. Olesia, mimo że była w bardzo ciężkim stanie, a ryzyko infekcji było ogromne, poradziła sobie. To była najtrudniejsza doba w naszym życiu.   Przyjęto nas do szpitala. Po badaniach rozpoczęła się chemioterapia. Stan Olesi polepsza się, chociaż nie udało nam się uniknąć skutków ubocznych silnego leczenia. Jesteśmy jednak pewni, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy i teraz wszystko już będzie dobrze.  Nie wiem, jak opisać słowami, to co dzieje się w naszych sercach… Brakuje mi słów. W niedzielę Olesia miała swoje 4 urodziny. Wszyscy dzwonili i życzyli jej zdrowia, a myśleliśmy o jednym – by wybudzić się z tego koszmaru.  Choć w środku drżymy ze strachu, choć czasem ciężko powstrzymać łzy, nie chcemy, by Olesia odczuła, jak bardzo się o nią boimy. Dlatego raz za razem bierzemy się w garść, żartujemy i trzymamy się, jak tylko potrafimy. Niestety koszty leczenia w Barcelonie są porażające. Przyjechaliśmy tu, bo nie mieliśmy wyboru – ratowaliśmy życie córki, wiedzieliśmy, że Olesia otrzyma tu najlepszą pomoc. Ale teraz nie śpimy po nocach, bo boimy się, że lekarze przerwą leczenie, gdy nie opłacimy kolejnej faktury.  Trudno prosi się o pomoc, ale jeśli w grę wchodzi życie Twojego dziecka, to zrobisz wszystko. Ja – jej mama – błagam każdego o pomoc! Moja córeczka ma zaledwie 4 latka… Jej życie dopiero się zaczęło, nie może tak brutalnie się skończyć!  Pomóż mi ocalić Olesię! Chcę tylko i aż, by przeżyła tę walkę... Mama Olesi

98 421,00 zł ( 8,74% )
Brakuje: 1 027 535,00 zł
Zosia Lewandowska
Pilne!
Zosia Lewandowska , 6 lat

DRUGA WZNOWA❗️ Ratuj życie maleńkiej Zosieńki❗️

Nasza maleńka córeczka walczy ze złośliwym nowotworem wątroby! Gdy myśleliśmy, że najgorsze już za nami, przyszła DRUGA wznowa… Szukamy pomocy wszędzie, gdzie się da! Prosimy Was o wsparcie, musimy uratować Zosieńkę! Zosia to jedna z naszych trzech córeczek. 29 grudnia 2017 roku przyszły na świat nasze ukochane trojaczki: Zosia, Marysia i Kasia. Dziewczynki urodziły się jako skrajne wcześniaki. Od pierwszych chwil musiały walczyć o życie. Nie przypuszczaliśmy, że los szykuje dla nas kolejne trudności… 28.11.2020 – tę datę zapamiętamy na zawsze. To wtedy usłyszeliśmy, że nasza córeczka ma nowotwór. Żaden rodzic nie jest gotowy, żeby usłyszeć taką diagnozę… Biopsja potwierdziła, że Zosieńka cierpi na hepatoblastomę – nowotwór wątroby o IV stopniu złośliwości. Życie naszej rodziny w jednej chwili zmieniło się nie do poznania… Córeczka natychmiast trafiła do szpitala na chemię przedoperacyjną. Oprócz guza na wątrobie zmiana była też na płucach… Byliśmy przerażeni, gdy Zosię zabrano na operację. Czuwaliśmy przy jej szpitalnym łóżeczku, gdy przyjmowała kolejną chemię i błagaliśmy, by to wszystko się zakończyło.  Niestety, badania kontrolne wykazały kolejną zmianę na wątrobie. Konieczna była następna operacja. Tomograf po zabiegu wykazał, że na płucach Zosieńki są liczne przerzuty… Wznowa… Nasz świat po raz kolejny się zawalił… Zosia ponownie zaczęła przyjmować chemię, a my mieliśmy nadzieję, że leczenie w końcu zadziała. Jednak markery nowotworowe mówiły co innego… Otrzymaliśmy informację, że Zosieńka ma drugą wznowę… W lipcu 2024 córeczka przeszła czwartą operację, podczas której usunięto guz z jej wyrostka robaczkowego.  Chemioterapia trwa do dziś. Wyniki badań wciąż się wahają, nikt nie jest w stanie dać nam odpowiedzi, co mamy robić dalej… Sytuacja jest bardzo ciężka, bo choroba Zosi przebiega w sposób niestandardowy… Wiemy, że za granicą są metody leczenia, które mogą uratować nasze dziecko… Obecnie jesteśmy konsultowani z kliniką w USA. Musimy pokryć koszt specjalistycznych badań, które niestety nie są refundowane… Te badania mogą otworzyć przed nami nowe drogi w leczeniu Zosi, więc musimy zrobić wszystko, by je opłacić. Prosimy, pomóż naszej Zosi w tej niełatwej walce. Będziemy wdzięczni za każde, nawet najmniejsze wsparcie dla naszej córeczki. Rodzice

27 094 zł
Patrycja Buchalik
Patrycja Buchalik , 37 lat

Serce Patrycji zatrzymało się 12 razy❗️Pomóż mi odzyskać żonę, a Zosi ukochaną mamę...

PILNE❗️Moja żona Patrycja Buchalik leży na OIOM-ie w klinice w Zabrzu, w stanie czuwania... Nie wybudziła się ze śpiączki. Od 11 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i mamy 4-letnią córeczkę Zosię, która jest dla nas całym światem, staraliśmy się o nią 7 lat. Nic nie spodziewało tragedii, która miała nastąpić, a która wydarzyła się kilkanaście dni temu i zrujnowała całe nasze życie... Dziś muszę prosić o pomoc, żeby odzyskać ukochaną żonę, a nasza córeczka swoją mamusię! Patrycja jest aniołem w ciele człowieka. Zawsze wszystkim pomaga i nigdy nie traktowała nikogo jak obcego. Zawsze uśmiechnięta, pełna życia, mająca mnóstwo planów i marzeń, które realizowała krok po kroku. Te marzenia i plany przerwała nagła choroba, która spadła na nią i naszą rodzinę jak grom z jasnego nieba. Pod koniec września wyjechałem służbowo na kilka dni do Holandii. Patrycja i nasza córeczka spędzały noc u teściów. Rano dowiedziałem się, że w nocy żona miała atak padaczki... Nigdy wcześniej nie chorowała. Odwołałem wszystkie spotkania, wsiadłem w samochód i przyjechałem do szpitala. Na oddziale byłem o 1.30 w nocy, rozmawiałem jeszcze z Patrycją... "Wrócę jutro, kochanie" - powiedziałem. Nie wiedziałem, że następnego dnia Patrycja nie będzie już przytomna... Rano jeszcze pisaliśmy. W drodze do szpitala wszedłem do sklepu, zadzwoniłem do Patrycji, by zapytać, czy czegoś potrzebuje... Odebrała pielęgniarka. Wiedziałem już, że stało się coś bardzo, bardzo złego... Okazało się, że serce Patrycji zatrzymało się 4 razy. Szok, morze wylanych łez... Patrycja została przetransportowana do specjalistycznej kliniki w Zabrzu. Nie wiedziano, co jej dolega... Choć wiedziałem, że jest w najlepszych rękach, umierałem ze strachu. Pani doktor powiedziała, że mam wrócić następnego dnia; jeśli nie zadzwoni, to znaczy, że wszystko jest dobrze. Telefon zadzwonił o 6.30 rano. Całe życie przeleciało przed oczami. Okazało się, że w nocy Patrycję reanimowano 8 razy... Serce Patrycji zatrzymało się łącznie 12 razy. Tyle razy lekarze ją reanimowali... Po badaniach okazało się, że żona zachorowała na zapalenie mięśnia sercowego. 36 lat... Zbyt młoda... Doszło do niedotlenienia narządów, w tym uszkodzenia mózgu... Żona jest częściowo sparaliżowana, do tej pory nie odzyskała świadomości. Oddycha za nią respirator. Po 12 reanimacjach stan kardiologiczny jest ustabilizowany, ale nadal nie wybudziła się ze śpiączki. Choć otwiera oczy, ściska rękę, wciąż nie ma z nią kontaktu... Jesteśmy zrozpaczeni...  Potrzebne jest leczenie w klinice Votum w Krakowie, które kosztuje około 31 tysięcy miesięcznie. Klinika Votum jest niebem dla osób w stanie wegetatywnym i wiele osób udało się tam wybudzić, powoli wracają do normalnego życia. Wierzę, że Patrycja będzie wśród nich. Mamy wspaniałych przyjaciół, którzy nas wspierają oraz pomagają nie tracić nadziei. Jestem im ogromnie wdzięczny. Strach o życie ukochanej osoby jest niewyobrażalny... Boję się też o Zosię, córeczka jest naszym spełnionym marzeniem, ona i Patrycja są bardzo zżyte. Wie, że mamusia pojechała do szpitala, że jest chora i bardzo za nią tęskni... Błagam o wsparcie na półroczne leczenie tak, aby od grudnia mogło się rozpocząć. Walczymy o moją Żonę, Patrycję, o to, by Zosia nie straciła mamy. Nie tracimy też nadziei. Zrobię dla Patrycji wszystko, rodzina jest dla mnie najważniejsza. Proszę, pomóż mi... Arek, mąż Patrycji i tata Zosi

333 647,00 zł ( 78,4% )
Brakuje: 91 885,00 zł
Justyna Wachulak
Pilne!
Justyna Wachulak , 47 lat

Mama trójki dzieci walczy z CZERNIAKIEM❗️Potrzebna pilna pomoc❗️

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie – w 2020 roku. Wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy, że czeka nas tak trudna i wymagająca walka o życie ukochanej mamy. Najważniejsza kobieta w naszym życiu walczy z czerniakiem, a my zrobimy wszystko, żeby ją uratować. Prosimy o pomoc… W listopadzie 2020 roku mama wyczuła na z tyłu głowy pieprzyk, który w bardzo szybki tempie się powiększał. Krótka fryzura, którą wówczas nosiła, pozwoliła nam na szybką reakcję i skonsultowanie sprawy ze specjalistą. Nie minęło zbyt dużo czasu i mama była już umówiona na zabieg usunięcia zmiany. Jest pielęgniarką, uwielbia swoją pracę i jak nikt inny wie, jak cenne jest życie… Próbka natychmiast została wysłana do badań. Staraliśmy się być dobrej myśli, ale wyniki sprawiły, że nasz świat runął. Okazało się, że mama choruje na czerniaka… Konieczne było usunięcie również węzła chłonnego szyjnego, ponieważ choroba dała już przerzut! Mama poddała się też leczeniu uzupełniającemu — immunoterapii, które zostało zakończone w marcu 2022 roku. Niestety remisja nie trwała długo… Naszą radość przerwała informacja o zdiagnozowaniu kolejnej zmiany czerniakowej… Ponownie wdrożono immunoterapię, ale leczenie nie przyniosło zamierzonych efektów. Lekarze zadecydowali o rozpoczęciu radioterapii… Niestety choroba nie odpuszczała! W lutym tego roku mama rozpoczęła chemioterapię, która początkowo działała. Potwór odpuścił, ale niestety – nie na długo… Po krótkim czasie lekarz prowadzący przekazał nam najgorszą wiadomość w naszym życiu: w Polsce dla naszej mamy nie ma już leczenia… Musimy szukać ratunku za granicą! W Izraelu jest klinika, w której lekarze dają naszej mamie szansę na życie. Niestety koszty leczenia są ogromne… Nie jesteśmy w stanie zdobyć ich sami… Mama opiekuje się trójką dzieci, mną, moim młodszym bratem i siostrą. Od zawsze pomagała innym – teraz sama bardzo potrzebuje wsparcia… Jej największym marzeniem jest dożyć 18. urodzin mojej siostry, która dziś ma 15 lat… Wierzymy, że ma przed sobą jeszcze o wiele więcej czasu! Wierzymy, że wspólnie czeka nas jeszcze mnóstwo pięknych chwil… Nie możemy pozwolić, by choroba wygrała i odebrała nam ukochaną mamę! Bardzo prosimy o pomoc i wsparcie… Kwota, którą musimy uzbierać, jest poza naszym zasięgiem, ale zdrowie naszej mamy nie ma ceny… Prosimy, otwórzcie dla niej swoje serca! Z Wami nasza mama ma szansę wyzdrowieć! Dzieci Justyny ➡️ Instagram – walczymy dla Justyny 🩵 ➡️ Licytacje dla Justyny – razem wygrajmy życie 💪🏻 ➡️ Artykuł w TVN24 ➡️ Reportaż w Faktach TVN24  ➡️ Artykuł w TVN24 – Chorująca na czerniaka pani Justyna jedzie do Izraela🙏🏻

620 628,00 zł ( 80,92% )
Brakuje: 146 266,00 zł
Wiktoria Grzelczak
Wiktoria Grzelczak , 5 lat

By Wiktoria mogła zapanować nad chorobą, która odbiera beztroskie dzieciństwo!

Wiktoria ma zdiagnozowaną padaczkę ogniskową z napadami uogólnionymi. Dotychczas stosowana farmakoterapia nie przynosi żadnej poprawy! Ostatnie wyniki badań genetycznych wykazały, że córka ma uszkodzony gen DPYD, który najprawdopodobniej odpowiada za napady padaczkowe. Wiki nie chodzi samodzielnie, przemieszcza się, trzymając nas za rękę. Każdego dnia i każdej nocy mierzy się z napadami, które przybierają różne formy: drgawki, zesztywnienia, upadki, wytrzeszcz oczu oraz tzw. "wyłączenie". Ataki występują w sytuacjach zmęczenia, a także podczas codziennych czynności i zabawy. Nadal jesteśmy na etapie poszukiwania przyczyny takiego stanu zdrowia naszej kochanej Wiktorii. Znajomość podłoża napadów pozwoli lekarzom na bardziej celowane i tym samym skuteczne leczenie, co realnie przełoży się na poprawę codziennego funkcjonowania naszej córeczki. Niezwykle nas cieszy, że pomimo tylu trudności, Wiki jest wesołym i kontaktowym dzieckiem. Szczęśliwie choroba nie spowodowała dotychczas ubytków w mózgu, dzięki czemu rozwój intelektualny córeczki jest w miarę prawidłowy. Borykamy się głównie z problemami motorycznymi, ale uczęszczamy na różnego rodzaju terapie i rehabilitację, aby jak najszybciej je zażegnać. Zebrane z Państwa wsparciem środki przeznaczymy na leczenie, dalszą diagnostykę i rehabilitację Wiki. Mamy nadzieję, że w przyszłości będzie mogła cieszyć się zdrowiem i samodzielnością. Dziękujemy za każde wsparcie! Rodzice Wiktorii

14 487 zł
Oliwia Adamowicz
2 dni do końca
Oliwia Adamowicz , 16 lat

Pomóż ratować wzrok Oliwki❗️Potrzebna kosztowna terapia❗️

Jestem mamą wspaniałej 16-letniej dziewczynki, Oliwki. Niestety, codzienność mojej córki różni się od życia jej rówieśników. Oliwia urodziła się z hipoplazją ciała modzelowatego, a z czasem zdiagnozowano u niej także niedoczynność przysadki mózgowej, niedoczynność tarczycy oraz moczówkę prostą. Od urodzenia Oliwia jest objęta wieloma terapiami: logopedyczną, pedagogiczną, psychologiczną, fizjoterapeutyczną, terapią SI, biofeedbackiem oraz elektrostymulacją języka. Pomimo trudnych diagnoz, Oliwia zdołała osiągnąć niesamowite postępy. Efekty są naprawdę ogromne! Córka każdego dnia udowadnia, że nawet w obliczu przeciwności można walczyć o lepsze jutro. Obecnie największym problemem jest wzrok Oliwii, który został bardzo poważnie uszkodzony. Córka jest dzieckiem jednoocznym – w prawym oku ma jedynie wątpliwe światłopoczucie, a w lewym oku widzi tylko 30-40% tego, co widzi zdrowy człowiek. Jej wzrok stale się pogarsza, a tarcze wzrokowe bladną. Każdego dnia czekamy na przełom w medycynie, który pozwoliłby wyleczyć wzrok córki. Naszą jedyną nadzieją jest nowatorska terapia w Berlinie, która polega na elektrostymulacji nerwów wzrokowych mikroprądami. Ta terapia może poprawić funkcjonalność zachowanych komórek nerwowych na siatkówce i zwiększyć przewodnictwo wzdłuż drogi optycznej do mózgu. Klinika prowadzi tę terapię od lat, a pacjenci zauważają poprawę już po pierwszej serii leczenia. Kolejna sesja powinna odbyć się po około 5-6 miesiącach.  Niestety, terapia nie jest refundowana, a jej koszty są ogromne. Oliwia zakwalifikowała się na pierwszy cykl leczenia, który ma się rozpocząć 3 grudnia 2024 roku. Do 13 września musimy wpłacić zaliczkę w wysokości ponad 1500 euro – inaczej termin PRZEPADNIE! Pomimo naszych największych starań, nie jesteśmy w stanie pokryć tych kosztów sami. Robimy wszystko, co możemy, żeby dać Oliwię szansę na przyszłość, którą będzie mogła zobaczyć… Bardzo prosimy Was o wsparcie i pomoc. Tutaj liczy się naprawdę każda złotówka! Jednocześnie z całego serca, dziękujemy za wszystkie wpłaty i udostępnienia. Mama Oliwki

85 100,00 zł ( 79,99% )
Brakuje: 21 283,00 zł
Igor Madej
Pilne!
Igor Madej , 14 lat

Operacja albo usunięcie płuca! Trwa walka o 14-letniego Igora! Pomóż!

Życie naszego syna Igora to nieustanna walka. Walka, którą musiał zacząć, zanim nauczył się chodzić, czy mówić. Tetralogia Fallota to złożona wada serca, którą wykryto u syna zaraz po porodzie. Ostatnie badania wykazały, że lewa tętnica płucna Igora jest niedrożna i grozi mu usunięcie płuca! Jedyną szansą, żeby je uratować, jest wylot do USA na drogą i skomplikowaną operację. Prosimy o wsparcie dla naszego dzielnego syna! Igor przyszedł na świat 3 stycznia 2010 roku. Wszystko wskazywało na to, że jest zdrowym, silnym chłopcem. Niestety szybko radość w naszych sercach ustąpiła strachowi o życie syna… Po kilkunastu godzinach od porodu dowiedzieliśmy się, że syna cierpi na wadę serca o nazwie Tetralogia Fallota i czeka go kilka operacji! Trudno było w to uwierzyć, wiadomość spadła na nas tak nagle, byliśmy w szoku… Żadne badanie w trakcie ciąży nie wykazało nieprawidłowości… Nie mieliśmy jednak wyboru, musieliśmy rozpocząć walkę o życie i zdrowie syna. Już w czwartej dobie po porodzie Igor przeszedł pierwszą operację. Był wtedy taki malutki, taki bezbronny… Niestety zabieg nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. 24 stycznia odbyła się więc kolejna operacja! Synek zniósł ją bardzo źle… Miał ostrą niewydolność oddechową! Przez trzy tygodnie lekarze walczyli o jego życie… Udało mu się przetrwać najgorsze chwile i po dwóch miesiącach od porodu mogliśmy zabrać naszego kochanego synka do domu. Wiedzieliśmy, że nasza walka będzie długa, ale cieszyliśmy się, że w końcu mogliśmy być z naszym Igorem poza szpitalną salą. Na końcu roku wróciliśmy do szpitala. 30 grudnia 2010 odbyła się kolejna operacja. I tym razem nie obyło się bez komplikacji, ale zabieg zakończył się powodzeniem. To nie był oczywiście koniec naszej walki. Synek miał chwilę wytchnienia od kolejnych zabiegów chirurgicznych, mógł skupić się na rozwijaniu swoich umiejętności.  Dokładnie w trzecią rocznicę pierwszego zabiegu odbyła się długo przez nas wyczekiwana korekta wady. Był to dla nas niezwykle trudny dzień, ale wiedzieliśmy, że operacja jest konieczna. Na szczęście szybko mogliśmy głęboko odetchnąć, bo tym razem wszystko odbyło się bez komplikacji i mogliśmy wrócić do domu! W czerwcu 2013 wykonana została jeszcze angioplastyka balonowa lewej tętnicy płucnej. Mogliśmy wreszcie zacząć żyć trochę spokojniej i skupić się na poprawie rozwoju fizycznego Igora. Względny spokój trwał tylko 3 lata. W 2016 roku okazało się, że lewa tętnica nadal jest bardzo wąska, konieczny był kolejny zabieg. Problem stanowił także brak odpowiedniego rozwoju lewej nogi Igora. Badania wykazały, że powodem jest całkowicie niedrożna tętnica! I tak nasz syn po raz kolejny trafił na stół operacyjny… Miał dopiero 6 latek, a za sobą doświadczenia, które trudno byłoby znieść dorosłemu człowiekowi. A to oczywiście nie był jeszcze koniec… W listopadzie 2021 odbyła się kolejna operacja Igora, tym razem była to wymiana zastawki tętnicy płucnej i plastyka lewej tętnicy płucnej. Niestety podczas operacji doszło do uszkodzenia oskrzela! Od tego czasu nie pracuje ono prawidłowo, a Igor już dwukrotnie przebywał w szpitalu z powodu zapalenia płuc. Najgorsza wiadomość przyszła jednak pod koniec zeszłego roku. Lekarze powiedzieli nam, że lewa tętnica płucna całkowicie się zamknęła! Płuco jest ukrwione jedynie przez krążenie oboczne. Jeśli nie podejmiemy dalszych działań, niedługo będzie trzeba je usunąć!  Obecny stan cały czas jest dużym zagrożeniem dla Igora. Podczas zeszłorocznego pobytu w szpitalu przeszedł ciężką infekcję płuc. A wiemy, jak groźne mogą być tego typu zapalenia… Jakby tego było mało, ostatnie badania pokazały, że coś niepokojącego dzieje się również z prawą tętnicą płucną. Zwęża się i też może stać się niedrożna! Ratunek jest jeden. Niestety niewyobrażalnie drogi, ponieważ operacja nie jest refundowana. Jej koszt to ponad 7 milionów złotych! Musimy lecieć do kliniki w Stanford w USA, gdzie najlepsi na świecie specjaliści dokonają operacji rekonstrukcji naczyń płucnych. Da to Igorowi szansę na normalne życie, bez ciągłego zagrożenia…  Sami nie damy rady uzbierać takiej sumy. To niewyobrażalne pieniądze dla zwykłych ludzi, dlatego musimy prosić o pomoc w uratowaniu naszego syna! Chcielibyśmy, żeby mógł żyć jak każdy 14-latek, bez ciągłych wizyt w szpitalach, bez wiecznych ograniczeń, wynikających z choroby. Żeby jego przyszłość nie stała pod znakiem zapytania. Wierzymy, że razem nam się uda! Monika i Darek, rodzice ➡️ Strona Igora na Facebooku ➡️ Licytacje dla Igora (Allegro) ➡️ Licytacje na Facebooku ➡️ Reportaż w TVP3 Wrocław ➡️ Zbiórka dla Igora w gminie Długołęka (od 2:25)

497 452,00 zł ( 93,52% )
Brakuje: 34 463,00 zł
Mateusz Gołąbek
Pilne!
Mateusz Gołąbek , 19 lat

Jedyne czego pragnę to ŻYĆ❗️Pomóż mi pokonać GUZA MÓZGU❗️

Mam na imię Mateusz i mam 18 lat. Uczę się średnio, mam trochę kolegów. Lubię historię, politykę, filozofię i militaria. Mam plany i marzenia, jak każdy nastolatek. Niestety, niecały rok temu moje całe życie zmieniło tor. Stało się walką na śmierć i życie.  We wrześniu 2023 roku zdiagnozowano u mnie guza mózgu. Zaczęło się od niewinnych bólów głowy. Mniej więcej w tym czasie byłem umówiony na konsultację okulistyczną. Podczas badania dna oka okulista zauważył, że moja gałka nerwu wzrokowego jest bardzo obrzęknięta. Usłyszałem, że muszę jak najszybciej skonsultować to z neurologiem i wykonać rezonans. Z gabinetu wyszedłem trzymając w ręku skierowanie.  Kilka dni później przeszedłem szczegółowe badania. To wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że mam guza mózgu – bardzo dużego guza 8x6 cm – glejaka IV stopnia. Nie mogłem w to uwierzyć. Jestem przecież jeszcze bardzo młody! Chciałem iść na studia, rozwijać się, a właśnie usłyszałem, że muszę walczyć o życie… Na szczęście guz był operacyjny. Operację przeszedłem w warszawskim szpitalu. Wszystko przebiegło pomyślnie, dlatego w następnym kroku rozpocząłem chemio i radioterapię. Rokowania były dobre, żyłem więc nadzieją, że w końcu wszystko zmierza w odpowiednim kierunku.  Niestety, kilka tygodni temu podczas kontrolnego rezonansu usłyszałem słowo, którego najbardziej się bałem – WZNOWA.  Wiem już, że czeka mnie kolejna resekcja guza – operacja została zaplanowana na 8 maja. Następnie ponownie przystąpię, tym razem do silniejszej chemii. Jednak do całkowitego powrotu do zdrowia potrzebuję leczenia za pomocą urządzenia TTF. Ta metoda wraz z chemią czynią cuda.  Jest jednak pewien szkopuł – koszt miesięcznego leczenia wynosi około 120 tysięcy złotych. Im dłużej stosuje się leczenie, tym większa szansa, że guz nie odrośnie. Minimalny okres terapii w moim przypadku wynosi minimum 8 miesięcy, a najskuteczniejsza terapia to 24-miesiące, co daje kuriozalną kwotę. Dlatego, jeśli czytasz to teraz i możesz jakkolwiek mi pomóc, wesprzeć wpłatą, udostępnić zbiórkę w internecie lub opowiedzieć komuś bliskiemu o mojej historii będę Ci ogromnie wdzięczny.  Jedyne, o czym teraz najbardziej marzę to żyć. Być zdrowy i cieszyć się z życia. Móc z niego korzystać pełnymi garściami. Jestem jeszcze bardzo młody, dlatego z całego serca proszę Cię, pomóż mi spełnić to marzenie.  Dziękuję z całego serca za ten wielki uczynek miłosierdzia wobec mnie. Mateusz ➡️ Wspieraj Mateusza poprzez LICYTACJE na Facebooku!  ➡️ Allegro charytatywnie dla Mateusza

583 665,00 zł ( 21,94% )
Brakuje: 2 075 910,00 zł