Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Szymon Wiercioch
14 dni do końca
Szymon Wiercioch , 12 lat

Walka o sprawność Szymka trwa❗️Wesprzyj go❗️

Pamiętamy, gdy Szymon pojawił się na świecie. Wzruszaliśmy się, oglądając jego maleńkie rączki mocno zaciśnięte na naszych palcach. Wpatrywaliśmy się w jego oczy i wiedzieliśmy w nich cały świat. Słyszeliśmy też płacz. Nie był to zwykły płacz bezbronnego noworodka. Łzy Szymka skrywały w sobie nieludzkie cierpienie… Nasz syn urodził się ze zwichniętym stawem biodrowym. Z tego powodu od pierwszych dni życia walczy o sprawność! Pierwsze próby leczenia nie przyniosły efektu. Oglądaliśmy, jak nasz kilkutygodniowy maluszek cierpi na próżno. Jego płacz przeszywał nasze serca, a my byliśmy bezradni. Na własną rękę rozpoczęliśmy desperackie poszukiwania specjalisty, który mógłby nam pomóc. Tak trafiliśmy do Katowic. Szymek przeszedł dwie poważne operacje. Pierwszą w wieku 18 miesięcy, kolejną jako dwulatek. Myśleliśmy, że to koniec koszmaru. Tak bardzo się myliliśmy. Gdy Szymon skończył 11 lat, choroba znów brutalnie wkroczyła w jego życie. Szybki wzrost spowodował ponowne podwichnięcie biodra, przynosząc ze sobą niewyobrażalny ból. Powróciły niekończące się konsultacje i poszukiwania dostępnych rozwiązań. Nie mogliśmy zgodzić się na wszczepienie endoprotezy biodra w tak młodym wieku, wiedząc, że to nie jest odpowiednie rozwiązanie dziecka. Z pomocą przyszedł Instytut Paleya, gdzie zaproponowano leczenie Szymona z zachowaniem stawu – iskierkę nadziei w obezwładniającej ciemności. W lutym 2024 roku syn przeszedł operację potrójnej osteotomii miednicy i osteotomii lewej kości udowej. Po wszystkim przez 6 tygodni leżał w łóżku, by pozwolić kościom i stawom się odbudować, a następnie rozpoczął intensywną rehabilitację w Instytucie. W wieku 12 lat Szymon na nowo uczył się siadać i poruszać za pomocą chodzika i kul. Gdy został spionizowany, mogliśmy wrócić do domu i kontynuować rehabilitację, już na własną rękę. Szymek ćwiczy z fizjoterapeutą i korzysta z aquaterapii oraz elektrostymulacji. Biodro goi się i wraca do sprawności, jednak noga jest nadal bardzo osłabiona… By ją ustabilizować, Szymek musiał włożyć ortezę, chociaż głęboko wierzył, że już więcej nie będzie musiał tego robić… Niestety, to jedyne wyjście, by jego stopa nie opadała. Szymek potrzebuje intensywnej rehabilitacji, by wzmocnić nogę, odzyskać sprawność i uniknąć KOLEJNEJ operacji! Mimo wyzwań, które nieustannie towarzyszą mu od momentu narodzin, nasz syn jest niezwykle pogodnym chłopcem. Dzielnie walczy o przezwyciężenie trudności. Wierzy, że im cięższa droga pod górę, tym piękniejszy będzie widok, gdy osiągnie już swój cel! Robimy, co możemy, by wesprzeć walkę naszego wojownika, ale to wciąż za mało! Dlatego z serca prosimy o Wasze wsparcie w zapewnieniu Szymkowi dalszego leczenia i rehabilitacji. Nie możemy pozwolić, by kolejny raz trafił na stół operacyjny. By na szczycie góry okazało się, że jego wysiłek był nadaremny, że musi zaczynać od nowa… Rodzice

8 086 zł
Olesia Batożna
Pilne!
Olesia Batożna , 4 latka

Najpierw NEUROBLASTOMA, teraz BIAŁACZKA❗️Nowotwór przyszedł, by zabić naszą córeczkę – RATUNKU❗️

Ugięły się pode mną nogi, ze łzami w oczach powtarzałam, że to nie może być prawda... Myślałam, że nic gorszego nie może nas już spotkać – wiosną 2021 roku dowiedzieliśmy się o chorobie nowotworowej córeczki – NEUROBLASTOMIE.  Dwa tygodnie temu, gdy myśleliśmy, że nasza walka dobiegła końca, stan Olesi niespodziewanie się pogorszył i przyszła kolejna diagnoza – OSTRA BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA. Nasza historia zaczyna się w 2021 roku, kiedy to po raz pierwszy zauważyliśmy niepokojące objawy. Olesia miała wtedy 10 miesięcy. Szyja córeczki była opuchnięta w jednym miejscu. W szpitalu okazało się, że to guz, który ściska tętnice szyjną wspólną. Dwa dni przed pierwszymi urodzinami naszej córeczki przyszły wyniki – to neuroblastoma.  Zamiast wesołej zabawy, tortu i głośnego sto lat, kompletnie załamani szukaliśmy pomocy, gdzie tylko się da. Szpital w Barcelonie odpisał nam najszybciej, dlatego nie zastanawiając się długo właśnie tam rozpoczęliśmy leczenie. Po wszystkich badaniach okazało się, że neuroblastoma jest łagodna. Jeździliśmy do Hiszpanii raz na 3-6 miesięcy na badania kontrolne. Nasza ostatnia wizyta odbyła się w październiku 2023 roku, podczas której lekarze powiedzieli, że guz się zmniejszył i wszystko dobrze, nie ma już czym się martwić. W końcu odetchnęliśmy z ulgą. Mieliśmy nadzieję, że wszystko się ułoży, a naszej córeczce już nic nie zagraża. Niestety, nasza radość nie trwała zbyt długo. Dwa tygodnie temu Olesia bardzo podupadła na zdrowiu. Była słaba, nie chciała jeść, bardzo szybko się męczyła. Badania krwi wykazały hemoglobinę 39 (gdy norma wynosi 120+) i 68% blastów. Olesia natychmiast trafiła na OIOM. Rano blastów było już 87%. Tak w naszym życiu pojawiła się druga diagnoza — białaczka.   Niewiele pamiętam z tego dnia. Gdy usłyszałam słowa lekarzy niemal zemdlałam ze strachu. Jak to możliwe? Przecież zaledwie kilka miesięcy temu zakończyliśmy walkę z neuroblastomą. Teraz walczymy z białaczką? Musieliśmy szybko podjąć decyzję – albo zostajemy w Ukrainie, tu gdzie toczy się wojna i nikt nie da nam gwarancji wyleczenia córeczki, albo lecimy do kliniki w Barcelonie, gdzie wszyscy znają już sytuację Olesi. Na podjęcie decyzji mieliśmy kilka minut. Dosłownie. Nikt nie wiedział, czy Olesia przeżyje tak długą drogę — samoloty z Ukrainy nie latają. Podjęliśmy decyzję wyjechać. Granicę przeszliśmy szybko i jeszcze w nocy udało nam się dotrzeć do lotniska w Budapeszcie. A o 9 rano wylądowaliśmy w Barcelonie. Olesia, mimo że była w bardzo ciężkim stanie, a ryzyko infekcji było ogromne, poradziła sobie. To była najtrudniejsza doba w naszym życiu.   Przyjęto nas do szpitala. Po badaniach rozpoczęła się chemioterapia. Stan Olesi polepsza się, chociaż nie udało nam się uniknąć skutków ubocznych silnego leczenia. Jesteśmy jednak pewni, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy i teraz wszystko już będzie dobrze.  Nie wiem, jak opisać słowami, to co dzieje się w naszych sercach… Brakuje mi słów. W niedzielę Olesia miała swoje 4 urodziny. Wszyscy dzwonili i życzyli jej zdrowia, a myśleliśmy o jednym – by wybudzić się z tego koszmaru.  Choć w środku drżymy ze strachu, choć czasem ciężko powstrzymać łzy, nie chcemy, by Olesia odczuła, jak bardzo się o nią boimy. Dlatego raz za razem bierzemy się w garść, żartujemy i trzymamy się, jak tylko potrafimy. Niestety koszty leczenia w Barcelonie są porażające. Przyjechaliśmy tu, bo nie mieliśmy wyboru – ratowaliśmy życie córki, wiedzieliśmy, że Olesia otrzyma tu najlepszą pomoc. Ale teraz nie śpimy po nocach, bo boimy się, że lekarze przerwą leczenie, gdy nie opłacimy kolejnej faktury.  Trudno prosi się o pomoc, ale jeśli w grę wchodzi życie Twojego dziecka, to zrobisz wszystko. Ja – jej mama – błagam każdego o pomoc! Moja córeczka ma zaledwie 4 latka… Jej życie dopiero się zaczęło, nie może tak brutalnie się skończyć!  Pomóż mi ocalić Olesię! Chcę tylko i aż, by przeżyła tę walkę... Mama Olesi

98 421,00 zł ( 8,74% )
Brakuje: 1 027 535,00 zł
Marysia Kalinowska
Marysia Kalinowska , 5 lat

Podaruj Marysi szansę na lepszą sprawność! Potrzebna operacja❗️

Marysia urodziła się w listopadzie 2019 roku jako wcześniak. Nie mogliśmy doczekać się jej przyjścia na świat! Niestety, w połowie ciąży dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka nie będzie w pełni zdrowa… Podczas jednego z badań w gabinecie nagle zapadła głucha cisza. Lekarz oznajmił, że widzi pewne nieprawidłowości. Niedługo później usłyszeliśmy, że Marysia ma rozszczep kręgosłupa i wodogłowie! Nasz świat nagle się zatrzymał… Już w drugiej dobie życia córeczka przeszła pierwszą operację zamknięcia przepukliny oponowo-rdzeniowej i założenia zastawki komorowo-otrzewnej w związku z wodogłowiem. Po operacji stan Marysi był ciężki – została zaintubowana i sztucznie wentylowana. Tak bardzo się o nią martwiliśmy… Jednak to nie był koniec walki o jej zdrowie! W październiku 2020 roku córeczka musiała przejść drugą operację wymiany zastawki. Z uwagi na schorzenia Marysia ma niedowład obu nóżek, przez co potrzebuje intensywnej rehabilitacji, by w przyszłości miała szansę stanąć na własne nogi. Choroba niestety dotknęła także pęcherz i nerki córeczki. Po czasie wykryto u niej również padaczkę. Marysia jest pod stałą opieką wielu różnych specjalistów i uczęszcza regularnie na rehabilitację. W 2022 roku córeczka przeszła skomplikowaną operację bioderka. Niestety, zabieg nie dał żadnych efektów, a wręcz przeciwnie – odebrał Marysi to, co umiała robić przed operacją! Krótko po ściągnięciu gipsu okazało się, że jej obie nóżki są złamane! Obecnie rehabilitacja pomaga jedynie w podtrzymaniu dotychczasowych umiejętności, a jedyną nadzieją na poprawę sprawności Marysi jest specjalistyczna operacja. Jej koszt jest jednak ogromny… Operacja to wielka szansa na to, by umożliwić naszemu dziecku samodzielność i lepsze funkcjonowanie w przyszłości. Chcemy, by codzienność Marysi była jak najlepsza, lecz niestety – przeszkodą są pieniądze… Prosimy, pomóżcie naszej córeczce! Będziemy wdzięczni za każde okazane wsparcie! Rodzice Marysi

75 286,00 zł ( 39,79% )
Brakuje: 113 901,00 zł
Justyna Wachulak
Pilne!
Justyna Wachulak , 47 lat

Mama trójki dzieci walczy z CZERNIAKIEM❗️Potrzebna pilna pomoc❗️

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie – w 2020 roku. Wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy, że czeka nas tak trudna i wymagająca walka o życie ukochanej mamy. Najważniejsza kobieta w naszym życiu walczy z czerniakiem, a my zrobimy wszystko, żeby ją uratować. Prosimy o pomoc… W listopadzie 2020 roku mama wyczuła na z tyłu głowy pieprzyk, który w bardzo szybki tempie się powiększał. Krótka fryzura, którą wówczas nosiła, pozwoliła nam na szybką reakcję i skonsultowanie sprawy ze specjalistą. Nie minęło zbyt dużo czasu i mama była już umówiona na zabieg usunięcia zmiany. Jest pielęgniarką, uwielbia swoją pracę i jak nikt inny wie, jak cenne jest życie… Próbka natychmiast została wysłana do badań. Staraliśmy się być dobrej myśli, ale wyniki sprawiły, że nasz świat runął. Okazało się, że mama choruje na czerniaka… Konieczne było usunięcie również węzła chłonnego szyjnego, ponieważ choroba dała już przerzut! Mama poddała się też leczeniu uzupełniającemu — immunoterapii, które zostało zakończone w marcu 2022 roku. Niestety remisja nie trwała długo… Naszą radość przerwała informacja o zdiagnozowaniu kolejnej zmiany czerniakowej… Ponownie wdrożono immunoterapię, ale leczenie nie przyniosło zamierzonych efektów. Lekarze zadecydowali o rozpoczęciu radioterapii… Niestety choroba nie odpuszczała! W lutym tego roku mama rozpoczęła chemioterapię, która początkowo działała. Potwór odpuścił, ale niestety – nie na długo… Po krótkim czasie lekarz prowadzący przekazał nam najgorszą wiadomość w naszym życiu: w Polsce dla naszej mamy nie ma już leczenia… Musimy szukać ratunku za granicą! W Izraelu jest klinika, w której lekarze dają naszej mamie szansę na życie. Niestety koszty leczenia są ogromne… Nie jesteśmy w stanie zdobyć ich sami… Mama opiekuje się trójką dzieci, mną, moim młodszym bratem i siostrą. Od zawsze pomagała innym – teraz sama bardzo potrzebuje wsparcia… Jej największym marzeniem jest dożyć 18. urodzin mojej siostry, która dziś ma 15 lat… Wierzymy, że ma przed sobą jeszcze o wiele więcej czasu! Wierzymy, że wspólnie czeka nas jeszcze mnóstwo pięknych chwil… Nie możemy pozwolić, by choroba wygrała i odebrała nam ukochaną mamę! Bardzo prosimy o pomoc i wsparcie… Kwota, którą musimy uzbierać, jest poza naszym zasięgiem, ale zdrowie naszej mamy nie ma ceny… Prosimy, otwórzcie dla niej swoje serca! Z Wami nasza mama ma szansę wyzdrowieć! Dzieci Justyny ➡️ Instagram – walczymy dla Justyny 🩵 ➡️ Licytacje dla Justyny – razem wygrajmy życie 💪🏻 ➡️ Artykuł w TVN24 ➡️ Reportaż w Faktach TVN24  ➡️ Artykuł w TVN24 – Chorująca na czerniaka pani Justyna jedzie do Izraela🙏🏻

620 608,00 zł ( 80,92% )
Brakuje: 146 286,00 zł
Marta Młyńska
Pilne!
Marta Młyńska , 38 lat

Przez nowotwór straciłam połowę twarzy – POMÓŻ MI❗️

MAMY KRYTYCZNIE MAŁO CZASU❗️ Błagam o pomoc, bo operacja już za kilka tygodni! Nowotwór odebrał mi całe dotychczasowe życie… Muszę zrobić wszystko, by je odzyskać!  Do teraz trudno mi pogodzić się z tym, co mnie spotkało. Pewnego dnia obudziłam się ze spuchniętą szyja i jedną stroną twarzy. Antybiotyk nie pomagał, leczenie stomatologiczne również nie przyniosło poprawy… Droga do diagnozy zajęła wiele długich miesięcy…  Gdy wykonano tomograf, byłam już pewna, że to coś poważnego… Czekałam na biopsję i błagałam, by najgorszy scenariusz się nie spełnił. Badania wykazały, że nowotwór, który mnie zaatakował był o IV stopniu złośliwości, a guz miał 5,5 cm! Nie byłam gotowa do walki, a musiałam się zmierzyć z tak niebezpiecznym przeciwnikiem…  Jestem mamą dwójki dzieci, w takiej chwili myśli się tylko o jednym – muszę dla nich żyć. Idąc do szpitala musiałam przygotować dzieci na to, że gdy mama wróci, nie będzie już wyglądać tak samo. Nie miałam wyboru – bez operacji nowotwór by mnie zabił… Lekarze dawali mi już tylko 6 miesięcy życia! Moja córka w dniu usunięcia nowotworu miała zaledwie 6 lat. Musiałam ją po raz pierwszy opuścić, by udać się na miesięczny pobyt w szpitalu ... Przed operacją podpisałam zgodę na usunięcie oka – guz był od niego oddalony tylko o 0,5 mm!  Guza wycięto w całości razem z mięśniem skroniowym, węzłami chłonnymi, podniebieniem i kilkoma zębami. W ostatniej chwili udało się ocalić oko.  Niestety, doszło do powikłań… Musiałam przejść radioterapię, która zniszczyła przeszczepioną z barku kość… Lekarze musieli ją usunąć, razem z implantem mięśnia skroniowego oraz implantami pod okiem. Straciłam połowę twarzy… Moje oko się nie zamykało, konieczny był przeszczep skóry z ręki, by podnieść powiekę.  Obecnie od prawie dwóch lat mam trwały szczękościsk i otwieram buzię tylko na kilka milimetrów. Nie mogę jeść, ciężko mi rozmawiać, nie mogę nawet pójść do dentysty i wyleczyć zęba, który boli mnie od wielu miesięcy.  Lekarze ostrzegali mnie, że tak już zostanie… Musiałam pogodzić się z wielką stratą, bo choroba odebrała mi całe dotychczasowe życie. A teraz miałam jeszcze zaakceptować fakt, że nigdy nie zjem normalnie posiłku, nie pójdę z rodziną do restauracji, nigdy nie poczuję własnych ust… Nie mogłam tego tak zostawić. Szukałam ratunku wszędzie. I znalazłam… Są w Polsce lekarze, którzy wyrazili gotowość, by mi pomóc. Operacja szczęki może odbyć się już za niecały miesiąc! Muszę jednak zapłacić, a nie mam takich pieniędzy… A po operacji czeka mnie jeszcze rehabilitacja. Z całego serca proszę Cię o pomoc. Chcę tylko normalnie żyć! Marta

188 767,00 zł ( 88,72% )
Brakuje: 23 998,00 zł
Gaja Stawska
Gaja Stawska , 15 miesięcy

By Gaja mogła słyszeć, potrzebna jest kosztowna operacja w USA❗️ Prosimy, POMÓŻ❗️

Z niecierpliwością czekaliśmy na dzień urodzin naszych bliźniaczek! Ciąża od początku przebiegała prawidłowo. Wiedzieliśmy tylko, że jedno z dzieci jest znacznie mniejsze od drugiego. Nic jednak nie wskazywało na to, że kiedy dziewczynki przyjdą na świat, jedna z nich będzie miała nieodwracalną wadę! Gaja urodziła się ze zniekształceniem w miejscu uszka. Gdy ją zobaczyliśmy, zaczęliśmy się martwić, czy kiedykolwiek będzie słyszeć… W pierwszych tygodniach życia, córeczka musiała przejść wiele badań. Ich wyniki zburzyły nasze wszystkie nadzieje i plany! U Gai zdiagnozowano atrezję, a także zespół wrodzonych wad rozwojowych, zwany Zespołem Goldenhara! Te diagnozy były dla nas ogromnymi ciosami... Wiedzieliśmy jednak, że trzeba działać szybko, by córeczka miała szansę na jak najlepszy rozwój!  Zamknięty kanał słuchowy i niewykształcona małżowina uszna powodują poważny niedosłuch, który niesie ze sobą trudności w rozwoju Gai. Już w 6. tygodniu życia córeczka rozpoczęła intensywną rehabilitację. Z każdą kolejną wizytą coraz bardziej zdawaliśmy sobie sprawę z tego, ile ciężkiej pracy przed nami… W Polsce dzieci z atrezją poddawane są operacjom dopiero w wieku, gdy najbardziej intensywny rozwój mają już za sobą. Są wtedy już na tyle świadome, że zaczynają zauważać i boleśnie odczuwać przepaść w stosunku do swoich rówieśników. Nie chcemy, by Gaja musiała przez to przechodzić! Na szczęście pojawiła się nadzieja! Nasza córeczka została zakwalifikowana do bardzo skomplikowanej operacji w Stanach Zjednoczonych! Zabieg polega na otwarciu kanału słuchowego i rekonstrukcji małżowiny usznej. Dzięki temu Gaja będzie mogła słyszeć i prawidłowo się rozwijać! Dla nas, jako rodziców, ta operacja to jedyny sposób na zapewnienie naszej córeczce jak najlepszej przyszłości. Chcemy zrobić wszystko co w naszej mocy, by skorzystać z tej szansy. Niestety, koszt operacji jest ogromny… Sami nigdy nie będziemy w stanie uzbierać tak wielkiej kwoty. Nie możemy jednak pozwolić, by pieniądze były przeszkodą w rozwoju Gai! Każda wpłata to krok zbliżający nas do operacji i zmiany życia córeczki na lepsze. Tylko z Waszą pomocą możemy dać naszemu dziecku szansę na zdrowie i możliwość cieszenia się pełnią zmysłów! Rodzice ➡️ Grupa licytacyjna ➡️ Strona „Uszko Gai" na Facebooku

237 763,00 zł ( 44,69% )
Brakuje: 294 152,00 zł
Filip Jastrzębski
Filip Jastrzębski , 16 lat

SMA nie odpuszcza! Choroba chce zamknąć Filipa w czterech ścianach

Filipa stan się pogarsza, a potrzeby są nadal bardzo duże. Dzięki dotychczasowym zbiórkom kupiliśmy wiele niezbędnych sprzętów, jednak żeby nadążyć za ciągle postępującą chorobą Filipa i utratą kolejnych mięśni, musimy działać dalej. Na tę chwilę naszym celem jest rehabilitacja, wyjazdy do Warszawy i nowy wózek. Teraz Filipa wozimy wszędzie przyczepką rowerową. Jest ona bardzo wygodna, bo synek może w niej leżeć, ale jej wadą jest długość. Z trudem mieści się do dużego samochodu. Nie mieści się do zwykłej windy. Szukamy alternatywy. Bez wózka Filip nie będzie mógł nigdzie wyjeżdżać i znów choroba zamknie go w czterech ścianach. A nasz synek kocha podróże. To jego niespełnione marzenie, by je spełnić. Musimy go wyposażyć w wygodny, składany wózek i duży samochód. Poznaj historię Filipka z poprzedniej zbiórki: Trudno jest zacząć, tak wiele się wydarzyło... Pozmieniało. Niestety na gorsze. Zresztą nie mieliśmy złudzeń, że tak będzie, że trzeba będzie pokonywać kroki milowe, jednocześnie się cofając. Dlaczego więc to takie trudne? Po Świętach Bożego Narodzenia w 2021 roku pokonaliśmy bolesną barierę. Filip przestał siadać, a konkretnie przestał siedzieć posadzony, bo przecież sam nigdy nie usiadł. Było dość ciężko, na chwilę straciliśmy siły, zapał i chęć do walki. Chwilę zabrało nam przegrupowanie sił, przetasowanie priorytetów, pogodzenie się z kolejną stratą. Jednak w rękawie mieliśmy asa – operacja kręgosłupa. Ryzykowna i kosztująca wiele cierpienia, ale dająca nadzieję. Czekaliśmy cierpliwie. Filip 4 miesiące leżał, ale nadzieja czyni cuda... Wreszcie Zakopane – Klinika Ortopedii, najlepszy specjalista od kręgosłupów chorych z SMA. Nasz cel – przeżyć operację i wydobrzeć, a potem już z górki. Filip usiądzie. Nie wiem, dlaczego znów daliśmy się nabrać nadziei. Nie dla nas są dobre wiadomości, cuda, ani szczęśliwe zwroty akcji... Skrzywienie u Filipa ponad 100 stopni nie jest operacyjne, nazywa się to skolioza niekorekcyjna, czyli kręgosłup nie jest elastyczny, nie można go naprostować. Mimo to według doktora Filip mógłby siedzieć. Mógłby, tylko nie wiadomo dlaczego nie siedzi. Mimo wszystko szczęśliwi wracamy na drugi koniec Polski, bo bracia czekają, bo Filip nie będzie cierpiał po operacji, bo przecież ciągle żyje, bo znów jesteśmy w domu. Wszystko dobrze... Tylko w głowie huczało nam to pytanie, którego się tak baliśmy, a które zostało wypowiedziane głośno przez jego braci. Pytanie pełne zawiedzionych nadziei: to Filip już nie będzie siedział...?! Co z siadaniem? Nie rezygnujemy. To może być wina gorsetu. Bardzo go uwiera i po 5 minutach Filip musi się kłaść. Najlepszy polecany dla dzieci z SMA to włoski gorset: elastyczny i dobrze dopasowany. Musimy spróbować. Jesteśmy już po pobraniu miary. Brakuje nam tylko funduszy. W tym roku wiele się zmieniło. Zmieniliśmy wózek na przyczepkę rowerową, w której Filip może leżeć. Musieliśmy szybko uzbierać fundusze na urządzenie pozwalające na sterowanie wzrokiem, bo przestał siedzieć. Teraz niezbędne jest zaopatrzenie ortopedyczne, którego koszt NFZ pokrywa w 25 procentach. Ogromne koszty. Rocznie to prawie tyle, co średniej klasy samochód. Oboje pracujemy, nie bierzemy taryfy ulgowej, mało czasu zostaje na sen, dla siebie to już prawie wcale, ale dzieci zaopiekowane, Filip na swój sposób radosny i szczęśliwy. Tylko skąd wziąć pieniądze na sprzęty? Na rehabilitację? Kogo stać co roku na kupowanie nowego samochodu? Bo to w przybliżeniu taki koszt. Nawet jeśli oboje rodzice pracują, to jest nie do zrobienia. Z tych wszystkich powodów znów zwracamy się do Ciebie z gorącą prośbą. Pomóż nam zapewnić Filipowi wszystko, co pomoże mu ułatwić życie, zrobić je bardziej znośnym i jak najbardziej normalnym. Kiedy on się śmieje, wszystko jest łatwe, mogę góry przenosić i walczyć z całym światem. Pomóż rozjaśnić jego twarz uśmiechem. Wiem, że mogę na Ciebie liczyć! Barbara, mama 

22 171,00 zł ( 20,84% )
Brakuje: 84 212,00 zł
Szymon Klepacki
Szymon Klepacki , 7 lat

Dołóż cegiełkę do samodzielności dzielnego Szymka❗️Każda złotówka ma znaczenie❗️

Tak bardzo chcielibyśmy, by nasz synek był zdrowy… Szymek urodził się w 2017 roku. Pamiętamy, gdy pierwszy raz go przytuliliśmy. Nie był jak inne noworodki – przelewał się przez ręce, nie mógł ruszać rączkami i nóżkami, ani samodzielnie jeść. Lekarze podejrzewali SMA, jednak badania wykluczyły tę diagnozę. Dopiero po 3 latach dowiedzieliśmy się, z czym zmaga się nasz chłopiec! Wszystkie mięśnie Szymka są uszkodzone na skutek wrodzonej miopatii TTN. Ta nieznana nam wcześniej choroba zmieniła naszą rzeczywistość w pole walki… Intensywnie rehabilitujemy synka od drugiego miesiąca życia. Jego los jest przecież w naszych rękach!  Dzięki fizjoterapii Szymon potrafi samodzielnie siedzieć i poruszać się z pomocą aktywnego wózeczka. Z naszą pomocą lub podpierając się o ścianę, stawia swoje pierwsze kroki. To sprawia mu ogromną radość! W wieku 4 latach potrafił już czytać! Jest niezwykle dzielnym chłopcem, który mimo swojej choroby heroicznie walczy o samodzielność! Systematyczna rehabilitacja, terapia neurologopedyczna oraz pedagogiczna sprawiają, że Szymek ze swoją chorobą funkcjonuje całkiem dobrze. By cieszył się kolejnymi postępami, musimy zapewnić mu dalszą wielospecjalistyczną opiekę.  W przyszłym roku syn zaczyna edukację w szkole. Chcielibyśmy do tego czasu umożliwić mu jak największą samodzielność oraz wzmocnić jego rączki, by poradziły sobie z pisaniem i innymi zadaniami pierwszoklasisty. Przez kilka lat swojego życia, dzięki ciężkiej pracy,  Szymek osiągnął wspaniałe efekty. Jednak bez kosztownej pomocy terapeutów nie byłoby to możliwe… Dlatego z niezłomną wiarą w nasze dziecko prosimy o wsparcie w opłaceniu turnusów rehabilitacyjnych i pedagogicznych – jedynej szansy na poprawę sprawności synka. Dziękujemy za każdą złotówkę, która skraca drogę do jego samodzielności! Rodzice

3 628,00 zł ( 11,36% )
Brakuje: 28 287,00 zł
Nikodem Jasiński
Pilne!
9 dni do końca
Nikodem Jasiński , 2 latka

POMÓZCIE NAM! By światło nigdy nie zniknęło z jego oczu...

Nikodem, nasz mały bohater, przyszedł na świat 29 listopada 2021 roku, będąc ledwie w 34 tygodniu ciąży. Jego uśmiech, niegasnące szczęście i ciekawość świata są źródłem nieopisanej radości, jednakże w tle jego życia ciągle pojawia się cień wyzwania, z którym musi się zmierzyć. Nikodem cierpi na genetyczną chorobę znaną jako Wrodzona Ślepota Lebera typu 10 (LCA10) mutacja genu cep 290 - schorzenie, które na obecnym etapie medycyny jest nieuleczalne. Nikt nie jest w stanie dokładnie określić, jak wiele Nikodem widzi. Wiadomo jedynie, że posiada on zdolność do odbierania światła, i to właśnie tego poczucia światła pragniemy dla niego zachować jak najdłużej. W trosce o jego rozwój i przyszłość, uczęszczamy na rehabilitację ruchową oraz wzrokową. Każdy dzień jest dla nas walką o jego lepsze jutro, o świat, w którym nie będzie się bał, będzie bezpieczny, biegając i bawiąc się radośnie ze swoją siostrą bliźniaczką. Naszym pragnieniem jest dać Nikodemowi możliwość poznawania świata, aby, mimo swoich wyzwań, mógł w przyszłości funkcjonować tak sprawnie, jak to tylko możliwe. Terapia elektrostymulacyjna w Berlinie ma pomóc na polepszeniu szczątkowego widzenia Nikodema. Niestety koszty terapii przerastają nasze możliwości. Badanie szczegółowe w Restore Vision Clinic w Berlinie przed rozpoczęciem terapii kosztuje 1530 EUR. Aby rozpocząć dwutygodniowe leczenie w Berlinie, będziemy musieli zapłacić jeszcze 9370 EUR. Każda pomoc jest dla nas ogromnym wsparciem! Nikodem jest już po pierwszej terapii w Berlinie, a potrzebuje ich wiele. Już po pierwszej terapii widzimy, że Nikoś ma lepsze poczucie światła – już pójdzie sam do tego światła, jak je tylko zobaczy. Rezultaty terapii dają nam siłę, aby walczyć i każdego dnia zbierać pieniądze, aby co roku Nikodem mógł przejść przez tę terapię. Do 8 roku życie jest w stanie ona mu bardzo pomóc, aby to światło nie znikło z jego pięknych oczu, aby mógł cieszyć się życiem jak to tylko możliwe. Z głębokości naszych serc – Dziękujemy Wam za każdy gest, każde słowo otuchy i wsparcie. Każda forma pomocy jest dla nas bezcenna i nieopisana słowami. Z wdzięcznością i miłością, Rodzice Nikodema.

9 198,00 zł ( 3,45% )
Brakuje: 256 760,00 zł