Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Adaś Wojtaś
Pilne!
Adaś Wojtaś , 6 lat

Trwa walka o życie 6-letniego Adasia❗️Pomóż pokonać rzadki nowotwór❗️

Nasz koszmar rozpoczął się w styczniu. Adasia bardzo bolała główka, miał nudności i wymiotował, dlatego rozpoczęliśmy pielgrzymkę od szpitala do szpitala, w poszukiwaniu źródła tych problemów. Przez miesiąc tkwiliśmy w poczuciu nieświadomości, aż w końcu trafiliśmy na oddział. Wtedy świat runął. Poznaliśmy diagnozę śmiertelnej choroby ukochanego dziecka… Przeprowadzono tomograf, który wykazał, że w główce Adasia jest ogromny, potężny guz. Niezwłocznie została wykonana operacja usunięcia wodogłowia. Kilka dni później synek ponownie trafił na stół operacyjny, gdzie usunięto guza – niestety nie w całości. Próbki trafiły do badań, a my pełni strachu i obaw czekaliśmy na wynik. Dzień, w którym lekarze przekazali nam konkretną diagnozę, chcielibyśmy wymazać z pamięci… Potworem, z jakim się mierzymy, jest pineoblastoma – guz okolicy szyszynki. Nie mogliśmy w to uwierzyć... 9. lutego rozpoczęliśmy chemioterapię, która była kilkukrotnie przekładana ze względu na fatalne wyniki Adasia… 21. maja rozpoczęliśmy radioterapię, a teraz znów chemię, która wykańcza maleńki organizm naszego synka… Adaś ma problemy z poruszaniem, z mową, nie funkcjonuje już tak, jak kiedyś… Po naszym radosnym, energicznym chłopcu pozostał tylko cień. Kiedyś uwielbiał jazdę na rowerze, czytanie bajek, aktywnie spędzony czas… Dziś cykl jego dnia wyznaczają kolejne dawki chemioterapii i walka z tym potworem… Oddalibyśmy wszystko, żeby Adaś wyzdrowiał. Niestety dojazdy, zakwaterowanie, rehabilitacja i wszystko, co związane z leczeniem, znacząco obciąża nasz budżet. Sami nie damy rady…  Bardzo prosimy o wsparcie! Twoja pomoc może się okazać ratunkiem dla naszego dziecka. Nie przechodź obojętnie… Rodzice

206 596,00 zł ( 64,73% )
Brakuje: 112 553,00 zł
Marysia Derek
Marysia Derek , 4 latka

Choroba NISZCZY naszą córeczkę... Odebrała Marysi wszystko❗️Błagamy o ratunek❗️

Prawda jest okrutna, prawda boli. Marysia cierpi na Zespół Retta, straszną chorobę, która odbiera dziewczynkom wszystkie umiejętności. Zamyka je we własnym ciele, sprawia, że stają się żywymi lalkami... Prosimy o pomoc dla naszej cierpiącej córeczki! Codziennie toczymy walkę z chorobą. Póki co możemy przeciwstawiać się jedynie rehabilitacją. Niestety jesteśmy jak Syzyf, wtaczający swój kamień na górę… Gdy wydaje się, że Marysi udało się osiągnąć sukces, zdobyć jakąś umiejętność, choroba okrutnie ją odbiera. I zaczynamy od nowa. Znów codziennie ćwicząc, jeżdżąc na kosztowne turnusy rehabilitacyjne…  Nasza biedna Marysia nie potrafi chodzić, mówić, ciało nie słucha jej poleceń. Nie słuchają jej ręce, nogi, nie słucha buzia. Nie sięgnie po ulubioną zabawkę, czy jedzenie. A w czerwcu skończy 4 latka… Czasami myślimy, co byłoby gdyby nie choroba, która odebrała jej radość życia. Jaka byłaby nasza dziewczynka, co lubiłaby robić? Z takich rozmyślań wyrywa nas straszna rzeczywistość. Ta rzeczywistość to nocne wybudzanie z okropnym krzykiem. To okrutne ataki epilepsji. To karmienie przez PEGa i częste wizyty w szpitalu. To infekcje, które przychodzą znienacka i zabierają wszystkie wypracowane postępy…  Jednak Marysia cały czas walczy, walczy o odrobinę radości w jej małym życiu. Pomimo jej okropnej choroby każdego dnia budzi nas pięknym uśmiechem, patrząc w oczy, tak jakby chciała do nas powiedzieć – “mamo, tato nie martwcie się, poradzimy sobie, mamy siebie”. Jesteśmy szczęśliwą rodziną, która robi wszystko, żeby pomóc Marysi. Niesamowitym wsparciem są nasze trzy cudowne córki, pomagają przy opiece nad swoją młodszą siostrą. Gdy jesteśmy w szpitalu, co chwilę dzwonią, kiedy do nich wrócimy. Ale my jako rodzice, nie chcemy ich obciążać, są nastolatkami, przed nimi mnóstwo wyzwań związanymi z wchodzeniem w dorosłość.  Kiedy dwa lata temu dowiedzieliśmy się o chorobie naszej córeczki, ciężko było nam to przyjąć. Czuliśmy smutek, ból, rozczarowanie i zadawaliśmy sobie pytanie: Dlaczego nasza córeczka, dlaczego los sprawił, że to ona musi być chora? Jednak dziś po prostu walczymy i staramy się myśleć o przyszłości!  Nasze wydatki są jednak ogromne i trudno nam udźwignąć je samemu. Musimy kupić Marysi nowe ortezy, wózek… Córeczka potrzebuje też sprzętów, takich jak pionizator. Wyjazdy na turnusy również wiążą się z dużymi wydatkami. A nie możemy przestać walczyć, bo choć choroba zabiera wypracowane postępy, to bez rehabilitacji byłoby jeszcze gorzej! Liczymy, że w przyszłości będzie można pomóc Marysi. Trwają zaawansowane badania nad terapią genową, która będzie mogła zatrzymać okrutną chorobę. Koszt leczenia będzie wynosił jednak kilkanaście milionów złotych! Póki co, musimy walczyć z chorobą rehabilitacją. Nasza córeczka to taki nasz kochany milczący aniołek, bo tak nazywa się dziewczynki z Zespołem Retta. Kochani, prosimy Was o wsparcie. Ona nas wszystkich potrzebuje. Każda nawet najmniejsza kwota daje Marysi szansę na lepsze życie. Za każde otwarte serce dla naszej córeczki – z góry DZIĘKUJEMY! Rodzice ➡️ Licytacje dla Marysi ➡️ Strona Marysi na Facebooku ➡️ TikTok

240 287,00 zł ( 75,29% )
Brakuje: 78 861,00 zł
Julia Kurzydło
14 dni do końca
Julia Kurzydło , 5 lat

Daj szansę Julce na sprawną przyszłość❗️Wesprzyj❗️

Każdy rodzic czekający na dziecko ma tylko jedno marzenie – by urodziło się zdrowe. I my pełni nadziei i ufności, wierzyliśmy, że nasza córeczka będzie sprawnym, szczęśliwym dzieckiem, takim, które szpitale będzie znało jedynie z opowiadań, nie z własnych doświadczeń... Niestety, los napisał dla nas swój własny scenariusz, który nie ma nic wspólnego z tym, który my sami dla siebie stworzyliśmy. Julka urodziła się z bardzo rzadkim zespołem wad genetycznych – zespołem Larsena.  Nadszedł czas na kolejne kroki w walce o sprawność naszej córki. Aktualnym etapem będą operacje bioderek. Potem czeka nas jeszcze operacja kręgosłupa, która jest odwlekana ze względu na skomplikowaną formułę. Najpierw lekarze muszą wyprostować biodra. Powodem konieczności przeprowadzenia operacji jest oczywiście wada wrodzona naszej córki… Po przeprowadzeniu dwóch operacji kolan i ich wyprostowaniu w miarę możliwości należy nastawić prawidłowo biodra, które są podwichnięte od urodzenia. Dzięki poprzedniej zbiórce i codziennej, intensywnej rehabilitacji Julia umie już samodzielnie stać w ortezach i powoli poruszać się do przodu z chodzikiem lub asekuracją fizjoterapeuty. Kilka razy w roku Julia uczestniczy w turnusie rehabilitacyjnym, gdzie na terapii spędza wtedy kilkadziesiąt godzin w ciągu tygodnia Jest to ogromny krok naprzód, szczególnie gdy przypomnimy sobie pierwsze diagnozy, gdzie lekarze nie dawali większych szans na sprawność Julki. Operację bioder będzie przeprowadzał ten sam dr Feldman z USA. Operację będą się odbywać osobno na jedno i osobno na drugie biodro.  Doktor jest w Polsce 3-4 razy do roku i wtedy przeprowadza zabiegi w Warszawie. Najbliższa planowana wizyta jest na przełom lutego i marca. Jeśli udałoby się uzbierać do tego czasu choć na jedną operację to już moglibyśmy wtedy ją przeprowadzić.  Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Każdy dzień bez operacji oddala nas od nadziei o samodzielnym funkcjonowaniu Julki. Mimo to wierzymy, że sprawność naszej córeczki da się uratować! Jedyne czego tak naprawdę chcemy, to szczęścia naszego dziecka. Prosimy, pomóż nam! Rodzice

271 718,00 zł ( 17,37% )
Brakuje: 1 292 136,00 zł
Kaja Niedbał
Pilne!
Kaja Niedbał , 6 lat

Jej największym marzeniem jest pomagać innym❗️Pomóż opłacić kosztowne leczenie Kai 🚨

Nasza Kaja ma dopiero 5 lat, ale przeszła już bardzo wiele… Czasem w chwilach słabości zadaje nam pytanie: “Dlaczego muszę mieć te wszystkie operacje? Dlaczego ja? To bardzo mnie boli”... A my nie wiemy, co jej wtedy odpowiedzieć. Chcielibyśmy obiecać, że zrobimy wszystko, by nie musiała już dłużej cierpieć. Z Waszą pomocą to będzie możliwe. Prosimy o wsparcie! Kaja choruje na bardzo rzadką chorobę genetyczną – achondroplazję. Byliśmy zrozpaczeni, gdy poznaliśmy diagnozę. Wiedzieliśmy jednak, że trzeba działać natychmiast… Córeczka w swoim krótkim życiu przeszła już sporo operacji – uszek, migdałków, na szpotawość nóżek i wydłużanie podudzi. Achondroplazja bowiem, to nie tylko krótkie kończyny, to także szpotawość kolan, przewlekłe problemy z uszami, lordoza, ryzyko zwężenia otworu wielkiego czaszki, a także wiele innych wyzwań. Wydaliśmy już mnóstwo pieniędzy – w skarbonce na oszczędności widać dno… Zdrowie Kai jest jednak dla nas najważniejsze.  Obecnie jedynym możliwym leczeniem jest mechaniczne wydłużanie kości i/lub leczenie farmakologiczne jedynym lekiem na świecie. Niestety nierefundowanym.  Ortopedzi rekomendują wykonanie kolejnego wydłużania nóg, a także rąk na początku 2025 roku. Równolegle chcemy rozpocząć roczną terapię nierefundowanym lekiem, który daje Kai nadzieję na sprawność… Koszty są ogromne… Przeraża nas wysokość paska tej zbiórki, ale wierzymy, że z pomocą wielu ludzkich serc, jesteśmy w stanie osiągnąć sukces… Kaja jest bardzo rozważną, spokojną, grzeczną dziewczynką. Niestety przez częste nieobecności, pobyty w szpitalu, zabiegi i operacje, ma problem w zacieśnianiu więzi z rówieśnikami. Uwielbia jednak prace plastyczne, malowanki, wycinanie i wszystkie kreatywne prace. Jesteśmy z niej bardzo dumni! Cieszymy się, że taka aktywność daje jej namiastkę normalności i szczęśliwego dzieciństwa… Mamy jeszcze młodszego synka, który już teraz jest od niej wyższy! Jej małe rączki i nóżki sprawiają, że codzienne czynności są trudniejsze. Dosięgnięcie do umywalki, pedałów od roweru czy podrapanie się po główce to dla Kai wyzwanie. Nawet kontakty w domu, schody i umywalka są dostosowane pod jej niski wzrost. Nasza córeczka ma bardzo ważne marzenie. Gdy będzie dorosła chciałaby pomagać ludziom takim, jak ona... Ale żeby to zrobić, potrzebuje jeszcze kilkudziesięciu centymetrów, żeby dosięgnąć do stołu operacyjnego. Uchylilibyśmy jej nieba. Jesteśmy jednak świadomi, że sami nie damy rady zapewnić Kai odpowiedniego leczenia. Koszty są zbyt wysokie, dlatego musimy poprosić o pomoc. Wierzymy, że wspólnie z Wami możemy dokonać cudu… Rodzice

129 754,00 zł ( 5,44% )
Brakuje: 2 253 225,00 zł
Sławomir Szałkowski
Pilne!
Sławomir Szałkowski , 50 lat

Leczenie ostatniej szansy❗️To badanie może uratować życie❗️

Nazywam się Sławek i zmagam się z nowotworem złośliwym jelita grubego. Moje życie to teraz walka o każdy dzień, o szansę na przeżycie. Trzy lata temu doszło do tego, że byłem tak słaby, iż mdlałem i miałem trudności z poruszaniem się.  Przeprowadzono liczne tomografie, kolonoskopie, podano mi osiem worków krwi, by ustabilizować niski poziom hemoglobiny. Przeszedłem operację, podczas której usunięto znaczną część jelita i poddałem się intensywnej chemioterapii, jednak choroba nie odpuszczała… Przez pewien czas objawy się cofnęły, ale ból wrócił, silniejszy i bardziej niepokojący. Padły słowa, których nie życzę nikomu, gorsze niż wcześniej – WZNOWA. Miałem przejść operację, ale lekarze w Gdańsku skreślili tę opcję – nowotwór okazał się rozlany i bardziej odporny, niż myśleliśmy. Nadal rośnie, agresywnie atakując moje ciało. Znów wpadłem w wir chemioterapii, lecz po 12 sesjach sytuacja dalej się nie poprawiła. Lekarz zakończył leczenie, mówiąc, że wykorzystane zostały już wszystkie środki i metody. Po konsultacjach z innymi lekarzami dowiedziałem się, że mogłoby mi pomóc innowacyjne badanie Exacta, które umożliwia dokładne profilowanie nowotworu. To badanie analizuje miliony danych na poziomie molekularnym, aby wskazać potencjalne słabe punkty choroby. Wierzę, że może to być moja ostatnia nadzieja na precyzyjnie dopasowane leczenie. Jednak to badanie, realizowane tylko za granicą, przekracza moje możliwości finansowe. Nie mam już wielu opcji. Ta jest tak naprawdę ostatnia, ale wierzę, że dzięki Waszej pomocy uda mi się wykonać badanie, które może stać się początkiem nowej drogi do zdrowia. Wierzę, że znajdzie się ktoś, kto dostrzeże w mojej historii nadzieję na cud – dla mnie, mojej rodziny i każdego, kto w tej chorobie szuka ratunku. Każda wpłata, każde udostępnienie zbiórki jest dla mnie szansą na dalsze życie. Sławek

19 181,00 zł ( 36,05% )
Brakuje: 34 011,00 zł
Julita Bugajska
Julita Bugajska , 19 lat

Młodzież w moim wieku odkłada pieniądze na wakacje, a ja muszę walczyć o środki na leczenie... Ratuj!

Ludzie w moim w wieku martwią się o wynik matury, myślą o podróżach, odkładają pieniądze na samochód, popełniają niewinne błędy młodości... Żyją pełnią sił wizją pięknej przyszłości, gdzie świat stoi otworem i mając wielkie aspiracje. A jaki jest mój plan na najbliższy czas? WALKA.  Mam 19 lat. Jestem niewidoma od urodzenia, ale nie to jest głównym problemem, gdyż radzę sobie w życiu dzięki specjalnym sprzętom i dostosowanym formom komunikacji. Największym problemem są moje oczy, które lubią płatać figle. Urodziłam się bez prawego oka, a lewe musiało być enukleowane z powodu jaskry. Najpierw w wieku 3 miesięcy miałam wstawiony w Niemczech ekspander hydrożelowy, który trzeba było wymieniać co jakiś czas wraz z moim wzrostem. Dlatego rodzice zdecydowali się na przeszczep lipidowy z pośladka, który rósł razem ze mną. Operację tą wykonywaliśmy we Włoszech. Niestety w wieku kilkunastu lat zaczęły się problemy z silnymi bólami oka i brakiem możliwości dobrania odpowiedniej epiprotezy. Od zewnętrznej strony oka znajdują się zrosty, które również utrudniają jej umieszczenie. W oku robią się krwiaki, gdyż proteza obejmuje tylko pewien obszar, bo nie może być większa. Podjęliśmy operację we Wrocławiu, ale doktor usunęła tylko pewien fragment tłuszczu, gdyż reszta jest blisko nerwów. W końcu po wielu próbach udaliśmy się do Austrii, do lekarza, którego polecił nam znajomy ortodonta. Lekarz ten zgodził się podjąć operacji i dał nam kosztorys, który prezentował kosmiczną sumę. Po podstawowych oględzinach wskazano nam do przeprowadzenia dwie operacje. Próbowaliśmy walczyć o refundację obu zabiegów. Niestety ból oczu jest zbyt duży i występują częste stany zapalne, do tego dochodzi zwiększone ciśnienie wewnątrz czaszkowe spowodowane nadmiarem tłuszczu. Proszę o pomoc. Wpłacenie nawet minimalnej kwoty jest dla mnie ogromną oznaką dobra. Dla Ciebie to malutki gest, dla mnie cegła, na której wybuduję fundamenty mojego zdrowia!  Julita

3 081 zł
Szymon Wiercioch
14 dni do końca
Szymon Wiercioch , 12 lat

Walka o sprawność Szymka trwa❗️Wesprzyj go❗️

Pamiętamy, gdy Szymon pojawił się na świecie. Wzruszaliśmy się, oglądając jego maleńkie rączki mocno zaciśnięte na naszych palcach. Wpatrywaliśmy się w jego oczy i wiedzieliśmy w nich cały świat. Słyszeliśmy też płacz. Nie był to zwykły płacz bezbronnego noworodka. Łzy Szymka skrywały w sobie nieludzkie cierpienie… Nasz syn urodził się ze zwichniętym stawem biodrowym. Z tego powodu od pierwszych dni życia walczy o sprawność! Pierwsze próby leczenia nie przyniosły efektu. Oglądaliśmy, jak nasz kilkutygodniowy maluszek cierpi na próżno. Jego płacz przeszywał nasze serca, a my byliśmy bezradni. Na własną rękę rozpoczęliśmy desperackie poszukiwania specjalisty, który mógłby nam pomóc. Tak trafiliśmy do Katowic. Szymek przeszedł dwie poważne operacje. Pierwszą w wieku 18 miesięcy, kolejną jako dwulatek. Myśleliśmy, że to koniec koszmaru. Tak bardzo się myliliśmy. Gdy Szymon skończył 11 lat, choroba znów brutalnie wkroczyła w jego życie. Szybki wzrost spowodował ponowne podwichnięcie biodra, przynosząc ze sobą niewyobrażalny ból. Powróciły niekończące się konsultacje i poszukiwania dostępnych rozwiązań. Nie mogliśmy zgodzić się na wszczepienie endoprotezy biodra w tak młodym wieku, wiedząc, że to nie jest odpowiednie rozwiązanie dziecka. Z pomocą przyszedł Instytut Paleya, gdzie zaproponowano leczenie Szymona z zachowaniem stawu – iskierkę nadziei w obezwładniającej ciemności. W lutym 2024 roku syn przeszedł operację potrójnej osteotomii miednicy i osteotomii lewej kości udowej. Po wszystkim przez 6 tygodni leżał w łóżku, by pozwolić kościom i stawom się odbudować, a następnie rozpoczął intensywną rehabilitację w Instytucie. W wieku 12 lat Szymon na nowo uczył się siadać i poruszać za pomocą chodzika i kul. Gdy został spionizowany, mogliśmy wrócić do domu i kontynuować rehabilitację, już na własną rękę. Szymek ćwiczy z fizjoterapeutą i korzysta z aquaterapii oraz elektrostymulacji. Biodro goi się i wraca do sprawności, jednak noga jest nadal bardzo osłabiona… By ją ustabilizować, Szymek musiał włożyć ortezę, chociaż głęboko wierzył, że już więcej nie będzie musiał tego robić… Niestety, to jedyne wyjście, by jego stopa nie opadała. Szymek potrzebuje intensywnej rehabilitacji, by wzmocnić nogę, odzyskać sprawność i uniknąć KOLEJNEJ operacji! Mimo wyzwań, które nieustannie towarzyszą mu od momentu narodzin, nasz syn jest niezwykle pogodnym chłopcem. Dzielnie walczy o przezwyciężenie trudności. Wierzy, że im cięższa droga pod górę, tym piękniejszy będzie widok, gdy osiągnie już swój cel! Robimy, co możemy, by wesprzeć walkę naszego wojownika, ale to wciąż za mało! Dlatego z serca prosimy o Wasze wsparcie w zapewnieniu Szymkowi dalszego leczenia i rehabilitacji. Nie możemy pozwolić, by kolejny raz trafił na stół operacyjny. By na szczycie góry okazało się, że jego wysiłek był nadaremny, że musi zaczynać od nowa… Rodzice

8 086 zł
Janina Ochod
Janina Ochod , 75 lat

Drogi lek może uratować życie naszej mamy! Pomocy❗️

Mam na imię Jola i chcę Wam przedstawić kogoś wyjątkowego. ”W rodzinie siła! Kochaj i szanuj ludzi!” - moja mama Janeczka mi to przekazała. Dotychczas żyła szczęśliwie. Mały generał, 150 cm wzrostu w kapeluszu, szła przez życie z ogromną siłą i radością. Przeżyła ponad 50 lat w małżeństwie, była bardzo dumna ze swoich dzieci, synowej, zięcia, dwóch wnuczek i ukochanego wnuka. Pogodna, serdeczna, wspierająca! Rodzina to jest jej cały świat! Ona nas ukształtowała i przekazała tyle dobrego... Niestety w lutym 2023. roku wszystko się zmieniło… Dzień, w którym poznaliśmy diagnozę złośliwego raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych, był jednym z najgorszych dla naszej rodziny. Byliśmy zagubieni i przerażeni. Mama jednak powtarzała, że damy radę, że przejdziemy przez to razem… Rozpoczęła leczenie w Poznaniu… Przeszła już tak wiele – leczenie hormonalne, operację, rehabilitację, chemioterapię uzupełniającą i radioterapię… Ogrom wizyt, pobytów w szpitalu, badań, konsultacji. Jesteśmy z niej dumni, bo walczy bardzo dzielnie! Nie poddaje się i dzięki temu ma duże szanse na wyzdrowienie! Zgodnie z opinią konsylium lekarskiego kolejnym krokiem leczenia jest dwuletnia terapia nierefundowanym lekiem, który znacząco zmniejsza szanse na przerzuty. Całkowity koszt leczenia wyniesie około 130 tysięcy złotych… To kwota, której nie jesteśmy w stanie pokryć sami! Czasu jest bardzo mało, bo pierwszą dawkę należy podać już około 20. maja… Tym razem działania naszej rodziny nie wystarczą, dlatego kieruję ten apel do Was… Pomóżcie naszej rodzinie, pomóżcie naszej mamie! Proszę z całego serca o wsparcie… Ważna jest każda złotówka, udostępnianie zbiórki i słowa otuchy! Wierzę, że wspólnie jest szansa, by uratować mamę. Jesteście naszą nadzieją! Córka Jola

44 003,00 zł ( 31,81% )
Brakuje: 94 295,00 zł
Katarzyna Wilk
Katarzyna Wilk , 32 lata

Tragiczny wypadek w dzieciństwie naznaczył życie Kasi! Potrzebna operacja!

Myślę dziś o sobie z przeszłości – małej Kasi, wesołej i beztroskiej dziewczynce, której życie zmienił traumatyczny wypadek… Gdy miałam 6 lat na gospodarstwie mojego taty wpadłam pod koło przyczepy, która po mnie przejechała!  Miałam zerwaną skórę z połowy głowy i lewej części twarzy, a do tego uszkodzony nerw wzrokowy i porażone mięśnie powieki. Lekarze rozpoczęli walkę o moje życie i musiałam przejść skomplikowaną operację! Na szczęście przebiegła pomyślnie, ale spędziłam długie miesiące w szpitalu... W późniejszych latach przechodziłam przez kolejne operacje i pobyty w różnych szpitalach w wielu miastach w Polsce. Jednak żadna z nich nie przywróciła mojego wzroku ani ruchomości gałki ocznej do pełnej sprawności! Do dziś mam ubytki w kości budującej oczodół i skroni. Przez to widzę znacznie gorzej i podwójnie. Powieka uszkodzonego oka opadła przez porażenie mięśni. Co więcej, w lewym kąciku oka pojawiła się narośl, która się powiększa… Badania wykazały, że nie jest to zmiana nowotworowa, jednak wymaga ona usunięcia.  Po 25 latach od wypadku znalazłam w końcu lekarza, który jest w stanie przywrócić mój wzrok i wygląd do normalności! Niestety, taka operacja nie jest finansowana przez NFZ, a jej koszt znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Dlatego też zwracam się do Was o pomoc. Operacja pozwoli mi poprawić komfort codziennego funkcjonowania i sprawi, że odzyskam to, co zniszczył wypadek! Będę Wam ogromnie wdzięczna za każde, nawet najmniejsze wsparcie!  Kasia

37 054,00 zł ( 34,83% )
Brakuje: 69 329,00 zł