Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jakub Olszowski
9 dni do końca
Jakub Olszowski , 21 miesięcy

Nasz synek urodził się z wieloma wrodzonymi wadami... Pomóżcie nam odnaleźć ich przyczynę!

Narodziny dziecka to najpiękniejszy moment w życiu rodzica. Niestety, nasz syn Kubuś przyszedł na świat z wieloma wrodzonymi wadami. Od pierwszych chwil życia musiał dzielnie walczyć o swoją przyszłość.  Lista diagnoz naszego dziecka jest długa… U synka stwierdzono dysmorfię twarzowo-czaszkową, syndaktylię w obu stopach, koślawość prawej kończyny dolnej, spodziectwo i obniżone napięcie mięśniowe. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko spotkało nasze maleństwo. Tak duża liczba wad zaniepokoiła lekarzy, stąd zalecono nam dalszą diagnostykę – oczekujemy na wizytę u genetyka. Nasz synek aktualnie badany jest pod kątem bardzo rzadkiej, nieuleczalnej choroby – Zespołu Smitha-Lemliego i Opitza. Na co dzień Kubuś wymaga stałej rehabilitacji, co wiąże się z naprawdę wysokimi kosztami. Do tego dochodzą niezliczone wizyty lekarskie i poszerzona diagnostyka genetyczna. Nie możemy pozwolić, żeby pieniądze stanęły nam na drodze w walce o przyszłość synka. Pokładamy olbrzymią nadzieję w dobroci Waszych serc, dlatego zwracamy się o pomoc. Gdy złączymy nasze siły, Kubuś zyska niepowtarzalną szansę na lepsze jutro! Za każde wsparcie będziemy dozgonnie wdzięczni. Rodzice

6 683 zł
Karolina Gleinert
Karolina Gleinert , 38 lat

Codzienność Karoliny może być choć trochę łatwiejsza. Pomóżmy!

Od wielu lat zmagam się z astmą oskrzelową, ale do tej pory udawało mi się normalnie funkcjonować. Sprzęt, którym dysponowałam był wystarczający w codziennej walce. Niestety, teraz gdy moje objawy bardzo się zaostrzyły, obecny sprzęt do inhalacji nie jest mi już w stanie pomóc.  Dzięki wsparciu wielu osób udało mi się już zakupić inhalator i sprzęt do drenażu, który na co dzień pomaga mi się pozbyć zalegającej wydzieliny w oskrzelikach. To jednak wciąż za mało w walce z chorobą.  Bardzo Was proszę o pomoc w zebraniu środków na zakup specjalistycznego aparatu do oczyszczania dróg oddechowych. Dzięki niemu odzyskam szansę na normalne funkcjonowanie i będę miała większą swobodę oddychania. Każde wsparcie z Waszej strony jest dla mnie na wagę złota!  Karolina ➡️ Licytacje dla Karoliny 

5 842,00 zł ( 5,03% )
Brakuje: 110 116,00 zł
Karolina Lipińska
Karolina Lipińska , 42 lata

Amputacja uratowała mnie przed śmiercią! Pomóż mi w walce o sprawność!

Często porównuję moje zdrowie do domku z kart. Problemy, z którymi zmagam się od dziecka, wpłynęły na delikatność konstrukcji. Wypadek w 2020 roku na jej całkowite zburzenie. To niebywałe, ile przeciwności losu może doświadczyć jedna osoba… Bardzo potrzebna mi Wasza pomoc! Cztery lata temu doznałam poważnej kontuzji stawu skokowego. Wypadek w połączeniu z neuropatią cukrzycową doprowadził do degradacji stawu skokowego oraz kości piszczelowej i strzałkowej. Noga nie chciała się goić. Lekarze próbowali wszystkiego. Całkowity zanik stawów oraz siedmiu centymetrów kości zagrażał rozwojem sepsy. Podczas jednej z konsultacji dowiedziałam się, że grozi mi śmierć! W konsekwencji tych przerażających przewidywań musiałam podjąć trudną decyzję. W trosce o swoje życie, zgodziłam się na amputację nogi na poziomie podudzia. Nie zliczę nocy, których spędziłam na płaczu. Rozpacz wypełniała każdy z moich dni. Operacja nastąpiła w listopadzie 2023 roku. Bezpośrednio po niej dostałam zawału serca. Lekarze cudem uratowali mnie przed śmiercią! Niestety, z konsekwencjami tych przykrych zdarzeń zmagam się do dziś… Na powrót do sprawności wydałam już wszystkie oszczędności. Chciałabym wrócić do namiastki dawnego życia. Moje marzenie może spełnić jedynie zakup bezpiecznej i funkcjonalnej protezy. To jej brak powstrzymuje mnie przed realizacją moich planów oraz dalszej profesjonalnej rehabilitacji. Jej koszt wiąże się jednak z przytłaczającymi kosztami, których nie jestem w stanie pokryć. Nie chcę, by okrutny los całkowicie odebrał mi szansę na szczęśliwe życie. Będę wdzięczna za wszelką, nawet najmniejszą, pomoc. Każda złotówka zbliża mnie do powrotu do zdrowia oraz wymarzonej sprawności! Karolina

5 145,00 zł ( 8,06% )
Brakuje: 58 685,00 zł
Justyna Baran
Justyna Baran , 38 lat

Jej mięśnie wołają o pomoc! Pomóżmy Justynie zatrzymać chorobę!

Dolegliwość, która mnie dotknęła, towarzyszy mi od pierwszych dni życia i będzie ze mną już zawsze. Ciężko było pogodzić się z tą świadomością, ale się udało. Moja walka trwa jednak dalej - muszę zrobić wszystko, by spowolnić przeciwnika! Od urodzenia choruję na miopatię. Jest to bardzo rzadka choroba mięśni, która prowadzi do ich uszkodzenia i osłabienia. Wraz z postępowaniem tego schorzenia istnieje ogromne ryzyko całkowitego zaniku mięśni!  Miopatii nie można całkowicie wyleczyć, nie ma leku, który by pomógł. Możliwe jest wyłącznie spowolnienie jej postępu. Dlatego jedyny ratunek, to intensywna i regularna rehabilitacja. Aby uskutecznić moje działania, wspieram się także specjalną dietą i różnego rodzaju suplementami.  Robię, co w mojej mocy, aby samodzielnie opłacać koszty własnego leczenia. Jednak wszystkie te działania generują miesięcznie ogromne koszty i wykraczają poza moje możliwości finansowe. Będę wdzięczna za każdy gest dobrej woli. Justyna 

2 417 zł
Natanek Janicki
Natanek Janicki , 2 latka

Jego choroba pozostaje zagadką - pomóż, by Natan został z nami jak najdłużej!

Choroba dziecka to nie kara dla rodziców, lecz test. Test z miłości, cierpliwości, troski i wytrwałości... Wierzymy, że w naszym przypadku trafiło na silnych ludzi, którzy sobie poradzą i dla dziecka zrobią wszystko! Boimy się jednak, że brak środków wytyczy granicę...  W 32 tygodniu ciąży okazało się, że Natanek nie urodzi się zdrowy... Wykryto u niego agenezje ciała modzelowatego. Ciało modzelowate to najważniejsze spoidło łączące obie półkule mózgu — nasz synek go nie posiada, przez co mózg i układ nerwowy nie rozwijają się prawidłowo... Synek urodził się z 5 pkt skali apgar. Jego przyjście na świat z niedostateczna masa ciała i wzrostem, wrodzonym zapaleniem płuc, niskopłytkowością i niedosłuchem. Po porodzie natychmiast przetransportowali Natana na OIOM, gdzie utorowali mu życie! Spędził tam 2 tygodnie, leżał w inkubatorze pod respiratorem, a my drżeliśmy każdego dnia i nocy. Potem spędził kilka dni na oddziale pediatrycznym.   Tam przeszedł szereg badań, które wykazały ogrom schorzeń... Wady serca, małogłowie, dysmorfie, hipotrofię, wzmożone napięcie mięśniowe, zaburzenia krzepliwości krwi, zaburzenia rozwojowe i wadę wzroku. Dodatkowo rezonans magnetyczny potwierdził całkowitą agenezję ciała modzelowatego. Natan jest pod stałą opieką poradni wielospecjalistycznych, ale niestety kolejne choroby cały czas dochodzą. Przez pierwsze tygodnie życia karmiony był przez sondę, a do dziś ma problemy z połykaniem, z trudem je rozwodnione papki... Mimo wszystko jesteśmy szczęśliwi. Lekarze dawali naszemu synkowi naprawdę nikłe szanse! Wiemy, że dzięki ciężkiej pracy i rehabilitacji, którą mamy od pierwszych dni życia jest nadzieja na przyszłość. Natan jest jeszcze zbyt mały, by zrozumieć co się z nim dzieje. Nie wie, że będzie musiał do końca życia zmagać się ze swoją niepełnosprawnością. Lekarze nie potrafią nam powiedzieć, co będzie działo się z naszym dzieckiem w późniejszych latach. Natan cierpi na DELECJE CHROMOSOMU 13 i choroby współistniejące. Jest to rzadka, wrodzona i nieuleczalna wada, która nie została jeszcze do końca zbadana. Nie wiemy, jak będzie wyglądało i ile będzie trwało jego życie. Wszystko zależy od tego, w jakim tempie i do jakiego stopnia mózg będzie się rozwijał bez najważniejszej jego części — ciałka modzelowatego. Czy będzie żył długo, czy krótko? Nie wiemy, ale chcemy, aby to życie przeżył na tyle, normalnie w jakim stopniu jest to możliwe! Dlatego prosimy z całego serca w imieniu naszym i Natanka o wsparcie!  Nigdy nie pogodzimy się z chorobą naszego synka, ale chcemy z biegiem lat nauczyć się z nią żyć... Pomożesz nam?  Rodzice 

1 725 zł
Mirela Pardo
Mirela Pardo , 40 lat

Mirela wkrótce straci palce! Proteza pomoże jej wrócić do dawnego życia! Pomóż!

Mam na imię Mirela. Jestem szczęśliwą mężatką od 10 lat. Wspólnie z mężem wychowujemy dwójkę cudownych dzieci. Nigdy nie podejrzewałabym, że moje jak dotąd spokojne życie tak bardzo się zmieni.  Wszystko zatrzymała choroba, która została zdiagnozowana 14 lutego. Miałam zator tętniczy. Zagrożona amputacją była cała kończyna górna! Lekarze robili, co mogli niestety, niedokrwienie trwało zbyt długo i nie udało się uratować palców.  Jest to sucha martwica, co podobno jest dużo lepsze i bezpieczniejsze. Palce stracę, ale bez interwencji chirurgicznej.  Jak dotąd wiodłam całkiem zwyczajne życie. Pieczenie ciast i gotowanie sprawia mi mnóstwo przyjemności. Lubię ćwiczyć na siłowni i pływać. Od pewnego czasu pasjonuje mnie hodowla kwiatów doniczkowych. Razem z moim mężem Mariuszem mamy też ogródek, w którym hodujemy warzywa i owoce. Chciałabym móc cieszyć się dalej życiem. Chciałabym żyć bez ograniczeń. Po samoistnej amputacji będę potrzebowała rehabilitacji ręki, która niestety nie jest refundowana. Największy koszt to proteza palców. Dlatego pełna nadziei proszę Was wsparcie. Tylko dzięki Wam będę mogła wrócić do życia, które choć trochę będzie przypominało to poprzednie. Z góry dziękuję za każdą pomoc i słowo wsparcia! Mirela Kwota zbiórki jest szacunkowa

1 402,00 zł ( 2,09% )
Brakuje: 65 620,00 zł
Amelia Wilczyńska
Amelia Wilczyńska , 12 lat

Każdy dzień to walka o sprawność Amelki❗️ Podaruj jej szansę na lepszą przyszłość!

Kiedy Amelka przyszła na świat, nasza radość nie miała końca! Niestety, szybko przerodziła się w strach o zdrowie i przyszłość córeczki. Od początku nie chciała jeść, była słaba i właściwie nie przybierała na wadze. Szpital stał się dla niej drugim domem… Jako 5-miesięczne dziecko, leżąc na brzuszku, Amelka nie podnosiła głowy. Kolejne pobyty w szpitalu nic nie dawały, a lekarze stwierdzali jedynie opóźniony rozwój psychomotoryczny. Czuliśmy przytłaczającą bezsilność, nie mogąc pomóc córeczce. Mieliśmy wrażenie, że uderzamy głową w mur… Z czasem u Amelki zaczęły pojawiać się kolejne problemy zdrowotne – okulistyczne, kardiologiczne i laryngologiczne. Nasze życie zamieniło się w ciąg wizyt u kolejnych specjalistów. Tak bardzo chcieliśmy jej pomóc! 6 września 2013 roku odbyła się konsultacja genetyczna, podczas której pojawiło się podejrzenie Zespołu Williamsa. Po czterech miesiącach ta diagnoza się potwierdziła! Nasz świat w jednej chwili runął jak domek z kart. Wszystkie plany i marzenia nagle przestały mieć sens. Ubytek materiału genetycznego w 7 chromosomie powoduje liczne problemy zdrowotne i rozwojowe, które w przypadku Amelki mają mocny stopień nasilenia. Oznacza to, że córeczka rozwija się znacznie wolniej, niż dzieci w jej wieku. Jedyną szansą na poprawę jej rozwoju jest codzienna, intensywna praca. Dotychczas okazaliście ogromne wsparcie w tej nierównej walce o sprawność Amelki, za co jesteśmy Wam bardzo wdzięczni! Z Waszą pomocą mogliśmy zapewnić córeczce niezbędne turnusy rehabilitacyjne, które przynoszą dużą poprawę. Niestety, ponownie musimy zwrócić się z prośbą o wsparcie… Rehabilitacja potrzebna jest Amelce niemal jak powietrze. Tylko dzięki odpowiednim zajęciom i terapii córeczka może walczyć o lepszą sprawność! Turnusy rehabilitacyjne i wizyty u specjalistów są jednak bardzo kosztowne… Twoja pomoc może sprawić, że codzienność Amelki stanie się łatwiejsza! Rodzice ➡️ Śledź walkę Amelki na Facebooku

662,00 zł ( 2,07% )
Brakuje: 31 253,00 zł
Pola Gubańska
Pola Gubańska , 6 lat

Twoje wsparcie to dla Poli szansa na lepszą przyszłość❗️Potrzebna pomoc 🚨

Pola, nasza radosna i uśmiechnięta pięciolatka, to mała istota, która w 2020 roku stanęła twarzą w twarz z pierwszym atakiem padaczki. To wydarzenie zaważyło nie tylko na jej zdrowiu, ale również na rozwoju ruchowym i zdolnościach mowy. Pomimo tych wyzwań, Pola nie traci swojej niezwykłej pogody ducha, a jej uśmiech potrafi skraść serce każdego, kto ją spotka. Obecnie Pola jest pod opieką wykwalifikowanych specjalistów, którzy każdego dnia razem z nią walczą, aby mogła osiągnąć pełniejsze funkcjonowanie w społeczeństwie. Codziennie podejmują wysiłki, aby poprawić jakość życia Poli i umożliwić jej jak najlepszy rozwój. Córeczka przechodzi obecnie przez proces diagnozy genetycznej, który ma na celu szczegółowe zbadanie wszystkich genów. Jednak badanie WES, niezbędne do pełnej diagnozy, niestety nie jest refundowane, a jego koszt opiewa na kwotę około 10 tysięcy złotych. Dodatkowo konieczne są środki, aby zabezpieczyć pełny zakres opieki, jaki Pola potrzebuje. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o wsparcie. Każda wpłata będzie miała bezpośredni wpływ na życie Poli, umożliwiając jej dostęp do niezbędnej opieki, terapii i badań. Wspólnie możemy pomóc jej w pokonywaniu przeszkód, które stoją na jej drodze do zdrowia i sprawności! Serdecznie dziękujemy za każdą okazaną pomoc i wsparcie! Rodzice

16 618,00 zł ( 41,32% )
Brakuje: 23 595,00 zł
Anton Mazur
Pilne!
Anton Mazur , 26 lat

PILNE❗️Mam 25 lat i wznowę białaczki - proszę, uratuj mi życie!

PILNE! Mam 23 lata i walczę o to, aby nie był to ostatni rok mojego życia... Cierpię na ostrą białaczkę limfoblastyczną. To wznowa - kiedy wydawało się, że wygrałem walkę o życie, okazało się, że białaczka wróciła. Pojedynek ze śmiercią trwa... Po raz kolejny muszę prosić Was o pomoc. Nierefundowany lek jest dla mnie nadzieją na powstrzymanie choroby... Na to, żeby żyć. Chcę wyzdrowieć, pracować, założyć rodzinę, przeżyć jeszcze wiele szczęśliwych lat... Aby tak się stało, potrzebuję Twojej pomocy! W dorosłość nie wszedłem, ale wczołgałem się, wyniszczony przez piekło choroby... Miałem 19 lat, kiedy po raz pierwszy stanąłem oko w oko ze śmiercią... Ukończenie szkoły średniej i matura miały być przepustką do samodzielnego życia. Nie sądziłem, że za chwilę znów będę jak dziecko - pozbawiony włosów, przykuty do łóżka, skazany na pomoc innych, a wobec białaczki zupełnie bezbronny... Kiedy zacząłem się źle czuć, rozpocząłem wędrówkę po lekarzach. Zrobiłem badania krwi, ich wyniki nie były złe - były po prostu dramatyczne... Ze szpitala już nie wyszedłem. Ostra białaczka limfoblastyczna - usłyszałem. Leczenie było szybkie jak i diagnoza, nie było czasu na oswojenie się z tą wieścią... Strach przyszedł później, podczas długich, bezsennych nocy na oddziale onkologii. Miesiące odmierzały nie semestry na studiach, ale kolejne cykle chemii... Mimo śmiertelnej choroby, jaka mnie spotkała, starałem się znaleźć w sobie siłę do walki i nadzieję. Obiecałem sobie, że gdy tylko wyzdrowieję, zrobię wszystkie rzeczy, na które myślałem, że mam jeszcze czas... Że będę doceniać każdy dzień. Chemioterapia trwała w sumie dwa lata... Dwudzieste urodziny spędzałem, życząc sobie tylko jednego - zdrowia. Szybko okazało się, że potrzebny jest przeszczep szpiku... Na Ukrainie, skąd pochodzę, nie wykonuje się go od niespokrewnionego dawcy. Moja rodzina zrobiła zbiórkę, aby dać mi szansę na życie... Jechałem do innego kraju w środku pandemii, pełen strachu, bo w moim stanie zakażenie wirusem mogło zakończyć się tragicznie. Na szczęście wszystko się udało, lekarze byli dobrej myśli. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Usłyszałem upragnione słowo - "remisja".  Wyszedłem ze szpitala, czerpiąc haust świeżego powietrza i ciesząc się, że spełniło się moje marzenie - jestem zdrowy... Niestety, szczęście nie trwało długo. Mój stan zaczął się pogarszać, traciłem energię, znów źle się czułem. Kontrolne badanie przyniosło dramatyczne wieści - wznowę choroby... Cały koszmar zaczął się od nowa. Każdy dzień witam nie z nadzieją, lecz strachem... Każdy jest taki sam. Ściany szpitala, na ich tle kroplówka z chemią, podłączona do mojej ręki. Lekarze mówią, że moje życie może uratować nierefundowany lek... Niestety, jest bardzo drogi, a kiedy zacznę go brać, nie mogę zrobić nawet jednego dnia przerwy przez minimum dwa lata! Druga walka jest znacznie trudniejsza od pierwszej. Czuję, jak bardzo jestem słaby - mój organizm potrzebował wielu dni, by zwalczyć zwykłą gorączkę... Na moim ciele powoli brakuje miejsca na zrobienie zastrzyków. Chemia jest bardzo toksyczna, walczę ze skutkami ubocznymi. Walczę - to najważniejsze słowo.... Ja naprawdę nie chcę umierać, ale nie zamierzam się poddać. Po raz kolejny muszę prosić o pomoc. Do strachu o życie dochodzi jeszcze ten, skąd wziąć pieniądze na leczenie... Ja nie proszę, ale tym razem błagam o ratunek! * Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

80 588,00 zł ( 55,12% )
Brakuje: 65 611,00 zł