Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zosia Małkiewicz
Zosia Małkiewicz , 4 miesiące

Zosia od razu po porodzie została zaintubowana! Pomóż w walce z wadami wrodzonymi!

Nasza mała Zosia przyszła na świat 22 lipca – długo wyczekiwana i ukochana. Przez całą ciążę lekarze zapewniali nas, że wszystko przebiega bez zarzutu, nie było żadnych sygnałów, że może urodzić się chora. Niestety, los przygotował dla niej trudną drogę. Zaraz po porodzie okazało się, że Zosia cierpi na Zespół Guion-Almeida. To rzadka genetyczna choroba, która wywołała szereg poważnych wad... Nasza córeczka urodziła się z rozszczepem podniebienia, zrośniętymi nozdrzami, zdeformowanymi uszkami, a także z małogłowiem. Te skomplikowane wady wrodzone wpłynęły na jej życie już od pierwszego dnia życia. Zosia od razu po porodzie musiała zostać zaintubowana, bo nie była w stanie samodzielnie oddychać. Jest już po dwóch operacjach – pierwsza obejmowała zrośnięte nozdrza. Niestety, mimo tego zabiegu nasze maleństwo nadal nie było w stanie oddychać… Konieczne było przeprowadzenie tracheotomii.  Zosia od narodzin jest karmiona przez sondę, oprócz tego stwierdzono u niej obustronny niedosłuch przewodzeniowy w związku z zarośnięciem przewodów słuchowych zewnętrznych. Obecnie nie kwalifikuje się do obustronnej operacji ucha zewnętrznego, ale wymaga pilnej rehabilitacji słuchu w oparciu o aparaty na przewodnictwo kostne. Obecnie Zosia przebywa na oddziale intensywnej terapii, ale lekarze rozważają opiekę hospicjum domowego, aby mogła być blisko nas. Przed nami ogromne wyzwanie finansowe związane z leczeniem, rehabilitacją i zakupem aparatów słuchowych, które przewyższają nasze możliwości. Prosimy o pomoc i wsparcie, aby Zosia miała szansę na lepsze życie i otoczenie pełne miłości, troski oraz opieki, której tak bardzo potrzebuje. Każda Wasza pomoc to ogromny krok w stronę zdrowia naszej małej Kruszynki. Z całego serca dziękujemy za każdy dar, który pomoże Zosi zawalczyć o jej przyszłość. Rodzice Zosi

6 593,00 zł ( 16,13% )
Brakuje: 34 259,00 zł
Greta Brzezicka
11 dni do końca
Greta Brzezicka , 54 lata

RAK próbował zabrać mojego męża, teraz znów próbuje mnie... Proszę, pomóż mi❗️

Mam na imię Greta. W październiku 2022 roku zdiagnozowano u mnie potrójnie ujemnego raka piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Jest to złośliwy i bardzo agresywny przeciwnik, który niestety wrócił do mnie nieproszony w styczniu 2024 roku. Obecnie jestem leczona paliatywnie, a szansą na „wyrwanie chwasta” jest kosztowna terapia lekiem, którego jedna dawka kosztuje 30 000 zł! Muszę przyjąć 14 cykli, co oznacza, że moje leczenie wyniesie około 420 000 zł. Aby terapia była skuteczna, lek powinien być podawany systematycznie, co trzy tygodnie. Mimo iż niełatwo jest mi prosić o pomoc zwracam się do Was z prośbą o wsparcie ponieważ końcowa kwota jest nie do udźwignięcia dla mnie i mojej rodziny.... Ale pozwól, że opowiem od początku… W 2018 roku musiałam poddać się operacji usunięcia tarczycy. Na zabieg szłam ze świadomością potrzeby pozbycia się organu, który nieprawidłowo funkcjonuje. Niestety badanie śródoperacyjne wykazało nowotwór złośliwy tarczycy. Otrzymałam swoją pierwszą kartę DILO i zostałam skierowana do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie na leczenie jodem radioaktywnym. Osiem dni po mojej operacji znowu „wylądowałam” w szpitalu, tym razem to mąż dostał diagnozę. Rak żołądka. Pamiętam dokładnie ten kontrast, z jednej strony piękny, słoneczny wrześniowy dzień, a z drugiej słowa lekarza „być może się uda, że będzie Pan mógł jeść normalnie”. Byłam w takim szoku, że nie potrafiłam nic powiedzieć... O swoich problemach ze zdrowiem nikomu nie mówiłam. O tym, jak ciężko jest wstać z łóżka i ruszyć do przodu, gdy jeszcze nie ma się dobranej dawki leku. O tym, ile potrzebujesz wsparcia, ale o nie nie prosisz, bo twój partner ma jeszcze gorzej. Leczenie męża było agresywne, ale na szczęście postępowało, pod względem medycznym, bez powikłań. Nawet udało mu się wrócić po przerwie do pracy. Gdy już wszystko wracało do normy, wykryłam u siebie zmianę na prawej piersi, umówiłam się na badanie USG. Następnego dnia po zapoznaniu się z wynikiem badania lekarz rodzinny wystawił mi kartę DILO i skierował do Zachodniopomorskiego Centrum Onkologicznego – to był wrzesień 2022 roku. Przeszłam chemioterapię, radykalną mastektomię, radioterapię, chemioterapię uzupełniającą, rehabilitację – to był rok intensywnego leczenia – od października 2022 do października 2023. W grudniu 2023 zauważyłam zmianę w bliźnie pooperacyjnej, badania potwierdziły moje przypuszczenia – mam wznowę. Stanęłam ponownie przed komisją onkologiczną z werdyktem chemioterapia paliatywna. Ze względu na szybki nawrót choroby, systemowo nie przysługują mi nowoczesne terapie celowane, a ich koszt jest dla mnie nie do pokrycia. Jestem w dobrej formie fizycznej i chciałabym jak najdłużej w takiej pozostać. Cieszą mnie proste przyjemności, jak wyjście na długi spacer, gotowanie dla siebie i rodziny. Mam jedno marzenie – żyć... Jeżeli możesz, pomóż mi w tym, by je spełnić. Będę Ci bardzo wdzięczna za pomoc... Greta Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

6 142,00 zł ( 1,37% )
Brakuje: 440 667,00 zł
Szymon Wiśniewski
Szymon Wiśniewski , 9 lat

Zamknięty w szponach autyzmu... Potrzebne nierefundowane badania❗️

Szymon ma 8 lat. Cierpi z powodu autyzmu, dziecięcego porażenia mózgowego, a niedawno stwierdzono u niego padaczkę. Każdy dzień to walka. Z synem niemal nie ma kontaktu. Lekarze szukają przyczyny i jedynym sposobem jest kosztowne badanie genetyczne. Zazwyczaj dzieci zwracają uwagę na zabawki, dotykają je, zrzucają z półek… U Szymonka tego nie ma. Nie reaguje na imię, nie interesuje się otoczeniem ani w przedszkolu, ani w domu. Jego ulubione zajęcie to skakanie na kolanach po łóżku. Do tego nie mówi, nie zajmie się sobą i ma problemy z poruszaniem. Ma za sobą dwie operacje i jeszcze czekamy na opinię ortopedy, czy będzie potrzebna kolejna. Trzeba go umyć, przebrać, nakarmić… Ale wszystkie badania wychodzą w porządku, nawet te na padaczkę. W końcu lekarze zaproponowali nam badania genetyczne WES, które mogą przynieść odpowiedź: skąd się wzięła. Ale te badania kosztują 6 000 złotych. Dlatego bardzo prosimy wszystkich ludzi o wielkim sercu, aby pomogli nam w uzbieraniu środków. Dzięki tym badaniom będziemy wiedzieć, jak leczyć nasze dziecko, a chcemy jedynie, by synek mógł się rozwijać, był samodzielny i funkcjonował. By był zdrowy. Rodzice

5 358,00 zł ( 83,94% )
Brakuje: 1 025,00 zł
Kacper Nowakowski
Kacper Nowakowski , 32 lata

Wtedy błagałam jedynie, by mój syn przeżył... Teraz, by do nas wrócił❗️

Mój syn Kacper ma 31 lat, a od 5 jest przykuty do łóżka. Chciałabym patrzeć, jak układa sobie życie, jak buduje własne szczęście, radzi sobie z problemami, a codziennie walczę o najmniejszy choćby postęp w jego walce o sprawność. 5 lat temu Kacper spadł ze schodów tak nieszczęśliwie, że doznał bardzo groźnych urazów głowy.  Pamiętam jak dziś ten dzień. Wezwane na miejsce pogotowie, leżącego syna i siebie zrozpaczoną i całkowicie bezradną. Pojechałam za karetką do szpitala, a w mojej głowie była tylko jedna myśl – żeby moje dziecko przeżyło! W trakcie transportu akcja serca Kacpra stanęła, trzeba było o niego walczyć. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że walka, która się wtedy rozpoczęła, potrwa lata… Kacper został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Pozostało nam czekanie. Lekarze bardzo ostrożnie mówili o jego rokowaniach, jednak ja nie dopuszczałam do siebie innego scenariusza jak ten, że moje dziecko przeżyje. W domu czekały na niego dwie młodsze siostry; 3-letnia wtedy Nikola i 6-letnia Sara.  Kacper to silny chłopak, wywalczył więc życie. Zabrałam go do domu, by tam się nim opiekować. To moje dziecko, nie wyobrażałam sobie innego scenariusza. Niestety, uraz jakiego doznał, spowodował ogromne szkody... Niedowład spastyczny powoduje, że jest osobą leżącą, całkowicie zależną od innych, żywioną przez PEG-a. Do tego Kacper nie mówi – porozumiewa się z nami za pomocą oczu. Poddawany jest rehabilitacji, która przynosi dobre efekty. Jego ciało jest bardziej rozluźnione, mniej spięte, mniej go boli. Walczymy o jeszcze lepsze efekty, ale rehabilitacja jest kosztowna, a do tego dochodzą środki opatrunkowe, leki, sprzęt do rehabilitacji domowej... Widzę, że Kacper ma wolę walki, emocje i chęć życia. Reaguje żywo na znane mu osoby, uśmiecha się... Marzę, by Kacper mógł więcej i częściej korzystał z ćwiczeń, jednak wysokie koszty rehabilitacji sprawiają, że nie jest to możliwe.  Mimo naszej sytuacji staramy się żyć normalnie. Siostry Kacpra bardzo go kochają, pamiętają, by dać mu całusa na „dzień dobry" i na „dobranoc". Pokazują mu swoje rysunki, opowiadają, przytulają się. Mają bardzo silną więź, a moim marzeniem jest, by Kacper był w stanie zrobić cokolwiek samodzielnie, by się odezwał, by też mógł opowiedzieć coś siostrom, pobawić się z nimi.  Koszty profesjonalnego turnusu są bardzo wysokie. Może dzięki Wam uda mi się spełnić chociaż cząstkę tego marzenia. Proszę, pomóż nam… Barbara, mama

5 083,00 zł ( 2,44% )
Brakuje: 203 215,00 zł
Julia Majak
Julia Majak , 22 lata

Pomóż Julce wrócić do życia❗️ Wesprzyj walkę o zdrowie i przyszłość bez kalectwa❗️

Mam na imię Julia. Mam 22 lata, a jeszcze niedawno moje życie było pełne pasji i działania. Studiowałam psychologię, pomagałam rodzinom z dziećmi z niepełnosprawnościami, byłam żołnierzem i sportowcem. Nikt by nie pomyślał, że to wszystko może się skończyć z dnia na dzień. A jednak – jeden dzień zmienił wszystko. Obudziłam się, czując paraliżujący ból w karku. Tak silny, że nie mogłam poruszyć głową! Każdy ruch przynosił cierpienie, którego nigdy wcześniej nie znałam. Pojechałam na SOR, nieświadoma, że już następnego dnia znajdę się na stole operacyjnym... Diagnoza była brutalna – ostry stan zapalny, przepuklina z cechami niestabilności na poziomie kręgosłupa szyjnego oraz wybrzuszenia we wszystkich pozostałych dyskach kręgosłupa szyjnego, liczne uciski, uszkodzenia nerwów, korzeni nerwów rdzeniowych i przyparcie rdzenia kręgowego!  Czas naglił, stan był krytyczny, a operacja była jedyną szansą na uniknięcie trwałego kalectwa! Niestety, razem z nią koszmar się nie skończył... Po operacji przyszła ulga, ale nie na długo. Zamiast poprawy, zaczęły się nowe problemy – ból nie zniknął, a wręcz stał się codziennym towarzyszem. Kręgosłup nie regeneruje się, jak powinien. Sytuacja się pogarsza, a lekarze mówią o konieczności kolejnej operacji. Każdy dzień to walka o normalne funkcjonowanie, o każdy krok bez bólu, o przyszłość, która teraz wydaje mi się tak odległa... Wszystko, co kocham, musiałam zostawić... Musiałam przerwać studia psychologiczne, na które tak ciężko pracowałam. Musiałam zrezygnować z pracy, którą kochałam, pomagając dzieciom z autyzmem jako asystentka rodziny. Miałam przed sobą całe życie pełne pasji i celów, a teraz moje dni wypełnia jedynie ból i niepewność. Nie mogę wrócić do pracy, nie mogę ćwiczyć, a nawet najprostsze czynności stają się wyzwaniem... Do tego przerastają mnie koszty leczenia! Wizyty lekarskie, operacja, rehabilitacja i specjalistyczna opieka generują ogromne koszty, a moje oszczędności się wyczerpują. Nie mogę liczyć na wsparcie rodziny – rodzice nie są w stanie mi pomóc... Każdego dnia walczę nie tylko z bólem, ale i z rosnącymi kosztami – na leki, na wizyty u osteopaty i na rehabilitację, bez której moja przyszłość będzie jeszcze bardziej niepewna... Chcę znowu studiować, pracować, pomagać innym i żyć bez bólu. Proszę, pomóżcie mi walczyć o moją przyszłość. Każda, nawet najmniejsza wpłata, przybliża mnie do szansy na życie, w którym ból nie kontroluje każdego mojego dnia... Dziękuję za każdą pomoc, wsparcie i nadzieję, które pozwolą mi stanąć na nogi. Julka

4 098,00 zł ( 7,7% )
Brakuje: 49 094,00 zł
Maciej Sojka
Maciej Sojka , 5 lat

Maciuś codziennie walczy o lepszą przyszłość! POMÓŻ!

Maciuś urodził się zdrowy. Choć poród był bardzo ciężki to syn otrzymał maksymalną liczbę punktów w skali Apgar. Po kilku dniach spędzonych w szpitalu zabrałam go do domu. Patrzyłam na moje maleństwo i wiedziałam, że coś jest nie tak, każda mama przecież czuje, gdy jej dziecku coś dolega. W tym jednym przypadku chciałabym móc się mylić… Synek od samego początku miał problem ze ssaniem, dlatego karmienie go było bardzo utrudnione. Maciuś kończył kolejne miesiące, ale nie towarzyszyło temu zdobywanie nowych umiejętności. Gdy podawałam mu zabaweczki nie łapał ich, leżał, wodził wzrokiem, ale nie wykonywał żadnych ruchów. Bardzo się zaniepokoiłam, dlatego niezwłocznie chciałam skonsultować nieprawidłowości ze specjalistą.  To był czas pandemii, dlatego kontakt z lekarzami był bardzo utrudniony. Tak mijały kolejne miesiące. Maciuś nie podejmował próby siadania, mówienia. Nie mogłam dłużej czekać z założonymi rękoma. Chodziłam z synkiem od specjalisty do specjalisty szukając odpowiedzi, co mu dolega. W końcu zlecono nam wykonanie badań genetycznych, w których wyszło, że synek ma stwierdzone potencjalnie patogenne zmiany w genach, które niestety nie są jeszcze opisane… Byliśmy z mężem przerażeni!  Obecnie Maciuś uczęszcza specjalistycznego przedszkola, w którym objęty jest terapią. Niestety, nie spędza w nim wiele czasu, ponieważ często choruje. W tym czasie musimy organizować naszemu dziecku indywidualne wsparcie. To bardzo obciąża nasz rodzinny budżet. Do tego dochodzą wizyty u wielu specjalistów, dalsza diagnostyka, rehabilitacja, a od września także zajęcia u logopedy, ponieważ Maciuś ma ogromne problemy z mową.  Przestajemy nadążać za ciągle rosnącymi kosztami i potrzebami naszego dziecka, dlatego musimy prosić o pomoc! Nie jest nam z tym łatwo, ale chcemy zagwarantować synkowi wszystko, czego potrzebuje. Walka o przyszłość Maciusia trwa, liczy się każda złotówka, pomożesz? Rodzice Macieja

2 864 zł
Marysia Sawicka
Marysia Sawicka , 12 lat

Kiedy chore ciało nie ma siły, by prosić o pomoc... Marysia wciąż potrzebuje pomocy!

Z całego serca dziękujemy za wsparcie w leczeniu i rehabilitacji Marysi! Jednak przed nami wciąż długa droga, by zapewnić córeczce warunki do prawidłowego rozwoju... Nasza historia: Codziennie patrzę, jak moja córeczka powoli znika. SMA, czyli rdzeniowy zanik mięśni, to powolne umieranie w coraz większym cierpieniu. Od wielu lat walczymy o jej każdy kolejny dzień. Choroba kradnie Marysi coraz więcej... Odbiera siły, zdolność ruchu, jedzenia czy oddechu. Jedną szansą na jej powstrzymanie jest kosztowne leczenie i intensywna rehabilitacja...  Kiedy moja córeczka skończyła 3. miesiąc, pojawiły się pierwsze niepokojące objawy. Marysia, zamiast nabierać sił, stopniowo zaczynała je tracić. Z uśmiechniętej i aktywnej dziewczynki, stała się apatycznym i nieobecnym dzieckiem. Mniej się poruszała, a jej chwyt z dnia na dzień robił się coraz słabszy. Po kilku dniach Marysia całkowicie straciła siły do unoszenia i utrzymywania swojej główki. Wszystkie dotychczas ukształtowane umiejętności zaczęły zanikać... Byłam przerażona!  Bez zastanowienia rozpoczęłam maraton. Zaniepokojona biegałam od lekarza do lekarza, prosząc każdego o pomoc. Chciałam wierzyć, że wraz z diagnozą przyjdzie ulga. Tak się jednak nie stało... Marysia otrzymała bolesny wyrok – SMA1, czyli rdzeniowy zanik mięśni. Te 3 litery już na zawsze zmieniły nasze życie... Choroba kawałek po kawałku niszczy jej mięśnie. Nie tylko te, dzięki którym jest w stanie chodzić, czy utrzymać coś w rączkach. Obecnie od momentu diagnozy dzieli nas 9 lat. Marysia wciąż wymaga stałej opieki. Dzięki otrzymanemu wsparciu jesteśmy w stanie uczęszczać na rehabilitację i leczenie, by pomóc jej w walce o samodzielność. To naprawdę ogromne wsparcie, za co jestem niesamowicie wdzięczna! Jednak przed nami długa droga, na której pojawią się nowe przeciwności... Moja córeczka robi się coraz starsza. Opiekuję się nią sama i chciałabym to robić jak najdłużej, ale z każdym dniem jest ciężej. Mieszkanie, w którym obecnie przebywamy, nie spełnia potrzeb osoby niepełnosprawnej i trudności sprawia nawet umycie Marysi. Nigdy nie myślałam, że moim marzeniem będzie choćby posiadanie wanny... Ale to nie koniec. Przejazd wózkiem przez próg, poruszanie się, schodzenie po schodach... To wszystko sprawia, że codzienność staje się dla nas jeszcze poważniejszą przeszkodą. Dlatego znów zwracam się o pomoc do Darczyńców. Chciałabym, by moja kochana Marysia rozwijała się w jak najlepszych warunkach, a jej przyszłość malowała się w jasnych barwach. Zakup nowego mieszkania to ponad 400 000 tysięcy, ale wiem, że to dla nas ogromna szansa! Sama nie jestem w stanie sprostać takiej kwocie... Wciąż napływają koszty leczenia i rehabilitacji, co samo w sobie jest ogromnym wydatkiem! Wiem, że z Twoją pomocą na pewno się uda, dlatego błagam, wesprzyj nasze zmagania w zapewnieniu Marysi dobrej przyszłości! Mama Marlena

2 298 zł
Wiktoria Gołda
Wiktoria Gołda , 18 lat

Jeszcze nie jest za późno, by pomóc Wiktorii! Wesprzyj walkę o lepsze życie!

Moja córka straciła szansę na samodzielność w chwili, w której przyszła na świat… Akcja porodowa trwała 21 godzin! Wiktoria urodziła się w zamartwicy, co nieodwracalnie uszkodziło jej mózg. Lekarze mówili, że nie wiadomo czy będzie chodzić, mówić, czy widzieć… Choć tak źle nie jest, codzienność mojego dziecka bywa nie do zniesienia! Wiktoria cudem wygrała walkę o życie. Jednak natychmiast zaczęła nową wojnę! Córeczka nigdy nie rozwijała się jak rówieśnicy. Nie utrzymywała kontaktu wzrokowego, żyła w swoim świecie… Choć nie potrafiłam jasno wskazać, co jest nie tak, moje serce czuło, że coś jest nie w porządku. Odpowiedź, którą usłyszałam, stała się towarzyszką naszego życia… WYROKIEM! U Wiktorii zdiagnozowano autyzm atypowy z niepełnosprawnością intelektualną – 4 słowa, które skreślają samodzielną przyszłość! Do tego pojawiła się padaczka. Córeczka ma dwa rodzaje napadów –  małe, które wyginają ręce i wykrzywiają twarz córki, pojawiają się nawet kilkadziesiąt razy dziennie! Epilepsja pojawia się też pod postacią silnych ataków agresji i autoagresji, w trakcie których Wiktoria traci świadomość… Dla rodzica to naprawdę trudny widok! Córka nigdy nie przestała korzystać z pampersów. Potrzebuje stałego wsparcia i nieustannej kontroli. Trzeba jej pilnować, jak małego dziecka… Jestem załamana, bo wiem, że mogła być zdrową dziewczynką z marzeniami, planami na przyszłość… Każdego dnia walczę z poczuciem straty. Wiktoria bierze udział w stałej, kosztownej rehabilitacji i terapii logopedycznej. Wymaga ścisłej opieki urologa, psychiatry, neurologa, endokrynologa, gastrologa, nefrologa i okulisty. Staram się, by uczestniczyła w turnusach rehabilitacyjnych. Przez wiele lat jej życia nie prosiłam o pomoc, jednak jesteśmy w sytuacji, w której bez wsparcia sobie nie poradzimy! Dlatego z całego serca proszę – pomóżcie mi zapewnić Wiktorii dalszą opiekę i rehabilitację. Wierzę, że mimo przeciwności, moja córka jeszcze wiele może osiągnąć. Potrzebuje tylko pomocnej dłoni. Dziękuję za każdą, nawet najmniejszą pomoc. Monika, mama

2 004,00 zł ( 9,41% )
Brakuje: 19 273,00 zł
Bartosz Niewiadowski
Pilne!
Bartosz Niewiadowski , 49 lat

W mojej głowie zagnieździł się GLEJAK❗️Ratuj!

Mam na imię Bartek. Jestem bardzo spokojnym człowiekiem, który od zawsze wierzy w siłę cudu. Niestety do TEGO dnia, gdy ta wiara rozpadła się na milion kawałków. Mój świat nie wygląda już tak samo... Wszystko się zmieniło, gdy pewnego dnia nieproszony potwór z ciemności, zagnieździł się w moim ciele i odebrał nadzieję na spełnienie jakiegokolwiek marzenia. Tym potworem jest GLEJAK... Glejak nie jest zwykłą chorobą. To podstępny wróg, który nie daje się łatwo przepędzić. Jest niszczycielem pożerającym po cichu mój mózg. Rzeczywistość potrafi zmienić w koszmar, który mnie obudził. Ja już nie śnię – to przerażająca jawa. Wszystko zaczęło się, gdy w 2022 r. przebywałem w Niemczech w ramach obowiązków służbowych, uruchamiając linię produkcyjną. Za granicą był ze mną mój szwagier. Pewnego dnia upałem z krzesła, ponieważ gorzej się poczułem. Wtedy przyjechało pogotowie, które zabrało mnie do szpitala. Tam wykonano tomograf, a po nim rezonans magnetyczny z kontrastem. Wyniki wskazywały, że wystąpiła zmiana w lewym płacie ciemieniowym. Potem wróciłem do Polski, Pełną diagnozę usłyszałem w Bydgoszczy w 2023 r., gdy byłem już po operacji. Mój świat wtedy runął... Do dzisiaj nowotwór rozpycha się w mojej głowie, powodując ogromny ból. Mam za sobą skomplikowaną operację, przeszedłem chemioterapię oraz radioterapię, po których glejak powrócił w wielopostaciowej formie... Jest jeszcze silniejszy... Obiecałem sobie jednak, że nie dam się pokonać. Wierzę, że każda walka kiedyś się kończy! Choć czasami bywa bardzo trudno, jestem gotów zrobić wszystko, by móc podjąć bój o swoje życie! Bo właśnie o nie chodzi... Nie poddaję się, ale w tej bitwie potrzebuję Waszej pomocy. Sam sobie nie poradzę! Leczenie onkologiczne może być refundowane, ale wszystko wokół niego – rehabilitacja, wsparcie zdrowia, dojazdy, konsultacje – niestety nie. Twoje wsparcie jest jak cegiełka, która buduje mur przeciwko temu potworowi. Wierzę głęboko, że dobro wraca, a Wy jesteście dla mnie silną tarczą! Dziękuję Wam za Wasze wsparcie! Pomagać bezinteresownie to piękny podarunek. Oby dobro wróciło do Was ze zdwojoną siłą! Bartek

1 847,00 zł ( 2,48% )
Brakuje: 72 622,00 zł