Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kacper Ścierwicki
Kacper Ścierwicki , 18 lat

Kacper miał udar w wieku 16 lat... Do dziś walczy z jego skutkami!

Jednego dnia masz w domu zdrowe, pełne energii, wysportowane dziecko, które coraz częściej snuje swoje plany na przyszłość. Następnego zamartwiasz się, czy przeżyje, czy się obudzi i czy powiesz jak bardzo je kochasz...  12 lutego 2022 roku nasz syn Kacper doznał udaru niedokrwiennego mózgu! Choroba spadła na nas zupełnie niespodziewanie... Przecież udar kojarzy się przede wszystkimi z dorosłymi i starszymi osobami.  Zdrowy, wysportowany chłopak, piłkarz, nagle trafił w ciężkim stanie do szpitala. Najpierw OIOM, śpiączka farmakologiczna, walka o życie. To były dwa najdłuższe tygodnie w naszym życiu. Wypełnione ciągłą, niekończącą się niepewnością. Potem długi pobyt na oddziale neurologicznym, gdzie lekarze zdiagnozowali całkowite porażanie lewej strony ciała Kacpra... Walka naszego synka trwa do dziś. Kacper jest już w znacznie lepszym stanie. Mówi i chodzi z lekką pomocą, pociągając nogą. Najgorzej sytuacja wygląda z ręką. Niestety noga i twarz również wymagają rehabilitacji. Mimo iż Kacper posiada orzeczenie o niepełnosprawności, to i tak czekamy, a czas gra na naszą niekorzyść.  Uzyskanie terminu na rehabilitację z funduszu wiąże się z oczekiwaniem, nawet kilkuletnim. A w sytuacji mojego syna bardzo liczy się czas. Chcielibyśmy zapewnić mu jak najlepszą rehabilitację, dostępną od teraz, od zaraz. Prywatnie jednak wiąże się to z olbrzymimi kosztami. Dodatkowo biorąc pod uwagę, że nie jest to kwestia jednorazowego turnusu, na taką rehabilitację potrzeba dużo pieniędzy. Kacper ma szansę na odzyskanie sprawności, ale potrzebuje szybko dobrej neurologicznej rehabilitacji. Prosimy, pomóż nam ją zapewnić! Syn ma dopiero 16 lat, całe życie przed sobą! Musi wrócić do sprawności! Rodzice Kacpra

31 153 zł
Bogdan Idzik
Bogdan Idzik , 62 lata

Jedna noc zmieniła całe życie Bogdana. Proszę – pomóż!

Znamy się z Bogdanem 40 lat. To wspaniały i kochający mąż i ojciec. Najlepszy przyjaciel… Tym bardziej ciężko mi zrozumieć, że całe życie ukochanego, ale też naszej rodziny, zmieniło się w jedną noc. Dlatego teraz jestem tu, pisząc te słowa z nadzieją, że po przeczytaniu mojego apelu wesprzesz te niesamowicie trudną walkę o powrót do normalnego życia…  17 czerwca 2022 podczas urodzin przyjaciela, u męża doszło do rozległego udaru mózgu. Po całonocnej walce lekarzy o jego życie ostatecznie badania wykazały rozległe ognisko niedokrwienne w lewej półkuli mózgu z cechami obrzęku. Bogdan po tygodniu wybudził się ze śpiączki, jednak rozległa afazja mieszana, jak i masywny niedowład kończyn prawych do dzisiaj nie pozwalają na samodzielne funkcjonowanie. Bogdan obecnie pomimo miesięcy rehabilitacji, nie chodzi i nie mówi, ma sparaliżowaną prawą rękę i nogę. Dlatego teraz oprócz opieki, którą mu zapewniam 24 godziny na dobę, chciałabym ofiarować mu najlepszą rehabilitację, która pomoże w powrocie do sprawności i zdrowia. Z uwagi na fakt, że Bogdan prowadził własną jednoosobową działalność gospodarczą, ze względu na jego chorobę nasze możliwości finansowe zostały mocno ograniczone.  Ze łzami w oczach oglądam wspólne zdjęcia… Wspominam czas, w którym oboje byliśmy szczęśliwi, pełni życia. W głowie nie pojawiała się myśl o chorobie, utracie sprawności i dotychczasowych umiejętności. To wszystko stało się tak nagle, szybko, bez uprzedzenia…  Mimo trudów dnia codziennego chcemy walczyć ile sił. By to, co zniknęło, zostało nam oddane. Bogdan zasługuje na wszystko, co najlepsze… Proszę, dajmy mu razem tę szansę. Kochająca żona i córka.

31 029,00 zł ( 23,6% )
Brakuje: 100 418,00 zł
Monika Halamus
Pilne!
6 dni do końca
Monika Halamus , 42 lata

❗️Samotna matka w starciu z nowotworem - ratujmy życie Moniki!

Mam na imię Monika. Jestem mamą, samotnie wychowującą 3,5-letniego syna Wojtusia. Bałam się bólu, choroby, ale teraz wiem, że to nie one są najgorsze... Najgorszy jest właśnie strach. Co się stanie, jeśli przegram z nowotworem? Jeśli mnie zabraknie? Kto wtedy zajmie się moim synkiem...? Czy Wojtusia czeka życie bez mamy? Rok 2017 okazał się przełomowy w moim życiu... Z jednej strony był najpiękniejszy - zostałam mamą! Urodziłam synka, który nadał życiu wyższy cel, większy sens... Moje życie stało się wspaniałe, pełniejsze. A potem dowiedziałam się, że mogę je stracić... Że jestem chora, śmiertelnie. Pojawienie się Wojtusia i szczęście, jakie czułam, okrutny los postanowił zrównoważyć chorobą nowotworową i rozpaczą... Beztroską radość z macierzyństwa zabrał mi paraliżujący strach. Chłoniak Hodgina... Rzadki nowotwór krwi, atakujący głównie osoby młode, w trzeciej dekadzie życia... Osoby takie jak ja. Najpierw atakuje węzły chłonne, a potem często daje przerzuty. Choroba nie mogła wybrać gorszego momentu... Właśnie zostałam mamą, byłam potrzebna Wojtusiowi! Często wyobrażałam sobie początek moje macierzyństwa, ale w najgorszych koszmarach nie sądziłam, że jego scenerią będzie oddział onkologii... Że w ramionach, zamiast ukochanego dziecka, będę mieć rurki, prowadzące do kroplówki z sączącą się chemią... Okrutna diagnoza przewróciła moje życie do góry nogami. Lustrzanym odbiciem choroby jest samotność i tęsknota... Nie ból, ale rozłąka z synkiem jest w chorowaniu najgorsza. I strach, bo nowotwór nie odpuszcza... Chemioterapia nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, autoprzeszczep szpiku też zawiódł. Zamiast nadziei przyszedł strach, jeszcze gorszy niż przedtem... Od narodzin Wojtusia trwa moja walka z chorobą, walka na śmierć i życie. Po nieudanym przeszczepie czekało mnie znów kolejne pół roku leczenia i chemia, przygotowująca do kolejnego przeszczepu. Szczęście w nieszczęściu, że znalazł się dawca... 8 czerwca 2020 przeszłam kolejny przeszczep. Po miesiącu w izolacji wreszcie wróciłam do domu, do synka. Jednak na tym moja walka o życie się nie kończy... Przyjmuję leki, które mają zapobiec odrzuceniu przeszczepu. Cały czas jeżdżę na konsultacje i badania, co generuje ogromne koszty. Koszty, których sama nie jestem już w stanie ponosić, utrzymuję się jedynie z renty chorobowej w wysokości 1247 zł miesięcznie, a mam jeszcze malutkie dziecko... Proszę Cię, pomóż mi! Tak bardzo potrzebuję wsparcia, by raz na zawsze pozbyć się nowotworu... Mam synka, jestem mamą, chcę żyć. Błagam - uratuj mnie. Monika

30 981 zł
Kuba Bogdan
Kuba Bogdan , 15 lat

Straszliwa i nieuleczalna choroba zamieniła życie Kuby w koszmar❗️RATUNKU❗️

Kuba to 14-letni syn mojej siostry, u którego kilka lat temu zdiagnozowano wrzodziejące zapalenie jelita grubego. To rzadka i straszliwa choroba o nieznanej przyczynie, której nie da się wyleczyć. Czasem może nastąpić remisja, ale najczęściej kończy się całkowitym usunięciem jelita i dożywotnim życiem ze stomią... Są choroby mniej lub bardziej wstydliwe, ale te wstydliwe też istnieją i nie można udawać, że ich nie ma... Jak opisać prostymi słowami objawy, abyście wiedzieli o co w tym chodzi? Chyba tak najbardziej po ludzku, bez mądrych określeń. Kuba od ostatnich 4 lat nie może pójść do szkoły, nie może wyjść z domu ani ruszyć się gdziekolwiek... Jego ciało nie potrafi kontrolować wypróżniania. Każda choroba ma swoje poziomy – Kuba zmaga się z tym najwyższym i najbardziej zaawansowanym. Cały czas szpitale, badania, wyjazdy i niekończące się wydatki idące w tysiącach złotych. Kuba ma indywidualne nauczanie w domu, bo już nie może wyjść prawie nigdzie. W szkole droga z klasy do toalety jest nie do przebrnięcia. Ciężko jest słuchać historii o tym, jak dziecko w Waszej rodzinie jest w szpitalu na badaniach i przypadkowo ma przebite sondą jelito. Ciężko wyobrazić sobie dramat matki, która patrzy i słyszy, jak jej dziecko przez kilka godzin zwija się z bólu i krzyczy, że chce umrzeć, aby już tylko nie bolało. Ciężko opisać rozpacz, gdy po tych kilku godzinach piekła w szpitalu, pielęgniarki wiozące jej syna na salę operacyjną płakały, że to chyba jego ostatnia droga… Jak podczas operacji lekarze wyciągali z brzucha jelita i milimetr po milimetrze szukali dziury. Tego dnia życie Kuby uratowało jedynie to, że nic nie jadł i jelito było puste. Kuba przyjmuje już drugi lek biologiczny, bo jego choroba jest tak zaawansowana, że pierwszy przestał działać, a leczenie sterydami po pół roku doprowadziło go do insulinooporności. Przy tak zaawansowanym stadium nie można mu podać sterydu, który zawsze zadziała, bo dziecko dostanie cukrzycy. Nawet ja – dorosły mężczyzna – płaczę, gdy Wam to wszystko piszę. To jest tak przykre i tak mocno gdzieś w środku boli. Tak bardzo, że gdyby to tylko było możliwe, zająłbym miejsce Kuby i cały ten ból wziął na siebie. Jest młodym chłopakiem – to  nieludzkie, że musi tak potwornie cierpieć…  Koszmar zdaje się nie mieć końca, a sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Zaledwie kilka miesięcy temu Kuba zauważył, że na nodze pod kolanem robi mu się jakaś gula, która bardzo go boli. Kolejna wizyta u lekarza, prześwietlenia i diagnoza – wyrośl kostna. Następnego guza Kuba wyczuł ostatnio na łopatce. Wiemy, że nie mamy czasu do stracenia, konieczna jest natychmiastowa diagnostyka! Niestety, koszty leczenia wrzodziejącego zapalenia jelita grubego, profilaktyki, wizyt u specjalistów oraz dalszej diagnostyki w kierunku nowotworu  – są niezwykle kosztowne. Każdego dnia marzymy, że w końcu uda się nam przerwać ten koszmar. Wierzymy, że pomimo całego tego bólu, łez i cierpienia przyjdzie dzień, w którym Kuba będzie mógł żyć tak, jak każdy z nas. Z całego serca proszę Was o pomoc i ratunek dla mojego siostrzeńca! Dziękuję za każde okazane nam wsparcie! Andrzej

27 606 zł
Miłosz Rogowski
Miłosz Rogowski , 2 latka

Nasz syn ma rzadką chorobę genetyczną! Prosimy o pomoc!

Miłosz urodził się w 2021 r. Od pierwszych tygodni po urodzeniu mierzy się z problemami zdrowotnymi. Przez pierwsze 1,5 roku był trzykrotnie hospitalizowany, wprowadzany w narkozę, miał wykonywany szereg badań, lecz żaden ze specjalistów nie był w stanie podać konkretnej diagnozy...  Dopiero gdy w maju tego roku otrzymaliśmy wyniki badań genetycznych, diagnoza okazała się bardzo poważna – ultrarzadka, nieuleczalna choroba genetyczna Pelizaeusa-Merzbachera (PMD). Jeden przypadek tej choroby występuje na około 400 tys. urodzeń!  Niestety możemy stosować wyłącznie leczenie objawowe, terapia choroby jest wielokierunkowa. Objawy, w zależności od postaci, mogą być różne. Obecnie Miłoszek nie siedzi i nie stoi samodzielnie, nie chodzi, ma obniżone napięcie mięśniowe, a do tego dochodzą problemy ze wzrokiem, takie jak: oczopląs, zez i astygmatyzm. Wymaga opieki genetycznej, neurologicznej, okulistycznej, ortoptycznej, logopedycznej, fizjoterapeutycznej, pulmonologicznej oraz gastroenterologicznej. Miłosz jest pod opieką specjalistów na terenie całego kraju. W większości są to wizyty prywatne. Korzystamy z kilku metod rehabilitacji: NDT Bobath, Medek, rozważamy wprowadzenie metody Vojty. W codziennym życiu wspieramy się sprzętami rehabilitacyjnymi: pionizatorem, ortezami, kamizelką SPIO i wieloma innymi. Tylko na część z tych urządzeń otrzymujemy dofinansowanie. Miłosz przynajmniej cztery razy w roku powinien uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych. Ponieważ wiedza na temat choroby i metod wspierania w jej leczeniu jest dość mała, bardzo istotny jest jak najkrótszy czas, aby wprowadzić i zintensyfikować rehabilitację. Roczny koszt leczenia Miłoszka to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Efekty turnusu rehabilitacyjnego motywują nas, rodziców, do wyciągnięcia ręki z prośbą o wsparcie i pomoc finansową. Szansą na pokrycie kosztów leczenia oraz rehabilitacji mogą być środki zgromadzone na zbiórce dla naszego synka. Dlatego prosimy o każdą, nawet najdrobniejszą pomoc! Rodzice Miłoszka

27 465 zł
Paulina Telega
Paulina Telega , 25 lat

Paulina wypadła z 6 piętra❗️ Pomóż jej wrócić do sprawności!

Jest środa, dzień nieróżniący wydawałoby się od setek innych zwykłych dni, aż do tamtej chwili. Dramatycznej chwili... Paulina na skutek wypadku spadła z wysokości 6 piętra. Szpital, śpiączka, walka i strach... Tamta środa zmieniła nasze życie i choć chciałabym cofnąć czas, nie da się. Dzisiaj proszę o pomoc dla mojej córki, bo tylko jak najszybciej rozpoczęta rehabilitacja da jej szanse na powrót do zdrowia! Paulina ma 22 lata. To młoda, zdolna, ambitna dziewczyna kochająca życie, najsilniejsza wojowniczka, jaką znam, dziewczyna o wielkim sercu, która zawsze chętnie pomagała innym w potrzebie, a teraz sama potrzebuje wsparcia i wiary. To mentalne i emocjonalne zapewniamy jej na co dzień, jako najbliżsi – rodzina i przyjaciele. Paulina ma szczęście, bo otaczają ją cudowni ludzie. Potrzebuje jednak wsparcia, by móc do nas wrócić... Zaraz po wypadku moja córka przeszła kilka skomplikowanych operacji ratujących życie. Wtedy jej znajomi oddali aż 50 litrów krwi, by pomóc Paulinie i innym walczącym o zdrowie i życie.  Paulina doznała wielonarządowych urazów i wielu złamań. Lekarze nie dawali jej właściwie szans na przeżycie. Jednak ona tak bardzo chciała żyć! Zadziwiła wszystkich, przetrwała, wybudziła się ze śpiączki! Dziś po kilku tygodniach od wypadku Paulina jest już w pełni świadoma, reaguje na bodźce, uśmiecha się, pokazuje nam, że chce walczyć o swoje życie! I tutaj w tej historii pojawiasz się Ty. Jeśli dotarłeś, aż do tej części już wiem, że nie obojętne jest dla Ciebie, co stanie się dalej. Paulina potrzebuje wsparcia w intensywnej i jak najszybszej rehabilitacji, aby odzyskała pełną sprawność, ale koszty rehabilitacji są bardzo wysokie. Otrzymaliśmy kosztorys na 25-dniowy turnus intensywnej rehabilitacji w ośrodku Votum, który daje mojej córce szansę na powrót do sprawności. Jednak to dopiero początek walki, a koszty na pewno znacznie wzrosną w kolejnych miesiącach... Wiem, że wielki wojownik widoczny w oczach Pauliny na co dzień, od kiedy się przebudziła, cały czas tam jest! W każdym uśmiechu pokazuje nam, że chce walczyć, choć jeszcze nie może mówić. Jednak w imieniu Paulinki, jej przyjaciół i swoim, jako mamy, z całego serca zwracam się do Ciebie z prośbą o pomoc i najmniejszą nawet wpłatę. Za wszystko z całego serca dziękujemy.  Bożena, mama Pauliny

26 261,00 zł ( 40,48% )
Brakuje: 38 607,00 zł
Maksio Krawczyk
Maksio Krawczyk , 11 lat

DOSŁOWNIE z dnia na dzień choroba zabrała mu sprawność - POMÓŻ wrócić Maksiowi❗️

Dziękujemy, że zatrzymała/eś się tutaj na chwilę, abyśmy mogli opowiedzieć Ci historię Maksa. Jest to pogodny, radosny, z głową pełną marzeń chłopiec. Miał tyle planów... Nie wiedział jednak, że wszystko ma się tak drastycznie zmienić. W marcu tego roku syn przeszedł grypę jelitową, po której nie mijało zmęczenie. Dnia 16 marca b.r. obudził się z boleściami całego ciała. Nie wiedział co się z nim dzieje... Powoli tracił napięcie w mięśniach. Zmartwieni tym woziliśmy go od przychodni do szpitala i nikt nie był w stanie podać prawidłowej diagnozy! A Maks był coraz słabszy. W końcu podjęto decyzję o poszerzeniu diagnostyki w Centrum Zdrowia Matki Polki.  I wtedy zaczęła się nasza największa tragedia!  Po przewiezieniu Maksia do Łodzi spadła nagle saturacja i synek zatrzymał się oddechowo 2 razy; był reanimowany i zaintubowany. Przewieziono go na OIOM dziecięcy gdzie spędził 3 tygodnie. Przez 10 dni lekarze nie byli w stanie zdiagnozować Maksia. Dopiero szereg różnych badań i konsylium lekarskie orzekło o Zespole Guillaina-Barrego. Podstępnej i rzadkiej chorobie, polineuropatii zapalnej. Zespół ten ma podłoże autoimmunologiczne, gdzie układ odpornościowy wyzwala szkodliwą odpowiedź w kierunku nerwów, przyczyniając się do ich postępującego niszczenia! Choroba rozwija się bardzo szybko, w ciągu kilku dni, tygodni — u Maksia to były godziny. Wobec braku poprawy stanu zdrowia zastosowano oczyszczanie osocza oraz wlewy dożylne immunoglobulin, aby zahamować aktywność niepożądanych autoprzeciwciał i zatrzymać reakcje zapalne. W wyniku podjętego leczenia następuje powolna poprawa stanu zdrowia. Obecnie Maksio jest od intubowany, oddycha samodzielnie i przebywa na oddziale neurologii dziecięcej w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie jest nadal leczony. Choroba ta jest bardzo bolesna, a powrót do zdrowia jest długotrwałym procesem, w którym podstawą jest regularna rehabilitacja. To wymaga ogromnych środków finansowych, które potrzebne są już w tej chwili, aby Maksio mógł skupić się na regenerowaniu organizmu w procesie zdrowienia... Zwracamy się dziś do Ciebie z serdeczną prośbą, aby wspomóc Maksia w drodze powrotu do zdrowia. To wszystko stało się tak nagle...  Chcielibyśmy móc z nim wyjść na powietrze, znów beztrosko planować atrakcje wraz z rodzeństwem. Po prostu wrócić znów razem z nim do jego dzieciństwa!  Rodzice Maksia Joanna i Krzysztof 

25 685 zł
Klaudia Maruszewska
10 dni do końca
Klaudia Maruszewska , 16 lat

Walka z czasem trwa… NIE MOŻNA przerwać rehabilitacji!

Kochani, powracam do Was po ponad dwóch latach intensywnej pracy i ogromu łez. Moja Klaudia cały czas kontynuuje ciężką i wymagającą rehabilitację – to prawdziwa bohaterka! Pragnę podziękować za to, co robiliście dla córki! Dla tych, którzy wspierają ją od samego początku i dla tych, którzy może pierwszy raz tutaj trafili, chcę przypomnieć troszkę faktów z naszego życia. Nasza historia:  Klaudia urodziła się z niezwykle rzadkim zespołem Wolfa-Hirschhorna. Choroba ta, to ogrom wad i nieprawidłowości w rozwoju zarówno fizycznym, jak i psychicznym dziecka.  W wieku 9. miesięcy córcia przeszła operację na otwartym serduszku. Wówczas nie wiedziałam, czy moje dziecko powróci w moje ramiona i ponownie będę mogła ją utulić. Udało się! Płakałam nad jej łóżeczkiem ze szczęścia.  Korekta stóp końsko-szpotawych, gipsowanie, ortezy, a następnie specjalistyczne wkładki i obuwie: to była długa droga do pierwszych kroków Klaudynki. Radość jednak nie trwała zbyt długo… Kolejnym nagłym ciosem była padaczka, która uderzyła nagle, bez uprzedzenia. Seria napadów odebrała nam zbyt wiele, ale walczyłyśmy dalej. Leki na szczęście pomagają, a terapia logopedyczna, terapia ręki i psychologiczna przynoszą efekty. Choroba jednak nigdy nie odpuszczała. Klaudia przeszła również operację oczu z powodu dużego zeza rozbieżnego. U mojego skarba zdiagnozowano także pogłębiającą się skoliozę i kifozę. Wykryto również zagrożenie podwichnięcia lewego stawu biodrowego, a na bliższej kości strzałkowej i piszczelowej prawej wykryto zmianę w postaci nowotworu niezłośliwego (dysplazję włóknistą). Okres dojrzewania okazał się być bezlitosny, a mój świat kolejny raz runął w gruzach! Klaudia bez systematycznej rehabilitacji nie ma szans na sprawność! Rehabilitacja, noszenie gorsetu, odpowiednie wkładki specjalistyczne, to coś, co tworzy całość. Jest w tym wszystkim nadzieja i dzięki cudownym ludziom, którzy pracują z Klaudią i jej samej, ta nadzieja we mnie nie umarła.  Córka ma już skończone 15 lat, a według genetyka miała nie dożyć 2. roku życia. A jednak! Każdego dnia pokazuje, jak bardzo chce żyć i ile drzemie w niej siły!  Nie możemy teraz przerwać rehabilitacji, bo byłby to wyrok dla Klaudii. Nie możemy się poddać, gdy na końcu tej ciężkiej pracy widać sukces. Brak rehabilitacji wiąże się z inwazyjną operacją, która zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko… Bez Waszej pomocy sama nie dam rady opłacić wszystkich zajęć, a moja córka nie osiągnie kolejnych sukcesów. Proszę o pomoc, proszę o nadzieję… Mama

25 451,00 zł ( 36,51% )
Brakuje: 44 252,00 zł
Sylwester Barcicki
Sylwester Barcicki , 70 lat

Kolejne choroby odbierały mi sprawność, ale wciąż się nie poddaję..

Przez tyle lat nie było mi łatwo w życiu. Kolejne diagnozy w końcu zaczęły mnie przygniatać i nie pozwoliły spojrzeć na przyszłość w jasnych barwach. Cukrzyca, nadciśnienie, ból kręgosłupa, niewydolność serca, a na końcu jeszcze udar… Straciłem zdrowie i możliwość normalnego funkcjonowania, a razem z nimi również nadzieję na jakąkolwiek poprawę. Czynności, które kiedyś wydawały mi się błahostką dziś są dla mnie nieosiągalne, zupełnie niemożliwe do wykonania. To świadomość, która przeraża mnie każdego dnia… Z powodu powikłań cukrzycowych i przebytego zakażenia straciłem nogę. W tym samym momencie moje życie właściwie się zatrzymało. Podjąłem walkę i od wielu lat staram się o jak największe postępy podczas rehabilitacji, ale wiele rzeczy wciąż mnie przerasta. Kiedy korzystam z aktualnej protezy, nie mogę jednocześnie używać rąk, ponieważ podpieram się na kulach. Coś udaje się, ale zawsze kosztem czegoś. Nie poddaję się jednak, bo wierzę, że moja praca i wysiłek, który wkładam w codzienną walkę w końcu przyniosą poprawę.  Od kiedy pamiętam starałem się być jak najbardziej samodzielny, dlatego teraz tak bardzo boli mnie myśl, że inne osoby muszą się mną opiekować i pomagać mi w prostych czynnościach. Aby móc sprawnie funkcjonować potrzebuję lepszej protezy, takiej, która zapewni mi stabilną i poprawną pozycję stojącą. Nigdy nie sądziłem, że moim największym marzeniem będzie to, by móc samodzielnie przygotować posiłek, wziąć kąpiel czy po prostu wyjść z domu, ale życie wystawiło mnie na tę potworną próbę i z całych sił staram się wszystkiemu sprostać.  Zakup specjalistycznej protezy przekracza moje możliwości finansowe i samodzielnie nie jestem w stanie uzbierać potrzebnej kwoty. Nie chcę jednak tracić szansy na samodzielność, dlatego bardzo Was proszę o pomoc. Wierzę, że dzięki wsparciu uda mi się wywalczyć lepsze jutro… Sylwester

25 421,00 zł ( 14,68% )
Brakuje: 147 707,00 zł