Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bohdan Kravchuk
Pilne!
Bohdan Kravchuk , 10 lat

Boguś w starciu z guzem mózgu❗️Nie pozwól przerwać leczenia!

PILNE! Kończą się środki na leczenie ratujące życie Bogusia! To jedyna szansa dla chłopca... Terapia działa, ale teraz stoi pod znakiem zapytania – skończyły się środki, a kolejny przelew do kliniki musi wyjść już w marcu... Zrozpaczona mama chłopca błaga o ratunek! "Gdy pół roku temu wyruszaliśmy na leczenie do Włoch, do szpitala Bambino Gesu, wyrywaliśmy naszego synka ze szponów śmierci. To było możliwe tylko dzięki Wam – ludziom o ogromnych sercach, którzy postanowili uratować mojego synka! W tamtym krytycznym czasie leczenie w Polsce nie przynosiło już rezultatów. Każda kolejna chemioterapia zawodziła. Każdy kolejny rezonans był gorszy od poprzedniego. Guz mózgu zabierał nam ukochane dziecko. Włochy były jedyną szansą. I Bohdanek wykorzystał ją najlepiej, jak to możliwe! Nasz synek rozpoczął tam specjalistyczną terapię, która daje szanse na zdrowie. Na życie! Kilka miesięcy leczenia minęło błyskawicznie. To leczenie jest również bardzo ciężkie i nieprzewidywalne. Pod koniec zeszłego roku Boguś przeszedł ciężkie zakażenie spowodowane bakterią w wejściu centralnym. Był na intensywnej terapii, musiał przejść zabieg chirurgiczny. Miał toczoną krew i dostawał mocne antybiotyki. Jak ciężkie chwile za nami to tylko Pan Bóg wie... Ale synek wyszedł z tego obronną ręką! Cały czas walczy. Mamy nadzieję, że złe, najcięższe dni za nami! Bohdanek w połowie stycznia miał już pierwszy kontrolny rezonans w trakcie terapii ratującej mu życie. I wyniki, po raz pierwszy od ponad roku, są w końcu optymistyczne! Nasz synek dzięki celowanemu i specjalistycznemu leczeniu zaczyna wygrywać z chorobą! Po raz pierwszy zaświeciło dla nas słońce. Uwierzyliśmy, że możemy wygrać… Niestety, z tymi dobrymi wiadomościami przyszły również te, które spędzają nam sen z powiek. Do tej pory dzięki pomocy tysięcy darczyńców opłaciliśmy pierwsze pół roku leczenia. Dziś już wiemy, że trzeba je przedłużyć o kolejne pół roku. To oznacza, że będziemy musieli zebrać kolejne ok. 400 000 zł… Dla nas to kwota niewyobrażalna. Pękają nam serca, bo wiemy, że w końcu, po wielu miesiącach poszukiwań znaleźliśmy dla naszego synka leczenie, które działa. A teraz boimy się tak strasznie, że nie będziemy mogli go kontynuować! Nasz synek ma dopiero 7 lat, a już przyszło mu się mierzyć ze śmiertelnym wrogiem – rozlanym i nieoperacyjnym guzem mózgu! Dostał szansę jedną na milion – udało się znaleźć celowane leczenie, które DZIAŁA! Które w końcu zatrzymało wzrost guza… W Polsce metody leczenia się wyczerpały, ale włoscy lekarze mają do dyspozycji zupełnie inne leki. Leki, które w końcu dały nam nadzieję na to, że Bohdan będzie żył! Rozmowa z naszą panią doktor prowadzącą daje nam nadzieję. Rokowania są dobre! Niestety, leczenie potrwa kilka miesięcy i nie będzie można go przerwać na żadnym etapie. Nie możemy pozwolić na to, żeby te efekty zaprzepaścić i przerwać leczenie. Bo przerwa dla naszego synka oznacza śmierć. Nie możemy dać jej wygrać, w momencie, gdy nadzieja na powrót do zdrowia jest tak blisko… Błagamy, pozwólcie nam walczyć dalej. W ciągu miesiąca musimy wpłacić na konto szpitala pieniądze na kolejne pół roku leczenia. Bez tego mój synek nie ma szans. Bez tego umrze... Błagam o pomoc. Błagam, bo wiem, że sama go nie uratuję... Mama ➡️ Brygada Bohdana kontra guz mózgu – licytacje ➡️ Strona na FB: Bohdan walczy z nowotworem *Kwota zbiórki jest szacunkowa. Obejmuje koszty leczenia w Rzymie, przeloty, rehabilitację i sprzęt rehabilitacyjny oraz leczenie w Polsce. Walka z guzem mózgu jest trudna, dużo rzeczy może się zmienić po drodze – o zmianach kosztów leczenia będziemy Was informować na bieżąco. 

36 675,00 zł ( 17,23% )
Brakuje: 176 090,00 zł
Marcin Cybul
Marcin Cybul , 34 lata

Młodego męża i tatę niszczy okrutna choroba... Daj mu szansę na życie!

Niedługo zostanę ojcem. Marzę, by trzymać moją córeczkę w ramionach, być dla niej oparciem i pokazywać otaczający świat. Być tatą o jakim każdy marzy. Niestety, moja choroba postępuje w zastraszającym tempie, a ja jestem po prostu przerażony… Boję się, że przykuje mnie do łóżka już na zawsze.  W 2009 roku po raz pierwszy usłyszałem diagnozę – stwardnienie rozsiane. Choroba postępowała szybko, ale ja cały czas wierzyłem, że uda mi się zahamować jej skutki. To, co zaczęło się dziać ze mną kilka lat później, działało lawinowo. Po nietrafionej terapii straciłem kompletnie orientacje nad swoim ciałem. Przestałem jeździć samochodem, czułem się coraz gorzej. Od 2016 rok poruszam się na wózku inwalidzkim i moja egzystencja jest w pełni uzależniona od pomocy innych osób. Mimo ciężkiej choroby znalazłem w sobie siłę i motywację, by stworzyć rodzinę i tym samym spełnić swoje największe marzenie. W 2019 roku wziąłem ślub – wspominam to jako najważniejsze i najlepsze wydarzenie w moim życiu. A teraz żona pod swoim sercem nosi naszą córeczkę… Wydawać by się mogło, że jestem szczęściarzem. Niestety moje szczęście wypiera ogromny ból choroby!  Odkąd dowiedziałem się o diagnozie, moje życie to walka z czasem. Codziennie miewam gonitwę myśli o tym, co będzie dalej. Jak będzie wyglądała moja przyszłość? Jak szybko choroba będzie postępować? Tysiące pytań, tak mało odpowiedzi… Boję się całkowitej utraty sprawności. Myśl, że mogę zupełnie stracić samodzielność, przeraża mnie najbardziej. Mam dopiero 31 lat. Przede mną jeszcze niemal całe życie. Życie, które możesz pomóc mi uratować. Pomimo stosowanych metod leczenia mój stan się pogarsza. Jestem całkowicie zależny od innych – żony, rodziców, brata. Nie jestem w stanie się sam ubrać, czy umyć. Coś, co inni ludzie robią bez większego namysłu, dla mnie jest jak zdobycie największych górskich szczytów. Trafienie łyżką do ust graniczy z cudem, a zrobienie herbaty stało się po prostu niemożliwe.  Jedyne korzystne efekty przynosi rehabilitacja, która jest bardzo ważna w łagodzeniu skutków postępowania SM. Niestety rehabilitacja refundowana przez NFZ jest niewystarczająca. Aby spowolnić skutki choroby, potrzebuję bardziej intensywnej i niezwykle kosztownej terapii. Twoja pomoc da mi nadzieję na wyrównaną walkę z chorobą. To iskierka, która trzyma mnie przy życiu – a żyć mam dla kogo! Marcin

70 013 zł
Szymon Oziomek
Szymon Oziomek , 6 lat

Rehabilitacja – jedyny lek dla Szymonka. Prosimy, pomóż!

Już w drugiej dobie życia lekarze stwierdzili u Szymka wrodzone zapalenie płuc, a zaraz potem wirus cytomegalii. Czuwałam przy synku cały czas, ukrywając łzy i strach związany z pytaniami, co będzie dalej...  Dzisiaj wiem jedno – aby walczyć o jego sprawność, konieczna jest intensywna, regularna rehabilitacja! Prosimy o pomoc, abyśmy mogli zapewnić ją synkowi! Zaraz po narodzinach lekarze podłączyli Szymka pod specjalną aparaturę, aby mógł swobodnie oddychać. Tak uratowano jego życie… Ze szpitala, w którym się urodził przetransportowano go karetką do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie natychmiast rozpoczęło się leczenie oraz kolejne szczegółowe badania. Wykonano między innymi rezonans główki, którego wynik niestety był zły. Okazało się, że synek ma asymetrię półkul mózgu, liczne zwapnienia i torbiele. Wirus zaatakował też oczka. Pani doktor stwierdziła, że ma wzmożone napięcie mięśniowe i asymetrię ciała. Diagnozy spadały jedna po drugiej… Dzisiaj Szymek ma 3 latka. Porusza się samodzielnie, ale w nieprawidłowym wzorcu ruchowym jego chód jest asymetryczny, nie utrzymuje kontaktu pięty z podłożem. Ma zaburzenia równowagi, osłabienie siły mięśniowej lewej strony ciała, opóźnienie psychoruchowe i zaburzenia komunikacji. Szymon wymaga stałych zajęć fizjoterapeutycznych, neurologopedycznych terapii ręki, terapii z psychologiem. Ponieważ mowa Szymonka jest opóźniona,  zdecydowaliśmy się na zakup komunikatora, aby móc się z nim porozumieć. Obecnie wypowiada pojedyncze słowa i wyrazy dźwiękonaśladowcze. Wierzymy, że jeszcze nadejdzie dzień, kiedy Szymek sam do nas podbiegnie i sam wyciągnie w naszą stronę rączki. Wierzymy, że w przyszłości będzie samodzielny. Rehabilitacja to jedyny lek, który może do tego doprowadzić, dlatego prosimy Cię, pomóż nam go zdobyć. Rodzice

2 971,00 zł ( 5,53% )
Brakuje: 50 689,00 zł
Agata Radzymińska
Agata Radzymińska , 61 lat

Wypadek w dniu urodzin prawie zabrał jej życie… Prosimy o pomoc❗️

Urodziny to wyjątkowy dzień. Świętowanie, tort i czas, który staramy się spędzić razem z najbliższymi. Nasza mama w ten dzień stoczyła walkę o życie! 5 listopada, w dniu swoich urodzin, jechała stałą trasą do pracy. Nagle wydarzył się wypadek, auto mamy dachowało. Jeszcze na miejscu podjęto reanimację. Moja mama była na skraju śmierci… Śmigłowcem została zabrana do szpitala. Dzięki natychmiastowej pomocy mama przeżyła, ale…  Usłyszeliśmy od lekarzy wyrok. Czterokończynowy niedowład…  Mamę czeka długa, wymagająca rehabilitacja! Mimo wszystko ma w sobie dużo pokory i wdzięczności za to, że jest wśród nas. To niezwykle pozytywna i bojowo nastawiona kobieta. Ale całe swoje życie spędziła aktywnie. Nie poddawała się w dążeniu do wyznaczonych celów. Nie miała czasu na odpoczynek… A teraz po ponad miesiącu na oddziale intensywnej terapii nasza mamusia walczy o sprawność.  Niestety, ze względu na panującą wtedy pandemię, prawie wszystkie oddziały rehabilitacyjne w ramach NFZ były niedostępne. Z tego względu mama przebywa w ośrodku w Konstancinie. Koszt rehabilitacji w tym miejscu to 17 tysięcy złotych miesięcznie.  Cena jednak nie gra roli, gdy intensywna rehabilitacja przynosi efekty. Nasza mama to najsilniejsza kobieta na całym świecie. Codziennie walczy o sprawność motoryczną. Rozmawiamy godzinami, wszystko dobrze pamięta, od pierwszego przebudzenia recytuje swój pesel! Pozostaje niestety kwestia sprawności jej nóg i rąk. Za każdym razem powtarza – chcę się do Was przytulić! Mama bardzo potrzebuje powrotu do swojego normalnego życia. Zawsze otaczała się ludźmi, nigdy nie była samotna. Jej praca wymagała od niej kontaktu z drugim człowiekiem. Uwielbia towarzystwo, zawsze dbała o najbliższych, w szczególności o swoje wnuki. Kiedy tylko kończyła pracę, przyjeżdżała i zabierała ich na swoją działkę. To była jej ulubiona aktywność. Nigdy nie mówiła, że jest zmęczona, zawsze zaradna i kompetentna w każdej dziedzinie. Żona, mama i babcia na medal!  Bardzo ją kochamy i chcemy jej samodzielności. Niestety leczenie, które przynosi tak widoczne efekty, jest dla nas zbyt kosztowne… Wiemy, że na tym świecie jest wiele dobrych ludzi, którzy znają Agatę lub czytając jej historię, otworzą swoje serca. Mama przeszła wiele cierpienia, nie poddała się i codziennie walczy. Ona po prostu zasługuje na szansę. Z góry dziękujemy za każdą, nawet najmniejsza pomoc! Mąż, córki Milena i Ania oraz stęsknione wnuki Leonard, Ludwiś i Klara     Media o wypadku: naszamlawa.pl – Wypadek na DK7

4 588,00 zł ( 4,86% )
Brakuje: 89 625,00 zł
Alicja Czubińska
11 dni do końca
Alicja Czubińska , 61 lat

Nowotwór odebrał mi tatę, teraz próbuje zabrać mamę❗️ Proszę, pomóż mi ją ocalić

Zaczęło się gorszego samopoczucia, silnego bólu głowy, utraty świadomości i zimnych potów – skończyło diagnozą guza prawej półkuli mózgu. Glejak IV stopnia. Ten koszmar trwa już od półtora roku, ale my się nie poddajemy. Mama dostała natychmiastowe skierowanie na operację, podczas której całkowicie usunięto guz. Zaplanowano leczenie skojarzone – chemioterapia i radioterapia. Niestety, ledwo dwa tygodnie po operacji mama ponownie trafiła do szpitala, ponieważ pojawiła się padaczka pooperacyjna oraz lewostronny niedowład.  W wyniku naświetlań i zażywanych leków nastąpił obrzęk mózgu, a naświetlania spowodowały odczyn popromienny I stopnia. Mama była w bardzo ciężkim stanie. Zupełnie nie przypominała siebie – straciła włosy, była cała opuchnięta od sterydów, wycieńczona psychicznie i fizycznie przestała wierzyć i walczyć z chorobą. Nieważne, że jestem dorosła – to moja mama. Serce mi pękało, gdy widziałam ją coraz słabszą, wymęczoną atakami padaczki. Aby zapewnić jej opiekę i wsparcia, mama zamieszkała z nami. Bywały dni gorsze i lepsze. Najgorszym czasem był okres, w którym zachorowała na COVID- 19. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Była nieprzytomna, ataki padaczki występowały seriami. Baliśmy się dniem i nocą, a każdy telefon budził panikę.  Do dziś nikt nie potrafi wytłumaczyć tego co się działo później. Ku zdumieniu wszystkich mama się wybudziła, saturacja się poprawiła, zaczęła powoli siadać, stawać na nogi! Wkrótce zaczęła chodzić, co zwiększało jej samodzielność. Dla nas to prawdziwy cud, który motywuje do walki o mamę! Największą przeszkodą są teraz ogromne koszty leczenia. Oprócz chemioterapii codziennie przyjmuje tony leków: sterydy na obrzęk mózgu, leki przeciwpadaczkowe, leki moczopędne, uspokajające, przeciwwymiotne, leki osłaniające żołądek i wątrobę, witaminy. Nie mogę dopuścić do sytuacji, gdzie brak środków finansowych uniemożliwi dalsze leczenie. Jednak nasze zasoby są na granicy, koszty przekraczają znacznie nasze zarobki. Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają. Mogą dać życie – to o wiele więcej… Siedemnaście lat temu mój ukochany tata zmarł przez raka płuc. Ten dramat powrócił, dlatego zrobię wszystko, by nowotwór nie zabrał znowu najważniejszej osoby. Każde wsparcie to czas i nadzieja na bycie razem. Kamila

1 935 zł
Antoni Staśkiewicz
Antoni Staśkiewicz , 66 lat

Nieszczęśliwy upadek zniszczył życie Antoniego - pomóż!

Sport i kolarstwo było całym życiem Antoniego. Żadna trasa nie była mu straszna, czy to na zawodach, czy też podczas urlopowej przejażdżki. Antoni nie potrafił rozstać się ze swoim rowerem. Poświęcał pasji tak naprawdę wszystko. Gdyby nie kontuzja, która przydarzyła się wiele lat temu, Antoni pewnie dalej pędziłby na swoim dwukołowcu. Niestety już wtedy z powodu komplikacji zdrowotnych musiał pożegnać przygodę z zawodowym kolarstwem. Gdy na szali leży zdrowie i sprawność nie ma jednak wyboru. Czasem musimy poświęcić coś równie dla nas ważnego, jak właśnie w przypadku Antoniego - ukochany sport. Nie sądziliśmy jednak, że los może okazać się dla niego jeszcze straszliwszy… To miał być spokojny dzień, jak każdy. Antoni wybrał się na zakupy do pobliskiego sklepu, ale gdy wychodził z budynku, poślizgnął się i przewrócił. W szpitalu, po wstępnych badaniach, przyszedł czas na zatrważającą informację - podejrzenie złamania kręgosłupa! Na domiar złego podczas pobytu na oddziale u Antoniego stwierdzono COVID-19, co dodatkowo pogorszyło jego stan. Pojawiły się również odleżyny, które uniemożliwiły po czasie rozpoczęcie rehabilitacji. Byliśmy załamani tym, jak wszystko się potoczyło i w jak trudnych okolicznościach znalazł się Antoni.  Przyszedł w końcu czas na stopniowy powrót do sprawności, a my stoimy przed kolejną barierą - tym razem finansową. Antoni potrzebuje teraz regularnej i intensywnej rehabilitacji, aby podjąć walkę o sprawność, a my sami nie damy rady uzbierać potrzebnych środków. Całym sercem prosimy Was o wsparcie!  Rodzina Antoniego 

8 942,00 zł ( 25,01% )
Brakuje: 26 803,00 zł
Filip Rychlewski
Filip Rychlewski , 9 lat

Nieustannie walcząc o lepsze jutro! Pomóż Filipkowi!

Los rzucił na nas diagnozę, na którą nie byliśmy gotowi, a było to w 2018 roku. Od tego czasu szukamy rozwiązań, by nasz synek mógł się normalnie rozwijać. Filipek w lipcu tego roku skończy 7 lat i o ile poradnia psychologiczno-pedagogiczna razem z nami i specjalistami zdecydują, że Filipek odnajdzie się w pierwszej klasie i da sobie tam radę to od września 2022 nasz synek pójdzie do pierwszej klasy. Z miesiąca na miesiąc wydatki rosną – wizyty w specjalistów terapeutów, dodatkowe zajęcia to nasza codzienność. Widzimy że terapię przynoszą efekty, synek robi postępy. Bardzo chcemy kontynuować zajęcia. Niestety ze względów na koszty nie jesteśmy w sami w stanie zapewnić ciągłości leczenia. Rozwój psychoruchowy Filipka uległ poprawie. Wydłużyła się koncentracja uwagi, wzbogacił się słownik mowy czynnej i biernej oraz nastąpiła poprawa modulacji sensorycznej w obrębie zmysłu przedsionkowo-proprioceptywnego i dotykowego. Nadal ma osłabione napięcie mięśniowe hipermobilność i trudności z planowaniem motorycznym. Filip wymaga dostarczania wrażeń sensorycznych w celu normalizacji przetwarzania sensorycznego, rozwoju praksji w obrębie motoryki małej, dużej oraz sfery orofacjalnej, a także wydłużenia czasu koncentracji uwagi. Dlatego ważne jest kontynuowanie zajęć. Synek także uczęszcza na trening umiejętności społecznych oraz alpakoterapię. Bez waszej pomocy nie dalibyśmy rady mu tego zapewnić. Prosimy was o dalszą pomoc. Liczy się każda złotówka.  Z góry dziękujemy i pozdrawiamy. Rodzice Filipka _______________________________ Filipa możesz wesprzeć również przez licytacje ➡️ KLIK

9 660,00 zł ( 50,44% )
Brakuje: 9 488,00 zł
Piotruś Sikorski
Piotruś Sikorski , 3 latka

Aby choroba Piotrusia nie odebrała mu szans na przyszłość - pomóż!

Piotruś to nasze trzecie dziecko. Urodził się z Zespołem Downa. Jest to zaburzenie rozwojowe powstające na skutek obecności dodatkowego, nadprogramowego 21 chromosomu. Tę chorobę diagnozuje się średnio u 1 na 700 noworodków. Piotruś obecnie jest rehabilitowany w Bydgoszczy, gdzie dojeżdżamy co drugi dzień ok. 80 km w jedną stronę. Tylko tam znaleźliśmy fizjoterapeutów, którzy prowadzą rehabilitację synka metodą Vojty oraz Bobath. Są już widoczne pierwsze efekty rehabilitacji. Gdy synek skończył roczek był już w stanie usiąść, a w 14. miesiącu zaczął raczkować. Teraz pracujemy nad tym, aby wzmocnić mięśnie jego brzuszka oraz nóżek, aby mógł i miał szansę samodzielnie się poruszać. Oprócz rehabilitacji jeździmy na wizyty do wielu specjalistów: neurologa, endokrynologa, hematologa czy kardiologa. W poradni audiologicznej, po wykonanym ostatnio badaniu okazało się, że Piotruś ma niedosłuch. Przed nami kolejne badania i wizyty u kolejnych specjalistów. Dzieci z trisomią 21 wymagają odpowiedniego odżywiania i suplementacji, która dodatkowo umożliwia lepszy rozwój. Nasze wydatki związane z walką o zdrowie i sprawność Piotrusia niestety zdają się nie mieć końca... Z całego serca prosimy o pomoc i wsparcie dla Piotrusia! Wdzięczni rodzice

4 763 zł
Bartłomiej Koszczyc
Bartłomiej Koszczyc , 7 lat

By mieć lepszą przyszłość w zasięgu ręki! Wesprzyj Bartusia!

To już prawie 5 lat od kiedy usłyszałam diagnozę - mózgowe porażenie dziecięce. Wkrótce dołączyły problemy ze słuchem, które dziś się obustronnym głębokim niedosłuchem. W przypadku dzieci takich jak Bartuś, rehabilitacja to podstawa. Każdy, niewykorzystany dzień wiąże się z utratą wypracowanych efektów. Mój synek będzie musiał być rehabilitowany do końca życia, że tego nie zmienię, ale mogę stworzyć mu warunki ułatwiające funkcjonowanie. Jedną z nich jest możliwość samodzielnego poruszania się na wózku aktywnym. Co prawda obwiałam się, że "jak już usiądzie na wózek, to z niego nie wstanie". Dziś wiem, że jest to najlepsze rozwiązanie dla Bartusia, bo nareszcie będzie mógł się oderwać od mamy.  Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w uzbieraniu środków na wózek inwalidzki aktywny, na rehabilitację oraz turnusy rehabilitacyjne. Nasze możliwości finansowe to kropla w morzu potrzeb i zwyczajnie sami im nie podołamy. Bartuś od początku pokazuje nam, że "chcieć to móc", nie wpisując się w różne diagnostyczne prognozy. Pomimo głębokiego niedosłuchu, mówi do mnie "mama". Gdy puszczam mu piosenki, widzę jak się cieszy i próbuje po swojemu śpiewać. Każdy jego minimalny nawet postęp budzi ogromną nadzieję i radość. Najmniejszy sukces wywołuje na jego buzi ogromny uśmiech. Dla tego uśmiechu jesteśmy wiele zrobić. Bartuś jest jeszcze małym chłopcem, dzieckiem. Ale czas szybko leci i jeśli nie będziemy kontynuować działań rehabilitacyjnych jego stan może prędko się pogorszyć. Musimy dołożyć wszelkich starań, by uniknąć dramatycznych skutków porażenia mózgowego, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie. rodzice Bartusia

16 745,00 zł ( 62,21% )
Brakuje: 10 170,00 zł