Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paweł Ciura
Paweł Ciura , 43 lata

Paweł nie chce się już bać o kolejny dzień!

Mam 40 lat i od ponad 11 lat choruję na cukrzycę typ 1 - insulino zależną. W listopadzie zeszłego roku, ze względu na wysoki cukier, po raz kolejny wylądowałem w szpitalu. Po przeanalizowaniu mojego stanu zdrowia i rozmowie z lekarzem doszedłem do wniosku, że aby żyć bez strachu o kolejny dzień, najlepszym rozwiązaniem będzie pompa insulinowa. Pompa da mi nadzieję na opanowanie choroby i codzienność bez kolejnych powikłań.  Cukrzyca to jedna z najbardziej podstępnych chorób. Nie boli, ale z czasem zabiera nogi, oczy, nerki aż w końcu życie. Niekontrolowana szybko prowadzi do tragicznych skutków. Mam kochaną żonę i wspaniałe dzieci. Pragnę dla nich żyć i być sprawnym jak najdłużej. Nie mogę pozwolić, by cukrzyca odebrała mi samodzielność. Nie chcę, by zabrała dotychczasowe życie, które tak bardzo kocham. Niestety, koszty leczenia są ogromne. Leki, sprzęt medyczny generują rocznie ogromne koszty. Nie jestem już w stanie sam opłacić niezbędnego sprzętu. Twoja pomoc da mi szansę na wyrównaną walkę z chorobą! Paweł

1 908,00 zł ( 14,99% )
Brakuje: 10 816,00 zł
Jadwiga Kękuś
Jadwiga Kękuś , 64 lata

Jadwiga znów pragnie cieszyć się życiem! Daj szansę na powrót do sprawności!

Cieszyłam się życiem i byłam pełna energii oraz planów na przyszłość. Mam 62 lata, nazywam się Jadwiga i do początku 2021 roku żyłam w pełnym napięciu. Napięciu mieszanki szczęścia i niepewności, radości i troski. Wszystkimi uczuciami, które targają serce matki, która żeni syna. 7 sierpnia — ślub, wesele, goście... Było cudownie. Byłam taka szczęśliwa... Niestety 3 dni później, 10 sierpnia 2021 r. leżałam już na stole operacyjnym.  Miałam zawał mózgu, było tak źle, że lekarze nie dawali mi żadnej szansy. To koniec. 5 dni trwała walka o moje życie. 6 dzień — stan się ustabilizował, lekarze powiedzieli, że będę żyć! Ale czy na pewno? Powikłania są rozległe. Niedowład prawostronny twarzy, oka, ręki i nogi. Afazja globalna. Nieodwracalne zmiany w lewej półkuli mózgu, zniszczone ośrodki mowy i zrozumienia. W dodatku po 15 dniach na oddziale skierowano mnie na rehabilitację neurologiczną, na której po 3 tygodniach wybuchła epidemia COVID i zostałam zarażona. Znowu szpital i walka o życie. Mieszkamy na piętrze w domku jednorodzinnym, na dole kuchnia, u góry pokoje. Nic nie jest przystosowane do sytuacji, w której się znalazłam, więc leżę w łóżku, bądź siedzę na wózku przy oknie. Ktoś przychodzi i coś ze mną ćwiczy 5 razy w tygodniu po 45 min. Nie wiem, co się dzieje i nie wiem, co się będzie działo. Czy ja jeszcze żyje? Nie wiem... Wiem za to na pewno, że potrzebuje pomocy! Pojawiła się szansa dla mnie na turnus rehabilitacyjny w Krakowie. Pod okiem rehabilitantów mam szansę poprawić swój stan. Potrzebuję na to środków finansowych, bo nie jest niestety refundowany. Każda wpłata się liczy.  Jadwiga

1 165,00 zł ( 1,2% )
Brakuje: 95 176,00 zł
Michał Dziedzic
Michał Dziedzic , 11 lat

Małe życie jest piekłem bólu❗️Operacja to dla Michałka jedyny ratunek - pomocy!

Cierpienie niszczy życie małego Michałka! Ból kończy każdy dzień, sprawia, że nieprzespane są też noce... Bolą potwornie nóżki, bolą stawy, a chore ciało Michałka krzyczy.o ratunek! Operacja jest jedynym ratunkiem - prosimy, pomóż! Mama Michała - Edyta: Każdy dzień mojego dziecka kończy się bólem... Boli w ciągu dnia, boli wieczorem, rano... W nocy nie śpimy - Michałkowi dokucza przeszywający ból stawów. Rano synek ma bardzo duży problem, żeby wstać na własne nogi. Musi się najpierw ostrożnie rozruszać, aby nie zacząć dnia od bolesnego w skutkach upadku na podłogę. Ręce oraz nogi nie pracują prawidłowo... Upadając, nie jest w stanie ochronić się rękami. Od krzywego kręgosłupa bolą też plecy. Misiek musi położyć się do łóżka kilka razy dziennie, aby odpocząć. Gdy byłam w trzecim miesiącu ciąży, lekarz powiedział, że widzi u dziecka wiele nieprawidłowości… Nie dawał mi szans, że moja ciąża przetrwa. Że Michałek przeżyje. Nie chciał dać mi nawet terminu porodu… Z czasem usłyszałam od lekarzy, że nie widzą rąk i nóg... Synek bardzo mało poruszał się w brzuchu, więc twierdzono, że po urodzeniu będzie dzieckiem leżącym. Ciąża nie była pięknym czasem, była koszmarem. Płakałam przez cały czas. Nie mogłam się pogodzić z tym, że moje dziecko urodzi się chore… Bałam się o synka i o jego przyszłość, zastanawiałam się, co z nim będzie, czy da sobie radę? Lęk rósł z każdym dniem, ale tak samo moja miłość. Nie zwątpiłam w to, że synek przeżyje. Michałek przyszedł na świat 24 października 2013 roku. Leżał nieruchomo, ruszał tylko oczkami… Niczym więcej. Lekarze stwierdzili mnogie wady układu kostno – szkieletowego, wiotkość mięśni oraz wadę serca. Nie dawali szans na to, że będzie kiedykolwiek sam chodził, a nawet, że podniesie sobie sam kubek i się z niego napije. Radzili mi pogodzić się z rzeczywistością. Od razu odpowiedziałam lekarzom, że tak nie będzie, że się mylą. Gdy tylko wyszliśmy ze szpitala, rozpoczęła się walka o lepsze jutro Michała. Synek od ósmego tygodnia życia był intensywnie rehabilitowany. Robiliśmy wszystko, aby wzmocnić jego mięśnie, miał zakładane gipsy oraz ortezy na ręce i nogi, wykonywane na specjalne zamówienie. Miał zaledwie cztery miesiące, gdy przeszedł skomplikowaną operację jelit... Był w stanie agonalnym, ledwo uratowano mu życie. Jelita na szczęście podjęły pracę, ale przez kolejne dwa lata Michał zmagał się z powikłaniami. Nie rósł, nie przybierał na wadze; był to bardzo trudny czas, spędzony głównie w szpitalach, hektolitrach wylanych łez, w wieku 3,5 lat Michał postawił pierwsze samodzielne kroki.   W końcu doszliśmy do momentu, że synkowi mogła pomóc tylko operacja... Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi udało się uzbierać na pierwszy etap leczenia w Paley European Institute. W sierpniu 2018 roku Michał przeszedł skomplikowaną operację rekonstrukcji stawów kolanowych oraz prawego biodra. Następnie nóżki goiły się piętnaście tygodni w gipsach. Potem synek był intensywnie rehabilitowany, nawet kilka razy dziennie; niestety sprawiało mu to dużo bólu i cierpienia, polało się wiele łez. Uczył się stawiać pierwsze kroki, używać swoich nowych kolan. To sprawiło, że dostał szanse na lepsze życie - przede wszystkim zniknął chroniczny ból kolan, który odbierał mu chęć do życia. Zaczął oglądać świat z takiej perspektywy, co inne dzieci, co zapoczątkowało ogromny skok w jego rozwoju. Niestety, ze względu na złożoną wadę układu kostnego synka trzeba było zmienić kierunek operacji... Staw biodrowy wymagał natychmiastowej naprawy. Nie udało się wykonać założonego planu - nie zostały naprawione stawy skokowe oraz stopy. Michał rośnie, staje się cięższy, co obciążą źle zbudowane stawy oraz niepoprawnie ułożone stopy. To sprawia, że nóżki bardzo bolą. Dodatkowo trzeba wzmocnić kolana, które również rosną i wymagają poprawy. Konieczna jest kolejna operacja. Od samego początku życie Michałka to nieustająca walka o jego sprawność i zdrowie. Synek nie wie, co to beztroskie, wesołe, kolorowe dzieciństwo. Intensywna rehabilitacja, kontrole, badania, pobyty w szpitalach oraz ból stawów - to wszystko sprawia, że  Michałkowi ucieka beztroska dzieciństwa... Coraz częściej zadaje pytania, dlaczego ma takie nóżki i rączki, oraz wiele innych. We wrześniu Michał rozpoczął naukę w pierwszej klasie, nawiązał nowe przyjaźnie. Niestety, przez kumulacje problemów zdrowotnych, bóle i ogólne zmęczenie, musiał przejść na nauczanie indywidualne w domu. Przez chorobę nie może chodzić do szkoły razem z innymi dziećmi, nie ma kontaktów społecznych, których tak bardzo potrzebuje... Znów muszę prosić o pomoc, bo mój synek cierpi... Koszt operacji to ponad 160 tysięcy złotych plus rehabilitacja, sprzęt do pionizacji, ortezy, konsultacje i wizyty specjalistyczne.  Mimo że kwota jest wysoka, musimy ją uzbierać - tu chodzi o życie i zdrowie małego dziecka, które na starcie musiało zmierzyć się z potężną niesprawiedliwością losu. Na szczęście Zabieg zostanie przeprowadzony przez doktora Feldmana oraz zespół lekarzy z Paley European Instytute w Warszawie, nie musimy wyjeżdżać do USA, co znacznie zmniejszyło koszty leczenia Michałka. Wciąż jednak są ogromne.. Choroby Michała nie da się wyleczyć, ale dzięki operacjom można znacznie poprawić jego życie. Michał będzie mógł sam się przemieszczać. Będzie samodzielnym chłopcem, a w przyszłości mężczyzną. Przede wszystkim - i co najważniejsze - będzie żył bez bólu i cierpienia, które obecnie zamienia jego życie w koszmar. Proszę, spraw, aby tak się stało.

73 325,00 zł ( 27,76% )
Brakuje: 190 731,00 zł
Laura Magoń
Laura Magoń , 16 lat

Walczymy z naczyniakiem! Laurę czeka kolejna operacja!

Kilka lat temu u Laury wykryto malformację naczyniową, która powodowała bardzo silne krwotoki z nosa i jamy ustnej!  Laura przeszła 6 operacji, które spowodowały, że krwotoki ustały. Niestety – to nie koniec walki! Obecnie planowany jest zabieg chirurgiczny całkowitego usunięcia zmiany naczyniowej, co może wiązać się z implantowaniem kości i zębów szczęki. Prosimy, poznaj historię Laury i pomóż jej wyzdrowieć: O prawidłową diagnozę staraliśmy się od 2013 roku. Zdarzało się, że krwawienia ustawały, usypiając naszą czujność, po czym wracały jak bumerang w okresach osłabionej odporności i podczas wymiany zębów z mlecznych na stałe. Podejrzewano choroby immunologiczne lub zakaźne m. in. półpasiec jamy ustnej. Dopiero w 2017 roku zlecono badanie tomografem komputerowym i dopiero wtedy prawda wyszła na jaw…   Malformacja naczyniowa na podniebieniu obejmowała nasadę języka i policzek. Patologicznie wykształcone tętnice, żyły i naczynia są bardzo cienkie i delikatne. Często pękały, powodując bardzo silne krwotoki zagrażające życiu Laury!  Krwotoki to najniebezpieczniejszy objaw choroby, ale nie jedyny. Stałe zęby, zaczęły dostosowywać się do zmienionego chorobowo podniebienia. Widać było wyraźnie, że naczynia się rozpychały. Zgryz zaczął się krzywić, a twarz Laury deformować…  Malformacja powiększa się z wiekiem, dlatego konieczny był pilny zabieg embolizacji, czyli zamknięcia naczyń w klinice w Kassel w Niemczech!  Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi udało się zebrać potrzebną kwotę na rozpoczęcie leczenia. Pierwszy etap operacji zakładał zahamowanie obfitych krwotoków, które były wywołane intensywnym rozrostem zmian naczyniowych.  Do października 2021 roku Laura przeszła 6 takich operacji, które spowodowały, że krwotoki ustały. Jest to jednak początek długiego procesu leczenia, który wymaga dalszych zabiegów i konsultacji medycznych z zakresu chirurgii szczękowej. To natomiast wiąże się z kolejnymi bardzo dużymi wydatkami. Obecnie specjaliści z kliniki opracowują dalszy plan postępowania. W perspektywie jest planowany  zabieg chirurgiczny całkowitego usunięcia zmiany naczyniowej, co może wiązać się z implantowaniem kości i zębów szczęki. Dlatego ważne jest precyzyjne zaplanowanie procedur medycznych przed tak poważną operacją. Dziękujemy za wszystko, co zrobiliście dla nas do tej pory i prosimy o dalszą pomoc, by walczyć o zdrowie Laury. Rodzice Laury

17 884 zł
Zosia Matejek
Zosia Matejek , 3 latka

Zosia nie może czekać na ratunek! Potrzebuje go już teraz!

PILNE! Maleńkie serduszko Zosi woła o ratunek! Potrzebne kosztowne leczenie i rehabilitacja! Prosimy, usłyszcie nasze dramatyczne wołanie o pomoc...  ------ Nie wiedzieliśmy, że Zosia urodzi się chora. W żaden sposób nie mogliśmy się z tym oswoić, przygotować do walki… Diagnoza spadła na nas zupełnie niespodziewanie i wywróciła wszystko do góry nogami…  21 lipca 2021 roku – tego dnia na świcie pojawiła się nasza malutka, kochana i wspaniała córeczka. Spełnienie naszych marzeń i dopełnienie dużej, ośmioosobowej rodziny. Zosia ma sześcioro rodzeństwa, które z niecierpliwością wyczekiwało jej przyjścia na świat.  Wiedzieliśmy, że nasze życie się zmieni, ale czegoś takiego nie mogliśmy przewidzieć... Kiedy córeczka się urodziła usłyszeliśmy, że jest zupełnie zdrowa! Byliśmy bardzo szczęśliwi. Niestety, ta radość została nam szybko zabrana. Niecałą dobę po narodzinach Zosi jej saturacja drastycznie spadła, przez co pilnie przetransportowano ją do innego szpitala. Tam grunt osunął nam się spod stóp... Dowiedzieliśmy się, że serduszko Zosi jest śmiertelnie chore! Lekarze zdiagnozowali u niej wrodzoną wadę rozwojową pod postacią serca trójprzedsionkowego prawego z hipoplazją, a także ubytkami przegrody międzyprzedsionkowej i międzykomorowej. Byliśmy przerażeni! Słowa, które słyszeliśmy brzmiały jak wyrok. Trudno opisać słowami to, co czuje rodzic, kiedy dowiaduje się, że jego dziecko jest tak poważnie chore... Świat rozpada się na milion kawałeczków. Kolejne dni pamiętam jak przez mgłę. Usta Zosi robiły się coraz bardziej sine,  saturacja spadała, a serduszko nie miało siły pracować... Wiedziałam, że tylko operacja może uratować nasze dziecko!  W trybie pilnym Zosia została przetransportowana samolotem do Warszawy, gdzie 17 sierpnia przeszła skomplikowaną operację zamknięcie ubytku międzyprzedsionkowego łatką tkankową...  Choć operacja była bardzo poważna, zakończyła się powodzeniem. Zosia dzielnie walczyła. Z każdym dniem pokazywała nam, jak bardzo chce żyć. Jej stan powoli się stabilizował. Ona odzyskiwała siły, a my nadzieję, że wszystko się ułoży...  Po dwóch miesiącach w końcu mogliśmy wrócić do domu. I choć bardzo się cieszyliśmy, że znów jesteśmy wszyscy razem, wiedzieliśmy, że to dopiero początek. Lekarze jasno określili, że potrzebne będą kolejne zabiegi i dalsze leczenie... Już teraz nasze życie toczy się wokół ciągłych kontroli i wizyt u specjalistów. Regularnie jeździmy do Gdańska czy Elbląga wykonywać echo serca, spotykamy się z neurologiem, audiologiem, a także robimy wyczerpujące badania....  Niestety, nasze oszczędności są już na wyczerpaniu, a koszty nieustannie rosną – dojazdy do szpitali, wszelkie konsultacje, rehabilitacje, leki... Wydatków wciąż przybywa... Zrobimy wszystko, by serduszko naszej córeczki było bezpieczne, by biło jak najdłużej. Dlatego właśnie jesteśmy tu i prosimy Cię o pomoc. Wierzymy, że z Waszą pomocą będziemy w stanie uratować maleńkie serduszko Zosi.  Rodzice  

37 399 zł
Krzyś Filipiak
Krzyś Filipiak , 8 lat

Na ratunek Krzysiowi❗️Potrzebna pilna pomoc!

Nasz kochany synek Krzyś urodził się całkowicie zdrowy. Dostał 10 punktów, rozwijał się wspaniale. Tak było do ukończenia przez niego pierwszego roku życia. Potem naszą codzienność, niczym mroczna mgła, nakryło widmo choroby… Dziś walczymy o synka i prosimy o pomoc, by odzyskać ukochane dziecko! Krzyś rozwijał się wspaniale – zarówno pod względem motorycznym, jak i psychicznym. Pogodne, szczęśliwe i ciekawe świata dziecko. Spełnione marzenie każdego rodzina. Rozwijał się nawet lepiej, niż jego rówieśnicy! Zaczynał mówić pierwsze słowa, był taki mądry i radosny… A potem wszystko się skończyło. Około roczku, prawdopodobnie po przebytej infekcji,  jego rozwój nagle się cofnął, pojawiły się zaburzenia widzenia, świadomości, problemy z chodzeniem oraz napięciem mięśniowym. Przestał nas rozpoznawać! Byliśmy w szoku. W jednej chwili z energicznego malucha stał się wycofanym, zamkniętym w sobie, zupełnie obcym dzieckiem. Nie mogliśmy i nadal nie możemy się z tym pogodzić… Bardzo tęsknimy za naszym ukochanym synkiem, za tym, jaki był, za jego blaskiem, radością, uśmiechem… Niedawno w końcu zdiagnozowano, co jest przyczyną stanu zdrowia Krzysia. To autoimmunologiczne zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego! Nasz synek ma dopiero 5 lat, a choroba już zdążyła wyrządzić ogromną krzywdę w jego organizmie. Zabiera mu szansę na sprawną przyszłość, na życie! Choroba Krzysia jest wynikiem źle ukierunkowanej odpowiedzi immunologicznej. Jego organizm podczas infekcji, zamiast wirusów i bakterii, atakuje różne obszary mózgu. To zaburza funkcjonowanie neurologiczne oraz daje szereg negatywnych objawów: agresję, autoagresje, mioklonie, zaburzenia poznawcze, obsesyjno-kompulsywne oraz niekontrolowane ruchy ciała, brak mowy, brak zrozumienia mowy… Brak leczenia powoduje trwałe uszkodzenie mózgu, uniemożliwiając wykonywanie zwykłych czynności, uniemożliwiając normalne życie! Gdy już znamy przyczynę, musimy działać jak najszybciej! Jest ogromna nadzieja na zdrowie i lepsze funkcjonowanie w przyszłości naszego Krzysia. Poznaliśmy wroga, wiemy jak z nim walczyć i wygrać. Właśnie rozpoczęliśmy leczenie w Centrum Medycznym w Gdańsku, gdzie pracują wspaniali lekarze, którzy dali szansę Krzysiowi na terapię immunoglobulinami podawanymi dożylne. Niestety, koszt całego leczenia znacznie przekracza nasze możliwości finansowe, dlatego bardzo prosimy o wsparcie… Pomimo że tak krótko był z nami zdrowy, to dał się kochać całym sercem.  Poświęcimy nasze życie, aby jeszcze do nas wrócił! Bardzo Was prosimy, pomóżcie nam wygrać walkę z okrutną  chorobą i odzyskać nasze ukochane dziecko!

96 216,00 zł ( 61,96% )
Brakuje: 59 050,00 zł
Barbara Dec
Barbara Dec , 42 lata

COVID-19 przerwał szczęśliwe życie! Tylko rehabilitacja da Basi szansę na powrót do sprawności!

Nasza rodzinna tragedia rozpoczęła się listopadzie 2021 r., gdy zachorowaliśmy na COVID. Ten cichy zabójca najbardziej zaatakował moją ukochaną Basię. Szybko trafiła do szpitala, gdzie okazało się, że jej płuca są znacznie zajęte. Każdy kolejny dzień był coraz trudniejszy. Basia nie mogła oddychać, więc rozmowy były bardzo krótkie. Przyszedł dzień, w którym lekarze nie mieli wyboru i musieli podłączyć ją do respiratora i wprowadzić w stan śpiączki. Bardzo się bałem… Stan Basi oceniono na krytyczny.  8 grudnia 2021 r. dostałem wezwanie do szpitala. Pojechałem tam, mówiłem do Basi z nadzieją, że mnie słyszy. Nie wiedziałem, czy to nasza ostatnia rozmowa… Miałem nadzieję, że nie. Na szczęście tydzień po mojej wizycie stan Basi się unormował. Została przewieziona na zwykły OIOM. Lekarze mówili, że to cud, że Basia ma niewiarygodną wolę życia. I tego się trzymałem. To mi dawało nadzieję i siłę. Część aparatury została odłączona, ale organizm po COVID-19 jest tak wyniszczony, że zaczęły się kolejne zapalenia płuc. Na chwilę obecną stan Basi się poprawia. Jest świadoma, jednak nadal walczymy o poprawę i o to, by mogła wrócić do nas w pełni sił. Wiemy, że teraz najważniejsza jest rehabilitacja.  Basia przed chorobą bardzo się o wszystkich troszczyła, o rodzinę, o nasz związek. Bardzo dbała o syna, poświęcała mu mnóstwo czasu. Codzienne spacery, czytanie książek, opieka nad nami i domem… Bardzo mi tego brakuje, tej codzienności, którą człowiek docenia dopiero w takich momentach. Chciałbym, żeby Basia wróciła do domu, zajęła się swoim rękodziełem, tak jak to było dotychczas. Bardzo za nią tęsknimy… W czasach pandemii kontakt jest bardzo ograniczony. Dodatkowo stan zdrowia nie pozwala na długie rozmowy przez telefon, które mogłyby dać, choć częściowy kontakt z ukochaną.  Wszyscy, którzy ją znają wiedzą, że jest ciepłą, miłą i serdeczną osobą. Każdemu zawsze pomagała. Teraz ona potrzebuje pomocy. Wierzę, że razem nam się uda przez to wszystko przejść. Osobiście uchylę nieba, byśmy tylko znowu mogli być razem. Bardzo proszę o wsparcie, bo to jedyna droga powrotu do zdrowia dla Basi!  Paweł i syn Tristan

43 058,00 zł ( 38,41% )
Brakuje: 69 028,00 zł
Marek Konopnicki
Marek Konopnicki , 48 lat

Ból nie pozwala mi cieszyć się życiem! Proszę, pomóż!

Ponad połowę mojego życia jestem sparaliżowany. Ciężko pogodzić się z myślą, że jedna chwila brutalnie zabrała mi marzenia, nadzieje i plany. Ten jeden moment spowodował, że stałem się przykuty do łóżka, bez sił – jednak z nadzieją, że jeszcze będzie dobrze. Nadzieją, która trzyma mnie przy życiu! 18 lat temu, doznałem urazu kręgosłupa. Uszkodzenie rdzenia kręgowego w odcinku szyjnym, a w konsekwencji niedowład czterokończynowy. Ból, cierpienie, niezrozumienie. Pojawiające się inne dolegliwości niszczyły moją codzienność. Byłem załamany i rozgoryczony, ale byłem też bardzo młody i wiedziałem, że muszę walczyć o swoją przyszłość, z całych sił. Od wypadku poruszam się na wózku inwalidzkim. Mimo że nauczyłem się wykonywać na nim sprawnie codzienne czynności, to los stawia na mojej drodze kolejne przeszkody. Dodatkowo podczas kąpieli złamałem kość biodrową, przez co właściwie zostałem przykuty do łóżka. Moje nogi pokrywają odleżyny, które powodują niewyobrażalny ból!  W ostatnim czasie mój stan drastycznie się pogorszył z powodu krwotoków wewnętrznych. Odsyłają mnie od szpitala do szpitala, nikt nie jest w stanie określić jak mi pomóc, kiedy mogłaby odbyć się moja operacja. Dlatego cały czas pozostaję pod opieką hospicjum domowego.  Po latach samotnej walki wiem, że dalej sobie nie poradzę, potrzebuję pomocy... Mieszkam sam, a moja skromna renta nie pozwala na pokrycie kosztów leczenia, rehabilitacji, zakupu potrzebnych sprzętów medycznych. W tym momencie najważniejsze  dla mnie są opatrunki oraz suplementacja wzmacniająca mój organizm. Pomóż mi, proszę! Ja tak bardzo chcę żyć i cieszyć się każdym dniem... Marek

3 747 zł
Marta Jęczmień
Marta Jęczmień , 24 lata

Młoda mama walczy o sprawność i dawne życie! Pomocy!

Jestem Marta i mam 22 lata. Do tej pory prowadziłam zwyczajne, szczęśliwe życie – miałam dobrą pracę, wychowywałam synka, realizowałam sportowe pasje, snułam piękne plany i marzenia na przyszłość. Niestety, wystarczył moment, by to wszystko się zmieniło.... 13 sierpnia 2021 roku – tej daty nie zapomnę już nigdy.... To właśnie tego dnia doszło do nieszczęśliwego wypadku samochodowego i rozpoczął się mój największy koszmar...  W ciężkim stanie trafiłam do szpitala z połamaną miednicą, żebrami i bardzo poważnymi obrażeniami prawej nogi. Przez najbliższe dni lekarze dzielnie walczyli o moje zdrowie i sprawność. Niestety, mimo ich wielkiego wysiłku i starań – stan nogi był na tyle poważny, że stanowił zagrożenie dla mojego życia! Po długich konsultacjach zapadła decyzja – amputacja.  Początkowo nie mogłam w to uwierzyć. Wpadłam w panikę, a w głowie pojawiło się mnóstwo pytań: co z moim synem, jak go wychowam, jestem samotną matką, czy dam sobie radę? Załamałam się... Mam zaledwie 22 lata i tak wiele planów, marzeń... Nagle to wszystko zawisło na włosku...  Operacja została przeprowadzona po kilku tygodniach. Nogę trzeba było amputować do podudzia. Spędziłam całe dwa miesiące leżąc w łóżku. Po tym czasie rozpoczęłam nowe życie – bez nogi, na wózku, z poczuciem ogromnej straty. Długo nie mogłam się pogodzić z zaistniałą sytuacją...  Obecnie, od tych dramatycznych chwil dzieli mnie kilka miesięcy. I choć pierwszy szok minął, wciąż pozostaje pytanie „Co dalej?”. Poddanie się nie wchodzi w grę – przecież mam dla kogo żyć. Mój synek potrzebuje mamy! W dodatku to nie leży w naturze sportowca...   I choć życie po tragicznym zdarzeniu stało się zupełnie inne, a codzienne funkcjonowanie trudne i skomplikowane – staram się nie załamywać. Chcę zrobić wszystko, żeby znów w pełni opiekować się synkiem, wrócić do realizacji celów i dawnych marzeń. Szansą dla mnie jest specjalistyczna proteza, która dzięki nowoczesnym rozwiązaniom technicznym będzie w stanie zastąpić mi nogę. Niestety jej koszt jest ogromny i znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak błagać ludzi dobrego serca o pomoc! Jesteście moją ostatnią deską ratunku...  Marta

25 103,00 zł ( 28,89% )
Brakuje: 61 785,00 zł