Nie mam już sił, by zmagać się z chorobą... Pomóż mi, proszę!
Gdybym opowiadał o swoim życiu 4 lata temu, byłaby to radosna historia o fizjoterapeucie, który spełnia swoje marzenia i ambicje. Jak szybko potrafi zmienić się życie... Teraz z dawnego życia nie mam już prawie nic. Wszystko zabrały mi śmiertelne choroby... Kilka lat temu zdiagnozowano u mnie dystonię... To poważna postępująca choroba neurologiczna powodująca mimowolne skurcze mięśni. Mój stan z roku na rok się pogarsza... Myślałem, że spotkała mnie ogromna tragedia, ale nie sądziłem, że los przygotował dla mnie jeszcze kilka innych... W 2018 roku wykryto u mnie nowotwór – szpiczak mnogi. Okazało się, że za nieprzemijający ból biodra nie odpowiadało przeciążenie, a śmiertelny przeciwnik, który panoszył się w moim organizmie... Ból, który przed laty ogarnął moje ciało, dziś nie ustępuje nawet na chwilę. Leki nie pomagają, byłem już u różnych lekarzy, różnych terapeutów, słyszałem różne słowa na temat mojego bólu, tego co się działo i dzieje, brałem już garści leków, miałem różne badania. Potrzebuję dalszego leczenia i rehabilitacji... W styczniu 2022 roku los po raz kolejny postanowił rzucić mi kłody pod nogi. Moje mieszkanie strawił pożar... Teraz mieszkam z 80-letnimi rodzicami, którzy sami potrzebują pomocy. Nie mam w życiu wielkich wymagań, nie potrzebuję wielkiego domu, super samochodów, najnowszych sprzętów, super wakacji, najnowszego smartfona. Chcę po prostu godnie żyć... Mimo problemów depresyjnych wiem, że nie mogę się poddać! Potrzebuję wsparcia... Sam nie dam rady zawalczyć o siebie! Problemów przybywa! Stawką jest moje życie! Proszę, pomóż mi je ratować!