Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nikodem Żydzik
8 dni do końca
Nikodem Żydzik , 11 lat

Nikodem nie może przestać chodzić... Potrzebujemy pilnego wsparcia!

Nikodem obecnie ma 9 lat. Od samego dnia narodzin walczy o lepsze życie i o swoją sprawność. Choć każdego dnia zmaga się z wieloma przeciwnościami losu, jego uśmiech i radość z każdego sukcesu daje siłę do działania. Pragniemy wesprzeć go i choć częściowo odebrać towarzyszący każdego dnia ból. Nasz synek urodził się z zapaleniem opon mózgowo - rdzeniowych. Z tego powodu jest niepełnosprawny fizycznie i głęboko opóźniony intelektualnie. Ma również bardzo dużą wadę wzroku, nadwzroczność znacznego stopnia. Dodatkowych schorzeniem jest padaczka. Na co dzień uczęszcza do przedszkola terapeutycznego, gdzie ma zapewnioną rehabilitację. Jest pod opieką wielu specjalistów: neurologa, okulisty, lekarza rehabilitacji.  Nikodem potrafi przejść samodzielnie parę kroków. Chodzenie jest jednak znacznie utrudnione poprzez duże przykurcze bioderek i kolan. Dłuższa trasa jest dla niego tak naprawdę nie do wykonania, a bez asekuracji jest narażony na ogromne urazy.  Nikodem wymaga stałego leczenia i rehabilitacji. Obecnie najbardziej pilną potrzebą jest zakup specjalistycznych ortez, które pomogą w utrzymaniu prawidłowej postawy ciała oraz wzmocnią nogi. Konieczne jest szybkie działanie, gdyż bez ciągłej rehabilitacji i ortez, może się zdarzyć to czego najbardziej się obawiam, czyli sytuacji, w której Nikodem nie będzie w stanie sam utrzymać pionowej pozycji, nie będzie w stanie sam wstać, chodzić i funkcjonować…  Dlatego z całego serca prosimy o pomoc w zakupie ortez korygujących oraz dedykowanych do nich butów. Ciężko określić całkowity koszt, gdyż są one tworzone indywidualnie na zamówienie. Niestety NFZ refunduje tylko nieznaczna część potrzebnej kwoty na zakup ortez, a nasza sytuacja materialna obecnie nie pozwala na sfinansowanie ich w całości.  Wiemy, że wspólnymi siłami uda się, choć częściowo wesprzeć mojego syna. Za każdą chęć pomocy w tym trudnym dla nas czasie z całego serca dziękujemy. Każda złotówka przybliża Nikodemka do większej samodzielności w poruszaniu się!  Rodzice 

12 502 zł
Basia Michalczak
3 dni do końca
Basia Michalczak , 15 lat

Basia walczy z guzem mózgu❗️Pomóż jej wygrać nierówną walkę o życie!

26 stycznia 2022 roku całe nasze życie wywróciło się do góry nogami. Dla jednych dzieci był to zwykły dzień szkoły, dla innych - dzień beztroski, korzystania z uroków ferii zimowych. Dla mojego dziecka - Basi, która 19 maja skończy 13 lat, był to dzień dramatycznej diagnozy... Zaczęła się walka z potworem, który zaatakował jej główkę - guzem mózgu. Tego dnia mój świat - świat matki - po prostu się zawalił... Przyszło mi patrzeć, jak z mojej dorastającej córki uchodzi życie. Tego dnia zrozumiałam, że mogę ją stracić. Nie mogę do tego dopuścić, dlatego proszę o pomoc! Basia do niedawna  była radosnym, pogodnym, skorym do pomocy dzieckiem… Miała plany, marzenia… Lubiła chodzić do szkoły, bawić się z koleżankami, uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych... Zdobywać jak na ten wiek przystało pierwsze przyjaźnie… Dziś to wszystko minęło, jest oddział onkologii i walka o życie. Basia już w listopadzie miała niepokojące objawy: problemy z jedzeniem, chodzeniem, skarżyła się na ból głowy i złe samopoczucie. Czasem zdarzały się omdlenia. Nie miała siły chodzić do szkoły... Szła, ale z moją pomocą. Badania, które wykonałam, nie wskazywały na żadne problemy zdrowotne. Lekarze pierwszego kontaktu sugerowali kontakt z psychologiem, dając do zrozumienia, że może być to spowodowane traumą po śmierci mojego męża - jej ukochanego taty... Inni sugerowali, że stres Basi pogłębia pandemia. Nauczyciele i koleżanki z klasy pilnowali Basi by jadła, nie zostawała sama, byli dla niej wsparciem. W grudniu podczas nauczania zdalnego zauważyłam małą poprawę. Przeszło mi przez myśl, że może faktycznie jest to spowodowane stresem, strachem przed tym, co dzieje się wokół. Niestety po świętach Bożego Narodzenia wszystko wróciło... Ruszyna lawinę zła, którego nikt się nie spodziewał. Okazało się, że w główce Basi, w tylnej części czaszki, jest guz... Córka trafiła na neurologie dziecięcą w Szczecinie z ostrym wodogłowiem. Cel - leczenie operacyjne! W chwili przyjęcia do szpitala miała już niedowład lewej strony ciała zaburzenia ruchomości gałek ocznych, zez zbieżny oka lewego oraz osłabienie narządu psychoruchowego. Po usunięciu guza miałam jeszcze cień nadziei, że w powrocie do zdrowia Basi wystarczy sama rehabilitacja... Niestety 11 lutego okazał się kolejnym trudnym dniem, w którym zostałam pozbawiona jakichkolwiek złudzeń. Przyszedł wynik badania histopatologicznego, w którym zdiagnozowano u mojej córki Basi złośliwy nowotwór móżdżka. Po 10 dniach od operacji Basia została przewieziona do szpitala w Poznaniu. Trafiliśmy na oddział onkologii. Każda minuta to walka o zdrowie i życie... Dziś muszę walczyć o to, by moja córeczka mogła wyzdrowieć, cieszyć się każdym dniem, czerpać z niego to, co najlepsze... Teraz niezbędna jest rehabilitacja, dalsza diagnostyka, szukanie skutecznych, niestandardowych metod leczenia, które najczęściej nie są refundowane i wymagają znacznych środków finansowych. Chciałabym prosić ludzi dobrej woli, którym los mojego dziecka nie będzie obojętny, o datki na walkę o jej zdrowie, a przede wszystkim życie... Jej ukochany młodszy brat Mateusz, rodzina, przyjaciele, nauczyciele, koleżanki i koledzy czekają na jej powrót. Wszyscy chcemy, by była już znowu z nami w domu i w szkole, by mogła znowu uśmiechać się i cieszyć i każdą chwilą. Błagam o wsparcie! Za okazane serce i pomoc już teraz serdecznie  wszystkim dziękuje. Mama Honorata i brat Mateusz.  

170 379 zł
Hubert Badurski
8 dni do końca
Hubert Badurski , 22 lata

Wypadek prawie zabrał młode życie❗️Hubert stracił nogę, pomocy!

To był Sylwester. Hubert już za chwilę miał świętować rozpoczęcie Nowego Roku... Roku, który miał być szczęśliwszy od tego, który właśnie dobiegał końca. Niestety, dla naszej rodziny zaczął się tragicznie. Ulica Hetmańska jest jedną z najruchliwszych w Poznaniu. Jest też jedną z najbardziej niebezpiecznych... Hubert nie zdążył przed samochodem, wpadł pod rozpędzone auto. Kiedy zadzwonili ze szpitala, że Hubert miał wypadek i jest w bardzo ciężkim stanie, ziemia osunęła się spod nóg...  Hubert został przetransportowany do jednego z poznańskich szpitali. Nie wyszedł z niego przez wiele tygodni. Najgorsze, że nie z powodu restrykcji, związanych z pandemią, nie mogłam nawet odwiedzić syna, być przy nim... Codziennie czekałam tylko na wieści ze szpitala. Codziennie były coraz gorsze... Usunięta nerka - usłyszałam jednego dnia. Krwotok wewnętrzny, obrzęk czaszkowo-mózgowy.... Zapadnięte płuca, złamania otwarte lewej nogi. Potem kolejny szok - prawej nogi niestety nie udało się uratować. Konieczna była amputacja... Lekarze kazali szykować mi się na najgorsze. Codziennie bałam się, że moje dziecko umrze... Hubert przed chwilą był młodym, zdrowym nastolatkiem z głową pełną marzeń i planów. Skończył Zespół Szkół Samochodowych, chciał być policjantem, dalej się uczyć... Wszystko skomplikowało się w jednej chwili. Szczęście w nieszczęściu, że nie doszło do uszkodzenia mózgu ani przerwania rdzenia kręgowego... Hubert stracił nogę, ale nie jest sparaliżowany. Przeszedł operację odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Teraz przed nim bardzo długa rehabilitacja... Cztery miesiące leżał w łóżku, mięśnie w nieużywanej, potrzaskanej lewej drodze zanikły... Przed nim długa walka o powrót do zdrowia. Dziś Hubert jest w domu, czekają go przymiarki do protezy tymczasowej... Najważniejsza jest teraz rehabilitacja. Mimo tragedii, która go spotkała, syn nie traci nadziei, że odzyska część sprawności. Jest odważny, dzielnie ćwiczy i nie poddaje się. Rehabilitacja wiąże się niestety z wielkimi kosztami... Musimy ją rozpocząć prywatnie, NFZ dał nam najwcześniejszy termin na koniec 2023 roku! Bardzo proszę o pomoc! Hubert ma dopiero 19 lat... Jeszcze całe życie przed nim! Małgorzata, mama  

20 400 zł
Gizella Szczerbak
Gizella Szczerbak , 55 lat

By mieć siły na walkę z nowotworem...

Rutynowe, podstawowe badania mammograficzne. Guzek. Biopsja. Diagnoza: złośliwy rak piersi. Cios nie tylko dla mnie, ale dla całej mojej rodziny. Szczególnie że jestem mamą dwójki dzieci z niepełnosprawnościami. Wcześniej czułam, że coś jest nie tak. Odczuwałam silne zmęczenie, osłabienie. Po diagnozie wszelkie te objawy nasiliły się wielokrotnie, do tego doszedł stres i strach. Jak sobie z tym wszystkim poradzimy? Naszą rodzinę utrzymuje mąż... Bywa naprawdę trudno. Pod koniec roku 2021 operacyjnie usunięto guzy wraz z węzłami chłonnymi. Wygajanie rany przebiegało niezwykle boleśnie, z komplikacjami, co spowalniało dalsze leczenie radioterapią. Gdy się rozpoczęła byłam bardzo osłabiona. Nie mogłam chodzić, jeść, pić... Byłam absolutnie zależna od pomocy. Żadna maść nie łagodzi bólu po odparzeniach po radialnych. Jakby tego było mało, skręciłam nogę w kolanie i pozrywałam wiązadła krzyżowe. Sprawy onkologiczne nie pozwalają na operacyjne leczenie nogi.  Wraz z mężem staramy się, by jak najbardziej oszczędzić dzieciom naszych zmartwień oraz trosk. One i tak widzą, czują, że coś jest nie tak... Obawiamy się jutra. Każde wsparcie to szansa, by w tych troskach trochę ulżyć. Gizella

525 zł
Alicja Szczepankiewicz
Alicja Szczepankiewicz , 6 lat

Małe, chore nóżki do uratowania – pomóż Alicji uciec przed kalectwem!

Jestem ojcem tej małej księżniczki ze zdjęcia i muszę zrobić wszystko, żeby uratować jej chore nóżki. Dotychczasowe wsparcie, które od Was otrzymaliśmy, jest nieocenione i czujemy ogromną wdzięczność za pomoc. Jednak, by Alicja miała szansę na sprawną przyszłość, potrzebujemy kolejnych operacji… Alicja to nasza wyczekiwana córeczka. Zrobimy wszystko, by mogła chodzić, by poczuła się zdrowa, jak jej rówieśnicy. Kolejny etap leczenia obejmuje usunięcie wstawionych metalowych implantów oraz wydłużanie oby dwóch nóżek wraz z kompleksową opieką lekarską i fizjoterapeutyczną. Wiąże się to z ogromnymi kosztami. Dlatego kolejny raz stajemy w miejscu, w którym prosimy Was o pomoc. By nie zaprzepaścić tego, co już udało nam się osiągnąć. Alicję kochamy nad własne życie. Wiadomość o ciąży byłą to najlepszą w naszym życiu. Rodzice nie dopuszczają myśli, że może być coś nie tak. Snute plany i wyobrażenia podczas przebiegu ciąży szybko zostały ostudzone dużym kubłem zimnej wody. Lekarz prowadzący zauważył, że na pewnym etapie rozwoju córeczki, jej kości udowe przestały rosnąć…  Radość zniknęła, a zamiast niej pojawił się ogromny strach. Musieliśmy sobie poradzić z nim sami, nie informując nikogo. Mieliśmy nadzieję, że nie będzie tak źle… Ani przyszli dumni dziadkowie, ani najbliżsi znajomi nie byli świadomi, co tak naprawdę się dzieje. Do momentu narodzin nie wiedzieliśmy czego się spodziewać i jak będzie nasza córcia wyglądać. Pozostało nam jedynie zawierzyć Alusię Bogu.  Córka urodziła się w 32. tygodniu ciąży, ważąc zaledwie 1277 g. Do chorych nóżek doszły powikłania wcześniacze oraz tzw. Sekwencja Pierre Robina, czyli rozszczep podniebienia twardego i miękkiego, cofnięta żuchwa oraz mocno przyrośnięty język. Tak wiele przeciwności na jedno, tak drobne dzieciątko. Trzykrotnie przetaczano jej krew, musieliśmy nauczyć się zakładać sondę do karmienia. Maleństwo cierpiało, a nasze serca się łamały w pół, oczy szkliły samoistnie… Dzięki Waszemu cennemu wsparciu udało się już wykonać bardzo ważne operacje, dlatego jesteśmy już o krok dalej w tej trudnej walce. Z szeregu wad i powikłań największym problemem ciągle jednak są chore nóżki, które nadal nie są w pełni sprawne.  Nikt nie jest nam w stanie zagwarantować, jak wada wpłynie na rozwój i życie naszej córki. Szukając pomocy, trafiliśmy do Instytutu dr Paleya. Tam dostaliśmy nową nadzieję i pewność, że to dobry kierunek. Podczas konsultacji przedstawiono nam wstępny plan leczenia i zagwarantowano, że Ala będzie normalnie chodzić. Ktoś, kto nie zna jej historii, nawet nie zauważy różnicy. Te dobre wieści mają jednak drugą stronę medalu — ogromny koszt operacji… Droga do sprawności naszej córki jest kręta i wyboista, jednak nawet na chwilę nie tracimy nadziei. To, co udało się już zoperować i wypracować daje nam wiarę w to, że kolejna operacja również przebiegnie pomyślnie. Dzieli nas od niej tylko, lub aż ogromna kwota… Czy będziesz dalej walczyć razem z nami? Adrian — dumny tata Alicji –––––––––––––––––––– Możesz wesprzeć Alicję poprzez LICYTACJE Bądź na bieżąco dzięki stronie na FACEBOOKU –––––––––––––––––––– MEDIA O ALICJI: ➤ kntv24  

26 632,00 zł ( 9,33% )
Brakuje: 258 627,00 zł
Ewa Jabłońska
Ewa Jabłońska , 67 lat

Życie w cieniu SLA... Pomóż w walce o lepszą przyszłość!

Początek roku 2022 już na zawsze pozostanie w naszej pamięci, jako jeden z najgorszych. To właśnie wtedy dowiedzieliśmy się, że nasza mama zachorowała na SLA, czyli stwardnienie rozsiane boczne. Choroba działa po cichu, zabierając sprawność kawałek po kawałku. Czujemy przerażenie i niemoc, jednak wiemy, że musimy zawalczyć o przyszłość naszej wspaniałej Ewy!  SLA to bardzo szybko postępująca, nieuleczalna i śmiertelna choroba o podłożu neurologicznym, w której zanikają mięśnie. Osoba chora pomimo pełni władz umysłowych, nie może sama się poruszać, a z czasem mówić, jeść i oddychać… Może to doprowadzić do najgorszego – przedwczesnej śmierci.  Od kilku miesięcy u mamy występują problemy z mową, jest dużo słabsza niż przed diagnozą i czasami podczas zwykłych czynności upada, co jest symptomem postępującej choroby. Ciężko spoglądać z boku na jedną z najbliższych osób, która traci kontrolę nad własnym ciałem i nie jest w stanie samodzielnie przygotować sobie posiłku, czy chwycić kubka z herbatą.  Półtora roku temu mama doczekała się długo wyczekiwanego jedynego wnuka, Jonatana. Zależy nam, aby dalej mógł on doświadczać babcinego ciepła, wsparcia i przytulenia, kiedy tylko będzie tego potrzebował. Chcemy, by nasza najdroższa Ewa w przyszłości o własnych siłach mogła odprowadzić wnuka do przedszkola, zobaczyć jego udział w szkolnych występach, zatańczyć na jego ślubie. Marzeń jest naprawdę wiele, jednak w tym momencie zostały one zmazane, przez postępującą chorobę.  Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia… My będziemy się jej trzymać, żeby mama pozostała w dobrej kondycji jak najdłużej. Aby się tak stało, prosimy Was o wsparcie finansowe, ponieważ walka z tą chorobą jest niezwykle kosztowna. Pieniądze zbieramy na lekarstwa, rehabilitacje, pobyty w ośrodkach rehabilitacyjnych, sprzęt medyczny i wszystko, co może pomóc mamie. To w tym momencie jedyne co możemy zrobić dla mamy. Prosimy, wspomóżcie naszą rodzinną walkę. Wasza pomoc jest na wagę życia! Syn Jakub wraz z rodziną.

2 324 zł
Dominik Grudziński
Dominik Grudziński , 9 lat

Ugryzienie kleszcza doprowadziło do tragedii❗️Ratujemy przyszłość Dominika!

Kiedy Dominik przyszedł na świat, nic nie zwiastowało tragedii... Byliśmy bardzo szczęśliwi i w najgorszych koszmarach nie spodziewaliśmy się, że los postawi przed naszym synkiem tyle trudnych wyzwań... Nie sądziliśmy, że Dominika będzie czekać bardzo ciężka walka o zdrowie, a my będziemy musieli prosić o pomoc, żeby ratować nasze dziecko... Ciążą, poród, pierwsze miesiące życia - wszystko przebiegało prawidłowo. Żyliśmy jak w bajce... Synek szybko zaczął chodzić, mówić... Rozwijał się zdrowo prawie 2,5 roku. Aż zdarzyło się coś, co brutalnie skończyło naszą bajkę... Synek zachorował... W końcu trafił do szpitala. Był słaby, wymiotował, miał biegunkę, odwadniał się... Wydawało się, że to tylko infekcja, że szybko się skończy. Wyszliśmy ze szpitala... Chwilę później zdarzyły się kolejne chwile pełne strachu. Synka ugryzł kleszcz... Udało się go wyciągnąć, byliśmy jednak zaniepokojeni, na wszelki wypadek więc przesłaliśmy go do sanepidu. Okazało się, że kleszcz był nosicielem boreliozy... Od tamtego momentu nasz synek zaczął się inaczej zachowywać. Dziecko, które wcześniej rozwijało się doskonale, nagle zaczęło się cofać w rozwoju... Widzieliśmy regres w jego funkcjonowaniu. Synek przestał śpiewać piosenki, mówić wierszyki, układać układanki. Nie odróżniał już od siebie swoich ukochanych samochodzików... Zmieniło się jego zachowanie,  coraz częściej pojawiały się u niego napady złości. Zaobserwowaliśmy u niego także zeza rozbieżnego. Problemy pogłębiły się, kiedy synek poszło do przedszkola. Miał duży problem w relacjach z innymi dziećmi w grupie i musieliśmy go przenieść do innej placówki, w której też nie było łatwiej. Wtedy też synek został zdiagnozowany pod kątem zaburzeń integracji sensorycznej, jednak czuliśmy, że to nie koniec... Zaczęliśmy diagnozować Dominika pod kątem zaburzeń ze spektrum autyzmu. Niestety diagnoza się potwierdziła – autyzm dziecięcy Kontynuowaliśmy badania, w których, niestety, ciągle dochodziły nowe choroby... Synek ma niedoczynność tarczycy, hipoplazję nerki prawej, podejrzenie padaczki. Dominik jest pod stałą opieką poradni: psychiatrycznej, endokrynologicznej, leczenia zeza i niedowidzenia, laryngologicznej, nefrologicznej, dermatologicznej, genetycznej, neurologicznej i gastroenterologicznej. Nasze dziecko nie ma normalnego dzieciństwa. Jego życie to ciągłe wizyty u lekarzy, badania, terapie i hospitalizacje. Od ponad dwóch lat Dominik jest na bardzo restrykcyjnej diecie (bez glutenu, bez kazeiny i bez cukru). Jest objęty wielospecjalistycznym leczeniem (logopeda, psycholog, pedagog specjalny, zajęcia SI, TUS, osteopata). To wszystko, niestety, pochłania ogromne koszty... Przed Dominikiem kolejne badania - jedne z nich kosztuje około 6 tysięcy, kolejne około 500 złotych... Musimy też kontynuować terapię oraz dalej starać się pomóc naszemu synkowi. Dominik jest bardzo pogodnym dzieckiem, lubi się uśmiechać, słuchać muzyki, biegać i spacerować... Jego ulubioną zabawą jest układanie torów kolejowych. Zrobimy wszystko, by było mu łatwiej, jednak nasze "wszystko" to zbyt mało. Pomóż nam, proszę!  

2 580 zł
Kuba Stańczak
Kuba Stańczak , 6 lat

Operacja uratowała życie, ale nowotwór to bezlitosny przeciwnik! Ratuj Kubusia!

Każdego dnia myślę, że to tylko koszmar, że za chwilę się obudzę i to wszystko okaże się nieprawdą… z krótkiego przerywanego snu wyrywa mnie przeraźliwy krzyk dziecka zza ściany, dźwięk rozpoczynającego się obchodu lekarskiego, wizyta pielęgniarki. Otwieram oczy i wiem, że to rzeczywistość. Koszmar na jawie, z którego nie ma ucieczki…  W momencie, kiedy pojawiły się pierwsze objawy, nie dopuszczałam do siebie myśli, że to może oznaczać dla nas początek dramatycznej walki. Pierwsze wyniki nie wskazywały na nic konkretnego - niestety objawy nie znikały, wręcz przeciwnie, zdawały się ciągle nasilać. Kubuś wciąż wymiotował, był osłabiony… Mój pełen energii synek zdawał się znikać - wymioty wciąż powracały. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Nie mogłam czekać, kolejna wizyta u specjalisty i najgorsza możliwa wiadomość: nowotwór złośliwy - MEDULLOBLASTOMA. Miałam wrażenie, że wszystko dzieje się obok mnie, że to nie dotyczy mojego dziecka! W chwilę trafiliśmy do szpitala, pamiętam że to był koniec tygodnia, bo tuż po weekendzie odbyła się pilna operacja.  Serce mi pękało, trudno wyrazić słowami to, co czułam w tamtych dniach. Niestety, onkologiczna gehenna się nie skończyła. Po operacji pojawiły się komplikacje - mój synek przestał jeść, stwierdzono niedowład. Kubuś przestał mówić, a ja… choć trudno to opisać nie straciłam nadziei ani na sekundę! Przed nami dalsza walka, bo bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze. Kubusia czekają badania, liczne konsultacje i długotrwała rehabilitacja, której koszty w tym momencie ciężko przewidzieć. Chcę już teraz przygotować się na wyzwania i walkę… Nie wiem, na jakie koszty mamy się przygotować. Nic nie jest pewne. Na ten moment wiemy, że potrzebujemy wsparcia, by zebrać niezbędne środki na zabezpieczenie Kubusia w dalszej walce o zdrowie i życie. Twoje wsparcie to dla nas ogromna nadzieja!  Niepewność jest paraliżująca, ale nie złożymy broni dopóki jest nadzieja na ratunek. Nasze życie zmieniło się w koszmar, ale przecież po każdej burzy wychodzi słońce. Podaj nam pomocną dłoń, wesprzyj walkę - to najważniejsza i najtrudniejsza, jaką przyszło mi stoczyć. ➡️ Ratujemy Kubusia! Pomóżmy mu wrócić do normalności!

28 528 zł
Leon i Filip Całka
12 dni do końca
Leon i Filip Całka , 11 lat

By nastało lepsze jutro, pomoc musi przyjść już teraz!

Leoś i Filip to bracia, bliźniacy. Obecnie mają 9 lat. Od kilku lat jesteśmy dla chłopców rodziną zastępczą. Niestety ich dzieciństwo od początku nie było beztroskie. Zanim chłopcy trafili do nas, spędzili rok w pogotowiu opiekuńczym. Dopiero tam otrzymali wsparcie od opiekunów i po raz pierwszy zostali poddani odpowiedniej terapii.  Chłopcy nie umieli mówić, nie byliśmy w stanie nawiązać z nimi kontaktu, nie wykonywali prostych poleceń, nie potrafili siedzieć przy stole i nie zgłaszali nam swoich potrzeb. Stwierdzono u nich niepełnosprawność umysłową w stopniu znacznym oraz zaburzenia ze spektrum autyzmu.  Leon i Filip mieli problemy z uspołecznieniem. Każde wspólne wyjście wiązało się z jakimiś komplikacjami. Chłopcy nie chcieli dać chwycić się za dłonie, nie chcieli jeść konkretnych produktów. Leoś był dzieckiem bardzo zamkniętym w sobie. Często chował się w swoim kąciku, bawiąc się w samotności. Filip miał momenty, w których zupełnie traciliśmy z nim kontakt, patrzył w przestrzeń. Innym razem pojawiały się u niego stany lękowe. Bał się wszystkiego, a ze względu na zębościsk miał również problemy z mówieniem. Małymi krokami, dzięki terapii i zajęciom, staramy się walczyć o jak największe postępy u chłopców. Obecnie da się już zauważyć pozytywne efekty pracy pod okiem specjalistów. Leon i Filip są bardziej samodzielni, kontaktowi, współpracują z terapeutami, wiele rozumieją i wykonują słowne prośby i polecenia. Staramy się też wdrażać w codzienne funkcjonowanie jak najwięcej aktywności fizycznej. Chłopcy jeżdżą na rowerach, łyżwach, są też bardziej otwarci na taki sposób spędzania czasu. Zaczynają lepiej rozumieć zasady społeczne i swoje uczucia. Powoli udaje się przełamywać ich lęki przed wieloma rzeczami, zauważamy coraz większe postępy w budowaniu z chłopcami więzi emocjonalnych. Można z nimi pójść bez większych problemów na basen, do sklepu, do kościoła, czy do dentysty.  Chłopcy są pod stałą opieką okulisty, neurologa, psychiatry i stomatologa. Opieka terapeutyczna obejmuje spotkania z psychologiem, fizjoterapeutą i logopedą. Leon i Filip biorą udział w zajęciach na basenie i terapii sensorycznej. Od dwóch lat mamy też w domu raz w tygodniu dodatkowe, specjalistyczne zajęcia. Zdajemy sobie sprawę, że to dopiero początek naszej drogi, ale wierzymy, że każdego dnia chłopcy będą nas zaskakiwać postępami i kolejnymi osiągnięciami.  Niestety ze względu na spore odległości i konieczność dojazdów rehabilitacja zeszła na drugi plan. Musimy jednak zrobić co w naszej mocy, aby mogła odbywać się dalej. Jest ona bardzo potrzebna, aby stymulować to, co jest na ten moment zaniedbane. Pojawiła się szansa odbycia przez chłopców turnusów rehabilitacyjnych blisko miejsca zamieszkania, ale ich koszt przerasta nasze możliwości, dlatego bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia!  Wioletta i Adam rodzice zastępczy

27 316,00 zł ( 59,99% )
Brakuje: 18 216,00 zł