Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Przemysław Borsuk
Przemysław Borsuk , 43 lata

Przemek uległ tragicznemu wypadkowi❗️Wygrał walkę o życie, teraz wraca do sił – POMÓŻ❗️

Kiedy 31 sierpnia 2024 roku mój mąż Przemek wychodził na przejażdżkę rowerową, nawet w najgorszych myślach nie przypuszczałam, że zakończy się ona tak tragicznie. Długo nie wracał. Nerwowo wyczekiwałam go w domu, a później gorączkowo przeszukiwałam osiedlowe ulice. Wtedy rozbrzmiał dźwięk telefonu. Gdy odebrałam nogi ugięły mi się pod ciężarem otrzymywanych informacji. Wiadomość przekazana przez policję – WYPADEK. Nie powiedziano mi, w jakim Przemek jest stanie, o tym dowiedziałam się dopiero w szpitalu. Lekarze poinformowali mnie, że doszło do pęknięcia aorty i krwotoku wewnętrznego. Dzięki szybkiej interwencji aortę udało się zabezpieczyć. Niestety pojawił się większy problem… Krwiak w lewej półkuli mózgu zaczął się powiększać, co w konsekwencji groziło śmiercią! Mąż w ciągu dwóch dni przeszedł kolejną operację ratującą jego życie. Na szczęście zakończoną powodzeniem. Potem był jeszcze jeden zabieg wielołamowego złamania lewego łokcia. Ponad miesiąc czekaliśmy aż się obudzi i znaczenie reagować. W końcu dzięki wsparciu lekarzy i swojej ogromnej sile powoli zaczął do nas wracać. Obecnie stan męża jest stabilny. Przemek cały czas walczy o powrót do zdrowia i sprawności.  Zaczyna chodzić i porozumiewać się z nami. Niestety boryka się z afazją oraz częściowym niedowładem prawej strony ciała. Czeka go długa droga i wiele wyzwań: nauka poprawnego mówienia, czytania i pisania, praca nad pamięcią oraz sprawnością ruchową. Przemek jest młodym bardzo aktywnym człowiekiem, kochającym ojcem naszej trzynastoletniej córki, a także wspierającym ukochanym mężem. Jego pasją jest praca informatyka i fotografia z ziemi oraz powietrza. Prowadzi profil pokazujący piękno Katowic, a także okolic tego miasta. Dzieli się z ludźmi owocami swojej pasji i wrażliwości. Dziś w kwestii powrotu do sprawności to czas odgrywa dużą rolę. Dlatego wspierając Przemka każdego dnia chcemy zapewnić mu jak najlepszą rehabilitację i pomoc najlepszych specjalistów. Niestety potrzebne nakłady finansowe wkrótce przekroczą nasze możliwości, dlatego z całego serca prosimy o wsparcie!  Żona, córka i rodzina

48 432 zł
Elżbieta Twardosz
Elżbieta Twardosz , 62 lata

Powódź zniszczyła dom i gospodarstwo Elżbiety. POMÓŻ!

Już trzeci raz żywioł zwyciężył nad losem Elżbiety, której wszelkie oszczędności zabrał nurt oddalonej od domostwa o zaledwie siedemdziesiąt metrów rzeki. Inaczej zbierała się z kolan w pełni sił, w 1997 roku. Inaczej trzynaście lat później, kiedy powódź znów nawiedziła jej bezpieczne miejsce. Teraz koszmar powrócił, a realny ratunek nie przychodzi z żadnej ze stron… We wrześniu 2024 roku, w ciągu czterech dni ulewnych deszczy, woda z rzeki zalała całe gospodarstwo Elżbiety. Zabrała cały płot. Zniszczyła piwnicę oraz parter budynku: kuchnię, łazienkę, salon i dwa pokoje. Zrujnowała hodowlę roślin, będących jej największą miłością. Zatopiła ziemię, na której się wychowała.  To tu dorastała, pomagając rodzicom w gospodarstwie. Tu po studiach zaczęła pracę jako ogrodnik. Każdy z lokalnych mieszkańców wie, jaki adres wskazać, kiedy ktoś pyta o bratki w kwietniu, surfinie i pelargonie w maju, ogórki w lipcu i chryzantemy w październiku. Gospodarstwo prowadzi nieprzerwanie od 1989 roku. Niestety, tym razem tragiczna sytuacja nie dotyczy 37-letniej osoby, a 62-latki, która zawsze ze wszystkim radziła sobie sama, polegając na swojej sile i chęci pracy. Tylko co w obliczu tragedii może zrobić jedna para rąk, które nie mają wystarczających środków, by odbudować wszystko, co zostało zniszczone? Elżbietę trzeba wesprzeć, choć ciężko nam prosić o pomoc ze świadomością, że zawsze ktoś potrzebuje jej bardziej. Nie mamy jednak wyjścia. Tylko dzięki naszej prośbie będziemy w stanie pomóc naszej bliskiej. Jeśli są wśród Was gotowe do pomocy osoby, będziemy niezwykle wdzięczni. Liczy się każda złotówka! Bliscy i przyjaciele Eli ➡️ Reportaż o powodzi w Żelaźnie

5 105 zł
Oliwia Dziedzic
Oliwia Dziedzic , 6 lat

Oliwka potrzebuje intensywnej terapii mowy! Pomóż przełamać ciszę!

Mała główka, szeroko rozstawione oczy, płaski nosek, a płacz zastąpiony cichutkim miauczeniem… U Oliwki zdiagnozowano bardzo rzadki zespół Cri du Chat, czyli chorobę kociego krzyku. Nieuleczalną chorobę, która zadecydowała o całym życiu mojej córeczki! Oliwka rozwija się o wiele wolniej niż rówieśnicy, ale z całych sił próbuje za nimi nadążyć! Dzięki Waszemu wsparciu i ogromowi jej ciężkiej pracy możemy cieszyć się wspaniałymi efektami. Pamiętam STRACH, który towarzyszył mi, gdy usłyszałam, że jestem mamą ciężko chorej dziewczynki. Dziś rozpiera mnie duma! Obecnie największą trudnością Oliwki jest brak mowy. Córeczka ma wiele do przekazania, ale swoich pragnień, myśli, czy uczuć nie potrafi przekazać słowami… Frustruje się i denerwuje, a potem zaczyna płakać. Pęka mi serce, gdy widzę, że mimo chęci i wielu prób, nieustannie zderza się ze ścianą. Chciałabym zapewnić Oliwce regularną opiekę neurologopedy, który pomoże odnaleźć jej zagubione słowa, a wiarę w to, że córeczka będzie mówić, przekuje w rzeczywistość! Marzę o tym, że kiedyś będę mogła porozmawiać z Oliwką, że dzięki temu lepiej poznam moje dziecko i jego potrzeby. Każdy krok w stronę samodzielności pozwoli jej choć troszkę osłabić szpony choroby... Kochani, wierzę w moją córkę tak samo mocno, jak w dobro Waszych serc! Proszę, bądźcie z nami i w tej walce! Każda złotówka, udostępnienie i dobra myśl są dla nas na wagę złota. Dziękuję za wszystko, co robicie dla mojej córeczki! mama Oliwki ➡️ FB: Oliwia i jej zmagania z Cri du Chat

995,00 zł ( 6,91% )
Brakuje: 13 388,00 zł
Wiktor Gaik
Wiktor Gaik , 7 lat

Wiktorek porusza się na wózku... Zawalcz z nami o sprawność i rozwój!

Jestem mamą Wiktorka, dzielnego chłopca, który od pierwszych chwil życia zmaga się z wyzwaniami, jakich żadne dziecko nie powinno doświadczać. Synek urodził się jako wcześniak, w ciąży bliźniaczej. Niestety, krótko po porodzie doszło do zakażenia bakteryjnego, które spowodowało rozwinięcie się chorób neurologicznych. Od tamtej pory życie Wiktorka to ciągła walka – z diagnozami, które przychodzą jedna po drugiej, z bólem oraz z ograniczeniami, jakie niesie za sobą niepełnosprawność. Dzisiaj Wiktorek porusza się na wózku, nie jest w stanie samodzielnie chodzić, ponieważ jego prawa rączka i nóżka są porażone. Zdiagnozowano u niego poważne upośledzenie narządu ruchu, epilepsję oraz inne choroby neurologiczne. Żeby mógł chodzić i funkcjonować, potrzebuje operacji stopy oraz nacięcia ścięgien, które przywróciłyby mu choć część ruchomości. Niestety, całościowy rozwój synka także nie przebiega prawidłowo. Dopiero dzisiaj nabywa pomału umiejętności, które jego siostra bliźniaczka posiadła już około 2 lata temu. Pomimo swojego wieku nie poszedł jeszcze do szkoły – nie wiadomo czy odroczenie obowiązku szkolnego nie będzie konieczne ponownie. Dzięki intensywnej terapii udało się już zmniejszyć spastykę mięśni, co daje nam nadzieję na dalsze postępy, jeśli tylko będziemy mogli kontynuować leczenie. Niestety, codzienna rehabilitacja, wizyty u specjalistów oraz sprzęt są związane z ogromnym kosztem finansowym. Wiem, że z Waszym wsparciem Wiktorek ma szansę na większą samodzielność i na lepsze, bardziej niezależne życie. Z całego serca proszę o pomoc dla mojego małego wojownika. Każdy, nawet najmniejszy gest, będzie dla niego ogromnym krokiem w kierunku normalności. Dziękuję za każdą okazaną pomoc i za to, że jesteście z nami w tej trudnej walce. Z wdzięcznością, Mama Wiktorka

2 850 zł
Ostap Turczyński
Pilne!
Ostap Turczyński , 8 lat

ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR nie chce odpuścić naszemu dziecku❗️POMOCY❗️

U naszego synka stwierdzono glejaka w kwietniu 2023 roku. Przerażeni zaczęliśmy szukać pomocy. Do Polski Ostap przyjechał karetką ze Lwowa. Jego nogi i ręce drętwiały, byliśmy przerażeni… W Krakowie założono mu w mózgu specjalną zastawkę. Wojna zmusiła nas do szukania pomocy poza naszym krajem. Trudno opisać emocje, jakie nam towarzyszą. Chcielibyśmy móc skupić się na leczeniu naszego dziecka i nie musieć martwić się tak podstawowymi sprawami, jak bezpieczeństwo we własnym domu. To wszystko stało się tak szybko i nieoczekiwanie… Synek zaczął chodzić do szkoły. Zapisaliśmy go na dodatkowe zajęcia – karate. Po kilku miesiącach zaczął skarżyć się na ból kości ogonowej. Byliśmy przekonani, że to z powodu treningów. Ale ból nie ustawał. Udaliśmy się do lekarza, zrobiliśmy też zdjęcie RTG. Badania nic nie wykazały, wróciliśmy do domu z lekami przeciwbólowymi. Nagle jednego dnia u Ostapa pojawił się zez prawego oka. Natychmiast pojechaliśmy na rezonans magnetyczny głowy. Zobaczyliśmy najgorsze, co może ujrzeć rodzic… W głowie naszego synka były dwa guzy! Tydzień później odbyła się już operacja! Myśleliśmy, że udało się usunąć guzy w całości, ale byliśmy w błędzie. Glejak ma rozlaną postać i jest to niemożliwe.  Obecnie Ostap przyjmuje chemioterapię. Ciężko znosi leczenie. Musi być wspierany suplementami. Wymaga też rehabilitacji. Dodatkowo, kiedy już myśleliśmy, że wszystko idzie w dobrym kierunku, dokładnie 23 września, syna znów bardzo zaczęła boleć głowa.  Lekarze zlecili dodatkową diagnostykę, po czym wrócili do nas z bardzo złymi informacjami... Okazało się, że jest problem z zastawką w główce! Ostap przeszedł już 3 operacje naprawy zastawki, ale sytuacja nadal jest bardzo trudna. Lekarze podejrzewają progresję nowotworu! Nie możemy się załamywać, musimy walczyć dla naszego synka. Ostap ma młodszą siostrę, która czeka, aż będzie się dobrze czuł, żeby mogli się razem bawić. I my ponad wszystko chcemy, żeby nasz synek wyzdrowiał i mógł odzyskać swoje dzieciństwo. Bardzo dziękujemy Wam za dotychczasowe wsparcie i  prosimy, nie zostawiajcie nas w tej trudnej drodze. Każda pomoc jest dla nas na wagę złota. Rodzice Ostapa

4 480,00 zł ( 6,01% )
Brakuje: 69 989,00 zł
Lilianna Gołek
Lilianna Gołek , 11 miesięcy

Każdy atak padaczkowy Lilianki napawa mnie lękiem! Proszę, pomóż!

Kiedy urodziła się moja upragniona córeczka, byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Pierwsze miesiące z Lilianką wydawały się magiczne, niestety niedługo potem okazało się, że los przygotował dla niej mniej bajeczny scenariusz… W lipcu 2024 roku udałam się z córeczką do neurologa, ponieważ zaniepokoiło mnie, że Lilianka coraz więcej śpi. Po badaniach pani doktor wypisała skierowanie do szpitala. Spędziłyśmy tam 2 tygodnie, aż w końcu otrzymałyśmy diagnozę: encefalopatia padaczkowa i rozwojowa.  W tamtej chwili nie wiedziałam, co myśleć. Bałam się, że ta sytuacja mnie przerośnie, ale wiedziałam, że muszę być silna dla Lilianki! Tak zaczęła się nasza walka. Każdy atak padaczkowy Lilianki napawa mnie lękiem. Kiedy moja córeczka rozkłada obie rączki na boki i wywraca oczami, wiem, że zaczyna się kolejny atak. To tak wielki stres i strach o własne dziecko, których nie da się opisać żadnymi słowami! Niestety, to niejedyny problem, z jakim musimy się zmagać. Lila ma zdiagnozowaną wiotkość mięśniową, która bardzo ogranicza jej ruchy. Córeczka może tylko delikatnie obracać się na boki... Mimo to Lilka jest bardzo pogodnym i ciekawym świata dzieckiem. Kiedy zauważy znajomą osobę, od razu się do niej uśmiecha. Jest jak mały promyk, który przenosi dobrą energię na wszystkich wokół! Już teraz córeczka 2 razy w tygodniu uczęszcza na specjalistyczne rehabilitacje, które mają jej pomóc w łatwiejszym funkcjonowaniu. To jedyna szansa dla Lilianki na lepsze życie. Pomoc specjalistów może sprawić, że córeczka zacznie prawidłowo funkcjonować, niestety to będzie bardzo długi, trudny i kosztowny proces.  Nie jestem w stanie sama wszystkiego opłacić, ale tak bardzo chcę dla mojego dziecka lepszego jutra. Pragnę, aby Lilianka mogła biegać i się bawić. Tylko z Waszą pomocą może się to udać! Mama

8 091 zł
Jakub Karwacki
Jakub Karwacki , 31 lat

Niefortunny upadek niemal odebrał mu życie❗️ Wesprzyj Kubę w walce o zdrowie i sprawność❗️

Jedna chwila wystarczyła, by całkowicie zmienić życie Kuby – odebrać mu wszystkie plany, nadzieje i marzenia. Tragiczny wypadek wywrócił jego świat do góry nogami, a ból i trudności, które teraz musi pokonać, dotknęły również nas wszystkich... Przed Kubą stoi niezwykle wymagająca, kosztowna i długa droga do odzyskania zdrowia, sił i sprawności. Nie możemy pozwolić, by był w niej sam! Jeszcze niedawno Kuba wiódł zwyczajne, szczęśliwe życie. Uwielbiał podróże i sport – jest gorącym fanem piłki nożnej i żużla. W czerwcu 2024 roku wszystko runęło… Jakub bardzo niefortunnie upadł na schodach. Skutki były dramatyczne: doszło do zmiażdżenia rdzenia kręgowego, uszkodzenia kręgosłupa w odcinku szyjnym, w wyniku czego nastąpiło CZTEROKOŃCZYNOWE PORAŻENIE!  Kuba walczył ze śmiercią, a my umieraliśmy ze strachu! Lekarze utrzymywali go przez ponad trzy tygodnie w stanie śpiączki farmakologicznej. Nie dawali najmniejszych szans, że z tego wyjdzie. A on od samego początku walczył! Najpierw, by się obudzić, później, by zacząć samodzielnie oddychać, jeść i na nowo powiedzieć swoje pierwsze słowa. Dzisiaj walczy dalej, by odzyskać choć część dawnego życia, które tak kocha! Kuba przeszedł niezwykle skomplikowaną, niemal 8-godzinną operację. Ponad miesiąc spędził na oddziale intensywnej terapii, gdzie lekarze i pielęgniarki robili co w ich mocy, by uratować życie naszego Kuby. Po zakończonym pobycie na OIOMie Kubę przewieziono do o Klinicznego Oddziału Rehabilitacji, gdzie z pomocą cudownych specjalistów Jakub walczy o odzyskanie sprawności. Odwiedzamy go niemal codziennie i widzimy wspaniałe efekty terapii i rehabilitacji. Kuba ma ogromną wolę walki i nadzieję, że uda mu się wygrać ze skutkami tego tragicznego wypadku. My także wierzymy, że odzyskamy naszego energicznego, zabawnego, pomysłowego i dobrego syna, partnera, przyjaciela… Niestety, pobyt na  oddziale dobiega końca i Kuba niedługo zostanie wypisany! Aby Jakub mógł wrócić do pełni sił i stać się samodzielnym mężczyzną, konieczna jest dalsza  długa i kosztowna rehabilitacja. Niestety, mimo że bardzo byśmy chcieli, nie stać nas na jej opłacenie. Dlatego zwracamy się z prośbą o wsparcie. Rodzina i Przyjaciele

38 125,00 zł ( 11,94% )
Brakuje: 281 024,00 zł
Mariusz Gutowski
Mariusz Gutowski , 44 lata

By ratować jego życie, lekarze zadecydowali o amputacji❗️Pomóżmy Mariuszowi❗️

Liczne diagnozy już od kilku lat mocno komplikowały rzeczywistość Mariusza. Kawałek, po kawałku odbierały mu zdrowie i siły. Jednak nawet gdy sięgnęły po samodzielność Mariusza, nie zabrakło mu czegoś, bez czego dalsza walka nie miałaby szans – wiary i nadziei! Do wygranej brakuje mu jedynie trochę wsparcia… Mariusz choruje na cukrzycę i od 2016 roku jest pod kontrolą diabetologa. Wykryto również niewydolność żylną nogi. W maju 2022 roku Mariusz nieszczęśliwie złamał kość stępu. Złamania powodowały częste stany ropne, których leczenie wymagało hospitalizacji.  W kwietniu tego roku znów trafił do szpitala. Ten pobyt zmienił wszystko…  Lekarze walczyli do ostatniej chwili, ale życie Mariusza było zagrożone, co zmusiło ich do podjęcia trudnej decyzji o AMPUTACJI prawej nogi! Niestety, ta smutna historia jeszcze się nie kończy… Mariusz został zwolniony z pracy, gdy tylko wyszedł ze szpitala. W jego sytuacji znalezienie nowego źródła zarobku będzie trudne, jednak nie jest niemożliwe! Mariusz stara się odbudować swoje życie. Chce wrócić do pracy, odzyskać samodzielność i znów poczuć, że jest niezależny! By dojeżdżać na rozmowy kwalifikacyjne, na wizyty lekarskie, a później do miejsca pracy, potrzebuje samochodu dostosowanego do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Do codziennego funkcjonowania niezbędna jest też docelowa proteza nogi. Dlatego prosimy o wsparcie dla Mariusza! Każda złotówka da mu nadzieję na nowy początek i odzyskanie samodzielności Pomóżmy mu stanąć na nogi – dosłownie i w przenośni. Przyjaciele

14 351,00 zł ( 38,54% )
Brakuje: 22 884,00 zł
Marta Skrzeczyna
Marta Skrzeczyna , 39 lat

Chcielibyśmy móc wrócić do domu! Powódź doszczętnie go zniszczyła – POMOCY!

Wielka powódź, która miała miejsce we wrześniu 2024 roku zniszczyła domy, odebrała majątki, miejsca pracy. Żywioł wdzierał się bez uprzedzenia do budynków rujnując wszystko, co napotkał na swojej drodze. Niestety ja i mój mąż również zostaliśmy poszkodowani. I choć dzisiaj temat powodzi nie jest poruszany pierwszorzędnie w najnowszych wydaniach wiadomości, to my – ofiary tego zdarzenia, nadal bardzo potrzebujemy pomocy! Chciałabym razem z mężem móc wrócić do naszego domu, ale nie możemy, bo obecnie nie mielibyśmy do czego wrócić. Ogrom szkód przerósł nasze możliwości. Wydaliśmy już wszystkie oszczędności na remont, ale końca prac tak naprawdę nie widać. Woda doszczętnie zniszczyła podłogi, ściany, sprzęty codziennego użytku. Zostaliśmy z niczym! Wiemy, że takich rodzin jak nasza jest wiele. Wiemy, że pewnie większość z Was dokonała już wpłaty na nie jedną zbiórkę. Ale z całego serca prosimy – wyciągnijcie do nas pomocną dłoń i pomóżcie nam wrócić do naszego ukochanego domu... Wesprzyjcie nas w odzyskaniu tego, co bez skrupułów odebrał nam niszczycielski żywioł. Dziś każda złotówka ma znaczenie! Marta 

1 943 zł