Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Artur Połomski
14 dni do końca
Artur Połomski , 7 miesięcy

Arturek jeszcze nie wie, jakie cierpienie przygotował mu los... Prosimy o pomoc❗️

Niecałe 2 tygodnie przed porodem dowiedzieliśmy się, że Arturek jest bardzo chory! W jego serduszku wykryto dwa guzy! Po przyjściu na świat lekarze potwierdzili u synka rzadką, niezwykle groźną diagnozę – stwardnienie guzowate! Prosimy, pomóżcie nam stanąć do walki z okrutną chorobą! U starszego synka zdiagnozowano wadę serca, dlatego podczas ciąży z Arturkiem wielokrotnie powtarzaliśmy specjalistyczne badania. Tym trudniej było nam zaakceptować, że naszą rodzinę spotkała kolejna tragedia! Niestety, choroba długo rozwijała się w ukryciu… Dzisiaj guzy rosną nie tylko w serduszku Arturka, ale także w mózgu! W przyszłości będą pojawiać się w innych narządach: oczkach i nerkach oraz na skórze, powodując wiele groźnych powikłań… Guzki są zazwyczaj niezłośliwe, jednak ich umiejscowienie powoduje dramatyczne konsekwencje… Jedną z nich są napady padaczki, często lekoopornej, która niestety pojawia się u większości dzieci z tą chorobą i zaburza ich rozwój. Gdy patrzymy na naszego uśmiechniętego, słodkiego synka, czujemy nieskończoną miłość, ale także obezwładniający ból. Wiemy, że w niedalekiej przyszłości do jego życia wkroczy cierpienie… Lekarze kazali nam przygotować się na wiele problemów w funkcjonowaniu Arturka. Synek najpewniej będzie rozwijał się wolniej od rówieśników. U wielu dzieci ze stwardnieniem guzowatym diagnozuje się dodatkowo autyzm, ADHD i niepełnosprawność intelektualną. Nadal ciężko nam w to uwierzyć… Ta choroba brzmi jak wyrok na przyszłość naszego synka! Musimy przygotować się do trudnej walki z niezwykle podstępnym przeciwnikiem. Nie wiemy kiedy i w jakim natężeniu pojawią się powikłania. Byśmy mogli być o krok przed chorobą, musimy zapewnić Arturkowi regularne badania, zwłaszcza rezonans i EEG, wielospecjalistyczną opiekę lekarską oraz dodatkową fizjoterapię. Obecnie jesteśmy w programie lekowym, jednak gdy on się skończy, wszystkie wydatki będziemy musieli pokryć z własnej kieszeni…  Nasze dzieci są dla nas źródłem nieograniczonej energii i miłości. Jednak w obliczu poważnej choroby Arturka jesteśmy bezsilni… Jego każdy uśmiech napawa nas szczęściem i jednocześnie łamie nasze serca… Niedługo na jego twarzy zagości też grymas bólu. Musimy zrobić wszystko, byśmy mogli mu wtedy pomóc! Dlatego z serca prosimy o wsparcie! Kasia i Krzysiek, rodzice ➡️ Instagram Arturka

961 zł
Joanna Marcinkowska
Pilne!
13 dni do końca
Joanna Marcinkowska , 47 lat

Każdy mój dzień to ból. Walczę ze złośliwym nowotworem!

Chciałabym, żeby pewnego dnia się okazało, że to wszystko to zły sen. Niestety, lata walki z chorobą pozbawiły mnie złudzeń. Moja codzienność to ból i cierpienie. Jestem pod opieką hospicjum domowego, jednak nie tracę nadziei. Chcę żyć jak najdłużej i zrobię wszystko, by przechytrzyć tę bezlitosną chorobę… Muszę przyznać, że moja choroba przyszła w najgorszym możliwym momencie – na początku pandemii. Gdy wyczułam guzek w piersi, natychmiast udałam się prywatnie do lekarza. Skierowano mnie na dalsze badania. Wszystko trwało bardzo długo: pobrano wycinek, czekałam na wyniki. Każdy dzień dłużył się w nieskończoność. W końcu pojawiła się diagnoza, która zwaliła mnie z nóg: nowotwór złośliwy piersi. Na taką wiadomość nie da się przygotować. Rozpoczęłam ratujące życie leczenie: mastektomię, chemioterapie i radioterapię. A tuż za rogiem czyhała kolejna tragedia… Czułam się coraz gorzej. W sierpniu ból był nie do zniesienia, a do tego straciłam czucie w nogach. Okazało się, że mam przerzuty do kości i doszło do złamania kręgosłupa! Tym samym otrzymałam informację, po której już nic nie było takie samo: nie ma możliwości wyleczenia. Przeszłam chemioterapię, w kolejnym roku mastektomię, radioterapię.  Są różne momenty. Leczenie całkowicie mnie wycieńczyło. Straciłam włosy, jednak wygląd to nic w porównaniu z bólem. W październiku 2023 roku nastąpiła kolejna progresja choroby w kościach. Przeszłam leczenie metodą cyberknife oraz radioterapię, po której bardzo źle się czułam. Problemy z chodzeniem, zadyszki… W końcu trafiłam do szpitala. Okazało się, że doszło do zatoru płucnego wskutek zakrzepicy.   Obecnie jestem leczona paliatywnie. Przyjmuję na stałe leki: przeciw zakrzepicy, na cholesterol, na wątrobę, kwasy omega, antydepresanty, leki na alergię, Będę przyjmować leczenie tak długo, jak mój organizm będzie mógł je znosić. Udaje mi się samodzielnie poruszać po domu, jednak bez wsparcia nie jestem w stanie udać się do lekarza, czy na zakupy. Odbywam fizjoterapię, by walczyć o sprawność i niezależność.  Chemioterapia jest refundowana. Jednak leki, specjalistyczne maści, wszelkie konsultacje lekarskie i dojazdy co miesiąc tworzą stos rachunków, które z ledwością udaje mi się opłacić. Dlatego tak ważne jest dla mnie Twoje wsparcie. Moja codzienność jest trudna, ale wierzę, że czeka mnie jeszcze wiele wspaniałych chwil. Joanna

11 836,00 zł ( 37,08% )
Brakuje: 20 079,00 zł
Izunia Kowalik
13 dni do końca
Izunia Kowalik , 4 latka

POMOCY❗️Naszą córeczkę ZABIJA podstępna choroba❗️

Izunia, nasze jedyne i długo wyczekiwane dziecko przyszło na świat w 38. tygodniu ciąży. Urodziła się jako zdrowa dziewczynka. Rozwijała się poprawnie, aczkolwiek powoli. W wieku 2,5 roku poszła do przedszkola i po 2 tygodniach dostała pierwszego napadu padaczki! Jej beztroskie życie zostało przerwane, Iza zaczęła coraz częściej przebywać w szpitalu... Wraz z lekarzami zaczęliśmy szukać przyczyny padaczki. Od tego momentu nasza córka przestała rozwijać się prawidłowo. Po pewnym czasie do napadów ogniskowych doszły krótkie napady toniczne, przy których córka traci chwilowo świadomość i równowagę! Tych napadów w ciągu dnia możemy odnotować około 100! Niestety to nie wszystko… Dzięki poprzedniej zbiórce i Waszemu wsparciu udało nam się wykonać badania genetyczne. Diagnoza, którą otrzymaliśmy zabrzmiała jak przesunięty w czasie wyrok. Okazało się, że nasza ukochana córeczka choruje na bardzo rzadką chorobę genetyczną, zwaną demencją dziecięcą, czyli Ceroidolipofuscynozę typu 2! Padaczka i opóźnienie w rozwoju to dopiero początek tej trudnej drogi. Rokowania nie są pomyślne… Statystycznie Izuni zostało około 4-6 lat życia, podczas którego będzie tracić powoli wszystkie funkcje życiowe: mowę, ruch, wzrok… A następnie umrze! Nie potrafimy sobie tego wyobrazić. Jest to dla nas największa tragedia! Rozkładamy ręce z bezradności, a łzy same napływają do oczu. Bo na tę chorobę nie ma żadnego lekarstwa… Dziś nie wiemy, jak będzie dalej wyglądać nasza przyszłość i z czym się będziemy mierzyć. Chcemy uzbierać możliwie jak najwięcej pieniędzy, aby zagwarantować córce jak najlepsze warunki, a w tym różne rehabilitacje, specjalistyczne sprzęty, leczenie, dojazdy, przeloty, dostosowanie warunków życia pod kątem jej niepełnosprawności... Każdy uśmiech Izuni dodaje nam sił i jednocześnie łamie nasze serca. Bo nie umiemy sobie wyobrazić bez niej życia! Córeczka nadal jest silną dziewczynką, która pomimo swoich trudności potrafi walczyć. Nie wiemy ile czasu nam zostało, dlatego zwracamy się do Was znów z prośbą o pomoc! Wierzymy, że będziecie dalej z naszą dzielną wojowniczką! Rodzice Izuni

86 969,00 zł ( 27,25% )
Brakuje: 232 180,00 zł
Marta Janaszak
13 dni do końca
Marta Janaszak , 15 lat

Marta walczy o zdrowie i sprawność! Pomóż jej rozwinąć skrzydła!

Marta urodziła się z zespołem Downa. Każdy dzień to walka o jej rozwój i sprawność. Codzienność naszej córeczki wygląda zupełnie inaczej, niż jej rówieśników. Los postawił na jej drodze wiele przeszkód, które ciężko jest pokonać…  Lista chorób i schorzeń, które zdiagnozowano u Marty, jest niestety długa. Córka zmaga się z obniżonym napięciem mięśniowym, niedoczynnością tarczycy oraz nadwrażliwością słuchową. Musi być pod stałą opieką wielu specjalistów. Ze względu na słabą odporność, Martusia często łapie też infekcje górnych dróg oddechowych i zapalenia oskrzeli. Córeczka ma również duże trudności z mową. Nie pomaga w tym niestety obniżone napięcie w mięśniach, które sprawia, że każda wypowiedziana głoska wymaga od niej dużego wysiłku i dodatkowej pracy! Martusia musi także nosić gorset ortopedyczny, ze względu na problemy z plecami. Co jakiś czas trzeba go wymieniać, bo córeczka ciągle rośnie. Każda wymiana gorsetu jest niestety bardzo kosztowna, jednak konieczna, by nasze dziecko mogło prawidłowo rosnąć! Ze względu na stan zdrowia, Marta jest pod stałą opieką wielu specjalistów. Regularnie uczęszcza na wizyty u endokrynologa, neurologa, okulisty czy kardiologa. Potrzebuje także specjalistycznych zajęć, które ułatwiają jej zdobywanie kolejnych umiejętności! W walce o rozwój naszego dziecka niezwykle pomocne są też turnusy rehabilitacyjne. Po każdym wyjeździe widzimy ogromne postępy – zasób słów córeczki znacznie się powiększył, poprawiła się także jej sprawność! To daje nam ogromną nadzieję na przyszłość! Już raz pomogliście nam w zbieraniu środków na leczenie córeczki. Jesteśmy Wam za to niezmiernie wdzięczni! Jednak ponownie musimy zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie…  Niedługo czeka nas kolejna wymiana gorsetu oraz wyjazd na turnus rehabilitacyjny. Ponadto koszty leczenia córeczki cały czas rosną… Sami nie damy rady wszystkiego opłacić. Prosimy, pomóżcie nam w walce o rozwój Marty! Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę! Rodzice

712,00 zł ( 6,69% )
Brakuje: 9 927,00 zł
Jowita Przybysz
13 dni do końca
Jowita Przybysz , 30 lat

Nie pozwól, bym straciła to, co do tej pory osiągnęłam! Proszę, POMÓŻ❗️

Całe życie walczę o sprawność. Od urodzenia zmagam się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym spastycznym. Na co dzień poruszam się na wózku inwalidzkim. Staram się być jak najbardziej samodzielna! Wciąż jednak napotykam trudności... Ciężko było mi pogodzić się ze świadomością, że nie wyzdrowieję. Gdy dorastałam, chciałam tak jak inne dzieci bawić się i skakać. Niestety, nie wiem jak to jest biec przed siebie ile sił w nogach… Wiem za to, czym jest radość z pierwszych samodzielnych kroków! Dzięki Waszej pomocy w opłaceniu rehabilitacji, stale widzę postępy i jestem coraz sprawniejsza! Potrafię sama przesiąść się z wózka na krzesło, co ułatwia mi codzienne funkcjonowanie. Bez intensywnych zajęć i ciężkiej pracy nie byłoby to możliwe! Po każdej dłuższej przerwie w terapii, moje ciało zapomina o ruchach, które potrafiło wykonać. Z tego powodu regularne ćwiczenia są dla mnie tak istotne! Latami walczyłam o większą sprawność… Nie mogę utracić wypracowanych efektów!  Zawsze wolałam stawiać sobie coraz trudniejsze cele, niż narzekać na swój los. Jako nastolatka najpierw rano szłam do szkoły, a zaraz potem na rehabilitację, hipoterapię czy basen. Mimo przeciwności, udało mi się też ukończyć studia! Chcę walczyć o siebie, ale znów potrzebuję Waszej pomocy… Staram się ćwiczyć sama, jednak najlepsze rezultaty przynoszą zajęcia ze specjalistami. Niestety, są one bardzo drogie… Brak środków na dalszą rehabilitację może na zawsze zaprzepaścić to, co już osiągnęłam! Proszę, pomóżcie mi w walce z chorobą! Jowita

453 zł
Agnieszka Mazur
13 dni do końca
Agnieszka Mazur , 46 lat

Ten uśmiech skrywa lata bólu i cierpienia! Pomóż Agnieszce w walce z chorobą!

Choroba dzień w dzień czyni mnie coraz słabszą. Odebrała mi sprawność i samodzielność. Ta nierówna walka ciągnie się latami. Jestem zmęczona, ale nie tracę nadziei. Wierzę, że nadejdzie dzień, w którym obudzę się bez bólu… Jako nastolatka zachorowałam na serododatnie reumatoidalne zapalenie stawów. Pamiętam ból, który towarzyszył mi po lekcjach wychowania fizycznego. Myślałam, że to normalne. Sytuacja diametralnie się zmieniła, kiedy pewnego poranka obudziłam się ze spuchniętymi palcami i kolanami… Od tamtego dnia moje życie zmieniło się w nieustanną tułaczkę po klinikach w celu uzyskania informacji o moim stanie zdrowia. Stawy każdego dnia bolały mnie coraz bardziej. Po otrzymaniu prawidłowej diagnozy zaczęłam rehabilitację i farmakoterapię, które spowalniały proces choroby, ale jej nie zatrzymały. Moje stawy były coraz słabsze i zniekształcone. Musiałam przejść operacje endoprotetyki biodra i kolana. Z dnia na dzień RZS odbierało mi coraz więcej. Ostatecznie, osłabione stawy doprowadziły do tego, że nie mogę poruszać się bez wózka inwalidzkiego. Co gorsza wystąpiła u mnie schyłkowa niewydolność nerek, doprowadzając do ich przewlekłego zapalenia. Przeszczep jednej z nich stał się koniecznością. To szczególnie ciężkie, kiedy jest się mamą nastolatki. Chciałabym pokazać jej świat, zabrać w piękne miejsca i zapewnić jej najcudowniejszą przyszłość. Niestety, choroby krzyżują moje plany… Bez pomocy drugiego człowieka nie jestem w stanie zrobić zbyt wiele.  Nadzieją na poprawę mojego stanu jest dalsze leczenie i rehabilitacja. Teraz nie starcza mi na nie środków… Wizyty u lekarzy i specjalistów są coraz droższe, a ja codziennie tracę cząstkę nadziei. Proszę, przywróć mi ją… Nie przechodź obok mnie obojętnie. Chcę być wsparciem dla mojej małej rodziny… Agnieszka

380 zł
Jaś Matusiak
13 dni do końca
Jaś Matusiak , 12 miesięcy

Dzielny Jasio kontra szereg dolegliwości❗️Potrzebne wsparcie❗️

Nasz Jasio urodził się z bardzo rzadką wadą neurologiczną OUN – polimikrogyrią. Od samego początku musi walczyć o to, o co dziecko tak malutkie nigdy nie powinno musieć walczyć – o własne zdrowie. Synek ma do tego nieprawidłowe napięcie mięśniowe, sam nie umie skoordynować czynności takich jak oddychanie, przełykanie i ssanie, przez co często podczas jedzenia miewa bezdechy. Większość czasu po porodzie nasz Mały Wojownik spędził w szpitalach. Ciężko było dopuścić do siebie świadomość, że mógł czuć się tam niemal jak w domu… Teraz na całe szczęście, po wędrówkach od szpitala do szpitala, mogliśmy zabrać go do tego prawdziwego domu. Jednak wciąż czeka nas rehabilitacja oraz wiele konsultacji lekarskich, by było widać jak najwięcej postępów. Musimy też zainwestować w profesjonalny monitor bezdechu, by ograniczyć do minimum przykre niespodzianki. Do tego czekają nas badania genetyczne, których koszt jest z rzędu 8-12 tysięcy! Dzięki rehabilitacji widzimy naprawdę kolosalną różnicę. Jasiu czuje się coraz lepiej, dzielnie pracuje i ćwiczy, wypełniając nasze serca tak ogromną nadzieją, że nie da się tego opisać słowami. Ale by utrzymać ten stan, musimy mieć środki, by opłacać prywatne wizyty. Dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić zbiórkę. Robimy, co możemy, by zapewnić Jasiowi wszelkie możliwe badania i leczenie, ale to wciąż za mało. Każde wsparcie, nawet symboliczna złotówka, będzie realną pomocą w walce o zdrowie i przyszłość Jasia. Rodzice

44 944 zł
Kuba Chmaj
13 dni do końca
Kuba Chmaj , 10 lat

Kubuś cierpi na rzadkie mutacje genów i liczne choroby! W Polsce nie ma dla niego ratunku!

Dziś żadna polska klinika nie jest w stanie pomóc mojemu dziecku. Kubuś choruje na niezwykle rzadkie, nieprzewidywalne choroby, nad którymi trwają intensywne badania naukowe. Ponadto padaczka sprawia, że jeden silniejszy napad może zniweczyć wszystkie wypracowane latami postępy!  W swoje pierwsze urodziny Kubuś dostał od losu okrutny prezent – padaczkę. Mimo wielu zmian leków choroba nie daje za wygraną. W ostatnim czasie jego stan się pogorszył. Napady z kilkusekundowych zawieszeń zmieniły się w kilkuminutowe epizody z drżeniem ciała, wymiotami, silnym bólem głowy i utratą świadomości. Zapisy EEG są coraz gorsze, a wyładowania padaczkowe pojawiają się w kolejnych obszarach mózgu. Kuba ma problemy z pamięcią krótkotrwałą, równowagą i funkcjami przyczynowo-skutkowymi. Są dni, kiedy jest ciągle zmęczony i śpiący. Choroba neurologiczna osłabia mu mięśnie oczu, przez co pojawia się zez i syn na stałe musi nosić okulary.  Dzięki wsparciu wielu specjalistów, zarówno ze środowiska lekarskiego, jak i szkolnego, Kubuś na pierwszy rzut oka funkcjonuje dobrze. Jest bardzo uśmiechniętym i zdolnym chłopcem. Mimo to synek nie może w pełni cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Nie jeździ na kilkudniowe wycieczki szkolne, nie może bawić się na karuzelach, nigdy nie spełni swojego największego marzenia o zrobieniu prawa jazdy.  Systematycznie musi przechodzić wiele bolesnych badań. Niestety, choroba postępuje i ciągle jesteśmy krok za nią. Zmiana leków na kolejne nie przynosi oczekiwanych rezultatów. To właśnie po jednej z takich „porażek” podjęto decyzję o badaniach genetycznych, które rzuciły nowe światło na nasze życie. Okazało się, że Kuba ma uszkodzone geny CUX1 oraz ADGRV1, które prawdopodobnie odpowiadają za rzadką postać padaczki genetycznej. Dodatkowo zdiagnozowano, że synek jest nosicielem choroby von Gierkiego i Pompego. W Polsce nikt nie jest w stanie mu pomóc. Ratunek czeka w Hiszpanii. Zagraniczni neurolodzy zgodzili się na konsultacje i pomoc! Wraz ze łzami szczęścia, pojawiły się łzy niepewności i strachu… Leczenie zostało wycenione na ogromną kwotę, której pokrycie jest dla mnie nieosiągalne. Wierzę, że znajdzie się wiele ludzi o dobrych sercach, z których pomocą uda nam się osiągnąć cel. Pomóżcie mi w walce o zdrowie synka! Proszę! Mama Kubusia ➡️ Grupa licytacyjna Kubusia na FB 👉 DziennikPolski 👉 Sądeczanin 👉 Gazeta Krakowska 👉 MyśleniceTV

254 554,00 zł ( 79,76% )
Brakuje: 64 595,00 zł
Piotr Świerkowski
Pilne!
13 dni do końca
Piotr Świerkowski , 49 lat

Nowotwór zabija Piotra! Potrzebna pilna pomoc!

Zgrubienie, które wyczułem na mojej szyi, okazało się złośliwym nowotworem tarczycy! Choroba sieje w moim organizmie spustoszenie. Błagam o pomoc! Zła passa zaczęła się już jedenaście lat temu. Podczas powrotu do domu niespodziewanie straciłem przytomność i uderzyłem głową o krawężnik. Kiedy się ocknąłem, wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. Po kilku dniach nasilających się zaburzeń pamięci i koncentracji, za namową partnerki, postanowiłem udać się do szpitala. Okazało się, że wskutek uderzenia doznałem mocnego urazu czaszki. Mój stan był tragiczny! Gdybym poczekał jeszcze kilka dni, mógłbym umrzeć… Powodem utraty przytomności była cukrzyca! Nie miałem wcześniej pojęcia, że na nią choruję! Wypadek uczynił mnie osobą z niepełnosprawnością. Musiałem na nowo uczyć się mówić i czytać. Były to bardzo ciężkie chwile. Mam wielkie szczęście, że jestem na świecie… Od tego czasu muszę kontrolować poziom cukru oraz brać leki na padaczkę pourazową. Bez nich dostaję silnych napadów drgawek, które zagrażają mojemu życiu. Myślałem, że wszystko, co złe, już za mną… Musi przecież istnieć jakiś limit nieszczęść… Niestety, w styczniu 2024 roku, sprawy na nowo przybrały tragiczny obrót. W moim organizmie zdiagnozowano złośliwy nowotwór tarczycy! W obecnym stanie organ jest nieoperacyjny. Guz jest tak duży, że utrudnia mi przełykanie. Lekarze próbują zniszczyć go chemią, po której bardzo źle się czuję… Dalsze leczenie i rehabilitacja wiążą się z ogromnymi kosztami, na których pokrycie nie mogę sobie pozwolić… Chcę być zdrowy. Wiem, że muszę walczyć. Mam dla kogo żyć. Moja rodzina bardzo się o mnie martwi. Codziennie chcę się obudzić z tego okropnego koszmaru… Proszę, jeśli tylko jesteś w stanie podarować mi szansę na powrót do zdrowia, będę za to niesamowicie wdzięczny! Jesteś moją ostatnią nadzieją. Brak odpowiedniego działania jest wyrokiem na moje życie. Pomóż mi pokonać nowotwór. Proszę! Piotr

8 679,00 zł ( 27,19% )
Brakuje: 23 236,00 zł