Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marysia Zaremba
Marysia Zaremba , 4 latka

Każdego dnia mała Marysia walczy o swoją sprawność. Pomóż!

Nasza córeczka, Marysia zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym w postaci hemiplegii, co oznacza niedowład prawej strony ciała. Na pierwszy rzut oka córeczka wydaje się być zdrowym dzieckiem, ale przy bliższym kontakcie łatwo zauważyć, jak trudną walkę toczy każdego dnia. Marysia przez pierwsze pół roku życia miała problemy z jedzeniem oraz piciem, przechodziła też liczne badania. Lekarze zasugerowali nam wtedy, abyśmy postarali się dla małej o orzeczenie, które umożliwiłoby jej udział w specjalistycznych zajęciach. Córeczka porusza się samodzielnie, jednak jest to możliwe tylko dzięki ortezom. Niestety przez niedowład jej prawa noga jest dużo słabsza. Powoduje to wolniejszy jej wzrost oraz przyczynia się do nieprawidłowego wzorca chodu, a także powstawania wady kręgosłupa.  Marysia ma także problemy z przyjmowaniem posiłków oraz samodzielnym ubieraniem się po załatwieniu potrzeb fizjologicznych. Często się krztusi i wymiotuje z powodu niedowładu prawej strony ciała. Córka używa prawej ręki jako ręki pomocniczej i ma problemy z podniesieniem cięższych przedmiotów. Nasza córeczka jest wesołym, uśmiechniętym i błyskotliwym dzieckiem z poczuciem humoru. Uwielbia oglądać Psi Patrol. Intelektualnie nie odstaje od swoich rówieśników. Maria ma brata, z którym lubi spędzać czas. Często pyta nas, dlaczego braciszek nie musi nosić ortez, a nam jest coraz trudniej odpowiadać na te pytania. Marysia wymaga specjalistycznego wsparcia. Córka uczęszcza na intensywną rehabilitację 4-5 razy w tygodniu oraz regularnie bierze udział w turnusach rehabilitacyjnych. Efekty tej ciężkiej pracy są widoczne, jednak abyśmy mogli je utrzymać, musimy zapewnić naszemu dziecku stałą pomoc. Wiąże się to jednak z ogromnymi kosztami... Prosimy Was zatem o wsparcie. Każda złotówka, którą przeznaczycie na rehabilitację Marysi, jest dla nas bezcenna. Dzięki Waszej pomocy córeczka ma szansę na funkcjonowanie jak zdrowe dziecko. Walka, którą Maria toczy każdego dnia, wymaga ogromnego wysiłku – zarówno od niej, jak i od nas. Z całego serca dziękujemy za wszelką pomoc. Wierzymy, że dzięki Waszej dobroci Marysia będzie mogła prawidłowo się rozwijać. Rodzice Marysi

8 783,00 zł ( 51,59% )
Brakuje: 8 239,00 zł
Kacper Fornalczyk
Kacper Fornalczyk , 14 lat

Kacper codziennie walczy o zdrowie... Pomocy!

Kacper jest wyjątkowym chłopcem. Niewiele osób potrafi go pokonać w grze memo, uwielbia kowbojskie kapelusze i sportowe samochody. Dzięki świetnej orientacji w terenie nigdy się nie zgubi w miejskim gąszczu, a jego drobne komplementy kradną serca wszystkich wokół. Niestety, ten młody i serdeczny chłopak każdego dnia musi walczyć o zdrowie... Początkowo myśleliśmy, że Kacper po prostu lubi trzymać się na uboczu, że jest samotnikiem. Dopiero podczas rutynowych badań okazało się, że bardzo słabo słyszy. To wyjaśniło wiele – na przykład, dlaczego tak trudno było mu odnaleźć się wśród rówieśników. Od kilku miesięcy, wspierany aparatami słuchowymi, uczy się nowej rzeczywistości w świecie pełnym dźwięków, których wcześniej tak długo nie słyszał. Myśleliśmy również, że Kacper po prostu głośno chrapie w nocy. Kiedy lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka przyjrzeli się temu bliżej, odkryli, że przez znacznie obniżoną sprawność motoryczną języka, skrócone wędzidełko oraz wadę zgryzu, Kacper przydusza się w nocy własnym językiem. Od tamtej pory każda noc jest pełna czuwania – on walczy o oddech, ja odliczam sekundy, czekając, aż złapie powietrze. Plan leczenia Kacpra jest długotrwały. Obecnie czekamy na usunięcie migdałka, a w międzyczasie lekarze zalecają intensywną terapię ortodontyczną, logopedyczną oraz rehabilitację szczękową. Celem jest zapewnienie Kacprowi spokojnego i pełnego oddechu podczas snu, prawidłowego dotlenienia mózgu i możliwości wyspania się. Otrzymaliśmy wstępny plan leczenia ortodontycznego i szczękowego rozpisany na 3 lata. W tym czasie Kacpra czeka co najmniej kilka rodzajów aparatów ortodontycznych, szyn, śrub i innych skomplikowanych narzędzi, które mają mu pomóc. To będzie bardzo trudny czas, ale mamy motywację i siły. Kacper jest niezwykle dzielny i jak dotąd znosi wszystko bez narzekania. Koszty tego leczenia są dla nas ogromne – wstępnie oszacowane na około 50 000 zł. Praca ortodonty, rehabilitanta szczękowego i logopedy to jedyna możliwość dająca szansę na powodzenie. Niestety, nie jesteśmy w stanie sprostać takim kosztom. Wierzymy jednak, że nie jesteśmy sami, wierzymy w ludzi, wierzymy w Was. Bardzo prosimy o wsparcie finansowe, a my zajmiemy się resztą. Mama

37 739,00 zł ( 70,94% )
Brakuje: 15 453,00 zł
Aniela Radaczewska
Aniela Radaczewska , 13 lat

U naszej córki zdiagnozowano Zespół Retta❗️Błagamy o wsparcie dla Anielki❗️

Cieszymy się z każdego wspólnie spędzonego dnia z naszą córeczką. Jak każdy rodzic, chcielibyśmy, aby była zdrowa i szczęśliwa. Zabralibyśmy od Anielki wszystko, co złe i z chęcią nieślibyśmy na swoich barkach. Niestety potworna choroba wyniszcza nasze dziecko. Zabiera wszystkie siły, a w zamian pozostawia ból i cierpienie!  Córka miała trzy lata, gdy zupełnie niespodziewanie prestała mówić. Bardzo się tym faktem zaniepokoiliśmy więc niezwłocznie udaliśmy się z Anielką do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Po diagnostyce okazało się, że to autyzm. Następnie naszemu dziecku zaczęły doskwierać bezdechy. Córka traciła siniała, mdlała. Udaliśmy się do lekarza, który zalecił serię badań. Wtedy pierwszy raz usłyszeliśmy o podejrzeniach w kierunku Zespołu Retta.  Wykonaliśmy wszystkie konieczne badania, które wykluczyły to schorzenie. Niestety z czasem pojawiły się kolejne objawy. Anielka zaczęła odczuwać wiotkość mięśni i coraz częściej zataczała się podczas chodzenia. Postanowiliśmy wykonać badania genetyczne WES 3, które trzy miesiące temu dały nam tę najgorszą diagnozę. Okazało się, że córka cierpi na ZESPÓŁ RETTA! Byliśmy przerażeni, w jednej chwili grunt pod naszymi nogami gwałtownie osunął się w dół. Myśleliśmy, że autyzm jest końcem świata, jednak okazało się, że może być jeszcze gorzej! Bo na tę chorobę nie ma leku. Wraz z jej rozwojem chory najpierw traci władzę w nogach, rękach, później coraz częściej pojawiają się bezdechy, sinienia, na końcu pozostaje tylko możliwość wodzenia wzrokiem…  Dziś obserwujemy nasze dziecko jak biega i jeszcze jest pełne energii. Z trudem przyjmujemy do siebie scenariusz, który podarował nam okrutny los i nie wierzymy, że ten czas kiedyś się skończy. Nie da się przewidzieć tempa rozwoju choroby, ale można je spowolnić. Dlatego dziś tak bardzo prosimy o wsparcie. Chcemy zapewnić naszemu dziecku rehabilitację, wizyty u  wielu specjalistów, potrzebny sprzęt medyczny i rehabilitacyjny. Błagamy o pomoc!  Rodzice Anielki 

39 540 zł
Maciuś Zagalski
Maciuś Zagalski , 5 lat

Spotkała nas podwójna tragedia – choroba moja i mojego dziecka❗️Pomocy❗️

Oddałabym wszystko, by zabrać mojemu synkowi to potworne cierpienie, które musi znosić każdego dnia. Niestety sama zmagam się z chorobą, która codziennie coraz bardziej mnie osłabia. Błagam o pomoc…  Nie przypuszczałam, że nasza historia będzie tak trudna… Że okrutny los poskąpi nam tego, co najcenniejsze – zdrowia. Że zabraknie go zarówno mnie, jak i mojemu ukochanemu dziecku… Wiem, że jestem ciężko chora i wkrótce utracę sprawność, więc w desperacji robię, co mogę, by przywrócić ją mojemu dziecku. Walczę o niego, póki jeszcze mam siły...  Cierpię na stwardnienie rozsiane. To brutalna choroba, która stopniowo, każdego dnia osłabia mnie coraz bardziej, by w końcu na dobre odebrać mi szansę na samodzielne funkcjonowanie. Mój synek z kolei cierpi na chorobę genetyczną, ma agenezję mózgu i deformację kończyn… Wady synka widać gołym okiem. Maciuś nie mówi, jest pod opieką wielu specjalistów i terapeutów.  Dwa lata temu synek przeszedł operację chorej nóżki – była dużo krótsza od drugiej, miał stopę końsko – szpotawą, zdeformowaną i zakręconą do środka. Udało się to tylko dzięki Wam – naszym wspaniałym Darczyńcom, którzy nie pozostali obojętni na naszą trudną sytuację… Dziękujemy! Ta operacja postawiła mojego synka na nogi. Maciuś jest cały czas rehabilitowany, dzięki czemu w domu i przedszkolu jest już w stanie poruszać się samodzielnie! Chodzi niestabilnie, potyka się, chwieje, nawet przewraca, ale najważniejsze jest to, że potrafi przemieszczać się sam! Ćwiczymy codziennie, by synek chodził również na zewnątrz, ale póki co jest w stanie przejść samodzielnie kilkanaście metrów, trzymając się za rękę. Męczy się, siada na chodniku, pokazuje, że chce na rączki. Na dalsze wyjścia i wyjazdy musimy zabierać wózek inwalidzki.  Na ostatniej wizycie kontrolnej, po analizie chodu, zlecono dodatkowy rentgen prawej stopy. Wcześniej lekarze skupiali się tylko na lewej nodze, tej, w której deformacja była widoczna. Teraz okazało się, że Maciuś ma nieprawidłowo uformowany staw skokowy prawej nóżki. Synek ma bardzo rzadką przypadłość, jedna stopa jest końsko – szpotawa, a druga płasko – koślawa.  Lekarz zalecił przeprowadzenie zabiegu operacyjnego obu stóp. Na lewej, tej operowanej wcześniej stopie, zaplanowane jest przeprowadzenie osteotomii nadkostkowej, a w prawej wprowadzenie drutów korygujących nieprawidłowy staw. Niestety operacja jest niezwykle kosztowna… To ponad 70 tysięcy złotych! Nigdy nie zdołam uzbierać takich pieniędzy sama… Ponownie muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc… Dla mojego synka zrobię wszystko. Muszę o niego walczyć, dopóki mam jeszcze siłę! Już raz otworzyliście dla nas swoje wielkie serca. Wierzę, że zrobicie to ponownie…  Mama Maciusia

37 030,00 zł ( 48,14% )
Brakuje: 39 880,00 zł
Karol Basiukiewicz
Karol Basiukiewicz , 34 lata

Historia Karola porusza najtwardsze serca! Prosimy, POMÓŻ❗️

Mam na imię Karol. Mam 34 lata i całą listę diagnoz, które nieustannie wymierzają mi bolesne ciosy. Staram się nie tracić optymizmu, jednak sam hart ducha nie wystarczy, by stawić czoła trudnej rzeczywistości. Dlatego proszę o Wasze wsparcie! Od dziecka dużo choruję. Już jako pięciolatek przeszedłem wirusowo-bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Jedyne co pamiętam z tego okresu to bolesne nakłuwanie, by ściągnąć płyn z rdzenia kręgowego i każdy dzień, kiedy moja mama nie mogła mi towarzyszyć w szpitalu… Od tego momentu zaczęły się też moje problemy ze wzrokiem.  Dziś po wielu wylewach do gałek ocznych i operacji odsysania krwi z oczu widzę, jednak bardzo słabo. Źrenice nie reagują na światło, dlatego muszę nosić przyciemniane okulary. Praca z komputerem stała się dla mnie nieosiągalna. Jednak to tylko kropla w morzu… W liceum dopadła mnie cukrzyca typu 1. –  podstępna i wredna choroba, która w straszliwy sposób wyniszczyła mi cały organizm! Choroba znacznie osłabiła moje zęby, dlatego byłem zmuszony, aby część z nich usunąć. Niestety, doszło do infekcji w jamie ustnej. Zakażenie obudziło koszmar z dzieciństwa- znów doszło do zapalenia opon mózgowych! Przeżyłem tylko dzięki czujności kolegów i koleżanek z pracy, zaniepokojonych brakiem kontaktu… Pogotowie wezwano w ostatniej chwili. Obudziłem się nieprzytomny już w szpitalu. W 2021 roku cukrzyca wykończyła też moje nerki. Od tej pory trzy razy w tygodniu jeżdżę na hemodializy. Największe zamachy na moje życie dokonały się jednak rok później. Stopa cukrzycowa – prawdziwy horror… W 2022 roku lekarze zadecydowali o amputacji mojej lewej nogi, aż do wysokości kolana, ponieważ wdała się w nią martwica. W 2024 roku nie udało się uratować i drugiej. Tym razem sytuacja była o wiele poważniejsza – oprócz martwicy wdała się sepsa, co spowodowało bardzo wysokie zagrożenie dla życia. Lekarze reanimowali mnie 7 razy, łamiąc mi przy tym żebra! Dziś jestem osobą niepełnosprawną, niedowidzącą, poruszającą się na wózku inwalidzkim, która mimo wszystko bardzo chce w miarę normalnie żyć! Niestety, bycie chorym jest nie tylko trudne, ale też bardzo kosztowne! Każdego miesiąca wykupuję masę lekarstw, często zastanawiając się, z czego muszę zrezygnować. Intensywnie używany wózek inwalidzki psuje się, sensory do pomiaru cukru są horrendalnie drogie, a mieszkanie niedostosowane do moich potrzeb... Dlatego z całego serca zwracam się do Was z prośbą o wsparcie. Choć nie jest mi łatwo, wierzę, że nawet bardzo chory człowiek może żyć dobrze. Niestety, opieka zdrowotna nie jest finansowana przez państwo w pełnym wymiarze. Nie chciałbym znów wybierać, którą receptę mogę wykupić, dlatego proszę o pomoc! Karol

15 931,00 zł ( 29,94% )
Brakuje: 37 261,00 zł
Liliana Kurzawińska
Liliana Kurzawińska , 9 miesięcy

Lilianka w swoim krótkim życiu przeszła już tak wiele! POMÓŻ!

Gdy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli drugie dziecko nasz świat ponownie się rozświetlił. Nie mogliśmy się doczekać dnia, w którym poznamy naszą córeczkę. Ciąża przebiegała poprawnie, aż do 12. tygodnia, gdy lekarze zasugerowali nam, że z córeczką może być coś nie tak! Wszystko wskazywało na to, że Lilianka ma przepuklinę pępowinową, w której znajduje się część jej wątroby. Badania prenatalne potwierdziły przypuszczenia lekarzy, jednak nie wiedzieliśmy, że to nie jedyny problem, z którym przyjdzie na świat nasze maleństwo.  Lilianka urodziła się dokładnie 19 lutego 2024 roku. Nawet nie mogliśmy jej przytulić, szepnąć na uszko jak bardzo ją kochamy. Lekarze niezwłocznie zabrali dziecko w celu wykonania specjalistycznej diagnostyki. Było naprawdę źle, okazało się, że Lila ma wadę twarzoczaszki, rozszczep podniebienia, hipoplazję małżowiny usznej prawej i agenezję lewej nerki! Byliśmy przerażeni Już w drugiej dobie życia córeczka przeszła operację usunięcia przepukliny, była taka malutka, niesamowicie się o nią martwiliśmy. Dopiero po czterech dniach mogliśmy ją zobaczyć na chwilę przez szybę inkubatora. Nigdy wcześniej nie przeżywaliśmy takich emocji. Łzy przerażenia mieszały się ze łzami rozgoryczenia. Wróciliśmy do domu bez córeczki, patrzyliśmy na jej przygotowane łóżeczko, poskładane ubranka, zabaweczki… Wszystko było gotowe, brakowało tylko naszej malutkiej! Lilianka spędziła w szpitalu 87 dni. W tym czasie przeszła dwie operacje serca, koarktacji aorty. Dzień, w którym zabraliśmy ją do domu zapamiętamy do końca życia. Było to dokładnie 15.05.2024 roku. Obecnie nasza codzienność to ciągle wizyty u wielu specjalistów. Córeczka musi regularnie odwiedzać logopedę, przez to, że nie ma wykształconego nawyku ssania jest odżywiana sondą i fizjoterapeutę, przez wzmożone napięcie mięśniowe. Przed nami jeszcze długa i bardzo wyboista droga. Liliankę wkrótce czeka kolejny zabieg związany z rozszczepem podniebienia. Ciągłe wizyty u specjalistów, kontrole, rehabilitacja i leczenie córeczki niesamowicie obciąża nasz budżet domowy, dlatego musimy prosić o wsparcie. Liczy się każda złotówka – POMOŻECIE? Rodzice Lilianki

6 934 zł
Paweł Makowski
Paweł Makowski , 20 lat

Paweł chce być samodzielny, chce się uczyć i studiować❗️Potrzebne jest wsparcie❗️

„Ci, co wygrywają – nigdy nie odpuszczają. Ci, co odpuszczają – nigdy nie wygrywają.” Ja nie chcę odpuścić. Jednak bez Waszej pomocy będę do tego zmuszony... Opowiem Wam swoją historię od początku. Jestem Paweł, jestem niepełnosprawny od urodzenia, jestem młodym chłopakiem, jestem Polakiem, jestem Madridistą i jestem bezbronny wobec walki o własne zdrowie. Walczę jak mój ukochany klub piłkarski, walczę o samodzielność, o sprawność, o normalne życie. Sam nie dam jednak rady, potrzebuję Waszej pomocy. Bez niej będe zmuszony odpuścić. Myśl o tym wywołuje we mnie strach i smutek... Moja niepełnoprawność związana jest ze sferą ruchową. Mam porażenie mózgowe i przez to niesprawne nogi i ręce. Korzystam z wózka inwalidzkiego i pomocy mojej mamy. To ona przez wszystkie lata mojego życia dbała o to, abym miał możliwie najlepszą rehabilitację. Opiekowała się mną i pracowała, chowała dumę do kieszeni i z pokorą prosiła o wsparcie finansowe mojego leczenia. Jesteśmy całkiem sami, a od 7 lat nie żyje też mój tata... Jestem już pełnoletni, to nie zmieniło jednak mojej sprawności fizycznej. Dorosłość wpłynęła natomiast na moje postrzeganie świata i mojej w nim obecności. Obecności obarczonej ciężką pracą nad sobą samym, niejednokrotnie wielkim bólem, jaki towarzyszył mi po operacjach i w sumie towarzyszy każdego dnia. Ból wynika ze spastyki, czyli nadmiernego napięcia mięśni mojego ciała, a zmniejsza go tylko systematyczna rehabilitacja. Niestety, terapia wymaga znacznych nakładów finansowych. Od lat korzystam z rehabilitacji w ramach turnusów rehabilitacyjnych oraz rehabilitacji domowej. Staraliśmy się być w ciągu roku na 5 turnusach, gdyż taka intensywność sprawdzała się doskonale i nie pozwoliła na regres w moim stanie. Wręcz przeciwnie, wciąż przynosiła efekty i poprawiała moją sprawność. Marzę, by na końcu mojej drogi była samodzielność, już nawet nie taka związana z chodzeniem, ale chociaż taka na wózku we własnym domu i wśród przyjaciół. Zdaję sobie sprawę z własnej niepełnoprawności dlatego od zawsze kładłem duży nacisk na moją edukację. Uczę się w Liceum i osiągam wyniki z wyróżnieniem. Jestem także studentem Uniwersytetu Młodzieżowego na Wydziale Prawa, w tym roku kończę program tych studiów i planuje podjąć kolejne na tym samym uniwersytecie, tym razem na Wydziale Psychologii. Pragnę być mądrym, wykształconym człowiekiem, a tylko edukacja może mnie do tego doprowadzić. Może kiedyś uda mi się zrobić dzięki temu coś dobrego dla innych... Miałem napisać apel poruszający serce, tak mi radzono. Pisać tak aby wzruszyć i wywołać żal. Nie potrafię. Nie jestem skrajnie nieszczęśliwy, nie jestem smutnym człowiekiem. Żyję i chcę żyć, walczę i będę walczyć. Czasem się cieszę, czasem smucę, ale doceniam to co mam i realizuję marzenia. Najważniejszym jest samodzielność, ale cieszy mnie też realizacja innych, znacznie mniejszych, takich codziennych. Drodzy Darczyńcy, zwracam się dziś do Was z prośbą o wsparcie procesu mojej rehabilitacji. Bez intensywnej terapii utracę umiejętności, które posiadam i nie zdobędę kolejnych. Pragnę walczyć i obiecuję, że nie zmarnuję ani grosza! Żyję i chcę żyć, walczę i będę walczyć. Czasem się cieszę, czasem smucę, ale doceniam to, co mam i realizuję marzenia. Najważniejszym jest samodzielność, ale cieszy mnie też realizacja innych, znacznie mniejszych, takich codziennych. Powtarzam ciągle słowa mojego mentora Nicka Vujicica „Koncentrując się na rzeczach, które chciałbyś mieć lub tych, których byś nie chciał, zapominasz o tych co masz”. Dziękuję za poświęcony czas, za każdą Waszą myśl o mnie i za każdą, nawet najmniejszą wpłatę!  Paweł

82 260,00 zł ( 54,95% )
Brakuje: 67 421,00 zł
Justyna Łusiak
Pilne!
Justyna Łusiak , 40 lat

Uchroń Justynę przed WZNOWĄ❗️Pomóż jej opłacić nierefundowane lekarstwo...

Mam na imię Justyna. W 2023 roku wykryto u mnie złośliwego raka piersi. W momencie diagnozy, nowotwór był już w bardzo zaawansowanym stadium, z przerzutami do skóry. Bezwzględna choroba może w każdej chwili powrócić. Proszę o Waszą pomoc, bym mogła ją powstrzymać! W październiku 2022 roku, podczas badania samokontrolnego, wyczułam dwa zgrubienia – jedno zlokalizowane w samej piersi, drugie niedaleko pachy. Natychmiast wykonałam badanie USG, którego wynik wskazywał na niegroźne torbiele. Z terminem kontroli na kolejny rok wróciłam do domu i swojej codziennej rutyny. Niestety, nie zdążyłam wrócić do pani doktor… Osiem miesięcy później w moim życiu rozegrał się dramat! Pierś, w której były zmiany, spuchła, a guzki jeszcze się powiększyły. Udałam się do ginekologa, który skierował mnie na mammografię. Z badań jasno wynikało, że dzieje się coś bardzo poważnego. Lekarze zlecali kolejne badania, a ja wykonywałam jej wszystkie, coraz bardziej wystraszona. Wreszcie moje zdrowie trafiło do rąk innego specjalisty – onkologa… Do tej pory trudno mi uwierzyć, że walczę ze śmiertelną chorobą. Przeszłam chemioterapię, a później operację. Moje leczenie zakłada jeszcze radioterapię, dalszą chemię doustną oraz terapię hormonami. W związku z bardzo złym stanem wyjściowym, po zakończeniu refundowanego leczenia będę musiała przyjmować lekarstwo, które pomoże mi zapobiec nawrotowi choroby. Które pomoże uchronić mnie przed koszmarem każdego pacjenta onkologii – WZNOWĄ! Lek, który muszę przyjmować, żeby jak najdłużej blokować raka, nie jest refundowany… Kosztuje krocie! W listopadzie kończę chemię i natychmiast muszę zacząć przyjmować lekarstwo... Nie stać mnie na jego zakup, dlatego z serca proszę o Wasze wsparcie w uzbieraniu tej horrendalnej sumy. Justyna

17 615,00 zł ( 20,69% )
Brakuje: 67 492,00 zł
Paweł Jęczmienny
Pilne!
Paweł Jęczmienny , 41 lat

Ukochany ojciec i mąż walczy ze złośliwym nowotworem wątroby❗️Potrzebne wsparcie❗️

Mój mąż od wielu miesięcy szukał odpowiedzi na pytanie co powoduje u niego ból brzucha i w okolicach mostka. Zrobił badania krwi, gastroskopię, kolonoskopię… Nikt nie potrafił wskazać, gdzie leży problem. Dopiero gdy w kwietniu Paweł trafił do szpitala z powodu osłabienia i bólu w okolicy brzucha, poznaliśmy wstrząsającą diagnozę! Po wstępnych badaniach mąż został przyjęty na oddział wewnętrzny z informacją o guzkach na wątrobie. Kolejne badania, dwie biopsje, oczekiwanie na wyniki… I nagle nasz świat się załamał. To nowotwór, na dodatek złośliwy! Diagnoza: rak dróg żółciowych – jeden z najgorzej rokujących nowotworów! Choroba nie daje żadnych początkowych objawów i w większości przypadków wykrywana jest za późno. Niestety, tak też było w przypadku mojego męża… Rozmiar guza i stopień zaawansowania choroby dyskwalifikują go z leczenia chirurgicznego, a tym samym nie może liczyć na przeszczep wątroby. Razem z córkami nie przyjmujemy do wiadomości, że nie istnieje możliwość wyleczenia Pawła – będziemy walczyć o niego na wszelkie możliwe sposoby! Obecnie jedyną formą leczenia, które pozwoli uratować życie męża jest zastosowanie dwóch nierefundowanych leków, które uzupełnią chemioterapię. Koszt pierwszego z nich, immunoterapeutycznego, to 18 tysięcy złotych za jedną dawkę, którą chory musi przyjmować przy każdym cyklu chemioterapii – co trzy tygodnie... Kolejnym krokiem są badania genetyczne NGS z pobranych wycinków raka w celu określenia jego mutacji i rozpoczęcie terapii celowanej. Polega ona na podawaniu leku dedykowanego pod daną mutację. Niestety, żaden z tych leków nie jest refundowany w Polsce, a ich cena jest ogromna. Przykładowy koszt terapii dwutygodniowej to ponad 60 tysięcy złotych! Wszystkie te etapy leczenia mają przygotować Pawła do wymarzonego przeszczepu wątroby. Jak dziwne stają się marzenia w obliczu choroby….  Szacowany koszt leczenia samego przygotowania do przeszczepu może znacznie przekroczyć sumę 500 tysięcy złotych! To ogromne pieniądze, których nie mamy… Dlatego przychodzę tu, już nie prosić, ale błagać o wsparcie dla mojego męża. Paweł jest jeszcze młodym, pełnym życia człowiekiem z mnóstwem marzeń do spełnienia. Przede wszystkim chciałby zobaczyć jak nasze córki – 13 letnia Karolina i 10 letnia Kornelia – kończą szkoły, spełniają swoje pasje, wchodzą w dorosłe życie... chce je w tym wspierać, służyć radą, pomocą... Dlatego w imieniu swoim, naszych córek i męża proszę, pomóżcie nam!  Nie jest łatwo zachować siłę i wolę walki, kiedy lekarze dają Ci kilka miesięcy życia. Ale Paweł nie chce się poddać! Ma dla kogo żyć! Tak bardzo go kochamy. Jest moim najlepszym przyjacielem, prawdziwą drugą połówką, miłością mojego życia. Jest cudownym tatą dla naszych córek. Musi żyć… Wierzę, że dzięki Wam możemy go uratować. Z całego serca dziękujemy! Ania, żona 

69 090 zł