Moją pierwszą pacjentką na praktykach była własna mama❗️Potrzebna pomoc❗️
Piątek 31 maja 2024 roku. Dzień, który już na zawsze wyrył się w naszej pamięci. Miał być spokojnym początkiem weekendu i odpoczynku po ciężkim tygodniu pracy w przychodni. Dzień pomocy innym stał się dniem walki o życie. W takich momentach zdajemy sobie sprawę, że nikt nie wie, ile czasu nam zostało. Jeden moment może zabrać wszystko. Mama ciężko zachorowała. Doszło do wylewu, który spowodował mały, ale bardzo groźny tętniak. Nikt nie mógł przypuszczać, że ból głowy skończy się o włos od tragedii, ale całe szczęście pomoc nadeszła w samą porę, by rozpocząć wyścig z czasem o życie. Operacja się udała, a potem czekał OIT. Moją pierwszą pacjentką na praktykach na Oddziale Intensywnej Terapii była własna mama. To doświadczenie należy do najgorszych w moim życiu. Dziś, po tylu chwilach, kiedy moje serce niemal stanęło ze strachu, najważniejsza jest rehabilitacja. Dzięki niej mama ma szansę żyć normalnie i wrócić do czasów sprzed tego straszliwego wydarzenia. Wierzę z całego serca, że dobro zawsze wraca. Mama zmaga się z głębokim niedowładem lewej strony. Porusza się na wózku i potrzebuje wsparcia w codziennych czynnościach. Bardzo ważne jest, by wzmocnić jej ciało, pionizować i poprawić sprawność ruchową. Dlatego zdecydowaliśmy się na turnus rehabilitacyjny. Ale jego koszt to ponad 100 000 złotych! Dziękuję za poświęconą chwilę na przeczytanie naszej historii. Może z ciekawości, może z troski, ale to znaczy dla nas naprawdę bardzo wiele. Zwłaszcza że tak bardzo potrzebujemy teraz pomocy i odruchów dobrego serca. Proszę, pomóż mi wywalczyć sprawność ukochanej mamy! Wiktoria, córka