Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maciej Sojka
Maciej Sojka , 5 lat

Maciuś codziennie walczy o lepszą przyszłość! POMÓŻ!

Maciuś urodził się zdrowy. Choć poród był bardzo ciężki to syn otrzymał maksymalną liczbę punktów w skali Apgar. Po kilku dniach spędzonych w szpitalu zabrałam go do domu. Patrzyłam na moje maleństwo i wiedziałam, że coś jest nie tak, każda mama przecież czuje, gdy jej dziecku coś dolega. W tym jednym przypadku chciałabym móc się mylić… Synek od samego początku miał problem ze ssaniem, dlatego karmienie go było bardzo utrudnione. Maciuś kończył kolejne miesiące, ale nie towarzyszyło temu zdobywanie nowych umiejętności. Gdy podawałam mu zabaweczki nie łapał ich, leżał, wodził wzrokiem, ale nie wykonywał żadnych ruchów. Bardzo się zaniepokoiłam, dlatego niezwłocznie chciałam skonsultować nieprawidłowości ze specjalistą.  To był czas pandemii, dlatego kontakt z lekarzami był bardzo utrudniony. Tak mijały kolejne miesiące. Maciuś nie podejmował próby siadania, mówienia. Nie mogłam dłużej czekać z założonymi rękoma. Chodziłam z synkiem od specjalisty do specjalisty szukając odpowiedzi, co mu dolega. W końcu zlecono nam wykonanie badań genetycznych, w których wyszło, że synek ma stwierdzone potencjalnie patogenne zmiany w genach, które niestety nie są jeszcze opisane… Byliśmy z mężem przerażeni!  Obecnie Maciuś uczęszcza specjalistycznego przedszkola, w którym objęty jest terapią. Niestety, nie spędza w nim wiele czasu, ponieważ często choruje. W tym czasie musimy organizować naszemu dziecku indywidualne wsparcie. To bardzo obciąża nasz rodzinny budżet. Do tego dochodzą wizyty u wielu specjalistów, dalsza diagnostyka, rehabilitacja, a od września także zajęcia u logopedy, ponieważ Maciuś ma ogromne problemy z mową.  Przestajemy nadążać za ciągle rosnącymi kosztami i potrzebami naszego dziecka, dlatego musimy prosić o pomoc! Nie jest nam z tym łatwo, ale chcemy zagwarantować synkowi wszystko, czego potrzebuje. Walka o przyszłość Maciusia trwa, liczy się każda złotówka, pomożesz? Rodzice Macieja

2 864 zł
Radosław Marański
Radosław Marański , 37 lat

Tętniak, operacja, śpiączka... – Radek wciąż walczy o powrót do zdrowia❗️

Radek to dzielny wojownik, który walczy o powrót do zdrowia już prawie 4 lata po pęknięciu dwóch tętniaków oraz dwóch zaklipsowaniach. Radek to mój syn, tata malutkiej Basi, wspaniały i dobry człowiek. Pokazywał, jak można dostrzegać w tłumie ludzi samotnych, potrzebujących, poranionych. W jednej chwili jego życie zawisło na włosku… Dzień wcześniej wrócił z rodziną z wakacji, wypoczęci i szczęśliwi ze wspólnie spędzonego czasu. Następnego dnia Radek pracował z domu, zdalnie. W pewnym momencie – zupełnie niespodziewanie – przewrócił się. Wraz z tamtą chwilą nasze życie zmieniło się w koszmar. Następnego dnia syn przeszedł operację zaklipsowania tętniaka mózgu. Po dwóch tygodniach pobytu w szpitalu był przygotowywany do tego, by wyjść ze szpitala do domu. Wszyscy cieszyliśmy się, że w końcu do nas wróci, do swojej Basieńki, która czekała na tatę. Ale niestety los miał dla nas jeszcze coś w zanadrzu… Kolejne badania wykazały odnowienie się tętniaka. Kolejnego dnia Radek przeszedł drugą operację. Otrzymana pomoc w poprzednich zbiórkach bardzo nam pomogła, za co będziemy dozgonnie wdzięczni. Ale mimo tego i wielu miesięcy wytężonej pracy sztabu specjalistów najpierw w szpitalu w Warszawie, w Ośrodku w Sawicach i w Ośrodku ORIGIN w Otwocku, potrzebujemy dalszej stymulacji procesów rozumienia świata i kontaktu z rzeczywistością. Gdy po wielu miesiącach braku bezpośredniego kontaktu z bliskimi Radek zobaczył swoją trzyletnią wtedy córeczkę Basię, przytulił ją tak mocno i z taką miłością, że dziecko odzyskało całą radość. Wyglądało to tak, jakby choroby nigdy nie było, jakby blizny po kilku interwencjach chirurgicznych, na głowie taty, jakby cisza tej chwili – nie istniały. Dzięki tytanicznej pracy i pomocy specjalistów, Radek każdego dnia jest naszym bohaterem i malutkimi kroczkami idzie do przodu. Wciąż nie mówi i nie chodzi, ale zdecydowanie jest coraz lepiej! Radek mimo bólu nigdy się nie poddaje, nieustannie jest rehabilitowany ruchowo. Bardzo dużo czasu poświęcamy na logopedę i zajęcia z terapii psychologicznej. Po badaniach wiemy, że nie ma przeciwwskazań do tego, by syn mówił, chodził i ruszał ręką! To tylko kwestia wyćwiczenia i nauczenia mózgu ponownie tych ważnych czynności życiowych, dlatego tak ważny jest powrót pamięci mięśniowej oraz ćwiczenia zaburzonych funkcji mowy. Kochani, dziękujemy za każdy, nawet najmniejszy gest życzliwości, którego cała nasza rodzina doświadczyliśmy i nadal doświadczamy od ludzi o wielkich sercach, od Was. Radek walczy ze wszystkich sił, a my wierzymy, że cud jest możliwy. Ale potrzebujemy do tego pomocy. Każdy najmniejszy gest wsparcia będzie pomocny przy powrocie syna do dawnego życia! Pewnego dnia być może Radek uśmiechnie się i podziękuje Wam osobiście za ogrom dobroci i wsparcia. mama Zofia

17 364,00 zł ( 11,33% )
Brakuje: 135 828,00 zł
Magdalena Buchinska
Pilne!
Magdalena Buchinska , 22 lata

Młoda mama toczy walkę z chłoniakiem – potrzebna pomoc❗️

Moje życie od urodzenia nie należało do najłatwiejszych… Kiedy miałam kilka miesięcy, opiekę nade mną przejęła 67–letnia babcia. Wychowała mnie na silną i samodzielną kobietę, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Dwa lata temu ja sama zostałam mamą cudownego chłopca! Miałam nadzieję, że czekają nas lata pełne radości. Niestety, w marcu tego roku moje życie wywróciło się do góry nogami… Od jakiegoś czasu bolał mnie kręgosłup. Poszłam do lekarza rodzinnego, który skierował mnie na RTG. Podczas badania wykryto u mnie guza w śródpiersiu. Niedługo później sama zauważyłam dużego guza na szyi, nad prawym obojczykiem. Trafiłam na SOR, gdzie skierowano mnie pilnie do poradni chirurgii onkologicznej w celu pobrania węzła chłonnego do biopsji. To wtedy usłyszałam po raz pierwszy „podejrzenie chłoniaka”... Byłam w szoku, a w głowie miałam milion różnych myśli i pytań. Chłoniak? Co to jest? Ja, chora? Nie mogłam w to uwierzyć. Przez całe życie bardzo rzadko chorowałam. Zaczęłam czytać o chłoniaku i zobaczyłam słowo: NOWOTWÓR. Zamurowało mnie. Miałam nadzieję, że zrobią mi biopsję i okaże się, że ta diagnoza to pomyłka! Przez 3 tygodnie czekałam na termin biopsji, później kolejne 2 tygodnie na wynik. W trakcie przeszłam przez mnóstwo wizyt u lekarzy, badań, pobytów w szpitalu. Nowa rzeczywistość dobijała mnie nawet bardziej niż samo podejrzenie choroby, bo nigdy nie miałam problemów ze zdrowiem. W końcu przyszły wyniki badań… Czarno na białym napisano: nowotwór złośliwy chłoniak Hodgkina. Załamałam się! Nie wiem jak bym sobie poradziła, gdyby nie wsparcie moich bliskich!   Pod koniec maja przeszłam przez pierwszą chemioterapię, a mam ich zaplanowanych aż 12. Bardzo ciężko zniosłam początki leczenia, ale staram się być silna. Po drugiej chemii zaczęły wypadać mi włosy, więc je ścięłam. Nie ubolewam nad tym jakoś bardzo, chociaż czasem tęsknię za dawną sobą. Włosy były moim największym atutem... Wiem, że przede mną jeszcze długa droga do zdrowia, ale nie zamierzam się poddać. Mam dla kogo walczyć i żyć. Czekają na mnie ukochany mąż i synek! Chociaż strach towarzyszy mi od marca dzień w dzień, to pilnuję, żeby nie przejął mojego życia w całości. Wiem, że jestem silna, a dzięki tym doświadczeniom będę jeszcze silniejsza. Potrzebuję jednak Waszej pomocy! Zawsze radziłam sobie ze wszystkim sama, ale w tym przypadku nie dam rady. Wraz z mężem nie byliśmy gotowi na tak duże wydatki, jakimi są koszty leczenia i dojazdu do Instytutu Onkologicznego. Nie mogę już patrzeć na to, jak mój mąż fizycznie wykańcza się w pracy, żeby tylko nam na wszystko starczyło. Nie prosił mnie o to, ale chciałabym go odciążyć, bo widzę jak jest mu ciężko.  Z całego serca proszę Was o pomoc! Walczę nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla mojego synka – chcę obserwować, jak dorasta i rozwija się, dzięki matczynej miłości! Za każde wsparcie będę ogromnie wdzięczna. Razem naprawdę możemy więcej! Magda

2 968 zł
Nadia Bernac
Nadia Bernac , 22 miesiące

By Nadia zaczęła chodzić i mówić, potrzebne jest Twoje wsparcie! Prosimy, pomóż!

Nie mogliśmy doczekać się przyjścia na świat naszej córeczki! Ciąża przebiegała bez problemów. Lekarz jedynie poinformował nas, że Nadia jest bardzo malutka. Nie było jednak powodu do niepokoju. Gdy w końcu się urodziła, byliśmy przeszczęśliwi! Niestety, radość szybko przemieniła się w strach… Wszystko wydawało się być w porządku do czasu, gdy zauważyliśmy u córeczki drżenie rączek i nóżek. Było to bardzo niepokojące, dlatego natychmiast zaczęliśmy szukać pomocy u specjalistów. Musieliśmy się dowiedzieć, co dzieje się z naszym maleństwem! Konsultacje u wielu różnych lekarzy zdawały się nie mieć końca… Niestety u Nadii zdiagnozowano opóźnienie rozwoju psychofizycznego oraz zaburzone napięcie mięśniowe! Na domiar złego stwierdzono też asymetrię urodzeniową i alergię pokarmową. To zdecydowanie zbyt wiele jak na taką kruszynkę! Martwiliśmy się o zdrowie Nadii, jednak wiedzieliśmy, że trzeba działać szybko. Od razu rozpoczęliśmy potrzebną rehabilitację. Cały czas jeździmy też na wizyty do różnych lekarzy. Boli nas, że tak wygląda dzieciństwo naszej córeczki… Zamiast się bawić, musi ciągle ćwiczyć i walczyć o poprawę sprawności! Jedyną nadzieją na lepszą przyszłość Nadii jest dalsza, intensywna rehabilitacja. Konieczna jest też stała kontrola różnych specjalistów. Tylko dzięki temu nasze maleństwo będzie mogło prawidłowo się rozwijać i rosnąć! Jak wszyscy rodzice marzymy o dniu, w którym Nadia postawi pierwszy krok czy powie, że nas kocha. By mogło się tak stać, potrzebne jest Wasze wsparcie! Leczenie i rehabilitacja są niezbędne, aby nasza córeczka prawidłowo się rozwijała. Niestety, to ogromny koszt... Z całego serca prosimy o wsparcie w walce o lepszą przyszłość Nadii! Rodzice

402,00 zł ( 3,77% )
Brakuje: 10 237,00 zł
Mateusz Andrzejczak
Mateusz Andrzejczak , 8 lat

Mateuszek potrzebuje nowych ortez! POMOCY!

Lekarze nie dawali mojemu dziecku żadnych szans. A wbrew przewidywaniom Mateuszek staje na własnych nóżkach i każdego dnia pokonuje przeciwności losu powodowane chorobami, na które cierpi. Nasza walka nieustannie trwa i niestety znów potrzebujemy Twojego wsparcia… Radość powodowana ciążą została brutalnie przerwana w 23. tygodniu, gdy usłyszałam, że u mojego dziecka wykryto wady rozwojowe! Lekarze nie byli w stanie przekazać na tamten moment dokładniejszych informacji, a ja żyłam w strachu, aż do dnia porodu. Kiedy Mateuszek przyszedł na świat jeden z lekarzy zauważył, że nieprawidłowości jest znacznie więcej niż początkowo zakładano… Byłam przerażona! Po konsultacjach lekarskich okazało się, że oprócz wad układu nerwowego są jeszcze wady genetyczne, rozpoznane jako Zespół Greiga, Zespół Pallister - Hall (podwójne zrośnięte kciuki i zrośnięte paluchy, a także cechy dysmorfii). W ciągu swojego krótkiego życia Mateusz przeszedł kilka operacji między innymi dwukrotne założenie zastawki komorowo-otrzewnej, amputacji dodatkowych kciuków oraz dodatkowych paluchów! Niemalże od początku synek jest rehabilitowany i tak do dziś pozostaje pod opieką wielu specjalistów. Każdy z nich dba o inny układ, z każdym z nich musimy widywać się regularnie.  To wszystko wymaga ogromnych nakładów finansowych, a ostatnio napotkaliśmy kolejny, ogromny problem. Musimy zakupić dla Mateuszka nowe ortezy! Dzięki Waszemu wsparciu udało nam się zakupić te, z których synek korzysta obecnie. Minął rok, nóżki urosły i musimy wymienić ortezy na nowe, ponieważ cały czas są niezbędne do jego lepszego i sprawnego funkcjonowania Mateuszka.  Niestety, koszt nowych ortez jest ogromny i tylko część dofinansowuje NFZ, resztę musimy pokryć sami. Jest to dla naszego budżetu bardzo duży wydatek, gdyż cały czas pokrywamy koszty dodatkowych terapii, wizyt u wielu specjalistów, przeglądu sprzętu ortopedycznego i rehabilitacyjnego  i przede wszystkim na rehabilitacji. Znów musimy poprosić Was o pomoc, chociaż nie przychodzi nam to łatwo.  Jeśli tylko możesz  pomóc – prosimy, liczy się każda złotówka! Rodzice Mateusza

11 902,00 zł ( 48,64% )
Brakuje: 12 567,00 zł
Łukaszek Sraga
Łukaszek Sraga , 16 lat

Łukasz obudził mnie w nocy z krzykiem: "Mamo, pomóż mi"❗️Wspieramy walkę o zdrowie!

Mój syn Łukasz w sierpniu będzie miał już 16 lat. Jest pogodnym chłopcem, na pierwszy rzut oka zupełnie zdrowym. Niestety tak nie jest… Łukaszek ma zdiagnozowaną padaczkę, wady rozwojowe OUN, stopień lekki niepełnosprawności umysłowej, zaburzenia zachowania i emocji, zaburzenia integracji sensorycznej, osłabione napięcie mięśniowe oraz autyzm... Ma całe życie przed sobą, a lista chorób zdaje się nie mieć końca. Od ostatniej hospitalizacji Łukaszka na oddziale psychiatrii w Bielsku-Białej jego stan nie uległ poprawie, wręcz przeciwnie. Na ten moment jego stan się pogłębia i nie wiemy dlaczego. W zeszłym roku Łukasz miał napady z zaburzeniami zachowania, które teraz objawiają się inaczej – bieganie po mieszkaniu, dziwny wzrok,  syn kładł się na łóżku i nie wiedział, gdzie jest, czasem dochodziły zaburzenia widzenia. Jak przeszło, wracał do normalności. Zdarzają się nawet na zwykłym spacerze. Znów dzieje się coś niedobrego z moim dzieckiem, dlatego wykonaliśmy badanie MR w 2023 r. – torbiel neuroglejowa w prawym płacie czołowym trochę się powiększyła, ale na szczęście nie powoduje ucisku w mózgu. Psychiatra w styczniu 2024 roku dała nam skierowanie na oddział dzienny psychiatrii, jednak Łukasz nie został zakwalifikowany w tym stanie do terapii. Również został zwolniony z egzaminów z powodu pogorszenia stanu zdrowia.  Następnie zgłosiłam się do genetyka. Myślałam, że badania cokolwiek wykażą, ale znów nic nie wyszło. Łukaszek w tym roku ma bardziej osłabione mięśnie, pomimo ćwiczeń. Po wycieczce w górach bardzo dobrze się czuł i nic nie przepowiadało, że może się coś stać, a jednak! Łukaszek obudził mnie o 1 w nocy z krzykiem płaczem wołaniem: „Mamo pomóż mi!”.  Nie wiedziałam, jak mu pomóc, dlaczego tak cierpi, ale natychmiast wezwałam pogotowie. Łukasz miał gorączkę, trząsł się, był w okropnym stanie. Ratownicy dali zalecenia i po tym syn przez kolejne 3 dni nie mógł chodzić! Musiałam go ubierać, pomagać we wszystkim... Pierwszy raz w życiu zdarzyła taka sytuacja i wciąż nie mogę w nią uwierzyć.  Ale niestety w czerwcu 2024 r. nie wrócił do normalności. Był w takim amoku, że znowu byłam zmuszona wezwać pogotowie. Ratownictwo medyczne zabrało Łukaszka do szpitala, lekarz przyjmujący po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną oraz po zebraniu wywiadu skonsultował się z Kliniką Psychiatrii Dziecięcej w Krakowie, że całokształt sugeruje specyficzne objawy padaczkowe. Łukasz jest pacjentem interdyscyplinarnym, wymaga wielospecjalistycznych dogłębnych diagnoz w wielu obszarach, bo inaczej dalej będziemy chodzić od lekarza do lekarza. Przy wypisie Łukasz dostał CITO skierowanie na oddział neurologiczny. Zdecydowałam się na Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dokumenty wysłałam, teraz czekamy cierpliwie na telefon.  Łukasz jest w cięższym stanie zdrowia. W nocy śpi, ale wstaje zmęczony, co się przekłada na gorsze funkcjonowanie przez dzień. Doszły niekontrolowane ruchy całego ciała, nad którymi Łukasz nie może zapanować. Lekarze rozkładają ręce. Mówią, że to trudny przypadek dziecka. Najprawdopodobniej będzie trzeba powtórzyć badania genetyczne. Niestety historia Łukaszka nie ma końca… Szereg objawów sprawia, że Łukasz nadal wymaga wielospecjalistycznych diagnoz i przede wszystkim wielospecjalistycznej opieki medycznej. Jesteśmy już tym wszystkim zmęczeni. Żal mi dziecka w tym wszystkim i pęka mi serce, bo nie wiem, jak mu pomóc.  Łukasza marzeniem jest chodzić po górach i zrobię wszystko, żeby je spełnił i zdobywał kolejne góry w walce o zdrowie. Mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia, ale to wymaga ogromnych nakładów finansowych, których nie mamy. Nie jestem w stanie podjąć pracy, bo Łukasz wymaga nadzoru. Czeka Nas bardzo intensywny czas. Dzięki Wam i Waszej dobroci mój syn może zacząć uczęszczać na zajęcia u wielu specjalistów, mieć zapewnione badania oraz wizyty. Jesteśmy bardzo wdzięczni za okazane serca, zaangażowanie oraz wsparcie. Nie wiem, jak się odwdzięczymy za to co do tej pory dla nas zrobiliście. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc dla Łukaszka i tym razem naszym celem jest diagnoza, dobrane w końcu leczenie, leki i terapie wspomagające. Wierzę, że razem znów pomożemy Łukaszkowi. Magdalena, Mama ➡️ Wyprawa do Kirgistanu dla chorego chłopczyka z Andrychowa ➡️ Przejdą przez góry Kirgistanu żeby pomóc choremu Łukaszowi ➡️ Charytatywna wyprawa w góry Kirgistanu

9 904 zł
Marysia Wilkus
Marysia Wilkus , 2 latka

Nasz maluszek potrzebuje poważnej operacji! Pomóż Marysi - ona cierpi!

Nadszedł ten najpiękniejszy dzień w życiu każdego rodzica. Dzień, w którym świeżo upieczeni mama i tata biorą swoje największe szczęście w ramiona, tulą je i płaczą ze wzruszenia. Trzymają cały swój świat zamknięty w kruszynce. Niestety, dla nas ten dzień był początkiem długotrwałej i trudnej potyczki o normalne życie dla naszego rocznego Aniołka. Wyścig z chorobą właśnie się rozpoczął… Od chwili narodzin Marysia zaczęła trudną walkę o życie, która trwa już ponad rok. Przez 3 długie miesiące leża na oddziale intensywnej terapii, a my modliliśmy się o cud. Nasze prośby zostały wysłuchane, córeczka  została wypisana do domu, ale pod jednym warunkiem – musiała pozostać pod opieką domowego hospicjum dla dzieci.  Lista dolegliwości, z którymi zmaga się nasze dziecko wydaje się nie mieć końca. Córeczka urodziła się z zespołem wad wrodzonych pod postacią skomplikowanych wad genetycznych. Niesie to za sobą poważne konsekwencje, a my, zamiast cieszyć się czasem spędzonym z naszym Aniołkiem, drżymy o jej przyszłość. Marysia jest dzieckiem z silnie opóźnionym rozwojem zarówno intelektualnym, jak i ruchowym. Lekarze zdiagnozowali u niej agenezję ciała modzelowatego, rozszczep podniebienia, dysplazję stawów biodrowych oraz skoliozę. Każdy dzień, w którym powinna się prawidłowo rozwijać, jest dla niej wymagającym wyzwaniem. Szereg problemów zdrowotnych naszej córeczki można wymieniać dalej… Nie mówi, nie potrafi samodzielnie siedzieć. Nie potrafi sama przyjmować posiłków przez co, ponad rok życia była karmiona przez sondę. Wymiotuje kilka razy dziennie. Nie możemy się z tym pogodzić, że nasza Kruszynka tak cierpi! Niebawem nasze dziecko czeka poważna operacja, podaczas której lekarze zoperują zwichnięte biodro i zabezpieczą drugie. To dla nas nadzieja, że ulży małej w jakimkolwiek stopniu. Niestety NFZ nie refunduje podwójnego zabiegu, co jest konieczne w przypadku naszej córeczki. Operację bioder wyceniono na ogromną kwotę, ale wiemy, że to wielka szansa dla Marysi, której nie pozwolimy przepuścić. Nie poddamy się i zrobimy wszystko, by dostała szansę na normalne życie. Niestety, oprócz ogromnych kosztów operacji dochodzą też codzienne wydatki na rehabilitacje oraz zakup sprzętu medycznego. W imieniu swoim i Marysi bardzo dziękujemy za dotychczas okazaną pomoc oraz prosimy o dalsze wsparcie w drodze, gdzie zaczyna brakować sił, a zostaje tylko nadzieja. Wyścig z chorobą trwa, ale wierzymy, że to nasza córka go wygra!  Rodzice Marysi

64 390,00 zł ( 40,35% )
Brakuje: 95 185,00 zł
Pola Kiwak
Pola Kiwak , 21 miesięcy

Trwa walka o przyszłość Poli! Pomożesz?

Mamy trzech wspaniałych synów. Byliśmy przeszczęśliwi, gdy okazało się, że w końcu będzie dziewczynka! Zawsze marzyliśmy o córeczce…  Jeszcze w ciąży dowiedzieliśmy się, że dziecko urodzi się z Zespołem Downa. Świadomie zdecydowaliśmy, że chcemy, aby maleństwo dołączyło do naszej rodziny, by móc je otoczyć opieką i miłością. Od pierwszych chwil życia Poli staramy się zapewnić jej wszelką, dostępną pomoc. Córeczka wymaga wielospecjalistycznej opieki. Na co dzień uczęszcza do: logopedy (na manualne torowanie głosek), neurologopedy, osteopaty, neurologa, endokrynologa. Dzięki pomocy, którą otrzymaliśmy w poprzedniej zbiórce, mogliśmy nie tylko opłacić leczenie, ale też zwiększyć ilość rehabilitacji! To ogromna pomoc. Wręcz nieopisana. Zwiększenie ilości zajęć i rehabilitacji uspokoiła nas psychicznie. W końcu poczuliśmy, że nasze dziecko ma szansę, by walczyć o swoją przyszłość. A nam spadł ogromny ciężar z ramion. Pola wciąż jest niezwykle radosnym dzieckiem. Wszystko sprawia jej radość – to nasz malutki, kochany promyczek! Dalej chętnie pracuje na zajęciach, jest bardzo komunikatywna. Wiemy, że zapewnienie jej wszelkich dostępnych terapii jest kluczowe na tym etapie rozwoju. Kontynuujemy zajęcia, walczymy z całych sił pełni nadziei, że pewnego dnia drzwi do samodzielności będą stały dla Poli otworem. Wiemy, że wsparcie naszego dziecka będzie musiało trwać nieprzerwanie przez wiele lat. Obiecaliśmy Poli, że damy jej piękne, pełne miłości życie. Dzięki wsparciu ta obietnica może stać się po prostu kwestią czasu! Pomóżcie nam spełnić tę obietnicę. Każda wpłata, to dla nas wielka pomoc! Rodzice

7 215 zł
Alina Uvarova
Alina Uvarova , 24 lata

Młoda mama spędziła pod wodą dziesięć minut! Jej stan wymaga natychmiastowej pomocy!

Tak bardzo chciałbym cofnąć czas, by zatrzymać ją wtedy w domu… Codziennie zastanawiam się, jak wyglądałoby nasze życie, gdyby Alina nie pojechała w ten dzień do pracy. W momencie wypadku, wizja naszej szczęśliwej rodziny runęła jak domek z kart. Nie mogę się z tym pogodzić… Moja ukochana narzeczona doznała tragicznego wypadku. Warunki na jezdni były bardzo złe. Przez ostatnie dni padał deszcz, a na drodze było bardzo ślisko. Alina zawsze jeździła bezpiecznie. Wtedy szczególnie, bo za kilka miesięcy na świat miał przyjść nasz mały synek. Niestety, okrutny los pokrzyżował nam plany… Samochód Aliny wpadł w poślizg, przewracając się na dach. Moja ukochana straciła przytomność. Pojazd wpadł do rowu wypełnionego wodą, pozbawiając ją tlenu oraz utrudniając całą akcję ratunkową. Świadkowie zdarzenia bezskutecznie próbowali ją uwolnić. Kiedy służby pojawiły się na miejscu zdarzenia, Alina przebywała w wodzie już dziesięć minut. Resuscytacja się udała, jednak w trakcie pobytu w szpitalu pojawiły się napady padaczkowe. Jej życie było zagrożone. Wymagała podania leków, jednak część z nich musiała poczekać do czasu porodu. W dwudziestym siódmym tygodniu ciąży lekarz podjął decyzję o cesarskim cięciu. Nie tak wyobrażałem sobie narodziny syna… Byłem załamany. Z chwilą zakończenia ciąży rozpoczęto farmakoterapię stymulującą funkcje mózgu. Kiedy otworzyła oczy, przepełniła mnie euforia szczęścia. Każda najmniejsza poprawa jej stanu daje mi nadzieję, że moja ukochana wyzdrowieje.  Dziś Alinie udaje się pozostawać przytomną przez dłuższy czas, spełniać proste polecenia oraz patrzeć na mówiącą osobę. Oddycha samodzielnie i na nowo uczy się przełykać. Jej stan wciąż wymaga jednak kosztownego leczenia oraz intensywnej rehabilitacji.  Pomimo prowadzonej fizjoterapii ma przykurcze górnych i dolnych kończyn. Nie potrafi chodzić. Jest bardzo słaba i potrzebuje stałej opieki. Wierzę, że nasze marzenia o szczęśliwej rodzinie się spełnią. Razem wychowamy naszego malutkiego synka i weźmiemy przepiękny ślub. Droga do celu nie będzie łatwa. Potrzebuję środków, by umieścić moją ukochaną w ośrodku specjalizującym się w rehabilitacji neurologicznej. Niestety, to wydatek, który przewyższa nasz domowy budżet. Proszę, spraw by moja ukochana wróciła do domu! Olek

101 671,00 zł ( 47,78% )
Brakuje: 111 095,00 zł