Nasz synek każdego dnia POTWORNIE cierpi❗️RATUJ❗️
Nasz koszmar zaczął się w październiku 2019 r. Dawidek miał 13 miesięcy, kiedy lekarze zdiagnozowali u niego świnkę – trwała ona zaledwie dwie doby. W listopadzie synek został zaszczepiony i kilkukrotnie musiał przejść hospitalizację. Z dnia na dzień nasze dziecko, które było uśmiechnięte i rozwijało się prawidłowo, zaczęło gasnąć... Dawidek przestał mówić, bawić się i reagować na własne imię i na nas. Zaczął zamykać się w swoim malutkim ciele, a z jego oczek płynęły łzy, odseparowując się od całej rodziny. Dopiero w wieku 18 miesięcy zaczął chodzić. Częste infekcje i stany zapalne były przyczyną pobytów w szpitalach. W tym samym czasie dowiedziałam się, że jako matka dwójki dzieci, w tym bardzo chorego dziecka Dawidka mam poważne problemy z sercem, oraz jestem w kolejnej ciąży. Wraz z całą rodziną zaczęliśmy toczyć ciężko walkę o trzy życia – moje, przyszłego dziecka i Dawidka. Lekarze podjęli decyzję szybko, nie mając czasu na czekanie do porodu. Wszczepiono mi stymulator serca. W wieku dwóch i pół roku u Dawidka padła pierwsza diagnoza – autyzm dziecięcy. Nie mogliśmy uwierzyć w tę diagnozę, skoro dziecko rozwijało się prawidłowo – i nagle zaczęło się cofać. Przyjęliśmy to z wielkim bólem serca i pokorą. Podjęliśmy bardzo ważne kroki – kompleksową terapię dla dzieci z autyzmem. Niestety, wszystko sypało się dalej: problemy ze słuchem, częste infekcje, gorączka, wymioty. Problemy z jedzeniem, ze snem… Nie mogliśmy uwierzyć, że za stanem naszego dziecka stoi jedynie autyzm, ponieważ zaczęło ono coraz gorzej funkcjonować. Stosowanie terapii ani wszelkie leki nie działały na jego korzyść. Zauważyliśmy również, że Dawidkowi podczas infekcji się pogarsza, gdyż nasila się u niego agresja wobec siebie i domowników. Wówczas synek bije, gryzie, szczypie, wyrywa garściami włosy, a nawet uderza głową o podłogi, ściany, meble... Zaczęliśmy się bać, że zrobi sobie i komuś krzywdę. Jego zachowanie często sprawia wrażenie, jakby był oszalały z bólu. Dawidek uspokaja się, kiedy antybiotyki działają, uciszając na chwilę jego ból w główce. Wypowiada wtedy słowo „mama”. Jest to efekt krótkotrwały, dodatkowo antybiotyków nie można stosować cały czas. Dawidek jest też na lękach uspokajających. Kiedy infekcje wracają, koszmar na nowo się nasila. Poprzez brak postępów w terapiach, postanowiliśmy więc szukać pomocy u specjalistów. Po trzech latach poszukiwań, błądząc, ale zarówno pogłębiając naszą wiedzę, w końcu trafiliśmy do placówki, gdzie po bardzo drogich jak i wnikliwych badaniach, usłyszeliśmy kolejną diagnozę. „Wasze dziecko ma zespół PANS i zapalenie mózgu oraz rdzenia kręgowego." Po tylu przeciwnościach losu i błędnych diagnozach lekarskich znaleźliśmy wreszcie odpowiedź na pytanie, co dolega naszemu synowi. Dzięki temu, że znamy prawidłową diagnozę, możemy wreszcie podjąć odpowiednie leczenie, które może zakończyć cierpienie naszego dziecka, które trwa od tak wielu lat. Brak postępów w terapii, znikomy kontakt wzrokowy, problemy z komunikacją w społeczeństwie powodują, że cierpi cała nasza rodzina – szczególnie dzieci, które nie do końca rozumieją zachowanie synka. Dawidek ma starszą siostrę Julię i trzyletniego braciszka Kacpra, bardzo go kochają i marzą o tym, aby ich braciszek był zdrowy i lepiej funkcjonował. Szansą na lepsze jutro Dawidka jest terapia dożylnymi wlewami z immunoglobulin. Niestety, jest ona niezwykle kosztowna. Dlatego z całego serca prosimy ludzi dobrej woli – pomóż nam wyrwać synka z koszmarnego bólu i cierpienia jego malutkiej główce i całym ciele. Każda wpłata, choćby najmniejsza, daje nam nadzieję na zakończenie koszmaru – na zdrowe i szczęśliwe życie Dawidka! Rodzice i rodzeństwo