Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dawid Skrzecz
Dawid Skrzecz , 6 lat

Nasz synek każdego dnia POTWORNIE cierpi❗️RATUJ❗️

Nasz koszmar zaczął się w październiku 2019 r. Dawidek miał 13 miesięcy, kiedy lekarze zdiagnozowali u niego świnkę – trwała ona zaledwie dwie doby. W listopadzie synek został zaszczepiony i kilkukrotnie musiał przejść hospitalizację. Z dnia na dzień nasze dziecko, które było uśmiechnięte i rozwijało się prawidłowo, zaczęło gasnąć...  Dawidek przestał mówić, bawić się i reagować na własne imię i na nas. Zaczął zamykać się w swoim malutkim ciele, a z jego oczek płynęły łzy, odseparowując się od całej rodziny. Dopiero w wieku 18 miesięcy zaczął chodzić.  Częste infekcje i stany zapalne były przyczyną pobytów w szpitalach. W tym samym czasie dowiedziałam się, że jako matka dwójki dzieci, w tym bardzo chorego dziecka Dawidka mam poważne problemy z sercem, oraz jestem w kolejnej ciąży. Wraz z całą rodziną zaczęliśmy toczyć ciężko walkę o trzy życia – moje, przyszłego dziecka i Dawidka. Lekarze podjęli decyzję szybko, nie mając czasu na czekanie do porodu. Wszczepiono mi stymulator serca.  W wieku dwóch i pół roku u Dawidka padła pierwsza diagnoza – autyzm dziecięcy. Nie mogliśmy uwierzyć w  tę diagnozę, skoro dziecko rozwijało się prawidłowo – i nagle zaczęło się cofać. Przyjęliśmy to z wielkim bólem serca i pokorą. Podjęliśmy bardzo ważne kroki – kompleksową terapię dla dzieci z autyzmem. Niestety, wszystko sypało się dalej: problemy ze słuchem, częste infekcje, gorączka, wymioty. Problemy z jedzeniem, ze snem… Nie mogliśmy uwierzyć, że za stanem naszego dziecka stoi jedynie autyzm, ponieważ zaczęło ono coraz gorzej funkcjonować. Stosowanie terapii ani wszelkie leki nie działały na jego korzyść.  Zauważyliśmy również, że Dawidkowi podczas infekcji się pogarsza, gdyż nasila się u niego agresja wobec siebie i domowników. Wówczas synek bije, gryzie, szczypie, wyrywa garściami włosy, a nawet uderza głową o podłogi, ściany, meble... Zaczęliśmy się bać, że zrobi sobie i komuś krzywdę. Jego zachowanie często sprawia wrażenie, jakby był oszalały z bólu. Dawidek uspokaja się, kiedy antybiotyki działają, uciszając na chwilę jego ból w główce. Wypowiada wtedy słowo „mama”. Jest to efekt krótkotrwały, dodatkowo antybiotyków nie można stosować cały czas. Dawidek jest też na lękach uspokajających. Kiedy infekcje wracają, koszmar na nowo się nasila. Poprzez brak postępów w terapiach, postanowiliśmy więc szukać pomocy u specjalistów. Po trzech latach poszukiwań, błądząc, ale zarówno pogłębiając naszą wiedzę, w końcu trafiliśmy do placówki, gdzie po bardzo drogich jak i wnikliwych badaniach, usłyszeliśmy kolejną diagnozę. „Wasze dziecko ma zespół PANS i zapalenie mózgu oraz rdzenia kręgowego." Po tylu przeciwnościach losu i błędnych diagnozach lekarskich znaleźliśmy wreszcie odpowiedź na pytanie, co dolega naszemu synowi. Dzięki temu, że znamy prawidłową diagnozę, możemy wreszcie podjąć odpowiednie leczenie, które może zakończyć cierpienie naszego dziecka, które trwa od tak wielu lat. Brak postępów w terapii, znikomy kontakt wzrokowy, problemy z komunikacją w społeczeństwie powodują, że cierpi cała nasza rodzina – szczególnie dzieci, które nie do końca rozumieją zachowanie synka. Dawidek ma starszą siostrę Julię i trzyletniego braciszka Kacpra, bardzo go kochają i marzą o tym, aby ich braciszek był zdrowy i lepiej funkcjonował. Szansą na lepsze jutro Dawidka jest terapia dożylnymi wlewami z immunoglobulin. Niestety, jest ona niezwykle kosztowna. Dlatego z całego serca prosimy ludzi dobrej woli – pomóż nam wyrwać synka z koszmarnego bólu i cierpienia jego malutkiej główce i całym ciele. Każda wpłata, choćby najmniejsza, daje nam nadzieję na zakończenie koszmaru – na zdrowe i szczęśliwe życie Dawidka! Rodzice i rodzeństwo

102 444,00 zł ( 39,32% )
Brakuje: 158 067,00 zł
Natalia Skrzydlewska
Pilne!
Natalia Skrzydlewska , 48 lat

Nowotwór w moim ciele wypełnia każdą z moich myśli❗️Pomóż❗️

Po potwierdzeniu najgorszego scenariusza mój świat się zatrzymał. Nowotwór nie jest jedynie w moim ciele… Wypełnia każdą z moich myśli! Niepewność tego, co się wydarzy. Strach o to, co mnie czeka. Nieustanne zastanawianie się, czy leczenie zadziała, a moje życie uda się uratować… W marcu 2023 roku wyczułam w piersi guzek. Nigdy nie bagatelizowałam problemów zdrowotnych, więc od razu zapisałam się na wizytę u lekarza. Kiedy czekałam na wyniki biopsji, dni dłużyły się w nieskończoność. To, co usłyszałam, potwierdziło wszystkie moje objawy… Nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów chłonnych… Rozpoczęłam leczenie od wyczerpującej chemioterapii. Mój stan był bardzo zły. Lekarze i specjaliści miesiącami przygotowywali mnie do bolesnego zabiegu podwójnej mastektomii. Miałam wrażenie, że obudziłam się w innej, nieznanej mi rzeczywistości. Wcześniej czułam się nieustraszona, wtedy bałam się każdej nowej informacji. W październiku podjęto decyzję o usunięciu mi obydwu piersi wraz z węzłami chłonnymi. Na szczęście operacja udała się bez komplikacji. Było mi bardzo trudno, jednak wsparcie rodziny i wszystkich ludzi o dobrych sercach dawało mi nadzieję na poprawę. Lekarze wlewali w moje żyły kolejne litry chemii, a ja myślałam tylko o tym, żeby wyzdrowieć. Dziś nadzieja na powrót do zdrowia nadal trzyma mnie przy życiu. Moi ukochani bliscy i wspaniały zespół specjalistów nie pozwalają mi się załamać. Jedynym, co stoi mi na przeszkodzie, jest wysoka cena nierefundowanego leku, który jest dla mnie koniecznością. Bardzo boję się, co ze mną będzie, jeśli nie uda mi się zebrać wystarczających na jego zakup środków. Zawsze byłam po Waszej stronie, oddając całe serce pomocy potrzebującym. Dziś to ja potrzebuję wsparcia. Chciałabym obudzić się w rzeczywistości, w której jestem silna i zdrowa. Dam radę tylko dzięki Wam. Bardzo proszę Was o pomoc. Jesteście moją nadzieją! Natalia

38 880,00 zł ( 28,66% )
Brakuje: 96 759,00 zł
Mikołajek Wiśniewski
Mikołajek Wiśniewski , 12 miesięcy

Krytyczna wada serca! Prosimy, ratuj zdrowie małego Mikołaja!

Nasz mały synek przyszedł na świat z krytyczną wadą serduszka – HLHS. Już w pierwszej dobie jego życia lekarze przeprowadzili zabieg balonikowania serca. Później, przez cztery dni z rzędu otwierali i zamykali drobną klatkę piersiową Mikołaja. Piąta operacja była potrzebna, gdy zapadło się płucko, a stan synka był krytyczny! To dopiero początek jego trudnej walki, dlatego prosimy o Wasze wsparcie! Kilka tygodni po pierwszych badaniach prenatalnych lekarz prowadzący ciążę zauważył nieprawidłowości w budowie serduszka Mikołaja. Skierował nas do szpitala, a tam usłyszeliśmy słowa, które nami wstrząsnęły – krytyczne zwężenie zastawki aortalnej, ubytek przegrody – lewa komora serca synka nie miała szans prawidłowo się wykształcić. Lekarze cztery razy próbowali przeprowadzić operację jeszcze wewnątrzmaciczną, jednak żadna się nie powiodła… Z chwilą narodzin rozpętało się szpitalne piekło! Przez trzy miesiące Mikołajek krążył między oddziałem kardiologicznym a intensywną terapią. Mamy jeszcze dwójkę małych dzieci, które także potrzebują rodziców, więc nie zawsze mogliśmy być przy nim… Lekarze dzwonili do nas, by prosić o zgodę na kolejne operacje. Jednak za piątym razem, gdy synek oddychał tylko jednym płuckiem, musieliśmy podpisać ją na miejscu. Nie sposób wyrazić, co wtedy czuliśmy… Mikołaj przez 6 miesięcy musiał przyjmować pokarm dojelitowo. Był zbyt słaby, by jeść i rozwijać się jak rówieśnicy. Niestety, znów czeka go wszczepienie sondy PEG. Po ostatnim cewnikowaniu synek nie chce jeść, ani pić. Jego sine paluszki zaciskają się na naszych dłoniach. Patrzymy na Mikołaja ze łzami w oczach. Właśnie dowiedzieliśmy się, że nie ma dla niego szans na leczenie dwukomorowe… Po długich konsultacjach zespół specjalistów zdecydował się na próbę leczenia synka w Polsce. Mikołaj ma szansę na 1,5-komorowe serduszko! Jeśli to się uda, będziemy przeszczęśliwi! Jednak przed nim dwie bardzo poważne operacje, a żeby naprawić serduszko, jeszcze 2 razy trzeba będzie złamać jego mostek…  Częste dojazdy do Warszawy, koszty związane z pobytem w szpitalu, lekarstwa Mikołaja są dla nas ogromnym obciążeniem już teraz. Po zakończonym leczeniu synek będzie potrzebował intensywnej rehabilitacji i dalszej opieki kardiologicznej. Musimy być też gotowi na najczarniejszy scenariusz – jeśli operacje w Polsce się nie powiodą, będziemy musieli szukać leczenia za granicą.  Jesteśmy rodzicami trójki dzieci. Normalną rodziną. Jedno z nas musi zostać w domu, by opiekować się pociechami. Drugie utrzymuje dom, a jednocześnie walczy z własną niepełnosprawnością. Wykorzystaliśmy już wszystkie swoje możliwości finansowe… Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o ratowanie naszego synka. Pragniemy wierzyć, że niezależnie od tego co się wydarzy, pieniądze nie będą przeszkodą do walki o zdrowie Mikołaja. Każda złotówka jest dla nas na wagę złota i bardzo za nią dziękujemy! Rodzice

14 400 zł
Filip Starosta
Filip Starosta , 19 lat

Stan Filipa uległ pogorszeniu! Potrzebna POMOC!

Do dziś pamiętamy pierwsze chwile po porodzie, pierwsze dni, które zwiastowały wspólną dobrą przyszłość. Jeszcze wtedy byliśmy pewni, że nasz Filip jest zdrowym chłopcem, który będzie rozwijać się, jak każde dziecko w jego wieku. Niestety... Szybko przekonaliśmy się, że nasza codzienność będzie zupełnie inna. Filipek miał 6 tygodni. Był jeszcze taki maleńki, kiedy doszło do nas, że o jego sprawność i zdrowie będziemy walczyć już do końca życia... Diagnoza spadła na nas zupełnie niespodziewanie. Padaczka lekooporna zniszczyła przyszłość naszego Filipka. Mimo postawionej diagnozy wciąż się nie poddajemy. Jeszcze do szóstego roku życia syn samodzielnie siadał i chodził z naszą pomocą. Niestety, utrzymujące się napady spowodowały, że z roku na rok był coraz słabszy. Ponadto w wieku 9 lat przeszedł bardzo ciężkie zapalenie płuc, które skończyło się operacją. Niestety, ta sytuacja powtórzyła się parę tygodni temu. Filip znów trafił do szpitala z ciężkim zapaleniem płuc. Konieczne było wprowadzenie go w śpiączkę farmakologiczną, gdyż płuca odmówiły posłuszeństwa. Po trzech tygodniach ze względu na ciężki stan, zakażenie krwi i płuc – konieczne było założenie rurki tracheostomijnej! Filip w dalszym ciągu przebywa na OIOMie… Pogorszenie stanu zdrowia naszego syna będzie wymagać zakupu nowych sprzętów medycznych dostosowanych do jego aktualnego stanu zdrowia, które będą potrzebne zaraz wyjściu ze szpitala. Konieczne będzie elektryczne łóżko rehabilitacyjne z materacem przeciwodleżynowym, podnośnik transportowo-kąpielowy, siedzisko umożliwiające ułożenie syna w bezpiecznej pozycji, oraz nowy specjalistyczny wózek. Niestety wszystkie te sprzęty kosztują majątek…  Musimy zapewnić Filipowi jak najlepszą opiekę, ale sami nie damy rady! Dlatego znów musimy prosić o pomoc. Już raz dzięki Wam się udało. Każda złotówka jest niezwykle ważna i przybliża nas do celu. Potrzeba tak niewiele, aby uczynić życie FIlipa lepszym... POMOCY! Rodzice Filipa 

10 002 zł
Serafin Karwowski
Serafin Karwowski , 6 lat

Serafin ma sześć lat i nie mówi! Uratuj jego przyszłość!

Większość z nas nie zwraca uwagi na to, jak podstawową umiejętnością jest mowa. Uczymy się jej jako dzieci, traktując ją po latach tak, jakbyśmy używali jej od zawsze. Mój synek ma już sześć lat, a nadal nie potrafi mówić. Tak bardzo chciałabym zdjąć z jego malutkich barków ciężar niezrozumienia… Kiedy Serafin skończył trzy latka, rozpoznano u niego autyzm. Od zawsze wiedziałam, że moje dziecko z czymś się zmaga. Emocje, z którymi mierzył się na co dzień, znajdowały ujście w płaczu i krzyku. Gdy nie radził sobie z bodźcami z otoczenia, jego malutkie piąstki szarpały włosy. Bardzo chciałam mu pomóc, ale dopiero po diagnozie wiedziałam jak. Dziś, dzięki wielu godzinom terapii, synek potrafi kontrolować swoje emocje. Na zajęciach próbujemy zwalczyć szereg kłopotliwych dla niego zachowań, w tym wybiórczość pokarmową. Naszym problemem jest jednak to, że Serafin nie komunikuje się werbalnie… Mój mały chłopczyk wypowiada tylko proste, pojedyncze słowa. Rozumie, co się do niego mówi, jednak nie potrafi na to odpowiedzieć. W każdej takiej sytuacji bezradność zamienia się we frustrację. Jest wtedy smutny i zdenerwowany.  Serafin bardzo cierpi. To wesoły, towarzyski chłopczyk, który chciałby mieć dużo kolegów i koleżanek. Kiedy próbuje nawiązywać z dziećmi więź, często nie jest rozumiany. Bardzo chciałabym uratować jego dzieciństwo. Jedynym ratunkiem dla synka jest dalsze leczenie, rehabilitacja oraz specjalistyczne terapie. To dzięki nim ma szansę na osiąganie postępów. Niestety, ich koszt jest przytłaczający. Chciałabym, żeby moje dziecko było w przyszłości samodzielne. Bardzo się o to martwię. Z całego serca proszę Was o wsparcie. Jesteście naszą nadzieją! Mama

11 880,00 zł ( 52,87% )
Brakuje: 10 589,00 zł
Lenka Dobrowolska
Pilne!
Lenka Dobrowolska , 7 lat

BIAŁACZKA wypełnia dzieciństwo Leny bólem❗️ Błagam, POMÓŻ❗️

Od lipca 2023 roku ciągnie się okropny koszmar, którego nikt nie był w stanie przewidzieć. Stan zdrowia Leny bardzo mnie niepokoił – córeczka słabła, była chuda i nie miała energii… Długo szukałam pomocy u różnych specjalistów. Gdy w końcu usłyszałam diagnozę, nie byłam w stanie w nią uwierzyć! „Ostra białaczka limfoblastyczna” – w tamtym momencie słowa lekarza zmroziły krew w moich żyłach, a spod stóp osunął się grunt… Nie dowierzałam, że to spotkało właśnie Lenkę! Moje ukochane, niegdyś pełne energii dziecko wyniszczał NOWOTWÓR! Nie takie miało być jej dzieciństwo! Po postawieniu diagnozy, trzy i pół miesiąca spędziłam z córeczką w szpitalu. W tym czasie przeprowadzano kolejne badania, a Lena przyjmowała chemioterapię. Nie sposób opisać, jak bardzo stresujący był ten czas. Wylałam litry łez, patrząc na wycieńczone ciało mojego dziecka, nie mogąc mu pomóc. Ta bezsilność nadal rozrywa mi serce każdego dnia… Lena stale musi przyjmować chemioterapię, która osłabia jej organizm. Wątroba i trzustka nie są w stanie wytrzymać tak intensywnego leczenia, dlatego konieczne jest robienie przerw. Pobyty w szpitalu są bardzo długie i wyczerpujące. Córeczka ciężko je znosi… Jej maleńkie ciało nie było gotowe na walkę o życie! Każdego dnia Lenie i mi towarzyszy wiele różnych emocji. Codziennie przeżywamy stres, złość, nerwy, rozpacz… Czasem pojawia się też radość, jednak szybko wraca niepokój i strach o to, co przyniesie kolejny dzień. Żaden człowiek nie powinien przez to przechodzić! Mimo osłabienia i bólu Lena dzielnie walczy o zdrowie, a ja wierzę, że w końcu wygra! Tak bardzo tęsknię za dawnymi czasami, pozbawionymi cierpienia... Cały czas mam nadzieję, że dobre chwile niedługo wrócą, a moja córeczka znów będzie szczęśliwą, energiczną dziewczynką sprzed choroby! Muszę zrobić wszystko, by Lena pokonała białaczkę! Niestety, ogromną przeszkodą są pieniądze… Specjalistyczne leczenie i rehabilitacja są bardzo kosztowne i sama nie dam rady dalej ich opłacać. To jednak jedyna nadzieja na powrót mojej córeczki do zdrowia! Błagam, pomóżcie jej w tej trudnej walce! Każda złotówka będzie na wagę złota! Anna, mama

14 523,00 zł ( 17,06% )
Brakuje: 70 584,00 zł
Iwona Paszek
Pilne!
Iwona Paszek , 41 lat

Mama trzech dziewczynek walczy z RAKIEM❗️Nie pozwól mu wygrać❗️

Pilne! Mama trzech dziewczynek walczy z NOWOTWOREM! W Polsce dla Iwony nie ma już ratunku, możliwości leczenia się wyczerpały! Kobieta musi szukać pomocy w Niemczech. Terapia, która daje nadzieję, generuje OGROMNĄ KWOTĘ! Potrzebna pilna pomoc, nie pozwól, by nowotwór wygrał! Iwonka... nasz bliska koleżanka… cudowny człowiek, który ponad wszystko kocha życie i mimo przeciwności losu, optymistycznie patrzy w przyszłość. Prywatnie mama cudownych trzech dziewczynek. Zawodowo fizjoterapeutka, która pracuje głównie z osobami niepełnosprawnymi. Praca zawsze była jej pasją, uwielbiała pomagać innym… W jej życiu nastał mrok, gdy w 2018 roku dowiedziała się, że choruje na raka piersi. Świat się zatrzymał, ale na szczęście po przebytym rocznym leczeniu, udało jej się wrócić do normalności. Myślała, że pokonała chorobę i ciemne chmury odeszły na dobre. Niestety… Radość trwała do 2022 roku, kiedy to okazało się, że Iwonka musi ponownie zmierzyć się z RAKIEM! Rozpoczęte w Polsce leczenie nie przyniosło zadowalających efektów – choroba postępowała. Obecnie nowotwór dał już przerzuty do kości i wątroby. Sytuacja jest bardzo pilna! Wszystkie metody leczenia w Polsce zostały już wykorzystane. Iwona musi szukać ratunku za granicą. Jedynym światełkiem i szansą jest klinika w Reinbek w Niemczech. Podjęte tam leczenie znacząco poprawia rokowania i komfort życia. Niestety nie jest refundowane, a zebrane dotychczas przez Iwonę środki zostały już wykorzystane na badania diagnostyczne, wyjazdy i zakwaterowanie w Reinbek.  Na dalsze leczenie potrzebne są koszmarnie duże pieniądze, których bez Waszej pomocy nie jesteśmy w stanie zebrać. Nie możemy się jednak poddać… Wierzymy, że tej silnej kobiecie ponownie uda się wygrać z paskudną, bezwzględną chorobą. Nie możemy pozwolić, by rak pozbawił jej córki ukochanej mamy… To nie czas, by odchodzić. Błagamy o Twoje wsparcie! Każda złotówka ma OGROMNE ZNACZENIE! Nie pozwólmy Iwonie stracić nadziei… Najbliżsi

142 179,00 zł ( 26,72% )
Brakuje: 389 736,00 zł
Bartek Wasyńczuk
Bartek Wasyńczuk , 15 lat

Życie Bartka to nieustanna walka o lepszą przyszłość – POMÓŻ! Potrzeba tak niewiele...

Nasz syn Bartek urodził się dokładnie 8 lipca 2009 roku. Niestety, wraz z zespołem wad wrodzonych. Każdy rodzic marzy tylko o jednym – aby jego dziecko było po prostu zdrowe. Nasz syn nie miał tyle szczęścia i codziennie musi walczyć o lepsze jutro… Bartek przeżył nie jedną operację, w tym zabieg przeprowadzony na sercu – zamknięcie przerwanego przewodu tętniczego Bottala. Syn ma słaby wzrok, obniżone napięcie mięśniowe, epilepsję, niedosłuch obustronny w stopniu znacznym, oraz stwierdzone Mózgowe Porażenie Dziecięce. Zmagamy się również z problemami urologicznymi. Pozostaje pod opieką wielu specjalistów.  Syn również poddawany jest codziennej rehabilitacji, między innymi metodą NDT-Bobath. Dodatkowo Bartek kilka razy w tygodniu uczęszcza na zajęcia dogoterapii, integracji sensorycznej oraz terapii logopedycznej. Mimo usilnych starań i ciężkiej pracy samodzielnie nie siedzi, ani nie chodzi. Łamie to nasze serca, bo widzimy jak bardzo się stara! Pomimo wielu ograniczeń Bartek jest bardzo radosny i ciekawy otaczającego go świata. Chcielibyśmy wykorzystać wszystkie dostępne środki, metody leczenia i rehabilitacji, aby stymulować jego rozwój psychoruchowy. Bardzo zależy nam, aby Bartek mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny. Potrzebujemy jednak do tego celu materialnego wsparcia, bo sami nie dajemy już rady. Dlatego z całego serca prosimy o pomoc. Każda złotówka to cegiełka, która przyczyni się do zbudowania dla Bartka lepszej przyszłości!  Rodzice Barta

2 545,00 zł ( 23,92% )
Brakuje: 8 094,00 zł
Leo Siernicki
Leo Siernicki , 17 miesięcy

Otwórz swoje serce, by jego mogło bić jak dzwon... POTRZEBNA POMOC❗️

Ciąża przebiegała książkowo, synek po porodzie otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Niestety moje szczęście nie trwało zbyt długo i już kilka godzin po narodzinach usłyszałam druzgocącą diagnozę, która zmieniła wszystko. Sprawiła, że już do końca życia będę martwić się o zdrowie i przyszłość Leo. Po kilku godzinach od porodu lekarze zabrali synka na rutynową kontrolę saturacji. Nie oddawali mi go przez 1,5 godziny, co wzbudziło we mnie strach i zaniepokojenie. Przeczucie podpowiadało mi, że coś jest nie tak, bo wiedziałam, ile trwa takie badanie. W końcu, po długim, niekończącym się oczekiwaniu, pani doktor poinformowała mnie, że Leosiowi spada saturacja i nie wiedzą, z czego to wynika. Szpital, w którym urodziłam Leo, nie posiadał oddziału neonatologicznego, więc poproszono o konsultację lekarzy z pobliskiego szpitala. Niestety nie mieli oni dla mnie dobrych wiadomości… Okazało się, że Leo ma złożoną wadę serduszka – Tetralogię Fallota. Nie wierzyłam w to, co usłyszałam... Chwilę później lekarze zadali mi pytanie, czy chcę ochrzcić synka. Na tamten moment nie wiedzieli, czy on w ogóle przeżyje… Nie docierało to do mnie. W trakcie ciąży dwa razy robiłam prywatnie badania prenatalne, które nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Byłam przekonana, że urodzę zdrowego, silnego chłopca… Rzeczywistość jednak nie pozostawiała złudzeń. Przeniesiono mojego Leo do innego szpitala, ja natomiast sama zostałam w tym, w którym go urodziłam. Przepłakałam całą noc, a na drugi dzień wypisałam się na własne żądanie, aby podpisać zgodę na transport dziecka do szpitala w Gdańsku.  Mój mały chłopiec powinien dorastać w domu, blisko swojego starszego rodzeństwa, które nie rozumiało, dlaczego brata nie ma już w brzuszku u mamy, ale z nimi, w domu też go nie ma… W drugiej dobie życia Leo został zaintubowany. Lekarze walczyli o to, aby nie zamknął mu się przewód Botalla. Był wspomagany oddechowo i przebył stentowanie metodą PDA. Ma zarośniętą zastawkę pnia płucnego, ubytek przegrody międzykomorowej, przerośniętą prawą komorę, i niedomykalność zastawki mitralnej i trójdzielczej. Przerażające informacje spadały na nas jak lawina, której moja miłość nie zdołała pokonać.  Po 3. miesiącach pobytu w szpitalach synek wrócił do domu. Od jego pierwszych chwil dzielnie walczymy, aby Leoś miał szansę na szczęśliwe życie. O niczym tak nie marzę jak o tym, by był zdrowy. Każdego dnia, gdy na niego patrzę, przepełnia mnie duma. Jest tak maleńki i bezbronny, a już toczy trudną, nierówną walkę. Zrobiłabym wszystko, by móc go przed tym ochronić. Dzięki zebranym środkom z poprzedniej zbiórki mogliśmy zapewnić Leo specjalistyczne leczenie, liczne konsultacje, urządzenia, które kontrolowały jego funkcje życiowe, konieczne do rozwoju rehabilitacje. W poniedziałek 1 lipca Leo przeszedł też najpoważniejszą i najważniejszą operację – korektę serduszka. Jesteśmy w Centrum Zdrowia Dziecka, wciąż na OIOM-ie. Monitorujemy stan Leo i czekamy na informacje o dalszym leczenu.  Aby jego serce biło jak dzwon, potrzeba nam wielu cegiełek dobroci. Proszę, nie odwracajcie wzroku i otwórzcie swoje serca dla mojego małego Leonka. Jest nam niewyobrażalnie ciężko, a to dopiero początek tej walki. Nie możemy się poddać. Wierzę, że z Waszą pomocą damy radę! Patrycja, mama Leosia ➡️ Licytacje - #piątkadlalwiątka

3 857 zł