Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Filip Kuczyński
Filip Kuczyński , 11 lat

Trwa walka o sprawność i samodzielność mojego synka! Pomóż!

Kiedy patrzę na mojego synka, widzę niezwykle walecznego chłopca, który nigdy się nie poddaje. Gdybym tylko mogła podarować mu całkowitą sprawność, spełniłabym jedno z moich największych marzeń. Bardzo chciałabym, żeby Filip był w przyszłości w pełni samodzielny. Potrzebna mi w tym jednak Wasza pomoc! Pięć pierwszych dni życia mojego dziecka spędziłam na beztroskiej radości z upragnionego macierzyństwa. Pokochałam go od pierwszej chwili. Był najpiękniejszym, co mnie w życiu spotkało. Niestety, szczęście nie trwało zbyt długo… Podczas rutynowych badań lekarskich synek przestał oddychać! Byłam przerażona… To właśnie ten moment zaważył na całej jego przyszłości! Przez niedotlenienie Filip zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym. W chwili diagnozy nie mogłam przestać myśleć o tym, jak moje dziecko poradzi sobie w przyszłości. Leczenie i rehabilitacja zostały wdrożone natychmiast. Za nami setki godzin specjalistycznych ćwiczeń, które stale poprawiają jego stan. Największe kłopoty sprawia jego lewa rączka. MPD powoduje, że prawie nie ma w niej czucia, a jej mobilność jest znacznie ograniczona. Filip nie potrafi zapiąć suwaka w swojej bluzie, czy zawiązać samodzielnie butów. Ma problem z każdą czynnością, wymagającą pracy obydwu dłoni. Zawsze, gdy zwyczajne czynności sprawiają Filipkowi trudność, na ratunek spieszy jego młodszy brat – Kamil. Chłopcy bardzo się kochają i są niesamowicie zżyci. Starszy synek czuje się odpowiedzialny za bezpieczeństwo młodszego. Cieszę się, że jestem ich mamą. Jedyne, czego nam brak, to pełna sprawność Filipa. To bardzo ambitny chłopiec, który marzy o karierze sportowca. Kiedy dzieci w jego wieku, okazują się lepsze w zwyczajnych, manualnych czynnościach, synkowi jest bardzo przykro. Widzę, jak emocjonalnie do tego podchodzi. Bardzo chciałabym mu pomóc… Dalsze leczenie i rehabilitacja generują jednak ogromne koszty. Będę wdzięczna każdej osobie, która wesprze mojego synka w trudnej walce. Marzę o jego bezpieczeństwie i samodzielności w dorosłym życiu. Proszę, pomóżcie nam! Mama Filipa

1 750 zł
Paulina Wągrowska
Paulina Wągrowska , 15 lat

Paulina walczy o zdrowie i sprawność... Pomożesz?

Nic nie zapowiadało, że Paulina urodzi się chora. W badaniach tuż po porodzie wykryto u niej wysoki poziom bilirubiny i nie dało się jej obniżyć żadnymi lekami. Nie wzbudziło to jednak większego niepokoju, a my już niedługo zostaliśmy wypisani do domu... Z każdym kolejnym dniem kolor skóry mojej córki coraz bardziej odbiegał od normy – robiła się coraz bardziej żółta. Trafiłyśmy znowu na 3 miesiące do szpitala, gdzie długo nikt nie był w stanie określić, co jej dolega. Tak bardzo bałam się o moje maleństwo… Po raz kolejny opuściliśmy oddział bez diagnozy. Wiedziałam, że muszę działać i zrobić wszystko, by dowiedzieć się, z czym zmaga się moja córeczka. Po przeprowadzeniu kolejnych kompleksowych badań poznałam odpowiedź. Paulina urodziła się z zespołem Alagille’a, czyli z nieprawidłowościami w obrębie wątroby. Objawy to zwężenie dróg żółciowych, cholestaza wewnątrzwątrobowa, uporczywy świąd skóry. Paulinka cierpi także na wadę układu sercowo-naczyniowego. W wieku szkolnym u mojej córki pojawiły się problemy z poruszaniem. Z roku na rok było coraz ciężej, aż ostatecznie stwierdzono u niej niedowład nóg. Paulina przeszła kilka operacji stóp, lecz niestety wciąż nie odzyskała pełnej sprawności. Aktualnie Paulinka jest po badaniu, gdzie stwierdzono podwichnięcie dwóch bioder. Jest w stanie chodzić jedynie przez krótką chwilę, potem musi usiąść, bo już nie daje rady. We wrześniu będzie musiała przejść poważną operację, która przygotuje ją w przyszłości do protez. Aby Paulinka mogła normalnie egzystować, konieczne jest wielospecjalistyczne leczenie i rehabilitacja.  Proszę o wsparcie w walce o zdrowie mojej córki. Nawet najdrobniejszy gest dobra wykonany w naszą stronę daje nadzieję na lepszą sprawność Paulinki w przyszłości. Z całego serca dziękuję każdemu, kto dołoży, choćby najmniejszą, cegiełkę.  Mama

1 987,00 zł ( 10,98% )
Brakuje: 16 099,00 zł
Zuzia Dudkiewicz
Zuzia Dudkiewicz , 5 lat

Pomóż, by serduszko Zuzi nadal mogło bić❗️

Pilne! Jedyną szansą, by uratować serduszko naszej Zuzi jest bardzo kosztowna operacja w klinice w Bostonie! Musimy zrobić wszystko, by uzbierać niewyobrażalnie wysoką kwotę... Bardzo potrzebujemy Twojej pomocy! Zuzia ma obecnie 5 lat, jest bardzo radosna, żywa, wszędzie jej pełno. Codziennie budzi nas swoim uśmiechem, który nigdy nie schodzi jej z twarzy. Uwielbia rysować i bawić się z rówieśnikami i młodszą siostrą. Jest naszym całym światem, sensem życia, powodem do radości, dlatego do dziś nie możemy pogodzić się z wyrokiem, jaki otrzymała zaraz po urodzeniu. Jej pierwsze chwile były dramatyczne... Niedługo po narodzeniu została przetransportowana do szpitala w Warszawie, ponieważ lekarze stwierdzili szmer nad sercem. Zamiast cieszyć się z narodzin ukochanego dziecka, my drżeliśmy w obawie o jej życie... Diagnoza, którą chwilę później poznaliśmy, była dramatyczna... Okazało się, że w jej serduszku znajdował się guz, który zajmował 80% lewej komory serca! Jako niemowlę Zuzia przeszła zabieg, podczas którego przeprowadzono zamknięcie przewodu tętniczego. Kilka tygodni później doszło do kolejnej operację... Postawiono również diagnozę – Zespół Gorlina – Goltza... Od tamtego czasu przeszliśmy bardzo długą i wymagającą drogę okupioną bólem, częstymi wizytami u lekarzy, badaniami, leczeniem... Nasza córeczka zniosła wszystko bardzo dzielnie! Jesteśmy z niej dumni, choć ciężko nam żyć z myślą, że ta walka się jeszcze nie kończy... Podczas ostatniego wysiłku ruchowego u Zuzi pojawił się znienacka ogromny częstoskurcz, który jak się potem okazało, szarpał jej serduszkiem przez ponad 7 godzin! Córeczka bardzo źle się czuła, więc została natychmiast przewieziona karetką do szpitala, aby jak najszybciej otrzymać pomoc. Byliśmy przerażeni... Jako rodzice mieliśmy już w głowie najczarniejszy scenariusz... W szpitalu okazało się, że leki, które przyjmuje nasza córeczka, są już dla niej zbyt słabe. Po konsultacjach Zuzia otrzymała nowy lek, który pomaga na serduszko, ale niestety źle wpływa na tarczycę. Nasz każdy dzień przepełniony jest strachem i bezradnością, a los wciąż nas nie oszczędza... Podczas miesięcznego pobytu w szpitalu wykryto u Zuzi torbiel obok wątroby. Nasza córeczka bardzo chciałaby funkcjonować tak jak inne dzieci w jej wieku – bawić się beztrosko i śmiać, ale każdy jej dzień rozpoczyna się od podania leków i na nich się kończy. Przez ostatnie wydarzenia Zuzia coraz gorzej znosi pobyty w szpitalu. Mamy nadzieję, że kiedyś nie będzie musiała tak często go odwiedzać... Jedyną szansą, jaką mamy, by ocalić życie Zuzi i uchronić ją od tego piekła na ziemi, jest kolosalnie droga operacja w USA, w Bostonie – najlepszej na świecie placówce, która specjalizuje się w takich przypadkach. Niestety, kwota zabiegu i transportu medycznego znacząco przekracza nasze możliwości finansowe... Jesteśmy zmuszeni ponownie poprosić o pomoc! Nie chcemy bezradnie czekać na śmierć naszego dziecka. Zrobimy wszystko, by ją uratować! Bez Waszego wsparcia to się jednak nie uda... Z całego serca błagamy o pomoc! Rodzice

81 213,00 zł ( 3,39% )
Brakuje: 2 312 405,00 zł
Łukasz Ponikwicki
Łukasz Ponikwicki , 35 lat

Czeka na niego niepełnosprawny synek... Potrzebna pomoc dla Łukasza❗️

Jego choroba pojawiła się nagle, z dnia na dzień, a jej skutki były druzgocące – walka o życie każdego dnia. Przez trzy tygodnie leżał w śpiączce i pod respiratorem. Po trzech tygodniach został wybudzony, ale potrzebuje natychmiastowej pomocy i rehabilitacji. Na chwile obecną pozostał mu paraliż całego ciała i oddycha przez rurkę tracheostomijną. Mój brat Łukasz w 2024 roku skończył 35 lat. Niedawno zachorował na bardzo rzadką chorobę, zwaną zespołem Guillaina-Barrego na podłożu immunologicznym. To choroba, której nie da się całkowicie wyleczyć i która będzie go dotyczyć do końca życia. Polega na wieloogniskowym uszkodzeniu komórek nerwowych. Ze względu na brak odpowiednich warunków i sprzętów do leczenia w ośrodkach państwowych, nie uzyskujemy pomocy w szpitalach, które podlegają pod NFZ. Na szczęście nie zostaliśmy z niczym i rehabilitacją oraz powrotem do zdrowia Łukasza zajmie się prywatny ośrodek. Bardzo dobry, który zajmuje się takimi przypadkami. Niestety, koszty leczenia w tym instytucie przekraczają nasze możliwości finansowe. Miesięczny pobyt w takim ośrodku to koszt 33 tysięcy złotych! Za wszelką cenę chcemy odzyskać Łukasza. Czeka na niego jego 5-letni, niepełnosprawny synek, który wymaga dużej opieki ze względu na padaczkę, zaburzenia na podłożu neurologicznym jak i psychicznym.  Łukasz zawsze był osobą wesołą, pełną życia, gotową pomóc innym i teraz czeka na pomoc od innych. Wasze wsparcie może dać mu szansę na lepsze życie i nadzieję na przyszłość dla niego i jego synka. Każda wpłata, nawet najmniejsza, jest dla nas niezwykle cenna. Dziękujemy za Wasze wsparcie i wiarę w lepsze jutro. Rodzina i bliscy

71 784,00 zł ( 33,73% )
Brakuje: 140 982,00 zł
Mateusz Ławniczak
Mateusz Ławniczak , 18 lat

Malformacja zaatakowała nagle! Wesprzyj Mateusza w okrutnej walce z jej skutkami!

Mój syn niedawno skończył osiemnaście lat. Jak każdy wchodzący w dorosłość człowiek, chciał rozpocząć samodzielne życie. Niestety, w jego głowie, oprócz pięknych marzeń i planów, mieści się okrutny przeciwnik… Rozległa malformacja mózgowia, która przesunęła w czasie wszystkie jego cele. Wiedzieliśmy o chorobie Mateusza od dawna. Została ona rozpoznana we wczesnym dzieciństwie. Niestety nie jest ona operacyjna, więc jedyne, co mogliśmy zrobić, to kontrolować jego stan. Mój ukochany syn latami rozwijał się prawidłowo. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że malformacja zaatakuje znienacka. Na początku maja 2024 roku u Mateusza wystąpiły zaburzenia świadomości. Był bardzo osłabiony, miał trudność z rozumieniem komunikatów. Wiedziałem, że coś się dzieje. Stan syna od razu mnie zaniepokoił. Bardzo bałem się, że sytuacja sprzed roku się powtórzy, a malformacja znów sparaliżuje jego lewą stronę ciała. Postanowiliśmy udać się na SOR. W szpitalu podano Mateuszowi leki. Jego stan był stabilny, więc wysłano nas do domu. Na kontrolnej wizycie stało się jednak najgorsze. Mój syn dostał nagłego, niespodziewanego ataku padaczki, którego nie dało się uspokoić… Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki na dwa tygodnie. Gdy tylko go wybudzali, padaczka na nowo atakowała. Nie reagował na żadne podawane przez nich leki. Kiedy po miesiącu udało się znaleźć odpowiedni środek, a stan Mateusza się ustabilizował, podjęto decyzję o przetransportowaniu go do ośrodka rehabilitacyjnego. Cieszyłem się, że najgorsze jest już za nim. Niestety, radość trwała jedynie dwa dni. Kolejny atak padaczki doprowadził do następnych dni spędzonych w śpiączce… Lekarze mówią, że malformacji Mateusza nie da się zoperować. Priorytetem jest teraz farmakoterapia i bardzo kosztowna rehabilitacja. Codziennie martwię się o jego stan zdrowia… Chcę, by mój syn wrócił do siebie… O niczym innym nie marzę. Mateusz ma plany i marzenia. To bardzo pomocny chłopak o wielu pasjach i umiejętnościach. Bardzo go kocham i zależy mi na jego szczęściu. Leczenie i rehabilitacja generują jednak przytłaczające koszty. Jeśli zechcecie pomóc nam w tym trudnym czasie, będziemy za to ogromnie wdzięczni. Proszę… Wesprzyjcie syna w walce o jego przyszłość! Tata Mateusza

172 930,00 zł ( 54,18% )
Brakuje: 146 219,00 zł
Danuta Wieruszewska
Danuta Wieruszewska , 60 lat

Los nie był łaskawy dla Danuty. Tylko z Twoją pomocą może się odmienić!

Zawsze starałam się być osobą aktywną i samodzielną. Pracowałam i wiodłam szczęśliwe życie. Niestety, kilka lat temu wszystko posypało się jak domek z kart, a los niespodziewanie zabrał mi zdrowie, ukochanego mężczyznę i nadzieję na powrót lepszych czasów! Moje problemy zdrowotne zaczęły się na początku 2019 roku, kiedy doznałam udaru. To był prawdziwy koszmar! Diagnozy lekarzy nie napawały optymizmem. Usłyszałam wtedy, że nigdy nie wstanę z łóżka! Nie mogłam uwierzyć w tak czarny scenariusz. Kiedy trafiłam na oddział rehabilitacyjny, rozpoczęłam intensywne ćwiczenia, a zarazem walkę o powrót do sprawności. W końcu udało mi się nie tylko wstać, ale zacząć chodzić z pomocą kuli! Była to pierwsza oznaka mojej samodzielności! Niestety, szczęście nie trwało długo… Okazało się, że udar był tylko początkiem piekła. W październiku 2019 roku, mój partner Andrzej, po wielu latach leczenia przegrał walkę z rakiem płuc. Byłam zdruzgotana, bo zawsze był dla mnie ogromnym wsparciem. Została mi tylko moja ukochana córka. Oprócz niej nie mam już nikogo… Choroby moja i Andrzeja generowały duże wydatki. Szybko pojawiły się problemy finansowe. Potem, po jego śmierci, było jeszcze gorzej… Musiałam wyprowadzić się z domu, w którym razem mieszkaliśmy. Moja córeczka, która sama zmaga się z problemami zdrowotnymi, pomogła mi znaleźć mieszkanie i zorganizowała przeprowadzkę. Wierzyłam, że wszystko w końcu zacznie się układać. Tak bardzo się myliłam… Kiedy życie wreszcie powoli zaczynało wracać na dobre tory, nieszczęśliwie przewróciłam się i złamałam biodro. Konieczna była operacja. Potem przez długi czas leżałam w łóżku. Efekty mojej wcześniejszej rehabilitacji przepadły i znów musiałam zacząć wszystko od nowa! Dzięki Waszej pomocy dokonałam czegoś, co wydawało mi się niemożliwe – wróciłam do intensywnych ćwiczeń rehabilitacyjnych i znów mogłam się poruszać! Jestem Wam za to niezmiernie wdzięczna! Niestety, ponownie muszę zwrócić się z prośbą o wsparcie… Moja renta jest niewielka, a potrzeby wciąż rosną. Leki, wynajem mieszkania, opłacenie opiekunki, bez której nie dam rady funkcjonować… Wydatki zaczęły przekraczać moje możliwości. Bardzo pomocny byłby dla mnie także schodołaz, jednak na ten moment mogę o nim tylko pomarzyć. Wierzę, że z Waszą pomocą będę mogła dalej walczyć o swoją sprawność. Będę wdzięczna za każdą wpłatę! Danuta

1 091,00 zł ( 3,37% )
Brakuje: 31 234,00 zł
Tomasz Zaraś
Tomasz Zaraś , 51 lat

Po bitwie z guzem mózgu – Walczymy o czas na rehabilitacji❗️

Tamtego dnia mój mąż Tomek szykował się rano do pracy. Niestety, do tej pracy nie dotarł… Nagle pojawiły się u niego zaburzenia orientacji oraz widzenia. To właśnie wtedy rozpoczął się nasz rodzinny dramat, który nawet dzisiaj, kiedy zagrożenie życia minęło, powraca do nas w koszmarach. Człowiek, który w swoim 49 letnim życiu praktycznie nigdy nie chorował, nigdy nie leżał w szpitalu, nie miał żadnych niepokojących dolegliwości, nagle nie wiedział, gdzie jest. Nie potrafił otworzyć drzwi, bo klamka okazała się być w innym miejscu niż prowadziła jego ręka. W końcu upadł i doznał pierwszego ataku padaczki. Pogotowie zabrało mojego męża do szpitala, gdzie po drodze doznał jeszcze dwóch ataków padaczki. Szybki tomograf głowy i pierwsza druzgocąca informacja – guz w mózgu z obrzękiem, najprawdopodobniej przerzutowy... Czas stanął w miejscu, głowa nie chciała przyswoić takiej informacji, ból wewnętrzny stał się nie do zniesienia. „To musi być pomyłka…” – myślałam bez przerwy.  Kolejny dzień to rezonans, który na nasze nieszczęście tylko potwierdził wcześniejszą diagnozę. Lekarze rozpoczęli poszukiwania guza pierwotnego. Tomograf płuc, USG, badania krwi, zewnętrzne oględziny. Nic nie znaleziono.  Mąż został wypuszczony do domu na dwa dni, by w poniedziałek 13 lutego powrócić na wyznaczoną operację. Po kilku godzinach udało się usunąć guza w całości, bez uszczerbków neurologicznych. Po dwóch tygodniach jednak wyniki histopatologiczne przygniotły nas do ziemi po raz kolejny - glejak wielopostaciowy IV stopnia. Po operacji Tomek zaczął standardową ścieżkę leczenia, czyli 6 tygodni radioterapii połączonej z chemioterapią. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że to nie uchroni go przed wznową. Te guzy niestety powracają i to w zastraszającym tempie…  Jesteśmy z Tomkiem razem od ponad 20 lat. Mamy trójkę wspaniałych dzieci i dom pełen miłości. Tomek jest duszą towarzystwa z niesamowitym poczuciem humoru i nawet, teraz kiedy wszyscy czujemy się źle, to możemy liczyć na chwile zapomnienia. Cały czas dba zarówno o mnie, jak i o nasze dzieci. Marzymy, aby dalej razem iść przez życie, wychowywać wspólnie nasze dzieci, wspierać się, by być obok siebie. Po ostatnich badaniach pojawił się niepokojący obrzęk i podejrzenie, że guz odrasta, na szczęście okazało się, że są to nadal zmiany po leczeniu. Nasz neurochirurg zalecił jedynie częstsze niż dotychczas badanie MRI. Jesteśmy szczęśliwi, że nie ma wznowy! Ze względu na małopłytkowość mąż otrzymał tylko cztery pięciodniowe cykle chemii i ostatecznie odstąpiono całkowicie od dalszej chemioterapii. Po trwającej sześć tygodni radioterapii pojawiło się u Tomka wiele skutków ubocznych, m.in. problemy z chodzeniem, zaburzenia pamięci, równowagi, problemy ze wzrokiem i nawracające napady padaczki, powodujące m.in. dysfunkcje lewej strony. Z tego powodu mąż wymaga stałej opieki, dlatego ja nie mogę podjąć pracy. W tej sytuacji bardzo ważna jest rehabilitacja. Obecnie to na niej walczymy ze wszystkich sił, by koszmar walki z nowotworem został jedynie w sferze złych wspomnień. Wszystkie możliwe środki nasze i naszych najbliższych przeznaczamy na liczne leki, suplementy, prywatne konsultacje lekarskie, specjalistyczną dietę i rehabilitację, a ta lista cały czas się powiększa. Dziękujemy Bogu za każdy, nowy dzień i wszystkich dobrych ludzi, których stawia na naszej drodze! Prosimy o każde, nawet najmniejsze wsparcie, również o modlitwę byśmy mieli siłę walczyć.   Nie przestaniemy wierzyć w to, że mamy jeszcze wiele wspólnego czasu przed sobą... Życie bywa tak strasznie kruche i nieprzewidywalne, ale dla ukochanego członka rodziny zawsze warto walczyć do końca! Dlatego nie poddajemy się i prosimy o pomoc! Agnieszka i Tomek

3 741,00 zł ( 1,95% )
Brakuje: 187 749,00 zł
Julcio Łukasik
Julcio Łukasik , 3 latka

Muszę zawalczyć o przyszłość i sprawność mojego synka! POMOŻESZ?

Cała ciąża z Julciem przebiegała pomyślnie. Jak każda mama miałam nadzieję, że noszę pod swoim sercem zdrowe dzieciątko. Byłam niesamowicie szczęśliwa, gdy wzięłam synka po raz pierwszy w ramiona, a gdy lekarze potwierdzili, że Julcio urodził się jako zdrowy – nic więcej nie miało znaczenia.  Niestety moje szczęście nie mogło trwać długo… Gdy synek skończył 4 miesiące, dostał ataków padaczkowych. Byłam przerażona, niezwłocznie udałam się z moim dzieckiem do lekarza. Niestety, diagnostyka wykazała, że to padaczka lekooporna, która cofnęła rozwój synka na tyle, że w wieku 8 miesięcy był dzieckiem karmionym przez sondę, bez żadnej aktywności… Julek nie ruszał nawet rączkami, miał zaburzone emocje. Był jak roślinka, która sama oddychała...  Kolejne diagnozy spadały na nas jak lawina. Opóźnienie umysłowe w stopniu lekkim, zaburzenia rozwoju mowy, a to i tak nie wszystko. Dzieciństwo mojego synka nie wygląda jak jego rówieśników, nad czym bardzo ubolewam. Tak bardzo chciałabym odebrać Julkowi całe cierpienie i udźwignąć je na swoich barkach. Gdyby to było takie proste… Tylko systematyczna, intensywna i wielopoziomowa rehabilitacja daje szansę, aby Julcio nabył podstawowe umiejętności. Aby samodzielnie chodził, mówił, jadł i się ubierał. Niestety, bez Waszej pomocy nie jestem w stanie zapewnić dziecku potrzebnego leczenia i rehabilitacji. Dlatego z całego serca proszę o pomoc w walce o sprawność synka! Justyna, mama Julka

1 862,00 zł ( 5,55% )
Brakuje: 31 649,00 zł
Laura i Fabian Czeczko
Laura i Fabian Czeczko , 6 lat

Laurka i Fabian walczą o lepsze jutro... Pomożesz im?

Chcielibyśmy, by nasze dzieci mogły cieszyć się beztroskim okresem dzieciństwa! Niestety, Laurka i Fabian zmagają się z wieloma problemami zdrowotnymi, które uniemożliwiają im zwyczajne funkcjonowanie. Zamiast na zabawę, muszą poświęcać czas na wizyty lekarskie i intensywną rehabilitację! Tak bardzo chcemy im pomóc… Laura to nasza młodsza córka – o zdrowie musi walczyć niemal od urodzenia! Mimo że nie widać u niej wad, to ma ich bardzo wiele. Trudno zliczyć, ile razy byliśmy z nią w szpitalu. Córeczka mierzy się z zaburzeniami jelit i zaburzeniami odporności. Ma niedobór wzrostu i zespół porażenny oraz nabyte deformacje kończyn. Dochodzi do tego jeszcze astma…  Ze względu na kilka cech wyglądu zewnętrznego i niski wzrost Laury, lekarze podejrzewają u niej zespół genetyczny. By rozwikłać zagadkę tak wielu problemów córki musimy zrobić badania genetyczne w Warszawie. Niestety, stan Laury pogarsza się coraz bardziej i konieczne jest wdrożenie terapiii indywidualnej. Obserwujemy, że córeczce pogłębiła się nadwrażliwość na dźwięki, przerażają ją nawet odgłosy, które zna od małego…  Fabian to starszy brat Laury. Przez pierwsze lata życia wydawało się, że wszystko jest w porządku… Nic nie zapowiadało problemów zdrowotnych! Od małego synek był nadpobudliwy ruchowo, jednak nie wzbudziło to podejrzeń lekarzy. Niestety, obecnie Fabian ma niedobór wzrostu. Specjaliści chcą podjąć decyzję o podaniu mu hormonu wzrostu, ale zanim do tego dojdzie, musimy zrobić wiele badań specjalistycznych. Przyczyny problemów zdrowotnych Fabiana poszukujemy już od dawna – wiemy, że synek ma zaburzenia integracji sensorycznej, bardzo silne napięcie mięśniowe, a także zaburzenia percepcji słuchowej i wzrokowej. Musi więc przejść terapię SI i TUS, rehabilitację na rozluźnienie mięśni oraz być pod stałą obserwacją psychologa. Do tego jest też astmatykiem, w umiarkowanym stopniu i cierpi na wybiórczość pokarmową. Ostatnio oprócz nadpobudliwości występują u niego napady agresji, po których zasypia… Lekarze podejrzewają padaczkę, więc musimy zrobić EEG oraz badania genetyczne.  Widok cierpiących dzieci jest dla nas nie do zniesienia. Chcielibyśmy zrobić wszystko, by im pomóc! Niestety, czeka nas jeszcze wiele badań, a terminy na konsultacje w ramach NFZ są bardzo odległe i musimy przyspieszyć diagnozy poprzez prywatne wizyty lekarskie. Przed nami jeszcze bardzo długa droga do pełnej diagnozy dzieci i konkretnej terapii! Niestety, koszty leczenia i specjalistycznych rehabilitacji przekraczają nasze możliwości finansowe. Widzimy, że bez Was nie damy sobie rady! Prosimy o wsparcie, aby Laurka i Fabian mogli funkcjonować prawidłowo i mieć przed sobą lepszą przyszłość!  Rodzice Laury i Fabiana

3 475,00 zł ( 32,66% )
Brakuje: 7 164,00 zł