Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dorota Wieczorek
Dorota Wieczorek , 43 lata

Reanimowana na oczach dziecka... Potrzebne wsparcie w walce o Dorotę❗️

Reanimowałem żonę do przyjazdu karetki. Na wszystko patrzył nas syn, nie wiedząc, co dzieje się z jego mamą, dlaczego nie wstaje, dlaczego tata jest tak przerażony… To było w listopadzie zeszłego roku. Żona dostała ciężkiego zawału serca, ponieważ doszło do zatrzymania krążenia. To była straszna tragedia… Nie było żadnej pewności, że Dorotka przeżyje.  Reanimowano ją osiem razy. Teraz lekarze oceniają jej stan na ciężki. Żona ma 30% wydolności serca i w ciągu dwóch lat najprawdopodobniej będzie konieczność przeszczepu… Żona przebywa w domu, ale musi bardzo, bardzo uważać na swoje serce. Zmiany w pogodzie często przynoszą duszności, zawroty głowy, osłabienie... To wszystko stanowi realne zagrożenie, na które nie możemy pozwolić. Potrzebujemy pomocy. Już wcześniej było ciężko, ponieważ oboje z żoną mamy stopień niepełnosprawności. Ja umiarkowany, Dorota znaczny, ponieważ po trzech operacjach kręgosłupa była ograniczona ruchowo. Ale dawaliśmy z siebie wszystko dla naszego synka Nikosia. Teraz jednak nie damy sobie rady. Koszty leczenia Dorotki i dojazdów są ogromne i w połączeniu z dotychczasowymi problemami, całkowicie nas przytłoczyły. A nie możemy zignorować zdrowia. Dlatego z całego serca prosimy o pomoc, choćby najmniejszą, która wesprze nas w tej ciężkiej sytuacji. Jacek

455,00 zł ( 1,22% )
Brakuje: 36 780,00 zł
Mikołaj Kondratowicz
Mikołaj Kondratowicz , 3 latka

Mikołaj jest uwięziony w swoim świecie! Pomóż mi zawalczyć o przyszłość syna!

Mikołaj to nasz ukochany synek. Nasze szczęście z powitania go na świecie było nie do opisania! Niestety nie trwało długo. Los nie był dla Mikołajka łaskawy. Nagle zaczęły pojawiać się niepokojące objawy: zaburzenia integracji sensorycznej, brak mowy, napady agresji i do tego wyszła padaczka. Po drodze wyszła również skolioza i obniżone napięcie mięśniowe, problemy z równowagą… Byłam przerażona! Nie wiedziałam, co się z dzieje synem, a tym bardziej jak mogę mu pomóc. Natychmiast rozpoczęłam konsultacje ze specjalistami. Chciałam jak najszybciej znaleźć źródło kłopotów synka! W końcu otrzymałam pierwszą diagnozę, która była ciosem prosto w moje matczyne serce. U Mikusia zdiagnozowano autyzm wczesnodziecięcy. Czułam, jak nasz świat się wali. Wiedziałam jednak, że muszę być silna – dla niego. Szukałam pomocy u kolejnych specjalistów i terapeutów. Niestety kłopotów tylko przybywało, a ja musiałam zapewnić synkowi jak najlepszą opiekę. Udało nam się dostać na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju oraz regularne wizyty u psychologa, pedagoga i logopedy. To jednak dopiero początek walki o normalne życie…  Konieczne są jeszcze częste konsultacje z neurologiem, fizjoterapeutą i terapeutą SI. Ważna jest również opieka ortopedy. Marzę, by dzięki wsparciu specjalistów Mikołajkowi było, choć odrobinę łatwiej. Trudno jest się pogodzić z tym, że synek jest uwięziony we własnym świecie, z którego nie mogę go wyciągnąć…  Mikołaj nie potrafi nawiązać relacji z rówieśnikami, ma problemy z komunikacją, zachowuje się, jakby mnie nie słyszał… Bardzo dużą trudnością stała się dodatkowo wybiórczość pokarmowa i nieprawidłowości trawienne. Czasami mam wrażenie, że z dnia na dzień jest coraz gorzej! Widok cierpienia i frustracji własnego dziecka to najgorsze, co może spotkać rodzica! Staram się, jak tylko mogę, by mu pomóc. Jednak koszty związane z kolejnymi terapiami i wizytami u specjalistów zaczynają mnie przerastać. Nie wiem już, jak mam je pokryć samodzielnie… Dlatego bardzo proszę o pomoc. Każda złotówka to dla Mikołajka szansa na lepszą przyszłość! Natalia, mama Mikołaja

1 300,00 zł ( 6,1% )
Brakuje: 19 977,00 zł
Julia Łukomska
Pilne!
Julia Łukomska , 11 lat

Cały świat Julki mieści się w sali szpitalnej… Trwa rozpaczliwa walka z BIAŁACZKĄ❗️

Julka w lutym skończyła 11 lat. Jak każda nastolatka uwielbia spędzać czas z przyjaciółmi, a w wolnych chwilach pochłania ją rysowanie. Chętnie pomaga innym. Niedawno zdecydowała, że chciałaby oddać swoje zapuszczane od urodzenia włosy dzieciom chorym na raka. Nie miałam wtedy pojęcia, że niedługo sama zmierzy się z okrutną chorobą... Nasz wspólny, poukładany świat runął w maju… Julka od kilku dni narzekała na bóle głowy i zupełnie nie miała apetytu. Lekarz rodzinny skierował ją na badania krwi. Po otrzymaniu wyników badań trafiłyśmy do szpitala, gdzie zapadła diagnoza, która rozpętała w naszym życiu piekło. Julkę zaatakowała ostra białaczka limfoblastyczna typu T!  Dotychczasowe życie musiało ustąpić miejsca temu nowemu, ograniczonemu do niewielkiej sali szpitalnej, gdzie głównym priorytetem stała się walka o powrót do zdrowia Julki! Trafiłyśmy na oddział Wzmożonego Nadzoru we wrocławskim Przylądku Nadziei. Julcia bardzo szybko rozpoczęła pierwszy cykl chemii i choć skutki uboczne nie dawały o sobie zapomnieć, córka z uśmiechem i waleczną postawą przyjmowała wszystkie niedogodności. Chemioterapia bardzo osłabiła organizm Julki, co doprowadziło do zakażenia krwi, zapalenia płuc, zapalenia jelit oraz osłabienia serca. Córka musi dostawać ogromną ilość leków i jest stale podpięta pod kroplówkę. Spustoszenia w jej przełyku i jamie ustnej uniemożliwiają przyjmowanie jakichkolwiek posiłków, musi być karmiona dożylnie. Silne leki sprawiają, że Julka większość dnia śpi i nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie... Juleczka nie może oddychać bez podawanego tlenu, który dodatkowo podrażnia jej poranioną buzię i usta. Stale musi mieć przetaczaną krew, osocze i płytki krwi. Białaczka spowodowała u niej także stany depresyjne... Trudno opisać mi ból, który czuję, gdy widzę, jak Julka płacze z bezsilności. Mimo swojego osłabienia, córka stale zapewnia mnie, że będzie dobrze i da sobie radę. Nie wiem skąd bierze na to siły… Ja staram się przy niej uśmiechać, ale gdy zostaję sama nie potrafię powstrzymać łez.  Mijają kolejne pełne lęku dni w szpitalu… Julka jest obecnie zbyt słaba, by przyjąć kolejne dawki chemii. Jestem przy niej cały czas i dbam, by miała jak największy komfort, ale wiem, że sama nie jestem w stanie zapewnić jej wszystkiego, czego potrzebuje. Błagam Was o wsparcie trudnej walki mojej córeczki! Marzę tylko o tym, by Julcia wróciła do domu cała i zdrowa…  Oliwia, mama ➡️ Julia Łukomska – razem wygramy Krew dla Julki można oddać w Regionalnym Centrum Krwiodawca i Krwiolecznictwa im. prof. dr hab. Tadeusza Dorobisza we Wrocławiu przy Czerwonego Krzyża 5/9 z dopiskiem Julia Łukomska Przylądek Nadziei Borowska.

201 944 zł
Igor Olejnik
Igor Olejnik , 15 lat

OSTATNI MOMENT❗️Nie pozwól, by szansa na leczenie przepadła bezpowrotnie... Razem dla Igora❗️

Igor od zawsze był niższy od rówieśników. Zaniepokojeni rozwojem syna już parę lat temu zaczęliśmy szukać przyczyny u lekarzy, jednak za każdym razem słyszeliśmy, że z czasem wzrost „ruszy” jak u reszty nastolatków. Niestety, tak się nigdy nie stało...! Dopiero parę tygodni temu dowiedzieliśmy się, że za niskim wzrostem Igora stoją poważne diagnozy – karłowatość i niedoczynność przysadki. Co gorsza, kości naszego syna starzeją się szybciej, niż wskazuje na to jego wiek, przez co jego leczenia nie obejmuje już refundacja! Wieści o chorobie syna oraz tym, że na terapię hormonem wzrostu w ramach NFZ jest już za późno – spadły na nas właściwie jedna po drugiej… Dziś nasz syn ma zaledwie 150 cm i bez leczenia już nie urośnie! Jedyną szansą jest podawanie hormonu wzrostu prywatnie. Lekarze ocenili, że to już OSTATNI MOMENT, by terapia przyniosła efekty i dała naszemu synowi szansę na „normalny” wzrost. Wiedzieliśmy, że nie mamy ani chwili do stracenia. Natychmiast rozpoczęliśmy podanie leku. Niestety, fiolka hormonu wzrostu to koszt aż 3500 zł. Wystarcza ona na zaledwie 25 dni, a przed naszym dzieckiem co najmniej 12 miesięcy leczenia!  Mimo najlepszych chęci nie jesteśmy w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego samodzielnie – jesteśmy rodziną wielodzietną, mamy czworo dzieci. Najmłodsza córeczka ma zaledwie 2 miesiące… Nie możemy jednak dopuścić, by ostatnia szansa na zdrową i szczęśliwą przyszłość Igora przepadła bezpowrotnie.  Dodatkowo okazało się, że 8-letni brat Igora również wymaga terapii hormonem wzrostu. Ze względu na to, że jest znacznie młodszy, kwalifikuje się jednak do refundowanego leczenia… Walczmy więc tylko o Igora. Nie chcemy, by patrzył do góry na młodsze rodzeństwo – zastanawiając się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby on dostał taką samą szansę… Wszyscy wiemy, jak ważne są zdrowe kości i prawidłowy wzrost. Jako rodzice zdajemy sobie także sprawę, że syn nigdy nie będzie jednym z najwyższych mężczyzn, jednak dzięki leczeniu ma szansę rozwijać się i czuć normalnie. Nie możemy znieść myśli, że Igor będzie szedł przez życie nieodwracalnie okaleczony przez chorobę, wiedząc, że mogliśmy coś zrobić! Prosimy, pomóżcie nam zawalczyć o jego zdrowie i przyszłość!  Rodzice Igora

10 065,00 zł ( 18,02% )
Brakuje: 45 787,00 zł
Rafał Koc
Rafał Koc , 40 lat

Życie Rafała z cukrzycą i celiakią nie musi być koszmarem! POMÓŻ!

Mam na imię Rafał. Moje życie upływa w ciągłym bólu i braku wiary, że może być lepiej. Gdyby nie późna diagnoza, uniknąłbym wielu chorób i problemów zdrowotnych. Jednak dziś pozostaję w sytuacji bez wyjścia i muszę prosić o pomoc! Poznaj moją historię.  Jestem po licznych operacjach klatki piersiowej metodą Nussa. Lekarze umieścili w niej dwie płytki korekcyjne i wyprostowali dziesięć żeber. To było trudne, jednak obecnie największe problemy sprawia mi utrzymanie restrykcyjnej diety, polegającej na unikaniu alergenów, które mogą mnie zabić. Utrzymanie prawidłowej wagi sprawia mi również ogromną trudność. Cierpię na celiakię i cukrzycę typu 1 insulinozależną. Jestem pod stałą opieką wielu specjalistów, codziennie muszę kontrolować poziom cukru we krwi, robić zastrzyki z insuliny, na której zakup często brakuje mi środków, dokładnie sprawdzać co jem i kupować bardzo drogie produkty spożywcze. Nie chcę tak dalej żyć! Walka z chorobami pochłonęła wszystkie moje oszczędności. Bez Waszego wsparcia nie dam sobie rady. Środki ze zbiórki chcę przeznaczyć na opłacenie dalszego leczenia i kosztownej diety. Za każdą złotówkę z całego serca dziękuję! Rafał

600,00 zł ( 1,12% )
Brakuje: 52 592,00 zł
Damian Dolata
Pilne!
Damian Dolata , 41 lat

Tata trójki małych dzieci walczy z ostrą białaczką❗️Nie ma czasu do stracenia – RATUJ❗️

Cześć, nazywam się Damian. Jestem tatą trójki wspaniałych dzieci. Do niedawna wiodłem normalne, szczęśliwe życie. Jednak 27 maja 2024 roku mój świat się zawalił. To właśnie wtedy wykryto u mnie ostrą białaczkę limfoblastyczną. W jednej chwili wszystko inne straciło znaczenie. W głowie tłukła mi się tylko jedna myśl – wyzdrowieć i żyć! Wszystko zaczęło się niewinnie pod koniec kwietnia od bólu nóg, który wiązałem na początku z przepracowaniem. Gdy ból stał się nie do zniesienia, trafiłem do szpitala. Lekarze zlecili przeprowadzenie badań krwi. Ich wyniki okazały się na tyle złe, że musiałem trafić do innej placówki na oddział hematologii. Wiedziałem, że mój stan jest bardzo słaby, jednak nic nie może przygotować człowieka, na tak wstrząsające wieści, jakie usłyszałem niedługo później. Po tygodniu ogromnego niepokoju i wnikliwych badań zapadł wyrok – nowotwór. Ostra białaczka limfoblastyczna.  Nie było czasu do stracenia. Zostałem przetransportowany do szpitala w Poznaniu, w którym przebywam do dzisiaj. To właśnie z łóżka na oddziale onkologicznym zwracam się do Was z rozpaczliwą prośbą o pomoc! Jestem po pierwszym etapie leczenia chemią. Choroba jest bezlitosna – wyniki badań po terapii nie były zadowalające. Konieczna była zmiana protokołu leczenia, a gdy tylko wyniki się poprawią, czeka mnie pilny przeszczep szpiku. Niestety, koszty związane z leczeniem są bardzo wysokie i niezwykle ciężko jest mi je udźwignąć samodzielnie. Wiem, że do zdrowia jeszcze daleka droga, jednak zrobię wszystko, co w mojej mocy, by pokonać nowotwór. Proszę, pomóż mi wygrać tę najważniejszą walkę – o życie! Dla moich dzieci chcę być wspierającym tatą... Nie wspomnieniem! Damian

45 656 zł
Malwina Marciniak
Malwina Marciniak , 16 miesięcy

Malwinka miała być na świecie tylko trzy godziny! Pomóż jej w walce o zdrowie!

Lekarze już kilka razy przygotowywali nas na najgorsze. Malwinka cudem uniknęła śmierci! Każdy dzień naszej kochanej córeczki jest walką o jej życie i zdrowie. Bez Was nie damy sobie rady! Zawsze pragnęliśmy zostać rodzicami. Los długo stał nam na przeszkodzie. Za nami setki godzin badań i wizyt u najróżniejszych specjalistów. Wielokrotnie zastanawialiśmy się, czy spełnimy nasze największe marzenie… Wiadomość o ciąży przyjęliśmy z wielką radością i obawą, czy uda się ją utrzymać. Pomyślny przebieg miał niestety okrutne zakończenie. Malwinka urodziła się w dwudziestym piątym tygodniu ciąży, jako skrajny wcześniak. Lekarze poinformowali nas, że będzie z nami tylko trzy godziny! Na szczęście jej malutki organizm pomyślnie zareagował na leczenie. Po czterech miesiącach w szpitalu, kiedy wreszcie nauczyła się oddychać, a jej stan się ustabilizował, mogliśmy zabrać ją do domu. Radość mieszała się ze strachem. Wtedy nic nie wskazywało na to, że najgorsze dopiero nadejdzie… W styczniu 2024 roku nasze maleństwo dostało nagłego, niebezpiecznego zawału krwotocznego! Malwinka przeszła operację ratującą życie. Lekarze kolejny raz uchronili ją przed śmiercią, jednak walka z jego okrutnymi skutkami trwa do dziś… Nasza córeczka wymaga codziennej rehabilitacji. Cierpi na padaczkę oraz mózgowe porażenie dziecięce. Jeden dzień przerwy w ćwiczeniach wiąże się z natychmiastowym pogorszeniem jej stanu. Jej ciało się wygina, a malutka nóżka przeraźliwie drży. Wielki problem sprawia również karmienie. Moment nieuwagi może sprawić, że córeczka się zadławi. To praca na pełny etat. Cud sprawił, że Malwinka jest dziś z nami. Każdego dnia bardzo martwimy się o nasze dziecko. Leczenie, rehabilitacja oraz zakup potrzebnego w jej rozwoju sprzętu medycznego jest teraz priorytetowy. Córeczka jest jeszcze malutka, więc trzeba działać natychmiast! Niestety, wszystko to wiąże się z ogromnymi kosztami. Bez Waszej pomocy nie damy sobie rady… Czy będziecie bohaterami, dzięki którym nasze maleństwo będzie miało szansę na zdrowie i sprawność? Bardzo prosimy Was o wsparcie! Rodzice

10 470 zł
Hubert Szyba
Pilne!
Hubert Szyba , 3 latka

Waleczny Hubcio kontra NOWOTWÓR MÓZGU❗️Ratujemy maleńkie życie❗️

Choć bardzo bym chciała, nie mogę powiedzieć, że ciąża z Hubciem była najszczęśliwszym okresem w moim życiu. Wiele lat wcześniej usłyszałam, że nigdy nie będę mieć dzieci. Potem dwukrotnie straciłam ciąże. Gdy w końcu po raz trzeci zobaczyłam upragnione dwie kreski, dowiedziałam się, że jestem bardzo chora. Co gorsza, jak się później okazało, tę chorobę odziedziczył po mnie Hubcio, którego nosiłam wtedy pod sercem… Przed narodzinami synka przeszłam badania genetyczne, które potwierdziły, że od dziecka zmagam się z chorobą genetyczną Gorlina-Goltza. Nie miałam o niej wcześniej pojęcia. Dopiero wtedy, gdy trzymałam wyniki badań, dowiedziałam się, jak wielkie niesie ona za sobą ryzyko. Ta choroba charakteryzuje się zwiększonym ryzykiem występowania guzów nowotworowych i nienowotworowych. Niestety jest dziedziczna… Wtedy wszystko zaczęło składać się w całość. Kilka lat temu moja mała siostrzenica zmarła na medulloblastomę – nowotwór mózgu. Przez całą ciążę byłam więc bardzo zestresowana. Tak bardzo bałam się, czy znowu nie poronię, czy Hubercik odziedziczy po mnie chorobę, czy powtórzy się czarny scenariusz z przeszłości… Szczęśliwie urodziłam synka, ale krótko potem przyszła ta okropna wiadomość... Do tego badania, które przeszedł Hubercik ujawniły w jego głowie dwa guzy. Moje serce rozpadło się na milion kawałków. Mój mały synek przyszedł na świat z takim wyrokiem… Od samego początku zostaliśmy objęci opieką lekarską. Mieliśmy obserwować zachowanie synka, stawiać się na wszystkie kontrole. Początkowo, gdy Hubcio miał 7 miesięcy lekarze już wtedy planowali przeprowadzić operację głowy. Po wielu konsultacjach zdecydowano jednak, by jeszcze poczekać. Kolejne badania i wizyty przynosiły coraz to lepsze wieści. Jeden z guzów się wchłonął, a drugi zaczął się zmniejszać. Strach i niepewność towarzyszyły nam za każdym razem, gdy przekraczaliśmy próg szpitala, ale z czasem pojawiły się coraz większe nadzieje i radość, że wszystko będzie dobrze. Jak się okazało, nie na długo… Dziś Hubcio ma już 3 lata, a nasze życie po raz kolejny wywróciło się do góry nogami. Znów pojawił się ten sam strach, ta sama niepewność… W marcu tego roku badania kontrolne wykazały, że guz rośnie. Rezonans w czerwcu to potwierdził. Hubert musiał, jak najszybciej trafić na stół operacyjny. To był dla nas wielki cios. Rozpacz i strach paraliżował nas na każdym kroku. 24 czerwca nasz synek przeszedł operację usunięcia guza lewej półkuli i robaka móżdżku. Wycięty guz został wysłany do badania. Tak bardzo się bałam, jaki będzie wynik, co usłyszymy od lekarzy. Niestety, okazało się, że to medulloblastoma – ten sam nowotwór, który doprowadził do śmierci mojej siostrzenicy! Ugięły się pode mną nogi, przez chwilę nic do mnie nie docierało. Wszystko przestało mieć znaczenie.  Radość i szczęście zastąpiła złość, żal i wielka niepewność co dalej. Widok naszego syna po operacji rozdzierał nam serca. Wiadomość o nowotworze całkowicie zburzyła nasz świat. Jutro Hubercik zostanie przyjęty na oddział onkologi. Dowiemy się nieco więcej na temat dalszego leczenia. Jednak nauczeni poprzednimi doświadczeniami rodzinnymi, wiemy, że w przypadku tak poważnych nowotwór prawdopodobnie konieczne będzie leczenie zagraniczne. A to jest niezwykle drogie... Dlatego już teraz rozpoczynamy zbiórkę pieniędzy, by ratować życie Hubcia. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by w jego przypadku życie napisało inny scenariusz, by jego historia zakończyła się szczęśliwie.. Prosimy o każdą możliwą pomoc! Rodzice Huberta

748 680,00 zł ( 44,48% )
Brakuje: 934 299,00 zł
Karol Andrzej Goc
Karol Andrzej Goc , 8 lat

Terapia komórkami macierzystymi to nadzieja na lepszą sprawność Karolka❗️ Potrzebne wsparcie!

Wraz z żoną mieliśmy zostać rodzicami trzech chłopców. Nie mogliśmy doczekać się dnia ich narodzin! Niestety, w 21. tygodniu ciąży stało się jasne, że z trójki dzieci, żywe urodzi się tylko jedno... Nikt nie potrafił pomóc naszym dwóm synkom w walce z TTTS – zespołem podkradania międzypłodowego. W 26. tygodniu ciąży, jako skrajny wcześniak, na świat przyszedł Karolek. Był naszym maleńkim cudem! Ważył jedynie 880 gramów. Chcieliśmy jak najszybciej zabrać go do domu. Niestety okazało się, że synek jeszcze długo nie wyjdzie ze szpitala… Stan zdrowia Karolka po urodzeniu był bardzo ciężki. Gdy miał zaledwie tydzień, zmierzył się z sepsą. Lekarze dawali mu tylko 0,01% szans na przeżycie… Jednak znów stał się cud! Karolek pokonał sepsę, by dalej walczyć o życie! Niestety, los często bywa najbardziej okrutny wobec tych bezbronnych i najsłabszych. Skrajne wcześniactwo przyniosło ze sobą wiele problemów zdrowotnych. Synek przeszedł operację i różne zabiegi. To były najtrudniejsze chwile w naszym życiu… Od tamtych wydarzeń minęło już wiele lat. Jesteśmy wdzięczni losowi, że Karolek przetrwał ten ciężki czas. Jednak wciąż codziennie walczy o zdrowie i sprawność. Synek mierzy się z mózgowym porażeniem dziecięcym – to zaburzenie powoduje u niego problemy ruchowe. Nasze dziecko każdego dnia toczy trudną bitwę o lepsze jutro. Pojawiła się jednak ogromna nadzieja! Karolek przeszedł serię badań i konsultacji, które zakwalifikowały go do leczenia komórkami macierzystymi. Przyjął już trzy dawki, po których zaczął robić spektakularne postępy. Kontynuacja terapii to dla synka wielka szansa na poprawę sprawności! Już raz pomogliście nam w zbieraniu środków na leczenie i rehabilitację Karolka. Z całego serca Wam za to dziękujemy! Niestety ponownie musimy zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie… W przypadku terapii komórkami macierzystymi istotny jest czas – im szybciej się ją rozpocznie, tym lepsze będą efekty leczenia. Jest ona jednak bardzo kosztowna… Synek rośnie, a my musimy działać szybko! Sami nie zdołamy zebrać tak ogromnej kwoty. Jako kochający ojciec proszę, pomóżcie naszemu dziecku w walce o lepszą przyszłość! Andrzej, tata Karolka 💚 Karol Goc - Mały Wojownik

11 934,00 zł ( 16,76% )
Brakuje: 59 237,00 zł