Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Magdalena Zuber
Magdalena Zuber , 47 lat

Rak nie musi być wyrokiem! Pomóż Magdzie pokonać najcięższego wroga!

Mam na imię Magda. Mam lat 45. Podczas jednego z rutynowych badań USG lekarz zakomunikował, że znaleziono u mnie niepokojącą zmianę. W głowie pojawiało się bardzo dużo myśli, jednak te najgorsze przypuszczenia zostały potwierdzone rezonansem magnetycznym. Usłyszałam diagnozę - rak piersi typ potrójnie ujemny z przerzutami do węzłów chłonnych...  Nie pamiętam, żebym wcześniej aż tak się bała. Takie informacje zwalają z nóg. Zmieniają wszystko… Moja codzienność stanęła do góry nogami. Niemalże z dnia na dzień musiałam rozpocząć bój z nowotworem – chorobą, która podstępnie wkrada się do życia, zabierając wszystko, co najlepsze.  Od lekarza usłyszałam, że ten rodzaj raka jest niestety bardzo złośliwy, dlatego została zastosowana agresywna forma leczenia chemioterapią przedoperacyjną. Badania genetyczne wykazały mutację obu genów BRCA1 i BRCA2. Co to znaczy? Z czym to się wiąże? Przeszłam mastektomię całkowitą lewej piersi z usunięciem węzła chłonnego. Pojawiła się nadzieja, że najgorsze już za mną… Niestety nie oznacza to dla mnie końca leczenia. Przede mną jeszcze długotrwała radioterapia oraz kosztowne leczenie wspierające. Po zakończeniu radioterapii, ze względu na wspomnianą mutacje genu, niezbędna jest jeszcze roczna terapia lekiem nierefundowanym... Cena leku jest niebotyczna i niestety całkowicie wykracza to poza moje możliwości finansowe. Zalecana roczna terapia to koszt ponad 200 tysięcy złotych.  Poddanie się terapii to dla mnie ogromna szansa na pełny powrót do zdrowia. To w tym momencie moje największe marzenie. Zrobiłabym wszystko, by tylko choć na moment wrócić do życia sprzed choroby! Dodatkowo wymagane jest wzmocnienie efektów leczenia i wzmocnienie organizmu leczeniem uzupełniającym. To dodatkowe bardzo duże koszty ... Kocham życie i chcę żyć! Chcę pokonać nowotwór i móc zapomnieć o tym przerażającym czasie. Twoja pomoc da mi na to szansę… Magdalena

137 252 zł
Piotr Dyrda
10:25:11  do końca
Piotr Dyrda , 55 lat

Choroba Parkinsona zabiera mi sprawność! Błagam, pomóż mi ją zatrzymać!

Wszystko zaczęło się 6 lat temu, gdy razem z mężem odpoczywaliśmy w górach. W czasie drogi Piotr upadł i uderzył się w bark. Po około 2 miesiącach ból nie ustępował i bardzo się nasilił. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że właśnie rozpoczęła się nasza walka z Parkinsonem… Gdy ból barku nie ustępował, lekarze skierowali nas do ortopedy. Mąż rozpoczął rehabilitacje. To tam po raz pierwszy usłyszeliśmy, że prawdopodobnie nie jest to zwykły uraz, a coś zupełnie poważniejszego. Wkrótce pojawiły się kolejne objawy. Piotr miał problemy z chodzeniem – ciągnął lewą nogę. Zmienił mu się charakter pisma i zaczął niewyraźnie mówić. Pilnie skierowano nas do neurologa. Wizyta nie pozostawiała już żadnych złudzeń – „Piotr choruje na ciężką chorobę Parkinsona. Ma niedowład lewej strony”. Uznano, że upadek sprzed kilku tygodni spowodował wstrząs organizmu, co pobudziło i znacznie przyspieszyło rozwój choroby. Nigdy nie podejrzewałabym, że ten niewinny upadek odsłoni przed nami tak druzgocącą prawdę. Z tygodnia na tydzień stan męża się pogarszał. Byliśmy załamani… Lekarze rozpoczęli leczenie farmakologiczne. Początkowo nie przynosiło ono efektu, a Piotr coraz gorzej się czuł. Po zwiększeniu dawki zauważyliśmy poprawę. Nie mogliśmy jednak cieszyć się zbyt długo. Wkrótce leki przestały działać.  Od kilku lat jesteśmy pod prywatną opieką doktora, który zajmuje się najcięższymi przypadkami choroby Parkinsona. Mąż przeszedł operację wszczepienia stymulatora mózgu, który miał spowolnić jej rozwój. Okazało się jednak, że przypadek Piotra jest na tyle ciężki, że stymulator nie działa prawidłowo. Naszą jedyną nadzieją została rehabilitacja…  Niestety, obecnie choroba cały czas postępuje. Mąż nie jest w stanie wykonywać żadnej pracy. Ma niedowład całego ciała. Porusza się za pomocą balkonika. Wymaga także całodobowej opieki. Ma problemy w codziennych czynnościach. Potrzebuje mojej pomocy przy wstawaniu z łóżka, kąpielach czy nawet podczas jedzenia. Nie jest w stanie utrzymać widelca. Każdego dnia patrzę, jak coraz bardziej słabnie… Wiemy, że naszym jednym ratunkiem jest rehabilitacja, dlatego tu jestem i proszę Was o pomoc! Koszty leczenia przekraczają nasze możliwości finansowe. Piotr musi być regularnie masowany i rehabilitowany. Ćwiczenia rozluźniają mięśnie, dzięki czemu łatwiej jest mu się poruszać. Całe życie wspieramy się z mężem i pomagamy sobie w trudnych momentach. Nie tracę nadziei, że i tym razem się uda!  Dziękuję za każdą złotówkę! Iwona, żona Piotra

6 743 zł
Fabian Waliszewski
Fabian Waliszewski , 13 lat

Jego kręgosłup robi mu przeraźliwą krzywdę❗️Pomóż nam to zatrzymać...

Fabianek ma dopiero 11 lat, a już dzisiaj jego dalsze życie zależy od operacji! Ogrom powikłań, które niesie ze sobą choroba, przykuwa go do łóżka. Jest drobny, chudy, a jego kręgosłup niemalże zawija się w literę S. To boli, to utrudnia wszelkie ruchy, to zagraża jego organom. To kolejne utrapienie naszego małego chłopca…  Fabianek choruje od urodzenia, a wszystkie tragiczne diagnozy spadły na nas chwilę po porodzie… Nie było czasu na radość i beztroskę. Był szpital, lekarze, specjaliście i strach przed jutrem.  Syna codziennością zawładnęło dziecięce porażenie mózgowe, w dodatku czterokończynowe oraz padaczka. Od swoich pierwszych dni dzielnie walczy ze wszystkim przeciwnościami. Pokazuje nam dorosłym, jak ważne są małe rzeczy. Dzięki niemu doceniamy otaczające nas szczegóły…  Po 11 latach choroby, mimo intensywnej rehabilitacji nasz synek ma bardzo duże skrzywienie kręgosłupa. W tej chwili wynosi już 75 stopni. Co gorsze, ciągle się pogłębia.... Fabianek jest dzieckiem bardzo szczupłym i skolioza powoli deformuje narządy wewnętrzne. Jedynym ratunkiem jest operacja. Jedyny lekarz, jaki chce się jej podjąć pracuje w klinice w Stanach Zjednoczonych. Sama operacja i transport tam to olbrzymie, wręcz niewiarygodne dla nas koszty.  Niestety, nie jesteśmy w stanie sami uzbierać tak wysokiej kwoty. Nie mamy oszczędności, gdy wszystkie nasze pieniądze idą na bieżące ratowanie zdrowia dziecka. Rehabilitacja, leki, specjaliści… Sami z pewnością nie uzbieramy tej kwoty. Sami jesteśmy skazani na patrzenie jak nasz synek z każdym dniem cierpi jeszcze bardziej…  Bardzo chcemy mu pomóc, a Ty? Pomożesz nam?  Kinga, mama

47 545,00 zł ( 5,55% )
Brakuje: 808 626,00 zł
Kacper Wróbel
Kacper Wróbel , 7 lat

Bądź szansą dla Kacpra na sprawność i dobre życie!

Autyzm zmienił życie naszego syna. Terapia, rehabilitacje, wizyty u specjalistów to teraz jego codzienność. Jednak one oraz uczęszczanie do przedszkola, gdzie ma kontakt z rówieśnikami, widocznie wpływają na jego rozwój. A to napawa nas optymizmem i ogromną radością. Kacper skończył w styczniu 6 lat. Niestety nadal nie mówi, co stanowi ogromną barierę w komunikacji i odczytywaniu jego potrzeb! Synek wymaga ogromnego wsparcia w codziennym życiu. Pragniemy zapewnić mu jak największą szansę na osiągnięcie samodzielności. Jednak to niestety kosztuje... Doszliśmy do momentu, gdy musimy poprosić o Twoje wsparcie. Niezbędna opieka medyczna i terapeutyczna zaczęła przekraczać nasze możliwości finansowe... A my jedyne czego pragniemy to zdrowie i sprawność dla naszego Kacperka. Dlatego prosimy, pomóż nam wywalczyć dla niego dobre życie. Rodzice

2 157 zł
Tomasz Podlecki
Tomasz Podlecki , 47 lat

Bezpowrotnie tracę wzrok! Proszę, pomóż mi...

Mam 45 lat i od ponad roku tracę wzrok. Z dnia na dzień zacząłem gorzej widzieć. Po wizycie u okulisty otrzymałem skierowanie do szpitala. Zdiagnozowano u mnie zanik nerwu wzrokowego i grozi mi całkowita utrata wzroku… Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek będę musiał prosić o wsparcie i pomoc finansową. Niestety życie pisze swoje scenariusze... Wiem jednak, że istnieje lek, który może zatrzymać postępy choroby, ale w Polsce nie jest on dostępny... Lek ten mogę sprowadzić z Niemiec. Jednak koszt jednego opakowania, to aż około 25 tysięcy złotych. Lekarz zalecił, że moje leczenie powinno trwać minimum przez 12 miesięcy. Rocznie jest to wydatek 300 tysięcy złotych! Są to ogromne pieniądze, których po prostu nie mam... Tak bardzo chcę móc nadal podziwiać świat i widzieć całe jego piękno. Dlatego proszę wszystkich ludzi o dobrych sercach, pomóżcie mi zawalczyć o to, co ważne – wzrok. Tomasz Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 756,00 zł ( 0,86% )
Brakuje: 316 393,00 zł
Mariusz Kowalczyk
Mariusz Kowalczyk , 48 lat

Mariusz stał na skraju życia❗️Teraz potrzebuje intensywnej rehabilitacji - Pomóż❗️

Zaczęło mnie swędzieć pod szczęką. Bardzo dziwne — pomyślałem. Poszedłem do stomatologa, a ten rzeczywiście wykrył w tym miejscu torbiel. Chciałbym, by był to koniec historii. Stomatolog torbiel wyciął, ale w ustach utrzymywał się metaliczny posmak. Poszedłem do niego jeszcze raz, ale tylko rozłożył ręce i powiedział, że on już tam nic nie widzi. Wystawił skierowanie na tomograf głowy. Zabrzmiało to poważnie. Bardzo poważnie. Jednak nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Neurochirurg wytłumaczył, że w moim mózgu jest naczyniak, który nie powstał teraz. Ja się z nim urodziłem. Doznałem szoku. Dowiedziałem się o tym miesiąc po 45. urodzinach. Lekarz przedstawił 2. opcje: albo czekamy, nic nie robimy, aż naczyniak się rozleje i dojdzie do zgonu, albo operujemy. Nad odpowiedzią nie musiałem się zastanawiać. Na drugi dzień stawiłem się w szpitalu na bardzo niebezpieczną operację usunięcia zaawansowanego naczyniaka mózgu. Operacja była ryzykowna, ale tylko ona dawała szansę, na uratowanie mi życia. Dalszą część lepiej pamięta moja żona. Najlepiej, jeśli ona to opowie… — Naczyniak został usunięty, ale niestety pojawiły się powikłania, których konsekwencją był lewostronny niedowład ciała. W 3. dobie po operacji Mariusz trafił na oddział intensywnej terapii z ostrą niewydolnością krążeniowo-oddechową. Został tam wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Stan mojego męża był krytyczny. Przez 3 miesiące walczył o każdą sekundę życia. Ogromnie bałam się, co dalej, czy z tego wyjdzie, czy może jednak zostanę sama… Nadal nie mogę otrząsnąć się po tych wydarzeniach.  Świat zawalił nam się z dnia na dzień. Na szczęście Mariusz wygrał starcie o życie! Wybudził się ze śpiączki 17 marca 2022 roku. Ta data zostanie z nami na zawsze.  Każdy dzień jest dla Mariusza wyzwaniem, które wymaga wielkiego wysiłku fizycznego, jak i psychicznego. Intensywna rehabilitacja trwa już ponad pół roku i  daje zauważalne efekty. Mariusz samodzielnie spożywa posiłki, stawia kroki przy balkoniku, stara się wstawać i siadać bez pomocy drugiej osoby. Również sprawność lewej ręki i nogi jest coraz większa, jednak rehabilitacja musi być kontynuowana. Widząc zaangażowanie Mariusza oraz jego siłę i determinację, wierzymy, że powrót do pełnej sprawności jest możliwy. Budujące jest szczególnie to, że Mariusz również w to uwierzył. Jednak spełnienie największego pragnienia, którym jest w pełni samodzielne funkcjonowanie, uzależnione jest od dalszej, kosztownej rehabilitacji, która jest jedyną szansą na powrót do zdrowia.  Robimy wszystko, co w naszej mocy, jednakże bez Twojej pomocy nie będzie możliwe sfinansowanie kolejnych intensywnych, dających wymierne efekty turnusów rehabilitacyjnych. Możliwości rehabilitacyjne, które są finansowane przez NFZ, zostały już maksymalnie wykorzystane… Bardzo zależy nam na pełnej sprawności Mariusza — męża i ojca, dlatego bardzo proszę o pomoc finansową. Każda złotówka jest bardzo cenna. Joanna, żona *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

12 671,00 zł ( 19,85% )
Brakuje: 51 159,00 zł
Patrycja Kamińska
Patrycja Kamińska , 21 lat

Tylko z Twoją pomocą odzyskam szansę na normalną młodość!

Mam na imię Patrycja. Mam 19 lat. Rok temu podczas schodzenia ze schodów doznałam urazu kolana. Wtedy zaczął się mój koszmar... Przeszłam liczne konsultacje, badania, a nawet zabieg. Niestety nic nie pomogło i dopiero po czasie dowiedziałam się, że choruję na dysplazję wielostawową. Całe życie wywróciło mi się do góry nogami... Ostatnią klasę liceum skończyłam na nauczaniu indywidualnym. Mimo to, że zdałam maturę, moje plany na przyszłość legły w gruzach. Nie mogę kontynuować nauki na moich wymarzonych studiach. Bardzo często dochodzi u mnie do zwichnięć stawów (stosowany jest wtedy gips). Codziennie korzystam z pomocy rehabilitantki i rodziny, gdyż sama nie jestem w stanie funkcjonować! Przy dysplazji kostno-stawowej dochodzi do zaburzeń funkcji stawów. Nieprawidłowa budowa stawów powoduje trudności w poruszaniu się i wykonywaniu podstawowych czynności. Choroba doprowadziła do tego, że jestem osobą niepełnosprawną... Przede mną trudna droga. Rehabilitacja, leczenie, kilka operacji i znów rehabilitacja po zabiegu. Koszty są ogromne, ale wierzę, że dzięki Wam i z Waszą pomocą dam radę. Wierzę, że mi pomożecie! Dobro wraca! Patrycja

3 294 zł
Oliwia Sekuter
Oliwia Sekuter , 14 lat

Nie mam ochoty na umieranie❗️Uratuj mnie przed cierpieniem!

Niestety, stało się to, czego się tak baliśmy i do czego za wszelką cenę staraliśmy się nie dopuścić! Oliwka potrzebuje pilnej operacji! Kręgosłup wykrzywia się tak, że Oliwka jest już w niebezpieczeństwie... Niedługo będzie miażdżyc narządy, spowoduje problemy z oddychaniem! Lekarze mówią, że Oliwka jest "przypadkiem ekstremalnym"... Ona ma tylko 12 lat, mimo swoich chorób robi wszystko, by prowadzić piękne, wspaniałe życie... Musimy ją ratować! Z całych naszych sił prosimy Was o pomoc dla Oliwki! Im szybciej odbędzie się operacja, tym lepiej - nie ma czasu do stracenia! Dominika, mama: Jestem mamą Oliwki - dzielnej dziewczynki, która miała nie przeżyć, ale pokazała wszystkim, że nie ma ochoty na umieranie. Oliwka ma chore ciało, ale bystry umysł. Robię wszystko, by każdy dzień mojej córki był piękny i uczę ją, że może pokonać każdą przeszkodę. Niestety, przeszkody, jaką postawiło przed nią jej zdrowie, Oliwka nie jest w stanie sama pokonać... Potrzebujemy do tego Was, ludzi o dobrych sercach. Oliwia miała nie dożyć porodu. Jej historia to przykład tego, że nigdy, przenigdy nie można tracić nadziei. Co roku, 1 kwietnia, wspominam zdarzenie sprzed 6 lat. Byłam w 33. tygodniu ciąży. Do dziś brzmią mi w uszach słowa lekarza: "Rozległy rozszczep kręgosłupa..." Dalej pamiętam wszystko jak przez mgłę. Kazano mi przygotować się na śmierć dziecka. Dalej nie pamiętam praktycznie niczego, żadnego dnia od momentu diagnozy do czasu narodzin Oliwki 3 tygodnie później. Bo wtedy Oliwia pokazała to, co pokazuje do dziś - że wcale nie ma ochoty na umieranie. Kyfoskolioza, wodogłowie, niedorozwój kości krzyżowej i dolnych kręgów lędźwiowych, wady miednicy, żeber i kręgosłupa... Choroba uszkodziła ciało Oliwki. Ale nie umysł. Wiedziałam, że córeczka będzie musiała żyć na wózku inwalidzkim. Wiedziałam też, że zrobię wszystko, żeby nic jej  nie omijało, żeby prowadziła życie jak inne dziewczynki. Moim celem jest to, żeby była jak najbardziej samodzielna. Oliwka potrafi zrobić wokół siebie wszystko... Uczęszcza do szkoły, gra w koszykówkę, tańczy, spaceruje, wspina się, jeździ na rowerze. Niestety, choć uczę ją, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, jest przeszkoda, której nie możemy pokonać... Stan kręgosłupa Oliwki jest tragiczny. Skrzywienie pogarsza się z każdym dniem... To powoduje straszny  ból! Nie mieliśmy nigdy takiego przypadku jak Oliwia. Nie możemy jej pomóc – odmawiali kolejni lekarze, przerażeni tym, co widzieli... Szukałam dalej, nie poddałam się. Tak trafiłam do doktora Feldmana, światowej sławy ortopedy, który dał Oliwce szansę! Podejmie się operacji... Wiedziałam, że będzie to skomplikowane leczenie i niestety bardzo kosztowne... Robiliśmy więc wszystko, by opóźnić ten moment - walczyliśmy ze skrzywieniem za pomocą intensywnej rehabilitacji. Niestety, nadszedł już ten czas, kiedy operacja jest konieczna... Na ostatniej wizycie doktor Feldman uznał, że skrzywienie kręgosłupa się pogorszyło... Pochwalił Oliwkę, mówiąc, że doskonale sobie radzi, jest mądra i samodzielna. Niestety, powiedział też, że nie możemy dłużej czekać. Oliwce coraz trudniej siedzieć i poruszać się na wózku, leżeć i spać. Musimy działać...  Leczenie Oliwki będzie składać się z trzech etapów, trzech operacji... Pierwsza odbędzie się w Polsce, w Paley European Institute. Będzie polegać na zlikwidowaniu głównego winowajcy aktualnie postępującego skrzywienia kręgosłupa: doktor zoperuje przykurcze i ustawi nogi w jednej osi, by nie uciekały na boki. Kolejne etapy to wszczepienie podskórnych ekspanderów i trzeci, najważniejszy, jakim jest operacja skoliozy i zespolenia kręgosłupa w USA. Dostaliśmy kosztorys pierwszego etapu leczenia. Przed nami długa walka, ale wiemy, że wygramy. Oliwka jest silna, odważna i ma ogromną chęć życia. Niestety, barierą są tylko finanse... Dlatego zwracam się do Was, wszystkich dobrych ludzi z prośbą o pomoc. Pomóż uratować ją przed nieludzkim cierpieniem...

81 384,00 zł ( 42,45% )
Brakuje: 110 300,00 zł
Mateusz Jagielski
Mateusz Jagielski , 21 lat

Potrącony na pasach, na zielonym świetle! Mateusz walczy, by stanąć na nogi.

To był wieczór jak każdy inny. A tak przynajmniej myślałam, dopóki policja nie zapukała do naszych drzwi. Szok, krzyk i niedowierzanie - “Pani syn walczy o życie!” Stałam jak wryta… Niesamowity ból rozrywał mnie od środka. Krzyczałam, a łzy spływały mi po policzkach! W jednej chwili zawalił się cały mój świat! Mój ukochany syn Mateusz został potrącony przez samochód, gdy przechodził przez pasy na zielonym świetle! Mateusz to naprawdę wspaniały i kochany chłopak… Nie wyobrażam sobie, żeby resztę życia spędził w szpitalnym łóżku. Ma dopiero 19 lat! Teraz walczy o to, by odzyskać sprawność, którą stracił w jednej chwili. Niesamowicie drogi turnus rehabilitacyjny to dla nas jedyna nadzieja… Proszę, pomóżcie mi go odzyskać! Był wrześniowy wieczór. Mój syn wracał właśnie ze spotkania ze swoją dziewczyną. Wiem, że zbliżał się już do domu, jednak zamiast do niego trafił na OIOM… Mateusza potrącił samochód, gdy przechodził przez pasy na zielonym świetle! Przecież to się w ogóle nie powinno wydarzyć! Stracił przytomność i był reanimowany jeszcze na miejscu wypadku. W bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Pierwsze godziny to była dramatyczna walka o jego życie!  Syn został podłączony do respiratora, ponieważ nie oddychał samodzielnie. Wprowadzono go także w stan śpiączki farmakologicznej. Gdy przyjechałam do szpitala, nie chcieli mnie do niego wpuścić. Lekarze właśnie ratowali jego życie! Rozgrywała się walka, a ja nie mogłam nic zrobić… Ta noc to był istny koszmar! Zapamiętam ją do końca życia, choć wolałabym, by to, co nas spotkało, nigdy się nie wydarzyło…  Mateusz przebywał w śpiączce około tygodnia. Gdy się wybudził, nie pamiętał, co się stało. Nie pamięta też samego wypadku… Ma problemy z pamięcią i koncentracją, ale jest z nami w kontakcie. Lekarze zdiagnozowali u niego prawostronny niedowład i krwiaka w mózgu. Duży obrzęk powoduje u niego także problemy z mówieniem. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Teraz gdy odwiedzam syna w szpitalu, siadam obok, chwytam za rękę i mówię “Walcz dziecko, walcz!” Przecież nie możemy się tak łatwo poddać…  Wielką pasją mojego syna są samochody. Przed wypadkiem chodził do szkoły o tym profilu. Marzył o własnym warsztacie samochodowym, a ja zrobię wszystko, by to marzenie spełnił! Ten wypadek w ogóle nie powinien się wydarzyć. Wiem, że nie da się cofnąć czasu i odwrócić tego, co się stało…  Jest jednak szansa, że Mateusz odzyska sprawność i stanie się samodzielny. Musi jednak codziennie ćwiczyć, by stanąć na nogi. Regularna rehabilitacja jest okropnie droga! Lekarze wycenili jego sprawność na blisko 100 tysięcy złotych! Nie stać nas, by pokryć tak dużą sumę... Wiemy jednak, że to jedyna szansa dla naszego syna, a ja zrobię dla niego wszystko! Przed nami jeszcze długa droga, jednak wszyscy wierzymy, że Mateusz może odzyskać swoje dawne życie. Każda złotówka znaczy dla nas tak wiele… Proszę, pomóżcie! Mama Mateusza ➡️ Licytacje dla Mateusza

46 147,00 zł ( 44,08% )
Brakuje: 58 534,00 zł