Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Beata Smyczek
Beata Smyczek , 53 lata

Kiedyś wiązałam bukiety, dzisiaj ledwo koniec z końcem... Pomóżmy Beacie wygrać z nowotworem❗️

Nowotwór złośliwy jajnika z przerzutami. Spadła na mnie ta diagnoza jak grom z jasnego nieba… Pomyślałam — mam przecież swoją kwiaciarnię, mam ponad 80-letnią mamę i poza tym jestem sama. Co teraz?  Jestem samotną kobietą. Mieszkam sama w domu na wsi. Utrzymywałam się z pracy we własnej kwiaciarni. Chociaż to nie kokosy, ale jakoś pozwalało mi to wiązać koniec z końcem… Dziś kwiaciarnia jest już zamknięta, a ja leżę w szpitalu na trzeciej chemii.  Rutynowa badania i lekkie zaniepokojenie częstymi bólami, oprowadziły mnie do takiego stanu, w bardzo szybkim tempie. Nowotwór złośliwy, jak bym dostała czymś ciężkim w głowę... - prawie zemdlałam! Moja praca wcale nie była lekka. Wstawanie o 3 nad ranem, podróż na giełdę, zakupy i noszenie ziemi. Potem obsługa klientów, wiązanie bukietów, wązanek… To było całe moje życie.  Chciałabym wrócić do normalnego życia. Tak bardzo docenia się je, gdy zaczyna wymykać się z rąk. Po chemii, która ma mi pomóc, aktualnie czuje się tak źle jak nigdy w życiu. Wszystko mnie boli, mam ogromne osłabienie, wymioty, zawroty głowy, bezsenność itp.  O pracy nie ma mowy, a jak żyć bez niej? Jedzenie nie pojawia się samo w lodówce, opał do ogrzania domu też nie… Pomaga mi mama, która ma już swój wiek. Jednak gdyby nie jej pomoc aż strach pomyśleć... Zasiłek, który otrzymuje napawa mnie jeszcze większym smutkiem. Nie wiem, czy prędzej niszczy mnie świadomość choroby, czy świadomość, że mogę stać się niesamodzielna…  Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, proszenie o pomoc znajomych, rodzinę czy obcych ludzi nie jest dla mnie komfortowe… Tylko, czy powinnam się wstydzić w momencie, gdy brakuje mi pieniędzy, by walczyć o życie?  Dopóki mam nadzieję, iskrę nadziei na pokonanie nowotworu — chcę spróbować. Nawet jeśli ktokolwiek, nawet najbliżsi myślą, że to wstyd. Ja chcę żyć…  Błagam…   Beata

16 575 zł
Kacper Rybak
14 dni do końca
Kacper Rybak , 13 lat

Jeden dzień który zmienił całe jego życie... Pomóż, by Kacper znów był jak kiedyś❗️

Niedawno stał się nastolatkiem. Dopiero co składaliśmy mu noworoczne życzenia, by spełniały się jego marzenia. Zasługiwał na to szczególnie, bo to wyjątkowo grzeczny, dobrze uczący się chłopak. Jednak nawet w najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, że to my powinniśmy mieć marzenie… I to tylko jedno – Synku, ŻYJ! 20 stycznia 2023 roku Kacpra bolała głowa. Może zmiana ciśnienia, może stres, może rozwija się jakaś infekcja – nie brzmiało to super poważnie, więc postanowiliśmy to tylko obserwować. Na drugi dzień, w sobotę miał podwyższoną temperaturę, więc pojechaliśmy na pomoc doraźną. Lekarz stwierdził grypę, zapisał leki i wróciliśmy do domu. W niedzielę syn był bardzo ospały. Źle się czuł, był chory, więc miał prawo. Jednak podczas wstawania, gdy szedł, to jakby ciągnął za sobą lewą nogę i nie ruszał lewą ręką… To już nie było normalne! Szybka telekonsultacja z lekarzem rodzinnym i decyzja – jedziemy do szpitala. Tam wszystko potoczyło się błyskawicznie! Jeszcze tego samego dnia przeszedł operację ratującą jego życie! Badanie rezonansem wykazało bowiem u niego ropień na prawej półkuli mózgu o wielkości 5 cm. Lekarze natychmiast musieli ewakuować ropę.   Po operacji trafił na OIOM. Myśleliśmy, że już nic gorszego się nie wydarzy, jednak po 6 dobach jego stan się pogorszył! 28 stycznia przeszedł drugą w swoim życiu operację mózgu – kraniotomię odbarczającą! Kolejne dni to kolejna walka o jego życie… W sumie na OIOM-ie spędził dwa tygodnie, a zaintubowany był 12 dni. Przez 5 tygodni przebywał w śpiączce farmakologicznej. Jako taką świadomość odzyskał dopiero pod koniec lutego… Wtedy też dopiero zaczął chodzić. Wcześniej tylko leżał i potrzebował opieki jak miesięczny niemowlak… Cały czas przebywa w szpitalu na oddziale neurochirurgii i jest leczony farmakologicznie. Lekarze do tej pory nie znaleźli przyczyny powstania ropnia, dlatego leczenie jest trochę na „chybił – trafił”. Niestety agresywna antybiotykoterapia przyniosła za sobą skutki uboczne w postaci kamieni w brzuchu. Kacper odzyskał świadomość, tylko po to, aby teraz cierpiał dodatkowo z powodu bólu brzucha… Być może będzie potrzebny zabieg chirurgiczny, a być może wystarczy tylko zmiana leków. Ta wiedza jeszcze przed nami…  To, co dziś wiemy na pewno, to że powoli wraca do siebie i że przed nim jeszcze daleka droga do pełnego wyzdrowienia. Za około dwa lata przejdzie jeszcze jedną operację, tym razem plastyki czaszki, ponieważ obecnie nie posiada kości czaszki na prawej półkuli mózgu… To powoduje, że bezpośrednio pod skórą ma mózg, co jest bardzo niebezpieczne! Z tego powodu nie wróci do swoich kolegów i koleżanek ze szkoły, lecz czeka go nauczanie indywidualne.  W najbliższych dniach, tygodniach i miesiącach czeka nas jednak walka o jego powrót do sprawności. W tej chwili ma niedowład lewej strony ciała. Chodzi, ale jedna noga jest sztywniejsza. Lewa ręka jest najmniej sprawna. Staramy się zorganizować profesjonalną rehabilitację, która pomoże go usprawnić. Przed nami jeszcze praca z logopedą, psychologiem i pedagogiem, aby jego świadomość wróciła do stanu sprzed operacji.  Trwa wyścig z czasem. Jeśli nic już nie stanie na przeszkodzie, chcemy jak najszybciej opłacić mu rehabilitanta, który po powrocie ze szpitala, będzie mógł z nim ćwiczyć w domu. Zrobimy wszystko by odzyskać syna i aby mógł spełnić marzenia, o których myślał, zanim wydarzyła się ta niespodziewana tragedia… Prosimy, pomóż nam w tym! Rodzice Kacpra

35 228 zł
Dominik Kipigroch
11 dni do końca
Dominik Kipigroch , 19 lat

Codzienna walka ze skutkami wcześniactwa! Pomóż!

Nasze życie całkowicie zdominowały wydarzenia poprzednich lat. Choć minęło już naprawdę dużo czasu, odkąd Dominik przyszedł na świat, do dziś walczymy z wieloma przeciwnościami. Mój syn jest wspaniałym i kochanym dzieckiem, niestety mocno doświadczonym przez zły los. Syn urodził się jako skrajny wcześniak. Od pierwszych dni dzielnie walczył o swoje zdrowie. Zaraz po narodzinach stwierdzono u niego wodogłowie pokrwotoczne oraz porażenie czterokończynowe.  Nasza codzienność nie jest łatwa. Staram się zapewnić synowi jak najlepszą opiekę. Jesteśmy pod kontrolą wielu specjalistów i lekarzy. Uczęszczamy na rehabilitację. Niestety wiele lat leczenia mocno obciążyło mój portfel. Czasami brakuje mi środków.  Chciałabym zakupić synowi specjalne buty ortopedyczne, które usprawnią jego poruszanie. Ważne jest także, by nie przerywać systematycznej rehabilitacji, a ja przyglądając się rosnącym cenom, nie mam pewności, czy uda mi się ją dalej opłacać. Choć długo się nad tym zastanawiałam i wahałam, postanowiłam założyć zbiórkę. Wiem, że z Waszą pomocą będzie mi trochę łatwiej. Każda złotówka i słowo wsparcia znaczą dla mnie wiele. Wierzę, że z Waszą pomocą wspólnie zadbamy o zdrowie Dominika! Renata, mama Dominika

569 zł
Bartosz Flisiński
10 dni do końca
Bartosz Flisiński , 19 lat

Pomóżmy spełnić marzenie Bartka! Zbieramy na samochód!

Jestem Bartek i od urodzenia choruję na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Wszyscy mówią, że jestem inteligentnym, pogodnym i aktywnym młodym człowiekiem. Mam wiele marzeń i planów, do których pomimo przeciwności staram się każdego dnia dążyć. Prawdą jest, że moja choroba stwarza wiele ograniczeń, jednak dla mnie nie są to przeszkody nie do pokonania. Dwa razy do roku uczestniczę w turnusach rehabilitacyjnych. Doskonalę umiejętność jazdy na wózku podczas zajęć w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji. Trzy razy w tygodniu spotykam się z fizjoterapeutą w celu poprawy mojej samodzielności. Jestem uczniem III klasy liceum, w przyszłości zamierzam rozpocząć naukę na studiach.  Niestety moja szkoła oddalona jest od miejsca zamieszkania o 4 kilometry, co jest dla mnie dużym dystansem do pokonania na wózku. Zarówno budynek szkoły oraz blok, w którym mieszkam, mają złamane bariery architektoniczne. Z tego względu jestem zmuszony codziennie uczyć się stacjonarnie. Mam kochających rodziców, którzy wspierają mnie we wszystkich moich działaniach. Mój tata dodatkowo pełni rolę mojego szofera. Poprzednie auto w wyniku wypadku uległo kasacji, a kolejne kupione w pośpiechu więcej stoi u mechaników niż służy mi do transportu. Od tego roku Aktywny Samorząd wprowadził program ,,Samodzielność – Aktywność – Mobilność!”, który daje mi możliwość zakupu samochodu dostosowanego do moich potrzeb. Koszt własny, który należy wnieść to 66 tys. złotych! Na ten moment jest to dla mnie nieosiągalna kwota. W kolejnych latach mam zamiar kontynuować edukację na Uniwersytecie Łódzkim i wiem, że opuszczanie zajęć z powodu awarii samochodu będzie już dużą komplikacją. Dlatego w obecnie marzy mi się nowy BARTKOWÓZ. Będę wdzięczny każdemu, kto przybliży mnie do realizacji tego marzenia. Bartek Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową 🎥 Zobacz APEL Bartka ⬇️ Zbiórka Bartka w TVP3 Łódź  

55 166,00 zł ( 78,56% )
Brakuje: 15 047,00 zł
Joanna Himstedt
5 dni do końca
Joanna Himstedt , 33 lata

Mama dwójki dzieci walczy z rakiem piersi❗️Pomóż❗️

Mam na imię Asia, mam 31 lat i jestem mamą wspaniałej 4,5-letniej Ani i 2,5-letniego Adasia. Do niedawna prowadziłam całkiem szczęśliwe życie. Niestety w lutym wszystko się zmieniło. Moja historia zaczyna się dosyć niewinnie od drobnych, niegroźnych zmian w piersi. Miałam udać się do szpitala na ich wycięcie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, z czym tak naprawdę przyjdzie mi walczyć. Badanie histopatologiczne nie pozostawiło jednak złudzeń – w moich piersiach wykryto raka, który powoli odbierał mi zdrowie… Diagnoza bardzo mnie przybiła i przeraziła. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Wiedziałam jednak, że moim największym przeciwnikiem jest czas i strach. Musiałam stawić czoła chorobie i zacząć walczyć. Po wielu konsultacjach i badaniach lekarze uznali, że w moim przypadku konieczne jest wykonanie obustronnej mastektomii. I tak 21 lutego odbyła się operacja, po której obecnie dochodzę do siebie.  Jestem w trudnej sytuacji finansowej. W grudniu 2022 roku rozpoczęłam działalność, którą ze względu na chorobę musiałam na jakiś czas pozostawić. Jestem tak naprawdę na samym początku leczenia. Niedługo rozpocznę chemioterapię, następnie terapię hormonalną. Wiem, że czeka mnie trudny i długotrwały proces. Informacja o chorobie bardzo mnie zaskoczyła. Nie mam odpowiednich środków, by zapewnić sobie dalsze leczenie. Boję się, że to właśnie pieniądze przesądzą o moim zdrowiu i przyszłości. Ogromnym wsparciem są dla mnie moi najbliżsi. Dziś jednak muszę prosić również i Was o pomoc. Brak pieniędzy powoduje we mnie okropny lęk i strach. Nie mogę przegrać tej walki… Nie w taki sposób. W domu czekają na mnie ukochane dzieci i partner. Dlatego błagam, pomóżcie mi uzbierać potrzebne środki na leczenie! Jesteście moją ostatnią nadzieją… Joanna  

64 630 zł
Leon Lernaciński
4 dni do końca
Leon Lernaciński , 4 latka

Ratujmy Leonka... Autyzm zamyka go w niedostępnym świecie!

Trzy ciąże, jedno dziecko i druzgocące diagnozy… Najpierw długo czekaliśmy na upragnione maleństwo, a kiedy w końcu przyszło nam przywitać je na świecie, okazało się, że będzie mierzyło się z licznymi komplikacjami zdrowotnymi… Jak wiele będziemy musieli jeszcze udźwignąć?  Leonek urodził się jako wcześniak w 35. tygodniu ciąży i ważył nieco ponad 2 kilogramy. Był maleńką kruszynką w inkubatorze, z krwiakiem w główce, z niedrożnymi jelitami. Odbyliśmy liczne wizyty w szpitalach, klinikach, na badaniach w poradni patologii noworodka zanim wreszcie usłyszeliśmy, że synek rozwija się prawidłowo. Uwierzyliśmy, że los się odwrócił i będziemy mogli odetchnąć z ulgą. Niestety nasze szczęście nie trwało długo… Zaobserwowaliśmy u synka szereg coraz dziwniejszych zachowań. Nie lubił naszej czułości, przytulania, buziaków. Nie potrafił bawić się zabawkami zgodnie z ich przeznaczeniem – wszystkie przedmioty ustawiał w rzędy, często fiksował się na kręcących się kółkach, wirującej pralce. Nie reagował na imię, a w chwilach gdy ktoś płakał, on się śmiał, co oznaczało, że nie był w stanie rozróżniać emocji. Cały czas zachowywał się jakby był w innym świecie i jakby w ogóle nas nie słyszał.  Kiedyś synek mówił kilka pojedynczych słów, a później wystąpił u niego nagły regres tej umiejętności. Leonek cofnął się w rozwoju o dwa lata! Trafiliśmy do kliniki zaburzeń rozwoju w Łodzi. Po przejściu wszystkich badań dostaliśmy diagnozę: autyzm dziecięcy, zaburzenia integracji sensorycznej, zaburzenia czucia głębokiego… Inny świat oderwał od nas Leonka i cały czas nam go zabiera. U synka pojawiają się coraz gorsze objawy: silna autoagresja uderzanie głową w drzwi, ściany, podtapianie się. Do wszystkiego dochodzą silne zaburzenia snu oraz wybiórczość pokarmowa. Nie jest też w stanie zjeść nic w obcym miejscu, przez co już dwa razy doszło do zagłodzenia, odwodnienia i pobytu w szpitalu.  Synek ma orzeczenie o niepełnosprawności, jest pod opieką alergologa, neurologa, neurologopedy, logopedy, laryngologa, genetyka, okulisty, gastroenterologa, psychiatry, psychologa, fizjoterapeuty, a to nadal nie koniec listy. Nigdy nie prosiliśmy nikogo o pomoc, ale teraz, gdy chodzi o życie naszego jedynego synka, prosimy Was całym sercem o wsparcie, które umożliwi pokrycie kosztów dalszej diagnostyki Leonka, wizyt u specjalistów oraz systematycznej terapii i rehabilitacji. Aleksandra, mama

6 677,00 zł ( 62,75% )
Brakuje: 3 962,00 zł
Franek Janczak
4 dni do końca
Franek Janczak , 8 lat

Franciszek ma marzenia do spełnienia, musimy tylko zawalczyć o jego zdrowie❗️

Franek skończył 6 lat, jest wspaniałym, uśmiechniętym chłopcem. Mówi o sobie, że jest „królem świata” i chciałby kiedyś zwiedzić kosmos. O ile to pierwsze to jego wybujała fantazja, to drugie może się spełnić, ale ma przed sobą trudną drogę do pokonania... W wieku 3 lat stwierdzono u niego całościowe zaburzenia rozwoju, czyli autyzm — a my z dnia na dzień musieliśmy nauczyć się, jak żyć w nowej rzeczywistości i pogodzić się z tym, że otacza go świat, którego on nie rozumie. Dodatkowo ma też zdiagnozowaną padaczkę, niedoczynność tarczycy, obniżone napięcie mięśniowe i obecnie jest pod opieką 9 poradni specjalistycznych. Nasza codzienność to wizyty i kontrole lekarskie, leki, badania i spotkania z terapeutami. Wymaga całodobowego wsparcia w codziennym funkcjonowaniu, gdyż nie rozumie zagrożeń i konsekwencji swoich zachowań. Potrzebuje regularnych terapii: psychologicznej, pedagogicznej, logopedycznej, ruchowej, integracji sensorycznej, bo wszystko, co udaje się wypracować każdego dnia, może się cofnąć. Dokładamy wszelkich starań, aby zapewnić mu wszystko, by mógł jak najlepiej się rozwijać i funkcjonować w otaczającym go świecie. To wiąże się z ogromnymi kosztami, które w dużej części ponosimy sami, ponieważ często musimy korzystać z odpłatnych konsultacji specjalistycznych i zajęć terapeutycznych. Jego przyszłość i rozwój zależne są w ogromnej mierze od rehabilitacji i stałego leczenia, dlatego prosimy o pomoc każdego, kto mógłby nas wesprzeć! Za okazaną pomoc serdecznie dziękujemy! Rodzice Franka

3 912 zł
Ludwik Sławiński
3:06:37  do końca
Ludwik Sławiński , 8 lat

Wyjątkowość, która stała się wyzwaniem... Pomóż!

Ludwik choruje na ultrarzadką mutację, która dotknęła niespełna 170 osób na całym świecie! To niezwykle wrażliwy chłopiec, a jego rozwój wymaga wsparcia w wielu obszarach m.in. poznawczym, społeczno-emocjonalnym i ruchowym. Od pierwszego dnia życia, nasz synek pozostaje pod opieką wielu poradni i grona specjalistów, którzy stawiają coraz to nowe diagnozy w czasie długich obserwacji i licznych hospitalizacji. Ludwik nie mówi. Oznacza to, iż wszystkie swoje myśli i pragnienia przekazuje nam za pomocą komunikacji alternatywnej. Nie potrafi też kucać, wspinać się i podejmować wielu innych, typowych dla 6-latka aktywności. Codziennie rano musi dać sobie chwilę na rozgrzanie mięśni, by nie upaść tuż przy łóżku, Gdyby jednak tak się stało prawdopodobnie i tak nie poczułby bólu. Jego próg jest niebezpiecznie wysoki. Ludwik ma też wyjątkowy sposób odczuwania ciepła: to, co nam wydaje się letnie, jego parzy. Nie może wytrzymać też w hałasie, tłumie i ciszy. Wszystkie te bodźce sprawiają mu fizyczny ból więc od lat, staramy się zapewnić mu jak najbardziej komfortowe warunki życia.  Na co dzień synek pozostaje pod opieką wielu specjalistów, którzy dokładają wszelkich starań, by jego rozwój szedł w dobrym kierunku. Robimy małe kroki, ale zaburzenia, które pojawiają się u Ludwisia, skutecznie je wydłużają. Oprócz ogólnego opóźnienia psychoruchowego Ludwik boryka się z zaburzeniami mózgu, widzenia, obniżonym napięciem mięśni, z którym walczymy od pierwszych dni jego życia, padaczką i niektórymi cechami ze spektrum autyzmu.  Synek nie widzi w 3D i ma dwa rodzaje zeza. Wszystkie diagnozy postawione zostały w czasie hospitalizacji, badań i wielogodzinnych obserwacji prowadzonych przez lekarzy wszelkich specjalizacji. Nasze wysiłki oraz terapie pochłaniają ogromne sumy pieniędzy, będziemy więc bardzo wdzięczni, jeśli zechcecie nas wesprzeć i wpłacić datek.  Wasze wsparcie będzie dla nas nieocenioną pomocą, a dzięki zgromadzonym środkom zapewnimy Ludkowi dodatkowe godziny terapii logopedycznej, psychologicznej, behawioralnej, terapii integracji sensorycznej, fizjoterapii, terapii chodu, ręki i hipoterapii.  Za każdą pomoc już teraz serdecznie dziękujemy! Ewa i Przemek, rodzice Ludwika LICYTUJ - WYSTAWIAJ - POMÓŻ

825 zł
Martin Zieliński i Nolan Kowalczyk
Martin Zieliński i Nolan Kowalczyk , 19 lat

Braterska walka o lepsze jutro! Pomóż!

Jestem samotną mamą dwóch synów – 17-letniego Martina z niepełnosprawnością, który ma głęboki niedosłuch na jedno i drugie ucho oraz 4-letniego Nolana, u którego stwierdzono afazję. Nasza codzienność zdominowana jest przez szereg niekończących się wizyt, kontroli w poradniach lekarskich i zajęć z wieloma specjalistami.  Pomimo trudności głęboko wierzę w to, że moje dzieci czeka dobre i szczęśliwe życie.  Starszy syn od lat uczęszcza do szkół specjalnych w Łodzi. Młodszy wymaga regularnych i systematycznych zajęć z logopedą. Niestety na te refundowane trzeba wiele czekać, a to najgorsze, co moglibyśmy w tej sytuacji zrobić. Prywatne zajęcia są jednak zbyt drogie, by pokryć je z własnej kieszeni. Do tej pory dawaliśmy radę sami, jednak rosnące wydatki związane z leczeniem chłopców mocno mnie obciążają. Opieka, wizyty, dojazd na zajęcia, a w końcu tak bardzo potrzebny apart słuchowy są już poza moimi możliwościami. Pomimo dofinansowania, które udało mi się zdobyć, nadal nie posiadam odpowiednich środków, by zakupić potrzebny sprzęt. Bez aparatu Martin nie słyszy i jest mu bardzo trudno funkcjonować. Dlatego dziś nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc! Potrzebuję Waszego wsparcia jak nigdy wcześniej. Rosnące koszty zaczynają mnie przerażać, a ja muszę przecież zapewnić moim dzieciom odpowiednie warunki, aby mogły się dalej rozwijać. Każda złotówka będzie dla mnie ogromnym wsparciem!  Magdalena, mama 

600 zł