Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nikodem Mirowski
Nikodem Mirowski , 11 lat

Nikoś urodził się w ciężkiej zamartwicy i od razu był reanimowany❗️Pomóż w walce o zdrowie❗️

Nic nie zapowiadało problemów ze zdrowiem Nikosia. Cała ciąża przebiegała prawidłowo. Niestety, w 41. tygodniu mój synek przyszedł na świat w ciężkiej zamartwicy… W trakcie porodu doszło do niedotlenienia, a Nikodem musiał być reanimowany. Nigdy nie byłam tak przerażona, gdy widziałam jego małe, bezwładne ciałko… Każda sekunda zdawała się trwać wieczność. Na szczęście lekarze uratowali życie Nikosia. Co więcej – mówili, że dzięki rehabilitacji ma szansę na powrót do zdrowia. Był to nasz główny cel i przez najbliższe lata mój synek znajdował się pod opieką specjalistów.  Niestety, pomimo terapii nie rozwijał się prawidłowo. Nie siadał, nie zaczynał chodzić ani mówić… W wieku 3 lat zdiagnozowano u niego niedowład spastyczny lewostronny oraz opóźnienie rozwoju psychoruchowego. Nasz świat się załamał.  Mimo bólu i niezrozumienia dlaczego mój synek musi mierzyć się  takimi trudnościami – wiedziałam, że muszę działać. Przez kolejne lata trwała intensywna rehabilitacja, dzięki której Nikodem był w stanie nauczyć się siadać, stać, otworzył zaciśnięte piąstki… Nauczył się nawet stać i z pomocą drugiej osoby stawia chwiejne kroki! Niestety, rehabilitacja oraz zajęcia integracji sensorycznej są niezwykle kosztowne. Bardzo ciężko jest mi udźwignąć taki ciężar samodzielnie. Wiem jednak, że nie możemy przerwać terapii. Przed Nikosiem jeszcze bardzo długa droga do zdrowia i sprawności. Do tej pory nie mówi, porusza się na wózku, a chodzi jedynie przy pomocy drugiej osoby. Uczy się w szkole specjalnej i nadal nosi pampersy. Ze względu na niedowład nie jest w stanie samodzielnie jeść czy się umyć. Wiem jednak, że mimo tak ogromnych przeciwności losu i ograniczeń, możemy podarować Nikosiowi lepszą przyszłość. Widzę, jak wielkie postępy zrobił na przestrzeni tych wszystkich lat – jego rozwój się nie zatrzymał, potrzebuje jedynie pomocy i wsparcia w walce o sprawność.  Moje matczyne serce pęka na myśl, że moglibyśmy nie wykorzystać szansy na rozwój Nikosia. Było mi bardzo ciężko odważyć się na założenie tej zbiórki, jednak jako rodzic muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by synek miał szansę na lepszą przyszłość. Proszę o pomoc – najwięcej możemy wypracować właśnie teraz, w dzieciństwie.  Mama Nikosia

3 200 zł
Bartłomiej Dobiecki
Bartłomiej Dobiecki , 33 lata

Choroba zmieniła wszystko! Pomóż Bartkowi!

Dzięki Waszej pomocy Bartek skorzystał i nadal korzysta z rehabilitacji, która przynosi efekty, ale sporo kosztuje. Został zakwalifikowany do operacji prawej dłoni. Po takim zabiegu będzie potrzebował jeszcze więcej ćwiczeń niż obecnie. Rehabilitacja jest dla niego nie tylko ważnym elementem leczenia, ale także nadzieją na poprawę jakości życia oraz siłą do dalszego funkcjonowania. Niestety nie jesteśmy w stanie sami pokryć kosztów takich zabiegów, dlatego liczymy na Waszą pomoc. Poznaj naszą historię: Patrzę na Bartłomieja i widzę kogoś obcego. Twarz wygląda podobnie, ale brakuje na niej uśmiechu. Pusty wzrok, w którym brakuje przekory i iskierek radości. Czasem, gdy przyjrzeć się dokładniej, można dostrzec niewypowiedziane wołanie o pomoc.  Pierwsze problemy zdrowotne pojawiły się około 2019 roku. Objawy bardzo dawały się we znaki, ale wierzyłam, że to chwilowe. Mojego brata próbowano leczyć psychiatrycznie, ale terapia okazała się nieskuteczna i, jak się później okazało, zupełnie zbędna, bo nie pomagała nam leczyć tego, co stanowiło największe zagrożenie. Niestety, to co miało być tylko przejściowym kryzysem, okazało się dla nas początkiem dramatu. Nikt z nas w najgorszych przypuszczeniach nie spodziewał się, że wydarzy się coś takiego…  Stan wciąż się pogarszał, a lekarze bezradnie rozkładali ręce. Problemy z przełykaniem, trudności z mówieniem, niemożliwość skupienia uwagi na dłuższą chwilę – to wszystko zdawało się postępować zbyt szybko. Dodatkowo, w momencie odstawienia leków pojawiły się kolejne objawy, które naprowadziły specjalistów na kolejny trop.  Przeniesienie na oddział neurologiczny pozwoliły nam poznać przeciwnika, a to okazało przełomem w naszych poszukiwaniach. U Bartka stwierdzono rzadkie schorzenie genetyczne – chorobę Wilsona, która polega na zaburzeniu metabolizmu miedzi w organizmie. Gdy komórki wątroby tracą zdolność gromadzenia miedzi, ta uwalniana jest do układu krążenia, co skutkuje uszkodzeniem układu nerwowego i nerek.  Przez dolegliwości Bartek całkowicie stracił możliwość samodzielnego funkcjonowania! To porażające, że sprawny, młody człowiek nagle nie jest w stanie wykonać podstawowych czynności. Znaleźliśmy się w bardzo trudnym momencie, bo Bartek wymaga nieustannego wsparcia oraz regularnej i intensywnej rehabilitacji, która wymaga ogromnych nakładów finansowych. Miesiąc pobytu w specjalistycznym ośrodku, gdzie Bartek będzie mógł skorzystać z opieki to koszt w granicach kilkunastu bądź nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Kwota, której nie jesteśmy w stanie zdobyć tak szybko…  Potrzebujemy wsparcia i pomocy! Potrzebujemy dobrych ludzi, którzy pomogą nam odnaleźć przyjazne środowisko, w którym Bartek będzie mógł wracać do zdrowia.  Kiedy przypominam sobie nasze niedawne, rozmowy w oczach pojawiają się łzy. Choroba zabiera Bartka bezwzględnie i bezlitośnie, kawałek po kawałku. A ja wiem, że on bardzo chce żyć! Nigdy się nie poddawał, a teraz kiedy zabrakło mu sił, potrzebna jest pomocna dłoń! Mnóstwo rąk, które wyrwą Bartka z pułapki potwornej choroby. Proszę, nie zostawiaj nas teraz! Martyna, siostra Bartka

5 843 zł
Alan Misiewicz
Alan Misiewicz , 13 lat

Synku, dziękuję, że do mnie wróciłeś❗️Walczymy o Ciebie dalej❗️

Stan Alanka poprawia się! Ale to nie koniec walki. By nie stracić tego, co wypracowaliśmy, musimy kontynuować kosztowną rehabilitację. Nasza historia: Sceny niczym z filmu akcji. Wypadek, w letniej scenerii, nad jeziorem zbiera się grupa ludzi, mężczyźni krzyczą, kobiety wpadają w histerię. Po chwili przy brzegu jest już tłum. Wypadek na wodzie – jeden mężczyzna na skuterze wodnym taranuje innego. Wypadek wygląda bardzo groźnie, po chwili okazuje się coś strasznego. Staranowany mężczyzna płynął z 7-letnim wtedy synkiem. Chłopiec leży na powierzchni, twarzą pod wodą, nie rusza się! Alanek nie oddychał, z uszu leciała mu krew. Reanimację rozpoczęła jego siostra. Kiedy dyspozytorka usłyszała, że chłopiec ma podkurczone kończyny i krwawi, nie miała wątpliwości, uraz mózgu! Kiedy zabierano Alanka na pokład śmigłowca, nie odzyskał przytomności. Ponad 100 km do Poznania dłużyło się najbardziej w życiu. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że Alanek jest w stanie krytycznym. Stwierdzono aksonalny uraz mózgu i podjęto decyzję o zaintubowaniu i wprowadzeniu synka w stan śpiączki farmakologiczne, rozpoczęła się walka o jego życie. Nie mogłam tego wszystkiego pojąć, jeszcze przed chwilą Alanek śmiał się i bawił w wodzie, a wystarczyła chwila, niefortunny zbieg okoliczności, kilka sekund i świat się zatrzymał. Byłam załamana, a nikt w tamtej chwili nie potrafił mi powiedzieć, że będzie dobrze, bo nikt tego nie wiedział. Pierwszy lekarz, który z nami porozmawiał, powiedział nam wprost, że jeśli nasz synek przeżyje, to nikt nie będzie umiał nam przewidzieć, jakie będą następstwa wypadku. Doktor widział różne rzeczy, dzieci, które wychodziły z takich urazów i te, które do końca życia pozostawały w stanie wegetatywnym. My nie mieliśmy tyle szczęścia. Po odłączeniu leków Alanek nie zaskoczył, nie obudził się… To były najgorsze chwile w moim życiu. Nie umiałam sobie wyobrazić życia w ciszy bez mojego synka. Ale cud już się wydarzył, Alanek jest jednym z nielicznych dzieci, które po tym wszystkim wyszły z kliniki Budzika na własnych nogach. Jednego dnia otworzył oczy, innego dnia poruszył ręką. Wrócił i jest z nami! Wiele razy w swoim krótkim jeszcze życiu pokazywał nam, jak bardzo jest uparty i jak wiele potrafi samodzielnie osiągnąć. Dzisiaj synek radzi sobie z tym, co się wydarzyło. Nawet jeśli spotykają go przykrości, on dzielnie idzie naprzód. Uraz mózgu zostawił ogromne ślady, bo Alanek wciąż nie odzyskał pełni sprawności sprzed wypadku. Jedno oczko nie porusza się w górę w dół, chód jeszcze nie jest taki jak przed wypadkiem, prawa rączka drży i Alanek potrzebuje pomocy przy jedzeniu czy zawiązywaniu bucików. Teraz wreszcie możemy pomóc naszemu dziecku. To jest właśnie ten moment, w którym stanęliśmy przed szansą, by realnie pomóc naszemu dziecku. Wciąż potrzebna jest wyjątkowo intensywna rehabilitacja, która pozwoli wrócić naszemu dziecku. Sami nie zdołamy pokryć kosztów intensywnego leczenia. Jesteśmy po najgorszym dramacie i po największym cudzie w naszym życiu. Proszę, pomóżcie przywrócić sprawność naszego dziecka. Mama

4 876,00 zł ( 9,16% )
Brakuje: 48 316,00 zł
Franek Maruszewski
Franek Maruszewski , 2 latka

PILNA operacja już w styczniu❗️ Uratuj słuch Franka!

Mimo że badania prenatalne były wzorowe, Franio urodził się z wieloma problemami zdrowotnymi: rozszczep wargi i podniebienia, niedosłuch, zaburzenia napięcia mięśni, deformacja głowy. Nasz synek to bardzo dzielny i radosny chłopiec. Franio aktualnie jest pacjentem ośmiu różnych poradni specjalistycznych. W swoim krótkim życiu przeszedł już trzy operacje, obecnie przygotowuje się do czwartej. We wrześniu zdiagnozowano u Franciszka perlaka wrodzonego. Pilna operacja pozwoliła usunąć guza w całości. Niestety badania wykonane miesiąc po zabiegu, wykazały liczne zmiany miękkotkankowe w obrębie operowanego prawego ucha  i w pojedynczych komórkach w obrębie lewego.  Synek przestał słyszeć na prawe ucho! Konieczna jest kolejna, pilna operacja, która daje nadzieję, że uda się uratować słuch i nie dopuścić do powstania nieodwracalnych zmian w mózgu. Wyznaczono termin zabiegu na 12 stycznia. Wtedy właśnie dowiemy się, czym tak naprawdę są widoczne na CT zmiany oraz jaka przyszłość czeka Franusia.  Już teraz wiemy, że Franio nadal wymaga intensywnej, wieloprofilowej rehabilitacji z zakresu fizjoterapii, neurologopedii, SI oraz terapii ręki. Koszty leczenia i rehabilitacji obejmujące zajęcia, wizyty u specjalistów, badania, są ogromne. Prosimy, pomóż naszemu DZIECKU wrócić do zdrowia.  Rodzice Frania

4 109 zł
Sebastian Żogała
Sebastian Żogała , 28 lat

Upadek, który zmienił wszystko... Chcę stanąć na nogi i wrócić do dawnego życia!

Dziękuję za wsparcie poprzedniej zbiórki! To niesamowite widzieć, ile osób chciało mi pomóc. Niestety moje potrzeby dalej są bardzo duże, dlatego jeszcze raz proszę o pomoc! Moja historia Mam na imię Sebastian, dla przyjaciół Bachu. Mam 27 lat. Nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek będę potrzebował od kogoś pomocy. Niestety w listopadzie 2022 doznałem strasznego wypadku w pracy. Dzień jak każdy, skończył się dla mnie tragicznie… W trakcie pracy na budowie spadłem z rusztowania z wysokości drugiego piętra. Na początku było dla mnie ważne, że w ogóle żyje! Pocieszałem moją mamę, że wszystko będzie dobrze, ale z każdą chwilą było coraz gorzej. Musiałem być wprowadzony w śpiączkę oraz poddany bardzo skomplikowanej operacji ratującej moje życie.  Przeżyłem ją, jednak mój stan był poważny, dlatego przez tydzień pozostawałem w śpiączce. Kiedy mogłem już samodzielnie oddychać – wybudzono mnie. Jednak lekarze mieli dla mnie tragiczne wieści… Miałem złamany kręgosłup w kilku miejscach. Lekarze ratujący moje życie poskręcali mój kręgosłup na śruby. Moi rodzice zostali poinformowani, że do końca życia będę poruszał się na wózku. "Trzeba się cieszyć, że syn żyje" - usłyszeli.  Po miesiącu spędzonym na OIOMie zostałem przewieziony na oddział rehabilitacyjny. Okazało się, że mój rdzeń nie został przerwany! Pojawił się jednak silny ucisk, który blokuje połowę mojego ciała.  Bardzo chciałbym wrócić do sprawności. Wiem, że jest na to szansa, ponieważ po wielu godzinach rehabilitacji zacząłem odzyskiwać czucie w nogach! Wiem, jakie mam szczęście, że żyje. Teraz chce walczyć o to, żeby znów chodzić! Niestety do tego potrzebna jest kosztowna rehabilitacja. Przez ogrom kosztów czasami tracę nadzieję…  Potrzeba dużych środków na szukanie specjalisty, który podejmie się operacji mojego kręgosłupa. Każda wizyta, badanie, diagnozy... To wszystko niekończące się wręcz wydatki. Moje oszczędności już dawno się wyczerpały, a teraz nie mam jak zarobić na swój powrót do zdrowia.  Dlatego chciałbym Was prosić o pomoc. Nigdy nie byłem obojętny na krzywdę innych. Nie przypuszczałem, że to ja będę kiedyś zakładał zbiórkę. Najpierw korzystałem z rehabilitacji na NFZ, później z pomocy prywatnej. Kosztowała ona 50 tysięcy złotych! Pół roku rehabilitacji pomogło mi wzmocnić ręce, utrzymać pion. Nauczyłem się też korzystać z wózka, być w pewnym sensie samodzielny.  Jednak pragnę mojego normalnego, zwykłego życia! Iść do pracy, skosić trawę, wyjść z kolegami, pomagać rodzicom, zagrać w piłkę z siostrzeńcem… Nie mam na to szans bez intensywnej rehabilitacji. Bez niej tworzą się zaniki mięśni, skostnienia… Dzieje się wiele rzeczy, które oddalają mnie od powrotu do normalności.  Będę Wam wdzięczny za każdą złotówkę, która pomoże mi stanąć na nogi! Cieszcie się każdym dniem swojego życia!  Z pozdrowieniami Sebastian, Bachu ➡️ Licytacje dla Sebastiana

2 375 zł
Piotr Ciesielski
Piotr Ciesielski , 18 lat

Choroba stała się koszmarem – Piotruś sam nie chodzi, nie je, nie mówi. RATUJ!

Dziękuję Wam z całego serca za dotychczasowe wsparcie. To właśnie dzięki niemu udało się zakupić leki dla Piotrusia. Niestety, choroba cały czas postępuje i pełna rozpaczy muszę prosić Was o pomoc jeszcze raz. Proszę, nie zostawiajcie nas w potrzebie... Nasza historia:  Chciałabym cofnąć czas, móc zareagować szybciej, ochronić Piotrusia... Nie wiedzieliśmy, że jest chory. Żyliśmy beztrosko, kiedy nad naszymi głowami tykała śmiertelnie niebezpieczna bomba. Piotruś zmaga się z leukodystrofią metachromatyczną. Genetyczną chorobą, która spowodowała uszkodzenie istoty białej mózgu. Chorobą, która zrujnowała nasze życie... A wszystko zaczęło się tak niewinnie.  Do 7. roku życia był chłopcem zdrowym, korzystającym z uroków dzieciństwa. Niczym nie odstawał od swoich rówieśników, a więc jeszcze większym ciosem było usłyszenie diagnozy.  Z początku trudna do wymówienia Leukodystrofia metachromatyczna stała się powszechnością. Stała się elementem życia, któremu zostaliśmy podporządkowani. Stała się naszym najgorszym KOSZMAREM. Pierwszą zmianą, która zauważyłam, a która nie dawała mi spokoju, był sposób poruszania się. Widać było, że przemieszczanie się stanowiło dla niego trudność. A dziś? Postęp choroby sprawił, że syn przestał w ogóle chodzić. Piotruś jest całkowicie niesamodzielny. Nie mówi, nie je – odżywiany jest za pomocą PEGa, a w oddychaniu pomaga mu rurka tracheostomijna. Ja wiem, że on rozumie, ma świadomość, słyszy. Matczyne serce przepełnione jest bólem, kiedy wiem, że Piotruś męczy się we własnym ciele. W tym momencie Piotruś sam nie chodzi, nie je, nie mówi. Mój syn wymaga stałej rehabilitacji oraz pionizacji. Ja jako matka chciałabym zrobić wszystko, aby jego komfort życia był na najwyższym poziomie. Jest mi trudno, ponieważ koszty leczenia i rehabilitacji są bardzo wysokie. Dzięki stałej i intensywnej rehabilitacji moglibyśmy uniknąć bardzo częstych infekcji górnych dróg oddechowych, zapobiec przykurczom i powstawaniu odleżyn. Wierzę w to, że dzięki terapii stan syna nie będzie pogarszał się tak gwałtownie. Mam nadzieję, że dzięki niej Piotruś dłużej będzie częścią naszej rodziny. Rehabilitacja na NFZ nie jest możliwa, gdyż Piotruś jest pod opieką hospicjum – w takim wypadku świadczenia w ramach NFZ się pokrywają.  Apeluję o pomoc i wsparcie w możliwości realizowania rehabilitacji. To jedyne działanie, które mi pozostało, aby spowolnić utratę wszystkich życiowych funkcji mojego dziecka. Aby nie pozwolić mu się męczyć. Aby móc powiedzieć, że zrobiłam wszystko, co tylko było możliwe. Mama Piotrusia

1 760,00 zł ( 2,39% )
Brakuje: 71 868,00 zł
Nadia Strzała
Nadia Strzała , 8 lat

Nadia wycierpiała już tak wiele. Potrzebna pomoc, by nadeszło lepsze jutro!

Dziękujemy za niesamowicie wsparcie, które okazaliście nam przy poprzednich zbiórkach. To dzięki Wam Nadia mogła przejść leczenie komórkami macierzystymi. Tym razem prosimy Was o pomoc w opłaceniu rehabilitacji i zakupie potrzebnego sprzętu! Nasza historia Nadia urodziła się w 24. tygodniu ciąży. Niemal 4 miesiące przed planowanym porodem… Ważyła 710 gramów, czyli mniej niż paczka cukru. Miesiąc po narodzinach, Nadusię za cel obrała sobie bakteria, która spustoszyła jej niewykształcony do końca organizm i przerodziła się w sepsę, która zaatakowała mózg... Córeczka przeszła udar. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Powiedziano nam, że mamy być przygotowani na najgorsze, bo zostały jej co najwyżej 3 dni życia... Czekaliśmy na najgorsze, po cichu błagając o cud. Nadia żyła i walczyła! W jej mózgu z dnia na dzień pojawiały się nowe zmiany, przez które córeczka nigdy nie będzie już zdrowym dzieckiem. Miała mnóstwo przetoczeń krwi. Niestety na tym się nie skończyło…  Problemy wydawały się mnożyć. Konieczne było wyłonienie stomii. Następnie wkłucie centralne, przez które Nadia miała podawane leki, zmieniło swoje położenie… Wszystkie płyny zaczęły zalewać płuca. Nadia była cała opuchnięta i sina… Po kilku godzinach, które trwały jak wieczność, sytuacja się ustabilizowała i znów mogliśmy ją zobaczyć. Gdy sytuacja w tym zakresie ustabilizowała się, pojawił się problem z oczkami z powodu długiego przebywania pod sztuczną wentylacją. Nadia przeszła kolejne dwa zabiegi pod pełną narkozą. Każde wybudzenie wiązało się u nas z potężnym stresem, czy jej organizm sobie poradzi.  Po tych kilku miesiącach w szpitalu żyliśmy tylko marzeniem o powrocie do domu. Wtedy informacja o kolejnej sepsie całkowicie zwaliła nas z nóg. Żyły córeczki były w katastrofalnym stanie, wszystkie pękały, lekarze nie potrafili zrobić nowych wkłuć centralnych. Płakaliśmy i modliliśmy się każdego dnia o cud… Do dziś na ciele Nadii widać wszystkie blizny po wkłuciach. Jej ciało jest bardzo wrażliwe na dotyk. Została zdiagnozowana jako dziecko z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym.  Dzięki środkom zebranym w trakcie poprzednich zbiórek udało się nam wdrożyć leczenie komórkami macierzystymi. Przeszczepy przyniosły drobne zmiany. Córka jest spokojniejsza, może wytrzymać w większym gronie osób. Niestety, nie mogliśmy w pełni wykorzystać potencjału leczenia komórkami, ponieważ trzeba po nich wdrożyć intensywną rehabilitację. Nadia bardzo dużo chorowała i było to niemożliwe.  Niedawno konieczne było założenie PEGa. Teraz córka dochodzi już do siebie i będziemy mogli wrócić do regularnej rehabilitacji. Nadia ma zmienne napięcie mięśniowe, co bardzo utrudnia powrót do sprawności. Córeczka nie trzyma stabilnie głowy, nie siedzi, nie mówi, nie rusza rękoma i nogami. Jest dzieckiem leżącym, za to słuch ma idealny. Uwielbia muzykę, opowiadania na uszko, kocha się śmiać. Obecnie zamierzamy zintensyfikować rehabilitację w zakresie mowy, kupiliśmy już sprzęt do komunikacji alternatywnej. Medycznie Nadia jest dzieckiem leżącym, ale najwięcej czasu spędza w pozycji siedzącej. Na kolanach u mamy i taty. Chociaż waży 15 kilogramów, to codziennie jest przez nas noszona po domu. Mnożąc to przez ilość dni w miesiącu, a następnie 7 lat, które już minęły od jej narodzin, to nasze kręgosłupy domagają się już choć częściowego wsparcia.  Od zeszłego roku naszym marzeniem jest zakup siedziska rehabilitacyjnego stabilizującego głowę i tułów. Próbowaliśmy kupić używany sprzęt, jednak niestety trafialiśmy na oszustów żerujących na chorobach dzieci. Brak możliwości zakupu z drugiej ręki spowodował, że postanowiliśmy otworzyć zbiórkę na ten cel.  Chcielibyśmy, by Nadia mogła spędzać więcej czasu w swojej ulubionej pozycji, w ramach relaksu i odpoczynku. Komfort i bezpieczeństwo córki to dla nas priorytet. Nasza kochana dziewczynka dalej odczuwa skutki zabiegu założenia PEGa. Ma też zwichnięte oba biodra, które kwalifikują się do operacji.  Zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli, o ogromnym pokładzie ciepła i miłości. Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę, bo każda przybliży nas do celu, jakim jest zdrowie i jak największy komfort życia Nadii. Dziękujemy Wam i za Was. Wierzymy, że dobro wraca! Rodzice ➡️ Weź udział w licytacjach dla Nadusi i pomóż w walce o zdrowie! - LICYTACJE DLA NADUSI ➡️ Śledź na bieżąco, co u Nadii i kibicuj jej w walce! - Nadia Strzała - Wojownicza Księżniczka

11 948,00 zł ( 34,89% )
Brakuje: 22 287,00 zł
Marta Bera-Sobecka
Marta Bera-Sobecka , 38 lat

Mogłam umrzeć kilka dni po porodzie... Teraz walczę o powrót do sprawności! Pomoc dla Marty!

9 czerwca 2023 to cudowny dzień dla naszej rodziny. Urodziłam wtedy cudowną dziewczynkę, Helenkę. Niestety, w ósmej dobie po porodzie, dostałam udaru krwotocznego, który doprowadził u mnie do poważnych problemów zdrowotnych. Proszę o pomoc! Rokowania po udarze były bardzo złe, ale na szczęście żyję! Nie zostawiłam męża, nie osierociłam Helenki i naszego drugiego dziecka, 6-letniego Mieszka. To tragiczne wydarzenie pozostawiło jednak poważne ślady… Mam sparaliżowaną lewą stronę ciała oraz problemy z widzeniem. Nie chodzę, nie mogę trzymać nic w lewej ręce i nie widzę lewej strony. Poruszam się za pomocą wózka inwalidzkiego i potrzebuje stałej opieki drugiej osoby. Dopiero niedawno wyszłam ze szpitala. Żeby wrócić do zdrowia, konieczna jest długa i intensywna rehabilitacja. Muszę też zakupić sprzęt do rehabilitacji domowej. Tak bardzo chcę być samodzielna dla dzieci, męża i po prostu dla siebie! Spełniać się w różnych rolach i normalnie żyć.  Wierzę, że pomożecie mi to osiągnąć. Każda wpłata jest na wagę złota i przybliża mnie do sprawności. Z góry dziękuję za pomoc! Marta

69 567 zł
Mikołaj Kowalczyk
Mikołaj Kowalczyk , 9 lat

Walka o zdrowie Mikołaja trwa od jego narodzin❗️Pomożesz❓

Początkowo wszystko było normalnie… Mikołaj po urodzeniu dostał 10 punktów w skali Apgar, rozwijał się prawidłowo. Niestety ten stan nie trwał zbyt długo. Już w pierwszym tygodniu życia zaczęły pojawiać się niepokojące objawy. Na szczęście szybko trafiliśmy pod opiekę Instytutu Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie na oddział IMMUNOLOGII. Tam lekarze postawili diagnozę. Stwierdzono wrodzony zespół autozapalny i całościowe zaburzenia rozwoju. Mikołajek przeszedł leczenie sterydami i lekiem biologicznym – niestety nie obyło się bez komplikacji. Cytomegalia, wirus RSV, zapalenie płuc – to kolejne kłody, które los zrzucał na drogę synka, jakby jego sytuacja nie była wystarczająco trudna… Mikołaj od urodzenia zmaga się z zaburzeniami chodzenia, przykurczami ścięgien w kolanach i stopach, częstymi nawrotami zapalenia nadtwardówki, jelit, układu nerwowego, niedoborami odporności. Walczymy z nieprawidłową wymową, wadami postawy, wysypkami skórnymi, gorączkami… Synek przeszedł już bardzo długą drogę, ale to nie koniec walki. Na co dzień Mikołaj jest pod stałą opieką poradni wielospecjalistycznych. Wymaga ciągłej rehabilitacji nóg i prawej ręki, pracy z psychologiem, pomocy logopedycznej, leków, diet, turnusów rehabilitacyjnych – zwłaszcza po zabiegu podcięcia ścięgien, który mamy zaplanowany na luty przyszłego roku. Są to dla mnie potężne koszty, których sama nie jestem w stanie pokryć. Wierzę i mam ogromną nadzieję, że znajdą się ludzie o wielkich sercach, którzy pomogą nam w tej trudnej sytuacji… Mikołaj marzy, by w przyszłości zostać policjantem i pomagać innym. Aby tak się stało, potrzebujemy Twojego wsparcia!  Mama Mikołaja

1 466,00 zł ( 2,75% )
Brakuje: 51 726,00 zł