Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Tosia Malchenko
Tosia Malchenko , 13 lat

Razem możemy zatrzymać cierpienie Tosi! Pomocy!

Tosieńka urodziła się 4 kwietnia 2011 roku w Mikołajowie na Ukrainie. Jest drugim dzieckiem w rodzinie, ma starszego brata. Ciąża przebiegała bez powikłań, moje dziecko urodziło się w 39. tygodniu ciąży, urodziłam sama, córeczka była zdrowa: dostała 8-8b punktów w skali Apgar. Kilka miesięcy później zaczął się jednak prawdziwy koszmar...  W wieku 4 miesięcy Tosia straciła przytomność i przestała oddychać! Została przyjęta na oddział intensywnej terapii w stanie ostrej śpiączki, do szpitala przywieźliśmy bezwładne niebieskie  ciało dziecka! Byliśmy przerażeni! Córkę udało się uratować, ale lekarze nie mogli znaleźć przyczyny dolegliwości. Po tej tragedii dziecko było już inne: nie podnosiło zabawek, nie zwracało uwagi na bliskich, nie przewracało się na bok, nie trzymało głowy. Powiedziano nam, że Tosia jest po mikro udarze.  Tosia nie stawała na nóżkach aż do roku, rozwój psychomotoryczny był powolny, wszyscy mówili, że to są konsekwencje ostrej śpiączki w wieku 4 miesięcy. Dziecko nie przybierało cały czas na wadze, refluks nie ustępował – był on towarzyszem jej życia, a lekarze nie mogli znaleźć przyczyny. Dzięki uporowi rehabilitantów i fizjoterapeutów udało nam się postawić córkę na nogi w wieku 2 lat. Niestety nie przebierała na wadze. W wieku pięciu lat ważyła 9 kg.  Nasze dziecko nie mówiło, ale porozumiewało się oczami, ale chodziło samodzielnie. W wieku pięciu lat badania po raz pierwszy wykazały, że córka ma wrodzoną dziedziczną ostrą nietolerancję laktozy. Gdy miała 6 lat, w Berlinie przeprowadzono pełne badanie córki, podczas którego wykryto i potwierdzono zespół Retta, heterozygotyczną mutację. Oznacza to, że mutacja nie jest dziedziczna, to pierwszy przypadek w naszej rodzinie. Zaburzenia metaboliczne często wskazują na tendencję do osteoporozy kości.  Kiedy Tosieńka miała 7 lat, pojechaliśmy całą rodziną do Polski. Zrobiliśmy to dla niej. Córka mogła uczęszczać do prywatnego specjalistycznego przedszkola rehabilitacyjnego. Ja i mój mąż pracowaliśmy. Ale wtedy Tosia po raz pierwszy złamała nóżkę. Sugerowałam lekarzom, że może być to wina osteoporozy. Nie słuchali.  Moja córeczka po złamaniu przestała chodzić, a ja musiałam rzucić pracę. Kontynuowałem wizyty u różnych ortopedów i chirurgów w Warszawie, sugerowałam, że to wina osteoporozy, ale lekarze nie zgadzali się ze mną. Po 7 miesiącach postawiłam córkę na nogi. Cały czas z nią pracowałem. Tosia ukończyła nawet pierwszą klasę szkoły specjalnej w Pruszkowie.  Po ponad trzech latach legalnego pobytu w Polsce wróciliśmy do domu na Ukrainie, do Mikołajowa. Tam kontynuowaliśmy pracę z dzieckiem w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym. Ale los zadecydował o wszystkim za nas. Po 9 miesiącach  w domu, z powodu wojny zmuszeni byliśmy uciekać. Przez pierwsze tygodnie wojny ukrywaliśmy się z dziećmi w piwnicy naszego bloku. I dopiero 9 marca 2022 roku wolontariuszom udało się wywieźć nas z miasta, a 13 marca przekroczyliśmy granicę. Mieszkamy w Zielonej Górze.  W listopadzie 2022 Tosia złamała kość ramienną. Od wtedy zaczął się prawdziwy koszmar. W grudniu córka złamała lewą rękę, później prawą nogę w okolicy kolana, z przemieszczeniem. Zaczęliśmy jeździć do wielu lekarzy, ale żaden nie potrafił nam pomóc…  Nogi córki przestały prostować się w kolanach, zawsze miała je ugięte. W maju 2023 doszło do złamania lewej nogi w okolicy kolana, a w czerwcu do złamania kości biodrowej. Moja dziewczynka strasznie cierpiała, a nikt jej nie pomagał! W końcu udało mi się znaleźć pomoc w szpitalu w Poznaniu. Tam okazało się, że stan zdrowia Tosi zagraża jej życiu! Następnego dnia zoperowano nogę wraz z obydwoma kolanami i przetoczono krew. Nogę i córkę udało się uratować! Następnie skierowano nas do Łodzi na badanie w kierunku osteoporozy. Okazało się, że to najbardziej zaawansowany etap choroby! Natychmiast zaproponowano leczenie, na które się zgodziliśmy. Będzie ono trwało od roku do 5 lat. Co 3-4 miesiące, przez 3 dni, Tosia będzie przyjmować lek. Moja kochana dziewczynka jest już po 2 cyklach leczenia.  Córka była w gipsie przez 6 miesięcy! Dlatego teraz potrzebuje rehabilitacji. Przez półtora miesiąca była rehabilitowana w Poznaniu. Dalej występuje u niej problem z udem, od czerwca 2023 cały czas jest tam 8 śrubek i metalowa blaszka. Miały zostać usunięte w sierpniu, podczas drugiej operacji kolana, jednak zabieg został odwołany…  Okoliczności zmusiły mnie do zgłoszenia się do prywatnej kliniki w Warszawie, do Instytutu Paley. Noga, w której znajdują się te metalowe przedmioty, przestała rosnąć. Udało mi się załatwić wizytę w lutym. Koszt konsultacji wyniesie 850 zł. Zostaniemy na niej poinformowani o kosztach operacji i zaleceniach dotyczących rehabilitacji na miejscu. Cena operacji z pewnością będzie ogromna, dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc. Całość oszczędności została przeznaczona na stały wynajem transportu medycznego dla leżącego dziecka. Leczenie osteoporozy trwa, na szczęście stan dziecka jest już mniej więcej stabilny. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to latem będziemy mogli ponownie spróbować stanąć na nogi. Jeśli chodzi o zespół Retta, dalej wpływa on na Antosię. Córeczka rozumie nas, ale nie potrafi odpowiadać. Komunikuje się wzrokiem, czasami zdarzy się jej coś powiedzieć. Wiem, że istnieje nowy sposób leczenia choroby w USA. Gdy tylko uporamy się z walką o sprawność córeczki, będziemy szukać sposobu, żeby ją leczyć. Sami nie damy rady jednak rady, dlatego z całego serca proszę o pomoc. Razem z mężem dziękujemy za okazane wsparcie! Alona, mama ➡️ Facebook ➡️ Instagram ➡️ TikTok

8 751,00 zł ( 8,4% )
Brakuje: 95 398,00 zł
Mieczysław Stasieńko
Mieczysław Stasieńko , 64 lata

Droga proteza to nadzieja na drugie życie. Pomóż, proszę!

To już 18 lat. Prawie dwie dekady z chorobą... Kiedy zdiagnozowano u mnie cukrzycę, przez myśl nie przeszło mi, że może aż tak bardzo zmienić to moje życie. Pracowałem, miałem pasje, plany i zwyczajną codzienność, za którą teraz tak bardzo tęsknię. A teraz... Straciłem połowę prawej nogi i jestem zmuszony prosić Ciebie, obcą mi osobą, o pomoc! Choroba trwała wiele lat, aż z powodu nieustającego bólu nóg musiałem zrezygnować z pracy, ograniczyłem też aktywność, jednak ból nie ustępował... Po kilku miesiącach dyskomfort wywoływany przez każdy ruch był już nie do wytrzymania i zaczęła się równia pochyła. W styczniu 2020 roku zbadano przepływ żył i tętnic. Po badaniu lekarz nie stwierdził żadnego zagrożenia. Zalecił leczenie tabletkami. Niestety, po paru dniach bóle nasiliły się nie do wytrzymania. Trafiłem na oddział ratunkowy pogotowia.  Rozpoznano u mnie krytyczne niedokrwienie prawej kończyny dolnej. Wtedy wdała się sepsa, stanąłem na krawędzi i konieczne okazało się to, czego bałem się najbardziej... 7 lutego wykonano amputację prawego podudzia. Moja noga została odcięta, a mój świat się skończył... Ograniczył właściwie do czterech ścian mojego mieszkania. Jestem w trakcie rehabilitacji. Chcę wrócić do dawnej aktywności. Chcę znów zacząć żyć. Ale bez drogiej protezy to mi się nie uda... Mam dwoje wnucząt, którym obecnie poświęcam mało czasu. Chciałbym z nimi więcej przebywać i zajmować się nimi. Przed amputacją systematycznie razem z żoną chodziliśmy na długie spacery po pobliskich górach. Chciałbym znów spędzać w ten sposób wolny czas. Jest jednak bariera, której nie zdołam pokonać... Jest to proteza, której zakup, choć tak bardzo potrzebny, to tak bardzo poza moim zasięgiem. Proszę, pomóż mi! Mieczysław

4 584,00 zł ( 8,39% )
Brakuje: 50 023,00 zł
Rafał Kurzyniec
Rafał Kurzyniec , 10 lat

Proszę, pomóż mojemu synkowi zacząć mówić❗️On tak bardzo tego potrzebuje...

Nie posiadałam się ze szczęścia, gdy tylko dowiedziałam się, że nasza rodzina się powiększy. Godzinami marzyłam o momencie, w którym poznam synka, wezmę go w ramiona i będę mogła poczuć zapach jego główki. Niestety, w trakcie badań prenatalnych spadła na mnie wstrząsająca diagnoza, która zmieniła moje życie raz na zawsze. U Rafałka stwierdzono Zespół Downa… Narodziny synka były momentem, w którym ogromna radość przeplatała się z ogromnym lękiem. Rafałek przyszedł na świat ciężko chory. Zamiast w bezpiecznych ramionach mamy – przez 3 miesiące leżał w szpitalnym łóżeczku, walcząc o życie. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego dotyka nas tak ogromna tragedia, chciałam wyć z rozpaczy… Stał się cud. Dzięki pomocy lekarzy Rafałek przeżył. Wygrał walkę o życie, lecz od razu rozpoczął kolejną – tym razem o zdrowie. Od małego został objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju oraz terapią. Do tej pory wymaga opieki specjalistów – jego rączki są słabe i nie jest w stanie utrzymać w nich przedmiotów, co sprawia, że nie może być samodzielny.  Choć przez lata wiele udało się nam wypracować, wciąż jeszcze więcej przed nami. Rafałek pomimo swojego wieku nie jest w stanie kontrolować czynności fizjologicznych i potrzebuje całościowej opieki drugiej osoby. Do tej pory nie nauczył się mówić, co powoduje u niego ogromną frustrację – nie jest w stanie przekazać swoich uczuć, marzeń i potrzeb. Dzięki długotrwałej terapii u neurologopedy zaczął wypowiadać jednak pojedyncze słowa.  Niestety, terapia u neurologopedy jest bardzo kosztowna i ze względu na brak pieniędzy musieliśmy ją przerwać. Wiemy jednak, że to jedyna szansa na to, by Rafałek mógł zacząć mówić, dlatego z całego serca proszę Was o wsparcie. To właśnie teraz jest ostatni moment, w którym możemy to wypracować.  Błagam, nie pozwólcie, by mój synek stracił szansę na porozumiewanie się ze światem. Nie pozwólcie, by szedł przez życie zamknięty w swoim świecie i milczący – bez szans na zrozumienie. Każda wpłata to dla nas szansa na rozwój i lepsze jutro.  Mama Rafałka

856,00 zł ( 8,38% )
Brakuje: 9 357,00 zł
Patrycja Kostecka
1 dzień do końca
Patrycja Kostecka , 14 lat

Choroba kontroluje życie Patrycji. Pomóż jej to zmienić!

Nasza córka w wieku 10 lat zachorowała na cukrzycę typu 1. Jej codzienność diametralnie się zmieniła. Beztroskie chwile dzieciństwa przerodziły się w nieustanną kontrolę. Nie chcemy, żeby choroba zdominowała kolejne lata jej życia. Patrycja jest bardzo dzielną dziewczyną i nie załamuje się, pomimo że jej codzienność znacznie różni się od rówieśników. Nie może swobodnie spędzać czasu, bo w każdej chwili musi myśleć o poziomie cukru. Wie, że gdy cukier gwałtownie podskoczy lub spadnie, będzie się fatalnie czuła. W takich sytuacjach potrzebna jest szybka interwencja, dlatego konieczna jest ciągła kontrola. Kilkanaście razy dziennie Patrycja wylicza dawki insuliny. Ciężko nam patrzeć, jak każdego dnia nasze dziecko się męczy. Ponad wszystko chcemy, żeby córka mogła cieszyć się życiem i spędzać czas, nie myśląc nieustannie o swoim zdrowiu. Choroba Patrycji jest nieuleczalna. Są jednak metody, które pozwalają ułatwić codziennie funkcjonowanie. Pompa insulinowa, która sama zauważa wzrost cukru i automatycznie reaguje, podając insulinę, byłaby najlepszym możliwym rozwiązaniem. Jednak jej koszt jest ogromny… Na niczym nie zależy nam bardziej, niż na szczęściu Patrycji. Wierzymy, że z pomocą ludzi o dobrych sercach jej życie stanie się lepsze. Nasza nastolatka zasługuje na piękną młodość. Rodzice

2 306,00 zł ( 8,33% )
Brakuje: 25 353,00 zł
Anna Filipowicz
1 dzień do końca
Anna Filipowicz , 50 lat

Pomóż Ani w walce o odzyskanie sprawności❗️

W czerwcu 2022 roku uległam wypadkowi, który całkowicie odmienił moje życie… Doznałam urazu głowy i kręgosłupa. Od tamtej pory muszę każdego dnia intensywnie walczyć, by choć w jakimś stopniu odzyskać sprawność sprzed tego tragicznego wydarzenia… Nie jest łatwo. Szczegółowe badania wykazały skręcenie i naderwanie odcinka szyjnego kręgosłupa, torbiele mózgu, zaburzenia aktywności i uwagi, zaburzenia koordynacji, dysocjacyjne zaburzenia ruchu, zaburzenia układu nerwowego oraz odcinka szyjnego.  Obecnie konieczne jest szybkie rozpoczęcie odpowiedniego leczenia. Każdy dzień zwłoki powoduje większą degenerację mózgu, co w konsekwencji może doprowadzić do tragicznych konsekwencji… Niestety, rehabilitacja jest niezwykle kosztowna, te ogromne wydatki spadły na mnie niespodziewanie… Środki, które otrzymuję, nie wystarczają mi na czynsz ani podstawowe opłaty. Na przeżycie całego miesiąca pozostaje mi niecałe 200 zł…  Zawsze dbałam o zdrowie, cieszyłam się każdą chwilą. Chciałabym być sprawna, doczekać ślubu syna, obserwować, jak moje wnuki dorastają. Czy będzie mi to dane…? Bardzo proszę o pomoc. Muszę zrobić wszystko, by odzyskać utracone zdrowie. Otworzysz dla mnie swoje serce? Każda wpłacona złotówka będzie dla mnie niezwykle cenna… Z góry dziękuję za wsparcie i życzliwość. Ania

5 313,00 zł ( 8,32% )
Brakuje: 58 517,00 zł
Zbigniew Samelak
14 dni do końca
Zbigniew Samelak , 66 lat

Udar zabrał już zbyt wiele. Pomóż zawalczyć o powrót do dawnego życia!

Los uświadomił mi, że wszystko może zmienić się z dnia na dzień, a życie jest bardzo kruche… Jednego dnia mój mąż był pełny sił, następnego – obudził się na szpitalnej sali.  Wszystko za sprawą bezlitosnego udaru, który zmienił całkowicie bieg naszego życia. Wszystkie plany, marzenia zeszły na dalszy plan. Teraz najważniejsza jest walka o jego zdrowie. Od tego zależy, jak będzie wyglądała przyszłość mojego męża i całej naszej rodziny.  We wrześniu 2021 r. Zbyszek przeszedł rozległy udar krwotoczny śródmózgowy. Udar krwotoczny to fala, która pojawia się nagle i sieje zniszczenie w mózgu. Żaden lekarz nie jest w stanie ocenić tego, jak wielkie będą uszkodzenia... Mąż miał wiele szczęścia – przeżył. Jednak udar był na tyle poważny, że zabrał mu kontrolę nad lewą połową ciała, sprawność i samodzielność... Przez długi czas nie docierało do nas to, co się wydarzyło. Cała nasza rodzina była przerażona i zdruzgotana.  Po opuszczeniu oddziału udarowego, mąż został przewieziony na oddział rehabilitacyjny, gdzie zaczęła się długa i trudna walka o jego powrót do zdrowia i sprawności...  Na szczęście silna wola i ciężka praca Zbyszka zaczęły przynosić pierwsze efekty. Jednak, aby pojawiały się kolejne – potrzebne jest dalsza intensywna rehabilitacja i leczenie. Wiemy, że to jedyna szansa na odzyskanie, choć części sprawności i powrót do w miarę normalnego życia. Niestety, koszty rehabilitacji przerastają całą naszą rodzinę. Jest mi niezmiernie trudno prosić o pomoc, jednak by mój mąż otrzymał szansę na lepsze jutro, po prostu muszę to zrobić! Każda przekazana złotówka pozwoli kontynuować rehabilitację! Proszę, pomóżcie nam!  Małgorzata, żona 

4 780,00 zł ( 8,32% )
Brakuje: 52 667,00 zł
Artur Subbotin
Pilne!
Artur Subbotin , 11 lat

KRYTYCZNIE PILNE❗️Wznowa białaczki u 11-letniego Arturka❗️

Jestem mamą Artura. Dziś nie proszę, lecz błagam Cię o pomoc! Nasz jedyny synek walczy o życie! Gdy myśleliśmy, że ta bezlitosna choroba go opuściła, przyszła WZNOWA! Artur przeszedł przeszczep szpiku, ale jego organizm go odrzuca! RATUJ! Musimy jak najszybciej opłacić leczenie, żeby ratować życie synka… Żaden rodzic nie spodziewa się takiej diagnozy. Nikt nie chce usłyszeć, że jego dziecko jest śmiertelnie chore. My usłyszeliśmy to dwa razy. Powoli tracimy siły. Strach, że zabraknie nam środków na leczenie, każdej nocy spędza nam sen z powiek. Nigdy nie zapomnę pierwszej chemii synka. Miał wtedy tylko 7 lat. Był taki malutki, przerażony… Zupełnie nieprzygotowany do walki. Ostra białaczka mieloblastyczna w jednej chwili zmieniła całe nasze życie. Patrzyłam, jak Arturek traci włoski. Trzymałam za rękę, gdy płakał, wymiotował. Podczas leczenia synek trzy razy lądował na OIOMie, a ja błagałam, by los pozwolił nam to przetrwać. Po roku wróciliśmy do domu. Pełni nadziei, że nasze dziecko jest już zdrowe. Niestety, na nadziei się zakończyło. Ropne zapalnie ucha było pierwszym niepokojącym objawem. Wkrótce pojawiło się porażenie nerwu twarzowego. Konieczna była operacja, żeby sprawdzić, co kryje się w głowie Artura. Lekarze poinformowali nas, że był to guz, który tylko częściowo udało się go usunąć. Kolejne dni żyliśmy w ogromnym stresie, oczekując na wyniki histopatologiczne. Spełniły się nasze najgorsze obawy – nowotwór złośliwy! Szukaliśmy pomocy wszędzie. Jedyną pozytywną odpowiedź otrzymaliśmy od kliniki w Izraelu. Na miejscu potwierdzono, że guz naszego dziecka, to mięsak granulocytarny. Zaproponowano nam chemioterapię, leczenie biologiczne, przeszczep szpiku i radioterapię.  Dzięki Wam nasz syn przeszedł przeszczep szpiku. Gdy myśleliśmy, że wszystko będzie już dobrze, pojawiała się choroba: przeszczep przeciwko gospodarzowi. Oznacza to, że przeszczep atakuje organizm. W przypadku Artura zaatakowana została wątroba. Lekarze podjęli decyzję o pobraniu biopsji, obecnie czekamy na wyniki… Kosztorys dalszego leczenia zwala z nóg... Nie wiemy, skąd mamy wziąć tak ogromne pieniądze… Wiemy tylko jedno – musimy ratować Artura. Ponownie błagamy Was o pomoc – ratujcie nasze dziecko! Mama Arturka

38 369,00 zł ( 8,31% )
Brakuje: 422 980,00 zł
Emilka Marczak
Emilka Marczak , 15 lat

Emilia walczy o lepsze jutro – potrzebna kolejna operacja! Pomocy!

Gdy Emilia przyszła na świat, nasze życie poza nieopisaną radością wypełnił też ogromny lęk. U córeczki zdiagnozowano choroby neurologiczne – miała nie chodzić i nie mówić... Dzięki swojej determinacji, naszej miłości i niezliczonym godzinom pracy specjalistów, stała się jednak uśmiechniętą nastolatką, która cieszy się życiem! Niestety, Emilia na co dzień zmaga się także z chorobami narządu wzroku i zezem. Okulary miały jej pomóc, ale niestety nie wystarczyły. Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu udało się przeprowadzić operację, która miała poprawić jej komfort życia i ułatwić codzienne funkcjonowanie, zwłaszcza podczas nauki. Niestety, zabieg okazał się niewystarczający, Emilia wciąż nie widzi prawidłowo... Lekarze nie mają wątpliwości – niezbędne jest kontynuowanie leczenia operacyjnego zeza! Wiąże się to jednak z kolejnymi wysokimi kosztami, których nie jesteśmy w stanie udźwignąć samodzielnie... Prosimy, nie opuszczajcie nas w walce o lepsze jutro naszej córki. Wierzymy, ze wspólnymi siłami możemy dać jej szansę na zdrowie i sprawność. Każda wpłata i udostępnienie jest na wagę  złota! Rodzice

336,00 zł ( 8,31% )
Brakuje: 3 707,00 zł
Kamil Majewski
Pilne!
Kamil Majewski , 16 lat

16-letni Kamil kontra NOWOTWÓR❗️Potrzebna pomoc❗️

Kamil ma 16 lat. Zawsze wszędzie było go pełno, uwielbiał wszelkie aktywności fizyczne, a siłownia stała się jego drugim domem. Niestety do czasu... W maju zeszłego roku Kamil przewrócił się podczas jazdy na rowerze. Po wypadku skarżył się na ból nogi, który z każdym dniem się nasilał. Syn nie mógł spać w nocy. To był początek naszego koszmaru… Natychmiast udaliśmy się z nim do lekarza pierwszego kontaktu. Stamtąd pokierowano nas do ortopedy. W czerwcu 2023 roku wykonano prześwietlenie, po którym po raz pierwszy usłyszeliśmy tę przerażającą informację. Jednak na tamten moment, były to jedynie przypuszczenia… Trafiliśmy do onkologa, który natychmiast przeprowadził szczegółowe badania. Już po kilku dniach otrzymaliśmy wynik, który zwalił nas z nóg. W naszym życiu nastał mrok, diagnoza brzmiała jak wyrok – kostniakomięsak (osteosarcoma) kości udowej prawej… Po szeregu kolejnych badań Kamil został zakwalifikowany do chemioterapii, przeszedł operację, a także serię chemii pooperacyjnej – w ten sposób kilka tygodni temu zakończył podstawowe leczenie.  Teraz lekarze podjęli decyzję o wdrożeniu terapii lekiem celowanym. Ostatnie dni minęły na wielu różnych badaniach, dzięki którym ma zostać ustalona dawka tego leku. Kamil ma niebawem zacząć terapię, która zaważy o jego przyszłości… Niestety leczenie celowane nie jest refundowane — jedna dawka to ok. 4000-6000 zł, a trzeba ją przyjmować co miesiąc! Koszty są ogromne i znacząco wykraczają poza nasz budżet… Kolejnym wyzwaniem po przebytym leczeniu ma być intensywna, ale również bardzo kosztowna rehabilitacja. Konieczne jest, aby Kamil ćwiczył kilka razy w tygodniu, by wrócić do sprawności i dawnej aktywności. Sama rehabilitacja pochłonie miesięcznie około 5000 zł…. Dochodzą do tego dodatkowe koszty leków, diety, sprzętu medycznego… Jesteśmy załamani! Nie możemy się jednak poznać. Postanowiliśmy zwrócić się do Was – ludzi o wielkich sercach, którzy na pewno nie przejdą obojętnie obok takiej tragedii. Kamil ma dopiero 16 lat, plany i marzenia, które musi zrealizować! Zrobimy wszystko, by tak się stało. Bardzo prosimy o pomoc… Rodzice

8 840,00 zł ( 8,3% )
Brakuje: 97 543,00 zł