Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Pavlo i Petro Kostyk
1 dzień do końca
Pavlo i Petro Kostyk , 6 lat

Byli razem w brzuszku - teraz razem walczą z chorobą o lepszą przyszłość, o zdrowie❗️

Rzadka choroba genetyczna męczy obu moich chłopców. Choroba, na którą nie ma leku, od której nie uchroni operacja czy zabieg, nawet najbardziej skomplikowany... Jesteśmy zwykłą ukraińską rodziną. Zwykłą, z wyjątkiem tego, że moi synowie-bliźnięta, chorują na dystrofię mięśniową, która całkowicie uzależnia ich od pomocy innych osób. Regularna rehabilitacja w ośrodkach, wykorzystanie sprzętu specjalistycznego, zajęcia na basenie i codzienne ćwiczenia domowe przyniosły nam wyniki: synowie potrafią samodzielnie siedzieć, jeśli ich ktoś posadzi (sami nie mogą, bo brakuje im sił), mogą samodzielnie jeść, jeśli ktoś da im jedzenie do rączki. Sami nie są w stanie podnieść głowy, ale przy pomocy dorosłych, po podniesieniu, mogą już ją utrzymać. Być może, dla innych czterolatków to żaden sukces, ale dla moich synów, każdy odruch, których został wywalczony kosztem ogromnego wysiłku, to jest prawdziwe zwycięstwo.  Tak dużo rzeczy jeszcze nie potrafią. Nie mogą sami się napić, bo kubek jest dla nich za ciężki. Nie mogą chodzić. Potrzebują pomocy nawet podczas snu, gdyż przykryć się, odkryć lub przewrócić się na drugi bok jest dla nich misją niewykonalną. Wierzę, że pomalutku wszystkiego się nauczą, ale bez pomocy innych, nie poradzimy sobie. Zbieramy na kolejny turnus rehabilitacyjny, który odbędzie się tu, w Polce i pomoże moim dzieciom oswoić nowe nawyki. Prosimy o wsparcie. Anastazja, mama.  

1 951,00 zł ( 8,85% )
Brakuje: 20 071,00 zł
Żanna Zabridna
Pilne!
Żanna Zabridna , 55 lat

Okrutny nowotwór chce odebrać nam babcię! RATUJ❗️

Nigdy dotąd nie spotkałam tak silnej, pracowitej i jednocześnie troskliwej kobiety. Babcia od zawsze zajmowała się domem, gospodarstwem oraz ogrodem. Dbała o swoją przestrzeń z niebywałą wrażliwością. Odnajdywała w tym ukojenie. Troszczyła się o rodzinę z czułością, dlatego zasługuję na najlepsze od losu. Ten okazał się dla niej okrutny... Koszmar zaczął się od obrzęków nóg, którym towarzyszył silny ból w plecach. Babcia myślała, że to nic poważnego. Za każdym razem, kiedy się pojawiał, w niewielkim stopniu uśmierzały go leki przeciwbólowe. Gdy już nie mogła wytrzymać, zwróciliśmy się do lekarza z prośbą o jakąkolwiek szansę zmniejszenia jej okropnego cierpienia. Po badaniach pleców pan doktor stwierdził, że nic nie powinno wzbudzać w nas niepokoju.  Niestety przeszywający ciało babci ból nie ustępował. Nie mogąc dłużej już wytrzymać, zwróciła się do ginekologa. Specjalistka po przeprowadzeniu badań zaniemówiła. Zszokował ją bardzo zły stan zdrowia babci. Pobrano więc od niej biopsję, kontynuując badania. Wtedy spadła na nas diagnoza. Zabrzmiała jak koszmar, którego nikt nie chciałby doświadczyć w swoim życiu – nowotwór złośliwy szyjki macicy. Diagnoza nowotworu szyjki macicy rzuciła cień grozy na nasze spokojne życie... Byliśmy przerażeni tym, że los nie oszczędził tak dobrego człowieka. Jednak pojawiła się szansa na wyzdrowienie naszej babci – usunięcie macicy. Nie zastanawiała się długo i przystąpiła do operacji. Widzieliśmy w tym szansę na jej powrót do zdrowia. Obecnie babcia jest w trakcie chemioterapii oraz zmaga się z jej skutkami ubocznymi. Niestety, po pierwszym cyklu była wyczerpana, wymiotowała, nic nie jadła i ciągle miała skurcze. Cały czas źle się czuje. Przed nią jeszcze radioterapia. Mamy wielką nadzieję, że zniesie to dużo lepiej. Niestety koszty walki o życie i zdrowie babci są niezwykle wysokie. Sami nie damy rady ich udźwignąć. Dlatego zwracamy się do Was o pomoc. Babcia pomagała wszystkim w potrzebie od kiedy pamiętam. Znajdowała w tym misję i zawsze była, gdy jej potrzebowano. Błagamy więc z całego serca o pomoc dla niej. To nasza jedyna nadzieja, by mogła dalej być z nami i cieszyć się życiem, które zawsze poświęcała innym.  Rodzina

754,00 zł ( 8,85% )
Brakuje: 7 757,00 zł
Ewa Dziurosz
Ewa Dziurosz , 49 lat

Udar mózgu, potem amputacja... Pomóż Ewie odzyskać dawne życie!

Ewa to naprawdę wspaniała osoba, która do czasu tych tragicznych wydarzeń, czerpała z życia pełnymi garściami. Zawsze pogodna i z sercem na dłoni. Kochająca żona i mama dwóch chłopców. Taka właśnie była i do dzisiaj jest nasza Ewa. Zły los postanowił jednak trochę namieszać w jej życiu... Nasza przyjaciółka pracowała w szkole podstawowej jako pedagog i nauczyciel. Niestety jej wspaniałe i ułożone rodzinne życie, 8 czerwca 2020 roku, nagle zmieniło się w koszmar. Ewa doznała rozległego udaru niedokrwiennego prawej półkuli mózgu. Z powodu powikłań, które wystąpiły po zabiegu trombektomii (mechanicznego usunięcia skrzepiny), amputowano jej prawą nogę na wysokości uda! Obrzęk mózgu przyczynił się do usunięcia kości czaszki z prawej skroni. Niestety u Ewy wystąpił niedowład lewej strony, zarówno kończyny górnej jak i dolnej. Przez pierwsze miesiące karmienie odbywało się dojelitowo, przez PEGA, pokarmem przygotowywanym przemysłowo. W pomocy przy oddychaniu niezbędny okazał się także respirator i tlen podawany przez tracheostomię. Każdego dnia wierzyliśmy jednak, że Ewa znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły, by do nas wrócić.  To były naprawdę trudne chwile, Udar w tak krótkim czasie odebrał jej tak wiele… Od tego momentu mijają już prawie trzy lata. Ewa nadal wymaga opieki drugiej osoby, jednak dzięki rehabilitacji i regularnym ćwiczeniom udało się jej wywalczyć naprawdę dużo. Po udarze nie potrafiła mówić, dziś jej mowa jest już płynna. Porusza się za pomocą wózka inwalidzkiego, jednak większość czasu spędza w łóżku. Rehabilitanci starają się ją pionizować, ale brak jednej nogi znacząco to utrudnia. Wszyscy jesteśmy świadomi, że przed nią jeszcze wiele miesięcy walki. Chcielibyśmy w przyszłości zakupić dla niej protezę oraz wózek elektryczny, który ułatwiłby jej poruszanie się.  Choć minęło już kilka lat, cały czas potrzebna jest codzienna, zdaniem fachowców długoletnia rehabilitacja. Wszyscy z najbliższego otoczenia naszej Ewy wierzymy, że ten plan jest jak najbardziej realny. Ewa jest naprawdę niesamowicie silną kobietą, która potrafi walczyć z przeciwnościami losu. Jednak sam upór, zapał i motywacja nie wystarczą, trzeba mieć jeszcze fundusze, by marzenia te móc zrealizować. Sama nie ma szans wygrać tej nierównej bitwy, lecz głęboko wierzymy w to, że wspólnymi siłami zdołamy pomóc naszej przyjaciółce. Ewa podjęła już walkę, by odzyskać to, co utraciła tego feralnego dnia. Pomożesz jej to osiągnąć? Bliscy Ewy

7 142,00 zł ( 8,85% )
Brakuje: 73 539,00 zł
Karol Siwiera
Karol Siwiera , 39 lat

Karol spadł z dachu, stracił czucie od pasa w dół... Pomóż mu znów być sprawnym tatą!

Nie ma słów, by wyrazić wdzięczność, jaką dziś czuję za Wasze dotychczasowe wsparcie! Dziękuję za każdą przekazaną złotówkę i słowa otuchy. Daliście mi siły, by dalej walczyć o lepsze życie. Dzięki temu jestem aktywny i chcę rozwijać się jako sportowiec i spełniać swoje marzenia. Jestem Wam bardzo wdzięczny! Dziś muszę po raz kolejny prosić Was o pomoc. Chciałbym zakupić nowy wózek inwalidzki, który ułatwi mi codziennie funkcjonowanie. Obecny jest już bardzo wysłużony. Niestety sam nie jestem w stanie uzbierać potrzebnych środków. Oto moja historia: Nigdy nie pomyślałem o tym, że moje życie doprowadzi mnie do momentu, w którym będę musiał prosić o pomoc. Niestety, nasze plany często mijają się z rzeczywistością, która potrafi być dla nas brutalna… Przez wiele lat pracowałem w branży budowlanej. Uważano mnie za świetnego, pracowitego brygadzistę… Niestety nigdy już nie wrócę do tej pracy. Zbytnio zaufałem swojemu belgijskiemu pracodawcy, którego niedopatrzenie okazało się tragiczne w skutkach… Rozbierałem dach, warunki były ryzykowne, a zabezpieczenia niewystarczające. To były ułamki sekund… Spadłem. Od tego momentu nie mam czucia od pasa w dół. Lekarze powiedzieli mi, że na skutek wypadku rdzeń kręgowy na poziomie piersiowym został całkowicie przerwany. Oznacza to, że już nigdy nie stanę na nogach… W takich chwilach bardzo łatwo jest się załamać. Ja mam to szczęście, że mam w swoim życiu dwie wspaniałe dziewczyny – moją żonę i malutką córeczkę. Mam dla kogo żyć, dla kogo walczyć… Nie mogę się poddać! Zaraz po wypadku zacząłem rehabilitację, aby nauczyć się nowego życia – tego z perspektywy wózka inwalidzkiego. Rehabilitacja trwała 3 miesiące, ale okazało się to zaledwie kroplą w morzu. Muszę ćwiczyć dalej… Od miesięcy staram się sam pionizować, wzmacniam mięśnie codziennymi ćwiczeniami. Zawsze byłem pracowity, teraz wykorzystuję to, motywując się do regularnych treningów. W pracy nad formą pomaga mi także rodzina, nie chcę być jednak dla nich dłużej ciężarem… Staram się robić, co w mojej mocy, by być jak najbardziej samodzielnym i w miarę sprawnym człowiekiem, ale brak pieniędzy bardzo to utrudnia. Nie chce być obciążeniem dla mojej żony i córeczki. To one są dla mnie największym wsparciem. Żona pomaga mi w wykonywaniu podstawowych czynności, które po wypadku okazały się barierą nie do przeskoczenia… Nie chciałem prosić o pomoc, ale nie mam wyjścia. Nie mogę wrócić do dotychczasowej pracy, a przez to nie mogę zdobyć środków, by kupić nowy wózek inwalidzki. Ten, na którym poruszam się teraz jest bardzo wysłużony i nie spełnia już swoich funkcji. Nowoczesny wózek pozwoli mi lepiej pokonywać codzienne bariery, być wsparciem i pomocą dla bliskich, sprawniej i pewniej poruszać się. Chcę walczyć, dlatego proszę, pomóż mi! Karol  

2 260,00 zł ( 8,85% )
Brakuje: 23 272,00 zł
Olivier Gabor
Olivier Gabor , 6 lat

Jeśli nic nie zrobimy, autyzm pochłonie go na zawsze! Pomóż!

Pierwsze obawy zostały stłumione, nierozpoznane. Mówiliśmy – „taki jego urok”. Gdy Olivier poszedł do przedszkola przed skończeniem trzech latek, coraz częściej nauczycielki informowały nas o sprawach, które wymagały konsultacji. “Nie patrzy w oczy, unika dzieci, nie bawi się zabawkami w typowy sposób, nie rozumie najprostszych poleceń, nie reaguje na imię, płacze, gdy jest za głośno…” – to tylko urywki zdań, które z każdym dniem docierały do nas coraz częściej. Z wydaną opinią przez wychowawczynię Olivierka poszliśmy szukać pomocy – konsultacje u psychiatry, psychologa, neurolog, logopeda… Usłyszeliśmy diagnozę: „całościowe zaburzenia rozwoju ze spektrum autyzmu”. Z jednej strony strach, smutek, złość, a z drugiej słowa budzące nadzieję. Synek jest jeszcze mały, ma potencjał, a wczesna diagnoza jest przede wszystkim szansą na rozpoczęcie działań i zajęć wspierających jego rozwój. Również my jako rodzice potrzebujemy tego wsparcia, by wiedzieć, co robić i jak wychowywać naszego synka, by nie bał się otoczenia. By wiedział, że z nami jest bezpieczny i kochany, pomimo trudności, które stanęły na jego drodze. Przed nami długa droga, pełna zakrętów i zaułków. Autyzm u każdego dziecka objawia się inaczej, nie wiemy jak będzie funkcjonował nasz synek za miesiąc, za rok czy za pięć lat. Na ten moment najważniejsze są wszelkie badania, które pomogą nam i specjalistom zaplanować plan działań. Oli jest dzieckiem i jak każdy maluch uczy się świata. Jednak jego możliwości są zupełnie inne, nietuzinkowe. Potrzebujemy specjalistycznego wsparcia, które pokaże jak odkryć i wykorzystać jego mocne strony oraz jak poradzić sobie z trudnościami ponad miarę. Kwoty są ogromne, zdecydowanie przekraczają nasze możliwości finansowe. Mimo wszystko dokładamy wszelkich starań, by już dzisiaj budować Olivierkowi dobrą przyszłość. Burzymy mury, szukamy innych wyjść, zmieniamy tory, gdy jest taka potrzeba. Mamy lepsze i gorsze dni, ale nie poddajemy się. Każdy dzień to maleńki kroczek ku lepszemu. Każdy dzień jest szansą na przełom. rodzice Olivierka

2 509,00 zł ( 8,84% )
Brakuje: 25 843,00 zł
Leon, Kuba, Franek i Antek Frej
14 dni do końca
Leon, Kuba, Franek i Antek Frej , 10 lat

Czterej bracia obciążeni chorobami! Chłopcy potrzebują Twojego wsparcia

Leoś przeszedł pierwszą operację w USA. Dzięki temu spastyka nie będzie się pogłębiać. To dla nas ogromna radość, a dla Leosia o wiele mniej bólu. Teraz musimy zadbać o intensywną rehabilitację, która jest niezbędna do dalszego funkcjonowania. Oprócz mózgowego porażenia dziecięcego Leoś ma ADHD, zniekształcony aparat mowy, potrzebuje aparatu ortodontycznego, wielu specjalistycznych terapii. Reszta naszych synków również potrzebuje pomocy. Mierzą się ze spektrum autyzmu, Kubuś, brat bliźniak Leosia z ADHD. Każda Twoja pomoc będzie na wagę złota. Tym bardziej że niedługo będziemy musieli zbierać na drugą bardzo kosztowną operację dla Leosia.  Poznaj naszą historię: Kiedy wychodzę na spacer z moimi synami, prawie wszyscy się za nami oglądają. Nic dziwnego, czterech niemal identycznych chłopców wykorzystuje każdą okazję, żeby coś zmajstrować. Świata poza sobą nie widzą. Jeśli gdzieś biegną, to zawsze razem. Niestety, jeden z nich, Leon zawsze jest na końcu.  Przez powikłania okołoporodowe rozwija się gorzej niż jego bracia. Największą szansą, żeby odzyskać utraconą sprawność, są bardzo skomplikowane i kosztowne operacje w USA... Jesteśmy rodziną wielodzietną. Oprócz chłopaków mamy jeszcze 2 nastoletnie córki. Nasze życie bardzo odbiega od przyjętych standardów. Nie wiem, co to cisza, czy spokój. Wspomniana czwórka to dwie pary bliźniaków, które dzieli 20 miesięcy. Wszyscy są wcześniakami, wszyscy potrzebują wczesnego wspomagania rozwoju. Każda godzina spędzona z tą ferajną jest niczym wizyta na poligonie. Człowiek nie wie, jak się nazywa… W przyszłości, jeśli będzie taka potrzeba, na pewno pójdą za sobą w ogień. Dzisiaj jednak chcę po prostu, żeby szli do przodu i się rozwijali. Z Leosiem jest najtrudniej... Przykurcze i silne bóle, paraliżują każdy, nawet najmniejszy ruch Leosia. Naukowa nazwa tego zjawiska to spastyka, którą otrzymał w prezencie od losu razem z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym. Leoś doskonale zauważa, że coś z nim jest nie tak, szczególnie kiedy przez cały dzień ma wokół siebie trzy inne, bardzo ruchliwe punkty odniesienia.  Synek na co dzień porusza się w ortezach, nie może poprawnie stawiać nóg, dlatego samodzielnie może przejść tylko kawałek. Największym problem dla niego są schody. Bez przytrzymywania się o barierkę nie zrobi nawet kroku. Nie dalibyśmy rady funkcjonować bez wózka… Leoś czasami przebiera się w kostium Spider-mana, żeby zyskać dodatkowe moce. Mnie wtedy rozpada się serce. Musimy działać. Cierpieniu Leosia mają ulżyć operacje SDR i PERCS w Stanach Zjednoczonych. Ta droższa i trudniejsza tj. selektywna rizotomia grzbietowa, bo taką nosi nazwę (SDR), polega na przecięciu nici rdzenia kręgowego, pozwalając zmniejszyć napięcie mięśniowe. Dzięki temu Leoś będzie mógł swobodniej się poruszać, a każdy krok nie będzie już kojarzył mu się z bólem. Jego życie będzie o niebo lepsze niż teraz. Do tak skomplikowanego zabiegu potrzeba najlepszych lekarzy na świecie, a tacy znajdują się w USA... Dr Park z Missouri, który zakwalifikował Leosia do operacji, dysponując ultra nowoczesnym sprzętem, opracował unikatową metodę przecinania włókien nerwowych, otwierającą tylko jeden krąg. W Polsce lekarze otwierają nawet do pięciu kręgów, co zwiększa ryzyko powikłań i nie posiadają tak bogatego, 25-letniego doświadczenia. Dlatego zdecydowaliśmy się wybrać Stany i musimy tam polecieć całą rodziną, bo nie mamy z kim zostawić chłopców… Nie wybierałabym się w tak karkołomną podróż, gdybym znalazła dla synka lepsze rozwiązanie. Jako matka muszę zapewnić mu największe szanse na sprawność i przyszłość. Niestety, wiąże się to wszystko z ogromnymi kosztami, dlatego prosimy o pomoc. Dodatkowo synek będzie potrzebował intensywnej rehabilitacji przed i po operacji, a także specjalistycznego sprzętu. Bez tego całe to przedsięwzięcie straci sens. Proszę, bądźcie z nami w tej wyprawie po zdrowie i sprawność Leosia. Potrzebujemy Was bardzo... Ewa, mama ➡️ Możesz pomóc poprzez LICYTACJE Reportaż o Leonie w Dzień Dobry TVN Reportaż o Leonie w TVP Info

8 442,00 zł ( 8,81% )
Brakuje: 87 303,00 zł
Joanna Spólnik
1 dzień do końca
Joanna Spólnik , 40 lat

Pokonać bezsilność i rozpacz w walce o sprawność!

Strach przychodzi wraz z diagnozą, a później jest już tylko gorzej. Każdy kolejny dzień, każda minuta życia ze świadomością, że choroba stopniowo odbiera nam ukochaną osobę - to myśl nie do zniesienia. Asia to wspaniała żona i mama. Nie wyobrażamy sobie, że mogłoby jej zabraknąć, dlatego zdecydowaliśmy się prosić o pomoc… Życie nigdy jej nie rozpieszczało. Od najmłodszych lat musiała zmagać się z problemami rodzinnymi i swoją niepełnosprawnością. Mimo to udało jej się założyć szczęśliwą rodzinę, która jest dla niej całym światem. Syn Izydor to jej oczko w głowie. Chciałaby przychylić mu nieba, jednak ograniczenia fizyczne stają się coraz większą przeszkodą…  Pierwsze niepokojące symptomy pojawiły się już wiele lat temu, Asia każdego dnia traciła siły, chodziła o kulach. Jednak to w 2018 roku usłyszeliśmy wiadomość najgorszą z możliwych – stwardnienie rozsiane. Okazało się również, że to typ choroby odporny na jakiekolwiek leki. Jedynym ratunkiem w tym momencie stała się intensywna rehabilitacja, która daje szansę na to, by spowolnić postępy choroby.  Joanna porusza się na wózku. Nie ma siły, by ugotować obiad dla swoich najbliższych, nie ma siły samodzielnie się ubrać, wykąpać… Każda, nawet ta najprostsza czynność, staje się niemożliwą do osiągnięcia. Największym wsparciem była dla niej ukochana mama, zawsze na posterunku, nigdy niezawodząca. W ubiegłym roku w trakcie pandemii odeszła, a świat Joanny legł w gruzach. Śmierć mamy zabrała jej resztki radości i nadziei, że jeszcze będzie dobrze.  My, rodzina i najbliżsi Asi, nie jesteśmy w stanie sami sfinansować turnusu rehabilitacyjnego i specjalistycznej opieki. Z rozpaczą i bezsilnością obserwujemy, jak jej stan ulega pogorszeniu. Nie możemy na to pozwolić, dlatego prosimy Was z całego serca o wsparcie, które pomoże Asi poddać się odpowiedniej rehabilitacji!  Rodzina 

7 872,00 zł ( 8,8% )
Brakuje: 81 490,00 zł
Filipek Staszałek
Filipek Staszałek , 2 latka

Filipek potrzebuje operacji rączki! Pomóż!

Gdy nasz ukochany synek przyszedł na świat, od razu musiał zmierzyć się z wieloma trudnościami. Chcemy zrobić wszystko, żeby przywrócić mu pełne zdrowie, zapewnić specjalistyczną opiekę i dać równe szanse na normalne życie.  Filip urodził się z rozszczepem wargi i podniebienia oraz hemimelią promieniową prawej ręki – nie ma kości promieniowej i kciuka, a nadgarstek jest zdeformowany. Synek od urodzenia jest pod stałą opieką wielu specjalistów, czuwających nad jego prawidłowym rozwojem. Jest też poddawany regularnej fizjoterapii. Dotychczas przeszedł już dwie operacje. Niestety, to jeszcze nie koniec… Przed Filipkiem kolejne zabiegi, a w przyszłości czeka go jeszcze trudny proces wydłużania kości przedramienia. Mimo długiego czasu spędzanego w gabinetach lekarskich nasz synek jest bardzo dzielnym i wesołym chłopczykiem. Z ogromną radością obserwujemy, jak mimo ograniczeń fizycznych wytrwale walczy i szuka sposobów na osiąganie kolejnych umiejętności.  Po długich poszukiwaniach sposobów leczenia udało nam się znaleźć bardzo doświadczonego chirurga i opracować  plan leczenia obiecujący przywrócenie pełnej sprawności dłoni. To dla nas wspaniała wiadomość. Pojawiła się szansa na poprawienie jakości życia naszemu synkowi!  Jednak koszty tego procesu i operacji są bardzo duże i skumulowane w krótkim okresie, co przekracza nasze możliwości finansowe. Wierzymy, że z Waszą pomocą nam się to uda! To od działań podejmowanych dziś zależy przyszłość naszego dziecka! Jesteśmy ogromnie wdzięczni i bardzo dziękujemy za każdą pomoc! rodzice Filipa

32 101,00 zł ( 8,78% )
Brakuje: 333 167,00 zł
Robert Szot
Robert Szot , 32 lata

Tatuś cały czas śpi... – Robertowi pękł krwiak w mózgu!

W dniu naszej 5. rocznicy ślubu mój mąż nagle stracił przytomność i przewrócił się na podłogę. Wezwałam natychmiast karetkę, ale niestety nie udzielono mu takiej pomocy, której potrzebował. Następnego dnia Robert miał zaburzenia świadomości i omamy wzrokowe. W szpitalu okazało się, że to krwiak, który zalał już prawy płat czołowy mózgu. Wstępne diagnozy były druzgocące…  Mój mąż Robert zawsze był osobą bardzo aktywną, kochał swoją pracę. Prywatnie wspaniały mąż i kochający ojciec. Od lutego 2018 roku jesteśmy małżeństwem. Stanowimy wspaniałą rodzinę, mamy dwoje dzieci: 4-latkę Zuzię i 3-letniego Antosia. W Święta Bożego Narodzenia przeprowadziliśmy się do nowego domu, który razem budowaliśmy przez te lata. Wiedliśmy szczęśliwe i poukładane życie. Niestety los jest przewrotny…  Lekarze nie dawali nam wielkiej nadziei: ,,Proszę się przygotować, że mąż nie przeżyje tej operacji, a jeśli przeżyje, to będzie ciężkim kaleką do końca życia”. W tamtym momencie świat się dla mnie zatrzymał. Niczego nie pragnęłam bardziej, niż zdrowia dla Roberta. Na szczęście operacja się udała. Ta informacja nie przyniosło ukojenia na długo – dalej słyszałam słowa ,,Jest bardzo źle, a wręcz krytycznie, nie wiadomo czy w ogóle przeżyje”. Kolejny dzień, kolejny cios, kolejna operacja. Obrzęk mózgu nie ustępował. Lekarze podjęli decyzje o kolejnej operacji: ,,Pani mąż będzie miał kraniotomie czaszki, aby odbarczyć mózg”. Operacja udała się, ale dalej słyszałam: ,,Jeśli przeżyje, to będzie w stanie wegetatywnym”. Ale co to znaczy? Jak to w stanie wegetatywnym? Przed oczami miałam obraz mojego męża leżącego na łóżku w domu, podłączonego pod maszyny podtrzymujące życie.  Po tygodniu od operacji Roberta odłączono od leków utrzymujących stan śpiączki farmakologicznej. Niestety Robert się nie obudził, tak jak wszyscy mieli nadzieję. Każdego dnia robi maleńkie postępy – otwiera jedno oko, próbuje wodzić wzrokiem, reaguje na ból, na dotyk, rusza palcami jednej ręki oraz stopy. Robię wszystko, aby mu pomóc, każdego dnia jestem przy nim, chcę, żeby wiedział, że czekamy na niego, że ma dla kogo walczyć. Niestety, aby Robert robił dalsze postępy, musi być poddany długiej rehabilitacji. Bezpośrednio po leczeniu szpitalnym konieczny będzie pobyt w ośrodku rehabilitacyjnych, którego koszt waha się od 20 do 35 tys. za miesiąc, koszt roczny to ponad 200 000 tysięcy złotych! Jest to kwota poza moim zasięgiem i możliwościami finansowymi. Bez pomocy ludzi dobrego serca nie uda mi się zapewnić Robertowi najlepszej opieki, która daje mu szanse na powrót do zdrowia.  Bardzo proszę Cię o wsparcie. Pragnę, aby mój mąż możliwie szybko wrócił do naszego świata. Ma przecież maleńkie dzieci, które każdego dnia czekają na niego. Robert ma dopiero 30 lat, przed nim jeszcze dużo życia… Proszę o pomoc! Klaudia, żona Roberta

15 964,00 zł ( 8,77% )
Brakuje: 165 932,00 zł