Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Dawid Czerniak
Dawid Czerniak , 27 lat

Śmierć synka i choroba drugiego... Błagam, nie pozwól mi stracić kolejnego dziecka❗️

Patryk miałby dziś 26 lat... Miałby tyle, gdyby tylko żył. Zmarł w 2002 roku. Niestety, nie doczekał swoich ósmych urodzin, nigdy nie dorósł... Zabrała mi go śmierć. Przeżyłam najgorszą tragedię, jaka może spotkać matkę. Śmierć dziecka... 19 lat temu medycyna nie potrafiła mi odpowiedzieć na pytanie, na co zachorował mój synek. Dziś już wiem, bo choroba zaatakowała moje drugie dziecko. Rozpaczliwie proszę o pomoc dla Dawida! Nie mogę stracić drugiego dziecka... Wydawało się, że wyczerpałam limit dramatów, jakie mogą przypaść w udziale jednemu człowiekowi. Nie ma dnia, żebym nie myślała o Patryku - o tym, jak by wyglądał, co by robił, kim był, gdyby tylko żył... Dawid miał trzy latka, gdy stracił brata. To, że go miałam, dawało mi siłę, żeby się budzić, wstać z łóżka, przeżyć następny dzień. Mijał czas i wydawało się, że z Dawidem nic się nie dzieje, że jest zdrowy. Wyrósł na wrażliwego na cudzą krzywdę, pomocnego i bardzo pracowitego chłopca. Interesował się wędkarstwem, motoryzacją, muzyką, majsterkowaniem. Byłam z niego dumna. Choroba zaatakowała brutalnie i nagle. Dawid miał wtedy 15 lat i 4 miesiące... Dawid zasłabł, zabrało go pogotowie. To był upalny czas i na początku wydawało się, że to udar słoneczny. Jednak wywiad rodzinny i wiadomość o śmierci Patryka skłoniły lekarzy, żeby przyjrzeć się jego przypadkowi... Po odszukaniu starej dokumentacji medycznej zaczęto diagnozować Dawida pod kątem padaczki lekoopornej. Okazało się, że to, co wzięto za udar, było w rzeczywistości napadem choroby... W nasze życie na stałe wpisał się szpital, wizyty u neurologów, kolejne badania EEG. Skierowano nas do poragni genetycznej, gdzie polecono przebadać syna... Czekaliśmy długo na wynik, który w końcu przyniósł odpowiedź, straszną diagnozę... Dawid cierpi na zespół MERF - chorobę, spowodowaną mutacją genu 8344A7G, której jednym z objawów jest właśnie postępująca padaczka miokloniczna, tj. z ruchami mimowolnymi. To bardzo rzadka choroba, w Europie choruje na nią 1 na 400 000 osób... Byliśmy w szoku. Prawdopodobnie chory był też Patryk, a choroba doprowadziła do jego śmierci. Nasza walka jest trudna... Leki, mające zmniejszyć częstotliwość napadów, spowodowały u syna zaburzenia widzenia. Trzy lata temu choroba zaatakowała wyjątkowo mocno... Dawid miał takie drgawki, że lekarze zdecydowali o wprowadzeniu go w stan śpiączki farmakologicznej... Trafił na OIOM, był pod respiratorem. Powtórka z najgorszych chwil w życiu... Tak bałam się, że stracę również jego. Wszystko przez jeden przeklęty gen... Tamta walka zostawiła na synku ogromne piętno... Dawid nie mógł oddychać, odzwyczajenie organizmu od respiratora trwało bardzo długo. Miał kłopoty z poruszaniem, mową... Dziś jest lepiej dzięki rehabilitacji - wróciła mowa, walczymy o to, by syn znów chodził normalnie. Niestety na tą chorobę nie ma lekarstwa, można jedynie niwelować ilość napadów. Być może, gdyby udało się szybciej ustalić przyczynę, Patryk nadal by żył... Niestety tak się nie stało, medycyna nie zdązyła mu pomóc. Wierzę, że z Dawidem będzie inaczej. Teraz walczę o niego i nie poddam się. Chcę, aby syn otrzymał serię podań komórek macierzystych, które mogą poprawić jego stan. Mają zniwelować licznę napadów, dać oręż do walki z chorobą. Niestety, są bardzo kosztowne... Nie stać mnie na leczenie i ratunek dla własnego dziecka! Nie pozostało mi nic innego jak prosić  Straciłam jednego syna, o drugiego będę walczyć do utraty tchu, a jeśli będzie trzeba sama oddam życie, żeby tylko go uratować... Magdalena, mama Dawida ➡️ Dawidowi możesz pomóc też przez LICYTACJE - klik!

22 341,00 zł ( 10,34% )
Brakuje: 193 619,00 zł
Hania Gawlik
4 dni do końca
Hania Gawlik , 11 lat

Dalej walczymy o zdrowie Hani! Mała Cię potrzebuje!

Nasza Hania przyszła na świat z wyrokiem, którego nie spodziewaliśmy się usłyszeć w najgorszych snach. Przeszła już tak wiele, a teraz znów walczy o swoje życie i zdrowie! Córeczka urodziła się w 36. tygodniu ciąży, czekaliśmy na nią z utęsknieniem. Jednak 10 listopada 2013 r. nie był dniem radosnym, takim, o jakim marzą przyszli rodzice… Kilka godzin po porodzie okazało się, że Hania ma problemy z oddychaniem, a po konsultacji kardiologicznej, że ma złożoną wadę serca (dwuujściową komorę prawą-Q-20.1, ubytek przegrody międzykomorowej, ubytek przegrody międzyprzedsionkowej typu ostium secundum, zwężenie zastawki tętnicy płucnej). Te skomplikowane terminy medyczne były przerażające! Już w pierwszej dobie życia nasze maleństwo przetransportowano karetką do innego, bardziej odpowiedniego szpitala.  Tam też spadł na nas kolejny cios. Po wykonanych dodatkowo badaniach genetycznych okazało się, że Hanusia cierpi na Zespół Downa (trisomię 21. chromosomu). Niestety nie była to ostatnia diagnoza, która nas rodziców doprowadziła do rozpaczy. Wkrótce zauważyliśmy u córeczki powtarzające się pulsacyjne ruchy prawej rączki i charakterystyczne ruchy gałek ocznych. Zgłosiliśmy się do neurologa, który zlecił wykonanie EEG głowy. Okazało się, że Hania choruje także na epilepsję. W 2015 roku córeczka, dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi przeszła skomplikowaną operację serca w Universitätsklinikum Münster w Niemczech, która uratowała jej życie! Teraz jednak znów drżymy o naszą dziewczynkę. Ataki epilepsji, na które cierpi, nie dają za wygraną. Hania kilka razy dziennie dostaje napadów. Mają one różną postać i nasilenie. Padaczka spowodowała upośledzenie w stopniu znacznym. Córeczka nie mówi, nie chodzi, wymaga całodobowej opieki i pomocy we wszystkich czynnościach życiowych… Rodzice kochają swoje dzieci bezgranicznie, jednak miłość do dziecka chorego jest jeszcze silniejsza, dodaje sił do walki. Tak właśnie wygląda nasze życie – jest walką o Hanię, o jej zdrowie, sprawność i przyszłość! Jeśli chodzi o epilepsję, wielokrotnie zmieniane leki oraz wprowadzenie diety ketogennej, nie przyniosły pożądanej poprawy. Aktualnie jesteśmy w trakcie diagnostyki przyczynowej lekoopornej padaczki, w poradni genetycznej. Hania po każdym napadzie jest wyczerpana, słaba, natychmiast zasypia. Boimy się o jej serduszko. Za wszelką cenę musimy jej pomóc!  Terapia refundowana przez NFZ jest niewystarczająca. Szansę na poprawę zdrowia dają na ten moment: intensywna rehabilitacja, turnusy rehabilitacyjne, zajęcia z neurologopedą, fizjoterapeutą oraz specjalistyczny sprzęt. Koszty przekraczają jednak nasze możliwości. Potrzebujemy zebrać 50 tys. zł, by Hania była bezpieczna! Zrobiliście już dla naszej córki tak wiele. Prosimy, nie pozostawiajcie jej samej i tym razem! Katarzyna, Łukasz, rodzice

5 392,00 zł ( 10,33% )
Brakuje: 46 800,00 zł
Maciek Pawlak
Pilne!
Maciek Pawlak , 6 lat

DMD zabija naszego synka❗️Pomoże tylko najdroższy lek świata❗️

DRAMATYCZNY WYŚCIG Z CZASEM TRWA❗️Maciuś to kolejny chłopiec w Polsce, który ma szansę pokonać dystrofię mięśniową Duchenne'a. Warunek jest jeden – zebrać 15 milionów złotych w bardzo krótkim czasie! Nasz synek urodził się jako zdrowy chłopiec, dlatego diagnoza o chorobie genetycznej była dla nas naprawdę dużym zaskoczeniem. Co prawda od samego początku Maciuś rozwijał się wolniej, miał problem z podniesieniem główki, usiadł jak miał 11 miesięcy, zaczął chodzić samodzielnie ok. 20. miesiąca życia. Nie mogliśmy jednak przeczuwać, że diagnoza będzie aż tak drastyczna... Początkowo lekarze uważali, że wszystkiemu winne jest obniżone napięcie mięśniowe. Natychmiast wdrożyliśmy rehabilitację metodą Vojty. Niestety u syna doszło także do zaburzenia mowy, problemów ze skakaniem, wchodzeniem po schodach i bieganiem. Często też chorował.  Byliśmy zaniepokojeni i szukaliśmy pomocy u wielu specjalistów! Minęło wiele lat zanim została postawiona diagnoza… Diagnoza, która na zawsze wszystko zmieniła! Lekarz uprzedził, że choroba naszego dziecka jest bardzo ciężka, a my prawie mdleliśmy ze strachu. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a. Jest to rzadka choroba genetyczna, szybko postępująca, która dotyka głównie chłopców, prowadzi do zaniku mięśni. W jej przebiegu dziecko dzień po dniu traci sprawność fizyczną. DMD osłabia każdy mięsień, a w konsekwencji prowadzi do śmierci. Maciuś ma dziś tylko 5 lat. Jesteśmy przerażeni, że choroba pisze mu tak mroczny scenariusz, a my niewiele możemy zrobić! Za kilka lat nasz synek może już całkowicie stracić wszystkie siły. Wtedy będzie musiał poruszać się na wózku inwalidzkim. Jednak nie to jest najgorsze!  Osłabione mięśnie oddechowe i zaburzenia krążenia mogą doprowadzić do zaburzeń oddychania! Wszystko to może skończyć się tragicznie i to za nim Maciek skończy 20 lat! Jesteśmy  roztrzęsieni. Chcemy krzyczeć „NIE! – NIE ZGADZAMY SIĘ NA TO", ale nasze słowa nie mają takiej mocy...  Jest tylko jeden sposób, by powstrzymać ten koszmar – terapia genowa w USA. To ona daje szansę na zatrzymanie lub na znacznie spowolnienie rozwoju choroby. Mamy jednak niewiele czasu na zebranie pieniędzy, ponieważ lek można przyjąć wyłącznie wtedy, gdy spełnia się narzuconą z góry granicę wieku – jeśli nie zdążymy, Maciuś nie otrzyma leczenia, a choroba będzie podstępować dalej. Stale potrzebujemy także rehabilitacji oraz opieki wielu specjalistów: kardiologa, neurologa, pedagoga, psychologa, okulisty, pulmonologa. Ważna jest także odpowiednia suplementacja i dieta.  Przestrzegamy wszelkich zaleceń lekarzy i już dostrzegamy poprawę! Maciek z dnia na dzień zaskakuje nas swoją sprawnością fizyczną oraz rozwijającą się mową.  Jesteśmy także rodzicami 7-letniego Szymona i 2-letniej Marcelinki. Dzieci są ze sobą bardzo związane i się kochają. Pomagają choremu bratu jak tylko mogą! Niestety rzeczywistość okazuje się ciężka. Koszty związane z chorobą Maciusia przytłaczają nas. Koszt terapii genowej jest porażający. Do tego potrzebne terminy wizyt lekarskich w ramach Funduszu są odległe, nawet o kilka lat! Nie możemy przecież tyle czekać! Musimy leczyć się prywatnie. Nie mamy czasu, musimy działać i pomóc naszemu dziecku. Nie wszystko stracone. Wiedząc o tym, że jest na świecie lek, który może uratować życie Maciusiowi, musimy zrobić wszystko, by go zdobyć. Mamy dramatycznie mało czasu, by podać Maćkowi terapię. Dużo się modlimy i dzięki modlitwie nie załamaliśmy się. Ale bez Was nie mamy żadnej szansy, dlatego prosimy Was o pomoc! Tutaj KAŻDA złotówka ma znaczenie! Za każdy gest dobrego serca będziemy Wam bardzo wdzięczni.  Rodzice Maciusia ➡️ Drużyna Macieja pokona Duchenne'a - śledź losy Maciusia na Facebooku ➡️ MACIUSIOWI możesz pomóc też przez udział w LICYTACJACH - Licytacje dla Maciusia ➡️ Dzień Dziecka w Mszczonowie [Facebook] ➡️ Szkolny Piknik Charytatywny "Jesteśmy rodziną" [Facebook] ➡️ Odpust ku czci św. Stanisława w Osuchowie [Facebook] ➡️ Charytatywne śniadanie - Publiczna Szkoła Podstawowa im. ks. Mariana Panka w Wilkowie ➡️ Urząd Gminy Pniewy – Pomóżmy Maćkowi Pawlakowi 🎥 Rozmowa w Radio Fama - 12.11.24 r. 🎥 Sprawa dla Reportera - 10.10.24 r. 🎥 Maćki to fajne chłopaki ✍🏻 Głos Skierniewic i Okolicy - "Pozostał miesiąc na zebranie 15 mln złotych" 🎥 TVP3 KURIER MAZOWIECKI  🎥 27.10.2024 Republika Plus

1 593 190,00 zł ( 10,32% )
Brakuje: 13 832 342,00 zł
Ewelina Jankowska
13 dni do końca
Ewelina Jankowska , 5 lat

Walka o przyszłość Ewelinki trwa! Proszę o pomoc!

Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży z Ewelinką byłam przeszczęśliwa. Nosiłam ją z miłością pod sercem i nie mogłam się doczekać, aż w końcu wezmę ją w ramiona. Wszystko było dobrze, gdy nagle, podczas kontrolnego badania USG lekarz powiedział, że widzi pewne nieprawidłowości… Poczułam jak grunt pod moimi nogami gwałtownie osuwa się w dół! Dodatkowe badania wskazywały, że przypuszczenia lekarza mogą być zasadne. Ale od razu po narodzinach Ewelinki specjaliści dodatkowo zlecili badania krwi, które dały ostateczną diagnozę. U córki stwierdzono achondroplazję! Byłam przerażona i nie mogłam zrozumieć, dlaczego to spotkało akurat moją córeczkę… Pomimo trudności, które nieustannie życie rzuca mojemu dziecku pod nogi, Ewelinka każdego dnia dzielnie walczy. Od maleńkości pozostaje pod opieką wielu specjalistów. Rehabilitacja i fizjoterapia jest jej potrzebna do życia jak powietrze. Niestety wszelkie podjęte działania, które są w stanie zagwarantować córeczce lepszą przyszłość są niezwykle kosztowne… Nie daję już sama rady!  Moim największym marzeniem jest, aby któregoś dnia Ewelinka przeszła więcej niż 100 metrów o własnych siłach. Aby nie płakała w nocy, że tak strasznie bolą ją nóżki. I żeby powiedziała, że mimo swojej choroby jest po prostu szczęśliwa…  Kosztów przybywa, problemów nie brakuje, a niestety środków magicznie nie przybywa. Wierzę jednak, że na tym świecie jest wiele ludzi dobrych serc, którzy będą gotowi zawalczyć razem ze mną o przyszłość Ewelinki! Za każdą złotówkę, z całego serca dziękuję!  Magda, mama 

547,00 zł ( 10,28% )
Brakuje: 4 773,00 zł
Angelina Saladiak
Angelina Saladiak , 13 lat

Angelina od urodzenia walczy z niepełnosprawnością... Pomocy❗️

Angelinka była naszym pierwszym, wyczekanym dzieckiem. Tak bardzo czekaliśmy, aż będziemy mogli ją zobaczyć, wziąć w ramiona i przytulić… Niestety, jej narodziny były momentem, w którym wielka radość mieszała się z wielkim lękiem i dramatem… Ze względu na złe ułożenie w brzuszku poród był niezwykle trudny. Powinno zostać wykonane cesarskie cięcie, jednak przez brak specjalistów mogących wykonać zabieg w szpitalu – musiałam rodzić naturalnie. Po urodzeniu okazało się, że Angelina nie oddycha. Byliśmy przerażeni, ze strachu o życie dziecka odchodziliśmy od zmysłów… W szpitalu, gdzie nasza córeczka przyszła na świat nie działał respirator. Rozpoczęto resuscytację i w ten sposób reanimowano ją przez 30 minut aż do przyjazdu karetki ze specjalistycznym sprzętem.  Jej życie wisiało na włosku. Lekarze powiedzieli nam, że pierwsze 3 dni są kluczowe, ponieważ w mózgu zachodzą całkowicie nieodwracalne zmiany. Na szczęście Angelina miała w sobie ogromną wolę walki… Przeżyła. Nasza rodzina od razu zaangażowała się w pomoc, otoczyliśmy ją najlepszą opieką. Każdy pomagał, jak tylko mógł. Od początku było nam jednak bardzo ciężko, córeczka cały czas płakała z bólu, spała jedynie 2 godziny na dobę… Niestety, pomimo upływu czasu i opieki specjalistów nie udało się nam zwrócić jej zdrowia. Do dzisiaj nie siada sama ani nie mówi. Wymaga całościowej i całodobowej pomocy.  Z wiekiem Angelina robi się coraz większa i cięższa. Jej kręgosłup zaczął się deformować i wykrzywiać. Niezbędny jest specjalisty wózek inwalidzki, który zapewni jej choć trochę komfortu i utrzyma we właściwej pozycji.  Angelina umie nawiązać kontakt wzrokowy, na co dzień chodzi do szkoły specjalnej i z czasem robi małe postępy. Wierzymy, że dzięki regularnej rehabilitacji i zakupie wózka uda się nam zapewnić jej lepsze życie oraz przyszłość. Niestety, wiąże się to z ogromnymi kosztami… Nie jesteśmy w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego samodzielnie, dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc.  Żadne dziecko nie zasługuje na życie w bólu i unieruchomieniu. Nie liczymy na cud… Wiemy, że całe życie Angeliny będzie walką o zdrowie i sprawność. Wierzymy jednak, że przy wsparciu i pomocy dobrych ludzi możemy dać jej szansę na lepszą przyszłość. Prosimy o pomoc, nasza córeczka wycierpiała już tak wiele… Rodzice Angeliny

2 460,00 zł ( 10,27% )
Brakuje: 21 477,00 zł
Oliver Ciesielski
Oliver Ciesielski , 8 lat

Zawalcz o lepszą przyszłość małego chłopca! Pomóż Oliverowi!

Mój synek jest dla mnie najważniejszy. Od czasu diagnozy codziennie boję się o jego samodzielną przyszłość. Jego zdrowie, szczęście i sprawność to moje trzy największe marzenia. Niestety, bez Twojej pomocy żadne z nich się nie spełni… Pierwsze miesiące życia Olisia wyglądały dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Synek był zdrowy i rozwijał się książkowo. Każda nowa umiejętność przychodziła mu z taką łatwością, że gdy tylko spostrzegłam, że mój synek zaczyna je tracić, zaczęłam się bardzo niepokoić… Oliver miał dopiero półtora roczku, kiedy przestał reagować na imię i komunikować się w sposób dla mnie zrozumiały. Gdy miał ponad dwa latka usłyszałam diagnozę – autyzm wczesnodziecięcy. Na początku mój świat się zawalił. Nie otrzymałam pomocy takiej, jakiej oczekiwałam, więc sama zaczęłam jej szukać. Zapisałam synka do przedszkola terapeutycznego. Chodziłam na kontrole do neurologa, psychologa, laryngologa, poradni genetycznej i wielu innych wyspecjalizowanych lekarzy. Taka walka trwa do dziś. Największym problemem jest komunikacja oraz słaba koordynacja ruchowa. Oliver wymaga częstych spotkań ze specjalistami oraz wyjazdów na turnusy, które pochłaniają ogromne pieniądze.  Boję się, że nie będę w stanie pomóc mojemu dziecku. Bardzo go kocham i chcę dla niego jak najlepiej. Jeśli jesteś w stanie nam pomóc, będę bardzo wdzięczna. Każda złotówka ma wielką moc! Kamila – mama Olivera

765,00 zł ( 10,27% )
Brakuje: 6 682,00 zł
Dominik Siemianowski
Dominik Siemianowski , 13 lat

Dominik pomału do nas wraca - wszystko będzie możliwe! Z TWOJĄ POMOCĄ!

Dominik walczy o każdy dzień! Aby nasza nadzieja nie gasła i aby nasz synek mógł z każdym dniem czuć się lepiej i nie cierpieć, potrzebne jest dalsze wsparcie... Codzienna rehabilitacja, dostęp do specjalistów, sprzętu i leków! Nasza historia nadal trwa...  Dominik coraz więcej kojarzy, coraz więcej robi postępów, coraz częściej daje nam nadzieję, że wróci! Wiemy, że warto walczyć... Błagamy, zostańcie z nami! Nasza historia: Intuicja matczyna nigdy nie zawodzi. Dzięki niej uratowałam życie swojego synka. Od dłuższego czasu czułam, że muszę iść sprawdzić do jego pokoju, czy wszystko dobrze. To, co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Moje dziecko już nie oddychało… W przypływie adrenaliny zaczęłam je ratować!  Dominik to 11-letni pogodny chłopiec, zawsze pomocny, wrażliwy i koleżeński. Mój synek doznał bardzo poważnego urazu głowy, który zmienił nasze życie w kilka sekund.  Po 8 minutach od rozpoczęcia akcji reanimacyjnej przyjechało pogotowie. Nie pamiętam, co wtedy czułam, co myślałam… wszystko działo się nagle! Syn od razu trafił na OIOM z obrzękiem mózgu. Po czterech dobach znalazł się ponownie w stanie krytycznym! Przeżywałam wtedy największy dramat w swoim życiu…  Rozpoznano u niego porażenie czterokończynowe spastyczne, encefalopatię niedokrwienną — niedotlenioną. Jest niewydolny oddechowo – zależny od respiratora, ma PEGA oraz stwierdzoną padaczkę. Dominik cały czas walczy, a my razem z nim. Jest szansa na poprawę jego stanu zdrowia, ale to będzie trwało. Czeka go naprawdę długie leczenie i rehabilitacja. Domi ma dwójkę rodzeństwa, porzucenie wszystkiego i zebranie tak ogromnych kwot nie jest możliwe, dlatego muszę prosić o pomoc. Za wszelką pomoc i odrobinę serca, bardzo dziękujemy! Rodzice Dominika 

43 661,00 zł ( 10,26% )
Brakuje: 381 871,00 zł
Hubert Burzyński
Hubert Burzyński , 23 lata

Tragiczny wypadek nad jeziorem! Hubert ma złamany kręgosłup

Hubert to 21-letni chłopak w tym roku ukończył szkołę średnią. Na co dzień zarażał pozytywną energią. Bardzo lubiany wśród znajomych i angażujący się w życie społeczne miejscowości. Jego pasją była piłka nożna. Chciał jechać na mistrzostwa świat piłki nożnej do Kataru. Hubert pomagał dziadkom oraz mamie, która rok wcześniej uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu. Jeden moment, chwila nierozwagi zmieniły bezpowrotnie życie młodego chłopaka… Przekreśliły wszystkie plany i marzenia Huberta. W lipcu 2022 roku  Hubert wybrał się wraz z grupką znajomych nad jezioro w Boszkowie. Hubert zamykał pewien rozdział w swoim życiu. Zakończenie edukacji to ważny moment dla każdego z nas, a jednocześnie furtka do czegoś nowego. Rozpoczęcie dorosłego życia. Tragedia rozegrała się w następujący sposób. Hubert podczas wypoczynku wykonuje niefortunny skok do wody. Gdy chłopak nie wynurza się z wody po oddaniu skoku, wszyscy znajomi odbierają to jako żart. Niestety okazuje się, że stracił przytomność i nie jest w stanie samodzielnie wyjść z wody. Ratownicy natychmiast zawiadamiają pomoc. Przylatuje helikopter, który transportuje Huberta do szpitala. Zostaje przeprowadzona pierwsza operacja ratująca życie Huberta. Diagnoza lekarza to złamanie kręgosłupa w kilku miejscach, od C4 do C6 wraz ze zmiażdżeniem rdzenia kręgowego. Hubert doznał porażenia czterokończynowego i prawdopodobnie już nigdy nie stanie na nogi… Od tamtego feralnego dnia trwa walka o przywrócenie mu, choć w małym stopniu dawnego życia. Niestety bliskich Huberta czekała kolejna przerażająca wiadomość. Okazało się, że pierwsza operacja została wykonana niepoprawnie. Uniemożliwiło to Hubertowi rozpoczęcie rehabilitacji, gdyż istniało bardzo wysokie ryzyko, że podczas czynności rehabilitacyjnych chłopak się udusi. Operacja musiała zostać przeprowadzana ponownie, co wiązało się z ponownym wprowadzeniem w stan śpiączki farmakologicznej i przedłużonym pobytem na oddziale intensywnej terapii. Teraz gdy została przeprowadzona korekta operacji, ostatnia nadzieja leży w niezwykle kosztownej rehabilitacji, która mogłaby niesamowicie pomóc chłopakowi w codziennym funkcjonowaniu. Od 5 miesięcy pracuje on nad poprawą swojej sprawności, a jego leczenie i rehabilitacja generuje ogromne koszty. Miesięczny turnus rehabilitacyjny to wydatek przekraczający 30 tys. złotych. Okres, przez który rehabilitacja musi być przeprowadzona, aby przynieść należyte skutki, wynosi minimalnie rok, w zależności od postępów w rehabilitacji. Zwracamy się do ludzi dobrego serca o wsparcie nawet minimalną kwotą, która może być nadzieją na lepsze jutro dla Hubert i jego najbliższych. Nie pozwólmy, by ten młody człowiek stracił sens istnienia. Sprawmy, aby miał siłę walczyć o siebie. Wierzymy, że dzięki Twojej pomocy będzie to możliwe. Dziękujemy bardzo za Twoje wsparcie! Rodzina Huberta

19 479,00 zł ( 10,25% )
Brakuje: 170 436,00 zł
Marysia Kołodziejska
Pilne!
Marysia Kołodziejska , 3 latka

Potrzebna PILNA operacja serduszka❗️Razem dla Marysi❗️

Nasza córeczka urodziła się z poważną wadą serca, dużym ubytkiem międzykomorowym. Były już momenty, gdy myśleliśmy, że stracimy Marysię na zawsze… Dziś ponownie stajemy do walki o życie naszej ukochanej dziewczynki! Niestety sami nie damy sobie rady… Marysia musi PILNIE przejść operację w Genewie. Jej koszt to prawie dwa miliony złotych! Nie mamy takich pieniędzy, ale musimy je zdobyć, żeby uratować córeczkę. Prosimy o pomoc! Walka o życie Marysi trwa od pierwszych dni jej życia. Już w 14. dniu po porodzie przeszła pierwszą operację, była to korekta łuku aortalnego. Gdy córeczka skończyła 7 miesięcy, konieczna była kolejna interwencja chirurgiczna. Niestety nie wszystko poszło po naszej myśli i po myśli lekarzy... Po 7 dniach musiała przejść operację wycofującą wszystkie zmiany, ponieważ jej stan zaczął pogarszać się z dnia na dzień, występowały poważne spadki saturacji… Po operacji spędziła ponad 100 dni na OIOMie, z czego większość w śpiączce! Każdy dzień dłużył się wtedy w nieskończoność, do głowy przychodziły nam najgorsze myśli… Ale na szczęście wróciła do nas i mogliśmy w końcu być razem w domu! W czerwcu córeczka skończyła 3 latka. Jej życie nie jest proste. Dalej ma założoną rurkę tracheostomijną. Musimy dbać o nią każdego dnia. Ale nauczyła się żyć ze swoimi problemami, nie zna przecież innego życia. Jest żywą, wesołą dziewczynką, z której jako rodzice jesteśmy dumni.  Niestety trudno powiedzieć, jak długo Marysia będzie w stabilnym stanie. Pogorszenie może przyjść w każdej chwili… Dlatego jako rodzice postanowiliśmy działać. Konsultowaliśmy się, gdzie tylko się dało. W Polsce usłyszeliśmy, że szansy dla Marysi najlepiej szukać za granicą. I tak trafiliśmy na kontakt do szpitala w Genewie, gdzie po przeanalizowaniu dokumentacji specjaliści zdecydowali się pomóc córeczce, podjąć działanie w kierunku uzupełnienia ubytku międzykomorowego. Wierzymy, że trafiamy w najlepsze ręce. Mamy kontakt z rodzicami chłopczyka, który w tym roku był operowany w tamtym szpitalu – bardzo wysoko oceniają jakość pomocy, jaką otrzymał ich syn. Niestety, kwota operacji jest ogromna, to prawie dwa miliony złotych! Dlatego zdecydowaliśmy się założyć tę zbiórkę i prosić Was o pomoc w uratowaniu naszej córeczki! Każda wpłata jest na wagę złota! Rodzice

182 229,00 zł ( 10,23% )
Brakuje: 1 597 783,00 zł