Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marek Gadomski
Marek Gadomski , 25 lat

Pojawiła się nadzieja, aby ułatwić codzienność Marka – pomóż o nią zawalczyć!

U Marka przy porodzie doszło do niedotlenienia mózgu. Z tego powodu nasz syn choruje na mózgowe porażenie dziecięce. Od ponad 20 lat codziennie walczymy o jego sprawność! Czasem już brakuje nam sił, ale wiemy, że nie możemy się poddać! Za nami wiele wzlotów i upadków, wylanych łez i chwil zwątpienia. Ciągła walka niewątpliwie jest wyczerpująca. Całe życie naszego syna było i jest podporządkowane chorobom. Tak bardzo nas boli, że nie miał beztroskiego dzieciństwa! Nie randkował, nie poszedł na studia jak jego rówieśnicy… Niestety, choroba nie ma litości. Oprócz MPD, Marek zmaga się też z padaczką, którą na szczęście łagodzą leki. Ogromnym problemem była również spastyka czterokończynowa. Jednak gdy syn miał 18 lat, wszczepiono mu pompę baklofenową, która rozluźnia jego mięśnie. Od tamtego czasu zaczął robić ogromne postępy! Teraz jest już w stanie ustać z pomocą chodzika, przez co łatwiej nam pomagać mu w codziennych czynnościach, jak ubieranie czy mycie. Marek wymaga stałej rehabilitacji. Regularne ćwiczenia pomagają mu rozluźnić spięte mięśnie. Nasz syn wkłada wiele pracy w to, by być chociaż trochę samodzielniejszy. Na co dzień porusza się na wózku. Marek nie mówi, ale nauczył się komunikować na swój sposób. Jako rodzice, zwykle jesteśmy w stanie zrozumieć jego potrzeby. Syn bardzo chce być też rozumiany przez otoczenie, co nie zawsze się udaje. Staramy się robić wszystko, by Marek wiódł szczęśliwe życie i miał choć namiastkę normalności. Jednak ciężko o to, gdy tak trudno jest mu wykonywać podstawowe czynności! Jesteśmy coraz starsi, nasze kręgosłupy już powoli nie dają rady dźwigać dorosłego syna! Przeraża nas myśl, że kiedyś zabraknie nam sił, a on nie będzie w stanie sam sobie poradzić…  Boimy się, że nadejdzie dzień, w którym nie będziemy już w stanie podnieść Marka, pomóc mu w podstawowych czynnościach. Pojawiła się jednak ogromna nadzieja na ułatwienie codzienności! Naszego mieszkania nie da się w pełni dostosować do potrzeb syna, ale dostaliśmy możliwość zakupu podnośnika sufitowego! To wielka szansa na poprawę komfortu życia Marka, ale też odciążenie naszych kręgosłupów.  Przyznano nam dofinansowanie na zakup urządzenia, jednak brakująca kwota znacznie przerasta nasze możliwości finansowe… Stale ponosimy też wydatki związane z leczeniem i rehabilitacją syna, nie sposób więc odłożyć tyle pieniędzy! Jeśli ich nie uzbieramy, dofinansowanie przepadnie! Nie możemy zmarnować takiej szansy! Z całego serca prosimy o wsparcie!  Rodzice Marka

4 562,00 zł ( 10,45% )
Brakuje: 39 056,00 zł
Michał Wójcik
Michał Wójcik , 32 lata

Synku, wróć do nas❗️Czekamy na Ciebie❗️

Rodzicami jest się przez całe życie. Niezależnie, czy dziecko ma rok, 15 lat, czy 30. Za każdym razem serca pęka dokładnie w ten sam sposób, gdy własne dziecko doznaje cierpienia, bólu, choroby, wypadku. Nasze serca każdego dnia krwawią i tęsknią za naszym ukochanym synem… Michał przebywał w szpitalu. Mieliśmy z nim stały kontakt i codziennie odwiedzaliśmy. Mieliśmy wielką nadzieję, że już niebawem wszystko będzie dobrze. Jednak zamiast szczęśliwego zakończenia, na naszą rzeczywistość zapadł mrok. 18 stycznia br. odebraliśmy telefon. Teraz już wiemy, że to ten z najgorszych możliwych! Po nim już nic nie było takie samo… Na skutek nagłego zatrzymania krążenia, Michał zapadł w śpiączkę wegetatywną, w której trwa do dzisiaj! Ciężko jest nam to zrozumieć. Wypełnia nas rozpacz, strach, niepewność i obawa o przyszłość. Wiemy, że przed nami jeden z największych życiowych sprawdzianów – musimy ratować zdrowie naszego syna! Michał nie nawiązuje z nami kontaktu, nie wiemy, czy nas w ogóle słyszy. Jednak w głębi serca wierzymy, że gdzieś tam jest i próbuje do nas wrócić. Codziennie przypominamy mu, że czekamy na niego i zrobimy wszystko, abyśmy kiedyś mogli znowu zjeść posiłek przy wspólnym stole i pójść na spacer. Na razie musimy skupić się na tym, co jest teraz. Śpiączka sprawiła, że pojawiła się spastyka mięśni. Dlatego pragniemy zapewnić Michałowi jak najlepszą rehabilitację – zarówno teraz, jak i po wybudzeniu się ze śpiączki. Jego ciało wymaga intensywnych ćwiczeń, aby jak najszybciej odzyskało dawną sprawność.  Wierzymy, że Michał wybierze się jeszcze kiedyś w wędrówkę po górach, które tak kocha. Wierzymy, że weźmie do ręki swoje ulubione książki i znowu zacznie cieszyć się nowym filmem w kinach. Z całego serca wierzymy.  Pragniemy prosić Was o pomoc w uzbieraniu środków, które pozwolą opłacić długotrwały pobyt Michała w ośrodku rehabilitacyjnym. Nie możemy pozwolić, aby pieniądze stanęły na przeszkodzie do odzyskania przez niego dawnej sprawności i dawnego życia! Będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą wpłatę.  Rodzice Michała

55 600,00 zł ( 10,45% )
Brakuje: 476 315,00 zł
Angelika Nowak
Angelika Nowak , 35 lat

Mamusiu, wróć do domu! Czekamy na Ciebie...

Nasze wnuki zadają coraz trudniejsze pytania: "Co się dzieje z mamą?", "Kiedy wróci do domu?". Angelika tymczasem leży w szpitalu, podłączona do wszelkiej możliwej aparatury wspomagającej jej oddychanie. A my nie wiemy, jak to wszystko wytłumaczyć jej dzieciom... Ciężko myśleć o przyszłości, gdy nie jest się pewnym teraźniejszości. Angelika wychowywała 9-letnią córkę i 6-letniego syna, a wszelkie ich potrzeby potrafiła realizować nawet kosztem samej siebie. Chciała zagwarantować im bezpieczny dom, w którym zawsze będą czuć się kochane. Dziś wszystko stoi pod jednym, przerażającym znakiem zapytania… Wszelki spokój i poczucie bezpieczeństwa zostały zrównane z ziemią 27 czerwca. To wtedy wydarzył się wypadek samochodowy. Auto wielokrotnie dachowało, aż w końcu uderzyło w barierki.  Angelika jest naszą córką. Świadomość, że własne dziecko otarło się o śmierć jest jednym z najgorszych doświadczeń! Nasza córka doznała licznych złamań kręgosłupa. Jej rdzeń kręgowy uszkodzony jest niemal w 90%, co doprowadziło do czterokończynowego paraliżu! Przez zapalenie płuc i problemy z oddychaniem została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną i podłączona do respiratora.  Obecnie córka przebywa na OIOMie. Lekarze wybudzają ją co kilka dni, aby sprawdzić, czy wróciło jej czucie w ciele. Jej stan określany jest jako ciężki i nikt nie wie, co będzie dalej. W szpitalu mówią, że musimy cierpliwie czekać… Ale my nie możemy bezczynnie siedzieć i odliczać kolejne godziny! Musimy zapewnić Angelice jak najlepsze warunki i możliwości, aby odzyskała swoją sprawność! Nie znamy przyszłości i boimy się o każdy kolejny dzień. W tej całej ciemnej chmurze widać jednak słońce – w jednej ręce wróciło już czucie. Liczymy, że przy ciężkiej pracy Angelika odzyska chociaż częściową sprawność. Dlatego pobyt w specjalistycznym ośrodku, gdzie zostanie poddana intensywnej rehabilitacji, jest wręcz konieczny! Wierzymy, że córka wróci do nas, bo ma dla kogo walczyć – szczególnie dla dzieci, które z niecierpliwością na nią czekają. Nie wiemy tylko, jak wytłumaczyć jej córeczce i synkowi, że jeszcze długo nie zobaczą mamy. Dzieci są małe, więc nie zostaną wpuszczone na OIOM. Pozostaje im tylko oglądanie zdjęć uśmiechniętej mamy… Teraz my, dziadkowie, opiekujemy się nimi. Nie wypełnimy pustki, która tworzy się w ich maleńkich główkach, ale staramy się z całych sił. Jesteśmy rodziną i siła tkwi w nas. Ta tragedia wstrząsnęła nami i wywróciła nasze życie do góry nogami. Mimo ogromu miłości, siły i wytrwałości boimy się, że nie zdołamy pokryć wszystkich wydatków związanych z leczeniem naszej córki. Dlatego zdecydowaliśmy się opowiedzieć naszą historię i poprosić o pomoc. Wszyscy, a zwłaszcza córeczka i synek Angeliki, czekają na jej powrót do domu. Za każde okazane wsparcie z całego serca dziękujemy. Rodzice

20 109,00 zł ( 10,43% )
Brakuje: 172 657,00 zł
Stanisław Kuchta
Stanisław Kuchta , 56 lat

Potrzebuję nowej protezy! Czas nie jest moim sprzymierzeńcem... Pomóż!

Tragiczny wypadek obrócił moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Od czasu tego okropnego zdarzenia minęło już przeszło dwadzieścia lat, a ja wciąż odczuwam jego skutki. Ta sytuacja już nigdy się nie zmieni, istnieje jednak szansa na poprawę jakości mojego życia. W 2002 roku doznałem poważnego wypadku, podczas którego moja prawa ręka została wciągnięta w wałki maszyny. W szpitalu znalazłem się już po niecałej godzinie. Ból był ogromny. Nie wiedziałem, co się ze mną stanie. Zostałem zabrany na blok operacyjny, gdzie rozpoczęła się walka o moją rękę. Lekarze podjęli próbę zespolenia złamanych i zwichniętych kości, licząc na znaczną poprawę stanu kończyny. Niestety, po dwóch tygodniach podjęli decyzję o amputacji. Ręki nie udało się uratować. Od tamtego czasu staram się żyć tak jak dawniej. Niezbędna do tego jest specjalna proteza. Aktualną mam już około dziesięć lat. Specjaliści zalecają jej wymianę, szczególnie, że na rynku pojawiły się już znacznie lepsze, bardziej funkcjonalne modele. Udało mi się uzyskać część dofinansowania. Niestety, jeszcze wiele brakuje, a czas nie jest moim sprzymierzeńcem. Na uzbieranie pozostałej kwoty mam czas do końca roku! Nowa proteza ułatwi mi funkcjonowanie zarówno w domu jak i w pracy. Jeśli zechcesz mi pomóc, będę niezwykle wdzięczny. Teraz liczy się każdy gest. Z góry bardzo dziękuję za wsparcie! Stanisław

5 073,00 zł ( 10,42% )
Brakuje: 43 600,00 zł
Bogdan Nizioł
Bogdan Nizioł , 62 lata

Wypadek w pracy sprawił, że zostałem sparaliżowany – potrzebuję pomocy!

Nasza tragedia rozegrała się 13 maja 2018 roku. Mąż jak co dzień wyszedł do pracy, jednak tym razem z niej nie wrócił. Zasłabł, a następnie spadł z wysokiego rusztowania. Od tego czasu toczy dramatyczną walkę o zdrowie i sprawność...  Wystarczył ułamek sekundy, aby nasze życie całkowicie się zmieniło. Bogdan, będąc w pracy spadł z rusztowania, w wyniku czego doznał poważnych urazów. W krytycznym stanie trafił do szpitala, gdzie zaczęła się walka o jego życie. Upadek był tak mocny, że Bogdan doznał złamania kręgosłupa szyjnego, porażenia czterokończynowego, licznych złamań i paraliżu... Byłam przerażona... Patrzyłam na męża, który leżał w plątaninie kabli. Straszliwą pustkę i ciszę przerywały odgłosy urządzeń podtrzymujących życie. Wiedziałam, że nie mogę stracić nadziei...  Codziennie szeptałam mu do ucha, żeby walczył, żeby tylko się nie poddał... I choć wydawał się nieobecny, czułam, że wszystko słyszy. Bogdan przeżył. Po 5 miesiącach wrócił do domu. I choć od tych dramatycznych chwil dzielą nas 3 lata, stan mojego męża wciąż jest ciężki. Bogdan leży przykuty do łóżka z rurką tracheotomijną, która zapewnia drożność dróg oddechowych. Nie jest w stanie samodzielnie jeść, chodzić, ruszać rękoma czy nogami. Z silnego i zdrowego mężczyzny, w mgnieniu oka stał się kruchą istotą. Dla mnie jako żony i dla naszych synów to straszliwy widok…  Bogdan codziennie jest poddawany intensywnej rehabilitacji. Regularne ćwiczenia przyniosły już pierwsze efekty. Mąż nawiązuje kontakt, kiedy zadajemy mu pytania, potrafi na nie odpowiedzieć cichym głosem. Obecnie dążymy do tego, aby zaczął samodzielnie oddychać, a także usprawnił ręce, na tyle, by móc w przyszłości poruszać się na wózku.  Nauczyliśmy się ze sobą funkcjonować na nowo… Niestety, trudne chwile są jednak nieuniknione. Często zdarzają się momenty, w których czuję, że rzeczywistość nadal mnie przerasta. Wiem, że Bogdan będzie musiał być rehabilitowany wiele miesięcy, a może nawet lat, a nasz budżet już jest na wyczerpaniu... Koszty, które ponoszę podczas leczenia i rehabilitacji, są dla mnie ogromnym obciążeniem. Wiem, że intensywna rehabilitacja to jedyna możliwość na odmianę naszego życia...  Proszę pomóż...  Maria, żona

8 200,00 zł ( 10,41% )
Brakuje: 70 524,00 zł
Andrzej Święs
Andrzej Święs , 66 lat

Mój tata walczy o sprawność po udarze. Pomocy!

Nasz nowy Podopieczny Andrzej Święs jest osobą zamieszkującą w Lutomi Górnej od samego urodzenia. Jako młody chłopak szybko zaczął pracować, ponieważ życie go do tego zmusiło. Mimo trudnych doświadczeń Pan Andrzej był zawsze osobą uczynną i wrażliwą na ludzka krzywdę. Mimo, że los go nie rozpieszczał to on pomagał innym, twierdził bowiem, że dobro zawsze powraca. To była jego dewiza życiowa, którą kierował się przez całe życie. Jako jedyny żywiciel rodziny ciężko pracował, aby zapewnić bliskim dostanie i godne warunki życia. Z zawodu był dekarzem i stolarzem i przez 25 lat pracował w swoim zawodzie. Kiedy po pracy miał wolną chwilę, udawał się do swojego warsztatu i tam oddawał się swojej pasji – rzeźbiarstwu wykonując przepiękne rzeczy z drewna. To zajęcie dawało mu ogromną satysfakcję i radość. Andrzej był osobą bardzo pracowita. Nie marnował wolnego czasu na zbytki, czy leniuchowanie. Zawsze zaangażowany całym sobą w to co robił. Niestety w 2017r. doznał udaru niedokrwiennego mózgu po czym został sparaliżowany – stan okazał się bardzo ciężki. Pan Andrzej złamał się swoim stanem zdrowia i dalszym życiem, które przewróciło do góry nogami o 180 stopni. Z dnia na dzień z osoby aktywnej zawodowo stał się osobą niepełnosprawną wymagającą całodobowej opieki. Nie jest w stanie sam się poruszać. Nagi zastępuje mu wózek inwalidzki. Pan Andrzej potrzebuje pomocy przy wszystkich czynnościach samoobsługowych. Ogromnym problemy w opiece nad nim są liczne bariery w domu pana Andrzeja (architektoniczne, techniczne, w komunikowaniu się), które utrudniają, a wręcz uniemożliwiają sprawowanie opieki – wykonywanie czynności higienicznych, czy samoobsługowych. Ogromnym wyzwaniem jest np. kąpiel gdyż łazienka nie jest dostosowana do potrzeb osoby na wózku. Rodzina opiekująca się panem Andrzejem codziennie musi znosić go ze schodów, z pierwszego pietra do łazienki znajdującej się na parterze domu. Pan Andrzej musi codziennie przyjmować bardzo dużo leków, które w pewien sposób osłabiają organizm i wpływają na pogorszenie się jego percepcji i komunikacji. Poza tym pan Andrzej potrzebuje codziennej rehabilitacji w warunkach domowych. Konieczny jest również odpowiedni sprzęt (podnośnik transportowy, schodołazy, pionizator, wózek elektryczny itp), który ułatwiłby opiekę nad nim. Pilną potrzebą jest także remont łazienki, likwidacja barier i wszelkich utrudnień w domu pana Andrzeja. Córka opiekująca się panem Andrzejem mówi, iż „opieka nad tatą to ogromne wyzwanie dla całej rodziny, zarówno logistyczne jak i finansowe”. Pan Andrzej potrzebuje pomocy i wsparcia finansowego, aby ułatwić mu i jego rodzinie dalsze funkcjonowanie, codzienną opiekę i dalsze godne życie.

5 914,00 zł ( 10,41% )
Brakuje: 50 890,00 zł
Kubuś Rydzio
Kubuś Rydzio , 5 lat

Choroba skazuje Kubusia na cierpienie❗️Pomóż, nim szansa na ratunek przepadnie!

Ponoć każda przygoda zaczyna się od pierwszego kroku... My od kilku lat walczymy, by Kubuś, nasz synek, zrobił ten krok na zdrowych, sprawnych nóżkach. Niestety, uniemożliwia mu to niedorozwój kości! Za nami trudna walka, przed nami niestety kolejna... Chora nóżka Kubusia bardzo wolno rośnie, różnica między nią a zdrową pogłębia się! Pomoże tylko operacja... Bardzo prosimy o pomoc! Za nami dramatyczne chwile... Tyle stresu, strachu, czekania pod drzwiami operacyjnej sali, widoku jego łez, od których pękają serce, bólu, cierpienia... Kiedy Kubuś przyszedł na świat, tylko przez 4 dni cieszyliśmy się zdrowym maleństwem. Nie wiedzieliśmy, jak trudny los go czeka.... Pamiętamy chwile po porodzie, kiedy patrzyliśmy na naszego Kubusia, zachwycając się tym, jak wielkim jest cudem. W 4. dobie życia lekarz stwierdził u Kubusia złamanie trzonu kości udowej! Byliśmy przerażeni... Synek całe cztery tygodnie był w gipsie, taka kruszynka... Już wtedy tak bardzo się o niego martwiliśmy. Po tym czasie poszliśmy do innego lekarza. Stwierdził dysplazję stawu biodrowego, niestety próba nastawienia nie powiodła się. Tylko inny rodzic jest w stanie zrozumieć, co wtedy przeżywaliśmy, jak wiele już wtedy pojawiało się łez w naszych oczach... Wtedy trafiliśmy do naszego obecnego lekarza prowadzącego. Potwierdził wcześniejsze diagnozy i dodał chyba tą najgorszą - wrodzony niedorozwój kości udowej... Chora nóżka Kubusia rośnie dużo wolniej niż zdrowa. Bez leczenia różnica wyniesie aż 21 centymetrów! To nie tylko umożliwia Kubusiowi normalne chodzenie - spowoduje również deformację ciała, sylwetki, wady postawy, problemy z poruszaniem i ogromny ból... Ratunkiem dla Kubusia są operacje, które mogą sprawić, że będzie sprawnym chłopcem! Tak trafiliśmy do doktora Paleya, światowej sławy ortopedy, który jest specjalistą od leczenia ciężko chorych rączek i nóżek. Doktor Paley daje nam 99% szans na całkowitą sprawność Kubusia - tej szansy nie możemy zmarnować! Synek jest już po kilku operacjach... Ma za sobą już jedno wydłużanie nóżki, dzięki czemu dzisiaj skrót wynosi tylko 2,8 centymetra. Kubuś jednak rośnie, więc w przyszłym roku ta różnica wzrośnie do 5 centymetrów... Niestety trzeba działać, konieczna jest kolejna operacja! Ta walka jest bardzo trudna. Momentami ból był dosłownie nie do zniesienia, a przerażenie nie pozwalało mu spać, nie pomagały nawet leki. Gipsy, specjalistyczny sprzęt zabezpieczający kolano i udo, metal przebijający skórę, mięśnie i kości... Świadomość, że to jedyny ratunek dla naszego synka dała nam energię, by przetrwać to, co najtrudniejsze.  Leczenie refundowane w tym momencie nie jest możliwe - otrzymaliśmy informację, że zabieg mógłby zostać przeprowadzony za kilka lat, a wtedy różnica w długości nóżek Kubusia może wynosić nawet 15 centymetrów! To ogromne niebezpieczeństwo dla kręgosłupa, bioder i ryzyko kolejnych operacji, których bardzo chcemy uniknąć.  Cena kolejnej operacji jest niestety bardzo wysoka... Wydłużanie kości to trudny zabieg, ale konieczny. Nie uda nam się pomóc Kubusiowi bez Was i Waszego wsparcia. Kubuś jest dzielny i walczy z ogromną determinacją. Ma szansę chodzić, skakać i biegać za innymi, zdrowymi dziećmi... Wierzymy, że uda mu się spełnić swojego marzenia. Nie chcemy, by czuł się gorszy i słabszy... Już i tak ciężko nam z myślą, że musi przechodzić przez ten koszmar. Już raz dostaliśmy od was płomień nadziei, już raz podarowaliście Kubusiowi szansę. Znów musimy prosić o pomoc!  Twój niewielki gest może zmienić życie. Nie czekaj na lepszą okazję. Prosimy... Rodzice

22 062,00 zł ( 10,39% )
Brakuje: 190 236,00 zł
Alicja Gudala
11 dni do końca
Alicja Gudala , 6 lat

Komplikacje w tracie operacji❗️Kolejna walka o sprawną przyszłość Alicji❗️

Jak długo będziemy musieli patrzeć na cierpienie naszej córeczki? Ile jeszcze zostanie wylanych łez, nim Alicja swobodnie stanie na własnych nogach? To pytania, które codziennie od kilku lat kłębią się w naszych głowach, a my nadal nie znamy na nie odpowiedzi… Jesteśmy zmuszeni być tu kolejny raz i błagać Was o pomoc. Bez intensywnej rehabilitacji i bardzo drogiego sprzętu Alicja nie ma szans na sprawne życie.  Operacja przeprowadzona w lutym, na którą czekaliśmy i w którą bardzo mocno wierzyliśmy, była bardziej skomplikowana i trwała o wiele dłużej niż zakładali lekarze. Biodro, do którego zostały wstawione metalowe elementy, potrzebowało lepszej rekonstrukcji, ponieważ zwichnięcie było znaczne. Alicja spędziła 10 dni w klinice, wróciła karetka do Polski, a potem 7 tygodni spędziła w specjalnym bloku, cały czas leżąc, aby elementu zespoliły się z ciałem.  Niestety – okres leżenia i 3 ostatnie operacje zabrały Alicji praktycznie wszystko, co wypracowała przez lata ćwiczeń. Wszystko musimy zaczynać od nowa. Jesteśmy załamani… Byliśmy zmuszeni zakupić wózek dla Ali, bo teraz choćby krótki dystans do przejścia jest dla niej maratonem. Tłumaczymy jej, że to tylko na chwilę i że na pewno dzięki ciężkiej pracy na turnusach będzie mogła samodzielnie się poruszać… Nie możemy skazać jej na siedzenie na wózku i nadal zawalczymy o jej samodzielność. Jest to jednak niezmiernie trudne, bo koszty terapii znacznie wzrosły, podobnie sprzętu ortopedycznego. Ala bez ortez nie stanie samodzielnie na nóżkach, jej nerwy są porażone. A z tyłu głowy wiemy, że czekają nas dwie kolejne operacje wyjęcia elementów metalowych, jedna za rok, a po ukończeniu 7 roku życia naprawa wiotkiej stopy końsko szpotawej. Nie możemy skazać jej na inwalidztwo!  Tak wiele osiągnęliśmy, a ona w swoim 5-letnim życiu wycierpiała zdecydowanie za dużo. Zniosła ciężkie, zagrażające życiu operacje odkotwiczenia stożka rdzenia. Każdy dzień zaczyna na sali o 7:30 i kończy ćwiczeniami po przedszkolu. Jej życie to walka o sprawność, niepoddawanie się kalectwu. Potrzebujemy po raz kolejny Twojej pomocy… Rodzice 

42 311,00 zł ( 10,38% )
Brakuje: 364 988,00 zł
Oliwier Jabłoński
Oliwier Jabłoński , 18 miesięcy

Droga do sprawności małego wojownika Oliwierka trwa – wesprzyj go!

Oliwierek urodził się 26 maja 2023 roku w 33 tygodniu ciąży, czyli jako wcześniak. Powodem było niedotlenienie wewnątrzmaciczne w wyniku czego powstały w jego mózgu jamki leukomalacyjne, których nie da się zlikwidować żadnym lekiem ani zabiegiem... Synek otrzymał diagnozę mózgowego porażenia dziecięcego czterokończynowego z gorszym stanem lewej strony. Występuje u niego również wzmożone napięcie mięśniowe oraz asymetria ciała.  Obecnie Oliwierek jest rehabilitowany 5 razy w tygodniu, a dodatkowo dochodzi do tego osteopata, logopeda, zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju i regularne wizyty u neurologa, aby kontrolować postępy w rozwoju. Synek korzysta również ze sprzętów rehabilitacyjnych takich jak pionizator statyczny oraz pionizator dynamiczny, ale wiemy również, że tych potrzebnych sprzętów będzie dużo więcej.  Diagnoza Oliwierka to dla nas ogromny cios, bo jak wszyscy rodzice pragniemy, aby nasze dziecko było zdrowe. Dlatego nie chcemy się poddawać – będziemy walczyć o zdrowie synka każdego dnia. On jest naszym cudem, na który długo czekaliśmy i chcemy, aby miał dobre i przede wszystkim sprawne życie! Pomimo ciężkiej codziennej pracy rehabilitacyjnej, Oliwierek jest wspaniałym, pogodnym chłopcem, który zaraża ludzi uśmiechem i pozytywną energią. Kiedy patrzymy w jego małe oczka widzimy w nich ogromną wolę walki, jednak rehabilitacja, wizyty lekarskie i sprzęt wymagają dużych nakładów nie tylko czasu, ale i pieniędzy...  Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie chociażby najmniejszą cegiełką, abyśmy mogli dążyć do lepszej sprawności Oliwiera. Będziemy bardzo wdzięczni za pomoc! Rodzice

1 655,00 zł ( 10,37% )
Brakuje: 14 303,00 zł