Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Pawełek Samborski
Pawełek Samborski , 9 lat

Pawełek od urodzenia walczy o zdrowie i lepszą sprawność! Potrzebne wsparcie!

Moje macierzyństwo zaczęło się od przeraźliwego strachu – tego najgorszego, o życie dziecka… Przedwczesny poród przekreślił szanse Pawełka na sprawność. Jednak wiedziałam, że nie mogę się poddać. Każdego dnia walczę o zdrowie mojego synka! Paweł urodził się jako wcześniak w 33. tygodniu ciąży. Wykryto u niego wadę genetyczną! Zmiany w chromosomach spowodowały, że synek jest opóźniony zarówno psychicznie, jak i ruchowo. Ma też szereg wad wrodzonych. Los nie był dla niego łaskawy… Naszą codzienność wypełniają kolejne wizyty lekarskie, spotkania z rehabilitantami, wyjazdy na turnusy… Od samego początku Pawełek musiał walczyć – najpierw o życie, a potem o sprawność. By mieć namiastkę tego, co mają i potrafią zdrowe dzieci. Pawełek samodzielnie nie siedzi, nie chodzi i nie mówi. Wymaga całodobowej opieki i pomocy w wielu codziennych czynnościach, jak ubieranie, mycie czy jedzenie. Jego ciało jest dla niego wrogiem – synek ma wiotkie mięśnie, problemy z utrzymaniem ciała… Jednak mimo swojej niepełnosprawności jest radosnym i pogodnym dzieckiem! Rehabilitacja Pawełka trwa od 4. miesiąca życia. Tylko dzięki ciężkim, systematycznym ćwiczeniom i turnusom, synek robi postępy. To drobne kroczki w kierunku sprawności, lepszego dzieciństwa, a także, o czym marzę z całych sił – szansy na samodzielność. Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu Pawełek mógł uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych, terapiach czy zajęciach z logopedą. Udało się też kupić pionizator oraz niezbędne sprzęty. Jestem Wam niezmiernie wdzięczna za okazaną pomoc! Muszę jednak prosić o dalsze wsparcie… Chcę zapewnić mojemu dziecku wszystko, czego potrzebuje, ale koszt leczenia, rehabilitacji i niezbędnych sprzętów jest ogromny! Syn wymaga mojej całodobowej opieki, więc nie jestem w stanie podjąć pracy. Sama nie dam rady pokryć wszystkich wydatków... Z całego serca proszę, pomóż mi dalej walczyć o zdrowie Pawełka! Będę wdzięczna za każdą złotówkę! Mariola, mama ➡️ Licytacje dla Pawełka Samborskiego

10 088,00 zł ( 10,52% )
Brakuje: 85 753,00 zł
Robert Nowiński
Robert Nowiński , 47 lat

Aby mieszkanie nie stało się pułapką bez wyjścia. Pomagamy Robertowi!

Zanim doszło do wypadku, który przekreślił całe moje dotychczasowe życie, byłem samodzielnym, pracującym człowiekiem, mającym pasje i plany na przyszłość. Pracowałem w wielu branżach, byłem dekarzem, mechanikiem, kierowcą samochodów ciężarowych, wyjeżdżałem również do pracy za granicę. Teraz, niestety nie jestem już w stanie poradzić sobie sam.  Mimo że od dnia wypadku minęło już kilka lat, mój ostatni dzień w pracy pamiętam doskonale. Poranek minął standardowo. Poranna kawa, śniadanie. Pojechałem do pracy, a jedna chwila nieuwagi sprawiła, że moje życie brutalnie odmieniło się raz na zawsze. Upadająca paleta przycisnęła mi obie stopy. Ból, który wtedy poczułem, jest nie do opisania. Koledzy, którzy mnie usłyszeli, natychmiast wezwali pomoc. Bardzo szybko trafiłem do szpitala. Kiedy się obudziłem, na sali byłem tylko ja i lekarz. Natychmiast przekazał mi druzgocące wieści. W wyniku zmiażdżenia amputowano mi część prawej i lewej stopy. Te słowa brzmiały jak wyrok. W jednej chwili zdałem sobie sprawę, że teraz wszystko się zmieni.  Dni mijały, a ja zamiast czuć się lepiej, nadal nie mogłem wstawać z łóżka. Cały czas zastanawiałem się co będzie dalej. Kiedy zacząłem przyzwyczajać się do myśli, że będę musiał sobie jakoś poradzić, mój stan zdrowia znacznie się pogorszył. Niestety, z powodu moich innych chorób zaistniała konieczność kolejnej amputacji nóg, tym razem na wysokości podudzi.  Od czasu wypadku nie jestem w stanie poradzić sobie sam. Amputacja sprawiła, że potrzebuję opieki 24 godziny na dobę. Mam problemy z prostymi domowymi czynnościami takimi jak pranie, sprzątanie, przygotowywanie opału na zimę. Bardzo dużym utrudnieniem jest kotłownia, która znajduje się w piwnicy. Dopóki jest lato, nie mam problemów. Boję się zimy, która może spowodować, że w mieszkaniu warunki do życia będą nie do zniesienia.  Mój dom, który kiedyś był oazą, teraz jest dla mnie torem przeszkód nie do pokonania. Nie potrafię wjechać wózkiem do łazienki, żeby się umyć, wejście do wanny to dla mnie ogromny kłopot. Dom wymaga generalnego remontu, a przede wszystkim dostosowania go pod potrzeby osoby na wózku. Podłoga w korytarzu rozpada się, drzwi do pomieszczeń są dla mnie zdecydowanie za wąskie…  Chciałbym poczuć się wolny, chociażby we własnym domu. Bardzo proszę o pomoc w zebraniu środków na przystosowanie go do moich potrzeb. Bez tego jestem więźniem już nie tylko we własnym ciele, ale też we własnym domu. Zależy mi również na zakupie nowych protez. Obecne są już bardzo wysłużone i sprawiają mi więcej bólu niż pożytku. Kaleczą mi skórę, ranią i nie spełniają swojej roli. Nowe protezy ułatwią mi codzienne życie i sprawią, że znów będę czuł się samodzielny i potrzebny. Robert

6 100,00 zł ( 10,52% )
Brakuje: 51 879,00 zł
Helena Więckowska
Helena Więckowska , 75 lat

UDAR zmienił całe życie – Mama nie może liczyć na rehabilitację NFZ!

Moja mama pod koniec listopada 2022 roku dostała udaru lewej półkuli mózgu. Był na tyle rozległy, że jest sparaliżowana prawostronnie i nie mówi. Rehabilitację musimy załatwić prywatnie! Ku naszej ogromnej radości mama reaguje, współpracuje z nami i z pielęgniarkami. Gdy mówimy do niej „Mamo, zamknij oczy” – zamyka, „Daj lewą rękę” – podaje. Kiedy mówimy jej, że jest źle i będzie ciężko, ale damy sobie radę – płacze. Czuje, jest świadoma, co się z nią dzieje. Jednak sama nie jest w stanie nic wokół siebie zrobić. Miksujemy jedzenie i karmimy ją. Jedynie wodę pije sama z butelki, trzymając lewą ręką... Niestety wedle lekarzy mama nie kwalifikuje się do szpitala na rehabilitację. Boimy się, co będzie dalej. Prywatnie nas nie stać. Tata ma małą emeryturę, jest schorowany i mieszka sam z mamą. Dodatkowo to nieszczęście… Widzę, jak bardzo podłamał się tą sytuacją.  Moi rodzice mieszkają na wsi, nie mają samochodu. Ja jestem córką, ale mieszkam w Warszawie i samotnie wychowuję dziecko. Pracuję, ale wynajmuję mieszkanie. Nie mam z czego wziąć i dać, by im pomóc. Jest jeszcze opcja rehabilitacji domowej poszpitalnej, ale aktualnie nie ma wolnych rehabilitantów. Pierwsze terminy są na marzec 2024 roku. Mama potrzebuje rehabilitacji na już, bo pierwsze chwile po udarze są najważniejsze. Sprawdzałam prywatne ośrodki. Tam przyjęliby mamę od razu, ale brak pieniędzy nam to uniemożliwia. 30 dni w takim ośrodku postawiłoby mamę na nogi i byłaby na tyle świadoma, że mogłaby przynajmniej nam zasygnalizować, co chce, czego potrzebuje. Tato mieszkający sam z mamą nie da rady przy tak ważnej opiece, nie poradzi sobie, a ja nie mam możliwości zwolnienia się z pracy, powrotu do domu rodzinnego i zajęcia się mamą, bo nie będę miała za co żyć z córką. Bardzo potrzebujemy Twojego wsparcia i pomocy! Iwona, córka Heleny

3 353,00 zł ( 10,5% )
Brakuje: 28 562,00 zł
Marek Spisak
Marek Spisak , 49 lat

Wyjście do pracy było początkiem ogromnego dramatu... Pomóż mojemu mężowi!

"Pani Ewelino bierzemy męża do szpitala..." - ta wiadomość spadła na moją rodzinę jak grom z jasnego nieba.  W kwietniu Marek pojechał do pracy jak w każdy zwykły dnia. Około godziny 11.00 zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszałam, że mój mąż zabierany jest karetką do szpitala. Bez zastanowienia wsiadłam w samochód i ruszyłam za nim. W szpitalu od razu trafił na stół operacyjny z diagnozą pęknięcia tętniaka podpajęczynówkowego, który w krótkim czasie rozprzestrzenił się na cały mózg. Skomplikowana operacja, obrzęk mózgu, zapalenie płuc i ciężki stan, w jakim był Marek, zmusiły lekarzy do wprowadzenia go w stan śpiączki farmakologicznej, w której leżał około 3 tygodni. Po tym czasie zaczęły być podejmowane próby wybudzenia. Pierwsze dwa tygodnie nie przyniosły żadnych rezultatów, moja nadzieja na to, że coś się zmieni, powoli umierała. Aż pewnego dnia, trzymając go za rękę, zaczęłam opowiadać o tym co dzieje się w domu. Mówiłam mu, że nie może się poddać i musi walczyć dla trójki dzieci i całej rodziny.  Wtedy poczułam, jak Marek ściska prawą ręką moją dłoń. Nadzieja i łzy szczęścia znów powróciły. Z dnia na dzień Marek robił postępy. Skutkiem operacji i otwarciem czaszki jest też rozległy obrzęk mózgu po prawej stronie. Na dzień dzisiejszy Marek przykuty jest do łóżka. Ma niedowład połowiczy lewej strony. Odzyskał świadomość, wie, co się koło niego dzieje, ale są dni, gdy nie pamięta nawet własnych dzieci. Mimo to nie poddajemy się, walczymy. Żeby móc tę walkę wygrać potrzebne jest specjalistyczne leczenie i kosztowna rehabilitacja. Potrzebuję Waszej pomocy. Każda zebrana złotówka zostanie w całości przeznaczona na rehabilitację oraz kosztowne leczenie, żeby mój mąż stanął na nogi. Z całego serca w imieniu swoim i całej rodziny dziękuję za każdy wpłacony grosz. Ewelina z rodziną

11 168,00 zł ( 10,49% )
Brakuje: 95 215,00 zł
Ewa Cybulska
11 dni do końca
Ewa Cybulska , 60 lat

Nadzieja na życie nie ma ceny... Pomóż mi!

Diagnozę "rak jajnika" poznałam 13 maja 2020 roku. Miałam szczęście, że pomimo pandemii po 7 dniach leżałam na stole operacyjnym. Moje życie z dnia na dzień zupełnie się zmieniło. Wspaniały Pan Profesor pomimo znacznego zaawansowania guza wyciął wszystko. Później była chemia i kilkanaście wlewów leku finansowanego przez NFZ. We wrześniu 2021 wznowa i kolejna chemia. W listopadzie 2022 roku początek następnej. Wtedy już musiałam poczekać na decyzję, jakie będzie leczenie. Po operacji usłyszałam od profesora, że raka jajnika trzeba traktować jak chorobę przewlekłą. I tego się trzymam. Staram się być "dzielna" i chyba mi się udaje... Nie poddaję się, szukam dodatkowych możliwości leczenia poza systemem. Niestety jest to bardzo kosztowne. Nasze rodzinne zasoby finansowe są na wyczerpaniu... Nie mam środków i nie mogę o nie sama powalczyć — choroba nie pozwala mi już na pracę.  Będę wdzięczna za pomoc w finansowaniu tego dodatkowego leczenia. Są to metody stosowane w wielu krajach, ale nie są finansowane przez NFZ. Pomożesz mi?  Ewa

2 290,00 zł ( 10,49% )
Brakuje: 19 540,00 zł
Barbara Moczulska-Sulej
Barbara Moczulska-Sulej , 73 lata

Pijany kierowca potrącił Basię na pasach – pomóżmy jej wrócić do zdrowia!

Nasza Basia – kochana Żona, Mamusia, Babcia, Siostra, Koleżanka i Przyjaciółka. Zawsze wyrozumiała, cierpliwa i niesamowicie ciepła. Zawsze służyła dobrym słowem i wsparciem dla innych. Dobroć promieniowała od niej i przyciągała innych. Ostatnio spełniała się w roli Babci – takiej, która przytuli, otoczy opieką i bezwarunkową miłością, objaśni, na czym polega świat i zawsze znajdzie czas dla wnuków.  Jedna chwila zmieniła wszystko wywróciła jednak cały poukładany świat. Jedna chwila i kilka decyzji nieodpowiedzialnego człowieka... 27 kwietnia 2020 roku pijany kierowca z dużą prędkością potrącił Basię na przejściu dla pieszych. Nieprzytomna została przetransportowana śmigłowcem do szpitala na oddział intensywnej opieki. Doznała bardzo licznych złamań, w tym rąk, nóg, klatki piersiowej, kręgosłupa, miednicy, stłuczenia płuc oraz poważnego i rozległego urazu mózgowo-czaszkowego. Zapadła w śpiączkę... Wypadek miał miejsce w czasie, gdy szpitale były zamknięte dla odwiedzających. Spowodowało to, że długie tygodnie i miesiące spędzone samotnie w szpitalu, bez obecności najbliższych. Dzięki staraniom lekarzy wybudziła się ze śpiączki i odzyskała przytomność. Jednak liczne obrażenia spowodowały, że jest całkowicie zależna od innych. Od wypadku Basia nie chodzi, z pomocą innych może przemieszczać się tylko na wózku. Każdego dnia dziękujemy za to, że nadal jest z nami. Jednak poważny uraz mózgowo-czaszkowy utrudnia kontakt… A przecież jeszcze tak dobrze pamiętamy Basię sprzed wypadku. Rodzina zawsze była dla niej najważniejsza. Poza tym lubiła zajmować się ogrodnictwem – sadziła i z niezwykłą dbałością pielęgnowała kwiaty. Potrafiła odratować niemal każdy kwiat, który pod Jej skrzydłami rozkwitał. Kuchnia była jej żywiołem – lubiła gotować, nie tylko tradycyjnie. Eksperymentowała z nowymi potrawami i smakami. Jej soki, nalewki, konfitury miały rzesze fanów. Lubiła czytać i rozwiązywać krzyżówki. Otwarta na nowych ludzi i miejsca... Każdego dnia walczymy, aby chociaż cząstka dawnej Basi wróciła do nas, abyśmy mogli zobaczyć na jej twarzy uśmiech, porozmawiać. Tak ważne jest, aby pomóc jej pokonać strach, który wywołał wypadek, długie samotne miesiące spędzone w szpitalu oraz trudności związane z nową sytuacją. Tak bardzo ważne jest, aby powoli odzyskiwać dawną sprawność. Dlatego po ponad 5 miesiącach spędzonych w szpitalu konieczna jest dalsza specjalistyczna i niestety bardzo droga rehabilitacja.  Dlatego z całego serca prosimy, abyśmy mogli dalej walczyć o osobę, którą tak bardzo kochamy! Rodzina Basi

6 390,00 zł ( 10,48% )
Brakuje: 54 568,00 zł
Katarzyna Matysiak
Pilne!
Katarzyna Matysiak , 50 lat

Walczę każdego dnia... PILNA pomoc dla Kasi!

Historia mojej choroby rozpoczęła się w sierpniu 2016 roku. Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy. Potrzebna była bardzo szybka operacja, podczas której wystąpił szereg komplikacji. Mój guz ważył 5,5 kilograma!  Usunięto guza z jamy brzusznej, choć był już rozsiany po wielu narządach… Po miesięcznym pobycie w szpitalu wróciłam do domu, gdzie mój stan zdrowia był bardzo kiepski. Byłam niesamowicie słaba. Wtedy marzyłam, by to był koniec walki! Jednak, leczenie w szpitalu onkologicznym nie zatrzymało postępu choroby, więc musiałam podjąć leczenie w prywatnej klinice. To wiązało się z ogromnymi kosztami! Po kilku latach stan zdrowia znacząco się poprawił i pojawiła się w końcu nadzieja na wygranie walki z rakiem. Radość moja nie trwała długo… Na mojej twarzy pojawił się niewielki guzek. Od razu zbadałam to pod kątem onkologicznym. Przez długi czas według lekarzy nie stanowiło to zagrożenia dla zdrowia. Niestety… Mylili się. Od maja tego roku guz zaczął bardzo szybko rosnąć, co spowodowało silny ból… Po kilku konsultacjach z lekarzami zalecono mi jak najszybsze usunięcie go. Sytuacja w kilka tygodni zrobiła się bardzo pilna i poważna! Musiałam zacząć szukać pomocy. Operacja na Narodowy Fundusz Zdrowia wiązała się z częściowym usunięciem policzka wraz ze znajdującymi się tam nerwami! To skutkowałoby paraliżem twarzy. Tego oczywiście bardzo nie chciałam... Tylko prywatna klinika mogła mi pomóc... Operacji chciał się podjąć profesor, który wykonał jako pierwszy w Polsce całkowity przeszczep twarzy. Zabieg i całe leczenie onkologiczne wiązało się z bardzo dużymi kosztami. Nie miałam takich środków. Od kilku lat wszystkie pieniądze wydajemy z mężem na moje zdrowie! Niestety, wiedząc, że nie mogę czekać – zapożyczyłam się u najbliższych. Nie miałam wyboru, walczyłam z czasem!  Ten heroiczny bój o zdrowie się nie kończy. Chociaż ból na twarzy i szwy nie zniknęły, ja już żyję świadomością spłaty długu, z jednoczesnym kontynuowaniem leczenia. Chciałabym, któregoś dnia obudzić się i nie martwić o swoją przyszłość. Chciałabym nie bać się każdego kolejnego dnia...  Proszę, pomóż mi! Kasia

16 723,00 zł ( 10,47% )
Brakuje: 142 852,00 zł
Pola Omielańczuk
Pola Omielańczuk , 6 lat

Dziewczynka, która przeszła już zbyt wiele – Jest szansa na sprawność Poli!

Pola i jej siostra urodziły się we wrześniu 2018 roku jako wcześniaczki, ponieważ groziła zamartwica… W ciągu pierwszych lat swojego życia Pola przeszła kilka skomplikowanych operacji m.in. jelita z wyłonieniem stomii, operację oczu i serduszka. Za każdym razem drżeliśmy o jej zdrowie, umieraliśmy ze strachu, bo nigdy nie wiedzieliśmy, co usłyszymy od lekarzy… Okazało się, że w mózgu Poli powstała leukomalacja, zmiany w mózgu, które w konsekwencji przyniosły mózgowe porażenie dziecięce obustronne kurczowe. Córeczka nie usiądzie sama, chodzi jedynie przy pomocy chodzika albo naszej. Od ostatniej zbiórki poczyniła ogromne postępy, ale ciało wciąż jest dla niej więzieniem. Mimo tych wszystkich trudności, mimo kolejnych ciężarów na jej malutkich ramionkach, Pola jest bardzo pogodnym i ciekawym życia dzieckiem. Jej determinacja do pracy zdumiewa nawet nas i czasem zastanawiamy się, kto jest dla kogo większym wsparciem w tej sytuacji. Dzięki intensywnej rehabilitacji, wielospecjalistycznej opiece i Waszemu wsparciu poprzedniej zbiórki Polcia może walczyć o swoją sprawność. Wierzymy, że to wszystko w połączeniu z wizytami u specjalistów takich jak neurolog, okulista, chirurg, neurochirurg, neurologopeda, ortopeda, audiolog, laryngolog, neuropsycholog, kardiolog Polcia w końcu będzie mogła sama usiąść, a potem stanąć na nóżki i pobiec przed siebie w przyszłość, na jaką zasługuje – zdrową. Niedawno Komisja Bioetyczna wystawiła pozytywną uchwałę, dając nam kolejną nadzieję! Pola została zakwalifikowana do terapii komórkami macierzystymi! To szansa dla naszej córeczki, bo ta terapia może wspomóc jej drogę do sprawności. Niestety pojawił się problem w postaci kosztów. 5 podań terapii kosztuje niemal 70 000 złotych! To zdecydowanie za dużo dla naszej rodziny. Już rehabilitacje i wizyty były dla nas ogromnym wyzwaniem finansowym. Dlatego postanowiliśmy jeszcze raz poprosić o pomoc, by podarować tę szansę naszej Polci. Wierzymy, że to zadziała i ułatwi walkę o sprawność, a z Waszym wsparciem sprawność jest o krok. Rodzice Poli

7 457,00 zł ( 10,47% )
Brakuje: 63 714,00 zł
Kacper Plona
Kacper Plona , 8 lat

Od urodzenia dzielnie walczy o sprawność! Kacper potrzebuje Twojej pomocy!

To miał być radosny czas oczekiwania na narodziny dziecka. Szybko zmienił się jednak w niepokój o zdrowie i przyszłość ukochanego synka.  Problemy zaczęły się w 21 tygodniu ciąży, kiedy po raz pierwszy trafiłam do szpitala z krwawieniem. Od tego czasu cały czas byłam pod opieką specjalistów... W 35 tygodniu ciąży Kacper urodził się poprzez cesarskie cięcie. Niestety, w trakcie porodu doszło do niedotlenienia, które doprowadziło do mózgowego porażenia dziecięcego. Nasz kochany synek ma już 7 lat. Potrafi poruszać się samodzielnie, ale wymaga stałej i bardzo kosztownej rehabilitacji, aby mógł normalnie funkcjonować. Od urodzenia Kacper jest stymulowany metodą Vojty. Oprócz codziennej rehabilitacji potrzebuje też masaży i fizykoterapii. Mimo intensywnej i systematycznej rehabilitacji rekomendowana jest operacja prawej nóżki z uwagi na wzmożone napięcie mięśniowe i stopę określoną jako płasko-koślawą. Zaplanowana jest ona na grudzień 2023.  Jednak najbardziej problematyczna jest jego prawa rączka. Z powodu wzmożonego napięcia mięśniowego Kacper mało jej używa. Został zakwalifikowany na kolejną operację, aby poprawić jej funkcjonowanie. Mamy nadzieję, że da ona dużą poprawę! Oprócz rehabilitacji ruchowej Kacper wymaga wszechstronnej stymulacji zaburzonych obszarów rozwoju. Konieczne są intensywne i systematyczne zajęcia logopedyczne mające na celu kształtowanie zdolności mowy i niwelowanie problemów artykulacyjnych. Patrząc na to, jak bardzo Kacper angażuje się w pracę na rehabilitacji, myślimy, że to najdzielniejsze dziecko świata! Chętnie wykonuje wszystkie ćwiczenia. Uwielbia wozy strażackie i dinozaury. Chcemy, żeby za rok poszedł do szkoły! Bardzo prosimy o wsparcie, które umożliwi nam pokrycie wszystkich kosztów związanych z zapewnieniem potrzebnych terapii i stosownej rehabilitacji. Dzięki Waszemu wsparciu Kacper ma szansę na sprawność i samodzielność! Rodzice

1 113,00 zł ( 10,46% )
Brakuje: 9 526,00 zł