Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Agnieszka Roszkowiak
Pilne!
Agnieszka Roszkowiak , 44 lata

W głowie Agnieszki jest śmiercionośny guz❗️Musimy go pokonać – pomocy!

Może to przypadek sprawił, że tu jesteś, a może przeznaczenie? Cokolwiek to było, prosimy – zostań i przeczytaj dramatyczną historię naszej Agnieszki. Pomóż dopisać do niej szczęśliwe zakończenie... Aga walczy z guzem mózgu! Chce żyć, dla córeczki... Została jedyna nadzieja! "Mam dopiero 42 lata… 13 września 2022 tego roku zdiagnozowano u mnie ogromnego guza mózgu! To był szok. Kilka dni później trafiłam na stół operacyjny w szpitalu w Poznaniu. Wspaniali lekarze usunęli guza, uratowali. mi życie! Jednak moje szczęście nie trwało długo... Badania histopatologiczne wykazały, że guz, który usunięto, to bardzo złośliwy nowotwór - glejak IV stopnia… W ramach standardowej terapii finansowanej przez Narodowy Fundusz Zdrowia Agnieszka poddawana jestem obecnie radio- i chemioterapii.  To jednak za mało przy tym nowotworze, nie uratuje mi życia... Nowotwór nie czeka na zaproszenie i nie pyta o zdanie. Przychodzi, zabiera siły, plany, marzenia… Wierzę, że nie zabierze mi jednak życia! Po operacji robię naprawdę wszystko, ale wciąż stoję na przegranej pozycji. Silne dawki chemii i radioterapia niszczą mnie i niestety tylko spowalniają nowotwór. Potężne dawki sterydów zmniejszają obrzęk mózgu, ale boleśnie spuchło moje całe ciało. Cierpienie przedłuża mi życie, ale nie zatrzymuje raka. Szansą dla mnie jest dostępne w Niemczech leczenie, które skutecznie zahamuje postęp i wygasi aktywność raka. Nowotwór odebrał mi siły, ale nie pozwolę, żeby odebrał też wiarę. Słabnę, ale moja nadzieja nie, dlatego walczę i będę walczyć o życie, dopóki wystarczy mi sił. Do tej pory sama wspierałam i nadal wspieram chorych fundacji, bo kluczem do ratowania życia jest liczba wspierających i systematyczność wpłat. Dziś sama jestem po drugiej stronie i ja proszę Cię o wsparcie… Nigdy nie umiałam prosić o nic dla siebie, ale dla mojej ukochanej córki, która mnie potrzebuje, zrobię wszystko. Koszt mojego leczenia szacowany jest na ponad 700 000 zł, dlatego z całego serca proszę Cię o wsparcie… Pomóż mi wygrać tę nierówną walkę! Dziękuję za wszelkie wsparcie, za szansę, za zrozumienie. Dziękuję za każde dobre słowo, za każdą złotówkę, za modlitwy." Wdzięczna całym sercem, Agnieszka Agnieszka jest cudowną mamą 13-letniej Kasi, ukochaną żoną, córką, wnuczką i siostrą, wspaniałą przyjaciółką i koleżanką. Obdarza uśmiechem i pociesza, podczas gdy jej własna choroba rozrywa serca jej najbliższych… Niezwykle empatyczna, wrażliwa na wszelką krzywdę, zawsze gotowa do pomocy... Walczy dzielnie z chorobą dla swojej ukochanej córeczki, dla której zawsze była i jest wzorem do naśladowania i której obiecała: „Córeczko, nigdy się nie poddam, dla Ciebie pokonam raka…” Jedyną szansą dla Agnieszki na dotrzymanie złożonej obietnicy jest bardzo droga i nierefundowana immunoterapia wykonywana w Niemczech. Niestety koszt przedmiotowej terapii jest ogromny i znacząco przekracza nasze możliwości finansowe. Stoimy pod ścianą zbudowaną z kwoty nie do zdobycia, a czasu naprawdę jest coraz mniej, dlatego błagamy z całego serca i prosimy Cię o ratunek! O każdą pomoc... Przekaż tę wiadomość rodzinie, znajomym, wszystkim! Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę, każde udostępnienie zbiórki. Aga naprawdę ma dużą szansę na pokonanie choroby! Na przeszkodzie stoją tylko i aż ogromne pieniądze... Z głębi serca dziękujemy Ci za pomoc! Kochająca Agnieszkę rodzina ➡️ Licytacje dla Agnieszki Zapraszamy do dołączenia do grupy licytacyjnej na Facebooku, udostępniania o niej informacji swoim bliski i znajomym. Równocześnie będziemy bardzo wdzięczni za przekazywanie przedmiotów na licytacje. Cały dochód z licytacji zasila zbiórkę Agnieszki na Siepomaga.pl W imieniu Agnieszki oraz własnym dziękujemy Państwu za okazane wsparcie w tych trudnych dla nas chwilach. Rodzina i Przyjaciele Agnieszki

603 184,00 zł ( 80,99% )
Brakuje: 141 497,00 zł
Justyna Wachulak
Pilne!
Justyna Wachulak , 47 lat

Mama trójki dzieci walczy z CZERNIAKIEM❗️Potrzebna pilna pomoc❗️

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie – w 2020 roku. Wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy, że czeka nas tak trudna i wymagająca walka o życie ukochanej mamy. Najważniejsza kobieta w naszym życiu walczy z czerniakiem, a my zrobimy wszystko, żeby ją uratować. Prosimy o pomoc… W listopadzie 2020 roku mama wyczuła na z tyłu głowy pieprzyk, który w bardzo szybki tempie się powiększał. Krótka fryzura, którą wówczas nosiła, pozwoliła nam na szybką reakcję i skonsultowanie sprawy ze specjalistą. Nie minęło zbyt dużo czasu i mama była już umówiona na zabieg usunięcia zmiany. Jest pielęgniarką, uwielbia swoją pracę i jak nikt inny wie, jak cenne jest życie… Próbka natychmiast została wysłana do badań. Staraliśmy się być dobrej myśli, ale wyniki sprawiły, że nasz świat runął. Okazało się, że mama choruje na czerniaka… Konieczne było usunięcie również węzła chłonnego szyjnego, ponieważ choroba dała już przerzut! Mama poddała się też leczeniu uzupełniającemu — immunoterapii, które zostało zakończone w marcu 2022 roku. Niestety remisja nie trwała długo… Naszą radość przerwała informacja o zdiagnozowaniu kolejnej zmiany czerniakowej… Ponownie wdrożono immunoterapię, ale leczenie nie przyniosło zamierzonych efektów. Lekarze zadecydowali o rozpoczęciu radioterapii… Niestety choroba nie odpuszczała! W lutym tego roku mama rozpoczęła chemioterapię, która początkowo działała. Potwór odpuścił, ale niestety – nie na długo… Po krótkim czasie lekarz prowadzący przekazał nam najgorszą wiadomość w naszym życiu: w Polsce dla naszej mamy nie ma już leczenia… Musimy szukać ratunku za granicą! W Izraelu jest klinika, w której lekarze dają naszej mamie szansę na życie. Niestety koszty leczenia są ogromne… Nie jesteśmy w stanie zdobyć ich sami… Mama opiekuje się trójką dzieci, mną, moim młodszym bratem i siostrą. Od zawsze pomagała innym – teraz sama bardzo potrzebuje wsparcia… Jej największym marzeniem jest dożyć 18. urodzin mojej siostry, która dziś ma 15 lat… Wierzymy, że ma przed sobą jeszcze o wiele więcej czasu! Wierzymy, że wspólnie czeka nas jeszcze mnóstwo pięknych chwil… Nie możemy pozwolić, by choroba wygrała i odebrała nam ukochaną mamę! Bardzo prosimy o pomoc i wsparcie… Kwota, którą musimy uzbierać, jest poza naszym zasięgiem, ale zdrowie naszej mamy nie ma ceny… Prosimy, otwórzcie dla niej swoje serca! Z Wami nasza mama ma szansę wyzdrowieć! Dzieci Justyny ➡️ Instagram – walczymy dla Justyny 🩵 ➡️ Licytacje dla Justyny – razem wygrajmy życie 💪🏻 ➡️ Artykuł w TVN24 ➡️ Reportaż w Faktach TVN24  ➡️ Artykuł w TVN24 – Chorująca na czerniaka pani Justyna jedzie do Izraela🙏🏻

620 483,00 zł ( 80,9% )
Brakuje: 146 411,00 zł
Marcin Połczyński
Marcin Połczyński , 39 lat

Mąż, tata, przyjaciel... Wypadek nie może nam go odebrać❗️

Nasz przyjaciel Marcin, brat i kolega, kochany mąż, ojciec i jedyny żywiciel rodziny uległ poważnemu wypadkowi.  Wspaniały człowiek, organizator i wielki propagator idei akcji Motoserce, zawsze uczynny i gotowy do pomocy wszystkim słabszym i potrzebującym. Teraz on i jego rodzina potrzebują naszej pomocy. Tak jak Marcin stał przy nas, teraz my musimy stanąć przy nim!  Na dzień obecny stan Marcina jest stabilny, minęło zagrożenie życia, ale czeka go bardzo długa i kosztowna rehabilitacja. I tu potrzeba Waszej pomocy, aby wesprzeć koszty leczenia oraz pomóc rodzinie pozostawionej bez środków do życia.  Zróbmy wszystko, aby Marcin stanął z powrotem u boku swojej żony i dzieci. Zasługuje na to jak nikt inny! Bliscy i przyjaciele

129 080,00 zł ( 80,88% )
Brakuje: 30 495,00 zł
Wojciech Onsorge
Wojciech Onsorge , 30 lat

Kiedyś na boisku, dziś Wojciech Onsorge gra mecz o życie❗️ Pomóż mu!

Na czekanie straciłem tyle czasu, że teraz nie mam już wielu opcji! To zdanie najlepiej opisuje dramatyczny wyścig z czasem 27-letniego Wojciecha Onsoroge – piłkarza Lecha Poznań, który rozpoczął walkę o życie! Nieoperacyjny guz mózgu – nowotwór złośliwy, taką diagnozę Wojciech usłyszał właściwie przez przypadek.  Jeszcze w tym roku Wojciech biegał po boisku. Piłkarz drugiej drużyny Lecha Poznań, Wojciech Onsorge, walczy z nowotworem złośliwym płata ciemieniowego! “Z piłką nożną związany od zawsze. Najpierw Warta Poznań i droga z pierwszej ligi do trzeciej i powrót na szczyt. Może gdyby nie urazy, to zaszedłby z nią aż do Ekstraklasy. Później – przez Elanę Toruń i Polonię Środa Wielkopolska – trafił zeszłej zimy do rezerw Lecha Poznań. Kolejorz szukał doświadczonych zawodników, którzy byliby w stanie pomóc młodzieży w wejściu do seniorskiej piłki. A poza tym dodaliby jakości sportowej. I pewnie dzisiaj Wojtek dalej grałby w rezerwach Kolejorza” – czytamy na portalu Weszło.  Onet.sport.pl Straszna choroba pokrzyżowała wszystko. Miejsce życiowych planów zajęła walka o życie... Lekki niedowład dwóch palców ręki, ledwie zauważalne zdrętwienie stało się początkiem ogromnego dramatu i właściwie zakończyło moje dotychczasowe życie!  Niedowład rozpoczął się po pobraniu krwi, które nieszczęśliwie spowodowało ogromny krwiak na lewym przedramieniu. Powiązałem ze sobą te dwie rzeczy, jednak kiedy krwiak zaczął schodzić, a niedowład postępował.  Miesiąc później po wizycie w szpitalu trzymałem już w rękach wynik rezonansu magnetycznego głowy. W moim mózgu była zmiana – 3-centymetrowy guz! Lekarze nie potrafili ocenić tego, jaka jest charakterystyka zmiany. Straciłem kolejne 3 miesiące na to, by przeprowadzić kolejne badania. Wstępna diagnoza – proces demielinizacyjny lub stwardnienie rozsiane!  Prawda była o wiele gorsza – nieoperacyjny guz mózgu i z tygodnia na tydzień coraz mniej opcji podjęcia skutecznej terapii. Polscy lekarze sugerują radioterapię, ponieważ według nich guz jest nieoperacyjny. Z racji tego, że mam  niedowład ręki (przedramię, nadgarstek, dłoń, palce, trochę słabsza noga i lekko opadający kącik ust), jest ryzyko uszkodzenia układu nerwowego. Guz z dnia na dzień rośnie, a ja straciłem już tak wiele czasu. Teraz nie mam już wielu opcji leczenia, ale ja muszę walczyć –  błagam, daj mi szansę na życie! Wojciech to nie tylko świetny sportowiec, ale i młodzieżowy trener, uwielbiany przez swoich podopiecznych oraz bardzo twardy facet, który z pewnością nie podda się bez walki! Pomóżmy mu w tym jak najszybciej – ta walka to najbardziej dramatyczny mecz w jego życiu! ––––––– LICYTACJE –> LINK

898 841,00 zł ( 80,86% )
Brakuje: 212 754,00 zł
Marcelina Machalska
Marcelina Machalska , 4 latka

Walczymy, żeby Marcelinka mogła lepiej dostrzec otaczający ją świat!

Marcelinka to nasza jedyna córeczka. Przyjście dziecka na świat to najpiękniejsza chwila w życiu każdego rodzica. Niestety, u naszego maleństwa od razu zauważono nieprawidłowości. Chwile szczęścia zamieniły się w strach… Lekarze od razu zaobserwowali, że oczy Marcelinki wyglądają niestandardowo. Oczka były zamglone, nie było widać tęczówki, ani źrenicy. Zostaliśmy przetransportowani z córeczką do Centrum Zdrowia Dziecka. Tam otrzymaliśmy diagnozę – jaskra wrodzona. Rozpoczęliśmy maraton między domem a szpitalem. Córeczka przeszła kilka operacji na każde oczko. W międzyczasie wciąż odbywaliśmy wizyty kontrolne, na które musieliśmy dojeżdżać prawie godzinę w jedną stronę. Tak minęły nam pierwsze dwa lata życia Marcelinki. Nie tak wyobrażaliśmy sobie początki rodzicielstwa.  Nasza córeczka spędziła tak wiele czasu w szpitalnych murach, tak wiele wycierpiała… Wciąż jesteśmy pod kontrolą specjalistów, na szczęście w końcu udało się uregulować ciśnienie w oczkach. Jedno oko córeczki ma możliwość widzenia w 65%, niestety drugie tylko w 3%. Ostatnio dowiedzieliśmy się o terapii przeprowadzanej w Berlinie, która polega na zwiększeniu funkcjonalności zachowanych komórek (neuronów) na siatkówce i poprawia przewodnictwo wzdłuż drogi optycznej do mózgu. To dla Marcelinki ogromna szansa… Niestety, nie jest ona objęta refundacją. Jedna seria terapii trwa 10 dni.  Terapia daje nam nadzieję, że wada córki utrzyma się na obecnym poziomie, a nawet może zwiększyć pole widzenia i poprawić ostrość. Ponad wszystko zależy nam, aby planowane leczenie spowolniło rozwój choroby. Chcemy, żeby Marcelinka w przyszłości mogła jak najlepiej funkcjonować i żeby jej wada wzroku nie stawiała jej tak wielkich ograniczeń. Każda wpłata to dla nas nieoceniona pomoc, za którą z całego serca dziękujemy. Rodzice 

50 544,00 zł ( 80,84% )
Brakuje: 11 976,00 zł
Marcin Dolder
Marcin Dolder , 42 lata

Prawie się udało... Ale los chciał inaczej❗️Pomagamy Marcinowi❗️

Wsparcie od Was jasno pokazało mi, że prośba o pomoc to nie wstyd, a pomaganie ma wielką moc! Dziękuję! Niestety, okazało się, że koszty zakupu roweru będę musiał pokryć w całości z własnej kieszeni. Dlatego znów proszę o pomoc! Moja historia: W 2006 roku miałem super pracę, życie, perspektywy i nie spodziewałem się, że jeden dzień może podpisać na mnie wyrok. Dzisiaj mam 41 lat i od 18 lat zmagam się z niedowładem czterokończynowym. To okrutny przeciwnik, z którym walczyć mogę jedynie dzięki ciężkiej pracy i rehabilitacji. Aby sprostać obowiązkom, naprawdę ciężko pracowałem. To odbiło się na moim zdrowiu. Najpierw pojawiły się zmiany na oskrzelach. Wizyta u lekarza, leczenie, potem zwolnienie. Trzy miesiące później, kiedy wciąż cieszyłem się nową pracą, dostałem udaru krwotocznego. W mojej głowie pękł tętniak! Udar sparaliżował mi obie ręce i nogi. Nie potrafiłem mówić, chodzić... Wszystkiego musiałem uczyć się od początku. To był koszmar. Każdego dnia musiałem walczyć o to, by chociaż w części odzyskać dawną sprawność i życie. Po trzech latach intensywnej rehabilitacji zupełnie przypadkiem na ówczesnych Targach Rehabilitacyjno-Ortopedycznych pierwszy raz w życiu zobaczyłem rower poziomy, czyli „trajka".  Wtedy moje życie zmieniło się diametralnie. Dzięki niemu wróciłem do aktywnego trybu, do pracy, do szkoły i spotkań towarzyskich! Mimo niepełnosprawności mogłem funkcjonować... Mogłem żyć! Niestety, kilka miesięcy temu w moim rowerze pękła rama. Rower jest wiekowy i żadna naprawa nie zagwarantuje, że nie pęknie znowu w innym miejscu. Abym mógł jak najszybciej wrócić do rehabilitacji, potrzebuję nowego sprzętu.  Po poszukiwaniach znalazłem odpowiedni. Rower elektryczny, lekki i dostosowany do mnie. Ale jego cena wynosi 26 000 złotych! Niedawno okazało się, że nie otrzymam części kwoty z fundacji, a czas oczekiwania na kolejne zebrania rady w tej sprawie to nawet kolejne pół roku... Czuję się załamany, ale nie zamierzam się poddać. Elektryczny wózek inwalidzki jest dobry dla osoby, która nie ma sprawnych obu nóg. Ja, dzięki możliwości pedałowania na rowerze utrzymuję swoje kończyny i resztę ciała w jako takiej kondycji, która na całe szczęście daje mi możliwość swobodnego przemieszczania się. Jeśli przestałbym jeździć, moje nogi, zwłaszcza prawa, przestałyby funkcjonować! Podczas pandemii nie jeździłem na rowerze i powoli traciłem zdolność chodzenia. Marzę o nowym rowerze, by móc się swobodnie przemieszczać. Dzięki Wam udało się zakończyć zbiórkę i zebrać znaczną część potrzebnej kwoty. Dlatego po raz kolejny proszę Was o pomoc. Jeden mały gest nie zmieni świata, ale może odmienić czyjeś życie. Marcin Kwota zbiórki jest szacunkowa.

8 595,00 zł ( 80,78% )
Brakuje: 2 044,00 zł
Michał Ostas
Michał Ostas , 46 lat

Strażak uległ wypadkowi! Potrzebna proteza i rehabilitacja!

Michał – kochający mąż, wspaniały tata dwójki nastoletnich dzieci, strażak zawsze gotowy, by nieść pomoc innym – dziś sam potrzebuje wsparcia. Dzień 26 sierpnia 2024 roku zapamięta do końca swoich dni. To właśnie wtedy uległ wypadkowi w pracy, w którego efekcie stracił lewą rękę… Okrutne zdarzenie pozostawiło bliznę w jego życiorysie. Do momentu wypadku Michał aktywnie i bezinteresownie pomagał innym, nigdy nie oczekując niczego w zamian. Niejednokrotnie stawiał czoła najgroźniejszym żywiołom, ryzykując własnym życiem, by ocalić innych. Jego odwaga, determinacja i ofiarna chęć pomocy sprawiły, że stał się wzorem dla wielu. To człowiek, który zawsze był na pierwszej linii frontu, zwłaszcza w momentach, gdy każda sekunda decydowała o czyimś życiu. Niestety, role się odwróciły. Teraz to Michał potrzebuje naszego wsparcia. Dziś jego życie nie przypomina tego na zawsze utraconego. Problem sprawiają rzeczy, które nigdy wcześniej go nie stanowiły. Bardzo trudno przystosować mu się do nowej rzeczywistości. Jedynym, co może pomóc, jest rehabilitacja i specjalna proteza, dzięki którym odzyska namiastkę sprawności. Niestety, ich koszt jest bardzo duży, dlatego całą strażacką rodziną zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie Michała. Każda, nawet najmniejsza wpłata, znacząco przyczyni się do poprawy zdrowia i sprawności naszego przyjaciela. Dziś mamy szansę odwdzięczyć się za jego bezinteresowne oddanie. Pomóżmy mu w walce o powrót do czasu sprzed wypadku! Liczy się każdy gest! Bliscy i przyjaciele Michała

103 124,00 zł ( 80,78% )
Brakuje: 24 536,00 zł
Piotr Kaźmierski
Piotr Kaźmierski , 2 latka

Walczymy o lepszą przyszłość Piotrka! Pomocy!

Piotrek ma niespełna 2 lata, lecz jego dzieciństwo różni się od dzieciństwa rówieśników. Syn urodził się jako skrajny wcześniak w 27. tygodniu ciąży i nie ważył nawet kilograma. Jego malutkie, bezbronne ciałko nie było przygotowane do nagłego cesarskiego cięcia. Ale musiało ono zostać wykonane ze względu na niedotlenienie wewnątrzmaciczne.  Po porodzie doszło do kolejnych komplikacji – rozległego krwotoku dokomorowego trzeciego stopnia. W wyniku uszkodzenia mózgu wystąpiło wodogłowie pokrwotoczne. Tak bardzo się o niego baliśmy! Piotrek w ciągu pierwszych miesięcy przeszedł kilka operacji. Wszczepiono mu zbiornik Rickhama, zastawkę komorowo-otrzewnową oraz dokonano laseroterapię siatkówki w związku z retinopatią wcześniaczą.  Rokowania przy wypisie nie wyglądały optymistycznie. Lekarze nastawiali nas na fakt, że Piotrek będzie dzieckiem leżącym. Jednak po wyjściu ze szpitala nasz kochany chłopczyk dzielnie walczył o sprawność i robił postępy.  Radość nie trwała długo. Po kilku miesiącach kolejna diagnoza zwaliła nas z nóg. Zespół Westa! To ciężka odmiana padaczki, która odebrała Piotrowi efekty kilku miesięcy rehabilitacji. W międzyczasie przeszedł kolejną operację – wymianę drenu łączącego zastawkę z otrzewną. Ćwiczenia i terapie przynoszą efekty, lecz jego rozwój jest znacznie opóźniony. Piotr nie mówi, nie pełza, nie raczkuje, posadzony siedzi. Do samodzielnego poruszania się jeszcze daleka droga, ale wierzymy, że niedługo się uda. Piotrek jest najdzielniejszym i najsilniejszym dzieckiem, jakie można sobie wyobrazić!  Wierzymy, że uda mu się pokonać przeciwności. Ale do tego Piotr potrzebuje jeszcze więcej terapii, turnusów rehabilitacyjnych, sprzętu do rehabilitacji oraz nowych ortez. Wszystko to kosztuje jednak bardzo dużo. A do tego dochodzą jeszcze prywatne wizyty u wielu specjalistów m.in. neurologa, neurochirurga, neurologopedy, fizjoterapeuty, ortopedy. Rozpoczynamy też terapię karmienia o komunikacji alternatywnej. Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zechcesz dołożyć cegiełkę do naszej zbiórki. Dzięki temu będziemy mogli pomóc Piotrkowi postawić krok do samodzielności! Wierzymy, że będziecie z nami! Rodzice

17 181,00 zł ( 80,74% )
Brakuje: 4 096,00 zł
Ewa Tuhai
1 dzień do końca
Ewa Tuhai , 2 latka

Mała wojowniczka kontra skutki skrajnego wcześniactwa! Wesprzyj Ewunię w walce!

Moja córeczka Ewunia, przyszła na świat w 24. tygodniu ciąży. Ważyła zaledwie 630 g – była taka malutka. Lekarze walczyli o jej życie. Niestety ze skutkami skrajnego wcześniactwa, będzie musiała się mierzyć przez jeszcze bardzo długi czas… Rola mamy jest najpiękniejszą, jaką przyszło mi przeżywać. Niestety ta wspaniała droga nie jest usłana różami, ponieważ moja córeczka jest bardzo chora. Ewa ma zatrzymany rozwój fizyczno-motoryczny, stwierdzoną retinopatię II stopnia i orzeczenie o niepełnosprawności. Oddycha przy pomocy rurki tracheostomijnej. To niesamowicie wiele, jak dla tak małego dziecka.  Nasza codzienność jest wyjątkowo trudna… Dotychczas, dzięki wparciu najbliższych, wszelkie zabiegi rehabilitacyjne były pokrywane z własnych funduszy. Niestety, na obecną chwilę nie jesteśmy już w stanie sprostać rosnącym kosztom. Rehabilitacja ma ogromne znaczenie dla dalszego rozwoju mojej córki. Ewa ma bardzo dużą szansę na prawidłowy rozwój i normalne funkcjonowanie, ale potrzebuje dalszej opieki medycznej, na którą przestaje nas stać.  Pojawiła się szansa na odbycie miesięcznego turnusu rehabilitacyjnego w centrum „Olinek” w Warszawie. Niestety pobyt w ośrodku jest potwornie drogi – kwota oscyluje w okolicy 20 000 złotych! Strach spędza mi sen z powiek. Obawiam się, że zawiodę moje dziecko i nie uzbieram sama tak ogromnej kwoty! Doszłam do momentu, gdzie jestem pod ścianą, zmuszona prosić o pomoc. Nie jest to łatwe, ale myśl, że działam dla mojej córki dodaje mi sił i motywacji. Bardzo proszę Was o chociaż najmniejszą wpłatę. Wierzę, że razem nam się uda, a Ewunia będzie mogła cieszyć się sprawnością w przyszłości! Mama Ewuni 

17 180,00 zł ( 80,74% )
Brakuje: 4 097,00 zł