Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jagoda Snela
Jagoda Snela , 17 lat

Ma dopiero 15 lat, a już walczy o ŻYCIE... Ratunku!

Jagoda była pełną życia, aktywną fizycznie, wesołą i otwartą dziewczyną. Do 13. roku życia rozwijała się prawidłowo, była okazem zdrowia i wzorem idealnej odporności. Nikt się nie spodziewał, że to akurat ją może dotknąć ta straszna choroba… Zaczęłam się martwić, gdy na podudziach córeczki pojawiły się obrzęki i przybrała na wadze. Usprawiedliwiałam to jednak okresem dojrzewania. Rzeczywistość niestety okazała się inna. Tak naprawdę w organizmie córki zatrzymywała się woda, bo nerki już nie pracowały tak, jak powinny. Zrobiliśmy badania, które niestety nie pozostawiały złudzeń. Lekarz pilnie skierował nas do szpitala, ze względu na wysoki białkomocz. Pierwsze tygodnie były niezwykle trudne, bo Jagoda była w stanie bezpośrednio zagrażającym życiu.  Zostało wprowadzone leczenie, które dawało 50% szans skuteczności. Niestety, w przypadku naszej córki nie zadziałało. Konieczne było wdrożenie 3-miesięcznej kuracji sterydami. Nastąpiła częściowa remisja, stan Jagody był stabilny, ale niestety dalej nikt nie był w stanie powiedzieć nam, co jest bezpośrednią przyczyną problemów zdrowotnych córki. Padła wstępna diagnoza – zespół nerczycowy steroidooporny. Musieliśmy wykonać biopsję nerki i dalej cierpliwie badać i diagnozować Jagódkę… W ciągu ostatnich dwóch lat córka była hospitalizowana ponad 20 razy. Jej kontakty towarzyskie znacznie ucierpiały, bo przez niską odporność, musiała być izolowana. Każda infekcja była dla niej bardzo niebezpieczna, dlatego konieczne było wprowadzenie nauczania indywidualnego.  W tej chwili Jagoda chodzi do szkoły, stara się normalnie funkcjonować, ale jej codzienność wygląda zupełnie inaczej, niż rówieśników. Córka przyjmuje ponad 20 tabletek dziennie, a mimo to, leczenie nie do końca działa. Niestety, konsekwencją choroby, sterydoterapii i leczenia biologicznego, jest astma, podatność na urazy, przerost dziąseł i niezwykłe słaba odporność. Ponadto Jagódka na całym ciele ma bardzo masywne rozstępy, które występują w miejscach niestandardowych – tam, gdzie normalnie nie powinny się pojawiać. Żaden lekarz nie jest w stanie nam powiedzieć, jak długo nerki będą sobie radziły. Na ten moment wiemy, że stale postępujący proces zapalny, może doprowadzić do całkowitej niewydolności i konieczności przeszczepu. Niestety, lekarze przygotowują nas, że choroba najpewniej rozwinęłaby się ponownie – nawet po przeszczepie. Konieczne jest wykonanie badań genetycznych, które być może dadzą nam w końcu konkretną odpowiedź i pokierują – co robić i jak walczyć dalej… Rozpiera nas duma, gdy widzimy jak Jagoda sobie radzi, pomimo że spadło na nią tak wiele w bardzo krótkim czasie. Nie jest łatwo… Córka wykorzystała czas, który musiała spędzić odizolowana i intensywnie uczyła się języka angielskiego. Interesuje się też malowaniem, mangą,  w przyszłości bardzo chce zostać psychologiem.  Na naszą rodzinę spadło już zbyt wiele złego… Ja sama toczyłam nierówną walkę z nowotworem i gdy myślałam, że udało się go pokonać i teraz już wszystko będzie dobrze, niedługo później zachorowała nasza córeczka. Nie pozostaje nam nic innego, jak prosić o pomoc. Jagoda wymaga dalszego diagnozowania, leczenia i terapii. Nie chcemy, by brak środków pozbawił naszą córkę szansy na szczęśliwą przyszłość. Prosimy, otwórzcie dla niej swoje serca. Rodzice Jagody

43 740,00 zł ( 82,23% )
Brakuje: 9 452,00 zł
Maja Sobczak
Maja Sobczak , 7 lat

By trudne dzieciństwo nie przekreśliło szansy na dobrą przyszłość

Kiedy Maja przyszła na świat, nie myślałam, że pierwsze lata jej życia będą aż tak trudne... Córeczka, mimo że urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową oraz wodogłowiem, otrzymała 10 punktów w skali Apgar. Chwilę po porodzie przeszła z tego powodu operację, kolejną, założenie zastawki komorowo-otrzewną gdy miała 2,5 miesiąca. Od początku życia trwa nierówna walka o odzyskanie choć części utraconej sprawności. Bez intensywnej rehabilitacji nam się nie uda...  Każda mama będąc w ciąży wyobraża sobie, jak będą wyglądały pierwsze i kolejne miesiące życia jej dziecka. O ile wszelkie poradniki podpowiadają, jak przygotować się na wychowywanie maleństwa, to żaden nie uwzględnia sytuacji nadzwyczajnych. Co zrobić, kiedy córeczka rodzi się z poważnymi wadami i trzeba właściwie codziennie stawać na głowie, żeby zapewnić jej jak najlepszy rozwój. Córka musi być cewnikowania co 4 godziny z powodu zalegania moczu w pęcherzu moczowym. Co 4 godziny! Nie ma znaczenia, czy jest dzień, czy noc. Nie ma znaczenia, czy jesteśmy w domu, czy w podróży. W naszym przypadku fizjologia rozdziela karty i ustawia zwyczajną codzienność.  Jakby tego było mało, Maja ma również zwichnięte bioderka, ale pierwsza operacja jest przewidywana, gdy Maja skończy trzy latka. Niedowład nóżek wymusza na nas intensywną i kosztowną rehabilitację, a na noc trzeba zakładać ortezy. Nie mogę pracować, ponieważ córka stale potrzebuje mojej pomocy. Nie tylko jest malutkim dzieckiem, jest chorym dzieckiem, które nie może być bez mamy. Zwyczajne życie wymaga przecież pieniędzy, a co dopiero w naszym przypadku, kiedy tych środków brakuje, a ja nie mam jak ich zarobić...  Proszę, pomóż mi walczyć o dobrą przyszłość córeczki! Ona tak bardzo potrzebuje Twojego wsparcia! Agata - mama

15 101,00 zł ( 82,14% )
Brakuje: 3 282,00 zł
Marcin Bednarz
Marcin Bednarz , 40 lat

ALERT❗️Tragiczny wypadek prawie odebrał Marcinowi ŻYCIE❗️POMÓŻ❗️

To był zwykły dzień, niczym nieróżniący się od poprzednich. Nagle w domu rozbrzmiał dźwięk telefonu. Zadzwonili z pracy Marcina. Dostaliśmy informację, że zdarzył się straszny wypadek! Policja poinformowała nas, że Marcin został przetransportowany w stanie ciężkim do szpitala! Nasz świat się załamał! Dokładnie 15 lutego 2024 roku, Marcin uległ nieszczęśliwemu wypadkowi w pracy. Podczas prac wykonywanych jako magazynier, z wysokości około 3,5 metra, spadła na niego paleta z towarem o wadze około 800 kg! Śmierć zajrzała mu prosto w oczy!  Na szczęście na miejsce szybko dotarł zespół medyczny, który wprowadził Marcina w stan śpiączki farmakologicznej i przetransportował do szpitala. Trwał wyścig z czasem o jego życie – nie było chwili do stracenia!  Marcin podczas wypadku doznał licznych obrażeń, takich jak: złamanie miednicy, kości krzyżowej, obu kończyn dolnych, żeber, nosa i kości zatokowych. Gdy dotarliśmy do szpitala, lekarze poinformowali nas, że kluczowe są kolejne dwie doby. Byliśmy zdruzgotani, nie mogliśmy uwierzyć w to, co się dzieje! Z trudem dopuszczaliśmy do siebie myśl, że Marcin może nie przeżyć! Te 48 godzin dłużyło nam się w nieskończoność. Na szczęście stan Marcina się ustabilizował i wtedy lekarze zdecydowali o wybudzaniu go ze śpiączki farmakologicznej. Byliśmy pełni nadziei, że wszystko przebiegnie pomyślnie, jednak wtedy Marcin dostał silnych drgawek. Lekarze musieli zrezygnować z podjętych czynności i ponownie podać leki.  Konieczne było wykonanie dodatkowych badań, które wykazały, że Marcin ma również poważny rozlany uraz aksonalny mózgu! Druga próba wybudzania powiodła się. Niestety, przez uraz Marcin nie odzyskał świadomości. Dzisiaj Marcin potrzebuje jak najlepszej i najszybszej rehabilitacji, która pomoże mu odzyskać świadomość i sprawność! Specjaliści dają szansę na powrót do stanu sprzed wypadku, jednak liczy się czas.  Marcin obecnie przebywa w ośrodku, w którym już odnosi maleńkie sukcesy. Zaczął reagować na polecenia rehabilitantów, wodzić wzrokiem i podnosić niesparaliżowane przez wypadek części ciała. Niestety rehabilitacja i  pobyt w ośrodku nie są refundowany i kosztują majątek. Nie jesteśmy w stanie sami pokryć tych kosztów! Dlatego z całego serca prosimy o pomoc! Marcin mógł nie przeżyć, jednak los podarował mu szansę, której nie możemy zmarnować! Bez Waszego wsparcia nie damy rady, dlatego błagamy wszystkich ludzi dobrych serc – zjednoczcie się z nami w walce o powrót do zdrowia Marcina! Rodzina  ➡️ Licytacje dla Marcina

130 894,00 zł ( 82,02% )
Brakuje: 28 681,00 zł
Karol Trusiak
Karol Trusiak , 34 lata

Po pęknięciu krwiaka Karol musi zaczynać życie od nowa. Potrzebna pomoc!

Czasami jeden dzień potrafi wywrócić całe życie do góry nogami. Człowiek budzi się rano, podobnie jak wczoraj, czy przedwczoraj, ale nagle i niespodziewanie dzieją się rzeczy, które całkowicie zmieniają bieg historii, powodując ból i smutek. Od tego momentu wszystko wygląda inaczej. Karol ze zwyczajnego chłopaka stał się człowiekiem w pełni zależnym od osób dookoła. Potrzebuje pomocy we wszystkim 24h na dobę... To był ostatni dzień majówki. Karol od rana pracował przy motorze, który niedawno sobie kupił. Pasjonował się motoryzacją i każdą wolną chwilę spędzał w garażu. Tego dnia wrócił jednak szybciej niż zwykle, skarżąc się na okropny ból głowy i drętwienie prawej strony ciała. Tak wyglądała zapowiedź zbliżającej się tragedii. Niedługo potem stracił przytomność… Natychmiast zadzwoniliśmy po pogotowie. Minuty oczekiwania ciągnęły się w nieskończoność. Nerwowe wypatrywanie ratunku. Ostatecznie do szpitala przetransportował go helikopter. Jego stan był krytyczny. Na miejscu okazało się, że w głowie powstał krwiak. Karol trafił na Oddział Intensywnej Terapii. Obrzęk mózgu ciągle się powiększał. Lekarze powiedzieli nam, że musimy przygotować się na najgorsze, bo w mózgu mogły już zajść nieodwracalne zmiany.  Po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej Karol długo nie odzyskiwał świadomości... Pomimo naszej bezradności każdą możliwą chwilę spędzaliśmy z nim, opowiadając o wszystkim. Mieliśmy nadzieję, że jakoś się uda w końcu go obudzić, sprawić by w końcu do nas wrócił. I stało się. Otworzył oczy i zaczął reagować na bodźce. W całej tej beznadziei wreszcie pojawiło się światełko w tunelu. Teraz najważniejsza jest intensywna rehabilitacja. Karol nie mówi, nie chodzi i musi nauczyć się wszystkiego od nowa. Dorosły człowiek staje bezradny jak malutkie dziecko. Wiemy, że przy takim uszkodzeniu mózgu, jakiego doznał Karol, powrót do normalnego życia będzie długi i kosztowny. Prosimy o wsparcie, bo bez pomocy dobrych ludzi Karol nie ma szansy odzyskać zdrowia. Nie ma szansy wrócić do nas... Rodzina Karola --- Możesz pomóc Karolowi poprzez LICYTACJE

64 800,00 zł ( 81,98% )
Brakuje: 14 243,00 zł
Jeremiasz Zięba
Jeremiasz Zięba , 18 lat

Połączmy siły i pomóżmy! Brakuje tak niewiele...

Kocham mojego syna ponad wszystko. Jego choroba wszystko skomplikowała i wiem, że przed nami jeszcze ogrom pracy i stresu, ale to jedyna droga, aby było w końcu lepiej! Od lat walczę o zdrowie dla Jeremiasza, którego dotknęło kilka ciężkich diagnoz: dziecięce porażenie mózgowe, zaburzenia nerwu wzrokowego, padaczka, niepełnosprawność umysłowa. Na razie syn nie chodzi, ale jest nadzieja. Czeka go poważna operacja obu bioder, kolan oraz stóp – ma to zapobiec pogłębiającej się deformacji. Jest to też ostatnia szansa na postawienie Jeremiasza na nogi, aby mógł chodzić! Musimy ją wykorzystać najlepiej, jak tylko można! Po operacji syn będzie musiał jeździć na bardzo wymagającą rehabilitację, lecz tutaj napotykam trudność, ponieważ nie mam, jak go przetransportować. Komunikacja miejsca czy zwykły samochód nie pomogą… Nadzieja pojawiła się wraz z informacją o możliwości zakupu samochodu przystosowanego do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Aby było to możliwe, brakuje mi niemal 20 tysięcy złotych… Dlatego właśnie postanowiłam założyć tę zbiórkę.  Proszę o połączenie wspólnie sił. Celem zakupu tego pojazdu jest przede wszystkim zapewnienie Jeremiaszowi możliwości bezpiecznego dojeżdżania na rehabilitację. Będę wdzięczna za okazane serce! Teresa, mama

16 563,00 zł ( 81,94% )
Brakuje: 3 650,00 zł
Marzena Sypniewska
Marzena Sypniewska , 51 lat

Nauczycielka z powołania kontra nowotwór złośliwy... Pomóż!

Na początku listopada 2022 roku u mojej mamy został zdiagnozowany płaskonabłonkowy nowotwór złośliwy jamy ustnej. Diagnoza, którą usłyszeliśmy była dla nas, jak wyrok… Wiedzieliśmy, że musimy działać od razu, ponieważ w mamy organizmie rozgościł się rak, który był jak tykająca bomba. Czas był naszym przeciwnikiem, a strach towarzyszem każdego kolejnego dnia.   Po wielu badaniach i konsultacjach okazało się, że potrzebna jest jak najszybsza operacja. Szukaliśmy więc lekarzy i szpitala, który się tego podejmie. Znaleźliśmy ich w Katowicach... Mama po wielu badaniach i przygotowaniu jamy ustnej (m.in. ekstrakcja kilku zębów) przeszła pod koniec roku operację. Wycięte zostały część kości żuchwy, część policzka razem z guzem. Wszystko przebiegło pomyślnie.  13 stycznia mama została wypisana do domu. Obecnie wymaga natychmiastowej rehabilitacji twarzy, pomocy logopedycznej, specjalnej diety, radioterapii, a koniec końców rekonstrukcji twarzy oraz dalszej rehabilitacji. Mama jest nauczycielką, więc poprawne mówienie jest dla niej kluczowe. Obecnie przez dłuższy czas nie będzie mogła wykonywać zawodu, przebywa do tej pory na zwolnieniu lekarskim.  Zarobki rodziców są niskie, a wydatki na leczenie już do tej pory były bardzo wysokie. Sama konsultacja profesorska to 500 zł, a wyprawa do Katowic przy obecnych cenach paliwa też swoje kosztuje – mama musi regularnie stawiać się na konsultacje. Oszczędności znikają momentalnie, a w przypadku leczenia mamy liczy się czas, bo rehabilitacja koniecznie musi być wykonana przed radioterapią. Mama wymaga również pomocy psychoonkologicznej, nie radzi sobie z chorobą, mocno podupadła na zdrowiu psychicznym, co pogarsza jej stan jeszcze bardziej. Dlatego wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o pomoc! Każdy rodzaj wsparcia, przekazana złotówka i słowa otuchy dadzą nam siły i wiary w lepsze jutro.  Już teraz dziękujemy! Karolina, córka Marzeny Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

43 585,00 zł ( 81,93% )
Brakuje: 9 607,00 zł
Szymon Wiśniewski
Szymon Wiśniewski , 9 lat

Zamknięty w szponach autyzmu... Potrzebne nierefundowane badania❗️

Szymon ma 8 lat. Cierpi z powodu autyzmu, dziecięcego porażenia mózgowego, a niedawno stwierdzono u niego padaczkę. Każdy dzień to walka. Z synem niemal nie ma kontaktu. Lekarze szukają przyczyny i jedynym sposobem jest kosztowne badanie genetyczne. Zazwyczaj dzieci zwracają uwagę na zabawki, dotykają je, zrzucają z półek… U Szymonka tego nie ma. Nie reaguje na imię, nie interesuje się otoczeniem ani w przedszkolu, ani w domu. Jego ulubione zajęcie to skakanie na kolanach po łóżku. Do tego nie mówi, nie zajmie się sobą i ma problemy z poruszaniem. Ma za sobą dwie operacje i jeszcze czekamy na opinię ortopedy, czy będzie potrzebna kolejna. Trzeba go umyć, przebrać, nakarmić… Ale wszystkie badania wychodzą w porządku, nawet te na padaczkę. W końcu lekarze zaproponowali nam badania genetyczne WES, które mogą przynieść odpowiedź: skąd się wzięła. Ale te badania kosztują 6 000 złotych. Dlatego bardzo prosimy wszystkich ludzi o wielkim sercu, aby pomogli nam w uzbieraniu środków. Dzięki tym badaniom będziemy wiedzieć, jak leczyć nasze dziecko, a chcemy jedynie, by synek mógł się rozwijać, był samodzielny i funkcjonował. By był zdrowy. Rodzice

5 223,00 zł ( 81,82% )
Brakuje: 1 160,00 zł
Paweł Gach
12 dni do końca
Paweł Gach , 35 lat

Mąż i tata dwójki dzieci uległ koszmarnemu wypadkowi! Potrzebna pomoc! 🚨

Z Pawłem znamy się większość życia. Poznaliśmy się w liceum, później razem studiowaliśmy już jako para. Potem życie układało się już jak w bajce – wymarzony ślub, własne mieszkanie, cudowne dzieci i satysfakcjonująca praca… Jednak nieoczekiwanie, nasz idealny świat zawalił się w ułamku sekundy! „Wracam” – to były ostatnie słowa napisane przez mojego męża, gdy wychodził z pracy 13 maja. Czekałam z niecierpliwością na jego powrót, bo planowaliśmy krótki wyjazd. W międzyczasie, przeglądając portal społecznościowy, zobaczyłam informację o wypadku samochodowym w pobliskiej miejscowości. Pomyślałam, że Paweł będzie długo stać w korku.  Wybrałam jego numer telefonu, jednak nie odebrał. Zadzwoniłam kolejny raz i znowu cisza… Przyglądając się dokładniej zdjęciom z miejsca wypadku, nagle rozpoznałam w zmiażdżonym aucie samochód męża! Poczułam jak krew zamarza mi w żyłach. Natychmiast pojechałam do szpitala mając nadzieję, że to tylko jakiś koszmar, z którego zaraz się obudzę! Niestety, to nie był zły sen! Wszystkie moje najgorsze myśli się sprawdziły. Paweł w bardzo ciężkim stanie trafił na SOR. Lekarze dawali mu bardzo małe szanse, ale na szczęście udało im się go ustabilizować. Trafił na Oddział Intensywnej Terapii z narastającym obrzękiem mózgu i krwiakami… Walka o życie mojego męża trwała tydzień. Potem przez kolejne siedem dni był wybudzany się ze śpiączki. Obecnie jest świadomy, powoli zaczyna też samodzielnie przełykać jedzenie. Stara się także komunikować na swój sposób, próbuje też wymawiać pojedyncze słowa. Widok Pawła w takim stanie jest dla mnie niewyobrażalnie bolesny… Nie sposób opisać co czułam, kiedy musiałam powiedzieć dzieciom, że ich tata ucierpiał w wypadku. Od tamtego dnia tkwimy w zawieszeniu, czekając na jego powrót do zdrowia. Wierzymy, że Paweł z tego wyjdzie i razem wrócimy do naszego dawnego, szczęśliwego życia! Mój mąż zawsze powtarzał, że ze wszystkim sobie poradzimy, bylebyśmy byli zdrowi. Teraz jak nigdy potrzebuje pomocy w powrocie do sprawności! Jedyną szansą jest intensywna rehabilitacja. Tylko ona może pomóc Pawłowi! Niestety, turnus jest bardzo kosztowny – to kwota, której nigdy sama nie uzbieram. Proszę, pomóżcie mi w walce o przyszłość męża! Żona Natalia z dziećmi

156 495,00 zł ( 81,83% )
Brakuje: 34 740,00 zł
Karolina Żywicka
Karolina Żywicka , 37 lat

Tylko operacja może uchronić mnie przed kalectwem❗️ Proszę, POMÓŻ❗️

Mam na imię Karolina. Od wielu lat zmagam się z problemami ginekologiczno-onkologicznymi. Jeździliśmy z mężem do różnych specjalistów i żaden z nich nie potrafił mi pomóc. Przez długi czas nie wiedziałam, co mi jest. Ta niewiedza była bardzo przytłaczająca… W zeszłym roku lekarze podejrzewali u mnie nowotwór jelita. Rozpoczęli leczenie, ale po kilku tygodniach je zakończyli. Na własną rękę szukałam dalej. W maju i czerwcu 2024 roku odwiedziłam specjalistów w Warszawie i we Wrocławiu. W obydwu placówkach potwierdzono, że to endometrioza w czwartym, najwyższym stopniu zaawansowania! Potrzebuję operacji, najlepiej w trybie pilnym. Lekarze stwierdzili, że jest o jakieś 5 lat za późno, aby cokolwiek uratować… Trzeba wyciąć guzy z pochwy, pęcherza, jelita grubego, założyć stomię oraz całkowicie usunąć macicę z jajowodami – w przeciwnym wypadku grozi mi kalectwo! Niestety operacja nie będzie wykonana na NFZ. Zmiany są bardzo rozległe i powodują liczne dysfunkcje. Nie mam szans na drugie dziecko. Jedynym plusem jest to, że po wielu latach znalazłam lekarza, który wreszcie mnie zdiagnozował i podejmie się operacji. Mam nadzieję, że da mi ona nowe życie. Termin operacji został wyznaczony na 13 sierpnia. Zaplanowano ją aż na 10 godzin. Nie będzie to jednak jedyny zabieg – drugi ma odbyć się po około trzech miesiącach. Do tego konieczne będą wizyty kontrolne i różne badania. Wszystko to składa się na ogromną kwotę, której sama nie dam rady uzbierać… Operacja jest dla mnie jedyną nadzieją na odzyskanie zdrowia! Każda wpłacona złotówka jest dla mnie ogromnym wsparciem i przybliża mnie do odzyskania pełni zdrowia. Proszę, pomóżcie mi w tej trudnej walce! Z całego serca dziękuję za każdą wpłatę. Karolina

69 532,00 zł ( 81,69% )
Brakuje: 15 575,00 zł