Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sylwia Stankiewicz
Sylwia Stankiewicz , 4 latka

Zbyt mała na tak wiele cierpienia... Wciąż pomagamy Sylwii❗️

Bardzo chciałabym zabrać to cierpienie! Sprawić, że moje dziecko już nigdy nie będzie musiało zmagać się z bólem, ograniczeniami i dezorientacją po zbyt długim pobycie w szpitalu. Chcę, żeby jej dom był obok nas, nie na kolejnym oddziale, gdzie lekarze będą walczyć o jej przyszłość…  Macierzyństwo wyobrażałam sobie jako niekończącą się przygodę i coś, co będzie mnie zaskakiwało niemalże każdego dnia. Niestety, nawet w najgorszych scenariuszach nie byłam w stanie przewidzieć tego, że tym zaskoczeniem będą diagnozy i cierpienie, które zdominuje codzienność mojej córeczki. To przerażające patrzeć na ból własnego dziecka. Czasem, kiedy ona płacze, po moich policzkach również płyną łzy bezsilności, przerażenia…  Przeprowadzone badania wykazały, że pomiędzy półkulami mózgu mojej córeczki - znajdują się torbiele. Dodatkowo lekarze stwierdzili nieprawidłowo wykształconą gałkę oczną oraz obustronny rozszczep wargi i podniebienia. Z ogromnym strachem rozmawiałam z lekarzami w obawie, że przekażą mi kolejne złe informacje… Dzisiaj Sylwia jest dzieckiem leżącym. Nie siedzi, leżąc na boku, zdarza jej się przekręcić na plecy albo na brzuch. Nie łapie zabawek, nie trzyma ich i nie utrzymuje kontaktu wzrokowego. Reaguje na dźwięki otoczenia, ale nie mówi. Widoczna asymetria ciała Sylwusi jest wynikiem skoliozy i rotacji kręgów. Minęły lata walki i moja córeczka jest po 3. operacjach. A to nie koniec, bo czeka ją jeszcze kilka m.in. na przegrodę nosową i przeszczep kości. Walka z przeciwnościami losu i paraliżującymi ograniczeniami to jedno. Jest jednak druga strona medalu: konsultacje medyczne, stała opieka specjalistów, zakup leków to wydatki, które zdają się wciąż nie mieć końca.  Dotychczasowe wsparcie, które otrzymaliśmy, było nieocenione w leczeniu Sylwii, ale tak walka się nie kończy. Przed nami jeszcze wiele trudności i wciąż boimy się, że niebawem staniemy przed bardzo trudnym wyborem – pomiędzy tym, co możemy zapewnić naszej córeczce, a z czego zwyczajnie musimy zrezygnować ze względu na brak środków.  Zmierzenie się z chorobą dziecka jest potwornie trudne. Dzięki Wam udało nam się zebrać środki i w tym przerażającym, ciemnym tunelu choroby rozbłysło światełko nadziei. Dziś znów prosimy Was o iskierkę, która wskaże nam drogę ku zdrowiu naszej Sylwii. Rodzice  

26 597,00 zł ( 83,33% )
Brakuje: 5 318,00 zł
Dawid Burakowski
4 dni do końca
Dawid Burakowski , 39 lat

Ta choroba zabrała nam już tak wiele... Pomóż uratować Dawida!

To był letni, wakacyjny dzień w otoczeniu pięknych polskich gór. Nic nie zapowiadało, że krótki  wypad Dawida zakończy się walką o życie. W drugim dniu wyjazdu mój Dawid zaczął odczuwać pierwsze, dziwne symptomy – wtedy jeszcze wydawało się, że nie jest to nic niepokojącego. Dawid zgłaszał ból prawej strony ciała oraz ograniczenie ruchomości i odczucie braku siły w prawej ręce. Niestety ból się nasilał i trzeba było skrócić wyjazd, żeby wyjaśnić powód odczuwanych objawów. Wkrótce pojawiła się wysoka gorączka, a ograniczenie ruchomości oraz odczucie niedowładu prawej strony ciała postępowały. W takim stanie Dawid trafił do szpitala, najpierw na oddział neurologii. W ciągu dwóch dni Dawid z energicznego, aktywnego, śledzącego nowinki technologiczne oraz w pełni zdrowego mężczyzny stał się bezradnym pacjentem, a jego stan ciągle się pogarszał... Następnego dnia został przeniesiony na oddział intensywnej terapii z powodu zagrażającej życiu niewydolności oddechowej. Zaburzenia neurologiczne o charakterze niedowładu nerwów czaszkowych i porażenia wiotkiego szybko narastały. Lekarze długo walczyli o życie Dawida zanim ustalili czym spowodowana jest cała lista objawów: 40-stopniowa gorączka, niedowład prawej kończyny górnej, dyzartria (zaburzenia mowy) i dysfagia (zaburzenia przełykania) oraz podwójne widzenie. Lecz koszmar dopiero się zaczynał, a kolejne dni przynosiły tylko następne złe informacje. Obrzęk mózgu, śpiączka mózgowa, porażenie czterokończynowe oraz konieczność zrobienia tracheotomii – to tylko kilka terminów medycznych, które zburzyły świat. Po kilkunastu dniach udało się określić przyczynę: Zapalenie mózgu i rdzenia kręgowego spowodowane wirusem odkleszczowego zapalenia mózgu z neuroboreliozą oraz ostrą niewydolnością oddechową. W ciągu dwóch ostatnich miesięcy lekarze robili co w ich mocy, żeby ustabilizować stan Dawida. Teraz zacznie się kolejna walka dla niego i o niego - o to aby mógł samodzielnie jeść i pić, mówić, czytać, poruszać się, a co najważniejsze wrócić do cieszenia się życiem jak wtedy  w górach. W tej walce musimy sięgnąć po wszystkie dostępne terapie, aby ułatwić Dawidowi powrót do sprawności. Im szybciej ją rozpoczniemy, tym lepsze efekty będziemy w stanie uzyskać. Ta walka wiąże się niestety z bardzo bolesną, długą i kosztowną rehabilitacją dlatego bardzo potrzebna jest pomoc!

112 100,00 zł ( 83,29% )
Brakuje: 22 475,00 zł
Antoni Zielonka
Antoni Zielonka , 3 latka

By choroba nie zmieniła życia Antosia w piekło!

Tego nie da się opisać. Miłość, jaka zalała mnie, gdy po raz pierwszy dostałam Antosia po porodzie na ręce. Jego maleńkie paluszki zaciskające się wokół moich. Jego oczka - gdy w nie spojrzałam cała reszta przestała się liczyć. W tamtej chwili wiedziałam – mój synek, to mój największy skarb, że gdyby cokolwiek mu groziło oddam za niego życie! Nie wiedziałam jeszcze, że najgorsze przed nami…  Ciąża przebiegała prawidłowo. Antoś urodził się terminie - dostał 10 pkt! W pierwszych godzinach zaczęło mnie niepokoić, że nie płacze, że nie ma odruchu ssania, po przyłożeniu do piersi. Nie wierzgał, jak inne noworodki. Pamiętam, jak ogarnęła mnie fala przerażenia - co jest z moim synkiem, co się dzieje!!!!  Czekał nas szereg badań i wizyt u specjalistów, którzy próbowali ustalić, co dolega mojemu dziecku. Po 3 tygodniach przyszły wyniki - największy stres mojego życia… i diagnoza: “Pani syn cierpi na rzadką przypadłość - zespół Pradera Williego”. Zaniemówiłam… na co? Co to znaczy? Co się dzieje z moim synkiem?! Wyobraź sobie, że czujesz wieczny głód. Że mimo jedzenia nie jesteś nasycony, pragniesz więcej i więcej... Twój organizm nie czuje jednak, że coś zjadłeś. I tak codziennie, przez całe życie. Zespół Pradera Williego to okrutna choroba, która każdego dnia chce kierować życiem człowieka. Charakteryzuje się niepohamowanym głodem i niskim napięciem mięśniowym. Z biegiem czasu powoduje kolejne diagnozy, jak cukrzyca otyłość, czy problemy psychiczne. Co najgorsze, właśnie ta choroba dopadła mojego synka.  To nie koniec… u Antosia zdiagnozowano również skoliozę - 47 STOPNI! Jego ciało jest bardzo wygięte. Musi przechodzić intensywną terapię i rehabilitację, żeby jego małe narządy nie zmieniły swojej pozycji i nie doprowadziły go do… żeby w ogóle mógł stanąć na nogi. Dziś Antoś ma już 16 miesięcy. Choroba postępuje, a my robimy co możemy, żeby zapewnić naszemu synowi możliwie normalne życie.  Rehabilitacje, liczne wizyty u specjalistów - nawet 10 w miesiącu. NFZ finansuje tylko część z potrzebnych zabiegów i konsultacji, a mój synek rośnie. Tu liczy się każdy dzień, a koszt jednej takiej wizyty to czasem 200 - 400 zł!  Żeby Antoś zaczął chodzić potrzebujemy specjalnego gorsetu, pionizera - to takie urządzenie, które utrzymuje dziecko w pozycji wyprostowanej), wózka inwalidzkiego, turnusów rehabilitacyjnych - koszt takiego turnusu sięga nawet 7 tysięcy złotych! Ja nie wiem skąd mam na to brać pieniądze, jestem załamana, a to dopiero początek naszej drogi w leczeniu Antosia. Znajdziesz nas na Facebooku: Antoś i jego walka z zespołem Pradera Williego Wesprzyj nas - kochający rodzice Antosia.

44 239,00 zł ( 83,16% )
Brakuje: 8 953,00 zł
Agnieszka Foremska
Pilne!
Agnieszka Foremska , 57 lat

Agnieszka od ponad dekady walczy z nowotworem... Prosimy, pomóż opłacić kosztowne leczenie!

Agnieszka. Kochająca życie i ludzi. Zawsze pogodna i pomagająca innym. Niezwykle trudno opisać naszą Agnieszkę w krótkim tekście. Jest po prostu dobrą osobą. Od 15 lat dzielnie walczy z niechcianym towarzyszem życia, nowotworem piersi. Teraz możliwe jest leczenie, które stwarza szansę wyleczenia, życia spokojnego i pełnego, powrotu do pracy, do normalności. Dlatego kierujemy prośbę do wszystkich przyjaciół, ludzi o otwartych sercach, po prostu dobrych – takich jak Agnieszka. Do końca stycznia 2025 roku musimy uzbierać ogromną kwotę. Środki te przeznaczone będą na zakup leku, który jest ratunkiem dla osób zmagających się z nawrotem nowotworu. Niestety, polska opieka zdrowotna finansuje go jedynie w przypadkach przerzutów choroby. Lek przyjmuje się co pięć tygodni przez okres dwóch lat, a każda dawka kosztuje 12 tysięcy złotych. Jest to duża kwota, lecz mamy nadzieję, że możliwa do osiągnięcia wspólnymi siłami. Nawet niewielka wpłata pomoże i jest nieoceniona. Jeżeli jesteście Państwo w stanie wspomóc sfinansowanie leczenia, będziemy niezmiernie wdzięczne. Agata i Olga

110 348,00 zł ( 82,98% )
Brakuje: 22 631,00 zł
Jan Jagodzinski
Jan Jagodzinski , 5 lat

Jaś mierzy się z tak wieloma problemami i potrzebuje Waszej pomocy!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie. Dzięki Waszej pomocy mogłam zapewnić Jasiowi potrzebną rehabilitację! Jestem niezwykle wdzięczna i jeszcze raz proszę o wpłaty! Koszty są naprawdę ogromne… Nasza historia: Pierwsze 3 miesiące życia mojego synka to tygodnie wypełnione strachem, niepewnością i wielką nadzieją. Jaś przyszedł na świat jako skrajny wcześniak. Zamiast w moich objęciach, pierwsze miesiące spędził w inkubatorze na intensywnej terapii… Niewydolność oddechowa, dysplazja oskrzelowo-płucna, wylew, retinopatia to zaledwie ułamek wszystkich jego dolegliwości. Dziś synek ma już cztery latka. Jest dzieckiem niepełnosprawnym. Musiałam zrezygnować z pracy, by móc odpowiednio się nim zaopiekować. Jaś wymaga regularnej rehabilitacji. Cierpi na głuchotę nerwowo-czuciową, ma wszczepione implanty ślimakowe. Ostatnio potwierdziła się też diagnoza mózgowego porażenia dziecięcego.  Synek miał też ogromne kłopoty z chodzeniem ze względu na wzmożone napięcie mięśniowe oraz skrócone ścięgno Achillesa. Na szczęście dzięki stałej rehabilitacji bardzo dobrze się rozwija i świetnie rokuje. Chodzi już samodzielnie, rozumie mowę, wypowiada pierwsze słowa. Zaczął chodzić do przedszkola terapeutyczno-integracyjnego. Koszty walki o rozwój i zdrowie syna nadal są ogromne. Terapia integracji sensorycznej, fizjoterapia, zakup ortez oraz dojazdy to naprawdę wielkie wydatki. A dochodzą do tego jeszcze akcesoria do procesora mowy. Staram się, jak mogę, żeby zapewnić synowi pomoc. Część wizyt udaje się realizować na NFZ, ale większość kosztów muszę ponosić sama. Bardzo proszę o wsparcie! Hanna, mama ➡️ Facebook - Licytacje Szacunkowa kwota zbiórki

52 899,00 zł ( 82,87% )
Brakuje: 10 931,00 zł
Ewelina Krajewska
Ewelina Krajewska , 31 lat

Normalne, szczęśliwe życie nagle legło w gruzach. Nieszczęśliwe zbiegi okoliczności doprowadziły do tragedii

Lato 2021, został tydzień do długo wyczekiwanego wyjazdu na wakacje do Rumunii, który miał być jedną z tych „podróży życia”. Jednak wszystko legło w gruzach, bo marzenia i plany na przyszłość pokrzyżował jeden spacer do lasu, gdzie Ewelinę ugryzł pierwszy w jej życiu kleszcz. 3 sierpnia 2021 - Ewelina w bardzo złym stanie wraca z Rumunii do Polski, do szpitala w Rzeszowie, gdzie pojawia się pierwsza diagnoza - podejrzenie odkleszczowego zapalenia opon mózgowych. 4 sierpnia 2021 - Ewelina trafia na oddział zakaźny szpitala w Mielcu. 5 sierpnia 2021 - stan Eweliny się pogarsza, pojawiają się pierwsze problemy neurologiczne, Ewelina przestaje mówić, występuje paraliż lewej ręki. 6 sierpnia 2021 - stan Eweliny jest krytyczny, w trybie nadzwyczajnym, aby ratować życie, zostaje przetransportowana do szpitala uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie tafia na OIOM. Ewelina przez kilka kolejnych tygodni pozostaje na OIOM-ie. Jest utrzymywana w śpiączce farmakologicznej i podłączona do respiratora. Przechodzi tracheotomię, zapalenie trzustki i gorączkę Zachodniego Nilu. Kiedy po kilku próbach udaje się ją wybudzić, a po kilku kolejnych – odłączyć od respiratora, okazuje się, że odkleszczowe zapalenie mózgu spowodowało paraliż i spustoszenie w organizmie, przez co Ewelina pozostanie w szpitalu przez kolejne 3 miesiące. 8 listopada 2021 - 20 stycznia 2022 – Ewelina trafia do ośrodka rehabilitacyjnego w Krakowie. Rodzina i bliscy inicjują pierwszą zbiórkę pieniędzy na pokrycie olbrzymich kosztów opieki specjalistycznej i rehabilitacji. Niestety, komplikacje nie ustają… W tym czasie Ewelina jeszcze dwukrotnie trafia do szpitala. Po raz kolejny w stanie bezpośredniego zagrożenia życia musi być pilnie operowana, by usunąć ziarninę, która uniemożliwia jej oddychanie. Choroba tak wyniszcza jej organizm, że Ewelina waży 45 kg, wymaga odsysania z krtani co 20 minut, samo jedzenie sprawia jej niesamowity wysiłek, pojawiają się kolejne problemy neurologiczne w tym padaczka, utraty przytomności, później również zapalenie płuc. 20 stycznia 2022 - dziś Ewelina trafia do specjalistycznego ośrodka rehabilitacyjnego w Olsztynie, gdzie zmaga się z padaczką i koronawirusem. Stawia pierwsze kroki, wydobywa z siebie pierwsze dźwięki. Tuż po Wielkanocy kolejny raz odwiedza szpital, żeby usprawnić jej oddychanie przez rurkę tracheostomijną. Następnie toczy się podwójna walka o jej sprawność i zdrowie. Właśnie teraz kończą się wszystkie oszczędności i pieniądze zebrane w trakcie pierwszej zbiórki, właśnie teraz Ewelina musi godzić się z myślą, że w lipcu, najpóźniej sierpniu, straci rehabilitację, fizjoterapię, opiekę laryngologa i neurologa. Jednym słowem straci szansę na powrót do utraconego zdrowia… Będziemy wdzięczni za każdą, nawet najmniejszą pomoc, która pozwoli Ewelinie wrócić do zdrowia. *Szacunkowa kwota zbiórki

175 816,00 zł ( 82,63% )
Brakuje: 36 949,00 zł
Natan Kurzyk
6 dni do końca
Natan Kurzyk , 7 lat

Poznać chorobę i móc działać. Trwa walka o zdrowie Natana!

Kiedy myślę o dniu narodzin mojego synka, do oczu napływają mi łzy, a serce jakby kolejny raz łamie się na pół. Wracam wspomnieniami i zastanawiam się, co poszło nie tak. Czy gdyby wtedy, jakaś decyzja podjęta była inaczej, teraz byłby zdrowy? Natan przyszedł na świat w 39. tygodniu ciąży. Pamiętam, że leżąc w szpitalnym łóżku, przez długi czas czekałam na jego krzyk, płacz… Strach rósł, a syn nie dawał znaku życia. Kiedy usłyszałam, ze lekarza dają mu 10 punktów w skali Apgar, troszkę się uspokoiłam. Tylko na moment, ponieważ, gdy pielęgniarki podały mi synka przeraziłam się. Był cały siny. Mówiłam, że na pewno coś jest nie tak, że Natan potrzebuje pomocy, ale nikt mnie nie słuchał. Lekarze powiedzieli, że wszystko jest w porządku.  Przez wiele miesięcy życie Natanka było spokojne. Doskonale pamiętam moją radość z pierwszego kroku. Mam siódemkę dzieci. Ktoś mógłby powiedzieć, że powinnam być przyzwyczajona do pierwszego kroku, pierwszego samodzielnie i świadomie wypowiedzianego “mama”… Ale tak nie jest, każda nowo wyuczona czynność cieszy za każdym razem. Mimo że Natan zaczął chodzić, mając rok, jego chód nie jest idealny. Często potyka się o swoje nóżki, jedną skręcając mocno do środka.  Na badaniach kontrolnych skierowano Natana do neurologa. Celem wizyty było wykluczenie guza mózgu, który mógłby odpowiadać za problemy z chodzeniem. Tak się właśnie stało. Syn nie ma nowotworu, jednak zdiagnozowano u niego wadę mózgu. Zespół Arnolda-Chiariego typu I, w którym przemieszczone są migdałki móżdżku. Jest to najłagodniejsza odmiana choroby, ale nie wiemy, co nas czeka dalej. Przed nami wiele wizyt u specjalistów. Niedługo dowiemy się jak pracować z Natanem pod kątem rehabilitacji nóżek. Na tę chwilę wiem, że wymaga usprawnienia ruchowego. Musimy również popracować nad koncentracją uwagi i rozwojem mowy.  Mój synek uwielbia bawić się samochodzikami, układać klocki. Jest bardzo żywiołowym chłopcem. Dobrze dogaduje się z kolegami i koleżankami w przedszkolu, do którego lubi uczęszczać. Niemal codziennie opowiada, jak minął dzień - czego się nauczył, w co się bawił. Chciałabym, żeby był sprawnym i szczęśliwym chłopcem, tak by nie ograniczały go żadne przeciwności losu.  Niestety, terminy wizyt na NFZ są bardzo odległe. Nie możemy czekać na nie, tak długo. Na jednej z ostatnich, lekarz powiedział mi, że konieczne będzie badanie pod kątem dysmorfii, aby wyeliminować szereg nieprawidłowości i odchyleń w budowie anatomicznej ciała. Boję się co czeka mojego synka. Chciałabym dokładnie wiedzieć co jest Natanowi i w jaki sposób z nim pracować. Mam nadzieję, że dzięki Twojej pomocy uzbieramy kwotę potrzebną na opłacenie wszystkich wizyt. Mama Natana, Patrycja

96 392,00 zł ( 82,6% )
Brakuje: 20 301,00 zł
Kinga Sówka
Kinga Sówka , 16 lat

Walczymy o zdrowie Kingi... Pomóż nam, proszę!

Samotne macierzyństwo nie należy do najłatwiejszych. Zmagania z nim są jeszcze trudniejsze, kiedy dziecko dotknęła niepełnosprawność, która będzie niechcianą towarzyszką już do końca życia... Kinga urodziła się z Trisomią 21 (Zespół Downa). Początkowo było to dla mnie ogromnym szokiem... Jednak dziś już wiem, że Kinga nigdy nie będzie w pełni zdrowa. Możliwe, że nigdy nie będzie też samodzielna. Wraz z chorobą genetyczną dostała od losu mnóstwo dodatkowych schorzeń, z którymi będzie musiała zmagać się już prawdopodobnie zawsze – padaczka, skolioza, dziecięce porażenie mózgowe, niedoczynność tarczycy.  Córka wymaga całodobowej opieki, nawet na chwilę nie mogę zostawić jej samej... Czuwam i jestem przy niej o każdej porze dnia i nocy. Padaczka w ostatnim czasie znacznie pogorszyła stan zdrowia Kini. Nie możemy znaleźć leku, który da wyraźne rezultaty i nie będzie pogarszał sytuacji...  Wkładam ogrom pracy, by udało jej się zdobyć podstawowe umiejętności i samodzielność, jednak to wiąże się z kosztownym leczeniem i rehabilitacją, na którą coraz częściej brakuje mi środków…  Nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna. Kinga wymaga leczenia u wielu specjalistów, głównie są to wizyty prywatne. Dodatkowo konieczny turnus, który może przynieść ogromne korzyści! Intensywna rehabilitacja, zapas leków i suplementów... Bardzo potrzebujemy wsparcia! Dlatego proszę Was – ludzi dobrego serca, znajomych oraz nieznajomych o pomoc, by Kinga miała szczęśliwe życie. Pragnę, by miała szansę stać się w pełni sprawną nastolatką, a w późniejszym czasie – samodzielną kobietą... Anna, mama

13 128,00 zł ( 82,52% )
Brakuje: 2 779,00 zł
Maja Dodot
5 dni do końca
Maja Dodot , 15 lat

Walczymy o sprawne nóżki Majki! Potrzebujemy Waszego wsparcia!

Od wielu lat walczymy o sprawność naszej córki. Właściwie wszystko zaczęło się w dniu jej narodzin. Maja przyszła na świat z rozszczepem kręgosłupa oraz wodogłowiem. Z czasem zdiagnozowano u niej niepełnosprawność umysłową w stopniu umiarkowanym.  Nasze dziecko przeszło już wiele skomplikowanych operacji. Ogromna skolioza kręgosłupa sprawiła, że koniecznym było wstawienie tytanowych prętów!  Maja nigdy nie chodziła. Nigdy nie miała też okazji postawić swojego pierwszego kroku. Potrafi ruszać nogami, jednak są niesprawne i potrzebują natychmiastowej pomocy! Córeczka cierpi na straszne przykurcze w kolanach, które z biegiem lat coraz bardziej postępują. Z tego względu pionizowanie w ogóle nie wchodzi w grę! Ponadto występuje duża spastyka, która jeszcze bardziej wszystko utrudnia.   Brzmi to skomplikowanie. Ciężko sobie to nawet wyobrazić. Sami dziwimy się, że takie wady w ogóle występują. A jednak. Nóżki Majki rozłożone są szeroko na boki, co oznacza, że nie może ich razem złączyć! Niestety to nie koniec. Córeczka nie może w pełni wyprostować nóg, przez co są cały czas zgięte!  Lekarze alarmują, że tylko operacja może jej pomóc. Drżymy na samą myśl, że nasze dziecko znowu będzie musiało znaleźć się na stole operacyjnym. Opanowujemy jednak nasz strach, bo wiemy, że jest to jedyna forma pomocy. Podczas zabiegu lekarze podejmą się zlikwidowania przykurczy oraz wyprostują jej nóżki.  Operacja jest naszą nadzieją. Sprawia, że zwiększają się szanse i prawdopodobieństwo, że Maja będzie mogła samodzielnie poruszać się w warunkach domowych. To nastolatka, dla której sprawność i niezależność stają się coraz ważniejsze.  Poza domem Majka porusza się przy pomocy wózka. W domu z kolei na czworakach. Perspektywa, że chociaż w naszym mieszkaniu mogłaby sama przechodzić z jednego pokoju do drugiego jest bardzo pokrzepiająca – dla niej, jak i dla nas, jej rodziców, którzy bardzo ją kochają.  Stres jest coraz większy. Klinika przedstawiła nam kosztorys operacji, który ważny jest tylko do końca czerwca! Dlatego nie wiemy, czy cena wzrośnie, ani o ile! Tym bardziej liczy się dla nas każdy dzień oraz każda złotówka.  Leczenie naszej córki odbywa się etapami. Najpierw musieliśmy skupić się na kręgosłupie. Teraz naszym celem są nogi Majki. Operacja odbędzie się w Paley European Institute w Warszawie. To tam sa najlepsi specjaliści w Polsce i to im pragniemy powierzyć zdrowie i życie naszej córki. Będziemy niezmiernie wdzięczni, jeżeli postanowicie wesprzeć nas w tej trudnej walce o sprawność naszej ukochanej córeczki. Niestety los rzucił jej pod nogi zbyt wiele kłód, które chcemy jak najszybciej zabrać. Wiemy, że to się może udać, jednak potrzebujemy dodatkowego wsparcia!  Rodzice Majki FB Naprawmy wspólnie Majki nogi

123 469,00 zł ( 82,4% )
Brakuje: 26 361,00 zł