Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mateusz Strzemecki
Mateusz Strzemecki , 10 lat

Walka o sprawność Mateusza nadal trwa! Potrzebna pilna pomoc!

Pierwsze miesiące nie zapowiadały tak wielkich problemów, z jakimi musi się zmagać nasz ukochany synek. Po porodzie Mateuszek otrzymał magiczne 10 punktów w skali Apgar i był najpiękniejszym stworzeniem na świecie. Dopiero po pół roku lekarz pediatra zauważył wzmożone napięcie mięśniowe i zalecił rehabilitację. Ćwiczyliśmy z nim niemal każdego dnia, aż do momentu, kiedy inny specjalista — neurolog powiedział, że rehabilitacja nie jest konieczna, a dziecko poradzi sobie samo… To był błąd… Mateusz bardzo długo nie zaczynał chodzić, a migająca do tej pory lampka ostrzegawcza zaczęła się palić pełnym blaskiem. Znowu wizyty, konsultacje, wędrówki od drzwi do drzwi, aż w końcu zapadł  wyrok… Diagnoza nie pozostawia wątpliwości — dziecięce porażenie mózgowe. Choroba, której nie da się wyleczyć. Uciążliwości, zostają z człowiekiem do samego końca… Można jedynie ciężką pracą zmniejszać ich skutki. Zbyt duże napięcie mięśniowe powodowało, że nóżki Mateuszka nie chciały go słuchać, a w nocy często bolały. Synek przeszedł nie jedną operację, lecz nadal potrzebuje kolejnej… Jego kończyna skręca się do środka podczas chodzenia. Widoczna jest wyraźna supinacja stępu i przywiedzenie przodostopia. Ostatnio operowana była prawa noga, obecnie podobny zabieg musi być wykonany na nogę lewą. Przed naszym dzieckiem kolejne chwile cierpienia, spędzone w zimnych murach szpitala. Niestety ta operacja jest bardzo kosztowna, a my nie jesteśmy w stanie jej pokryć samodzielnie. Dlatego z całego serca ponownie prosimy o pomoc. Już niejednokrotnie udowodniliście nam, że nie jesteśmy sami w tej trudnej walce. Prosimy – nie zostawiajcie nas! Rodzice Mateusza

2 106,00 zł ( 21,06% )
Brakuje: 7 894,00 zł
Kasia Tępowska
Kasia Tępowska , 40 lat

Moje życie to ciągły ból i cierpienie... Pomóż mi!

Całe moje życie to powracający ból i cierpienie. Mam 39 lat i odkąd pamiętam, moje ciało jest barierą, która uniemożliwia mi spełnianie marzeń. Uciekam w świat książek, ale marzę o tym, by zacząć normalnie żyć! Wszystko zaczęło się niewinnie. Miałam jedenaście lat i bolał mnie palec u stopy. Nikt się nie przejmował, bo jak to dziecko, mogłam uderzyć się na lekcjach WF-u czy podczas zabawy. Ból jednak nie ustępował i rozprzestrzeniał się dalej na całą stopę. Tak trafiłam na oddział reumatologii dziecięcej. Po miesiącu usłyszałam diagnozę: reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). I choć od tego momentu minęło wiele lat, medycyna wciąż nie zna leku na moją chorobę. Dodatkowo moje RZS jest lekooporne. Pierwszą endoprotezę biodra wstawiono mi, gdy miałam zaledwie 18 lat. Później przeszłam trzy kolejne operacje: na drugie biodro i oba kolana oraz wiele innych zabiegów. To jednak nie koniec moich zmagań z ciałem. Mam wiele chorób współistniejących, które utrudniają mi życie. To osteoporoza czy zapalenie błony naczyniowej oka, spowodowane lekami i samą chorobą. Przez to musiałam przyjmować zastrzyki w oko. Widzę jakby przez mgłę, żadne okulary nie pomogą… Jestem pod stałą opieką reumatologów, konieczna jest ciągła rehabilitacja. RZS to choroba, która wykańcza. Człowiek jest ciągle koszmarnie zmęczony. Od tego nie ma odpoczynku, nie ma ucieczki. Mało kto potrafi to zrozumieć… Przez to wiele w życiu straciłam. Nigdy nie podjęłam pracy zawodowej, bo jest to fizycznie niemożliwe. Skończyłam ekonomię. Bardzo lubiłam studiować, ale byłoby to niemożliwe, gdyby nie koleżanki, które woziły mnie zajęcia i bardzo wspierały. Moją ucieczką od cierpienia są książki. Zatracając się w literaturze, mogę być, kimkolwiek zechcę, w ciele, które mnie nie niszczy. To tam przeżywam wszystko, na co nie pozwala mi rzeczywistość. Żeby choć trochę sobie ulżyć w prawdziwym życiu, muszę się rehabilitować. Najlepiej codziennie. NFZ proponuje bardzo rzadkie terminy i nie zawsze zajęcia dobrane są pod moje potrzeby, a prywatne wizyty kosztują… Sama nie jestem w stanie ich opłacić. Siostra i mąż wspierają mnie, jak tylko mogą, są moimi powiernikami i najlepszymi przyjaciółmi, ale potrzeby cały czas rosną. Nie dajemy już rady… Proszę o pomoc! Kasia

20 620,00 zł ( 20,83% )
Brakuje: 78 326,00 zł
Justyna Glapińska
Justyna Glapińska , 33 lata

Po 26 operacjach wciąż walczę o sprawność❗️Pomóż pokonać ból

Przeszłam 26 operacji. W tym roku kończę 31 lat. To jeszcze nie koniec. Walka o sprawność wciąż trwa! Pomóż mi stanąć na własnych nogach bez bólu!  _____ Nadzieja. Z nią zasypiam i budzę się każdego ranka. To ona pozwala mi znieść cierpienie spowodowane chorobą… To ona nie pozwala mi się poddać, gdy wszystko po raz kolejny wali mi się na głowę.  Sytuacja jest bardzo poważna. Ostatnie badania uświadomiły mi, że niebawem moje marzenia o sprawności i samodzielności mogą stanąć pod znakiem zapytania. Specjaliści wiedzą, że znaleźliśmy się w punkcie, z którego trudno zawrócić - właśnie dlatego została podjęta decyzja o zmianie ośrodka, w którym prowadzone będzie leczenie - po ratunek muszę wyruszyć do USA. Tam znajduje się odpowiedni sprzęt, zasoby oraz personel, który zostanie zaangażowany w trudną i skomplikowaną operację. Zabieg zaplanowano na styczeń. Nowy rok - nowe możliwości?  Wciąż zadaję sobie to pytanie, bo tylko cudem udało mi się uzbierać środki na pierwszą operację. Wiem, że zostaną w nią zaangażowane 2 zespoły lekarzy. Zabieg będzie bardzo długi i skomplikowany, ale ma pozwolić na odblokowanie miednicy i zmniejszyć obciążenie zdrowej nogi, która w wyniku pogłębiającej się wady robi się coraz słabsza. W USA czeka mnie 6 tygodni intensywnej rehabilitacji, a później powrót do Polski, ćwiczenia pod okiem specjalistów z Paley Institute i kolejne operacje, ale tylko pod warunkiem, że zdobędę potrzebne środki.  Przede mną pierwszy lot samolotem. Nie tak wyobrażałam sobie cel pierwszej podróży, ale życie nauczyło mnie, że nie zawsze można wybierać. Teraz też nie mam innej możliwości, jak tylko prosić o pomoc. Twój maleńki gest to cegiełka na mojej drodze do sprawności. By leczenie zostało doprowadzone do końca, potrzebna jest ogromna kwota - PONAD milion złotych! Środki, których nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Pieniądze, których nie jestem w stanie zdobyć! Od tej sumy zależy wszystko - sprawność, samodzielność, wszystko.  Nie opiszę tego zawodu, który czułam za każdym razem, gdy nie mogłam czegoś zrobić. Zaciskałam zęby, kiedy bolało naprawdę mocno w nadziei na minimalną poprawę, a zamiast tego dostawałam kolejną dawkę bólu, zalecenie rahabilitacji i ograniczeń. Chciałabym przeżyć dzień w skórze zdrowego człowieka. Nie patrzeć na blizny, nie smarować zrostów, móc zgiąć kolano, usiąść czy stanąć w wygodnej pozycji. Nie słuchać złośliwych komentarzy o tym, że mogłabym się przesunąć, zajmować mniej miejsca, czy nie siadać, bo inni potrzebują tego bardziej. Pozory mylą najbardziej. Wyglądam jak zdrowa osoba, potrafię się uśmiechać, potrafię sama o siebie zadbać, ale nie wiem, jak długo ciało mi na to pozwoli. Już teraz codzienne czynności sprawiają mi coraz większy problem. Boli mnie kręgosłup, zdrowa noga jest coraz słabsza i czuję, że to dopiero początek.  Każda z 26 operacji była dla mnie bolesną lekcją. Choroba nauczyła mnie pokory, ale zaszczepiła wolę walki. Dopóki lekarze dają mi szansę, będę robić wszystko, by zdobyć moją szansę. Teraz dostałam ostatnią. Proszę, wyciągnij pomocną dłoń! Ta historia nie może się tak skończyć…  _____ Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach: Zbieramy dla Justy! Aukcje charytatywne dla Justyny Glapińskiej :) Walkę o sprawność można śledzić na stronie:  Zbieramy dla Dżasty _____ Media o walce Justyny: Tylko operacja pomoże jej samodzielnie żyć  

64 349,00 zł ( 20,16% )
Brakuje: 254 800,00 zł
Mariusz Kowalczyk
Mariusz Kowalczyk , 48 lat

Mariusz stał na skraju życia❗️Teraz potrzebuje intensywnej rehabilitacji - Pomóż❗️

Zaczęło mnie swędzieć pod szczęką. Bardzo dziwne — pomyślałem. Poszedłem do stomatologa, a ten rzeczywiście wykrył w tym miejscu torbiel. Chciałbym, by był to koniec historii. Stomatolog torbiel wyciął, ale w ustach utrzymywał się metaliczny posmak. Poszedłem do niego jeszcze raz, ale tylko rozłożył ręce i powiedział, że on już tam nic nie widzi. Wystawił skierowanie na tomograf głowy. Zabrzmiało to poważnie. Bardzo poważnie. Jednak nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Neurochirurg wytłumaczył, że w moim mózgu jest naczyniak, który nie powstał teraz. Ja się z nim urodziłem. Doznałem szoku. Dowiedziałem się o tym miesiąc po 45. urodzinach. Lekarz przedstawił 2. opcje: albo czekamy, nic nie robimy, aż naczyniak się rozleje i dojdzie do zgonu, albo operujemy. Nad odpowiedzią nie musiałem się zastanawiać. Na drugi dzień stawiłem się w szpitalu na bardzo niebezpieczną operację usunięcia zaawansowanego naczyniaka mózgu. Operacja była ryzykowna, ale tylko ona dawała szansę, na uratowanie mi życia. Dalszą część lepiej pamięta moja żona. Najlepiej, jeśli ona to opowie… — Naczyniak został usunięty, ale niestety pojawiły się powikłania, których konsekwencją był lewostronny niedowład ciała. W 3. dobie po operacji Mariusz trafił na oddział intensywnej terapii z ostrą niewydolnością krążeniowo-oddechową. Został tam wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Stan mojego męża był krytyczny. Przez 3 miesiące walczył o każdą sekundę życia. Ogromnie bałam się, co dalej, czy z tego wyjdzie, czy może jednak zostanę sama… Nadal nie mogę otrząsnąć się po tych wydarzeniach.  Świat zawalił nam się z dnia na dzień. Na szczęście Mariusz wygrał starcie o życie! Wybudził się ze śpiączki 17 marca 2022 roku. Ta data zostanie z nami na zawsze.  Każdy dzień jest dla Mariusza wyzwaniem, które wymaga wielkiego wysiłku fizycznego, jak i psychicznego. Intensywna rehabilitacja trwa już ponad pół roku i  daje zauważalne efekty. Mariusz samodzielnie spożywa posiłki, stawia kroki przy balkoniku, stara się wstawać i siadać bez pomocy drugiej osoby. Również sprawność lewej ręki i nogi jest coraz większa, jednak rehabilitacja musi być kontynuowana. Widząc zaangażowanie Mariusza oraz jego siłę i determinację, wierzymy, że powrót do pełnej sprawności jest możliwy. Budujące jest szczególnie to, że Mariusz również w to uwierzył. Jednak spełnienie największego pragnienia, którym jest w pełni samodzielne funkcjonowanie, uzależnione jest od dalszej, kosztownej rehabilitacji, która jest jedyną szansą na powrót do zdrowia.  Robimy wszystko, co w naszej mocy, jednakże bez Twojej pomocy nie będzie możliwe sfinansowanie kolejnych intensywnych, dających wymierne efekty turnusów rehabilitacyjnych. Możliwości rehabilitacyjne, które są finansowane przez NFZ, zostały już maksymalnie wykorzystane… Bardzo zależy nam na pełnej sprawności Mariusza — męża i ojca, dlatego bardzo proszę o pomoc finansową. Każda złotówka jest bardzo cenna. Joanna, żona *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

12 671,00 zł ( 19,85% )
Brakuje: 51 159,00 zł
Kacper Dobrzyński
Kacper Dobrzyński , 4 latka

Lista jego diagnoz jest bardzo długa... Otwórz swoje serce, wesprzyj❗️

Nasz Kacperek urodził się jako wcześniak w 34. tygodniu ciąży. Ważył wtedy bardzo mało, bo tylko 1600 g. Nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądała jego przyszłość, ale natychmiast musieliśmy rozpocząć walkę o zdrowie ukochanego synka! Obecnie Kacper ma już ponad 3 lata i waży zaledwie 9 kilogramów. Lista jego diagnoz jest bardzo długa… Stwierdzono u synka wrodzoną wadę serca pod postacią VSD, obustronne poszerzenie miedniczek nerkowych, opóźniony rozwój psychoruchowy, niepełnosprawność ruchową oraz umysłową. Kacperek nie chodzi samodzielnie, potrafi jedynie raczkować. Jego rozwój oceniany jest na roczne dziecko. Nasz synek potrzebuje wielospecjalistycznej opieki, wsparcia gastrologa, nefrologa, urologa, endokrynologa, poradni metabolicznej, audiologa, laryngologa, dietetyka i kardiologa. To wszystko generuje bardzo wysokie koszty! Staramy się zapewniać mu odpowiednią ilość zajęć terapeutycznych, logopedycznych, pedagogicznych, fizjoterapii. Kacper potrzebuje również sprzętu rehabilitacyjnego, ortez, pionizatora, kamizelki kompresyjnej i okularów korekcyjnych. Sami nie jesteśmy w stanie pokryć tych wszystkich niezbędnych wydatków. Synek jest bardzo radosnym chłopcem. Uwielbia zabawę samochodzikami, książeczkami... Oddalibyśmy wszystko, by miał szansę na szczęśliwe dzieciństwo – tak jak jego rówieśnicy. Musimy zwrócić się do Państwa z prośbą o wsparcie. Wasza pomoc jest nam bardzo potrzebna. Wierzymy, że otworzycie dla nas swoje serca i pomożecie walczyć o zdrowie Kacpra. Każda złotówka ma ogromne znaczenie! Rodzice

2 081,00 zł ( 19,56% )
Brakuje: 8 558,00 zł
Jakub Malas
6 dni do końca
Jakub Malas , 20 lat

Los nie okazał się łaskawy dla naszego syna... Pomóż nam to zmienić!

Walka o sprawność cały czas trwa. Nasz syn pokonuje kolejne przeszkody i osiąga efekty! To wszystko jest możliwe dzięki Waszej pomocy! Dziękujemy! Pragniemy, aby Kuba wyjechał na turnus rehabilitacyjny, ale potrzebne jest Wasze wsparcie! Nasza historia: W najgorszych przypuszczeniach nie spodziewaliśmy się scenariusza, który napisał dla nas los. W czerwcu 2020 roku nasz nastoletni syn trafił do szpitala wskutek krwotoku śródmózgowego. Nasza codzienność w jednej chwili runęła jak domino… Kuba musiał czterokrotnie przejść zabieg embolizacji. Niestety, skutkiem straszliwych komplikacji zdrowotnych okazało się czterokończynowe porażenie z przewagą niedowładu lewostronnego i spastyką. Kuba rozpoczął intensywną rehabilitację w walce o odzyskanie jak największej sprawności, która przynosiła dobre efekty. Syn na nowo nauczył się  samodzielnie siadać i z pomocą zrobić kilka kroków. Życie jednak potem znowu przygotowało dla nas potworną niespodziankę!   15 listopada 2022 roku w głowie Kuby powstał krwiak, co skończyło się kolejnym pobytem w szpitalu. Wszystkie wypracowane podczas ćwiczeń postępy przepadły! Kuba musiał zacząć rehabilitację od nowa, ponieważ pogłębił się lewostronny niedowład.  Wiemy, że rehabilitacja będzie musiała trwać jeszcze przez długi czas! Musimy wykorzystać każdą możliwość, aby wzmocnić sprawność naszego syna. Wierzymy, że Kuba będzie dokonywał kolejnych postępów w tej trudnej drodze, którą przyszło mu przemierzać… Pragniemy, aby Kuba wyjechał na turnus rehabilitacyjny, podczas którego będzie mógł bardzo intensywnie ćwiczyć. To dla niego wielka szansa na odzyskanie sprawności po przebytej chorobie! Jesteśmy pełni nadziei, że jeszcze będzie dobrze, a ten etap w życiu Kuby zostanie niedługo przykrym wspomnieniem. Aby było to jednak możliwe, prosimy o Waszą pomoc! Razem możemy podarować naszemu synowi to, czego teraz najbardziej potrzebuje – wyjazd na turnus rehabilitacyjny!  Rodzice

2 162,00 zł ( 19,35% )
Brakuje: 9 009,00 zł
Małgorzata Kolczyńska
Małgorzata Kolczyńska , 51 lat

“Gosiu, proszę, wróć do nas!”

Choć od tego strasznego dnia minęły już trzy lata, wciąż dokładnie pamiętam co się działo. Gosia, moja żona została w domu, gdy ja wyjechałem na giełdę. Przed godziną 10:00 zdążyliśmy porozmawiać przez telefon. Gdybym wiedział, że to jest ostatnia rozmowa, jaką odbędę z Gosią, powiedziałbym jak bardzo ją kocham, jak cudowną jest kobietą i że zawsze przy niej będę. Nie minęło pół godziny, gdy zadzwonił sąsiad i powiedział, że żonę zabrała karetka na sygnale… W szpitalu stwierdzono ostrą zatorowość płucną z zatrzymaniem akcji serca, czego skutkiem było niedotlenienie mózgu. Z relacji sąsiadów wiem, że Gosia zdążyła zadzwonić po pomoc nim straciła przytomność. Natychmiast pojechałem do szpitala, a głowa mi pękała od różnych myśli. Nie mogłem zrozumieć jak do tego doszło. Małgosia zawsze była energiczna, aktywna, zorganizowana. Na nic nie chorowała, nie miała skończonych czterdziestu pięciu lat. Kilka miesięcy przed tym feralnym dniem, żona skręciła kostkę. Oczywiście bardzo ją bolało, a noga była mocno opuchnięta. Nie bagatelizowaliśmy problemu – szukaliśmy pomocy, lecz uspokajano nas, że wszystko w porządku i z czasem noga przestanie boleć. Czy to była przyczyna naszej tragedii? Po badaniach w szpitalu powiedziano mi, iż przyczyną był toczeń rumieniowaty. Choć żadna diagnoza nie zmieni tego co się wydarzyło, pozostaje mi walczyć o ukochaną żonę.  Małgosia przez prawie pięć miesięcy przebywała na OIOMie. Nigdy nie wróciła do domu. Podczas jej nieobecności zmarła moja teściowa, którą Gosia się opiekowała. Teściowa była już w podeszłym wieku, a chorób, które ją dręczyły było multum. Żona nie ma chyba świadomości, że jej mama odeszła...  Małgosia wymaga stałej rehabilitacji i specjalistycznej opieki. Codziennie jestem u niej i dbam najlepiej jak potrafię. W czasie największych restrykcji pandemicznych nie mogłem zobaczyć żony przez dziewięć miesięcy! Praca fizjoterapeutów została znacznie ograniczona, co poskutkowało zwiększonymi przykurczami i pogorszeniem pracy narządów wewnętrznych. Choć życie toczy się dalej, ja wciąż nie tracę nadziei. Pod koniec sierpnia chciałbym zabrać Gosię na trzymiesięczny turnus rehabilitacyjny. Szacowane koszty to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Pomimo największych starań, sam nie jestem w stanie opłacić turnusu. W tym miejscu zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie. Gdy odwiedzam żonę, wiem, że mnie słyszy, że czuje dotyk i ból, wodzi wzrokiem, a dłonie wykonują niewielkie ruchy. Cały czas jest w niej życie, o które mogę walczyć. Bez waszej pomocy nie odzyskamy Małgosi! Mariusz, mąż Małgosi

18 077,00 zł ( 19,26% )
Brakuje: 75 753,00 zł
Antoś Małka
Antoś Małka , 8 lat

Pomóż zapewnić Antosiowi dostęp do terapii! Walczymy o jego lepszą przyszłość!

Antoś przyszedł na świat z poważną wadą serca. To był dla nas ogromny szok! Podczas ciąży nic nie wskazywało na to, że będzie tak chory! Niestety, ta druzgocąca diagnoza była tylko początkiem jego trudności… W wieku 4 miesięcy Antoś przeszedł operację na otwartym sercu. To była jedna z najtrudniejszych chwil w naszym życiu… Długie tygodnie rekonwalescencji, rana na całej klatce piersiowej, mnóstwo szwów… Widok tak małego dziecka walczącego o życie był nie do zniesienia. Choć operacja uratowała mu życie, serce nadal nie działa w pełni prawidłowo – Antek zmaga się z niedomykalnością zastawek. Na szczęście, jest pod stałą opieką kardiologa, który monitoruje jego stan i przygotowuje nas na to, że decydujący czas dla jego serduszka może nadejść w okresie dojrzewania. W kolejnych latach u naszego chłopca zdiagnozowano astmę oskrzelową, atopowe zapalenie skóry i problemy ze wzrokiem – to wszystko stopniowo utrudniało codzienne życie synka. Dzięki Waszemu wsparciu Antek przeszedł diagnostykę pod względem spektrum autyzmu. Wynik badań nas załamał! Okazało się, że Antoś ma zespół Aspergera i ADHD! Synek intelektualnie funkcjonuje bardzo wysoko – jest niezwykle bystrym chłopcem. Niestety, jest bardzo impulsywny, szybko się złości i coraz częściej bywa agresywny. Jest rozkojarzony – ciągle gubi swoje okulary, potrafi wyjść z domu bez kurtki. Z bólem serca musieliśmy zrezygnować z jego ukochanych treningów piłki nożnej – jego nieprawidłowe zachowanie uniemożliwiało dalszy udział w zajęciach... W związku z tym musimy zapewnić mu odpowiednią opiekę. Od listopada synek będzie uczęszczał na trening umiejętności społecznych i terapię integracji sensorycznej, które pomogą mu lepiej radzić sobie z emocjami i codziennymi wyzwaniami. Antoni będzie potrzebował też lekarstw wyciszających jego organizm, ale najpierw musi zaakceptować je kardiolog, co oznacza dla nas dodatkowe, prywatne wizyty... Wiemy, że musimy przygotować się na to pod względem finansowym i zrobimy wszystko, by mu pomoc… Od tego zależy przyszłość Antka! Każda, nawet najmniejsza kwota, przybliży nas do tego, by nasz synek miał szansę na szczęśliwe i pełne życie. Z serca dziękujemy za dobre słowo, pomoc i dalsze udostępnianie zbiórki! Rodzice

613,00 zł ( 19,2% )
Brakuje: 2 579,00 zł
Kordian Chrobak
11 dni do końca
Kordian Chrobak , 5 lat

Mały Kordian przeszedł więcej niż niejeden dorosły! Potrzebna pomoc!

Mój synek nie wie, jak to jest być zdrowym dzieckiem. Chciałabym, żeby jego start był łatwiejszy… Niestety, nowe diagnozy i rozpoznania mnożą się w zastraszającym tempie. Jest taki mały, a jego dokumentacja medyczna pęka w szwach! Kordian urodził się w 38. tygodniu. Na cesarskie cięcie było już za późno, poród naturalny był bardzo ciężki. Potem jednak było jeszcze gorzej! Gdy synek przyszedł na świat, zaczął sinieć! To były tylko ułamki sekundy, które trzeba było wykorzystać jak najszybciej! Kordian tracił oddech, więc lekarz natychmiast go zaintubował. Tym samym uratował mojego małego syneczka… Okazało się, że przyczyną jest całkowity rozszczep podniebienia, a Kordian nie mógł oddychać, ponieważ języczek zapadał mu się do gardła! Potem jednak pojawił się kolejny szok: dysmorfia twarzy i hipotrofia, które nie zostały wykryte podczas ciąży… Synek został przewieziony na oddział neonatologiczny, a w międzyczasie wykryto także wrodzoną wadę serca! Nie mogłam pojąć, jak to w ogóle możliwe?! Przecież w każdym trymestrze były wykonywane badania, które nie wzbudzały żadnych podejrzeń… Nikt nie potrafił powiedzieć czy Kordian będzie zdrowy i ile jeszcze czasu spędzi w szpitalu. Nigdy nie zapomnę słów lekarza, który stwierdził, że różnie może być przy tak małym schorowanym dziecku. Dlatego moje dziecko zostało ochrzczone w szpitalu… Od tamtej pory minęło już 5 lat. W tym czasie spędziłam setki godzin na konsultacjach z lekarzami i terapeutami. Dzięki Waszej pomocy udało nam się zrobić szereg specjalistycznych badań, które pomogą w dalszej diagnostyce synka. Jestem za to bardzo wdzięczna. Dziękuję! Kordian jest już dużym chłopcem, ale problemy go nie opuściły! Synek nie mówi, nie pokazuje rączką czego potrzebuje, co sprawia, że komunikacja z nim jest praktycznie niemożliwa! Moje dziecko cały czas karmione jest także przez strzykawkę, w której podawane są zblendowane pokarmy. Niestety każda próba podania mu jedzenia w tradycyjny sposób, kończy się wymiotami.  Dodatkowymi trudnościami jest zez, nieprawidłowy chód oraz poważne zaburzenia snu. Niestety Kordian często też choruje i jest podatny na wiele infekcji. Co także mnie niepokoi, synek przejawia zachowania autoagresywne i agresywne względem innych osób...  Lekarze powiedzieli nam, że jedyną szansą dla mojego dziecka jest terapia komórkami macierzystymi oraz terapia aminokwasami. To konieczność, by miał szansę na lepszą przyszłość. Wyścig z czasem, który musimy wygrać! Kordian jest mały, więc pomoc specjalistów jest najskuteczniejsza teraz. Trzeba działać szybko! Proszę, pomóżcie mi w walce o zdrowie i sprawność mojego dziecka!  Marta, mama ➡️ Świat „Cordis” / Licytacje na leczenie, diagnostykę ➡️ Śledź Kordianka na Facebooku ➡️ Kordian na Instagramie ➡️ Walka Kordianka na TikToku

16 564,00 zł ( 19,11% )
Brakuje: 70 068,00 zł