Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Weronika i Wiktoria Zyśk
Weronika i Wiktoria Zyśk , 11 years old

Po latach niepewności chcą w końcu zrozumieć świat❗️Pomożesz❓

Od 2013 roku jestem mamą dwóch cudownych córeczek. Bliźniaczki Wiktoria i Weronika to bardzo wesołe, mądre dziewczynki, które są dla mnie całym światem. Nigdy bym nie pomyślała, że czeka nas tak długa i ciężka droga… Pierwsze oznaki, które mnie zaniepokoiły, pojawiły się, kiedy córeczki miały 2,5 roku. Nie reagowały na wołania, nie bawiły się. Jednak po konsultacjach z lekarzem dowiedziałam się, że może to być po prostu etap rozwoju. Dzieci są zdrowe i nie ma powodu do obaw, ponieważ zdarza się, że bliźniaki mają swój mały świat, swoją mowę i zachowania.  Ale kiedy były starsze, problem nie mijał. Wika i Werka dalej nie chciały się bawić, nie interesowały się światem wokół. Pojawiły się u nich również zachowania autoagresywne i problemy z integracją sensoryczną.  Wciąż jednak nie było diagnozy. Usłyszałam po raz kolejny, że bliźniaczki po prostu komunikują się i tworzą więź między sobą. Ten stan trwał. Radziliśmy sobie z małymi trudnościami, ale niepokój towarzyszył mi każdego dnia. Kiedy córeczki były w pierwszej klasie, trudności jeszcze bardziej się nasiliły. Pojawiła się nadruchliwość, problemy ze skupieniem uwagi, wykonywaniem poleceń i odrabianiem lekcji. Podejrzewałam, że być może jest to objaw ADHD, ale wciąż brak było diagnozy. Miałam wrażenie, że tylko ja widzę coś niepokojącego.  W końcu jedna z nauczycielek również zauważyła, że moje córeczki zachowują się inaczej. Polecono nam poradnię psychiatryczną, gdzie lekarka od razu potwierdziła zaburzenia. Jednak to, co usłyszałam, sprawiło, że po plecach przeszedł mi zimny dreszcz. Po prawie 3 godzinach badania, u moich dzieci stwierdzono Zespół Aspergera i całościowe zaburzenia rozwoju. Kolejne badania niosły ze sobą kolejne trudności. Przez pandemię nie mogliśmy dostać się do specjalisty i dopiero w czerwcu 2021 roku przeprowadzono testy, które ostatecznie dały nam odpowiedź. Tak zaczęła się nasza walka. Lekarze twierdzą, że poziom operacji myślowych moich córeczek jest wysoki, ale wykonawczych niski. Mają słabe odruchy ciała i odczucie, dlatego Wiktoria i Weronika regularnie chodzą na zajęcia integracyjne na zanik umiejętności społecznej i integracyjnej, a także na leczenie psychologiczne i endokrynologiczne. Oprócz tego, w przypadku Wiktorii potrzebne jest jeszcze leczenie urologiczne.  Obecnie funkcjonują dużo lepiej. Zajęcia i rehabilitacja przynoszą efekty, jednak jest to coś, co będzie trwało jeszcze przez długi czas ich życia. To wiąże się ze wciąż narastającymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Dlatego zwracam się o pomoc do Was, ludzi dobrego serca. Każda wpłata pomoże nam w tej długiej drodze do samodzielności Wiktorii i Weroniki. Całe życie przed nimi. Razem możemy sprawić, by było łatwiejsze! Hanna, mama Wiki i Werki Kwota zbiórki jest szacunkowa

2 056,00 zł ( 5.19% )
Still needed: 37 519,00 zł
Leoś Węgrzynowicz
Leoś Węgrzynowicz , 4 years old

By brak środków nie stanął na drodze do zdrowia Leosia❗️

Mój synek ledwo przyszedł na świat, gdy został poddany pierwszym próbom i walkom o swoje zdrowie... Był malutki, gdy rozpoczęło się jego cierpienie, które trwa do dzisiaj...  Mając zaledwie 5 miesięcy przeszedł pierwszą operację. Operację ratującą życie! Miał wtedy zwężoną aortę. Nigdy nie zapomnę strachu, jaki mi wtedy towarzyszył. Trudno zapomnieć, bo właściwie towarzyszy mi do dzisiaj...  Leoś boryka się z wieloma schorzeniami.  Ma wadę układu moczowego i nerki 4 stopnia. Ma liczne problemy dermatologiczne, z którymi jeździmy do lekarza prywatnie. Wszystko, z czym się codziennie borykamy to między innymi długie listy leków, wizyty u specjalistów, często prywatnie. Do tego drogie dojazdy, różne badania, leczenie i rehabilitacja.  Nie dam sobie rady sama z rosnącymi i ogromnymi wydatkami. Moje dziecko bardzo potrzebuje pomocy i codziennego leczenia. Bez niej nie jesteśmy w stanie funkcjonować.  Proszę, pomóż nam! mama Leosia

2 053 zł
Aneta Gronowicz
Aneta Gronowicz , 46 years old

120 centymetrów cierpienia... Ratuj resztki sprawności Anety❗️

Kiedyś, mimo mojej okrutnej choroby, czułam, że mogę wszystko... Podnosiłam ciężary, byłam aktywna zawodowo, wiodłam życie szczęśliwej osoby. Dziś, pozbawiona niemal wszelkiej niezależności, zapadam się w otchłań. Boję się... Ile jeszcze można stracić?! Mam 46 lat i tylko 120 cm wzrostu. Od dzieciństwa choruję na achondroplazję. Cierpię również na wrodzoną karłowatość przysadkową, która tylko przykłada się do mojego nieszczęścia. To nieszczęście to niedowład nóg, który 5 lat temu zrzucił mnie na wózek inwalidzki... W 2006 r. poznałam męża, rok później się pobraliśmy. Znaleźć faceta, który pokocha cię taką, jaką jesteś — bezcenne. Jednak gdy widzę, że opieka nade mną wyniszcza najukochańszą osobę w moim świecie, pęka mi serce… Paweł się nie skarży, ale w jego oczach widać ból i zmęczenie… Jego kręgosłup nie daje już rady dźwigać mojego coraz cięższego ciała. Cierpię, bo on cierpi… Wszelkie próby ratowania mojego zdrowia okazały się katastrofą… Dzisiaj moim jedynym ratunkiem jest niezwykle kosztowna, intensywna rehabilitacja. Powinna być też regularna, jednak przez nawracające, niezwykle bolesne infekcje układu moczowego, nie zawsze jestem w stanie ćwiczyć. Cewnik ciągle się zatyka, pojawia się krew, muszę nosić pampersy… Myślałam, że to niemożliwe, ale moje życie znów się pogorszyło…  Wiem, że już nigdy nie wstanę na nogi, jednak jeśli przestanę ćwiczyć, będę mogła jedynie leżeć w łóżku. Tak bardzo tego nie chcę! Jestem załamana! Każdy centymetr mojego ciała, który kiedyś pozwalał mi walczyć o marzenia, teraz stał się więzieniem. Nie chcę tak żyć! Znów zdecydowałam się prosić o pomoc. Chowam do kieszeni wstyd, bo jakie ma on znaczenie, gdy czujesz, że znikasz…? Coraz ciężej mi żyć w zgodzie z losem, jaki mnie spotkał… Jednak póki nadal mam nadzieję na zachowanie choć odrobiny sprawności, będę walczyć! W końcu jestem małym, wielkim człowiekiem! Bardzo proszę o Waszą pomoc w opłaceniu dalszego leczenia i rehabilitacji. Aneta

2 052,00 zł ( 3.85% )
Still needed: 51 140,00 zł
Jan Rutkowski
Jan Rutkowski , 13 years old

Choroba genetyczna uniemożliwia Jasiowi samodzielne życie! POMÓŻ!

Nasz syn przyszedł na świat zdrowy. Lekarze dokładnie go zbadali, wykluczyli wszelkie możliwe choroby. Prawidłowo widział i słyszał, wszystko było dobrze. Mimo to mieliśmy obawy. Kilka lat wcześniej w naszej rodzinie urodziło się dziecko, u którego zdiagnozowano chorobę genetyczną. Baliśmy się, że to samo może zostać wykryte u naszego synka. Lekarze zapewniali nas, że nie ma podstaw do obaw. My jednak widzieliśmy pewne niepokojące symptomy… Jasiu od maleńkości bardzo ulewał, nie wyglądało to jednak jak u innych dzieci. U naszego synka pojawiały się silne ataki wymiotów po każdym posiłku. Janek miał też problemy ze snem, nawet najmniejszy hałas wywoływał u niego niepokój. Doszło do tego, że nie mogliśmy chodzić z nim do sklepu – dźwięk lodówek doprowadzał go do szału.  Szukaliśmy odpowiedzi. Lekarze mówili, że syn jest jeszcze mały, że wszystko się unormuje z czasem. Niestety, było tylko gorzej. Nasz syn coraz trudniej znosił przeróżne bodźce. W grupie dzieci trzymał się na uboczu. Pojawiały się u niego napady agresji. Wiedzieliśmy, że nie możemy czekać z założonymi rękoma na rozwój sytuacji, która już była ciężka.  Zrobiliśmy badania genetyczne, które wykazały, że nasz synek ma wadliwy chromosom X. Wszystkie jego nietypowe zachowania były spowodowane chorobą, która jest nieuleczalna. Nasz synek miał wtedy 2 latka. Z jednej strony byliśmy przerażeni diagnozą, z drugiej szczęśliwi, że w końcu wiemy, co mu dolega. Szybko zaczęliśmy szukać możliwych form pomocy.  Dziś Jasiu jest już nastolatkiem. W końcu znaleźliśmy dla niego szkołę, która odpowiada jego potrzebom. Jest w klasie, gdzie jest zaledwie pięciu uczniów, a każdemu z nich towarzyszy nauczyciel wspomagający. Widzimy, że terapia, którą otrzymuje w specjalistycznej placówce edukacyjnej przynosi efekty. Jasiu jest spokojniejszy, lepiej radzi sobie z emocjami i wreszcie może skupić się na nauce.  Synek dodatkowo poddawany jest hipoterapii. Ma ona na celu wypracowanie u niego poczucia obowiązku oraz rozwinięcie koordynacji ruchowej. Świetnie sobie na niej radzi, kocha jazdę konną – cieszymy się, gdy widzimy, że uśmiech nie schodzi mu z twarzy.  Niestety, Jasiu niedawno wszedł w okres dojrzewania, który utrudnia mu życie w społeczeństwie. Widzimy, że coraz częściej zamyka się w sobie, nie radzi z rozterkami i znowu stroni od rówieśników. Dlatego zmuszeni jesteśmy prosić o wsparcie. Wiemy, że choroba synka nie zniknie jak za dotknięciem magicznej różdżki. Wierzymy jednak, że dzięki terapii, jest w stanie wypracować sobie sprawność. Jasiu jest wspaniałym chłopcem, a my jako rodzice, pragniemy zapewnić mu wszystko, co najlepsze. Jeśli możesz – pomóż zawalczyć naszemu synkowi o samodzielną przyszłość. Rodzice Janka 

2 052 zł
Ahana Dhanuk
Urgent!
Ahana Dhanuk , 2 years old

Nasza 2-letnia córeczka umiera❗️Pomóż nam pokonać neuroblastomę❗️

Walczymy o życie naszej maleńkiej córeczki – musimy zdążyć, zanim odbierze ją złośliwy nowotwór! Jesteśmy zrozpaczeni i błagamy o pomoc! Prosimy, pomóż nam ją uratować! Sami nie damy rady opłacić leczenia… Wszystko zaczęło się, gdy Ahana skończyła 19 miesięcy. Na plecach córeczki pojawił się maleńki guzek. Dalsze badania wykazały, że nasze maleństwo cierpi na złośliwy nowotwór – neuroblastomę. Guz w śródpiersiu uciska na płuca, rdzeń kręgowy i serce, a choroba zdążyła dać już przerzuty do kości! Diagnoza była dla nas szokiem… Do teraz trudno nam się pogodzić, że nasza energiczna, wesoła córeczka jest śmiertelnie chora. Jak to możliwe, że nie miała żadnych objawów, że nadal była w stanie normalnie chodzić i oddychać, pomimo ogromnego guza uciskającego najważniejsze narządy?  Natychmiast rozpoczęto chemioterapię. Po 7 cyklach wciąż nie było poprawy… Konieczne było wdrożenie o wiele bardziej agresywnej chemii, która zadziałała na przerzuty. Jednak guz w śródpiersiu wciąż się nie zmniejszył, przez co operacja była niemożliwa… Nie mogliśmy zaakceptować wyroku śmierci, jaki został wydany na naszą córeczkę. Zaczęliśmy szukać pomocy za granicą. Otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź od szpitala w Barcelonie.  Nie czekaliśmy ani chwili – spakowaliśmy się i przylecieliśmy do Hiszpanii. Musimy zrobić wszystko, by ratować nasze dziecko! Ahana przechodzi chemioterapię przed operacją. Jej stan jest ciężki – córeczka spędziła 5 dni na OIOM-ie. Gdy tylko jej stan się poprawi, będzie mogła przejść zabieg.  Każdego dnia błagamy, by córeczka jeszcze trochę wytrzymała... Jednak bez pieniędzy nie zdołamy jej uratować... Prosimy Was z całego serca, bo sami nie damy rady opłacić leczenia. Leczenia, które jest naszą ostatnią nadzieją, że Ahana będzie żyć.  Rodzice

2 052,00 zł ( 0.32% )
Still needed: 622 593,00 zł
Wanda Piepiora
Wanda Piepiora , 4 years old

Wandzia jest zbyt malutka, by tyle znosić! Możesz jednak coś zmienić...

Gdyby nie poprzednia zbiórka, pewnie do tej pory nie wiedzielibyśmy, jak pomóc naszemu dziecku. Dziękujemy Wam z całego serca! Nasza historia niestety wciąż nie ma szczęśliwego zakończenia… Ponownie prosimy o pomoc. Obawiamy się, że bez wsparcia jeszcze przez długi czas nie odetchniemy z ulgą, a nasza córeczka nie będzie mogła prawidłowo się rozwijać. Nasza historia: Gdy Wandzia przyszła na świat, otrzymała 5 punktów w skali Apgar i długą listę straszliwych diagnoz... Urodziła się z niewydolnością oddechową, bradykardią, nieefektywnymi oddechami, obniżonym napięciem mięśniowym, sinicą obwodową i poważnymi zaburzeniami wzroku.  Od samego początku u naszego maleństwa był widoczny zez zbieżny. Byliśmy jednak spokojni – lekarze zapewnili nas, że to częste zjawisko u noworodków i lada moment minie. Mięśnie koordynujące ruchy gałek ocznych są początkowo słabe i trudno im czasami utrzymywać oczka równolegle... Jednak czas mijał, a wada z każdym dniem się pogłębiała. Zaniepokojeni udaliśmy się do okulisty, gdzie natychmiast usłyszeliśmy diagnozę – zez zbieżny wywołany porażeniem nerwu VI (odwodzącego), nadwzroczność, astygmatyzm, niedowidzenie i PILNA OPERACJA! Byliśmy przerażeni. Tak bardzo baliśmy się o wzrok naszego dziecka...  Dzięki Wam Wandzia jest już po operacji! Niestety nie wszystko się udało... Zabieg dał efekt wizualny, ale w środku nie jest tak idealnie – pogłębia się krótkowzroczność oraz asymetria głowy na jedno ramię! Problemów nadal jest dużo: hipoplazja plamki stopnia II, oczopląs rotacyjny, krótkowzroczność, astygmatyzm oraz zez skośny, który w przyszłości musi zostać zoperowany. Wandzie doskwiera brak widzenia przestrzennego oraz niedowidzenie! Co gorsza, rotacyjne drobnofaliste ruchy głowy nadal nie ustąpiły… Niestety nie tylko narząd wzroku jest osłabiony. Wanda ma obniżone napięcie mięśniowe, asymetrię tułowia oraz skośne ustawienie miednicy. To tak niesprawiedliwe, że jedna malutka dziewczynka musi aż tyle znosić! Uczęszczamy na zajęcia ze wczesnego wspomagania rozwoju, których część musimy opłacać sami. Nie byłby to problem, gdyby nie fakt, że córeczka potrzebuje stałej pracy z psychologiem, tyflopedagogiem, optometrystą, logopedą, fizjoterapeutą, pedagogiem. Nasze oszczędnosi stopniały, a my znowu znaleźliśmy się pod ścianą!  Ponownie stajemy przed Wami i prosimy o pomoc. Postanowiliśmy utworzyć kolejną zbiórkę, aby zapewnić Wandzi regularną rehabilitację i opłacić wizyty specjalistyczne. Półroczne leczenie i rehabilitacja, to koszt kilkunastu tysięcy! Nie mamy takiej kwoty i biorąc pod uwagę wszystkie wydatki, jakie na co dzień ponosimy, nie zdołamy odłożyć tej sumy.  Walka o wzrok i zdrowie córeczki pochłania ogromne kwoty, które znacznie przekraczają nasz domowy budżet. Wiemy też, że nie możemy zwlekać z leczeniem i rehabilitacją, ponieważ Wandzia może ucierpieć! Prosimy, wesprzyjcie nas w walce o lepszą przyszłość naszej córeczki! Rodzice Wandy

2 050,00 zł ( 12.84% )
Still needed: 13 908,00 zł
Piotruś Nowak
Piotruś Nowak , 8 years old

1 na 15.000! Ten wyjątkowy chłopiec potrzebuje Twojej pomocy!

Urodził nam się zdrowy syn. To brzmi tak pięknie i dumnie, że aż trudno uwierzyć, że… okazało się nieprawdą! Przecież przez pierwsze pół roku nic na to nie wskazywało. Dlatego, gdy nagle pojawiły się u Piotra opóźnienia rozwojowe, byliśmy tym totalnie zaskoczeni. Jednak dopiero finalna diagnoza zwaliła nas z nóg! Choroba tak rzadka, że choruje na nią zaledwie 1 osoba na 15.000 urodzeń! Genetyczny pech sprawił, że padło właśnie na naszego syna… U Piotrusia zdiagnozowano Zespół Angelmana, którego istotą są zaburzenia w funkcjonowaniu układu nerwowego. Osoby takie jak on cierpią na zaburzenia poruszania się i równowagi, co objawia się chodem chwiejnym, niepewnym, na szeroko rozstawionych nogach (ataksja chodu). Chód ten jest bardzo charakterystyczny i przypomina sposób poruszania się marionetki. Zauważalne są także zmiany w wyglądzie twarzy – duże usta, duża żuchwa, szeroko rozstawione gałki oczne oraz wystający język. Poza tym pojawia się charakterystyczny uśmiech – również jak u marionetki. Dzieci takie jak Piotruś wymagają przede wszystkim rehabilitacji. Dzięki niej poprawia się równowaga i koordynacja ruchowa naszego synka. Zapobiega ona także dalszemu rozwojowi skoliozy i skurczów.  Jeździmy na nią z synkiem już od 7 lat… Spędziliśmy na niej setki godzin, często okraszonych płaczem i buntem. Udało nam się również wyjechać na kilkanaście turnusów rehabilitacyjnych. To dało efekty! W końcu, po tylu latach nasz dzielny syn postawił pierwszy krok! Dziś w miarę sprawnie porusza się po domu, ale nadal ma problem, gdy spotykamy nierówną powierzchnię.  Niestety samo chodzenie to nie jedyna trudność dzieci takich jak on. Do tego zespołu przypisany jest również brak mowy. Widzimy, jak go to męczy! Czasami chciałby powiedzieć tak wiele, ale nie umie… Pokazujemy mu obrazki czy gesty, aby pomóc mu się porozumieć, jednak Piotrek nie umie ich powtórzyć, co jeszcze bardziej go frustruje.  Uspokaja go natomiast czas spędzany z młodszym rodzeństwem. Uczy się od swoich braci coraz to nowych rzeczy, choć przecież powinno być odwrotnie i to oni powinni wzorować się na nim – tym najstarszym! Nam jako rodzicom ciężko jest z tym wszystkim… Zespół Angelmana to trudna choroba. Każda umiejętność poprzedzona jest wielkim wysiłkiem i ciężką pracą. Jednak my się nigdy nie poddamy!  Wierzymy, że z czasem nauczymy naszego syna komunikacji i samodzielności. Jednak mamy świadomość, że nie zrobimy tego sami… Potrzebujemy Waszego wsparcia! Niestety jedno z nas musiało zrezygnować z pracy, bo Piotrek potrzebuje opieki całą dobę. Mimo to staramy się robić wszystko, aby zapewnić całej rodzinie dobre życie, ale leki i sprzęty pochłaniają nasz budżet. Jest już na tyle ciężko, że  zrezygnowaliśmy z turnusów rehabilitacyjnych… Nie chcemy – NIE MOŻEMY rezygnować z pozostałych wskazań w tym rehabilitacji, ale za chwilę może się okazać, że nie mamy innego wyjścia!   Błagamy o pomoc! Wasze wsparcie pomoże nam sfinansować leczenie naszego wyjątkowego chłopca. Rodzice

2 049 zł
Artur Bakalarski
Artur Bakalarski , 20 years old

Dopóki Artur walczy, dopóty jest nadzieja na jego godne funkcjonowanie. Prosimy pomóż mu w tym!

Artur od urodzenia zmaga się z autyzmem wczesnodziecięcym i znacznym upośledzeniem umysłowym. Dziś, pomimo że stał się pełnoletni jego stan, zamiast się poprawiać lub chociaż stanąć w miejscu, niestety się pogarsza. Dla mnie jako mamy nie ma większego cierpienia niż patrzenie na swoje niepełnosprawne dziecko… Gdy Artur miał roczek, powiedział po raz pierwszy: mama, tata, babcia. Od tamtej pory nie powiedział nic więcej! Do dziś porozumiewamy się z synem jedynie za pomocą mimiki i gestów.  Mimo że skończył 19 lat, nadal potrzebuje pomocy 24 godziny na dobę. Jest niesamodzielny, a do tego nadpobudliwy. Kojąco wpływa na niego ruch na świeżym powietrzu. Zmęczenie go uspokaja. Lubi chodzić po górach, jednak to morze skradło jego serce. Kontakt z wodą go wycisza i zaczyna się wtedy lepiej zachowywać. Niestety coraz częściej pojawiają się u niego problemy zdrowotne. Przez konieczność przyjmowania lekarstw przeciwpadaczkowych oraz psychotropowych na schizofrenię, jego wątroba nie jest już w stanie normalnie pracować. Od pewnego czasu podczas badań wychodzą mu podwyższone parametry wątrobowe.  Kolejnym problemem przez stosowanie leków jest leukopenia polekowa. Jest to o tyle niebezpieczne, że osłabia pracę układu odpornościowego. W efekcie może prowadzić do zwiększenia liczby infekcji, których jego organizm nie będzie w stanie zwalczyć. To wszystko stwarza, że czujemy się jak w błędnym kole! Nie możemy odstawić leków, a ich przyjmowanie pogarsza stan Artura… Walczymy jednak dalej. Szukamy sposobów, aby stosować leczenie i terapie jak najmniej dla niego inwazyjne a równocześnie poprawiające jego stan i samopoczucie. Dlatego zwracamy się ponownie o pomoc do ludzi o wielkich sercach, którzy wspomogą sfinansować dalsze drogi leczenia Artura. Tylko z Waszą pomocą będę mogła zapewnić synowi w miarę spokojne i szczęśliwe życie. Marta, mama Artura

2 044 zł
Zuzia Górska
Zuzia Górska , 5 years old

Twój mały gest to dla Zuzi wielka szansa na sprawność❗️

Nasza Zuzia urodziła się w 41. tygodniu ciąży w ciężkiej zamartwicy. Od tamtej pory problemy nie odstępują nas na krok. Córeczka przy nauce chodzenia bardzo krzywo stawiała nóżki, dlatego pediatra zasugerował, żeby zastosować buciki z usztywnieniem. Miały wyrównać chód Zuzi. Tak się jednak nie stało, problemy się pogłębiały. W marcu 2022 roku rozpoznano u Zuzi cukrzycę typu 1, a po wielu badaniach neurolog stwierdził również przykurcz ścięgna Ahillesa. Zastosowaliśmy rehabilitację, która niestety nie przynosiła żadnych efektów. Jak się później okazało – powodem było nieleczone wzmożone napięcie mięśniowe. Zuzia wymaga stałej rehabilitacji, kosztownego leczenia, dalszej diagnostyki, nieustannej kontroli i opieki specjalistów. Specjalna rehabilitacja neurorozwojowa, która daje szansę na pozbycie się napięcia, miesięcznie generuje koszty rzędu 4000 złotych! Ogromnym problemem jest też cukrzyca, która sprawia, że każdego dnia drżymy w obawie o życie Zuzi. To straszna choroba, która może nam ją odebrać. Ale nie poddajemy się! Córeczka jest objęta intensywnym leczeniem, które też mocno obciąża nasz domowy budżet. Jedyne, o czym marzę, to aby Zuza była zdrowa i szczęśliwa.  Córeczka jest uśmiechniętą dziewczynką, która chciałaby tak jak inne dzieci móc bawić się na placu zabaw, biegać, skakać i korzystać z uroków beztroskiego dzieciństwa. Niestety sami nie jesteśmy w stanie pokryć tych wszystkich ogromnych wydatków, za sprawą których córeczka ma szansę na sprawność. Bardzo potrzebujemy Państwa pomocy. Prosimy, otwórzcie swoje wielkie serca dla naszej Zuzi. Rodzice

2 044,00 zł ( 2.26% )
Still needed: 88 382,00 zł