Odwróćmy skutki tragicznego wypadku! Pomóż mi znów stanąć na nogi!
Wakacje trzy lata temu. Dzień jak co dzień. Dwa dni po swoich 27. urodzinach Krzysiek skacze do Rzeki Ełk. Na główkę. Ten skok wywrócił jego życie do góry nogami. Po wypadku walczył o życie, teraz walczy o zdrowie. I zapowiada, że w tej walce nie zamierza złożyć broni. "Od razu po skoku, jeszcze pod wodą, wiedziałem, że coś jest nie tak. Nie wiedziałem, co się stało, nie poczułem bólu, myślałem, że uderzyłem w bobra. Nie miałem żadnych obrażeń zewnętrznych, żadnego zadrapania. Z wody wyciągnął mnie kolega. Jak już się obudziłem w szpitalu, to lekarze mówili do mnie, że na 99 proc. zostanę warzywem. Jednak od początku wiedziałem i miałem pewność, że tak nie będzie. Zabolało mnie, że takie słowa padły w obecności mojej rodziny. Moi bliscy przeżywali prawdziwy horror. Gdy po operacji leżałem w śpiączce, dwa razy przeżyłem zatrzymanie akcji serca. Złapało mnie również zapalenie płuc. Lekarze powiedzieli moim bliskim, że nie przeżyję... Wygrałem walkę o życie, ale nie zachowałem jednak zdrowia. Poważny uraz kręgosłupa sparaliżował mnie i przykuł do łóżka. Nie zamierzam się poddać. Nie godzę się z takim losem. Już w szpitalu wyznaczyłem sobie cel – powrót do zdrowia – i zmobilizowałem do walki wszystkie siły! Zauważyłem po jakimś czasie, że zaczynam ruszać dłonią. Z czasem wychodziło to coraz lepiej i lepiej. Najbardziej pomogła mi silna wola. Mocny charakter odziedziczyłem po ojcu. Tata nie odstępuje mnie na krok i dba o mnie 24/h. Przygotowuje posiłki i pomaga we wszelkich czynnościach dnia codziennego, od karmienia po zabiegi higieniczne. Również bardzo sobie cenię pomoc znajomych i sąsiadów. Wierzę, że dobro wraca, dlatego sam również staram się pomagać innym. To kolejna cecha, jaką odziedziczyłem po ojcu – jeszcze przed wypadkiem często pomagałem sąsiadowi. Teraz sam potrzebuję pomocy. Na ten moment kluczowa jest rehabilitacja i pomoc specjalistów. Nieustannie pracuję nad nogami i staram się je wprawiać w ruch. Mam plan, którym jest powrót do sprawności. Jestem przekonany, że dzięki systematycznej pracy i nieustannej wizualizacji siebie w zdrowiej formie, prędzej czy później odzyskam pełnię władzy w nogach. Na razie jestem pionizowany na maszynie w pokoju. Pomimo tego, że większość dnia jestem unieruchomiony, nie mam czasu na nudę. Czas płynie mi szybko, głównie dzięki rehabilitacji. Nie mogę doczekać się kolejnej sesji, bo wiem, że każda przybliża mnie do wyznaczonego celu. Jedyne, na co mógłbym się poskarżyć to fakt, że nie można przyśpieszyć czasu. Do rehabilitacji podchodzę jak do obowiązku i chciałbym po prostu wypełniać owe obowiązki częściej i szybciej. Czuję, że jestem na dobrej drodze i myślę, że dam radę. Niektóre mięśnie nóg działają – czuję je, ale tak jakby były zabetonowane. Rehabilitacja kosztuje, a jej wydatki cały czas rosną. Środki, jakimi dysponuje moja rodzina, nie wystarczają na zapewnienie płynności procesu odzyskiwania zdrowia. Każda złotówka pomoże mi stanąć na nogi!" Krzysiek