Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Paweł Sikora
Paweł Sikora , 58 years old

Beztroskie wakacje przerwała tragedia... Pomóż Pawłowi odzyskać zdrowie!

To miały być nasze wymarzone wakacje. Razem z moim ukochanym mężem wyjechaliśmy na zasłużony urlop. Niestety, zamiast beztroskiego odpoczynku – czekała nas walka o życie. 3 września 2023 roku u Pawła doszło do zawału mózgu. Nasz świat w jednej krótkiej chwili legł w gruzach.  Ten dzień na zawsze zostanie w mojej pamięci. Około 5 nad ranem zobaczyłam, że z Pawłem dzieje się coś bardzo złego. Nie wiedziałam, co się dzieje! Mąż nie mógł wstać, błądził wzrokiem po pokoju, pojawiła się chwilowa ślepota. Niedługo później nie mógł już nic powiedzieć. Byłam przerażona, w panice wezwałam pogotowie. Czułam, że nie ma czasu do stracenia i liczy się każda sekunda.  Karetka zabrała Pawła do szpitala. Lekarze stwierdzili zawał mózgu i rozpoczęli walkę o jego życie. Niestety, pomimo podania leków nie udało się cofnąć zawału mózgu. Przez 10 długich dni leżał w szpitalu w Chorwacji. Dopiero gdy jego stan się ustabilizował – mogliśmy przewieźć go do Polski.  Walkę o zdrowie Pawła kontynuowaliśmy w szpitalu w Kaliszu na oddziale neurologicznym, a następnie rehabilitacyjnym. Niestety, postępy przychodzą powoli. Mąż porusza się na wózku, dopiero uczy się chodzić o kuli. Wymaga wsparcia w wielu podstawowych czynnościach, takich jak mycie czy przygotowanie sobie posiłków. Z silnego mężczyzny stał się osobą potrzebującą pomocy w codziennym funkcjonowaniu.  Aby móc walczyć o powrót do zdrowia i sprawności Paweł potrzebuje regularnej i nieprzerwanej rehabilitacji. Niestety, wiąże się ona z bardzo dużymi kosztami, które ciężko nam udźwignąć samodzielnie. Jeden dzień pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym to wydatek aż 450 zł! Z całego serca proszę o wsparcie dla męża. Nie mogę znieść myśli o tym, jak wiele odebrał mu zawał mózgu. Wierzę, że dzięki pomocy specjalistów znów będzie mógł odzyskać sprawność, chodzić i po prostu normalnie żyć…  Żona Pawła

3 346 zł
Darek Drzazga
12 days left
Darek Drzazga , 51 years old

Stwardnienie rozsiane odebrało mu sprawność... Prosimy o pomoc dla Darka!

Pan Darek to 50-letni mężczyzna, który ze względu na swój stan zdrowia zmuszony jest spędzać dni w swoim łóżku, nie mogąc się samemu podnieść. Od trzech lat choruje na stwardnienie rozsiane, które pozbawiło go sprawności… Bardzo proszę o wsparcie dla tego potrzebującego mężczyzny! Ojciec pana Darka ma już 81 lat. Nie jest w stanie pomóc synowi. Pan Darek jest osobą leżącą. Nie potrafi sam jeść, potrzebuje całodobowej pomocy. Niestety nie ma środków na to, żeby korzystać z rehabilitacji… Nie posiada też łóżka rehabilitacyjnego. Takie łóżko pomogłoby z pewnością w codziennej opiece nad panem Darkiem i podniosło jego komfort życia. Obecnie 24 godziny na dobę leży, trudno go nawet pionizować. Koszt łóżka rehabilitacyjnego to jednak około 5 tysięcy złotych… Bardzo chciałabym też, żeby pan Darek mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny. Wierzę, że otworzycie swoje serca dla osoby w potrzebie. Jako opiekunka bardzo chciałabym ulżyć mojemu podopiecznemu w cierpieniu. Tylko z Waszą pomocą będzie to możliwe! Wiem, że dobro wraca! Z góry dziękuję za każdą wpłatę. Józefa

3 345 zł
Jan Kowalewicz
Jan Kowalewicz , 5 years old

Zamknięty w świecie autyzmu... Pomóż Jasiowi!

Nic tak nie boli matki, jak choroba własnego dziecka. Tym bardziej, kiedy nie wiesz, jak możesz mu pomóc, bo ciągle odbijasz się od drzwi, gdy tej pomocy szukasz… Nasz synek Jasiu ma zaledwie 4 latka, a w październiku 2022 roku zdiagnozowano go pod kątem autyzmu. Pomimo wielu trudności zrobimy wszystko, by zapewnić mu dobre i spokojne życie.  Tak naprawdę od samego początku zauważaliśmy, że synek nie rozwija się prawidłowo. Bardzo późno zaczął chodzić, nie mówił, na każdym kroku potrzebował pomocy drugiej osoby. Oczywiście wiele razy konsultowaliśmy to z pediatrą, jednak za każdym razem słyszeliśmy, żeby dać mu jeszcze czas i nie martwić się na zapas… Nie zamierzaliśmy jednak tego tak zostawić. Czuliśmy, że dzieje się coś niedobrego, a my nie możemy czekać tak bezczynnie. Kolejne wizyty i konsultacje z innym lekarzem potwierdziły nasze przypuszczenia. U Jasia stwierdzono całościowe zaburzenie rozwoju, czyli autyzm.  Pomimo że od wielu miesięcy podejrzewaliśmy, że coś mu dolega, diagnoza totalnie nas przybiła. Choć Jasiu ma 4 latka nie mówi, nie jest samodzielny, dlatego bardzo trudno nam znaleźć dla niego odpowiednie przedszkole. Cały czas szukamy pomocy i staramy się zapewnić Jasiowi wszystko, to czego najbardziej potrzebuje. Niestety czujemy, że każdy z kim konsultujemy objawy synka, mówi nam co innego i poleca co innego. Sami działamy tak naprawdę po omacku. Wiemy jednak, że Jasiu musi uczęszczać na regularną rehabilitację, zajęcia z logopedą i terapię sensoryczną.  Niestety leczenie, wizyty i konsultacje lekarskie, zajęcia i rehabilitacje pochłaniają wiele pieniędzy, których coraz częściej nam brakuje. Wiemy, że przed nami jeszcze długa droga, dlatego już dzisiaj prosimy Was o pomoc! Każde wsparcie, przekazana złotówka i słowa wsparcia znaczą dla nas wiele! Katarzyna i Marcin, rodzice Jasia

3 345 zł
Karolina Szkiłądź
Karolina Szkiłądź , 18 years old

Karolina potrzebuje naszej pomocy, by móc godnie żyć!

Jesteśmy rodzicami Karoliny, która od wieku niemowlęcego cierpi. Choroby od zawsze próbują zawładnąć całym jej życiem, zamknąć ją w swoim świecie i już nigdy nam nie oddać. Walczymy o każdy, nawet najmniejszy postęp...  Nasza córka ma epilepsję lekooporną (padaczkę). W dodatku autyzm i niepełnosprawność w stopniu znacznym. Karolina ma już 17 lat, a nadal potrzebuje stałej opieki. Zawsze ktoś musi przy niej być...  Konieczna w jej życiu jest również rehabilitacji, by w miarę dobrze funkcjonować. Karolcia odczuwa ogromne skutki wielu napadów padaczkowych. Ma opóźnienie mowy i musi przyjmować codziennie cztery rodzaje leków, które mają je wyregulować i nad nimi zapanować. Cały czas walczymy by nasza córka mogła dobrze funkcjonować. By jej codzienność była chociaż trochę lepsza, łatwiejsza. Prosimy o pomoc, o każde wsparcie! Rodzice Karoliny *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

3 344,00 zł ( 13.09% )
Still needed: 22 188,00 zł
Aneta Tomaszewska
Aneta Tomaszewska , 38 years old

Mama piątki dzieci walczy z okrutną chorobą❗️Pomagamy Anecie❗️

Choroba Buergera prowadzi do zapalenia tętnic i żył obwodowych, dalej do martwicy tkanek i amputacji kończyn. Tak właśnie stało się w moim przypadku. Operacje i zabiegi oczyszczenia żył niestety nie przyniosły efektu i dokładnie 8 maja 2023 roku doszło do amputacji. Wtedy życie naszej rodziny wywróciło się do góry nogami.  Mam 36 lat. Mieszkam z mężem, pięciorgiem dzieci oraz niepełnosprawną teściową, która wymaga stałej opieki z uwagi na jej stan zdrowia. Przez moją chorobę to mąż musi opiekować się domem i dziećmi, co rozbija moje serce na milion kawałków... Schorzenie sprawia, że każdego dnia odczuwam ogromny ból i spadek jakości życia. Jestem pod opieką chirurga naczyniowego, kardiologa, psychologa i psychiatry. Podjęte badanie kardiologiczne wykazało nieprawidłowości i wskazania do dalszej diagnostyki. A nawet wszczepienia bajpasów. Obecnie czekam również na orzeczenie o niepełnosprawności, by móc rozpocząć rehabilitację. Oprócz tego regularnie przyjmuję choćby leki na rozrzedzenie krwi, ale to nie hamuje choroby tak, jakbym chciała. Codziennie boję się o przyszłość. O to, czy choroba całkowicie nie odbierze mi sprawności. Gdyby nie wsparcie rodziny, nie wiem, jak dalibyśmy sobie radę. Codzienność jest dla nas pełna wyzwań. Chcę wspierać moją rodzinę i być dla niej oparciem. Szansą na to jest kontynuowanie rehabilitacji, leczenia i zakup protezy. Niestety, przez trudną sytuację nie jesteśmy w stanie pokryć tak wielu kosztów… Dlatego zwracam się do Was, ludzi dobrego serca, o pomoc.  Każde, najmniejsze wsparcie to dla mnie wielki krok w walce o powrót do zdrowia. Pomóż mi znów być dla mojej rodziny oparciem, jakiego potrzebują. Aneta

3 342 zł
Patryk Owczarczyk i Karol Zieliński-Pękała
3 days left
Patryk Owczarczyk i Karol Zieliński-Pękała , 11 years old

AUTYZM odbiera mu szczęśliwe dzieciństwo! POMÓŻ!

Bardzo dziękuję Wam za wsparcie poprzedniej zbiórki dla Patryka! Dzięki Wam synek miał zapewnioną rehabilitację, która na szczęście przyniosła efekty. Niestety, mimo że jest lepiej, w dalszym ciągu ma problem z równowagą. Walczymy dalej i jesteśmy świadomi, że przed nami jeszcze długa droga!  Nasza codzienność nie jest łatwa i niestety muszę Was ponownie prosić o pomoc, tym razem dla  młodszego syna – Karolka. Nieprawidłowości w jego rozwoju zauważyłam, gdy przestał reagować na swoje imię. Od razu udałam się z nim na prywatne badania, które niestety nie wykazały niczego dobrego.  U Karola zdiagnozowano autyzm. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, czy podołam opiece nad trójką chłopców – każdy z innym schorzeniem. Mam jeszcze syna Mikołaja, który cierpi na nadpobudliwość. Nie mogłam się jednak poddać.  Autyzm powodował, że Karol w przypływie emocji uderzał główką w ścianę. Teraz gdy się cieszy, intensywnie macha i uderza rączkami w głowę, dodatkowo szybko chodzi i kręci się w kółko. Bardzo boi się wody, dlatego kąpać mogę go jedynie na stojąco.  Gdy skończy 3 lata, czeka nas rezonans, który wykaże, jakie zmiany zaszły w główce synka. Mamy zaplanowane też wyjazdy do poradni psychologiczno – pedagogicznej, w celu wykonania dalszych badań i określenia stopnia nasilenia autyzmu. Wszystkie te aktywności, badania, dojazdy i ćwiczenia są niezwykle kosztowne.  Potrzebujemy wsparcia. Nasza codzienność jest bardzo trudna. Chcę zapewnić chłopcom najlepsze leczenie i rozwój, ale to wszystko wymaga bardzo dużych nakładów finansowych. Proszę, otwórzcie dla nas swoje serca… Mama - Jagoda 

3 341,00 zł ( 31.4% )
Still needed: 7 298,00 zł
Marcelinka Król
Marcelinka Król , 6 years old

Codzienne ataki padaczki... Proszę, pomóż Marcelince!

Moja mała córeczka tak bardzo cierpi… Każdego dnia musi mierzyć się ze strasznym przeciwnikiem – padaczką! Z całego serca proszę Cię o pomoc dla mojej Marcelinki! Problemy córki zaczęły się, gdy miała półtora roczku. Nagle, podczas zabawy, upadła i straciła przytomność. To było przerażające! Nie było z nią żadnego kontaktu… Gdy się ocknęła, krzyczała ciągle „mamo!”. Myślałam, że pęknie mi serce! Rozpoczęła się walka o to, żeby ataki ustały. Niestety pomimo stosowania różnych leków, dalej dochodzi do nich bardzo często… Nawet kilka razy dziennie! Ostatnio córka dostała nowe leki i liczę, że przyniosą one zmianę. Choroba spowodowała opóźnienie rozwoju mojej kochanej dziewczynki. Marcelinka ma stwierdzoną niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim. Chodzi obecnie do przedszkola, ale czeka ją dużo pracy, żeby poradzić sobie w szkole. Korzystamy z pomocy wielu specjalistów: neurologa, psychologa, logopedy, pedagoga, okulisty. Niedługo czeka nas konsultacja z genetykiem. Moja siostra również cierpi na padaczkę, więc z pewnością jest to w naszej rodzinie dziedziczne.  Marcelinka to grzeczna dziewczynka, która dzielnie walczy z chorobą i o swój rozwój. Uczęszcza na zajęcia ze wspomagania rozwoju. Potrzebuje też rehabilitacji. To wszystko w połączeniu z kosztami leków daje naprawdę ogromną kwotę… Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc! Życie mojej córeczki nie jest łatwe, ale dzięki Wam może być trochę lepiej! Z góry dziękuję za każdą wpłatę. Dagmara, mama

3 341 zł
Adam Fil
Adam Fil , 35 years old

Adam otarł się o śmierć! Jego żona i dzieci bardzo go potrzebują i proszą o Twój dobry gest !

Prawie umarłem. Nagle, z dnia na dzień choroba odebrała mi całą moją sprawność i zdrowie. Nie tylko ja ucierpiałem, bo moja rodzina także. Żona została z mężem, który dziś potrzebuje całodobowej opieki oraz trójką dzieci, potrzebujących obojga rodziców.  Mam na imię Adam. Chciałbym opowiedzieć Ci moją historię, w nadziei, że zatrzymasz się przy niej, chociaż na chwilę… Jestem mężem Anety, wspaniałej kobiety, będącej dla mnie kimś więcej niż tylko żoną. Mamy trójkę cudownych dzieci, Jessicę, Gabriela i Maksymiliana, które są naszym największym darem od losu.   Przed moją chorobą żyliśmy sobie spokojnie. Byłem aktywny zawodowo i zarabiałem wystarczająco, aby niczego nam nie zabrakło. Rodzina jest dla mnie niezwykle ważna. Tak jak i pomaganie ludziom, na co zawsze starałem się znaleźć czas. Już od dziecka kierowałem się zasadą, że dobro wraca i zgodnie z tą doktryną postępowałem przez całe moje życie. Dzisiaj z sentymentem wspominam, jak będąc małym, robiłem pogrzeb każdemu znalezionemu martwemu zwierzęciu. Przecież każdemu, nie tylko człowiekowi, należy się pomoc i szacunek.  Sierpień 2021 r. przyniósł zmiany, których żniwo zbieram do dzisiaj. Razem z rodziną pojechaliśmy pod namiot. Gdy wróciliśmy do domu nic nie zapowiadało tragedii… Nagle zacząłem źle się czuć - pojawił się okropny ból głowy i 40 stopni gorączki, której nie mogłem zbić przez dwa dni. Okazało się, że był to COVID. Ratownicy medyczni, którzy przyjechali do mnie do domu stwierdzili, że wprawdzie dzieje się coś z lewym płucem, ale pomóc nie mogą… Dwa dni później było już dużo gorzej. Karetka ponownie przyjechała, ale za późno! Nie mogłem oddychać, utrzymać równowagi ani się wysłowić! Natychmiast, na sygnale zostałem zabrany do szpitala i podpięty pod tlen. To było straszne! Duża maska tlenowa oraz ogromne ciśnienie sprawiały, że panikowałem – zrywałem maskę, wymiotowałem i wielokrotnie krztusiłem się własnymi wymiocinami. Do dziś pamiętam moje przerażenie, że zaraz mogę się udusić...  Bardzo szybko lekarze podjęli decyzję, że należy wprowadzić mnie w stan śpiączki farmakologicznej i podłączyć pod respirator. Miałem wrażenie, że to już koniec mojego życia! Jak przez mgłę pamiętam, gdy przed uśpieniem żegnałem się z rodziną i kazałem pożegnać inne bliskie mi osoby. Perspektywa, że już nigdy mogę ich nie zobaczyć była straszna, załamująca, odbierająca ostatnie resztki nadziei... Nawet nie potrafię wyobrazić sobie, co w tamtym czasie odczuwała moja żona i dzieci. Na pewno pojawiały się myśli, że już na zawsze straci męża, a nasze pociechy ojca.  Przeżyłem. Dałem radę. Przez kilka tygodni leżałem w śpiączce, ale słyszałem wszystko, co działo się wokół mnie! Nigdy nie zapomnę, gdy lekarze stojąc obok, rozważali czy odłączyć mnie od respiratora. Chciałem wtedy zerwać się z łóżka i krzyczeć: „Nie! Stop! Nie róbcie tego! Ja chcę żyć!”. Nie potrafiłem się uwolnić z tej okropnej śpiączki, która uśpiła moje ciało, ale nie świadomość! Nagle ja, dorosły mężczyzna, stałem się całkowicie bezwolny i bezbronny… Zostałem wybudzony ze śpiączki. Nie jestem w stanie opisać co wtedy czułem. Z jednej strony radość, że żyję, mam jeszcze szansę i w końcu zobaczę moją Anetę i dzieci. Z drugiej ogromną złość, bo przecież zabrano mi dotychczasowe życie, które zawsze tak bardzo doceniałem. Nie mogłem mówić ani oddychać, maszyna sterowała każdym moim oddechem! Posiłki i płyny przyjmowałem tylko przez dziurkę w nosie! Poruszyć się też nie mogłem, każdy fragment mojego ciała nagle odmówił mi posłuszeństwa!  Przeżyłem piekło, koszmar z najgorszych możliwych. Ten horror niestety ciągle trwa, nie tylko dla mnie, ale także dla mojej rodziny. Oni pewnie jeszcze bardziej to przeżywają, bo okazuje się, że nie potrafią mi pomóc!  Tak jak pisałem, żniwo mojej choroby okazało się wyjątkowo okrutne. Przeszedłem udar niedokrwienny mózgu, wylew krwi do mózgu, sepsę, zakażenie paciorkowcem, śmierć kliniczną. Moja wątroba, nerki i śledziona przestały prawidłowo pracować, a w płucach pojawiły się dziury! Trzy razy zaatakowała mnie też COVID. Ile człowiek może jeszcze znieść? Tak bardzo chciałbym powiedzieć, że to koniec i jestem już zdrowy. Tak jednak nie jest…  Może myślisz, że sam nic nie zdziałasz, ale ja bardzo proszę o Twoją pomoc. Każda złotówka jest dla mnie niezwykle ważna, ponieważ umożliwi mi podjęcie intensywnej rehabilitacji! Pragnę wrócić do pełnej sprawności i samodzielności. Nadal chcę być stabilnym oparciem dla mojej żony, która teraz sama musi zajmować się trójką naszych dzieci. One potrzebują ojca, który będzie się nimi opiekował, a nie odwrotnie.  Zawsze lubiłem pomagać i robiłem to bezinteresowanie. Dzisiaj to ja potrzebuję Waszej pomocy. Proszę, podaruj mnie i mojej rodzinie nadzieję. Adam

3 339,00 zł ( 1.56% )
Still needed: 209 427,00 zł
Piotr Płaneta
Piotr Płaneta , 40 years old

Dziecko zamknięte w ciele dorosłego...

Piotrek, choć skończył w tym roku 39 lat, ma umysł dziecka. Urodził się z 4-kończynowym porażeniem mózgowym, które od jego pierwszych dni na tym świecie, zabrało mu szansę na prawidłowy rozwój. Dziś ma już za sobą wieloletnie leczenie i terapię. Niestety nic nie dało mu szansy na samodzielność i normalne życie.  Życie Piotrka to lata pełne wyrzeczeń, zarówno dla niego, jak i jego rodziny. Mężczyzna nadal wymaga całodobowej opieki. Dlatego potrzebujemy pomocy, o którą chcemy Cię poprosić. Nasze problemy, w tym te finansowe, nieustannie się piętrzą. Każda podarowana złotówka zbliży Piotrka do marzenia, które ogromnie nas wzrusza. Nie jest ono wygórowane, syn chciałby wyjść z rodzicami na spacer, wyprawę, do zoo.  Niestety nie mamy już siły, by prowadzić syna na wózku inwalidzkim, ze względu na wzniesienia i nierówności terenu. Dlatego pragniemy zakupić wózek elektryczny, który znacznie ułatwiłby nam opiekę nad synem. Dziękujemy za każdą złotówkę! Rodzice

3 338,00 zł ( 20.11% )
Still needed: 13 258,00 zł