Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Alicja Jurdzińska
1 day left
Alicja Jurdzińska , 21 months old

Alicja od pierwszych dni walczy o zdrowie... Daj nadzieję na rozwój!

Z ogromną niecierpliwością oczekiwaliśmy przyjścia na świat naszej córeczki Alicji. Nie mogliśmy doczekać się momentu, gdy weźmiemy ją w ramiona i przywitamy w naszej rodzinie. Niestety, już w trakcie ciąży dowiedzieliśmy się, że Ali przyjdzie mierzyć się z chorobą… Alicja przyszła na świat jako wcześniak w 33. tygodniu ciąży. Niezbędne było przeprowadzenie cesarskiego cięcia, ponieważ nie przybierała prawidłowo na wadze. Po urodzeniu dowiedzieliśmy się dlaczego – u Alicji występowała niedrożność jelit. W pierwszych dniach życia nasza kochana córeczka trafiła na stół operacyjny. Nigdy nie zapomnimy, jak bardzo się o nią baliśmy. Była taka maleńka, ważyła jedynie 1300 gramów…  Niestety, po operacji u Alicji doszło do krwawienia do móżdżku… Aktualnie pomimo swojego wieku Ala nie siedzi, ani nie chodzi. Na skutek uszkodzenia móżdżku rozwija się wolniej niż inne dzieci. Dodatkowo zdiagnozowano u niej wrodzoną wadę serca.  W walce o zdrowie i sprawność potrzebuje codziennej rehabilitacji. Niestety, refundowana ilość godzin nie jest wystarczająca, aby zapewnić naszej córeczce właściwy rozwój. Widzimy jednak, że ma w sobie ogromną siłę i chęci – rwie się do stawania na nóżkach, próbuje siadać… Potrzebuje do tego jednak pomocy specjalistów.  Ze względu na stan zdrowia Alicji musiałam zrezygnować z pracy, aby zapewnić jej  całościową i nieprzerwaną opiekę, której tak bardzo potrzebuje. Niestety, sprawia to, że trud utrzymania całej naszej czteroosobowej rodziny spadł na tatę Alicji. Mimo najlepszych chęci nie jesteśmy w stanie opłacić wszystkich niezbędnych wydatków związanych z leczeniem i rehabilitacją naszego maleństwa…  Prosimy Was o pomoc i wsparcie. Nigdy nie sądziliśmy, że znajdziemy się w takiej sytuacji, jednak zrobimy wszystko, co w naszej mocy dla dobra naszej córeczki. Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się nam zapewnić jej zdrowie i szansę na rozwój.  Rodzice Alicji

3 527 zł
Sylwia Krysztoforska
Sylwia Krysztoforska , 38 years old

Niespodziewana diagnoza niszczy moje życie! Pomocy!

Myślałam, że się przyzwyczaję, ale teraz wiem, że do cierpienia nie można przywyknąć. Wydawało mi się, że jestem silna, przecież jestem kobietą, przeżyłam cztery porody i zawsze dawałam sobie radę... Jednak tym razem ból – mój oprawca, okazał się silniejszy…  Zespół Arnolda-Chiariego – to choroba, która podstępnie zaatakowała mnie zaledwie kilka miesięcy temu, a już zdążyła uczynić ze mnie wrak człowieka. Zabrała mi pracę, sprawność i radość z życia…  Zaczęło się niepozornie. Na początku bóle głowy, bezsenność, przemęczenie.  Byłam pewna, że to chwilowy spadek formy i nic złego się nie dzieje. Mając czwórkę dzieci, człowiek nie ma czasu chorować… Niestety, szybko przekonałam się, że choroba nie wybiera. Może dopaść każdego, bez względu na czas i okoliczności…  Z każdym denim, mój stan się pogarszał, a dolegliwości przybierały na sile. Nerwowo zaczęłam szukać przyczyn moich problemów. Wtedy usłyszałam zupełnie niespodziewaną diagnozę  – zespół Arnolda - Chiariego. Byłam załamana i zrozpaczona, ale wiedziałam, że muszę walczyć. Dla mojej rodziny, dla dzieci, dla siebie… Zespół Arnolada - Chiariego to nieuleczalna choroba neurologiczna. Wada ta polega na przemieszczaniu się struktur tyłomózgowia w kierunku kanału kręgowego, a dokładniej jego górnego odcinka. Taki stan skutkuje wystąpieniem poważnych objawów. Zazwyczaj są to zaburzenia równowagi, wzroku, mowy, koordynacji, częste zawroty głowy i osłabienie kończyn.  Mimo że już wiem, z czym przyszło mi się zmierzyć to z każdym dniem jest coraz trudniej. Obecnie ból nie odstępuje mnie na krok. Wykonywanie codziennych czynności jest wyczerpujące niczym wspinanie się na najwyższe szczyty. Moje ręce drętwieją, głowa tętni bólem, a w nocy nie jestem w stanie zasnąć.  Ból jest tak silny, że odbiera mi chęci do życia... Mimo to nie mogę się poddać! Wiem, że jedynym sposobem, aby pokonać chorobę i spowolnić jej rozwój jest leczeni i intensywna rehabilitacja. Niestety, koszty są ogromne i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc w zebraniu potrzebnych środków. Wierzę, że jeszcze mam szansę na lepsze jutro! Sylwia 

3 521 zł
Renata Piernikowska
Renata Piernikowska , 66 years old

By wobec choroby nie być bezsilnym... Pomóż odzyskać nadzieję!

Jeszcze niespełna czterdzieści lat temu rozpoznanie mięsaka było traktowane niemal jak wyrok śmierci. Dzisiaj można je skutecznie leczyć i zniszczyć z niezwykłą precyzją. Niestety w moim przypadku konieczna była amputacja nogi do podudzia... Chemioterapię przyjmowałam w zeszłym roku od marca do lipca. Leczenie nie uchroniło mnie przed dramatyczną decyzją odjęcia prawej nogi. Ratując życie, zostałam pozbawiona sprawności i pełnej samodzielności. Dla kobiety w moim wieku, z chorobami współistniejącymi jest to niezwykłe utrudnienie codzienności. Większość dni spędzam w mieszkaniu, poruszając się na wózku. Wejście na pierwsze piętro jest ponad moje siły. Zakupy, spotkania z sąsiadami czy zwykły spacer – to tylko wspomnienie i odległe marzenie. Mieszkanie, w którym żyjemy z mężem jest zupełnie nieprzystosowane do naszych potrzeb. Mąż jest po dwóch udarach i razem staramy się wspierać w swojej niedoli.  Nasz stan fizyczny zwyczajnie nie pozwala na samodzielne załatwienie wielu spraw, dlatego z całego serca apeluję i proszę o pomoc. Niezbędna będzie długa rehabilitacja jest gwarancją, bym mogła nauczyć się na nowo chodzić z protezą. Zawsze dbałam o dom i o męża. Do obecnego stanu nie da się przyzwyczaić – bardzo bym też tego nie chciała. Nadzieją jest dla mnie pomocna dłoń ludzi, nadzieją na to, że mój wycieńczony chorobami organizm podejmie jeszcze jedną walkę. Renata

3 514 zł
Wojtek Maczugowski
Wojtek Maczugowski , 14 years old

Wojtek chciałby wrócić na boisko... Pomóż mu spełnić to marzenie❗️

Czasem trudno pogodzić się z tym, jak bardzo niesprawiedliwy potrafi być los. Zwłaszcza gdy postanawia wejść do twojego życia zupełnie niespodziewanie i mocno w nim namieszać. Gdy zaczęły pojawiać się pierwsze niepokojące objawy u Wojtka, nikt z nas nie przypuszczał jeszcze, że w tak krótkim czasie odbierze nam tak wiele. Gdy Wojtek przyszedł na świat, byłam najszczęśliwsza i niesamowicie dumna. Co prawda już wtedy pojawiły się pierwsze problemy – u synka stwierdzono obniżone napięcie mięśniowe. Jednak od pierwszych miesięcy staraliśmy się robić wszystko, by Wojtek mógł jak najlepiej się rozwijać. Regularnie uczęszczaliśmy na fizjoterapię. Wspieraliśmy aktywność fizyczną syna, chodziliśmy z nim na basen, na zajęcia z piłki nożnej. Mijały kolejne lata i wszystko było dobrze. Wojtek pokochał sport, zaczął trenować piłkę nożną, był naprawdę bardzo dobry i ze swoją drużyną odnosił liczne sukcesy. Z czasem jednak, gdy skończył 10 lat, zauważyliśmy, że szybciej męczy się podczas treningów, ma mniej siły i specyficznie się porusza. Podczas jednej z wizyt u ortopedy okazało się, że w kościach lewej nogi są niepokojące zmiany i pęknięcia. Początkowo uznano, że w wyniku przeciążenia doszło do powolnego złamania nogi. Niestety, wkrótce lekarze zaczęli podejrzewać, że przyczyna może być zupełnie inna. Usłyszeliśmy, że Wojtek może mieć wadę kości piszczelowej i strzałkowej lewej nogi – wrodzony staw rzekomy. Byliśmy załamani i nie mogliśmy zrozumieć, jak to jest możliwe, że przez tyle lat, nikt wcześniej nam o tym nie powiedział… Od razu rozpoczęliśmy leczenie. Przez ostatnie trzy lata synek przeszedł kilka operacji kości piszczelowej i strzałkowej, przeszczep szpiku z biodra do kości nogi. Ostatnia operacja odbyła się w styczniu, była bardzo obciążająca, trwała ponad 5 godzin, w jej trakcie doszło do zaburzeń rytmu serca. Wojtek po raz trzeci ma założony na nogę zewnętrzny stabilizator TSF typu Ilizarow, który uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. W wyniku operacji jego lewa noga jest krótsza aż o 5 cm! Doszło również do skrzywienia kręgosłupa i miednicy oraz deformacji stopy. Wojtek wymaga rehabilitacji i sprzętu ortopedycznego. Jego największą pasją jest sport – przed chorobą nie wyobrażał sobie życia bez aktywności fizycznej, grał w piłkę nożną, koszykówkę, jeździł na gokartach i osiągał wiele sukcesów. Choroba zabrała mu to, co kochał najbardziej. Chcemy walczyć o jego powrót do sprawności, by mógł normalnie funkcjonować. Jedyną szansą na to, jest regularna i intensywna rehabilitacja. Wasze wsparcie da nam siłę i nadzieję na lepszą przyszłość! Każdego, kto mógłby podzielić się z nami swoim procentem z podatku, prosimy o pomoc! Agnieszka i Kamil, rodzice Wojtka

3 511 zł
Oliwier Girczyc
Oliwier Girczyc , 3 years old

Każdy dzień to walka o przyszłość Oliwierka! Wesprzyjcie nas!

Początkowo nasz synek Oliwier rozwijał się prawidłowo. Bardzo szybko zaczął chodzić, komunikować się. Był cały czas wesoły, aktywny i zainteresowany wszystkim dookoła. Niestety, nasze beztroskie chwile rodzicielstwa szybko się zakończyły. W wieku 11 miesięcy Oliwier zaczął gorączkować. Wtedy po raz pierwszy pojawiły się drgawki prawej nóżki i rączki. Zaniepokojeni udaliśmy się do szpitala. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że nasz synek ma atak padaczki! Zlecono nam badania w kolejnym szpitalu. Już następnego dnia odbyła się tam poszerzona diagnostyka.  Diagnoza spadła na nas, jak grom z jasnego nieba. W kolejnej klinice została ostatecznie potwierdzona. Dziś wiemy, że Oliwier cierpi na Zespół Sturge-Webera. Otrzymaliśmy lek i wróciliśmy do domu. Nasza rzeczywistość zupełnie się zmieniła… Co jakiś czas synek dostawał ataków padaczkowych, które objawiały się czasowym niedowładem prawej strony ciała. Byliśmy przerażeni. Ataki powodowały widoczny regres rozwoju. Po jakimś czasie dodatkowo zauważyliśmy, że Oliwier jest bardzo nerwowy.  Udaliśmy się z wizytą do psychiatry. Nie przypuszczaliśmy, że otrzymamy kolejną diagnozę. U naszego dziecka stwierdzono autyzm. To on odpowiada za trudności emocjonalne, ograniczony kontakt wzrokowy i problemy z mową. Obecnie Oliwier wymaga kształcenia specjalnego oraz wczesnego wspomagania rozwoju. W tygodniu uczęszcza do przedszkola terapeutycznego. Polecono nam, aby syn chodził na zajęcia rehabilitacyjne, sensoryczne i do logopedy. Jednak suma wydatków wraz z wizytami lekarskimi i kontrolnymi badaniami jest ogromna! Nasz synek wymaga całodobowej opieki, przez co mama musiała zrezygnować z pracy. Zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Bez niej nasze dalsze działania nie będą możliwe. Zrobimy wszystko, żeby nasze dziecko miało najlepsze możliwe szanse na dobre życie. Rodzice

3 511 zł
Ewelina Fabiszak
Ewelina Fabiszak , 47 years old

Konsekwencje walki z chłoniakiem nie dają o sobie zapomnieć. Walka Eweliny nadal trwa!

Kochani Darczyńcy! Bardzo dziękuję za wsparcie, które okazaliście mi w poprzedniej zbiórce! Dzięki Wam pasek się zazielenił i udało się uzbierać 100% na miesięczny turnus rehabilitacyjny! Niestety, nadal potrzebuję Waszej pomocy… Oto moja historia: Choroba nowotworowa wykańcza nie tylko ciało, ale i duszę. Kiedy miałam zaledwie 22 lata, zdiagnozowano u mnie chłoniaka. W czasie leczenia byłam poddana chemio i radioterapii oraz autoprzeszczepowi. Niestety, choroba pozostawiła po sobie ślad w postaci niedowładu nóg i z tego powodu wciąż potrzebuję rehabilitacji. Przez wiele lat poruszałam się o kulach, ale w lipcu 2020 roku miałam wypadek, w którym złamałam podudzie. Od tego momentu poruszam się na wózku. Niestety, po chemio i radioterapii moje kości stały się bardzo kruche i zdiagnozowano u mnie również osteoporozę. Co pół roku muszę przyjmować lek, który nie jest refundowany dla osób w moim wieku. Jego koszt opiewa na kwotę ponad 600 złotych. Potrzebuję specjalistycznej rehabilitacji w ośrodku. Niestety, pobyt tam wiąże się ze sporymi kosztami. Już teraz wiem, że kwota będzie ogromna – dwutygodniowy pobyt kosztuje aż 12 tysięcy złotych. Aby dojść do sprawności fizycznej, wymagam kilkunastu turnusów rehabilitacyjnych rocznie. Niestety ich koszt jest porażający… Dlatego zdecydowałam się znów prosić Was o pomoc! Wciąż wierzę w to, że mogę być coraz sprawniejsza, a przez to samodzielniejsza!  Już raz otworzyliście dla mnie swoje serca. Liczę, że zrobicie to ponownie!  Ewelina

3 510,00 zł ( 13.74% )
Still needed: 22 022,00 zł
Konrad Korotko
0:23:22  left
Konrad Korotko , 10 years old

Pewnego dnia ból zabrał mu dzieciństwo! Pomóż Konradowi wyzdrowieć!

Pewnego ranka nasz zdrowy, pełen energii i wesoły chłopiec obudził się i... Ból zwijał całe jego ciało w kłębek! Kolano, w które wcześniej się nie uderzył, którego nie nadwyrężył, teraz nie dawało mu spokoju!  Ból był na tyle mocny, że nie mogliśmy czekać. Wtedy zaczęła się nasza tułaczka po lekarzach. Tak można nazwać szukanie przyczyn i źródła potwornego bólu i trudności z chodzeniem naszego Konrada.  Najpierw obserwacja, później ortopeda, zlecenie badań, a nawet rezonans. Niestety, wtedy jeszcze nic nie wskazywało na poważne zagrożenie. Ból nie ustępował, martwiliśmy się jeszcze bardziej, a Konrad cierpiał... W końcu jeden z chirurgów zaproponował, by poszukać przyczyny w biodrze i to było zbawienne rozwiązanie! Okazało się, że biodro Konrada jest w tragicznym stanie. Stan zapalny, który u 8-latka wskazywał na konieczność operacji!  Groziła mu ENDOPROTEZA! Wiedzieliśmy, że to ostateczność. Wiedzieliśmy, że musimy walczyć o jego przyszłość, a endoproteza to jedynie ostateczność, do której nie chcemy doprowadzić. 20 miesięcy trwa usilne leczenie, szukanie rozwiązań, prywatne wizyty i konsultacje, które pochłaniają nasz rodzinny budżet. Wiemy już, że na jego przypadłość, czyli osteochondroza młodzieńcza głowy kości udowej (choroba Legg-Calve-Perthesa) nie ma leku. Prędzej czy później konieczny będzie zabieg.  Do tego czasu jeździmy z synem na rehabilitacje, basen, staramy się pozbyć tego, co w tej chwili najbardziej blokuje nam drogę leczenia. STAN ZAPALNY! To on powoduje ból i to, że nasz Konrad ma zupełnie inne dzieciństwo.  Nie zawsze może wyjść się pobawić, cały czas chodzi o kulach, a niejednokrotnie ból wyciskał z jego oczu łzy. Chcemy w końcu powiedzieć STOP i móc zakończyć tę nierówną walkę.  Potrzebujemy wsparcia w codziennej rehabilitacji i leczeniu, w wielu wizytach i spotkaniach ze specjalistami. Za jakiś czas potrzebne będzie nam szczególne wsparcie, gdyż zabieg ma również odbyć się w warunkach prywatnych... Co wiąże się z kosztami!  Proszę, zostań z nami i wesprzyj naszą trudną drogę! Odzyskaj z nami dzieciństwo naszego synka. Proszę, zrób z nami wszystko, by nie cierpiał! Rodzice  

3 510,00 zł ( 14.67% )
Still needed: 20 414,00 zł
Adrian Bock
Urgent!
1 day left
Adrian Bock , 31 years old

To najgorsza z możliwych białaczek... Potrzebne pilne wsparcie❗️

Mam na imię Adrian. Przed rokiem w okresie Świąt Bożego Narodzenia zdiagnozowano u mnie przewlekłą białaczkę szpikową. Najgorszą z możliwych. Przez cały ten rok lekarze robili wszystko, by dobrać odpowiednie leczenie, niestety mój organizm nie reaguje na podawane chemioterapie. Od momentu diagnozy podjąłem leczenie. Od roku, codziennie przyjmuję chemioterapię. Przy pierwszym podaniu – była to pojedyncza dawka. Niestety druga chemia wymagała przyjmowania jej dwa razy dziennie. Teraz, rok później, w kolejne Święta Bożego Narodzenia przyjmuję trzecią chemioterapię. Liczę, że mój stan się poprawi na tyle, by możliwe było przeprowadzenie przeszczepu szpiku. Rok wyczerpującego leczenia, przyjmowanie codziennej chemioterapii i liczne skutki uboczne uniemożliwiają mi powrót do pracy i normalne funkcjonowanie.  Nie mam sił, by pracować ani cieszyć się życiem jako młody, 30-letni człowiek. Od roku pobyty szpitalne stały się normą, podobnie jak pobieranie szpiku kostnego z kręgosłupa i liczne badania.  Dlatego proszę o pomoc w tej wyczerpującej walce. Każde wsparcie jest dla mnie nieocenione i pozwoli mi bym nie martwił się kosztami leczenia i rehabilitacji. To trudna walka z okrutnym przeciwnikiem, ale nie zamierzam się poddawać! Będę walczył, by kolejne Święta spędzić bez strachu o własne życie. Adrian

3 510 zł
Nikola Kornecka
Nikola Kornecka , 20 years old

GUZ w głowie Nikoli zabiera jej sprawność i zdrowie - POMOCY❗️

Nikola niedawno wchodziła w dorosłość. Wielu jej rówieśników planowało dalszą edukację, pracę, nowe przygody, przyszłość. U mojej córki czas się jakby zatrzymał... Guz wrócił ze zdwojoną siłą!  Moja 19-letnia Nikola choruje od 7 lat na niezłośliwego guza mózgu umiejscowionego w centralnym układzie nerwowym. Jego niezłośliwość niestety nie oznacza braku leczenia, cierpienia i trudności.  Córka przeszła już drugą operację, gdyż niedawno guz znowu dał się nieźle we znaki i zniszczył jej wzrok w dużym zakresie. Widzi już tylko w 1/4 prawym okiem i jeżeli nie przejdzie ważnego zabiegu w czerwcu, może utracić pozostałą część. Protonoterapia, to zabieg, który ma ratować jej wzrok, niestety jest bardzo kosztowny. W sumie to ok. 50 000 złotych, do tego dojazdy, hotel i wyżywienie... Poza tym Nikola ma niedowład lewostronny i zachowania nieadekwatne do sytuacji, potrzebuje również codziennej rehabilitacji i pomocy innych osób, którym też musimy płacić. Do tej pory próbowałam sama temu podołać, ale niestety wyczerpały mi się już wszystkie możliwości i jestem zmuszona prosić o wsparcie... Nie jest to dla nas łatwy moment.  Nie mam żadnej rodziny. Jesteśmy całkiem sami. Nie poddaję się i bardzo chciałabym, żeby ktokolwiek udzielił nam wsparcia. Proszenie o pomoc to nasza ostateczność! Bardzo proszę o pilną pomoc... Mama

3 507,00 zł ( 21.97% )
Still needed: 12 451,00 zł