Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Oliwia Duda
Oliwia Duda , 2 years old

Oliwcia walczyła z białaczką❗️Dziś walczy o powrót do zdrowia❗️

Oliwcia urodziła się z Zespołem Downa i wadą serca – ubytkiem przegrody międzykomorowej. Gdy miała 19 miesięcy, zachorowała na ostrą białaczkę szpikową. Obecnie jest już po leczeniu, które zakończyło się pozytywnie, ale córcia nadal wymaga stałej rehabilitacji i nadzoru lekarzy. Diagnoza przyszła w czerwcu, a w lipcu już pierwsza chemioterapia. Oliwia miała wtedy niecałe dwa latka. Początek był ciężki, ale nasza mała wojowniczka powoli, małymi kroczkami szła do przodu i walczyła z chorobą. Była ospała i osłabiona, ale jeszcze w czasie leczenia jej stan się poprawiał. Chemioterapię skończyliśmy w grudniu. Wciąż jeździmy na kontrole cewnika, badania, morfologia… Sprawdzamy wszystko, ponieważ różnie może być. Ale jesteśmy dobrej myśli. Korzystamy z przysługujących nam turnusów, ale zostają jeszcze rehabilitacje prywatne, dojazdy badania... Koszty rosną i postanowiliśmy podzielić się naszą historią. Być może znajdą się ludzie dobrego serca, którzy zechcą wesprzeć Oliwkę. Już teraz dziękujemy za każdy gest! Rodzice

3 626 zł
Agata Kosewska
22:40:52  left
Agata Kosewska , 28 years old

Chcę tylko żyć i funkcjonować normalnie... Proszę, podaruj mi tę szansę❗️

I am Agata. Although I have never wanted to and have always done everything to be normal I have always stood out from the crowd. I was born with a deformation of the right femur and the hip dysplasia as well as congenital deformity of the right hand. At the age of 2, I had my first operation, a pelvic acetabulum implantation. After the operation, I had to be in plaster and stay in bed for 6 weeks. I have gone through three operations so far. Unfortunately, my condition has begun to worsen and now my right leg is 23 centimeters shorter than the left one. Moreover my right hand makes my life even more difficult. I can't use it much, can’t catch, hold or lift anything. I’ve managed to get used to it over the years and just live with it, but since my mother had an accident and her legs are paralysed, she needs me and I need a pair of good hands. Polish doctors no longer want to operate on me because of my fragile bones. The last hope was given by Dr. Paley, who said that I had a chance. He planned an operation on my hand as well as femoral lengthening . It has caused an explosion of joy and faith that I will eventually be able to walk normally, wear beautiful shoes and dance! Unfortunately the price for my dreams is insurmountable for me to pay as it is nearly 600 000 PLN. I have nothing to lose and I strongly believe that with the help of good people, I will be able to collect this huge amount of money and make my dream come true.

3 619,00 zł ( 1.13% )
Still needed: 315 530,00 zł
Grzegorz Klejment
Urgent!
22:40:52  left
Grzegorz Klejment , 52 years old

Mój tata miał tragiczny wypadek! Mam 19 lat i trzy młodsze siostry! Proszę o pomoc...

Tata zawsze powtarzał, że będzie opiekował się mną, moimi siostrami i mamą. Wiedziałam, że nadejdzie chwila, gdy rodzice będą potrzebowali mojej pomocy. Nie przypuszczałam jednak, że okoliczności będą tak tragiczne, a ja będę miała tylko 19 lat… Zaledwie kilka dni temu spokój i szczęście naszej rodziny zostały brutalnie zdeptane. Jedna chwila przeważyła, aby wszystko się zmieniło. Boję się, że mogą być to nieodwracalne zmiany… Tamtego strasznego dnia tata był w pracy i realizował jeden ze swoich projektów. Będąc na wysokości czterech metrów, spadła na niego dwumetrowa betonowa belka. Cały ciężar przyjął jego kręgosłup! W stanie krytycznym tata trafił do szpitala, a lekarze dawali mu znikome szanse na przeżycie! Wszystkie cztery: mama, ja i moje dwie młodsze siostry czekałyśmy w szpitalnych murach i modliłyśmy się o cud. Żadna z nas nie mogła w to uwierzyć i dopuścić do siebie tej najmroczniejszej wizji przyszłości! Przyszłości, w której nie było naszego ukochanego taty i męża…  Chciałam krzyczeć, gdy kolejna łza spływała mi po policzkach. Jednak trzymając dłonie moich młodszych sióstr i mamy powtarzałam sobie, że muszę być silna. Choć bardzo się starałam, nie mogłam powstrzymać płaczu… Gdy lekarz przekazał, że tata będzie żył, strach na chwilę nas opuścił. Jednak po chwili na nowo wtargnął z całą siłą do naszej rzeczywistości. Dziura w przełyku, złamane żebra, krwiak przy sercu i kręgosłup połamany w trzech miejscach! Tata ma przerwany rdzeń kręgowy, co oznacza, że nigdy więcej nie będzie chodził!  Już nigdy nie będziemy razem biegać na boisku. Nigdy nie pójdzie na spacer na własnych nogach ani nie wyruszy w górską wędrówkę. Przed wypadkiem tata był pełen życia i energii, teraz nie wiem jak sobie poradzi z taką zmianą...  Tata dalej walczy na OIOMie, ponieważ jego stan nie jest stabilny. Nadal przyjmuje bardzo silne leki, więc jest na wpół przytomny. Na szczęście zaczął już samodzielnie oddychać i odłączono go od respiratora. Są to te małe iskierki nadziei, których tak bardzo chcę się trzymać… Wypadek wywrócił wszystko do góry nogami. W październiku miałam rozpocząć studia, ale zdecydowałam, że tego nie zrobię. Chcę iść do pracy, aby wesprzeć moją mamą i pomóc jej zaopiekować się siostrami. Tata był głównym żywicielem rodziny, a teraz cały ten ciężar spadł na mnie i na mamę.  Wszystko skomplikowały dodatkowe wydatki, które teraz są dla nas nie do pokonania! Nie możemy czekać i cierpliwie oszczędzać, ponieważ tata potrzebuje pomocy właśnie TERAZ! Nie mam innego wyjścia. Muszę szukać pomocy tam, gdzie tylko się da. Przed nami stoi konieczność zapewnienia tacie długiej i mozolnej rehabilitacji oraz zakupu wózka inwalidzkiego. Niestety paraliż od pasa w dół wszystko utrudnił.  Schowałam swoją dumę do kieszeni. Pełna pokory staję dzisiaj przed Wami i proszę o pomoc. Będę pomagać mojej rodzinie jak tylko mogę, ale moje możliwości są ograniczone. Dlatego błagam, pomóż mojemu tacie. Ważna jest każda złotówka, udostępnienie i modlitwa… Amelia, córka

3 615,00 zł ( 8.49% )
Still needed: 38 939,00 zł
Julian Klodzinski
Julian Klodzinski , 9 years old

Chcemy znaleźć źródło trudności i dowiedzieć się jak leczyć syna! Pomożesz nam?

Dziękujemy za to, że z nami jesteście! Dzięki Wam możemy pomagać naszemu dziecku w walce z trudnościami! Dziś wiemy, że konieczna będzie specjalistyczna diagnostyka. Może ona odpowie na wszystkie nasze pytania...  Leczenie, to kolejne ogromne koszty. My jednak chcemy poznać źródło i móc się przeciwstawiać! Julian nadal nic nie mówi, jest wrażliwy na bodźce zewnętrzne... Zostaniesz z nami?  Nasza historia: 4 lata mieliśmy zdrowe dziecko. Synka, który dobrze się rozwijał, mówił, funkcjonował... I nagle, prawie z dnia na dzień przyszła choroba. Obiecaliśmy nigdy, go nie puścić... Sił nam nie zabraknie, ale walczyć będziemy mogli, dopóki starczy pieniędzy... To nasza tragedia!  Nie tak wyobrażaliśmy sobie przyszłość naszego synka. Gdy Julian przyszedł na świat, nic nie zapowiadało, że przyjdzie mu się mierzyć z zaburzeniem, na które nie ma leku. Z autyzmem, który będzie z nim już przez całe życie. Choroba zabierała nam go stopniowo, raniąc nas dzień po dniu. Julek w wieku dwóch lat mówił już wiele słów, byliśmy z niego tacy dumni. Gdy poszedł do przedszkola, częste infekcje sprawiły, że synek miał zapalenie ucha środkowego. Następnie zdecydowaliśmy się na usunięcie migdała. Mimo wielu starań zauważyliśmy, że dzieje się coraz gorzej... Obserwowaliśmy, że nasz synek powoli zapomina umiejętności, które jeszcze przed chwilą nie stanowiły dla niego problemu. Zapominał, cofał się... Dla nas rodziców, ale i dla niego było to wielkie cierpienie. Bezsilność, bezradność.   Gdy Julek miał cztery lata i przestał całkowicie mówić, okazało się, że powodem naszego wielkiego nieszczęścia jest autyzm. Od tamtego momentu robimy, co się da, by odzyskać synka, by autyzm, który nam go zabrał, zaczął wreszcie odpuszczać. Autyzmu nie da się wyleczyć, jednak specjalistyczne terapie potrafią zdziałać cuda. Marzymy o powrocie naszego dziecka, o uwolnieniu go ze szponów autyzmu, wyciągnięciu ze świata, w którym utknął i jest zupełnie sam... Wiemy, że jest przerażony i czeka na pomoc! Prosimy, pomóżcie nam zebrać środki, które pozwolą nam odzyskać synka i brata dla Florianka...  Mama Malwina i tata Jacek

3 603,00 zł ( 22.57% )
Still needed: 12 355,00 zł
Mirosław Konowalczyk
Mirosław Konowalczyk , 30 years old

Od czterech lat nie wyszedł z domu. Ojciec błaga o pomoc dla chorego syna

To apel zrozpaczonego ojca, który sam odczuwając dotkliwe skutki choroby, chce zapewnić synowi godną przyszłość. Boję się tego, że jeśli mnie zabraknie, nie będzie miał kto o niego walczyć! Choroba zaczęła się w 2017 roku. Syn czuł się źle. Z dnia na dzień sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Wreszcie Mirek trafił do szpitala, ale badania się opóźniały. Coraz silniejsze objawy budziły nasze przerażenie - oczopląs i zaburzenia pracy mózgu, które doprowadziły do tego, że syn przestał nas poznawać podczas odwiedzin.  Kiedy odbieraliśmy go ze szpitala, sytuacja była dramatyczna. Syn był w opłakanym stanie. Lekarze z innej placówki stwierdzili, że Mirek jest umierający! Na naszych oczach rozgrywało się coś przerażającego… Tylko szybki powrót do szpitala i zdecydowana reakcja specjalistów z oddziału neurologii uratowały mu życie. Okazało się, że doszło do uszkodzenia obwodowego układu nerwowego, co w efekcie spowodowało niedowład czterokończynowy.  Teraz widzimy postępy rehabilitacji, nawiązujemy nić porozumienia, udaje nam się odzyskać to, co jeszcze niedawno wydawało się poza zasięgiem. Niestety, każda godzina rehabilitacji to koszty, rachunki, których w aktualnej sytuacji nie jesteśmy w stanie pokryć. Nie mogę dopuścić, by to wszystko przepadło! Bardzo potrzebuję wsparcia. Nie dla siebie - dla mojego syna, by po wielu latach wreszcie mógł opuścić, chociaż na krótką chwilę dom. Bo cztery ściany przez chorobę stały się dla niego więzieniem.  Dla rodzica dziecko zawsze jest na pierwszym miejscu. Bez względu na wiek, bez względu na wszystko, w starciu z chorobą muszą trzeba stanąć na wysokości zadania. Bez Was nie ma na to szans! Proszę o tę jedną rzecz… bo Mirek wciąż walczy. Dla niego jest jeszcze nadzieja. 

3 601,00 zł ( 30.16% )
Still needed: 8 336,00 zł
Zuzanna Ozga
Zuzanna Ozga , 18 years old

Od pierwszej doby życia – walczy... Pomóż Zuzi uzyskać sprawność!

To był dla nas szok. Nie spodziewaliśmy się, że już dobę po urodzeniu nasza córeczka będzie musiała walczyć o swoje zdrowie i sprawność. Do dziś się z tym zmagamy, jest nam niezwykle trudno... Wiemy jednak, że nie możemy się poddać! Zuzka miała urodzić się zdrowa, w ciąży nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak. Niestety przyszła na świat z przepukliną oponowo – rdzeniową, wadami rozwojowymi rdzenia, kotwiczeniem rdzenia i skoliozą kostno – pochodną. Dodatkowo Zuzia w pierwszej i czwartej dobie życia przeszła operacje zamknięcia przepukliny. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Zamiast cieszyć się z narodzin naszej długo wyczekiwanej córeczki, baliśmy się o jej zdrowie, stojąc przed salą operacyjną. Lekarze dawali jej 4% szans na prawidłowe funkcjonowanie. Według specjalistów Zuzia miała nigdy nie chodzić, nie siedzieć… Na szczęście wymagająca rehabilitacja wyeliminowała ten czarny scenariusz.  Z biegiem lat, gdy moja córeczka rosła, zaczęła się pogłębiać u niej skolioza, która powodowała nacisk na narządy wewnętrzne. Musieliśmy szukać ratunku. W 2016 roku trafiliśmy do szpitala w Szczecinie, gdzie Zuzia przeszła operację odkotwiczenia rdzenia. Był to etap, który umożliwił dalsze operacje. W 2018 córka przeszła dwie kolejne – obciążone dużym ryzykiem powikłań. Bardzo baliśmy się o jej zdrowie i nie wiedzieliśmy, że najgorsze dopiero przed nami. Zuzia po ostatniej operacji, w wyniku utraty dużej ilości krwi, trafiła na OIOM. Na szczęście nie poddała się – żyje! Lekarze wyprostowali skrzywienie ze 100 do 50%. Niestety pozostałej części nie można wyprostować, jest zbyt duże ryzyko uszkodzenia rdzenia kręgowego. Zuzia ma obecnie 17 lat, nie poddaje się, mimo że jej codzienność jest niezwykle trudna. Są chwile zwątpienia, ale wspólnie walczymy o jej lepszą przyszłość. Ma w szkole wspaniałych przyjaciół, którzy pomagają jej nosić plecak i wspierają w najprostszych czynnościach. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni.  Moja córeczka wiele wycierpiała, ma problemy z samodzielnym poruszaniem się, często traci równowagę. Ale tylko dzięki intensywnej i regularnej rehabilitacji – Zuzia chodzi. Wykorzystała swoje 4% szans, które dawali jej lekarze… Niestety, aby w przyszłości mogła być samodzielna – intensywna rehabilitacja musi być kontynuowana. Kiedyś córka uczęszczała na 2 bloki w tygodniu, teraz, ze względu na fundusze, musieliśmy ograniczyć się do jednego. Nie chcemy, aby pieniądze zabrały Zuzi szansę na normalne życie i samodzielność. Potrzebujemy pomocy. Rehabilitacja, turnusy i sprzęty ortopedyczne są bardzo kosztowne. Wciąż nie wiemy, co nas jeszcze czeka, ale chcemy zrobić wszystko, aby pomóc naszej małej Zuzi. Mama

3 601,00 zł ( 56.41% )
Still needed: 2 782,00 zł
Tomasz Zaraś
4 days left
Tomasz Zaraś , 50 years old

Po bitwie z guzem mózgu – Walczymy o czas na rehabilitacji❗️

🇩🇪 Unser Kampf gegen die Zeit: GEHIRNTUMOR! Wir bitten um Mithilfe!  "Zeit ist alles, was du hast... …und eines Tages wirst du vielleicht feststellen, dass du weniger hast, als du denkst." Du stehst jeden Tag auf und machst dich für die Arbeit fertig.  Alles ist so wie es sein soll, so wie man es sich wünscht. Die Ehefrau macht Frühstück, die Kinder machen sich für die Schule fertig; fühlen sich ruhig und sicher. Leider kommt manchmal ein Tag, der einem alle Normalität, Alltag und Freude in einem einzigen Moment nimmt… Diagnose Für uns war dieser Tag Montag, der 6. Februar 2023. Mein Mann Tomek machte sich morgens für die Arbeit fertig, kam aber nie dort an. Er verlor plötzlich die Orientierung und konnte nicht mehr sehen.  Ein Mann, der in seinen 49 Lebensjahren praktisch nie krank wurde, nie im Krankenhaus lag, keine Beschwerden hatte, wusste plötzlich nicht mehr, wo er war, wie er die Tür öffnen konnte, weil die Klinke an einer anderen Stelle war als seine Hand. Schließlich brach er zusammen und erlitt seinen ersten epileptischen Anfall. So begann für uns eine Reihe von Unglücksfällen. Der Krankenwagen brachte meinen Mann ins Krankenhaus, wo er unterwegs zwei weitere Anfälle erlitt. Ein schneller CT-Scan des Kopfes und die erste niederschmetternde Information: ein Tumor im Gehirn mit Schwellung, höchstwahrscheinlich Metastasen... Die Zeit stand still, ich konnte diese Informationen nicht aufnehmen, der innere Schmerz wurde unerträglich. DAS MUSS EIN FEHLER SEIN!!! Am nächsten Tag folgte ein MRT, das leider nur die frühere Diagnose bestätigte. Die Ärzte begannen mit der Suche nach dem Primärtumor. Lungentomographie, Ultraschall, Bluttests. Nichts gefunden. Tomek wurde für zwei Tage nach Hause entlassen und kehrte am Montag, dem 13. Februar, für eine geplante Operation zurück. Nach einigen Stunden war der Tumor vollständig entfernt, ohne neurologische Schäden. Nach weiteren zwei Wochen brachten uns die histopathologischen Ergebnisse aber wieder auf den Boden – Gehirntumor vierten Grades (Glioblastom). Die Zeit stand wieder still... Behandlung - der erste Kontakt mit dem Krebs Nach der Operation begann Tomek mit der Standardbehandlung. D. h. 6 Wochen Strahlentherapie kombiniert mit Chemotherapie. Wir wissen aber, dass der Tumor immer wiederkehren kann.  Deshalb setzen wir jetzt alles daran Behandlungen zu suchen, die die Aktivität des Tumors stoppen, damit mein Mann so lange wie möglich bei mir und meinen Kindern bleibt. Wir brauchen ihn so dringend.  Tomek und ich sind seit fast 24 Jahren zusammen. Wir haben drei wundervolle Kinder in einem liebevollen Zuhause. Tomek hat einen erstaunlichen Sinn für Humor, und selbst jetzt, wenn es uns allen schlecht geht, findet er immer eine Gelegenheit, Witze zu machen und sich um uns zu kümmern. Er hat uns, unseren Freunden und unserer Familie immer geholfen. Jetzt braucht er Hilfe. Wir träumen davon, weiterhin gemeinsam durchs Leben zu gehen, unsere Kinder gemeinsam großzuziehen, uns gegenseitig zu unterstützen, miteinander zu sein. Hoffnung Eine der Hoffnungen für uns ist die NanoTherm-Therapie, welche seit kurzem auch in Polen angeboten wird. Bei der NanoTherm-Therapie wird eine Eisenoxid-Lösung direkt auf den Hirntumor aufgetragen und der Tumor durch ein Magnetfeld lokal erhitzt. Diese Behandlung schädigt bestehende Krebszellen dauerhaft, gesunde Strukturen aber nicht. Wir haben uns bereits für die Behandlung beworben, müssen aber auch finanziell bereit sein, da die Kosten privat zu zahlen sind.   Derzeit betragen die Gesamtkosten 210.000 PLN (ca. 45.000€). Dieser Betrag ist für uns ohne externe Unterstützung nicht aufzubringen, weshalb wir um Unterstützung bitten. Momentan nutzen wir unser gesamtes Einkommen für unsere Lieben, für zahlreiche Medikamente, Nahrungsergänzungsmittel, private Arztbesuche und einen Ernährungsberater, und diese Liste wächst stetig. Wir leben nur vom Gehalt meines Mannes, da mein kleines Unternehmen die Pandemie und die aktuelle Krise nicht überstanden hat. Wir bitten um jede noch so kleine Unterstützung, auch um Gebete, damit wir die Kraft haben, jeden Tag gemeinsam dafür zu kämpfen. Wir werden nicht aufhören zu glauben. Zu glauben, dass wir noch viel gemeinsame Zeit vor uns haben... Das Leben kann so zerbrechlich und unvorhersehbar sein, aber für ein Familienmitglied ist es wert, bis zum Ende zu kämpfen! Deshalb geben wir nicht auf und bitten um Hilfe! Wir danken Euch von ganzem Herzen für jede Unterstützung. Agnieszka und Tomek   🇮🇹 Urgente! Stiamo lottando per guadagnare il tempo - TUMORE CERVELLO! Chiediamo aiuto! Descrizione della raccolta "Il tempo è tutto quello che hai... e un giorno potresti scoprire di avere meno di quanto pensi." Ti alzi ogni giorno e ti prepari per andare a lavorare. Giorno dopo giorno, sembrerebbe che tutti siano uguali. Tutto è come dovrebbe esserci, come desideri tu. La moglie che prepara la colazione, senti che i figli si preparano per andare a scuola, provi la senazione di tranquillità e pensi di stare al sicuro. Purtroppo a volte arriva un giorno che ti toglie in un attimo tutta la normalità, la quotidianità e la gioia, ti toglie la salute... Diagnosi Per noi quel giorno era lunedì 6 febbraio 2023. Quella mattina mio marito Tommaso si stava preparando per recarsi al lavoro, ma purtroppo in quel giorno non ci andò. All'improvviso, sono comparsi dei disturbi di disorientamento e problemi di vista. Un uomo che nei suoi 49 anni di vita non si è praticamente mai ammalato, non è mai stato in un ospedale, non ha mai avuto disturbi fastidiosi, all'improvviso non sapeva dove si trovava, non poteva aprire la porta perché la maniglia si è rivelata in un altro luogo di quanto conducesse la sua mano. Alla fine, è crollato e ha subito la prima crisi epilettica. Poi è iniziata una serie di disgrazie per la nostra famiglia. L'ambulanza ha portato via mio marito in ospedale, e nonostante ciò, lungo la strada, si sono verificate ancora altre due crisi di epilessia. Una rapida TAC della testa e le prime devastanti informazioni: un tumore al cervello con tumefazione, molto probabilmente metastatico... Il tempo si è fermato, la testa non ha voluto assorbire tali informazioni, il dolore interiore è diventato insopportabile. QUI CI DEVE ESSERE UN ERRORE!!! Il giorno successivo una risonanza magnetica, purtroppo, ha confermato solo la diagnosi precedente. I medici hanno iniziato a cercare il tumore primario. La tomografia polmonare, ecografia, esami del sangue, un esame generale per controllare lo stato della salute. Non hanno trovato nulla. Il marito è tornato a casa per due giorni per rientrare di nuovo all’ospedale per un intervento programmato lunedì 13 febbraio. Dopo poche ore il tumore è stato completamente rimosso, senza danni neurologici. Dopo due settimane, tuttavia, i risultati istopatologici ci hanno riportato a terra ancora una volta: glioblastoma di IV grado. Il tempo si è fermato di nuovo... Trattamento: il primo scontro con il cancro Dopo l'operazione, Tommaso ha iniziato il percorso terapeutico standard, ovvero 6 settimane di radioterapia abbinata a chemioterapia in compresse. Tuttavia, siamo consapevoli che questo non lo proteggerà dalla recidiva. Sfortunatamente, questi tumori continuano a ripresentarsi. Tornano molto velocemente. Quindi non possiamo aspettare più e trasformiamo la paura in azione e cerchiamo tutte le terapie possibili da poter fermare l'attività del tumore, in modo che il mio marito rimanga con me e i nostri figli il più a lungo possibile. Abbiamo così tanto bisogno di lui. Tommaso e io stiamo insieme da quasi 24 anni. Abbiamo tre figli meravigliosi e una casa amorevole. Tommaso è l'anima della festa con un incredibile senso dell'umorismo e anche adesso, quando tutti ci sentiamo male, possiamo contare sui momenti di oblio, perché con lui non ci si può annoiare. Mio marito trova sempre l'occasione per fare battute e prendersi cura di me e dei nostri figli. Ha sempre aiutato noi, i nostri amici e la nostra famiglia. Ora ha bisogno di aiuto. Sogniamo di continuare a vivere insieme la nostra vita, crescere insieme i nostri figli, sostenerci a vicenda per STARE l'uno accanto all'altro. Speranza Una delle due speranze per noi è la terapia NanoTherm non rimborsabile, da poco disponibile anche in Polonia. L'innovativo metodo NanoTherm consiste nell'introdurre direttamente nel tumore cerebrale (o sulla parete dei tessuti che circonda la cavità di resezione) una soluzione contenente nanoparticelle di ossido di ferro, che vengono poi riscaldate localmente tramite il dispositivo Nanoactivator (sfruttando un campo magnetico variabile). La giusta temperatura distrugge o danneggia in modo permanente le cellule tumorali sopravvissute, ma non danneggia le strutture sane. La terapia in Polonia può essere applicata solo al momento della recidiva del tumore. Abbiamo già inviato la documentazione e siamo prequalificati per il trattamento. Al momento della ripresa, dobbiamo essere finanziariamente pronti per l'operazione. Attualmente, il costo totale è di 210.000 PLN. (circa 50.000 euro) Questo importo è irraggiungibile per noi senza un supporto esterno, motivo per cui ti chiediamo aiuto. È molto difficile per noi, ma di fronte a quello che è successo non abbiamo altra scelta. Destiniamo tutte le nostre risorse finanziarie, e dei nostri cari, per numerose medicine, integratori, visite mediche private, un dietologo... e purtroppo questa lista è in costante crescita. Viviamo solo dello stipendio di mio marito, perché la mia piccola impresa non è sopravvissuta alla pandemia e alla crisi attuale. Chiediamo oggi, anche il più piccolo sostegno, e le preghiere con le quali avremmo la forza di lottare ogni giorno insieme. Nel frattempo, stiamo verificando la possibilità di un trattamento con oli di CBD, CBG e THC e stiamo inviando la documentazione a diverse cliniche in Germania in cerca di immunoterapia: se riusciremo a ottenere la qualifica, avremo bisogno di più supporto. Non smetteremo mai di credere che abbiamo ancora molto tempo insieme davanti a noi... La vita può essere così fragile e imprevedibile, ma per l’amatissimo membro della famiglia ne vale sempre la pena combattere fino alla fine! Ecco perché non ci arrendiamo e chiediamo aiuto! Grazie carissimi con tutto il cuore per ogni gesto della vostra generosità e il vostro sostegno. Agnese e Tommaso

3 591,00 zł ( 1.87% )
Still needed: 187 899,00 zł
Aleksander Bzdęga
Aleksander Bzdęga , 6 years old

Oluś miał nie dożyć roczku, dziś ma trzy latka i prosi o pomoc!

Kiedy wspominam czas ciąży, myślę sobie, że nie każdy dzień był łatwy, ale każdy zbliżał mnie do spotkania z ukochanym synkiem. Przez niemal dziewięć miesięcy nie dopuszczałam do siebie myśli, że cokolwiek mogłoby pójść nie tak. Byłam przepełniona radością oczekiwania na dziecko.  Oluś urodził się 28 lutego 2018 roku. Pierwsze miesiące swojego życia spędził w szpitalu. Zaraz po porodzie okazało się, że synek jest wiotki i ledwo przytomny. Nie radził sobie z oddychaniem i jedzeniem. Z początku lekarze myśleli, że to wynik bardzo długiego i wyczerpującego porodu, lecz z każdym dniem stan Olka się pogarszał. Syn miał wykonywane liczne badania. Nie reagował na lekarzy, na nas. Czuliśmy, że dzieje się coś naprawdę złego. Dopiero po przewiezieniu go do innego szpitala, po 5 tygodniach usłyszeliśmy diagnozę - hiperglicynemia nieketotyczna. Wcześniej nie miałam pojęcia co to za choroba. Po licznych rozmowach z lekarzami dowiedziałam się, że jest to niezwykle rzadka i co gorsza - nieuleczalna choroba metaboliczna. Gromadzący się nadmiar glicyny uszkadza mojemu dziecku mózg i zaburza prawidłowy rozwój. Na domiar złego wywołuje padaczkę lekooporną i obniża napięcie mięśniowe Olka.  Nasz dom wypełniają sprzęty medyczne, a życie pełne jest spotkań z pielęgniarkami, lekarzami i terapeutami. Naszymi wakacjami są turnusy rehabilitacyjne, a zabawkami Olusia sprzęty terapeutyczne. Każdego dnia szukam sposobu, by ulżyć synkowi i z pomocą wielu specjalistów rehabilitujemy go, by mógł przeciwstawiać się skutkom choroby. Lekarze jednak nie rokowali dobrze, przygotowując nas na to, że Oluś nie dożyje roku, a jeśli nawet to będzie w stanie letalnym.  Nasze życie potoczyło się zupełnie inaczej, niż się tego spodziewaliśmy. Jeszcze dwa lata temu nasz synek był leżącym wiotkim dzieckiem z sondą w nosku i bez możliwości nawiązania kontaktu. Targały nim silne napady padaczki, nawet po 300 razy dziennie. Nie spał, nie jadł, nie śmiał się. Całe dnie i noce krzyczał z bólu, ze strachu, z bezsilności. Szpital był naszym drugim domem. Dziś Oluś ma 3-latka. Jest wesołym dzieckiem prawie całkowicie wolnym od większości napadów i lęków. Każdego dnia udowadnia mi, że dzięki dobroci serc i ciężkiej współpracy z wieloma terapeutami, specjalistami i rodzicami można wznieść się ponad złe rokowania.  Oluś chce dalej żyć, śmiać się, bawić, nauczyć się jeszcze tylu rzeczy. Mówić,  siedzieć,  chodzić. Chce żyć wśród Was, poznawać świat z dala od ścian szpitala. Niestety, brakuje nam środków na pokrycie kosztów turnusów rehabilitacyjnych, które w przypadku Olusia kosztują około 10 tysięcy za jeden. Bardzo chcielibyśmy pojechać w tym roku, chociaż na dwa takie turnusy, ponieważ to właśnie dzięki nim synek osiąga najlepsze rezultaty i efekty w rozwoju.  Kochająca mama Olusia - Karolina

3 590,00 zł ( 16.34% )
Still needed: 18 368,00 zł
Wiktoria Bogusz
Wiktoria Bogusz , 12 years old

Dzielnie walczy o zwycięstwo nad przeciwnościami! Pomoc dla Wiktorii!

Dziękuję za dotychczasowe wsparcie mojej córki! To wiele dla mnie znaczy! Potrzeby Wiktorii nadal są bardzo duże, dlatego z całego serca proszę o pomoc! Nasza historia Wiktoria urodziła się z wrodzonymi torbielami mózgu. W pierwszym roku życia przeszła aż 5 operacji neurochirurgicznych! Zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce. Pierwsze rokowania, co do jej życia i funkcjonowania nie były optymistyczne…  Córka jednak pokazała ogromną wolę walki o swoje zdrowie i sprawność. Musiała przejść też kolejne operacje. Dzięki nim oraz niesamowitej pracy, którą wykonała na rehabilitacji, ma dziś szansę normalnie żyć! Jej największą pasją jest pływanie. W lutym 2023 zdobyła brązowy medal na Mistrzostwach Polski Juniorów dla niepełnosprawnych! Jestem z niej taka dumna! Wokół siebie ma wspaniałych terapeutów, rehabilitantów i trenera personalnego, którzy na co dzień o nią walczą. Codzienność Wiktorii dalej nie jest jednak prosta. Córka mierzy z silnymi bólami mięśni, dlatego bardzo chciałabym kupić dla niej specjalny kombinezon Exopulse Mollii Suit. Wiktoria testowała go już w gabinecie fizjoterapeuty i efekty były niesamowite.  Niestety koszt kombinezonu jest bardzo wysoki. Do tego dochodzą jeszcze wydatki na rehabilitację i turnusy. To wszystko znacznie przekracza moje możliwości finansowe. Dlatego zwracam się do Państwa o pomoc. Proszę, bądźcie z nią w jej walce o lepsze życie! Agnieszka, mama ➡️ Facebook - "Wiktoria, moja droga po zwycięstwo"

3 590,00 zł ( 6.74% )
Still needed: 49 602,00 zł