Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maya Pijet
Maya Pijet , 11 years old

Białaczka nie może odebrać szansy na szczęśliwe dzieciństwo! Pomóż!

"Mamo ja umieram, błagam pomóż!"- tak moja córka woła o pomoc, kiedy po raz kolejny dostaje silnego ataku bólu, napadu drgawek i krwawienia w mózgu... Bezwzględna białaczka nie ma dla niej litości i codziennie pokazuje nam nowe oblicze piekła. I chociaż strach jest paraliżujący, to nie możemy się poddać. Walczymy o najwyższą stawkę - o życie Mayi.  Maya to 9-letnie dziecko, pełne energii, otwarte na wiedzę, świat i doświadczenia. Z zaskoczeniem i pełnym podziwem patrzyłam, jak szybko rośnie, jak się rozwija. Dzięki niej – ja jako matka – poznawałam świat z zupełnie innej perspektywy... Byłam spełniona i szczęśliwa.  Problemy rozpoczęły się całkiem niedawno… Do tego czasu zupełnie nic nie wskazywało na to, że zaraz usłyszymy tak druzgocącą wiadomość, a świat, w którym czujemy się bezpiecznie za moment runie… Niestety, tak się stało.  Zaczęło się od COVID-19 i anginy ropnej. Szybko trafiliśmy do szpitala, gdzie Maya miała wykonany szereg wyczerpujących badań. Wyniki okazały się zatrważające – chłoniak Burkitta, czyli agresywna białaczka limfoblastyczna B-komórkowa.  Lekarze szybko uświadomili nas, że ta choroba jest bardzo rzadka, podstępna i niesamowicie groźna. Szybko się rozwija, może rozprzestrzenić się na wszystkich narządach, jest trudna do leczenia i charakteryzuje się wysoką śmiertelnością... Kiedy usłyszałam te słowa załamałam się. Czułam, jakby ktoś wymierzył mi bolesny cios prosto w serce... W kolejnych dniach stan Mayi z dnia na dzień się pogarszał. Pojawiły się silne bóle brzucha, nudności, drgawki... Natychmiast rozpoczęliśmy leczenie, które trwa do dziś.  Obecnie mieszkamy w szpitalu. Każdego dnia dzielnie walczymy z powikłaniami, jakie choroby przynosi mojej córce. Niestety wiemy, że przed nami jeszcze długa droga – kolejne dawki chemii, wyczerpujące badania, zabiegi, kontrole i wizyty u specjalistów.  Koszty przerażają i nieustannie rosną, a dotychczasowe oszczędności już dawno się wyczerpały. Nasza sytuacja staje się coraz trudniejsza, dlatego nie pozostaje mi nic innego jak prosić Was o pomoc... To straszny ból, kiedy nie można pomóc własnemu dziecku, bo na przeszkodzie stają pieniądze... Wasze wsparcie – grosik, złotówka, udostępnienia to dodatkowa szansa dla mojej córki. To możliwość, aby życie w cieniu choroby nie było pasmem niekończącego się cierpienia...  Proszę, pomóż nam...  Beata, mama

33 925 zł
Miłosz Kazikowski
Urgent!
Miłosz Kazikowski , 10 months old

Miłoszek miał tylko 2 dni, gdy zdiagnozowano u niego złośliwy nowotwór❗️Ratunku❗️

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam Miłosza, nie byłam w stanie powstrzymać łez szczęścia i wzruszenia. Trzymałam go bezpiecznie w ramionach, wiedząc, że nie ma większej miłości niż ta matki do dziecka. Mogłam godzinami wpatrywać się w jego maleńkie rączki, ufne oczy i nachylać się, by poczuć najpiękniejszy zapach na świecie – jego główki.  Jeden dzień. Tylko tyle mogłam cieszyć się beztroskim macierzyństwem. Nazajutrz dowiedziałam się, że mój synek jest śmiertelnie chory.  Gdy tuż przed wykonaniem rutynowych badań tuliłam go do piersi, nie wiedziałam, że już za chwilę rozpocznie się koszmar. Chciałabym móc zatrzymać tę chwilę i nigdy nie dowiedzieć się o diagnozie.  Niestety, USG wykazało guz nadnercza. Łzy radości w jednej krótkiej chwili zamieniły się w łzy rozpaczy. Rozpoczęła się walka o życie Miłoszka. Zostaliśmy przeniesieni na oddział onkologiczny, a niedługo później mój synek znalazł się na bloku operacyjnym. Maleńki, bezbronny, podłączony do aparatury… Operacja się powiodła, udało się usunąć guza. Niestety, po 8 tygodniach wyniki potwierdziły najgorsze podejrzenia. Diagnoza brzmiała jak wyrok śmierci. Nowotwór złośliwy – neuroblastoma. Pomimo usunięcia guza – wysokie ryzyko przerzutu.  Miłoszek mając zaledwie 2 miesiące, rozpoczął leczenie. Gdy przez żyły mojego maleństwa płyną kolejne dawki chemioterapii, nie jestem w stanie powstrzymać łez. Mam ochotę wyć wniebogłosy, póki nie usłyszy mnie ktoś, kto pomoże przerwać ten koszmar. Chciałabym uchronić synka przed kolejnymi wkłuciami, badaniami, pobytami w szpitalu… Chciałabym móc odłączyć wlew chemii, wziąć go w ramiona i uciec jak najdalej od nowotworu. Niestety, nie jest to możliwe. Bez względu na to ile bólu, łez i cierpienia będzie to nas kosztowało – leczenie musi trwać przez kolejne 6 miesięcy. To jedyna szansa na uratowanie życia mojego synka. Dla Miłoszka zrobię wszystko – przejdę razem z nim drogę do onkologicznego piekła i z powrotem. Utulę każdy jego lęk i ucałuję każdy fragment tracącej włosy główki... Koszty związane z leczeniem oraz dalszą diagnostyką są jednak bardzo wysokie. Proszę, wyciągnijcie do nas pomocną dłoń, pomóżcie mojemu synkowi wygrać walkę o życie... Każda wpłata to dla nas ogromne wsparcie. Dla mnie liczy się już tylko jedno – wygrana mojego dziecka z nowotworem. Codziennie przed pójściem spać trzymam Miłoszka w objęciach i ocierając płynące po twarzy łzy, marzę… Marzę o jego powrocie do zdrowia, do normalności. O słowach „Pani syn jest już bezpieczny” – wypowiedzianych przez lekarzy.  Mama Miłoszka

33 800 zł
Alicja Smogór
9 days left
Alicja Smogór , 46 years old

Alicja walczy z nowotworem❗️Drogie leczenie szansą na zwycięstwo❗️

Zachorowałam na nowotwór w 2021 po ciąży pozamacicznej. Mój rodzaj raka bardzo trudno wykryć na USG i mammografii – nie ma litego guza, tylko puchnie pierś. Na raka piersi chorowała moja mama i babcia. U mnie badania genetyczne nic nie wykazały. Dopiero po diagnozie zrobiłam badanie 90 genów i okazało się, że mam bardzo rzadką mutację BRCA2, niewykrywalną przez zwykle testy – wysokie ryzyko raka piersi, jajnika, trzustki i czerniaka. Leczono mnie pół roku chemią czerwoną i białą przed operacją, następnie miałam wyciętą pierś i 7 węzłów. Czekałam miesiąc na wynik, ale węzły okazały się zajęte. Zrobiono mi drugą operację i wycięto kolejne 25 węzłów. Razem 32. Utrudnia to normalne funkcjonowanie. Zajęte węzły po tak ciężkiej chemii to najgorszy możliwy wynik. Szczególnie w moim przypadku, ponieważ mój typ raka traci w przerzutach wrażliwość na hormony. Leczenie hormonalne nie pomogło mojej mamie i babci. Dlatego przez następne miesiące leczono mnie kolejną chemią i radioterapią na węzły i ścianę klatki piersiowej. W trakcie leczenia zabrano mnie na oddział ratunkowy, miałam sepsę i skrzep w sercu. Cudem przeżyłam. Zbieram środki na lek dla mutacji BRCA1 i BRCA2. Lek nowej generacji, który nie niszczy tak organizmu, a daje szansę. Chcę uniknąć losu mojej mamy i babci, które zmarły w ciągu 3 lat na raka piersi. Alicja

33 766,00 zł ( 158.69% )
Monika Wróbel
Monika Wróbel , 2 years old

Minął rok. Walczymy z mózgowym porażeniem dziecięcym!

Nasza druga córeczka – Monika, miała przyjść na świat w tym roku, tuż przed Bożym Narodzeniem. Poród zaczął się jednak nagle, trzy tygodnie wcześniej. Nie byliśmy przygotowani na to, co stało się później… Wylew krwi do mózgu sprawił, że córeczka była w krytycznym stanie! Monika urodziła się z infekcją wrodzoną – zapaleniem płuc, w wyniku którego już w pierwszej dobie życia została podłączona do respiratora. Pojawiły się zmiany zapalne w serduszku. Najgorsze było jednak to, co wydarzyło się w szóstej dobie jej życia. Monisia doznała krwawienia dokomorowego IV stopnia, najcięższej postaci wylewu krwi do mózgu, trwale go uszkadzającego. To jedno z najrzadszych powikłań... Od tej pory nasza przyszłość stoi pod wielkim znakiem zapytania. Powiedziano nam, że możemy spodziewać się najgorszego. Monika może umrzeć, lub żyć w ciężkiej niepełnosprawności. Byliśmy przerażeni, ale te słowa nie pozbawiły nas chęci do walki! Nasza córka żyje, a my zdajemy sobie sprawę, że będzie potrzebować wielospecjalistycznej opieki i intensywnej rehabilitacji. Zamierzamy ze wszystkich sił walczyć o jej zdrowie! Zrobimy co w naszej mocy, by zapewnić córeczce odpowiednie leczenie.  Przed urodzeniem córek sama pracowałam jako fizjoterapeutka. Jestem świadoma jak wielkich nakładów pracy i pieniędzy wymaga proces rehabilitacji. Dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie. Pragniemy zapewnić Monice jak najlepsze warunki do rozwoju. Nie pozwólmy, by pieniądze stały na drodze do jej szczęścia.  Ewelina i Adam Wróbel

33 761 zł
Amelia Olczyk
Amelia Olczyk , 20 years old

Tragiczny prezent na 18-naste urodziny! Pomóż Amelii zatrzymać SM!

W listopadzie 2021 roku skończyłam 18 lat. Niestety, w dorosłość weszłam z tragiczną diagnozą, która raz na zawsze zmieniła moje życie. Ale zacznijmy od początku... Nigdy wcześniej nie chorowałam, wręcz przeciwnie, zawsze byłam okazem zdrowia. Energiczna i pełna życia dziewczyna, która kocha zwiedzać świat i poznawać nowych ludzi. Wiadomość o chorobie przyszła znienacka. Zaczęło się zupełnie niewinnie, bo kto zwraca szczególną uwagę na mrowienie i drętwienie rąk? Błahostka, przyjdzie i zaraz odjedzie... Taki stan utrzymywał się przez kilka dni - wtedy nie zwróciłam na niego szczególnej uwagi. Jednak kiedy po kilku miesiącach wrócił - natychmiast udałam się do lekarza. Pierwsze badanie u neurologa nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Pojawiła się więc nadzieja, że to nic groźnego. Nic bardziej mylnego. Dostałam skierowanie na rezonans. Już w czasie wykonywania badania usłyszałam diagnozę – „ma Pani podejrzenie SM”. Okazało się, że mam na tyle wiele zmian w mózgu, że lekarz od razu skierował mnie na badania do szpitala. Pobrany płyn mózgowo-rdzeniowy dał ostateczny werdykt – jestem nieuleczalnie chora. SM to przewlekła choroba układu nerwowego, polegająca na nieprawidłowym przekazywaniu impulsów nerwowych. Występują tu tzw. rzuty objawów neurologicznych, tj. pojawienie się nowych symptomów choroby bądź nasilenie tych dotychczas obecnych.  Stwardnienie rozsiane nie jest mi obce. W mojej rodzinie jest to choroba genetyczna. Pech chciał, że jestem szczęśliwym wybrańcem. Pomimo że SM nie oznacza wyroku, to niestety może znacznie utrudnić życie... Wyobraźcie sobie, co czuje nastolatka, która za tydzień ma studniówkę, wszystko gotowe – buty i sukienka czekają w szafie, a tu nagle nie jest w stanie podnieść nogi! Czułam się fatalnie! To były najgorsze chwile mojego życia! Wtedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, jak naprawdę wygląda ta choroba. Wcześniej nic mi nie było poza kilkudniowym mrowieniem. Utrata możliwości chodzenia była dla mnie wstrząsająca! Od tego momentu lęk jest moim nierozłącznym towarzyszem. Każdy dzień to zagdaka, loteria – nikt nie wie, czy jutro będę normalnie funkcjonować, czy może przestanę chodzić lub stracę wzrok. To straszne.  Niestety, leki refundowane przez państwo nie są na tyle skuteczne żeby powstrzymać rozwój choroby. Nie są w stanie „zatrzymać” mnie w takiej formie, jakiej jestem. Dlatego zbieram pieniądze na prywatne leczenie, które jest dużo bardziej efektywne. Miesięczny koszt kuracji to około 10 tys. złotych i tak do końca życia, ponieważ SM to choroba nieuleczalna. Dziś już wiem, że nie jestem w stanie sama uzbierać takiej kwoty, dlatego proszę o pomoc. Tylko dzięki tym lekom będę w stanie normalnie funkcjonować przez resztę mojego życia. Proszę jako młoda dziewczyna, która ma całe życie przed sobą, głowę pełną pomysłów i planów, z których już po części musiałam zrezygnować - nie zostawiajcie mnie!  Amelia

33 748 zł
Borys Kozak
Borys Kozak , 22 months old

Padaczka uniemożliwia rozwój! Kręgosłup i nóżki Borysa potrzebują pomocy!

Borysek urodził się w ciężkiej zamartwicy urodzeniowej z wewnątrzmacicznym niedotlenieniem. Pierwsze tygodnie życia spędził na oddziale neonatologicznym. Gdy skończył 2 miesiące, trafił do szpitala na oddział neurologiczny. Podczas badań EEG oraz rezonansu głowy, stwierdzono u niego padaczkę oraz częściowe nieodwracalne uszkodzenie kory mózgowej. Obecnie Borys regularnie przyjmuje leki, które wstrzymują powstawanie kolejnych napadów. Niestety, nawet jeśli nie obserwujemy żadnych zewnętrznych objawów, badania wykazują dalsze wyładowania w mózgu syna, które uniemożliwiają jego prawidłowy rozwój.  Oprócz leczenia Borys musi być poddawany intensywnej rehabilitacji. Ze względu na dysfunkcję kręgosłupa oraz kończyn dolnych, potrzebuje specjalnie dobranych ortez  oraz gorset stabilizujący. Jeździmy też z nim na częste kontrole do poradni specjalistycznych. Koszty leczenia, dojazdów do specjalistów oraz rehabilitacji są wysokie, dlatego z całego serca prosimy Was o wsparcie!  Rodzice

33 741 zł
Patryk Kabziński
Patryk Kabziński , 23 years old

Potrzebne pilne leczenie stomatologiczne dla Patryka!

Prawie 19 lat cierpienia i codziennej walki. Życie pełne przerażającej niepewności. Skąd brać siłę? Kogo się poradzić? Patryk jest jednym z czwórki, a zarazem najstarszym  zmagającym się z duplikacją genu MECP2 chorym w Polsce. Jego ciało niszczy nie tylko choroba… Przyjmowane przez lata leki doszczętnie zniszczyły jego uzębienie. Na tego przeciwnika nie ma złotego środka, nie ma lekarstwa. Patryk zmaga się z rzadką przypadłością, którą jest duplikacja genu MECP2. Wywołała ona u Patryka szereg schorzeń, rujnujących jego zdrowie. Patryk jest niepełnosprawny intelektualnie, nie mówi i cierpi na zaburzenia chodu. Prześladują go też nawracające infekcje dróg oddechowych.  Jedynym sposobem na utrzymanie Patryka w dobrej formie jest rehabilitacja. Wykańczająca, bolesna rehabilitacja. Ta refundowana, to jedynie kropla w morzu potrzeb. Od lat Patryk korzysta z pomocy prywatnych ośrodków, których usługi są szalenie drogie. Jednym z objawów duplikacji genu MECP2 u niektórych chorych jest padaczka. Cierpi na nią również Patryk. Podczas jednego z ataków stracił trzy zęby. Leki, które przyjmuje Patryk osłabiły jego dziąsła, spowodowały liczne ubytki i stany zapalne. Niewiele zatem potrzeba, żeby stracił też resztę uzębienia. Jeśli leczenie stomatologiczne nie zostanie podjęte szybko, utraty zębów nie uda się już zatrzymać. Udało nam się znaleźć odpowiednią klinikę, która podejmie się wykonania zabiegów. Niestety leczenie nie jest refundowane, więc koszty są ogromne. Pierwszy zabieg Patryk ma już za sobą. Udało się go sfinansować dzięki pomocy anonimowego darczyńcy. Udało się wykonać tomografię komputerową, usuwanie kamienia nazębnego, piaskowanie, polerowanie i fluoryzację. Teraz czeka go najtrudniejsze - leczenie prawie wszystkich zębów! Konieczne będzie też zastosowanie kosztownej narkozy, bo bez niej Patryk nie wytrzyma trudów zabiegu. Patryk do urodzenia zmaga się z ciężką chorobą, która uniemożliwia mu normalne życie. Przez chorobę cierpi praktycznie każdy aspekt jego życia. Nasza codzienność to ciągła walka - o sprawność Patryka, o środki na rehabilitację, o zapewnienie mu godnych warunków życia. A przede wszystkim o to, żeby na jego ustach, pomimo przeciwności, gościł uśmiech. A Wy możecie sprawić, że uśmiech Patryka będzie nie tylko szczery, ale także piękny, bez ubytków. Bliscy Patryka     ____________________________ WIĘCEJ INFORMACJI O PATRYKU ____________________________ Obserwuj profil Patryka na FACEBOOKU Możesz wesprzeć Patryka przez LICYTACJE

33 734,00 zł ( 30.84% )
Still needed: 75 628,00 zł
Sebastian Orzechowski
Sebastian Orzechowski , 39 years old

By zwykła codzienność nie była tak dużym wyzwaniem...

Osiem lat. Przez tyle czasu, byłem sprawnym człowiekiem. Dzieckiem, które o nic nie musiało się martwić. Chłopcem, który idzie na boisko, wiedząc, że czekają na niego koledzy, aby pograć w piłkę lub wspólnie pobawić się na placu zabaw. To były piękne lata beztroski. Teraz mam córeczkę, dla której zrobię wszystko. Bardzo bym chciał, żeby jej przyszłość była wspaniała, żeby wiedziała, że w każdej sytuacji może na mnie liczyć.  Cała moja historia z chorobą zaczęła się niewinnie - od chodzenia na palcach w wieku 8 lat. Tak mi było wygodnie, w pewnym momencie zacząłem chodzić i biegać w ten sposób, bez zastanawiania się, że nie stawiam kroków całą stopą. Szczerze mówiąc, nie myślałem, że może to zwiastować jakiekolwiek problemy. Z roku na rok moje mięśnie stawały się słabsze. Mięśnie pasa biodrowego, później barkowego przestawały prawidłowo funkcjonować… Czułem się coraz gorzej. Najprostsze czynności stawały się ogromnym wyzwaniem. Rodzice pojechali ze mną specjalistów i wtedy dowiedziałem się o chorobie.  Wciąż wierzę w to, że diagnoza nie musi być wyrokiem. Mam na imię Sebastian, mam 36 lat i choruję na dystrofię mięśniową LGMD2A.  Mam cudowną żonę i uroczą córeczkę. Dla nich zrobię wszystko, co tylko się da, aby zatrzymać postępy choroby. Przemieszczam się na wózku inwalidzkim. Nauczyłem się, że jest on moimi nogami, ale nie chcę dopuścić do tego, by dystrofia odebrała mi jeszcze więcej. W maju przeszedłem terapię komórkami macierzystymi. Teraz czeka mnie intensywna rehabilitacja, która mam nadzieję, sprawi, że będę mógł zrezygnować z wózka i wstanę na nogi o własnych siłach.  Na co dzień zajmuję się księgowością w warsztacie samochodowym. Motoryzacja od zawsze była moją pasją. Niestety, mimo że bardzo bym chciał, nie mogę podjąć się żadnej nowej pracy. Pozostała mi tylko praca biurowa.  W każdej sytuacji chcę być wsparciem dla mojej rodziny. Pierwszy krok wykonany - terapia komórkami macierzystymi. Teraz pozostała mi rehabilitacja. Miałem już kilkadziesiąt spotkań z fizjoterapeutą. Czuję się po nich bardzo dobrze i powoli zaczynam widzieć rezultaty. Niestety, koszty terapii, a także dalszej rehabilitacji są naprawdę duże, dlatego z całego serca proszę o wsparcie, dzięki któremu mogę zatrzymać chorobę. Chcę być silniejszy, dla siebie i dla rodziny - by zwykła codzienność nie była tak dużym wyzwaniem. Sebastian

33 693,00 zł ( 68.55% )
Still needed: 15 456,00 zł
Zosia Beyer
Zosia Beyer , 2 years old

Zosia ma 5 miesięcy i waży niecałe 4,5 kg❗️Choroba metaboliczna zbiera żniwo

Czy wystarczająco dużo robimy? Czy to wystarczająca liczba specjalistów, do których jeździmy? Czy wszystko będzie dobrze? Kto odpowie nam na te pytania?! Nasza księżniczka Zosia przyszła na świat w kwietniu tego roku. Dostała aż 9 punktów w skali Apgar. Wszystko było w porządku. Nie potrafiła tylko ssać. Zaniepokoiło nas to, ale lekarze stwierdzili, że nie ma się czym przejmować, wszystkiego się nauczy. Nic nie wskazywało na zbliżające się wielkimi krokami problemy. Nasza kruszynka zaczęła często ulewać i bardzo mało przybierała na wadze, co wzbudziło czujność. Zosia wylądowała w szpitalu w Brodnicy, stamtąd przewieziono ją do Torunia z podejrzeniem przerostowego zwężenia odźwiernika. Potrzebny był zabieg korekcyjny pylorostenozy. Ze względu na hipotrofię oraz małogłowie, miała konsultację neurologiczną, zlecono diagnostykę w kierunku infekcji wrodzonych.  U naszej córeczki jest podejrzenie choroby metabolicznej, zespołu Smitha Lemliego Opitza. W wynikach wyszło, że Zosia ma drastycznie obniżony poziom cholesterolu. Nie mamy jeszcze dokładnej wiedzy  na temat tej choroby, ale wiemy jedno, jest to choroba nieuleczalna.... Sprowadzenie z zagranicy cholesterolu z odpowiednią dawki na miesiąc to 14 tys. złotych. Zosia przestała jeść, dlatego założono jej sondę, przez którą podawany jest pokarm. Nie wiemy, czy będzie mówić, chodzić, jak długo będzie żyć.  Moja żona jest z tytanu. Nie tylko opiekuje się czwórką dzieci 24 godziny na dobę, zajmuje się domem, ale też samodzielnie rehabilituje Zosię 3 razy dziennie, wozi po specjalistach, lekarzach. Widzę, ile ją to kosztuje, jak jest silna, mimo przeciwności. Oddaje rodzinie całą siebie. Ale co dzień towarzyszy nam strach, co z przyszłością naszej córeczki, mojej księżniczki? Też się staram, jak mogę, utrzymuję rodzinę, pracuję, ale widzimy, że to nie wystarcza. Ciężko się do tego przyznać, ale która rodzina może sobie pozwolić na tak ogromne wydatki związane z leczeniem? Mało która. Więc potrafię stanąć w prawdzie i prosić głośno o pomoc.  Bardzo proszę, pomóżcie naszemu dziecku! Podczas gdy inni rodzice wychodzą z dziećmi na spacer, my jeździmy po specjalistach. Zosia ma 5 miesięcy i waży mniej niż 4,5 kg! Rehabilitacji 5 razy w tygodniu jest niezbędna. Jest pod stałą opieką poradni żywienia dzieci oraz poradni genetycznej. Ostatnie tournée wyglądało tak: Poniedziałek poradnia żywienia, wtorek rehabilitacja, środa szczepienia, czwartek neurologopeda, piątek genetyk. I tych wizyt nie da się odhaczyć. Stały się naszą codziennością. To wszystko niesie za sobą ogromne koszty (dojazdy do lekarzy, większość konsultacji odbywa się prywatnie). To dopiero początek drogi. Chcemy zrobić wszystko, aby Zosia była sprawna. Bez Twojej pomocy nie będziemy w stanie zapewnić jej wszystkiego, czego potrzebuje! Robert, tata * Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

33 670,00 zł ( 48.82% )
Still needed: 35 288,00 zł