Białaczka nie może odebrać szansy na szczęśliwe dzieciństwo! Pomóż!
"Mamo ja umieram, błagam pomóż!"- tak moja córka woła o pomoc, kiedy po raz kolejny dostaje silnego ataku bólu, napadu drgawek i krwawienia w mózgu... Bezwzględna białaczka nie ma dla niej litości i codziennie pokazuje nam nowe oblicze piekła. I chociaż strach jest paraliżujący, to nie możemy się poddać. Walczymy o najwyższą stawkę - o życie Mayi. Maya to 9-letnie dziecko, pełne energii, otwarte na wiedzę, świat i doświadczenia. Z zaskoczeniem i pełnym podziwem patrzyłam, jak szybko rośnie, jak się rozwija. Dzięki niej – ja jako matka – poznawałam świat z zupełnie innej perspektywy... Byłam spełniona i szczęśliwa. Problemy rozpoczęły się całkiem niedawno… Do tego czasu zupełnie nic nie wskazywało na to, że zaraz usłyszymy tak druzgocącą wiadomość, a świat, w którym czujemy się bezpiecznie za moment runie… Niestety, tak się stało. Zaczęło się od COVID-19 i anginy ropnej. Szybko trafiliśmy do szpitala, gdzie Maya miała wykonany szereg wyczerpujących badań. Wyniki okazały się zatrważające – chłoniak Burkitta, czyli agresywna białaczka limfoblastyczna B-komórkowa. Lekarze szybko uświadomili nas, że ta choroba jest bardzo rzadka, podstępna i niesamowicie groźna. Szybko się rozwija, może rozprzestrzenić się na wszystkich narządach, jest trudna do leczenia i charakteryzuje się wysoką śmiertelnością... Kiedy usłyszałam te słowa załamałam się. Czułam, jakby ktoś wymierzył mi bolesny cios prosto w serce... W kolejnych dniach stan Mayi z dnia na dzień się pogarszał. Pojawiły się silne bóle brzucha, nudności, drgawki... Natychmiast rozpoczęliśmy leczenie, które trwa do dziś. Obecnie mieszkamy w szpitalu. Każdego dnia dzielnie walczymy z powikłaniami, jakie choroby przynosi mojej córce. Niestety wiemy, że przed nami jeszcze długa droga – kolejne dawki chemii, wyczerpujące badania, zabiegi, kontrole i wizyty u specjalistów. Koszty przerażają i nieustannie rosną, a dotychczasowe oszczędności już dawno się wyczerpały. Nasza sytuacja staje się coraz trudniejsza, dlatego nie pozostaje mi nic innego jak prosić Was o pomoc... To straszny ból, kiedy nie można pomóc własnemu dziecku, bo na przeszkodzie stają pieniądze... Wasze wsparcie – grosik, złotówka, udostępnienia to dodatkowa szansa dla mojej córki. To możliwość, aby życie w cieniu choroby nie było pasmem niekończącego się cierpienia... Proszę, pomóż nam... Beata, mama