Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Marcin Szlachcikowski
Marcin Szlachcikowski , 27 years old

Only you can offer me a chance for recovery! Please donate!

I am Marcin, and I want to share my story with you. In October 2023, I had a serious car accident. I suffered from diffuse axonal injury, a type of traumatic brain injury that affected the frontal lobe, corpus callosum, and brain stem.  As a result, I spent weeks in the ICU, followed by another couple of weeks of intense physical therapy. Although I regained consciousness and partial control over my body, I developed left hemiplegia and speech disorder. My left arm is limp, and so is my left leg, although the latter is in a slightly better condition.  The accident changed my life by 180 degrees - it affected my job, my friendships, and my family life. I lost the ability to work, and performing basic activities became challenging. I have to learn everything from the beginning.  However, I am determined to regain my abilities and believe in the effectiveness of regular physical therapy. The daily exercises I have performed with the help of my family for the last month have already brought results! There is still a long path to recovery ahead of me, though.  The waiting time for admission to the rehabilitation center is longer than the physical therapy. What's more, their rehabilitation program is insufficient.  The only solution for me is at least a one-year stay in a private rehabilitation center. Unfortunately, it is expensive, and I cannot afford it! That is why I decided to ask you for support.  Your donations would help me pay for the physical therapy, psychologist, speech therapist, medications, and medical equipment, which would contribute to my recovery and let me reunite with my beloved family! Every penny matters. Thank you from the bottom of my heart for your support and presence in the most difficult time of my life!  Thank you so much, Marcin

36 314 zł
Anna Kowalska
Anna Kowalska , 59 years old

Tragiczny wypadek nie może zniszczyć życia Ani! Ratunku!

Życie potrafi zaskakiwać i jest nieprzewidywalne. Ania to kobieta o wielkim sercu. Pomimo wielu codziennych zajęć zawsze znajdowała czas dla ludzi, którzy poprosili ją o pomoc. Właśnie z tego jest znana – zamiłowania do niesienia pomocy innym... Niestety, teraz los się odwrócił i ona sama potrzebuję ogromnego wsparcia... Na Anię zawsze można liczyć. Wiele lat pracowała w sekretariacie szkolnym, a po godzinach z pełnym oddaniem i ogromną miłością pomagała w opiece nad chorą wnuczką, która potrzebowała stałego leczenia, rehabilitacji i wsparcia.  Niestety, 23 lipca 2022 r. – wszystko się zmieniło. Tego dnia wystarczyła tylko chwila, żeby całe dotychczasowe życie Ani roztrzaskało się na milion kawałków...  Po ciężkim tygodniu pracy, Ania wraz z mężem jechali na zasłużony wypoczynek. Niestety, nie dojechali. Mąż zasłabł za kierownicą i stroną pasażera auto uderzyło w stojący przy drodze dom! Stan Ani był krytyczny! Przez kolejne dni lekarze robili wszystko, aby ją uratować.  Ania miała wiele szczęścia – przeżyła, jednak w wyniku wypadku doszło do poważnych obrażeń: złamany kręgosłup w dwóch miejscach, złamana panewka stawu biodrowego, wieloodłamowe złamanie głowy kości ramiennej oraz złamany w dwóch miejscach mostek. W trakcie operacji lekarze musieli przeprowadzić resekcję większości jelita cienkiego, konsekwencją czego jest odżywianie pozajelitowe. Niestety to nie koniec dramatu... Po dwóch dniach od wypadku, w trakcie badania rezonansu głowy okazało się, że u Ani doszło do niedokrwienia mózgu w obu półkulach w płatach czołowych i ciemieniowych...  Z lękiem i rozdartymi sercami patrzymy w przyszłość. Na tym etapie nie wiemy, jak dalekie zmiany zaszły w jej organizmie. Jednak już teraz lekarze sugerują, aby przygotować się na bardzo długą i bardzo kosztowną rehabilitację. To jedyny sposób, by Ania w jakimkolwiek stopniu wróciła do sprawności i samodzielności. Jesteśmy przerażeni, jednak wiemy, że będziemy walczyć! Ania potrzebuje dalszego leczenia i intensywnej rehabilitacji. Niestety, koszty są ogromne... Dlatego jesteśmy tutaj i prosimy Cię o pomoc! Każda złotówka może być tą, która przywróci naszej Ani, choć część dawnych umiejętności... Rodzina i przyjaciele

36 207 zł
Mariusz Nowakowski
Urgent!
Mariusz Nowakowski , 48 years old

Chcę być tatą, a nie wspomnieniem...❗️Ratunku❗️

Jestem Mariusz. Mam 48 lat, jestem z Pułtuska. Strach paraliżuje mnie każdego dnia... O chorobie dowiedziałem się w listopadzie 2023 r. Zaczęło się od krwotoku z nosa, skoków ciśnienia i problemów z poruszaniem się. Najpierw szpital w Ciechanowie, gdzie zapadł wyrok: ostra białaczka limfoblastyczna. Świat runął... Po 10 dniach trafiłem do Kliniki Onkologii w Olsztynie, gdzie zostałem poddany leczeniu chemioterapią. Ale sama chemia nie wystarczy, aby zwalczyć tego potwora, jakim jest rak. Chemia za chemią, toczenie krwi, badania i kolejne dni, tygodnie, miesiące spędzone na oddziałach onkologicznych. Tylko przeszczep szpiku dawał szansę na przeżycie. Na szczęście znalazł się dawca. Już jestem po przeszczepie. Obecnie jestem leczony w Katowicach na Oddziale Hematologii i Transplantacji Szpiku. Liczę na to, że za kilka tygodni opuszczę szpital i wrócę do mojej rodziny, by walczyć o zdrowie otoczony miłością bliskich. Przede mną długa, ciężka i kosztowna rehabilitacja. Co najmniej raz w tygodniu, kiedy już będę mógł opuścić szpital, czekają mnie wizyty kontrolne w Katowicach. Przyznana mi renta nie starczy nawet na finansowanie wyjazdów, nie mówiąc o opłatach, jedzeniu i lekach. Koszty związane z leczeniem już teraz zaczynają przytłaczać mnie i moją rodzinę. Zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Nie chcę i nie mogę sobie pozwolić na życie na 20 %. Chcę i muszę wrócić do pełni sprawności i witalności. Chce żyć, bo mam dla kogo żyć! Pomóżcie mi być silnym ojcem prowadzącym dzieci przez życie i pokazującym im, że świat i ludzie są dobrzy. Pomóżcie mi być Mariuszem sprzed roku. Mariusz

36 117 zł
Jakub Dziewięcki
Jakub Dziewięcki , 51 years old

Kierowca ciężarówki spadł z 3,5-metrowej cysterny❗️Pomóż Jakubowi odzyskać sprawność!

Jakub chciał uczciwie zarobić na życie jako kierowca ciężarówki. Ta praca nie należy do najbezpieczniejszych... Wyruszając w długie podróże po Europie, zdawał sobie sprawę z tego, że na drodze może dojść do wypadku. Zawsze jeździł ostrożnie i bezpiecznie, przez co był ceniony w swojej pracy. Nie podejrzewał jednak, że niebezpieczeństwo może przyjść ze strony, z której zupełnie się nie spodziewał... To stało się podczas rozładunku. Wingene, Belgia. Sielankowe miasteczko w Zachodniej Flandrii. Jakub rozładowywał ogromnę cysternę, przy której pracował. Od podłoża dzieliło go aż 3,5 metra. To mniej więcej taka wysokość, na jakiej znajduje się pierwsze piętro w bloku mieszkalnym. Gdy Jakub otwierał właz cysterny, poczuł nieprzyjemny zapach. Zasłabł... W jednej chwili bezwładne ciało wypadło z wysokiego auta, uderzając głową z hukiem o kamienne podłoże... Tragiczny wypadek zmienił całe życie młodego człowieka. Szpital, dramatyczna walka o życie, a potem o zdrowie... W obcym kraju, daleko od domu. Potęgująca się lista nieszczęść, kolejnych schorzeń.... Jakub przeżył - to dobra wiadomość, niestety, wypadek zostawił na nim straszne piętno... Ma niedowład kończyn, złamania kręgu z przemieszczeniem, doznał urazu głowy, w tym pęknięcia czaszki, a także złamania żeber. Nieodwracalnie stracił część sprawności... Niestety, sprawdziło się też powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami. Takiej próby nie przetrwał związek Jakuba. Teraz musi sobie radzić sam. Jeszcze w Belgii, gdzie w szpitalu przebywał około miesiąc, Jakub przeszedł kilka operacji. Po pół roku od wypadku zaczyna przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości, do poruszania się na wózku. Jakub nie poddaje się, ma bardzo pozytywne usposobienie, wierzy, że wróci do większej aktywności. Ma 48 lat i wierzy, że jeszcze wiele szczęśliwych lat życia przed nim. Jakub ma dwójkę dorosłych dzieci, od których otrzymuje obecnie ogrom wsparcia. Nie chce być jednak dla nich obciążeniem. Chce być samodzielny. Do tego jednak potrzeba długiej i intensywnej rehabilitacji, która oznacza ogromne koszty... Z całych sił prosimy więc o wsparcie dla kierowcy i taty dwójki dzieci. W najcięższych chwulach życie zasługuje na to, by odzyskać choć część tego, co zabrał mu wypadek.  

36 087,00 zł ( 51.16% )
Still needed: 34 445,00 zł
Mikołaj Wysoczański
Mikołaj Wysoczański , 10 years old

Save my leg, take this suffering ...

I heard crying and then I became the happiest person in the world - mummy of wonderful Mikołaj. However, the moment of undisturbed joy was short. Something changed in the air, I felt that something bad would happen soon. And then the doctor said, "It's not good with his leg." I froze with fear, the world stopped. There was fear and only one question: what will happen to my child? Today, we are fighting with all our strength for the first step. It hurts, it is not easy, but you can see the light in the tunnel, a real chance for health! Mikuś has already gone through so much, but he can walk! However, without your help it will not work ... There is probably nothing worse for a parent than to hear that a child is not healthy. It was not going to be like that, it was impossible! I wanted to hug my son, run away from this terrible truth that constantly ringed in my ears: "His leg is bad" ... Our judgment turned out to be an extremely rare defect - fibular hemimelia. This means that the left leg lacks a splint bone, the tibial bone is much shorter and bent, and the foot is deformed and deprived of three fingers. The doctors offered an amputation, they wanted to cut off Mikołaj’s leg and condemn him to a disability for the rest of his life. We could not allow it! We were looking for help everywhere, we visited specialists all over the country, but nobody could help our son. It was only in Poznań that our hope revived. A year ago, in September, we started the painful and long process of lengthening the left foot with the Ilizarov apparatus. It was a very difficult time, but our son's smile and his faith that he would be able to walk gave us strength for this difficult fight. So many people kept our fingers crossed for our son, followed the progress in treatment, and prayed to heaven ... There was no other option, it had to go! However, what seemed obvious was a false hope. In July, a tragedy happened ... Despite securing the bone, Mikołaj’s leg broke. The complications appeared, and the chance for health once again became as distant as at the very beginning of our path. It was bad, very bad ... We were close to a breakdown - so much trouble, tears and pain. How could we tell Mikuś that it was all for nothing? Our heart broke, but we could not give up. And when it seemed that everything was lost, the answer came from the Paley Institute in the USA. The foot of our son can be saved! After consulting with dr. Paley it turned out that Mikolaj's defect was more complicated than we thought at first. By far the biggest problem is the foot, which is underdeveloped and much smaller than the healthy one. Dr Paley stated that Mikuś requires a complicated Super Ankle procedure, thanks to which his foot will be set at the right angle. After the our son’s surgery, months of intensive rehabilitation await, followed by what we are fighting for from the very beginning - Mikuś will set the first, independent steps on his own feet! We have seen children who have run happily on once distorted legs. They chased other children, laughed, played with tag. They lived as we would like our son to live - carelessly, happily, without pain ... We know that Dr. Paley, the best specialist in the world, can save our son's foot! When hope came to our life and we imagined how our little boy runs like healthy children, a blow came - we got the cost estimate for the operation. It is beyond our capabilities, we are not able to collect it ... Nearly 100 thousand dollars - that's how much money our son’s health costs. It's so difficult ... In Poland they wanted to cut off our son's leg, in the US they can save it! But the price of this treatment means that we cannot sleep. We know that without money our son will be condemned to disability and pain ... Please, help Mikołaj to fight for the first independent step ...

36 039,00 zł ( 20.76% )
Still needed: 137 534,00 zł
Przemysław Kościuszko
Przemysław Kościuszko , 59 years old

Tata przeszedł operację glejaka! Pilnie potrzebna rehabilitacja❗️

Wydarzenia z maja na długo zostaną w pamięci całej naszej rodziny… Nic nie jest w stanie opisać uczucia przerażenia, które spadło na nas nieoczekiwanie w kilka chwil. U mojego taty zdiagnozowano wtedy glekaja IV stopnia! Nowotwór mózgu brzmiał jak bezlitosny wyrok śmierci…  Pierwsze objawy choroby były niepokojące, jednak nikt z nas nie spodziewał się, że na naszą rodzinę spadnie tak wielka tragedia. Tata miewał problemy z pamięcią i zapominał podstawowych nazw przedmiotów w swoim domu. Myśleliśmy, że to objaw zmęczenia. Jednak kiedy całkowicie zaczął tracić orientację w terenie, wiedzieliśmy, że trzeba działać szybko. Tata trafił więc na Szpitalny Oddział Ratunkowy... W czasie badań potwierdzono obecność GUZA MÓZGU. Serca całej rodzinny w jednej chwili zamarły, a rzeczywistość zamieniła w piekło! Byliśmy przerażeni, ponieważ diagnoza kojarzy się z koszmarnym finałem… Gdy pierwszy szok minął, odzyskaliśmy siłę do walki –  postanowiliśmy, że zrobimy wszystko, by guz nie odebrał nam taty. Trafiliśmy na cudownych lekarzy, którzy natychmiast podjęli decyzję o przeprowadzeniu operacji. To uratowało życie mojego ojca. Niestety, operacja przyniosła też poważne skutki uboczne. Tata cierpi teraz na całkowity niedowład lewej strony ciała, przez co porusza się przy pomocy wózka inwalidzkiego. Mimo usunięcia okrutnego wroga z jego głowy, nadal miewa luki w pamięci oraz zaburzenia mowy. Bez całodobowej opieki nie poradzi sobie z podstawowymi czynnościami. Walka z glejakiem trwać będzie jeszcze długo. Tatę czeka chemioterapia, która znacząco osłabi jego organizm. Musimy uzbroić się w cierpliwość, ale także wiarę i nadzieję, że uda się raz na zawsze pokonać śmiertelne zagrożenie. Lekarze uświadamiają nas, że jeszcze przez długi czas, tata będzie potrzebował specjalistycznego leczenia oraz intensywnej rehabilitacji. Bez niej nie będzie w stanie samodzielnie się poruszać, ani wykonać podstawowych codziennych czynności.  Jeszcze chwilę temu nikt nie spodziewał się, że tata usłyszy diagnozę guza mózgu, przejdzie ratującą życie operację i straci czucie lewej strony ciała... Tyle nieszczęść w krótkim czasie potrafi wyczerpać każdego człowieka. Prosimy Was o wsparcie. Nam zaczyna już brakować sił i środków finansowych, aby zapewnić tacie szansę na odzyskanie sprawności. Pomóżcie! Córka Agnieszka z rodziną

36 029,00 zł ( 33.86% )
Still needed: 70 354,00 zł
Bartłomiej Szymczak
14 days left
Bartłomiej Szymczak , 27 years old

Dostał od życia drugą szansę, ale musi zawalczyć o sprawność. Pomocy!

Najpierw nie wiedziałam, czy przeżyje. Teraz patrzę na niego i w głowie mam tylko jedną myśl: tak bardzo chciałabym cofnąć czas. Wiem, że tego nie dokonam, ale być może uda mi się odmienić jego los… By chociaż częściowo zapomniał o tragedii, która zmieniła wszystko.  Ma 23 lata, przed nim całe życie, a jednak nie może wyciągnąć po nie ręki… Ten wypadek sprawił, że wszystko, co mieliśmy odeszło w zapomnienie, a wyzwaniem stał się dosłownie każdy dzień.  Na takie wiadomości nie można się przygotować. Wypadek zawsze powoduje gęsią skórkę, przywodzi na myśl najgorsze… W naszym przypadku przerażające przypuszczenia niestety okazały się prawdą. Lekarze mieli dla nas bardzo złe informacje. Stan Batłomieja był ciężki, na tyle zły, że trudno było przewidzieć kolejne godziny, nie wspominając o dniach. Pełni strachu patrzyliśmy na tę rzeczywistość, mając nadzieję na to, że znajdzie w sobie siłę do dalszej walki. Czas, kiedy czekasz na najważniejszą wiadomość zdaje się dłużyć w nieskończoność…  Wiadomość o tym, że żyje, przyjęłam z ogromną ulgą. To jakbym wygrała los na loterii! Niestety, za jedną dobrą wiadomością, idą dwie złe… Bartłomiej stracił prawą rękę. Dla każdego człowieka to prawdziwy dramat, szczególnie dla osoby, która tak jak Bartek planowała karierę kierowcy. Ten cios zmienił całkowicie postrzeganie rzeczywistości - sprawił, że sprawność i samodzielność stała się celem nowej drogi, którą obraliśmy. To, co zawsze braliśmy za pewnik, stało się nieosiągalne. Ja jako matka postawiłam sobie wyzwanie: zrobić wszystko, by ułatwić życie mojego syna. Bo bez względu na wiek, moim dzieckiem będzie zawsze, bez względu na wszystko. W tym momencie jedynym wyjściem jest zakup protezy, która zapewni Bartkowi możliwość normalnego funkcjonowania. Wiem, że to nie stanie się ot, tak. Potrzeba długiej i intensywnej rehabilitacji, przygotowań i zabiegów. A sama proteza? W wersji, która nie będzie stawiała Bartkowi barier, to wydatek sięgający nawet kilkuset tysięcy złotych. Kwota, której nie jestem w stanie zdobyć sama! Środki zupełnie poza moim zasięgiem… Pomóż mi proszę!  Bycie mamą to podświadomy strach o zdrowie i bezpieczeństwo dziecka, który nie znika praktycznie nigdy. Niezależnie, dorosły czy mały, obawy zawsze są podobne zmieniają się tylko powody. Nigdy nie zapomnę tych kilku tygodni niepewności. Obawy przed dzwoniącym telefonem… Nigdy nie zapomnę też widoku mojego syna z rezygnacją wypisaną na twarzy. Ten obraz nie pozwala mi się poddać. Wiem, że muszę zrobić wszystko, by zapewnić, by przyszłość go nie przerażała. Powiedziałam Bartkowi, że wygrał walkę o życie, ale to dopiero początek. Jestem przekonana, że wykorzysta szansę, którą dał mu los. By marzenia o sprawności stały się rzeczywistością, potrzebujemy pomocy! Twoje wsparcie to dla Bartka szansa na całkiem nowe życie, bez piętna wypadku, który prawie odebrał mu życie. Pomożesz mu stanąć na nogi i jeszcze raz zawalczyć?

35 966 zł
Denis Pietrzak
7 days left
Denis Pietrzak , 3 years old

Denis nie może stracić wzroku! Ratujmy jego przyszłość!

Ciężko wyobrazić sobie, co czuje nasz syn. Ciężko pogodzić się z myślą, że jego problemy ze wzrokiem mogą doprowadzić do tragedii. Nasza historia zaczęła się dość niedawno... Denis miał zaledwie parę miesięcy. W ciągu dnia nie chciał patrzeć na ludzi, na niebo, na przedmioty... Zaniepokoiło nas to. Udaliśmy się do lekarza rodzinnego, który stwierdził, że Denis ma problemy ze wzrokiem i natychmiast skierował nas do lekarzy specjalistów – po ratunek.  U Denisa stwierdzono nadwzroczność, oczopląs, światłowstręt, zeza zbieżnego i wadę +4,5 na oko prawe i 4,0 na oko lewe. Przeszliśmy badania neurologiczne i okulistyczne, byliśmy w szpitalu Klinicznym w Szczecinie na oddziale okulistyki dziecięcej. Po otrzymaniu wyników zaczęła się walka o jego wzrok. Diagnoza była bezlitosna. Rozpoznanie: zwyrodnienie siatkówki dziedziczne Jest to bardzo rzadka choroba genetyczna, nieuleczalna, prowadząca do ślepoty całkowitej. Jest maleńka szansa na zatrzymanie choroby. Szansa, której będziemy się trzymać, bo nie możemy dopuścić do siebie myśli, że Denis niebawem przestanie nas widzieć.  Jesteśmy w trakcie wykonywania badań genetycznych w Centrum Genetyki Klinicznej. Czekanie na wyniki to jak czekanie na wyrok. Mimo że rokowania są brutalne, cały czas wierzymy, że jeszcze będzie dobrze. Staramy się przychylić naszemu synkowi nieba i walczyć o jego codzienny komfort.  Ponieważ u Denisa występuje ogromny światłowstręt, nasze życie to życie w ciemni. W ciągu dnia wszystkie okna muszą być zasłonięte, a dom przyciemniony. Jeśli o to nie zadbamy, synek będzie bardzo źle się czuł i miał problemy z rozwojem kolejnych funkcji życiowych…  Badania genetyczne i wizyty u specjalistów są bardzo kosztowne. Niestety jedyną przeszkodą w diagnozowaniu i leczeniu Denisa są pieniądze. Denis skończył dopiero roczek, ma całe życie przed sobą.  Pęka nam serce na myśl, że nasz synek może być niewidomy i już nigdy nie zobaczyć świata, który my widzimy... Ma tyle pięknych miejsc do zobaczenia, tyle cudownych chwil przed nim, których może już nie zobaczyć... Błagamy o pomoc. Ratujmy oczka Denisa!  Błagam, pomóżcie nam uratować wzrok naszego synka...  Iga i Marcin, rodzice

35 963 zł
Julia Wiśniewska
Julia Wiśniewska , 9 years old

Dzieciństwo zabrane przez chorobę... Pomóż Julci!

Nigdy o nic nie prosiłam, przyjmowałam każdy cios, który zadawał mi los... Dziś jednak potrzebuję pomocy i nie wstydzę się o nią prosić, gdyż chodzi o życie i zdrowie mojego dziecka!  Zostałam mamą w wieku 18 lat, a ciąża okazała się dla mnie niezwykle ciężka. Już w 6 tygodniu pojawiły się poważne komplikacje. Przez odwarstwianie się kosmówki lekarze nie dawali szans na donoszenie ciąży, nawet do drugiego trymestru! Nie dopuszczałam jednak tej myśli do siebie! Wierzyłam, że donoszę ciąże do końca, a moja córka urodzi się silna i zdrowa. W kolejnych miesiącach regularnie trafiałam do szpitala. Ciąża była podtrzymywana, aż do 37 tygodnia i się udało! Julia w końcu przyszła na świat! Był to najpiękniejszy dzień w moim życiu... Niestety, dwa lata temu, kiedy Julka miała 5 lat, pojawiły się u niej niepokojące objawy. Najpierw silne bóle głowy, a z czasem pojawiły się również bóle brzucha. Bez wahania zaczęłam szukać pomocy.  Rozpoczęłyśmy badania na „własną rękę”. Niestety, wyniki zupełnie nic nie wykazały. Konieczne było więc poszerzenie diagnostyki w szpitalu. Julia z pierwszymi obrzękami trafiła na oddział pediatryczny w niedzielę – 27.03.2022 r. Miałam nadzieję, że pobyt w szpitalu skończy się po 3-5 dniach i szybko wrócimy do domu i normalnego życia. Niestety, 30.03.2022 r. lekarze po przeprowadzeniu badań poinformowali nas, że konieczne jest przewiezienie córki do innego szpitala. 30 minut później byłyśmy już w karetce – kierunek Warszawa...  Na miejscu diagnozowali Julię raz jeszcze. Diagnoza potwierdzona – idiopatyczny zespół nerczycowy, czyli inaczej zaburzenie funkcjonowania nerek. Natychmiast podjęta została steroidoterapia. Niestety, bez skutków. Po 6 tygodniach choroba okazała się steroidoopora... Załamaliśmy się... Wykonano biopsję igłową i jeszcze w szpitalu podjęta została zmiana leczenia na leki immunosupresyjne (cyklosporyna)...  W końcu po 1,5 miesiąca opuściłyśmy szpital. Niestety, Julii wciąż nie udało się wejść w remisję mimo ciągłego przyjmowania leków... W listopadzie mija 6 miesięcy od rozpoczęcia leczenia cyklosporyną, dlatego w związku z brakiem efektów, czeka nas kolejny pobyt w szpitalu i kolejna zmiana leczenia...  Strasznie się boimy, bo każdy dzień z utrzymującym się białkomoczem przybliża nas do niewydolności nerek, a co za tym idzie – leczenia nerkozastępczego, czego za wszelką cenę chcemy uniknąć. Boimy się nieustannie. Każdy najmniejszy stan zapalny, katar, wizyta u dentysty, ugryzienie komara czy większy wysiłek – sprawiają, że stan Julki się pogarsza. Obecnie córka posiada orzeczenie o niepełnosprawności i w związku z chorobą jest pod stałą opieką poradni nefrologicznej, okulistycznej, neurologicznej, laryngologicznej i stomatologicznej...  Dodatkowo Julia zmaga się z pogłębiającą się skoliozę kręgosłupa, przez co konieczne jest uczęszczanie na rehabilitacje i specjalistyczne masaże.  Razem z diagnozą nasze spokojne życie wywróciło o 180 stopni, Julka średnio radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Niewątpliwie jest to ciężki czas dla nas, ale przede wszystkim dla niej. Wymaga opieki psychologa, by móc poradzić sobie z trudnymi doświadczeniami...  Częste wyjazdy do poradni, pobyty w szpitalu, wizyty lekarskie u specjalistów, leki, rehabilitacja są kosztowne. Chciałabym, aby moja córka miała najlepszą opiekę, dlatego błagam Was o pomoc...  Każda złotówka przybliży Julię do zdrowego i szczęśliwego życia! Mama 

35 946 zł