Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Rafałek Szwajgiel
Rafałek Szwajgiel , 7 years old

Mały bohater kontra wielka choroba. Pomóż Rafałkowi w codziennej walce z SMA!

Z całego serca dziękujemy Wam za wsparcie, szczodry gest, okazane serce i słowa otuchy, którymi obdarowaliście nas podczas trwania poprzednich zbiórek. Choć od ostatniej z nich minęły już 3 lata, nasza walka cały czas trwa. Dziś wracamy do Was z dawką nowych informacji, po raz kolejny prosząc o pomoc. Regularna rehabilitacja przynosi naprawdę niesamowite efekty. Gdy po raz pierwszy opisywaliśmy naszą historię, synek był dzieckiem leżącym. Lata walki przyczyniły się jednak do zwiększenia sprawności fizycznej – z czasem Rafałek zaczął siadać i raczkować, kilka miesięcy temu postawił pierwszy krok.  To jednak nadal za mało, Zależy nam na tym, by w przyszłości Rafałek był na tyle samodzielny, aby mógł bez problemu wykonywać codzienne czynności. Gorset i ortezy, z których korzystaliśmy dotychczas, zrobiły się za małe, dlatego konieczny jest zakup nowych. I tu pojawia się nasza prośba. Nie jesteśmy w stanie z własnej kieszeni pokryć wszystkich kosztów, dlatego pełni nadziei prosimy o Wasze wsparcie. Nie raz pokazaliście, jak wielkie i dobre są Wasze serca, dlatego głęboko wierzymy w to, że i tym razem nie będzie inaczej.   Poznaj naszą historię: Pierwsza diagnoza, z którą przyszło nam walczyć to wzmożone napięcie mięśniowe. Mimo, że nasz syn rozwijał się trochę wolniej niż jego rówieśnicy, to robił postępy, pokonując co raz to nowe ograniczenia. Niestety, wszystkie plany i nadzieje przekreśliło spotkanie z lekarzami – dokładnie 19 lutego 2019 roku usłyszeliśmy diagnozę: rdzeniowy zanik mięśni typ 2. Dziś Rafał jest pogodnym sześciolatkiem. Z radością uczęszcza do przedszkola, uwielbia się bawić z innymi dziećmi, zaraża wszystkich swoich uśmiechem i optymizmem. Jest coraz starszy, więc coraz więcej rozumie. Czasami pyta nas kiedy w końcu nauczy się chodzić. Tak bardzo chcielibyśmy odpowiedzieć, że już niedługo, jednak prawda jest o wiele smutniejsza – szansę na to są tak naprawdę znikome.  Choroba wpłynęła niemalże na każdą dziedzinę życia całej naszej rodziny. Nie znamy już normalnego życia. Wiemy, że każdego dnia trzeba zaplanować rehabilitację i niezbędne ćwiczenia, które są w stanie zagwarantować Rafałowi spowolnienie choroby i zapewnić opóźnienie obumierania mięśni.   Wiemy, że nasz synek wkłada w codzienną rehabilitację całe serce w nadziei, że pokona chorobę, która każdego dnia odbiera więcej. Mały wojownik nie może stracić zapału, tak jak my nigdy nie stracimy nadziei. Pomóż nam zapewnić mu przyszłość, dać możliwość budowania samodzielności.  Przed nami długa droga, ale w tym momencie wiemy, że zmierzamy w dobrym kierunku. Ta świadomość daje nam ogromną motywacją do ciągłej pracy. Pomóż nam zawalczyć o kolejne postępy! Jesteś naszą szansą na lepsze jutro! Rodzice Rafałka

36 609,00 zł ( 62.91% )
Still needed: 21 583,00 zł
Bohdan Kravchuk
Urgent!
10 days left
Bohdan Kravchuk , 10 years old

Boguś w starciu z guzem mózgu❗️Nie pozwól przerwać leczenia!

PILNE! Kończą się środki na leczenie ratujące życie Bogusia! To jedyna szansa dla chłopca... Terapia działa, ale teraz stoi pod znakiem zapytania – skończyły się środki, a kolejny przelew do kliniki musi wyjść już w marcu... Zrozpaczona mama chłopca błaga o ratunek! "Gdy pół roku temu wyruszaliśmy na leczenie do Włoch, do szpitala Bambino Gesu, wyrywaliśmy naszego synka ze szponów śmierci. To było możliwe tylko dzięki Wam – ludziom o ogromnych sercach, którzy postanowili uratować mojego synka! W tamtym krytycznym czasie leczenie w Polsce nie przynosiło już rezultatów. Każda kolejna chemioterapia zawodziła. Każdy kolejny rezonans był gorszy od poprzedniego. Guz mózgu zabierał nam ukochane dziecko. Włochy były jedyną szansą. I Bohdanek wykorzystał ją najlepiej, jak to możliwe! Nasz synek rozpoczął tam specjalistyczną terapię, która daje szanse na zdrowie. Na życie! Kilka miesięcy leczenia minęło błyskawicznie. To leczenie jest również bardzo ciężkie i nieprzewidywalne. Pod koniec zeszłego roku Boguś przeszedł ciężkie zakażenie spowodowane bakterią w wejściu centralnym. Był na intensywnej terapii, musiał przejść zabieg chirurgiczny. Miał toczoną krew i dostawał mocne antybiotyki. Jak ciężkie chwile za nami to tylko Pan Bóg wie... Ale synek wyszedł z tego obronną ręką! Cały czas walczy. Mamy nadzieję, że złe, najcięższe dni za nami! Bohdanek w połowie stycznia miał już pierwszy kontrolny rezonans w trakcie terapii ratującej mu życie. I wyniki, po raz pierwszy od ponad roku, są w końcu optymistyczne! Nasz synek dzięki celowanemu i specjalistycznemu leczeniu zaczyna wygrywać z chorobą! Po raz pierwszy zaświeciło dla nas słońce. Uwierzyliśmy, że możemy wygrać… Niestety, z tymi dobrymi wiadomościami przyszły również te, które spędzają nam sen z powiek. Do tej pory dzięki pomocy tysięcy darczyńców opłaciliśmy pierwsze pół roku leczenia. Dziś już wiemy, że trzeba je przedłużyć o kolejne pół roku. To oznacza, że będziemy musieli zebrać kolejne ok. 400 000 zł… Dla nas to kwota niewyobrażalna. Pękają nam serca, bo wiemy, że w końcu, po wielu miesiącach poszukiwań znaleźliśmy dla naszego synka leczenie, które działa. A teraz boimy się tak strasznie, że nie będziemy mogli go kontynuować! Nasz synek ma dopiero 7 lat, a już przyszło mu się mierzyć ze śmiertelnym wrogiem – rozlanym i nieoperacyjnym guzem mózgu! Dostał szansę jedną na milion – udało się znaleźć celowane leczenie, które DZIAŁA! Które w końcu zatrzymało wzrost guza… W Polsce metody leczenia się wyczerpały, ale włoscy lekarze mają do dyspozycji zupełnie inne leki. Leki, które w końcu dały nam nadzieję na to, że Bohdan będzie żył! Rozmowa z naszą panią doktor prowadzącą daje nam nadzieję. Rokowania są dobre! Niestety, leczenie potrwa kilka miesięcy i nie będzie można go przerwać na żadnym etapie. Nie możemy pozwolić na to, żeby te efekty zaprzepaścić i przerwać leczenie. Bo przerwa dla naszego synka oznacza śmierć. Nie możemy dać jej wygrać, w momencie, gdy nadzieja na powrót do zdrowia jest tak blisko… Błagamy, pozwólcie nam walczyć dalej. W ciągu miesiąca musimy wpłacić na konto szpitala pieniądze na kolejne pół roku leczenia. Bez tego mój synek nie ma szans. Bez tego umrze... Błagam o pomoc. Błagam, bo wiem, że sama go nie uratuję... Mama ➡️ Brygada Bohdana kontra guz mózgu – licytacje ➡️ Strona na FB: Bohdan walczy z nowotworem *Kwota zbiórki jest szacunkowa. Obejmuje koszty leczenia w Rzymie, przeloty, rehabilitację i sprzęt rehabilitacyjny oraz leczenie w Polsce. Walka z guzem mózgu jest trudna, dużo rzeczy może się zmienić po drodze – o zmianach kosztów leczenia będziemy Was informować na bieżąco. 

36 605,00 zł ( 17.2% )
Still needed: 176 160,00 zł
Natalia Rachwalik-Merc
14 days left
Natalia Rachwalik-Merc , 30 years old

Rehabilitacja to mój jedyny ratunek – Inaczej choroba odbierze wszystko❗️

Gdy miałam 25 lat dowiedziałam się, że choruję na ataksję rdzeniowo-móżdżkową typu 2. To choroba dziedziczna – chorowała na nią także moja babcia i tata... Choroba postępuje, a ja pilnie potrzebuję rehabilitacji, aby móc normalnie funkcjonować!  Choroba ta wiąże się z uszkodzeniem móżdżku, co powoduje zaburzenia równowagi, mowy oraz problemy z przełykaniem pokarmów. W rezultacie prowadzi do całkowitego paraliżu ciała. Objawy choroby często pojawiają się po 40. roku życia. U mnie pojawiły się już po 20., co tym bardziej pogarsza moją sytuację. Zrezygnowałam już z jazdy na rowerze przez problem z utrzymaniem na nim równowagi, ciężko u mnie z wykonywaniem ruchów precyzyjnych, takich jak pisanie czy krojenie. Niestety, na chwilę obecną medycyna nie oferuje żadnego leku, który choćby spowolniły postępowanie choroby.  Moim jedynym ratunkiem jest pomoc logopedy oraz bardzo kosztowna rehabilitacja, która pomaga mi walczyć z objawami choroby. Bez niej już wkrótce czeka mnie wózek inwalidzki. Rehabilitacja finansowana przez NFZ obejmuje jedynie nieliczne zabiegi, będące kroplą w morzu potrzeb. Aby poprawić swoją sprawność ruchową, potrzebuję codziennej rehabilitacji, a co za tym idzie, ogromnych nakładów finansowych. Moja sytuacja komplikuje się dodatkowo ze względu na stan zdrowia mojej mamy, która zmaga się z białaczką, a tym samym również potrzebuje stałej kontroli lekarskiej I nakładu finansowego na leki. Zwracam się do Państwa z serdeczną prośbą o pomoc w finansowaniu rehabilitacji – mojego jedynego ratunku, jedynej nadziei. Pomóżcie mi stawić czoła chorobie, która już na starcie jest bardzo niesprawiedliwą i niewyrównaną walką, bym uniknęła losu mojego taty, który w wieku 40. lat został osobą całkowicie niepełnosprawną. Natalia

36 563 zł
Ksawery Sztuka
Ksawery Sztuka , 7 years old

Kosztowna terapia to jedyna szansa dla naszego syna! Prosimy, pomóż Ksaweremu!

Ksawery to nasz kochany 6-latek. Taki mały chłopiec już od czterech lat musi walczyć z ciężką chorobą… Na pierwszy rzut oka nie widać, że jest chory, jednak potrzebuje natychmiastowej pomocy! Synek mierzy się z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu i rdzenia kręgowego! Wszystko zaczęło się od częstych infekcji. Synek dużo chorował i stopniowo przyczyniało się to do zaburzeń neurologicznych, zabierając mu normalne dzieciństwo. Przez kilka lat lekarze nie potrafili postawić właściwej diagnozy. Wykonywaliśmy szereg prywatnych, bardzo drogich badań za granicą, w USA i Niemczech. W końcu lekarze w Centrum Świetego Łukasza w Gdańsku postawili diagnozę autoimmunologicznego zapalenia mózgu i rdzenia kręgowego. Ponadto synek cierpi na niedobory odporności. Potrzebuje bardzo drogich suplementów, skomplikowanej diety oraz całodobowej opieki. Objawy choroby nasilają się, stan zapalny mózgu jest bardzo duży. Jedyną szansą na wyzdrowienie naszego kochanego chłopca jest bardzo droga terapia immunoglobulinami dożylnymi oraz specjalistyczne zastrzyki. 6 wlewów immunoglobinami wyceniono na około 230 tysięcy! A koszt miesięcznej terapii zastrzykami to 23 tysiące! Codziennie martwimy się o życie synka. Tak trudno jest patrzeć na to jak bardzo cierpi. Odczuwa silny ból i często płacze. Ksawerek jest całym naszym światem. Każdego dnia skupiamy się wyłącznie na szukaniu sposobu, jak mu pomóc. Prosimy o wsparcie, aby nasz synek również mógł cieszyć się normalnym dzieciństwem. Żeby po prostu był szczęśliwy! Niestety, nasz budżet nie jest w stanie podołać wszystkim wydatkom… Pomocy! Rodzice  ➡️ Licytuj, wystawiaj przedmioty i pomóż Ksaweremu! 

36 560,00 zł ( 7.63% )
Still needed: 442 164,00 zł
Marcin Standura
Marcin Standura , 45 years old

Nie mam czasu na rozpacz! Muszę odzyskać sprawność! Pomożesz mi?

Jeden krok, zmienił całe moje życie! Mam 42 lata i 3 synów, mam dla kogo żyć i do kogo wrócić, dlatego o moją sprawność będę walczył, zawsze! Moja historia nie jest wyjątkowa. Wystarczyła sekunda nieuwagi, zwykły wypadek, który może spotkać każdego. Pech chciał, że do wszystkiego doszło tuż przed Wigilią w zeszłym roku. To miał być spokojny czas, chwila wytchnienia od natłoku pracy. Tymczasem świąteczny okres spędziłem na szpitalnym oddziale.  Podczas wchodzenia po schodach poślizgnąłem się i upadłem na pośladki. Niemal natychmiast poczułem potworny ból. Gdy trafiłem do szpitala poddano mnie dokładnym badaniom. Okazało się, że w wyniku upadku doszło do złamania kręgosłupa piersiowego. Kręgi zostały rozkruszone, przez co konieczne było przeprowadzenie operacji.  Po zabiegu jeszcze przez ponad miesiąc musiałem na siebie uważać. Nie mogłem się skręcać, schylać, tak naprawdę musiałem ograniczyć ruch do minimum. Wróciłem do domu i myślałem, że będę mógł spokojnie wracać do zdrowia.  Niestety w trakcie rehabilitacji doszło do kolejnego złamania kręgosłupa - tym razem na odcinku lędźwiowym. Abym mógł stanąć o własnych siłach, konieczna jest intensywna rehabilitacja. Z uwagi na gigantyczne kolejki czas oczekiwania na rehabilitację NFZ wynosi od kilkunastu miesięcy do 2 lat. Po takim czasie nie będzie już sensu rehabilitacji...  Jedyną szansą na powrót do zdrowia i częściowej sprawności fizycznej, a przede wszystkim do mojej rodziny jest rehabilitacja na własny koszt. Prywatne ośrodki oferują mi pomoc, ale są bardzo kosztowne. Miesięczny pobyt w ośrodku to koszt ok. 25 000 zł. Rehabilitacja ma potrwać minimum 3 miesiące. To przerasta moje możliwości. Jestem sam i nie jestem w stanie w całości sfinansować swojej rehabilitacji.  Chciałbym móc stanąć na własnych nogach, pograć w piłkę z synami, pójść z nimi na spacer, być jak najlepszym tatą, a nie jedynie ciężarem, dlatego proszę Was o pomoc. Wasze wsparcie to dla mnie jedyna szansa!  Marcin 

36 556,00 zł ( 42.85% )
Still needed: 48 737,00 zł
Grzegorz Włodarczyk
Grzegorz Włodarczyk , 45 years old

Nie chcę, by resztę życia spędził w szpitalnym łóżku – Proszę, pomocy❗️

7 lipca mój 43-letni partner zachorował na kleszczowe zapalenie opon mózgowych. Najprawdopodobniej kleszcz ugryzł go podczas spaceru z psem. Ale ugryzienie było bledsze, nic nie wskazywało na to, że jego skutki będą tak tragiczne… Zaczęło się od gorączki i drętwiejącej ręki. Jednak lekarz powiedział nam, że może to być wynik panującego wtedy wirusa, więc Grzesiek powinien po prostu odpocząć, pilnować gorączki i dużo pić. Tak też zrobiliśmy. Ale pewnego dnia, Grzesiek dostał w nocy silnej gorączki. Ciężko oddychał, wymiotował, zdrętwiała mu ręka… Po pogotowie zadzwoniłam, kiedy powiedział, że jego dolna warga jest luźniejsza. Przeraziłam się, że to udar. Karetka zabrała Grześka do szpitala. Podczas rozmowy z sanitariuszem wspomniałam, że wtedy znaleźliśmy to dziwne ugryzienie. Następnego dnia zadzwonili do mnie ze szpitala z informacją, że wykryto zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych z zapaleniem płuc zachłystowych. Został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną na 30 dni oraz zaintubowany. Kolejne badania wykazały neuroboreliozę, mioklonie, oraz porażenie czterokończynowe.  Po wybudzeniu Grzesiek odzyskał świadomość. Od ponad tygodnia poddawany jest intensywnej rehabilitacji. Zaczyna odzyskiwać władzę w kończynach dolnych, czucie w całym ciele, częściowo napięcie mięśni, jednak wciąż nie jest w stanie samodzielnie oddychać, ponieważ kończyny górne są nadal objęte bezwładem, a mięśnie klatki piersiowej są niewydolne. Potrzebna będzie intensywna terapia oddechowa i neurologiczna jak również wsparcie logopedy i psychologa, których szpital nie jest w stanie zapewnić w wymaganym zakresie. Dalsze przebywanie na oddziale OIOM stanowi zagrożenie dla życia Grześka ze względu na wysokie ryzyko infekcji. Jedynym rozwiązaniem, które może uratować mu życie i ułatwić powrót do zdrowia i odzyskanie przynajmniej w części swojego poprzedniego życia, jest rehabilitacja w prywatnym ośrodku. Ale koszty tak skomplikowanej i złożonej rehabilitacji znacząco przekraczają moje możliwości finansowe. Bez wsparcia z Państwa strony mojemu partnerowi grozi to, że resztę życia spędzi na łóżku szpitalnym podłączony do aparatury monitorującej funkcje życiowe, a obecne leczenie nie jest w stanie skutecznie wyleczyć go z niedowładu czy zabezpieczyć przed groźnymi dla życia wtórnymi infekcjami. Paulina Kwota zbiórki jest szacunkowa.

36 550,00 zł ( 38.17% )
Still needed: 59 195,00 zł
Adrian Cierniak
14 days left
Adrian Cierniak , 28 years old

❗️Rak trzustki, a później kolejne brutalne diagnozy! Potrzebne są drogie nierefundowane leki dla Adriana!

Cześć mam na imię Adrian mam 25 lat i w ciągu ostatnich 4 miesięcy moje życie odwróciło się o 180 stopni, a właściwie wywróciło do góry nogami! Rozpocząłem walkę ze złośliwym nieoperacyjnym guzem głowy trzustki i chorobą Cushinga! Dzisiaj potrzebuję Twojej pomocy, abym mógł zapłacić za lek, który pomoże mi walczyć z chorobą! Wszystko rozpoczęło się w lutym 2022 od niepozornie opuchniętych stóp. Kiedy opuchlizna nie schodziła kilka dni, poszedłem do lekarza. Początkowo podejrzewano nadciśnienie, po wielu badaniach lekarz zdiagnozował u mnie również cukrzycę wtórną typu III. A potem się zaczęło – jeden szpital gdzie, wykryto zmianę na trzustce i zespół Cushinga (zespół objawów wynikających z podwyższonego poziomu kortyzolu). Biopsja i czekanie w olbrzymim stresie za wynikami...  Podczas rozpoczętego leczenia otrzymałem wyniki biopsji, które były dla mnie jak nóż wbity prosto w serce! Okazało się, że choruję na złośliwy nowotwór trzustki – neuroendokrynnego guza głowy trzustki. Jest to bardzo rzadko spotykany guz hormonalny, którego leczy się na kilka sposobów. Jednym z nich i najszybszym była operacja i wycięcie intruza z mojego ciała. Zostałem przetransportowany z oddziału endokrynologii do szpitala MSWiA w Warszawie gdzie miała odbyć się operacja. Operacja odbyła się, lecz została przerwana. Dlaczego? W jej trakcie okazało się, że mam przytkana żyłę zwrotną, a moje ciało wytworzyło sobie obejścia. Z jednej strony bardzo dobrze bo bez tych obejść już mnie by z Wami nie było, z drugiej strony tragedia. Podczas operacji jedno z obejść zostało uszkodzone, a na stole operacyjnym rozpoczęła się walka o moje życie. W ciągu około 2-3 minut starciłem 1,5 l krwi. Lekarzom udało się zatamować krwotok, ale podjęto decyzję o jej natychmiastowym przerwaniu... Operował mnie jeden z najlepszych chirurgów w Polsce, który zawsze operuje do końca. W moim przypadku się nie udało. Z tego powodu niebawem rozpoczynam leczenie izotopami i specjalistycznymi celowanymi lekami. Leki te na szczęście są refundowane, lecz nadal toczę walkę z zespołem Cushinga, który powoduje u mnie m.in. osłabienie mięśni, „bawoli kark”, zmianę kolorytu skóry, rozstępy oraz wiele innych dolegliwości.  Na zespół Cushinga jest lek, lecz nie jest on refundowany. Tygodniowy koszt mojego leczenia wynosi ok. 3600 zł. W skali miesiąca to kilkanaście tysięcy. A w skali roku? Ogromna suma, której nigdy nie zdobędę sam... Proszę, pomóżcie mi wyjść z tej choroby i zacząć normalne życie. Za każdą wpłatę i każdy gest skierowany w moją stronę z całego serca dziękuję... Adrian *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową.

36 520,00 zł ( 63.46% )
Still needed: 21 027,00 zł
Adaś Badowski
Adaś Badowski , 20 months old

Ile moje maleństwo jeszcze wytrzyma? Proszę, pomóż Adasiowi!

Kiedy na świat przyszedł Adaś, moje życie nabrało sensu. Poczułam wtedy wielką misję rodzicielstwa, która opiera się na bezgranicznym oddaniu swojemu dziecku. Obiecałam sobie, że będę robić wszystko, by zapewnić mu wspaniałe dzieciństwo. Chciałam, aby nic mu tego nie odebrało. Niestety u syna pojawiły się problemy zdrowotne, które bardzo wpłynęły na nasze życie... Synek zmaga się z głęboką neutropenią oraz niezdiagnozowanym problemem z przyjmowaniem pokarmu. Od kilku miesięcy jest karmiony przez sondę, ponieważ jego maleńkie ciało nie potrafi przyjmować pokarmów. Została założona w momencie skrajnego niedożywienia dziecka, mimo że do dziś nie wiemy, co jest przyczyną jego niechęci do jedzenia...  Los od początku nie jest łaskawy dla mojego dziecka. Po urodzeniu Adaś podjął walkę z nadciśnieniem płucnym, a przez pierwsze 10 miesięcy życia zmagał się z zakrzepicą mózgu. Jego rozwój psychoruchowy jest opóźniony. Choroby stały się bolesną codziennością syna. Przeszedł już sepsę, a w swoim króciutkim życiu był hospitalizowany 23 razy... Ile to moje maleństwo będzie w stanie jeszcze wytrzymać? Codzienność naszej rodziny jest przepełniona niepewnością. Każdy dzień wygląda tak samo: wizyty u lekarzy, badania, rehabilitacje, nagłe hospitalizacje... Synek obecnie jest pod opieką wielu specjalistów, ale moje możliwości powoli się wyczerpują. Największą nadzieją na poprawę jego stanu zdrowia są specjalistyczne turnusy rehabilitacyjne, które mogą pozwolić mu na samodzielne przyjmowanie pokarmu. Za kilka tygodni kończy mi się urlop rodzicielski. Niestety, nie mogę sobie pozwolić na urlop wychowawczy, bo straciłabym jedyne źródło utrzymania. Moim największym pragnieniem jest to, aby Adaś nie musiał korzystać z sondy. To mogłoby dać mu szansę na uczęszczanie do placówki żłobkowej. Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o wsparcie. Moim nadrzędnym celem, jak każdej matki, jest zapewnienie synkowi wszystkiego, czego potrzebuje. Niestety mój skromny budżet na wiele z tych rzeczy nie pozwala. Proszę, podarujcie mojemu dziecku szansę na zdrowie i spokojne dzieciństwo. Mama Adasia ➡️ FB Pomóżmy Adasiowi

36 448,00 zł ( 76.13% )
Still needed: 11 425,00 zł
Jolanta Gezella
Jolanta Gezella , 66 years old

Niefortunny wypadek zmienił moje życie – dzisiaj walczę o powrót do sprawności!

Z chwilą przejścia na emeryturę marzyłam o tym, żeby wspólnie z mężem aktywnie spędzać czas, realizując marzenia. Pragnęliśmy podróżować, zwiedzać piękne miejsca, podziwiać krajobrazy. Cieszyliśmy się życiem, naszymi wspaniałymi wnukami, z którymi spędzaliśmy czas w każdej wolnej chwili. Święta Bożego Narodzenia ubiegłego roku zapamiętam do końca życia i to niestety nie ze względu na ich magię… Moje życie oraz życie moich najbliższych zmieniło się w ciągu zaledwie kilku chwil. 23 grudnia 2020 roku uległam niefortunnemu wypadkowi w domu. Sięgając do szafki po leki nagle zaczęłam tracić czucie w rękach i nogach. W wyniku zmian chorobowych szyjnych krążków międzykręgowych doznałam uszkodzenia rdzenia na poziomie szyjnym - pękły mi dwa kręgi szyjne oraz powstał krwiak, który uszkodził rdzeń kręgowy... Pomimo szybkiej interwencji – karetka, szpital, operacja – nie odzyskałam czucia. Mam niedowład czterokończynowy. Czeka mnie bardzo długa i kosztowna rehabilitacja, by wrócić do sprawności. Niestety zarówno rehabilitacja, jak i sprzęt, są bardzo drogie. Zebrane środki pomogą walczyć o swoje zdrowie. Bardzo chciałabym chociaż częściowo wrócić do codziennej sprawności fizycznej, aby ułatwić najbliższym opiekę nade mną. W tym momencie mam tylko jedno marzenie – objąć rękoma moje ukochane wnuki. Proszę, pomóż mi... Jolanta

36 354,00 zł ( 40.2% )
Still needed: 54 072,00 zł