Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Emilia Taniewska
Emilia Taniewska , 2 years old

Serduszko, które potrzebuje ratunku... Wesprzyj Emilkę❗️

Już podczas ciąży dowiedzieliśmy się, że serduszko Emilki jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Żyliśmy w panicznym strachu. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać… Czy nasza córeczka przeżyje? Podczas rutynowego badania lekarze wykryli u Emilki krytyczną wadę serca. HLHS, czyli niedorozwój lewej komory serca. Wada, która stanowi śmiertelne zagrożenie dla życia. Lewa komora serca – odpowiedzialna za pompowanie krwi do organizmu, jest całkowicie do tego niezdolna do spełniania swoich funkcji. Bezradności, złość, przepłakane noce… To tylko część odczuć, które towarzyszyły nam w tym momencie. Strach, którego nie da się opisać słowami. Każda minuta czekania na kolejną informację od lekarza trwała jak wieczność.  Od pierwszego momentu, w którym mogliśmy ją zobaczyć, dotknąć, przytulić wiedzieliśmy, że się nie poddamy. Przecież to jest nasz mały cud, o który trzeba dbać… O który trzeba walczyć! Emilka przez 8,5 miesiąca przebywała w szpitalu. Nie miała szansy zobaczyć, jak wygląda jej pokoik, jakie zabawki czekają na jej przyjazd. Dopiero pod koniec września mogliśmy zabrać ją ze szpitala. Emilka ma złożoną wadę serca, ma trombofilie, jest po dwóch etapach leczenia serce, czeka ją jeszcze 3 etap. Przeszła też dwa udary. Przed wyjściem ze szpitala udało się ściągnąć wąsy tlenowe, które towarzyszyły jej przez 8 miesięcy. Ma niedosłuch, słyszy od 50 db.  Malutka przyjmuje wiele leków na serce, na puls, neurologiczne. Jesteśmy pod opieką kardiochirurgów, kardiologów, neurologów, laryngologów, pediatrów i rehabilitantów. Przez choroby i tak długi pobyt w szpitalu jej rozwój jest bardzo opóźniony.  Emilka każdego dnia podpięta pod aparaturę do sprawdzania pulsu i saturacji, w razie potrzeby mamy w domu aparaturę tlenową, gdyby spadła jej saturacja. Zdajemy sobie sprawę jak kręta i wyboista jest droga, którą musimy pokonać. Przy poprzedniej zbiórce otrzymaliśmy ogromne wsparcie. Niestety, walka o życie córeczki nadal trwa. Dlatego jesteśmy tu znowu i błagamy o pomoc! Chcemy tulić Emilkę w naszych ramionach, a nie patrzeć jak cierpi…  Justyna i Kamil, rodzice

37 816 zł
Krystyna Grodek
Krystyna Grodek , 77 years old

Koszmar udaru... Proszę, pomóż nam odzyskać ukochaną mamę!

15 listopada 2020 roku nasza mama doznała rozległego lewostronnego udaru mózgu. Jedna sekunda prawie zabrała ukochane przez nas życie... Z niezależnej, zawsze aktywnej kobiety, która mieszkała sama i cieszyła się każdym dniem życia, stała się osobą zależną od innych... Z całej mocy naszych serc prosimy o pomoc dla niej! Nie jesteśmy w stanie zliczyć momentów, w których mama była dla nas największym wsparciem i najlepszym przyjacielem. Chciałyśmy, by tak było jak najdłużej... Łudziliśmy się, że tak może być zawsze. Zawsze wydawało się nam, że nasza mama na zawsze pozostanie pełną życia, zdrową i sprawną kobietą. Jakże się myliliśmy... Do tej pory mamy przed oczami piękne bukiety, które mama tworzyła i dekorowała nimi mieszkanie. Jej umiłowanie do muzyki i literatury było widoczne na każdym kroku. Mama była artystyczną duszą, która cieszyła się swoją niezależnością. Mimo umiłowania wolności miała serce przepełnione dobrocią dla innych. Całe życie troskliwie opiekowała się swoją mamą, a naszą babcią. Gdy przyszedł moment "jesieni życia", gdy w końcu mogła mieć czas dla siebie i zająć się tym, co kochała najbardziej, brutalnie odebrała jej to choroba. Mama na szczęście przeżyła udar, ale ma sparaliżowaną prawą stronę ciała... Udar był lewostronny. Mama nie mówi i nie chodzi... Wciąż wierzymy w to, że mama wróci do stanu sprzed udaru, widzimy, jak wielka wola walki w niej drzemie. Rozumie proste polecenia i ma chęć walki do życia, dlatego dostała się na rehabilitację poszpitalną. Dochodzenie do zdrowia po udarze jest procesem bardzo długim i wymaga wielu godzin rehabilitacji - kosztownej rehabilitacji, na którą nie jesteśmy w stanie sobie pozwolić. Nie jest nam łatwo prosić o pomoc, ale dla mamy musimy to zrobić. Prosimy, pomóż nam ją odzyskać... Tak bardzo chcemy jeszcze kiedyś usłyszeć jej głos. Rodzina Krystyny    

37 795,00 zł ( 47.36% )
Still needed: 41 993,00 zł
Albert Chowaniak
Albert Chowaniak , 5 years old

By skrajne wcześniactwo nie okazało się wyrokiem!

Albercik to skrajny wcześniak. Urodził się w 6. miesiącu ciąży. Ważył zaledwie 800 gramów. Przez bardzo długi czas nie dawano mu cienia nadziei na życie. On jednak wygrał tę walkę. Przez 1.5 roku od urodzenia leżał w szpitalu. Głównie na intensywnej terapii dziecięcej. Dzisiaj mój synek ma już 4 latka. Dzielnie brnie ku lepszemu życiu. Niestety czekają go długie lata zmagań w walce o zdrowie. Albercik przebył już około 15 operacji, a oprócz tego liczne znieczulenia i przeróżne badania. Ma założona zastawkę komorowo-otrzewnową na skutek przebytego wodogłowia.  Karmiony do cewnika gastrostomijnego w brzuszku. Powoli uczy się samodzielnie przełykać. To jednak nie jest takie proste, chociażby ze względu na wiele problemów w obrębie twarzoczaszki czy przede wszystkim w wyniku założonej rurki tracheotomijnej, która pomaga mu w oddychaniu i jest pewnego rodzaju zabezpieczeniem dziecka. Synek jeszcze nie chodzi samodzielnie, nie raczkuje, nie mówi. Intensywnie rehabilitowany, kiedy oczywiście jest w odpowiedniej ku temu formie. Pod okiem specjalistów oraz moim każdego dnia walczy o sprawność i uwolnienie się od wszelkich rurek podłączonych do organizmu. W przyszłości Albercika czekają kosztowne operacje na uszy. Niebawem będziemy musieli zakupić aparaty słuchowe. Albercik wymaga intensywnej rehabilitacji ogólnorozwojowej, wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne i logopedyczne. Bez Was nie damy rady! Dziękujemy za każde wsparcie, jakie od Państwa otrzymaliśmy do tej pory. Mama Albercika

37 699 zł
Robert, Marzena, Mikołaj i Kacper Czapczyńscy
Robert, Marzena, Mikołaj i Kacper Czapczyńscy , 38 years old

TRAGEDIA rodzinna w drodze na wakacje❗️Pomóż nam przywrócić ich zdrowie...

16 lipca 2023 roku doszło do tragicznego w skutkach wypadku, w którym ucierpiała rodzina udająca się na urlop. Ten dzień, a właściwie chwila zmieniła w ich życiu WSZYSTKO! Koło popołudnia doszło do czołowego zderzenia trzech aut. W jednym z samochodów podróżowali nasi przyjaciele, mieszkańcy Radomia, Marzena, Robert i ich synowie Kacper i Mikołaj. Byli w złym miejscu i złym czasie, wypadek był nieunikniony. Jednocześnie tragiczny w skutkach.  W konsekwencji tego zdarzenia doznali ciężkich obrażeń i zostali przetransportowani do trzech różnych szpitali (Szczecin, Słupsk i Szczecinek). Nie wyobrażamy sobie momentu, w którym każdy z nich wybudził się i nie wiedział, co się wydarzyło. Nie widział obok najbliższej osoby...  Lekarze ostatecznie przekazali informacje, po wielu godzinach strachu — Marzena ma liczne złamania m.in. uda, ręki, żeber oraz poważny uraz głowy. Tata Robert ma niedowład lewej części ciała, uszkodzony kręgosłup i liczne obrażenia wewnętrzne! W najgorszym stanie jest ich syn Kacper, jeden z bliźniaków... Ma zmasakrowaną prawą nogę ze złamaniami i ubytkami ciała, złamania ręki, żeber, kręgosłupa, dodatkowo doznał udaru mózgu! Ta tragedia wstrząsnęłam nami wszystkimi. Nadal nie możemy uwierzyć, że kilka sekund zmieniło ich życia na zawsze. Omal im tego życia nie zabrało... Teraz walczą o powrót. To rodzina, która od 16 lipca pisze osobne scenariusze.  Trzy osobne i tragiczne historie... Poszkodowani nie są ludźmi zamożnymi, a jedyny członek ich rodziny, Mikołaj, który wyszedł z wypadku w najlepszym stanie, jest jeszcze dzieckiem! Przeżywa właśnie niewyobrażalnie trudny czas. Nie można wymagać od niego, aby wziął sprawy w swoje ręce.  Przed Marzeną, Robertem, Kacprem i Mikołajem długotrwałe leczenie i bardzo kosztowna, wielomiesięczna rehabilitacja. Sytuację komplikuje fakt, iż wypadkowi uległa cała rodzina, dlatego nie mogą wzajemnie udzielić sobie realnej opieki i pomocy. Liczymy na cud i pomoc znajomych, a nawet zupełnie obcych osób... Liczymy, że wsparcie pozwoli im wrócić... Mikołaj bardzo potrzebuje teraz naszej obecności, musimy zrobić wszystko, by odzyskać zdrowie jego rodziców i brata bliźniaka.  Pomóż nam wywalczyć dla nich nowe życie!  Przyjaciele 

37 698 zł
Beata Kijko
3 days left
Beata Kijko , 48 years old

Mam 12-letniego syna - muszę wygrać z rakiem❗️

‚‚Podobno nie powinno się wstydzić, prosić o pomoc, ale człowiek jest istotą dumną…”  --- Moje życie nie było usłane różami, mam 5 dzieci, które wychowywałam raczej sama. Gdy uwolniłam się od męża, usidliła mnie choroba. Rak próbuje odebrać moje życie, a ja chcę tu jeszcze zostać, mam dla kogo!  Mam piątkę cudownych, już w większości dorosłych dzieci. Jestem niestety samotną mamą i wychowuję 12-letniego syna. W życiu miałam różnie, jednak nie narzekałam. W pewnym momencie zostałam ze wszystkim sama i musiałam sobie poradzić. Mój mąż wybrał wtedy alkohol, a nie rodzinę. Przyznam, że szło mi całkiem nieźle — praca na dwa etaty, pozwalała mi żyć na w miarę godnym poziomie. Mogłam opłacić wynajęte mieszkanie, a także od czasu do czasu wybrać się gdzieś z najmłodszym synem.  W sierpniu 2022 roku sytuacja nagle się zmieniła...  Z powodu nadciśnienia odbyłam kontrolę u lekarza, badanie USG, biopsja, mammografia, TK i usłyszałam coś, co odebrało mi władzę w nogach! NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY PIERSI.  Nie pamiętam, jak minęły pierwsze tygodnie po diagnozie, ale wiem, że posypało się wszystko, co do tej pory poukładałam w życiu. Zaczęły się problemy finansowe, opóźnienia w opłatach i walka, by dotrwać do wypłaty... Nie tak powinno wyglądać życie mojego dziecka. Nie powinien się martwić i bać każdego dnia… Dość szybko wylądowałam na zwolnieniu lekarskim. Podanie chemii jest dla mnie odcięciem od wszelkich sił. Ponadto naiwnie myślałam, że wystarczy jedna, bądź dwie serie i będę mogła normalnie pracować. Jak bardzo się myliłam... Czeka mnie leczenie i długa walka o lepsze jutro. To dopiero początek mojej drogi, a ja już muszę prosić o pomoc. Rachunki za moje zdrowie zdają się nie kończyć. Leki, specjaliści, dojazdy… Wszystko jest już dawno poza moim zasięgiem i możliwościami finansowymi.  Ktoś mi powiedział, że nie należy się wstydzić, prosić o pomoc, jednak nigdy tego nie potrzebowałam, teraz życie zadecydowało za mnie...  Stąd moja ogromna prośba o wsparcie mnie. Proszę nawet o symboliczną złotówką. Mam dla kogo żyć, dla dzieci, wnuków i dla samej siebie…  Beata

37 691 zł
Joanna Bednarek
Joanna Bednarek , 7 years old

“Córeczko, cierpisz, ale to minie…” Ratunku, mała Asia walczy o życie!

Jeszcze niedawno wybiegałam myślami w przyszłość. Zastanawiałam się jak to będzie gdy Asia pójdzie do szkoły. Jakie będzie zdobywała oceny i kim zostanie w przyszłości. Wiedziałam, że ani się obejrzę, a wejdzie w dorosłość… Łapałam każdą chwilę jej dzieciństwa. A dziś? Boję się przyszłości i marzeń. Nie mam planów idących dalej niżeli kilka godzin naprzód. Jedyne czego pragnę, to, żeby ktoś obiecał mi, że moja księżniczka będzie żyła…  Asia ma dopiero niecałe 5 lat. Gdy jej stan zdrowia na to pozwalał, jest wesołą, energiczną dziewczynką. Uwielbia rysować, malować, układać puzzle. Często spędzała czas z innymi dziećmi, czuła się swobodnie w towarzystwie. Jej spokojne dzieciństwo przerwał ból nóżki.  Ból, który okazał się zapowiedzią okropnej diagnozy!  11 marca poszłam z Joasią do lekarza rodzinnego. Zaniepokoił mnie silny ból prawej nóżki połączony z wysoką gorączką. Była osłabiona, nie miała apetytu, prawie na całym jej ciele pojawiały się siniaki. Od razu dostałyśmy skierowanie do szpitala. Myślałam, że to chwilowa choroba, jakieś zapalenia, z którego Asia szybko wyjdzie.  Badanie USG nóżki od razu pokazało, że dzieje się coś o wiele gorszego. Córka miała powiększone węzły chłonne, śledzionę i wątrobę. Lekarze szybko potwierdzili diagnozę. Nowotwór — ostra białaczka limfoblastyczna. Świat legł nam w gruzach.  Zadawałam sobie pytanie — dlaczego ona? Dlaczego moja córka? Byłam bardzo załamana. Szlochałam po nocach, w ukryciu, aby Asia tego nie widziała. Ona cierpiała już wystarczająco…  Jej pytania łamały mi serce… Mamo, dlaczego jesteśmy w szpitalu, co mi jest? Ile jeszcze tych zastrzyków i leczenia? Kiedy pójdę bawić się z dziećmi? Kiedy wrócę do przedszkola? Na te wszystkie pytania odpowiadałam z wielkim przejęciem… Jeszcze trochę, wrócimy do domu i do przedszkola!  Gdy zaczęły wypadać jej włoski i zmienił się jej wygląd, byłam już bezradna...  Asia bardzo często łapie infekcje i wdają się jej zakażenia, co jeszcze bardziej ją osłabia. Druga dawka chemii musi zaczekać! Mam 29 lat i oddaję cały swój czas i siły córeczce. Nie jestem w stanie pracować, będąc z nią w szpitalu… Celem tej zbiórki jest pokrycie kosztów leczenia, dojazdów, specjalne żywienie i późniejsza rehabilitacja.  Będę walczyć o moją księżniczkę z całych sił i całego serca. Obiecałam jej, że wszystko będzie dobrze! Z państwa pomocą jest to możliwe… Asia wróci do zdrowia i odzyska dzieciństwo.  Błagam o pomoc… Marta, mama   Asia Bednarek i jej przyjaciele - licytacje

37 681 zł
Antonina Lewicka
Antonina Lewicka , 2 years old

Operacja to jedyna szansa Antosi na normalne życie!

Marzyliśmy o rodzinie, o dzieciach. Gdy przyszła na świat nasza druga córeczka, nie mogliśmy być szczęśliwsi. Niestety, piękne chwile rodzicielstwa zostały drastycznie przerwane... Antosia rozwijała się prawidłowo, nic nie wzbudzało naszych podejrzeń. Pewnego dnia zauważyliśmy, że coś jest nie tak z jej nóżką. Przerażeni udaliśmy się na SOR. Tam skierowano nas do szpitala. Wszystko działo się tak szybko… Badania wykazały, że doszło do złamania kości strzałkowej. Nóżka Antosi została unieruchomiona. Jednak nie było to zwykłe złamanie… Rezonans ujawnił ubytek włóknisty kości strzałkowej i piszczelowej. Rozpoczęliśmy dalszą diagnostykę. Jak najszybciej chcieliśmy się dowiedzieć, czym spowodowany jest stan zdrowia córeczki. Diagnoza zwaliła nas z nóg… W nóżce naszego maleństwa był nowotwór łagodny! Biopsja wykazała podejrzenie dysplazji włóknistej kości piszczelowej i strzałkowej. To rzadka genetyczna choroba układu kostnego. Po wielu wizytach u specjalistów w końcu otrzymaliśmy plan leczenia. Konieczna jest operacja, polegająca na implantacji śrub, które ustabilizują struktury kości.  Niestety, nie jest ona refundowana.  Planowana operacja wystarczy na około 2 lata. Ze względu na to, że dziecko szybko rośnie, konieczna będzie wymiana śrub. Obecnie Antosia porusza się w ortezie. Jej chód jest mocno ograniczony. Nie może brać udziału we wszystkich zabawach i czynnościach. Córeczka jest bardzo zżyta ze swoją starszą siostrą, bardzo nam zależy na tym, żeby w przyszłości mogła razem z nią poznawać świat.  Codziennie boimy się, że dojdzie do kolejnego złamania. Czas gra na niekorzyść Antosi… Operacja musi zostać jak najszybciej wykonana. Każdy dzień zwłoki oznacza pogorszenie się stanu zdrowia córki i coraz większe komplikacje. Wygięcie kości strzałkowej cały czas postępuje… Nie możemy pozwolić, żeby choroba odebrała Antosi szansę na prawidłowy rozwój. Ponad wszystko pragniemy, żeby córka miała normalne, szczęśliwe życie. Wierzymy, że po operacji będzie to możliwe. Z całego serca prosimy o wsparcie. Rodzice

37 555,00 zł ( 44.12% )
Still needed: 47 552,00 zł
Nadia Kimon
Nadia Kimon , 14 years old

Wciąż walczy o pierwszy samodzielny krok. Proszę, pomóż!

Wcześniactwo nie zwiastowało niczego dobrego. 26. tydzień ciąży, jedyne 1200 gramów, maleńkie ciałko walczące o życie... Tak wyglądały pierwsze chwile życia Nadii. Kilka miesięcy spędzonych w inkubatorze sprawiały, że drżałam ze strachu. Chciałam jedynie usłyszeć, że jest wszystko dobrze, że mogę już zabrać córeczkę do domu... Te pierwsze, zbyt wczesne dni życia córeczki, pozostawiły po sobie trwały ślad, którego nie pozbędziemy się już nigdy. U Nadii zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe, a wraz z nim spastykę. Jej dzieciństwo nigdy nie przypominało dzieciństwa zwykłych dzieci. Nie biegała po podwórku, nie chodziła po drzewach. Zawsze była w pełni zależna od innych ludzi, a przede wszystkim ode mnie... Nadię wychowuję sama o 11 lat. Musiałam zrezygnować z pracy, przez co nasza sytuacja finansowa jest daleka od wymarzonej. Wszystko przecież kosztuje - rehabilitacja, odpowiedni sprzęt, wózki, dostosowanie mieszkania... Skąd na to wszystko brać środki?  Wciąż jednak wierzę, że nie wszystko stracone i córka da radę zawalczyć o pierwsze samodzielne kroki, być może nie będzie nigdy tak sprawna, jak jej zdrowi rówieśnicy, jednak poczuje się odrobinę mniej zależna od mojej pomocy. Nadzieję na samodzielne kroki daje operacja bioder, a także dalsza rehabilitacja, która przewyższa moje możliwości finansowe. Gdybym chciała taką operację przeprowadzić na NFZ, to czas oczekiwania wynosi 5-7 lat. Nie mogę tyle czekać. Nadia nie może tyle czekać... Jeśli nie spróbuję zawalczyć o własną córkę, nigdy sobie tego nie wybaczę... Proszę, pomóż! Małgorzata - mama Nadii 

37 490,00 zł ( 65.84% )
Still needed: 19 447,00 zł
Franek Paradziej
Franek Paradziej , 5 years old

Franek potrzebuje wsparcia, aby mieć szansę na dalszy rozwój!

Zrobiłabym wszystko, aby tylko mój synek nie urodził się przedwcześnie… Gdyby udało mi się temu zapobiec, być może Franek byłby zdrowym chłopcem. Wiem, że zastanawianie się nad tym dziś, już nic nie zmieni. Jednak wciąż wierzę, że jeszcze będzie dobrze… Potrzebujemy tylko Waszej pomocy! Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Poród był zaplanowany na lipiec – mój ulubiony, letni miesiąc. Całymi dniami zastanawiałam się, jaka będzie wtedy pogoda i obmyślałam, gdzie będziemy chodzić na pierwsze spacery... Byłam przepełniona radością i poczuciem spełnienia. Wraz z mężem nie mogliśmy się już doczekać, kiedy w końcu zobaczymy nasze maleństwo.... Niestety, jak się za chwilę okazało, Franio również nie mógł się doczekać przyjścia na świat. Znacznie się pospieszył i urodził się jako wcześniak – 2 miesiące za szybko... Czuliśmy się nieprzygotowani i całkowicie zaskoczeni. Do stresu związanego z brakiem wyprawki i wózka dołączyła poważniejsza kwestia, jaką jest lęk o życie dziecka...  Franio urodził się w 32 tygodniu ciąży – był kruchy, delikatny i malutki... Pierwszy miesiąc życia, musiał spędzić w szpitalu, gdzie pod czujnym okiem wielu specjalistów walczył o zdrowie. Wcześniactwo zawsze jest obarczone ogromnym ryzykiem powikłań. Dziecko urodzone przed 34. tygodniem ciąży nie ma wykształconego odruchu ssania, dlatego musi pozostać w inkubatorze i być karmiony przez sondę. Przedwcześnie urodzone dzieci wymagają specjalistycznej opieki medycznej oraz specjalnych warunków dla kształtowania umiejętności samodzielnego funkcjonowania. Życie naszego maleństwa pozostawało w rękach lekarzy i aparatury. My byliśmy bezradni...  Obecnie od tych dramatycznych chwil dzielą nas trzy lata. Wcześniactwo odcisnęło ogromne piętno na życiu naszego synka. Dlatego od narodzin naszą codziennością stały się regularne wizyty u specjalistów. W jego głowie są liczne zwapnienia i torbiele, a jego rozwój jest całościowo zaburzony. U Frania zostało zdiagnozowane spektrum autyzmu, zaburzenia integracji sensorycznej, nieprawidłowe napięcie mięśniowe oraz zaburzenia rozwoju mowy...  Problemy zdrowotne już teraz zabrały naszemu synkowi beztroskie dzieciństwo. Zamiast bawić się z rówieśnikami, Franek spędza wolny czas na ciężkiej rehabilitacji i terapii... Mimo to jest bardzo silnym i dzielnym chłopcem. Nigdy się nie poddaje, zaraża siłą, determinacją. Chcielibyśmy dać mu to, co najlepsze...  Pragniemy, dać Frankowi szansę na dalszy rozwój, większą sprawność i lepszą przyszłość. Jedyną szansą jest wieloprofilowa terapia, rehabilitacja oraz leczenie komórkami macierzystymi, które zmniejszy nasilenie choroby oraz przyniesie trwałą poprawę funkcjonowania naszego synka. Niestety koszty są ogromne... Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o pomoc!  Rodzice Dowiedz się więcej:  ➡️ Pomóż Frankowi zrozumieć nasz świat! Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: ➡️ Licytacja dla Frania 💚

37 474,00 zł ( 21.96% )
Still needed: 133 162,00 zł