Serduszko, które potrzebuje ratunku... Wesprzyj Emilkę❗️
Już podczas ciąży dowiedzieliśmy się, że serduszko Emilki jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Żyliśmy w panicznym strachu. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać… Czy nasza córeczka przeżyje? Podczas rutynowego badania lekarze wykryli u Emilki krytyczną wadę serca. HLHS, czyli niedorozwój lewej komory serca. Wada, która stanowi śmiertelne zagrożenie dla życia. Lewa komora serca – odpowiedzialna za pompowanie krwi do organizmu, jest całkowicie do tego niezdolna do spełniania swoich funkcji. Bezradności, złość, przepłakane noce… To tylko część odczuć, które towarzyszyły nam w tym momencie. Strach, którego nie da się opisać słowami. Każda minuta czekania na kolejną informację od lekarza trwała jak wieczność. Od pierwszego momentu, w którym mogliśmy ją zobaczyć, dotknąć, przytulić wiedzieliśmy, że się nie poddamy. Przecież to jest nasz mały cud, o który trzeba dbać… O który trzeba walczyć! Emilka przez 8,5 miesiąca przebywała w szpitalu. Nie miała szansy zobaczyć, jak wygląda jej pokoik, jakie zabawki czekają na jej przyjazd. Dopiero pod koniec września mogliśmy zabrać ją ze szpitala. Emilka ma złożoną wadę serca, ma trombofilie, jest po dwóch etapach leczenia serce, czeka ją jeszcze 3 etap. Przeszła też dwa udary. Przed wyjściem ze szpitala udało się ściągnąć wąsy tlenowe, które towarzyszyły jej przez 8 miesięcy. Ma niedosłuch, słyszy od 50 db. Malutka przyjmuje wiele leków na serce, na puls, neurologiczne. Jesteśmy pod opieką kardiochirurgów, kardiologów, neurologów, laryngologów, pediatrów i rehabilitantów. Przez choroby i tak długi pobyt w szpitalu jej rozwój jest bardzo opóźniony. Emilka każdego dnia podpięta pod aparaturę do sprawdzania pulsu i saturacji, w razie potrzeby mamy w domu aparaturę tlenową, gdyby spadła jej saturacja. Zdajemy sobie sprawę jak kręta i wyboista jest droga, którą musimy pokonać. Przy poprzedniej zbiórce otrzymaliśmy ogromne wsparcie. Niestety, walka o życie córeczki nadal trwa. Dlatego jesteśmy tu znowu i błagamy o pomoc! Chcemy tulić Emilkę w naszych ramionach, a nie patrzeć jak cierpi… Justyna i Kamil, rodzice