Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nadia Paradecka
8 days left
Nadia Paradecka , 16 years old

Nie tak powinno wyglądać życie naszego dziecka!

Drodzy Darczyńcy, zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie w walce naszej 15-letniej córki, Nadii, która cierpi na rzadką chorobę genetyczną znaną jako Zespół Retta. Córka, mimo początkowych sukcesów w rozwoju, niestety w 18. miesiącu życia, zaczęła tracić wszystko to, co osiągnęła, a jej stan zdrowia uległ znacznemu pogorszeniu. Obecnie choroba objawia się wieloma schorzeniami, takimi jak hiperwentylacje, padaczka, osteoporoza, skolioza, problemy z układem pokarmowym (w tym nietolerancje pokarmowe, zaparcia, wzdęcia, refluks), zaburzenia snu, insulinooporność, zespół Chiari 1 oraz częste infekcje dróg oddechowych. Nadia jest osobą niemówiącą, wymagającą stałej opieki i wsparcia w codziennych czynnościach. Oprócz tego wymaga asekuracji ze względu na zaburzenia równowagi, niskie napięcie mięśniowe i napady padaczkowe, co zwiększa ryzyko urazów. Choroba córki to dla naszej rodziny ogromne wyzwanie, ale staramy się zapewnić jej jak najwięcej radości z życia. Naszym priorytetem jest zapewnienie jej systematycznej rehabilitacji, wielospecjalistycznego leczenia oraz sprzętu rehabilitacyjnego, który na co dzień ułatwia jej funkcjonowanie. Jednakże koszty związane z terapią, lekami, suplementami diety, potrzebnym sprzętem oraz innymi niezbędnymi wydatkami są bardzo wysokie… Nadia ma rodzeństwo, 9-letnia siostrę Maję i 4-letniego brata Adama. Siostra chodzi do szkoły podstawowej, jest bardzo kreatywna i aktywna, a braciszek jest rezolutnym przedszkolakiem. Rodzeństwo bardzo wspiera swoją starszą siostrę. Chętnie angażują Nadię w swoje zabawy, działania, przytulają i pocieszają, kiedy pojawiają się cięższe chwile. Wspólnie spędzamy wolny czas. Aktywność to nasza domena. Szukaliśmy pomysłu, jak to pogodzić. Dlatego zdecydowaliśmy się na zakup roweru z siedziskiem dla osoby z niepełnosprawnością, później specjalistycznego wózka, dzięki któremu góry, rolki czy przejażdżki rowerowe są dla Nadii osiągalne. Uważamy, że ruch na świeżym powietrzu to świetny wybór. Mimo że Nadia codziennie podejmuje trud walki z chorobą jest pogodną dziewczyną, która lubi brać udział w życiu społecznym i być aktywną. Czasem przychodzą trudniejsze dni czy złe samopoczucie.  Wtedy staramy się zrekompensować córce cierpienie jej ulubionymi czynnościami, czyli: wycieczkami, spacerami, wspólnymi działaniami w kuchni czy kinem. Swoje wczesnoszkolne lata Nadia realizowała na nauczaniu indywidualnym, najpierw w szkole podstawowej z oddziałami integracyjnymi, a następnie w domu. Obecnie jest uczennicą szkoły podstawowej w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym i uczestniczy w codziennych zajęciach edukacyjnych oraz rewalidacyjnych. Po szkole staramy się zapewnić córce systematyczną rehabilitację i zajęcia  logopedyczne. Nasza rodzina składa się z pięciu osób. Jedno z nas musiało zrezygnować z pracy, aby móc zadbać o Nadię. Choroba naszej córeczki jest nieuleczalna i postępująca. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc finansową, abyśmy mogli zapewnić jej wszystko to, co niezbędne w walce z chorobą. Dziękujemy z całego serca za Wasze wsparcie i życzliwość. Elwira i Wojtek, rodzice Nadii

69 303 zł
Marek Fugowski
Marek Fugowski , 59 years old

Marek miał wielkie marzenia, dzisiaj chciałby po prostu wrócić do domu! POMOŻESZ?

20 stycznia tego roku życie Marka i naszej rodziny runęło w jednej chwili. Dotąd sprawny, cały czas pracujący mąż, tata, dziadek bardzo źle się poczuł. Niestety, od tego momentu już nic nie było takie same.  Tego dnia był w pracy, w szpitalu, bo tam naprawiał jak co dzień sprzęt medyczny. Wieczorem poczuł się tak źle, że zgłosił się na SOR. Tego też wieczoru doznał mocnego udaru krwotocznego... Jego szanse oceniono 50/50. Został przewieziony do innego szpitala, gdzie przeszedł trepanację czaszki, w następstwie czego był w stanie śpiączki. Bakterie go nie oszczędzały. Przeszedł sepsę, był dializowany, płuca nie dawały rady oddychać samodzielnie, serce odmawiało współpracy. Był reanimowany. Otoczono go aparaturą medyczną, którą dotychczas naprawiał tak, że nie mogłam go nawet chwycić za rękę...  Gdy lekarze nie dawali już nadziei, mąż nagle podjął walkę. I kolejno można było odpinać urządzenia. Po 40 dniach Marek wybudził się ze śpiączki i wtedy dopiero okazało się, jak wiele cennych rzeczy zabrał mu udar. Zdrowie, sprawność, samodzielność, marzenia i plany! Marek ma połowiczne porażenie lewostronne. Po wyjściu ze szpitala wszystkie oszczędności rodziny zostały przekazane na jego rehabilitację. Marek podjął heroiczną walkę i teraz po 5 miesiącach może przesiąść się na wózek inwalidzki. Mówi, myśli, czuje i rozumie, a ponieważ zawsze był bystry, to nawet potrafi zaskoczyć wiedzą i spostrzegawczością. Przewartościował swoje marzenia i plany. Obecnie marzy tylko o samodzielności w codziennych czynnościach – toaleta, kąpiel, posiłek. Chciałby móc zabrać mnie i wnuczki na spacer – to jego największe marzenie. Marzy też o powrocie do domu,  bo od stycznia ciągle przebywa w szpitalach i całodobowych ośrodkach rehabilitacyjnych. Rehabilitanci potwierdzają, że to marzenie da się zrealizować,  ale potrzebna jest dłuższa intensywna rehabilitacja. Koszty są ogromne, bo około 25 tysięcy za miesiąc! Zasoby finansowe rodziny są na wyczerpaniu, dlatego prosimy o pomoc i wsparcie w realizacji marzenia powrotu do normalności. Dobro powraca, a marzenia się spełniają – tego życzymy wszystkim, którzy, choć dobrą myślą wesprą nasze działania. Proszę, pomóżcie nam! Jola

69 235 zł
Roman Gwizdała
Roman Gwizdała , 39 years old

Biegał maratony, a po wypadku musi walczyć o sprawność! Pomoc dla Romka!

30 czerwca 2023 po godzinie 7:00 świat się na chwilę zatrzymał. Mój narzeczony Romek spadł z dachu! Szybki przyjazd karetki, a później przylot helikoptera i pilna operacja w szpitalu… To był szok! Dzień wcześniej czuliśmy wszechogarniające szczęście, bo dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami dwójki chłopców, bliźniaków! Upadek spowodował u Romka wieloodłamowe złamanie trzonu kręgu, a także zwichnięcie i stenozę drugiego kręgu. Z tego powodu pojawił się niedowład kończyn dolnych i górnych… Ani przez chwilę nie myślałam, że będzie źle. Wiedziałam, że cokolwiek się wydarzy to damy radę, bo mamy siebie i maluchy. Skupiałam się na najważniejszym, że Romek żyje i dzieci nie zostaną sierotami jeszcze przed urodzeniem. Ale serce się kraje, gdy widzisz ukochaną osobę, leżącą pod aparaturą, walczącą o każdy oddech… Można powiedzieć, że Romek otrzymał drugie życie. Nasz świat się zatrzymał, ale na szczęście nie zawalił. Rdzeń kręgowy jest cały, więc istnieje szansa na odzyskanie sprawności. Czeka go jednak długa, intensywna rehabilitacja, na którą potrzebne są ogromne środki. Dodatkowo musimy dostosować też łazienkę, tak aby mógł z niej swobodnie korzystać. Póki co, Roman dalej przebywa na oddziale rehabilitacji neurologicznej. Po niej wróci na chwilę do domu, żeby odpocząć od szpitalnych sal. Później czeka go prywatny turnus rehabilitacyjny. Mój partner to dusza człowiek o wielkim sercu. Jest też sportowcem, który biegał maratony! Teraz mierzy się jednak z większym wyzwaniem – walką o powrót do pełnej sprawności. Proszę, pomóż mu wygrać tę walkę! Tak, by mógł wziąć na ręce długo wyczekiwane maluszki! Z góry dziękujemy za każdy przekazany grosz. Patrycja

69 068,00 zł ( 43.28% )
Still needed: 90 507,00 zł
Paweł Jęczmienny
Urgent!
4 days left
Paweł Jęczmienny , 41 years old

Ukochany ojciec i mąż walczy ze złośliwym nowotworem wątroby❗️Potrzebne wsparcie❗️

Mój mąż od wielu miesięcy szukał odpowiedzi na pytanie co powoduje u niego ból brzucha i w okolicach mostka. Zrobił badania krwi, gastroskopię, kolonoskopię… Nikt nie potrafił wskazać, gdzie leży problem. Dopiero gdy w kwietniu Paweł trafił do szpitala z powodu osłabienia i bólu w okolicy brzucha, poznaliśmy wstrząsającą diagnozę! Po wstępnych badaniach mąż został przyjęty na oddział wewnętrzny z informacją o guzkach na wątrobie. Kolejne badania, dwie biopsje, oczekiwanie na wyniki… I nagle nasz świat się załamał. To nowotwór, na dodatek złośliwy! Diagnoza: rak dróg żółciowych – jeden z najgorzej rokujących nowotworów! Choroba nie daje żadnych początkowych objawów i w większości przypadków wykrywana jest za późno. Niestety, tak też było w przypadku mojego męża… Rozmiar guza i stopień zaawansowania choroby dyskwalifikują go z leczenia chirurgicznego, a tym samym nie może liczyć na przeszczep wątroby. Razem z córkami nie przyjmujemy do wiadomości, że nie istnieje możliwość wyleczenia Pawła – będziemy walczyć o niego na wszelkie możliwe sposoby! Obecnie jedyną formą leczenia, które pozwoli uratować życie męża jest zastosowanie dwóch nierefundowanych leków, które uzupełnią chemioterapię. Koszt pierwszego z nich, immunoterapeutycznego, to 18 tysięcy złotych za jedną dawkę, którą chory musi przyjmować przy każdym cyklu chemioterapii – co trzy tygodnie... Kolejnym krokiem są badania genetyczne NGS z pobranych wycinków raka w celu określenia jego mutacji i rozpoczęcie terapii celowanej. Polega ona na podawaniu leku dedykowanego pod daną mutację. Niestety, żaden z tych leków nie jest refundowany w Polsce, a ich cena jest ogromna. Przykładowy koszt terapii dwutygodniowej to ponad 60 tysięcy złotych! Wszystkie te etapy leczenia mają przygotować Pawła do wymarzonego przeszczepu wątroby. Jak dziwne stają się marzenia w obliczu choroby….  Szacowany koszt leczenia samego przygotowania do przeszczepu może znacznie przekroczyć sumę 500 tysięcy złotych! To ogromne pieniądze, których nie mamy… Dlatego przychodzę tu, już nie prosić, ale błagać o wsparcie dla mojego męża. Paweł jest jeszcze młodym, pełnym życia człowiekiem z mnóstwem marzeń do spełnienia. Przede wszystkim chciałby zobaczyć jak nasze córki – 13 letnia Karolina i 10 letnia Kornelia – kończą szkoły, spełniają swoje pasje, wchodzą w dorosłe życie... chce je w tym wspierać, służyć radą, pomocą... Dlatego w imieniu swoim, naszych córek i męża proszę, pomóżcie nam!  Nie jest łatwo zachować siłę i wolę walki, kiedy lekarze dają Ci kilka miesięcy życia. Ale Paweł nie chce się poddać! Ma dla kogo żyć! Tak bardzo go kochamy. Jest moim najlepszym przyjacielem, prawdziwą drugą połówką, miłością mojego życia. Jest cudownym tatą dla naszych córek. Musi żyć… Wierzę, że dzięki Wam możemy go uratować. Z całego serca dziękujemy! Ania, żona 

68 600 zł
Fabian Chwedoruk
12 days left
Fabian Chwedoruk , 2 years old

Niech trudny start nie oznacza trudnego życia!

Fabianek był długo wyczekiwanym dzieckiem. Bardzo się cieszyliśmy, kiedy okazało się, że nosze go pod sercem. Byłam pod stałą opieką lekarza, robiłam wszystkie wskazane badania i nagle okazało się, że mam toksoplazmozę – chorobę pasożytniczą... Lekarz chorób zakaźnych przepisał mi antybiotyk, który brałam 3 razy dziennie od 13 tygodnia ciąży. Na każdym USG drżałam czy wszytko jest w porządku z naszym dzidziusiem. Niestety w 30 tygodniu ciąży okazało się, że pasożyt przedostał się do płodu. Na USG u Fabianka wykryto poszerzone komory mózgu – narastające wodogłowie. Od tamtego momentu w zasadzie nie wyszłam już ze szpitala... Po porodzie Fabian został przewieziony do DSK w Lublinie. W szpitalu spędził pierwsze 2 miesiące swojego życia. Z uwagi na duży stan zapalny płynu rdzeniowo-mózgowego był wielokrotnie operowany. Wszczepiano mu zbiornik Rickhama, zastawkę komorowo- otrzewnowa, drenaż zewnętrzny i kolejną już właściwą zastawkę, która jest dla niego, jak tykająca bomba zegarowa. Cały pobyt w szpitalu Fabian spędził w inkubatorze – mogliśmy go tylko pogłaskać i podotykać przez kilka godzin dziennie. W wyniku uszkodzenia mózgu Fabianek ma zniszczone nerwy wzrokowe. Nie fiksuje wzrokiem, nie łapie kontaktu wzrokowego oraz nie reaguje na światło, czyli nie widzi. Cierpi także na epilepsję, na którą na ten moment nie mamy leków. Niestety każdego dnia ma od 4 do 5 napadów. Ataki padaczki są na ten moment bardzo częste i bardzo wyniszczające, ponieważ zabierają to, co do tej pory udało się wypracować... Fabianek jest dzieckiem mało aktywnym. Ma wzmożone napięcie mięśniowe w obrębie obręczy barkowej, a obniżone w obręczy miednicowej. Ponadto ma prawostronny niedowład – jego prawa rączka jest praktycznie unieruchomiona. Obecnie Fabianek ma 7 miesięcy, a nie trzyma stabilnie główki i nie siedzi... Nie zamierzamy się jednak poddać. Fabianek potrzebuje wielospecjalistycznej rehabilitacji, która jest możliwa tylko poza miejscem zamieszkania, co wiąże się z wysokimi kosztami. Fabian jest także pod stałą opieką chirurga, neurologa, lekarza chorób zakaźnych, okulisty, laryngologa oraz rehabilitantów. Wszystkie wydatki przekraczają nasze możliwości finansowe, dlatego postanowiliśmy prosić Was o pomoc.  Każda złotówka będzie dla nas na wagę złota. Dziękujemy! Dorota i Piotr, rodzice Fabianka ➡️ Licytuj i pomóż Fabiankowi!

68 521 zł
Krzysztof Godula
Krzysztof Godula , 58 years old

Pomóż nam przywrócić dawne, szczęśliwe życie...

Jestem żoną wspaniałego człowieka, cudownego męża, ojca i dziadka. Mężczyzny z pasją, kochającego góry, wspinaczkę, rower, spacery, podróże. Niestety w jednej chwili nasze szczęśliwe życie runęło jak domek z kart. Mąż miał poważny wypadek samochodowy, którego skutki ciągną się za nami do dziś.  To był dla mnie szok. Nikomu nie życzę, aby musiał odbierać telefon z tak przerażającą informacją. Jednego dnia wszystko jest dobrze, jesteśmy szczęśliwi, drugiego mój mąż walczy o życie…  W wypadku Krzysztof złamał kręgosłup. Po zdarzeniu trafił do szpitala, w którym przeszedł operację i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Po dwóch tygodniach lekarze wybudzili mojego męża. Miał wiele szczęścia, przeżył, ale poza złamanym kręgosłupem wdało się też zapalenie płuc i niewydolność płucna. Krzysiu nie mógł samodzielnie oddychać. Jest świadomy, ale nie może też mówić. Jego rdzeń kręgowy nie został przerwany, ale mocno zmiażdżony. Obecnie, miesiąc po wypadku, utrzymuje się porażenie czterokończynowe, ale mąż się nie poddaje, walczy. Jest w szpitalu, w którym wykonuje ćwiczenia rehabilitacyjne. Pani doktor zaleciła znalezienie prywatnej kliniki, w której mój Krzysiu będzie miał szansę wrócić do sprawności. Walka jest niesamowicie trudna, wymagająca i nierówna.Po trwającej 16 tygodni rehabilitacji w Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie stan męża znacząco się poprawił, za co jesteśmy bardzo wdzięczni całemu personelowi. Teraz kolej na rehabilitację prywatną. Wierzymy, że dzięki Waszemu wsparciu przyniesie ona kolejne dalsze sukcesy w odzyskiwaniu zdrowia. Mąż potrzebuje dobrej rehabilitacji, ale pobyt i leczenie w klinice, są niestety bardzo drogie. Sami nie damy rady. Nie odchodzę od komputera, cały czas szukam najlepszego miejsca, w którym moglibyśmy wspólnie walczyć o zdrowie Krzysia. Koszty leczenia powalają mnie na kolana. Wiem jednak, że będę walczyć do końca. Pragnę, aby mój mąż wrócił do mnie i do naszego dawnego życia. Żebyśmy mogli wybrać się wspólnie na spacer. Wierzę, że Krzysiu będzie mógł znów wspinać się po górach i razem ze mną podróżować.  Proszę wszystkich ludzi o wielkim sercu o wsparcie. Każdy grosz się liczy. Pomóżcie nam przywrócić dawne, szczęśliwe życie. Kochająca żona

68 515 zł
Patryk Bodanka
Patryk Bodanka , 17 years old

Rozpaczliwa potrzeba światła! Walczymy o wzrok Patryka

Moje serce nieustannie drży z niepokoju. Tak bardzo się boję, że mój syn straci wzrok. Gdy pomyślę, że może nie udać nam się zdążyć na czas, chcę krzyczeć z bezsilności. Rodzic nigdy nie jest przygotowany na krzywdę swojego dziecka. Świadomość, że nie można nic zrobić, a ratunek jest tak bardzo odległy, to najgorsze uczucie, jakie istnieje. Od kiedy pamiętam, Patryk miał problemy ze wzrokiem. Robiłam, co w mojej mocy, by mu pomóc – jeździliśmy na konsultacje, badania, wykonywałam z synem ćwiczenia rehabilitacyjne wzroku – jednak ostatecznie konieczna była operacja, która zakończyła się sukcesem. Ustawienie oczu stało się lepsze, co sprawiło, że Patryk lepiej widział. Pozostawał pod opieką okulisty, aby kontrolować wzrok. Podczas kwietniowej wizyty w 2019 roku, pani doktor nie zauważyła niczego, co mogłoby ją zaniepokoić. Zakończył się rok szkolny, początek wakacji – powinny być beztroskie i pełne odpoczynku, a właśnie wtedy zaczął się nasz koszmar. Syn chciał poczytać książkę i z przerażeniem odkrył, że widzi bardzo niewyraźnie.  Natychmiast udaliśmy się na wizytę. Nie spodziewaliśmy się tego, co usłyszymy. Okulista stwierdził nagłe pogorszenie wzroku i skierował na dokładniejszą diagnostykę do kliniki. Po wielu badaniach wysunięto podejrzenie zaniku nerwu wzrokowego w obu oczach. Kiedy zapytałam o leczenie, usłyszałam od lekarzy, że na obecnie nie ma możliwości operacyjnych ani farmakologicznych… Nie wiedziałam, w jaki sposób powiedzieć Patrykowi, że może być już tylko gorzej. Czułam, że to nie może się tak skończyć – nie wierzyłam, że mój syn może stać się niepełnosprawny, że dotknie go tragedia, która sprawi, że przestanie widzieć! Nie poddałam się. Szukałam ratunku dla mojego dziecka. Nie mogłam odpuścić i skazać go na powolną utratę jednego z najważniejszych zmysłów. Moje starania się opłaciły – pojawiło się światło, którego tak rozpaczliwie potrzebowaliśmy. Wbrew temu, co usłyszałam na początku, istnieje szansa! Jest nią przeszczep komórek macierzystych – terapia bardzo kosztowna, nierefundowana. Jedyna, która ma szansę zmienić życie mojego dziecka na lepsze. Tylko podania komórek mogą zatrzymać postęp choroby, mogą pozwolić Patrykowi widzieć. Mój syn chce się uczyć, podróżować, ma plany. Tak bardzo boję się, że choroba odbierz mu wzrok, bez którego nigdy nie zobaczy świata z całym jego pięknem. Nie zobaczy też mnie, co sprawia mi straszny ból. Jestem jego mamą… Patryk nie musi czekać, aż jego wzrok zniknie na zawsze. Jestem nadzieja, a my będziemy się jej trzymać i wierzyć, że wszystko jest możliwe. Niestety, kwota terapii to blisko 130 tysięcy złotych – pierwsze podanie komórek to koszt około 10 tysięcy złotych. Nie mamy takich pieniędzy. Proszę, pomóż mi zawalczyć o wzrok mojego dziecka! ––––––––––– Licytacje –> KLIK

68 507,00 zł ( 59.63% )
Still needed: 46 370,00 zł
Piotr Marcinkowski
Piotr Marcinkowski , 50 years old

By nigdy nie zatrzymać się w najważniejszej walce, walce o życie!

Dla wielu z nas 11 listopada to dzień odzyskania niepodległości. Dla mnie i mojej rodziny to dzień, w którym otrzymaliśmy diagnozę – Stwardnienie rozsiane. Te dwa słowa zamknęły za nami drzwi, za którymi wszystko zostawiliśmy. Zamknął się pewien rozdział naszego życia i otworzył się  tom – SM, który piszemy wspólnie całą rodziną. Chorujemy od 16 lat, z diagnozą potwierdzającą – od 9 lat. Głównym bohaterem jest mój mąż Piotr, który ma dopiero 48 lat.  Dobrze zbudowany i pełen energii facet, który w młodości trenował pływanie na kajakach, każdego dnia słabnie w oczach, ponieważ choroba z postaci rzutowo-remisyjnej przeszła w postać wtórnie postępującą. Naszym celem jest utrzymanie Piotra jak najdłużej w sprawności fizycznej i umysłowej, dlatego nie rezygnuje On z pracy zawodowej i aktywności sportowej (na tyle na ile pozwalają jego możliwości ruchowo-motoryczne).   Naszą pasją są rower i góry. Do tej pory każdy weekend staraliśmy się wykorzystać na wycieczki rowerowe, dłuższe lub krótsze.  Jednak po przechorowaniu Covid-19  stan zdrowia mojego męża znacznie się pogorszył. Jeszcze w niedawno pędziliśmy po leśnych bezdrożach na naszych dwóch kołach.  Dzisiaj Piotr nie ma siły podnieść nogi, żeby przejść kilka metrów i porusza się o lasce, która stała się jego nieodłączną towarzyszką w codziennym życiu.  Każdy dzień zwłoki bez odpowiedniej terapii powoduje u niego nieodwracalne skutki, doprowadzając do niepełnosprawności ruchowej i  deficytu  w procesach myślenia, zaburzeń mowy i języka oraz trudności wzrokowo-przestrzenne, a w rezultacie poruszanie się na wózku inwalidzkim. Najnowszym rozwiązaniem jest kombinezon Exopulse Mollii Suit, który zmniejsza spastyczność i aktywuje mięśnie.  Pierwszy pełny kombinezon neuromodulacyjny rozluźniający spastyczne i napięte mięśnie, aktywujący te osłabione oraz łagodzący powiązane dolegliwości bólowe. To pierwszy kombinezon neuromodulacyjny, w którym wykorzystano fizjologiczny mechanizm odruchowy nazywany hamowaniem zwrotnym. Na skutek wysłania sygnału elektronicznego do mięśnia antagonistycznego mięsień spastyczny się rozluźnia. Połączony efekt rozluźnienia napiętych mięśni i aktywacji tych osłabionych pozwala użytkownikom cieszyć się aktywniejszym i mniej bolesnym życiem codziennym.  Jesteśmy po pierwszych testach i zauważalne są mikro postępy w mobilności ruchowej u Piotra.  Dlatego potrzebujemy waszej pomocy na zakup kombinezonu, którego koszt jest bardzo wysoki oraz turnusy rehabilitacyjne w specjalistycznych ośrodkach,  które mogą  pomóc wyhamować rozwój choroby.   Żona, córka i przyjaciele  

68 375 zł
Małgorzata Chorzelewska
Małgorzata Chorzelewska , 49 years old

Walczę o powrót do normalności... Pomóż mi pokonać skutki nowotworu❗️

Diagnoza nigdy nie przychodzi w porę. Było lato, ciepłe promienie słoneczne sprawiały, że aż chciało się żyć. Do choroby i walki z nią nie można się przygotować — zawsze jest nieproszona, niewczas, zawsze nie teraz!  Niestety właśnie pięknego, słonecznego lata, wtedy usłyszałam, że zmagam się ze złośliwym rakiem dna jamy ustnej. Bardzo szybko przeprowadzono zabieg usunięcia guza dziąsła z rekonstrukcją żuchwy. Po zabiegu zostałam zakwalifikowana do leczenia uzupełniającego radio i chemioterapią.  Zabieg i leczenie uzupełniające przebiegły pomyślnie – tak twierdzą lekarze.  Jestem pod stałą kontrolą lekarską – badania wykluczają obecność komórek nowotworowych w moim organizmie. I to jest ewidentnie sukces! Jednak od czasu zabiegu minęło już prawie dwa i pół roku, a ja nadal mam problemy z mówieniem, jedzeniem i ustawicznym obrzękiem twarzy... Zgłaszając ten problem lekarzom, słyszałam odpowiedź: wszystko jest w porządku, to tak ma być. A jednak nie może tak być! Chciałabym to zwalczyć i funkcjonować możliwie najlepiej.  Trafiłam do specjalisty, który podważył metodę zabiegu operacyjnego, proponując rekonstrukcję żuchwy oraz dna jamy ustnej mikronaczyniowym płatem strzałkowym, bądź biodrowym. Zabieg ten pozwoli poprawić, zaburzone obecnie, kształt i symetrię dolnego piętra twarzy. Co najważniejsze poprawi funkcjonalność dna jamy ustnej i języka.  Nie jest to walka o przeżycie, lecz o normalne, godne życie! A powrót jest niestety kosztowny. Stąd prośba o wsparcie finansowe. Pomożesz mi wrócić do normalności?  Za każdą przelaną kwotę jestem wdzięczna i dziękuję z całego serca za Twoje zrozumienie! Małgorzata

67 778,00 zł ( 42.47% )
Still needed: 91 797,00 zł