Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Daniel Świerczyński
5 days left
Daniel Świerczyński , 45 years old

Tatusiu, nie możesz się poddać! Tak bardzo Cię potrzebuję....

Ślubowaliśmy sobie miłość na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, nie wiedząc, co nas czeka, byliśmy pewni  jednego - chcemy być razem. Dziś los wystawia nas na niezwykle ciężką próbę, a ja wierzę w to, że razem damy radę przez to przejść...  Nasza tragedia rozegrała się 17 sierpnia 2020 roku. Mąż jak co dzień wyszedł do pracy, jednak tym razem z niej nie wrócił.  Został dotkliwie porażony prądem i od tego czasu toczy dramatyczną walkę o sprawność...  Wystarczył ułamek sekundy, aby nasze życie całkowicie się zmieniło. Daniel, będąc w pracy montował silnik do rolety w oknie klienta. Doszło do wyładowania, w wyniku którego został dotkliwie porażony prądem.... W krytycznym stanie trafił do szpitala, gdzie zaczęła się walka o jego życie. Kiedy dotarłam do szpitala, lekarze nie mieli dla mnie dobrych wieści. Przewidywali, że mąż umrze w krótkim czasie. Wyładowanie było tak mocne, że Daniel doznał porażenia czterokończynowego, uszkodzenia całego układu nerwowego oraz padaczki...  Lekarze zasugerowali, że to dobry moment na ostatnie pożegnanie... Nikt się tego nie spodziewał. Nie chciałam w to wierzyć. To nie był odpowiedni czas – tak wiele jeszcze mieliśmy w planach. Wspólne chwile spędzone razem odtworzyły się przed moimi oczami niczym poklatkowy film. W głowie pojawiły się dręczące pytania... Co powiem naszemu synkowi? Jak sobie poradzimy? Tak bardzo bałam się, że Natan już nigdy nie zobaczy swojego taty, którego tak bardzo potrzebuje... Jest dzieckiem ze spektrum autyzmu i poważnymi wadami słuchu. Wymaga nieustannej opieki i wsparcia. Nie wyobrażam sobie, jakby w jego i moim życiu miało zabraknąć najważniejszej osoby...  Patrzyłam na męża, który leżał w plątaninie kabli. Straszliwą pustkę i ciszę przerywały odgłosy urządzeń podtrzymujących życie. Wiedziałam, że nie mogę stracić nadziei.... Codziennie szeptałam mu do ucha, żeby walczył, żeby tylko się nie poddał... I choć wydawał się nieobecny, czułam, że wszystko słyszy. Dni mijały... Daniel nadal przebywał w śpiączce, jednak my cieszyliśmy się, że wciąż jest z nami. Niestety, lekarze w dalszym ciągu nie dawali mu nadziei. Proponowali poszukać dobrego hospicjum – jego stan miał się nie poprawić....  A ja nadal wierzyłam... Daniel zawsze był silny. Swój hart ducha już niejednokrotnie pokazał, kiedy mierzyliśmy się z chorobami naszego syna. Byłam pewna, że teraz też tak będzie. Zamiast hospicjum zaczęłam szukać miejsca, w którym moglibyśmy otrzymać pomoc. Po 3 miesiącach, w końcu udało nam się znaleźć specjalistyczny ośrodek, w którym Daniel przebywa do dziś... To właśnie tu, mąż pokonał ciężką drogę od stanu krytycznego – do tego obecnego, gdzie jego oddech jest stabilny, a na twarzy pojawia się uśmiech.  Specjaliści, którzy z nim pracują z każdym dniem zauważają znaczną poprawę. Dzięki intensywnej rehabilitacji, po wielu miesiącach Daniel wybudził się ze śpiączki. I choć nie odzyskał jeszcze pełnej świadomości, każdego dnia robi wielkie postępy. Jego prawa noga częściowo odzyskała czucie. Daniel może nią swobodnie poruszać. Z kolei prawą ręką jest w stanie już chwytać przedmioty i je podnosić. To ogromny sukces!  Dodatkowo mąż zaczął nawiązywać kontakt wzrokowy oraz reagować na polecenia. Grymasem twarzy komunikuje swoją niechęć lub też zadowolenie. Potrafi okazać radość, kiedy widzi się z najbliższymi, zwłaszcza ze synkiem. To daje mi pewność, że Daniel do nas wróci, odzyska sprawność i samodzielność, ale potrzebuje jeszcze czasu...  Pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym to nasza jedyna szansa, by Daniel ponownie odzyskał dawne życie. Niestety koszty z tym związane przerażają, dlatego proszę, pomóż nam...  Po wypadku nasza sytuacja materialna diametralnie się zmieniła. Mąż był jedynym żywicielem rodziny, ja nie mogłam podjąć pracy, ponieważ większość swojego czasu poświęcałam naszemu autystycznemu synkowi... Wszystkie oszczędności naszej rodziny zostały już wyczerpane, a leczenie męża wymaga jeszcze dużego nakładu finansowego, który nie jest przez nas do udźwignięcia! Dlatego błagam, pomóż nam...  Żona - Monika  🔔Media o zbiórce:  ➡️Parapet pod napięciem. Polsatnews.pl ➡️Pomóżmy Danielowi powrócić do sprawności! ➡️Apel o pomoc! TVP3 ➡️Daniel potrzebuje Twojej pomocy! GazetaLubuska.pl ➡️Tato, czy jeszcze kiedyś do mnie wrócisz? 🔔Pomóż:  ➡️Licytacja dla Daniela

88 645,00 zł ( 56.03% )
Still needed: 69 554,00 zł
Jaś Leszczyk
Jaś Leszczyk , 7 years old

Leczenie dalej trwa❗️Walczymy o oczka Jasia❗️

Kiedy odważyliśmy się założyć zbiórkę dla naszego Syna, nie spodziewaliśmy się tak wspaniałego odzewu z Państwa strony! Stąd, widząc, że mamy wokół siebie tylu Aniołów, postanowiliśmy razem z Wami walczyć dalej. Już teraz bardzo Wszystkim Wam z całego serca dziękujemy! Nasza historia: 3 miesiące po urodzeniu u Jasia zdiagnozowano zaćmę. Dzisiaj synek ma prawie 7 lat, jest po 20 zabiegach okulistycznych, w tym usunięcia zaćmy. Niestety, powikłania po wszczepieniu soczewek sprawiły, że wystąpiła jaskra. Jeszcze rok temu Jaś mógł widzieć litery. Teraz widzi nieco światło, cienie, czasem rozpozna kolory. Ale w obu oczkach miał odwarstwioną siatkówkę, dlatego jego wzrok jest bardzo słaby. Szukaliśmy pomocy po całej Polsce, aż w końcu okulista dał nam namiary na klinikę za granicą. Tam możliwe jest wykorzystanie terapii elektrostymulacji nerwu wzrokowego. Teraz dzięki Waszej pomocy możemy kontynuować leczenie w klinice za granicą! Od samego początku wiedzieliśmy, że jeśli Jaś pozytywnie przejdzie szereg badań, koszt terapii będzie bardzo wysoki. A słaby wzrok sprawia, że Jaś nie może się rozwijać, uczyć, czytać czy bawić tak jak jego rówieśnicy. Dlatego każde wsparcie jest na wagę złota. Cała kwota terapii to prawdopodobnie ponad 200 tysięcy! Ale wierzymy, że razem z Wami damy radę. Rodzice.

88 600,00 zł ( 41.64% )
Still needed: 124 166,00 zł
Monika Durak
Monika Durak , 32 years old

Nie cofnę czasu, ale mogę odzyskać swoje dawne życie!

To nie tak miało wyglądać... Byłam taka szczęśliwa. Czułam, że jestem właśnie tam, gdzie powinnam być, a teraz to wszystko nie ma już znaczenia.  Są zdarzenia, których konsekwencje zostają z nami już na zawsze. Odciskają piętno, którego nie sposób się pozbyć. Mam szczęście - żyję. Ale to życie stało się niezwykle trudne, pełne barier i przeszkód. Niektórych, nie do pokonania.  Ta historia zginęłaby w stosie wielu podobnych. Tuż po ślubie zaczęliśmy z mężem planować przyszłość. Oczekiwanie na to, co przyniesie kolejny dzień było ekscytujące. To fantastyczny moment w życiu. W moim przypadku brutalnie przerwany. Wszystkie marzenia zeszły na dalszy plan. Niektóre odeszły w zapomnienie i pozostało to najważniejsze o zdrowiu i sprawności.  W jednym momencie ze sprawnej pełnej energii kobiety, stałam się osobą niepełnosprawną. To słowo wciąż mnie przeraża. Wypadek, podczas którego zostałam potrącona przez samochód ciężarowy. Sekunda huku i moment, w którym zdałam sobie sprawę, co właściwie się wydarzyło.  Kiedy doszłam do siebie, miałam wrażenie, że obudziłam się w koszmarze. W wyniku wypadku straciłam nogę, a wraz z nią możliwość poruszania, sprawność, samodzielność. W jakimś stopniu straciłam szansę na normalne życie. Moja rzeczywistość była pełna aktywności: pracowałam z dziećmi, wspierałam potrzebujące zwierzęta. To, co było moim życiem, nagle i niespodziewanie z niego zniknęło. Chcę wrócić, choć częściowo do rzeczywistości, którą znałam, dać sobie szansę. Marzę o tym, by znów stanąć na nogach. Spróbować znów postawić pierwszy krok. Niestety, spełnienie tego pragnienia ma ogromną cenę - proteza oraz rehabilitacja, to ogromne koszty! Kwota przyprawiająca o zawrót głowy. Niestety, ja i moja rodzina musimy zmierzyć się z tą rzeczywistością, i musimy prosić o pomoc.  Bo czas ma tu również ogromne znaczenie. Twoja pomoc jest na wagę zdrowia.  Im szybciej uda mi się zebrać potrzebną kwotę, tym większe szanse na postępy w rehabilitacji. Staję do walki każdego dnia, ale wierzę, że pewnego dnia, osiągnę cel. Proszę, pomóż mi go osiągnąć. Odzyskać nadzieję i energię do działania w walce o lepsze jutro. Jeśli każdy, kto przeczyta moją historię prześle ją dalej, pozna ją wiele osób. Wierzę, że część z was okaże mi wsparcie.  Takich wypadków nie da się przewidzieć. Mógł się zdarzyć każdemu, ale to ja znalazłam się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Wiele oddałabym, żeby akurat tego dnia się spóźnić czy iść inną drogą. Teraz muszę postawić krok w stronę przyszłości i dać sobie szansę na złożenie życia z kawałków.

88 127,00 zł ( 86.29% )
Still needed: 14 001,00 zł
Jadwiga Kot
Urgent!
5 days left
Jadwiga Kot , 53 years old

Złośliwy guz mózgu zaatakował Jadwigę❗️Zbieramy na operację ratującą życie – POMÓŻ❗️

To był jeden dzień, jeden moment, w którym bezpowrotnie mogłam stracić naprawdę wszystko – życie ukochanej mamy… W jednej chwili załamał się cały mój świat, pojawił się strach, rozpacz i wszechogarniające poczucie niesprawiedliwości. Walka mojej mamy ze śmiertelnym guzem mózgu uświadomiła naszej rodzinie jeszcze dotkliwiej, jak bardzo życie potrafi być przewrotne...   Trudno opisać słowami wydarzenia ostatnich miesięcy… Wciąż czuję ten sam strach, a emocje nie pozwalają dobrać odpowiednich słów. Ale teraz, gdy życie mojej mamy znów jest zagrożone, nie mam innego wyboru. Muszę podzielić się naszą historią, by ocalić jej życie… Jest styczeń 2023, wydaje się, że właśnie zaczął się normalny dzień. Mama wychodzi jak zwykle do pracy, wszystko jest dobrze. W pracy dopada ją jednak ból i zawroty głowy, potem mdłości. Wraca do domu, traci przytomność, budzi się na szpitalnym SOR-ze.  Rezonans na cito, konsultacja neurologiczna, diagnoza – guz mózgu. W lutym operacja, guz został usunięty. Po badaniach i dalszych konsultacjach okazało się najgorsze – to glejak IV stopnia. Pojawia się szok, płynące strumieniami łzy i paniczny strach… Po 5 tygodniowej radio i chemioterapii mama w końcu wraca do domu. Niestety, nowotwór nie daje za wygraną. W październiku dowiadujemy się o wznowie. Szukamy pomocy, dzwonimy, pytamy, czy da się coś jeszcze zrobić. Tak trafiamy na klinikę w Kluczborku, naszą ostatnią nadzieję. Dostajemy pozytywną odpowiedź – lekarze podejmą się operacji usunięcia wznowy. Niestety, nasza radość ulatnia się wraz z odczytaniem kosztorysu na 100 tys. złotych… Tak, właśnie tyle w tym momencie kosztuje życie mojej ukochanej mamy. Operacja jest bardzo kosztowna, ale warta wszystkich pieniędzy. Mamy mało czasu – zaplanowana jest na 26 lutego! Razem z moim tatą i rodziną chcemy poprosić Was o pomoc. Sami nie zdołamy uzbierać tak wielkiej kwoty, dlatego każde wsparcie, każda złotówka będą dla nas na wagę złota. Proszę Was z całego serca, mama bardzo chce żyć, ma dla kogo... Walczymy o nią wszyscy, ja – jej córka, mój tata, cała rodzina. Za każdą pomoc będziemy Wam ogromnie wdzięczni! córka Ewa, mąż Adam z rodziną

88 051,00 zł ( 75.24% )
Still needed: 28 971,00 zł
Sebastian Żabski
Sebastian Żabski , 35 years old

Córeczko, dla Ciebie będę walczyć do utraty tchu!

Trudno znaleźć odpowiednie słowa, gdy słyszysz, że w Twoim mózgu właśnie wykryto guza, a Twoje życie wisi na włosku. W jednym momencie czujesz, że tracisz wszystko, ale z drugiej strony wiesz, że nie możesz się poddać. Zwłaszcza jeśli masz u boku ukochaną partnerkę i córeczkę, która urodziła się zaledwie 4 miesiące temu...  Informacja o chorobie totalnie mnie załamała. Wiedziałem jednak, że muszę zrobić wszystko, by jak najszybciej wyzdrowieć. By jeszcze nie raz pokazać Marcelce, jak piękny jest świat. Ona uratowała mi życie...  Byłem także świadomy, że w mojej walce największym wrogiem jest czas. W głowie powtarzałem sobie w kółko, że muszę działać – tu i teraz. Dlatego natychmiast oddałem się w ręce lekarzy. Przeszedłem trzy bardzo trudne operacje embolizacji guza, które miały zmniejszyć jego wzrost. Zabieg miał również uśmierzyć towarzyszące mi silne dolegliwości bólowe. Niestety podczas ostatniego z nich, doszło do krwawienia, przez co mój stan drastycznie się pogorszył.  Wkrótce moja rodzina usłyszała słowa, których z pewnością nie zapomną do końca życia – stało się najgorsze, doszło do obrzęku mózgu, w wyniku czego przestałem oddychać. Ratując moje życie, lekarze natychmiast zdecydowali się na całkowite wycięcie guza. Po operacji zostałem wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. I tak przez następne tygodnie mój świat zatrzymał się w miejscu. Gdy mijały kolejne dni, a mój stan zaczął się stabilizować, lekarze postanowili mnie wybudzić. Niestety w wyniku przewlekłego leżenia, obrzęku mózgu, krwotoku guza i wodogłowia do dziś zmagam się z zespołem opuszkowym. Odżywiam się za pomocą sondy PEG, mam problemy z mówieniem i poruszaniem.  Nie tak wyobrażałem sobie nasze pierwsze miesiące z córeczką. Gdy tylko dowiedzieliśmy się o ciąży, zaczęliśmy planować, cieszyć się i marzyć, jak to będzie, gdy na świecie pojawi się nasza Marcelka. Miałem wiele planów i marzeń, które nadal zamierzam spełnić. Dlatego walczę dalej. Obecnie przebywam w ośrodku VOTUM, gdzie uczę się na nowo chodzić i żyć w rzeczywistości, którą zastałem po przebudzeniu. Nie jest łatwo, ale świadomość, że mam dla kogo walczyć, sprawia, że znajduje w sobie ogromne pokłady siły i wiary, że jeszcze będzie dobrze.  Pomimo ciężkiego stanu, lekarze dają mi szansę na powrót do zdrowia. Konieczna jednak jest specjalistyczna rehabilitacja. Niestety koszt 4-miesięcznego turnusu jest ogromny – to ponad 100 tys. złotych! Nie stać mnie ani mojej rodziny, by pokryć tak wielką sumę. Dlatego zwracam się do Was z prośbą o wsparcie! Pomóżcie mi wrócić do ukochanej córeczki i partnerki! Tak bardzo chciałbym spełniać się w roli ojca, będąc zdrowy i w pełni sił.  Sebastian z rodziną Zobacz poruszający serca film ⬇️

87 943,00 zł ( 74.85% )
Still needed: 29 547,00 zł
Karolina Jeziurska
Karolina Jeziurska , 26 years old

Diagnoza była początkiem dramatu! Karolina walczy o odzyskanie sprawności, a Ty możesz jej pomóc!

Zawsze uśmiechnięta, pełna życia i radości Chętna do pomocy, uwielbiająca aktywność fizyczną i ruch. Taką ją pamiętam i o to, by taka znów była, będę walczyć do utraty tchu... Choć codziennie dziękuję za to, że Karolcia jest z nami, to serce mi pęka gdy widzę, jak teraz wygląda jej życie. Moja córka ma zaledwie 23 lata, a wszystkie jej plany i marzenia zastąpiła walka o sprawność.  Problemy zaczęły się, gdy Karolina skończyła 15 lat. U córki pojawiły się wtedy bardzo niepokojące napady drgawkowe, nikt jednak nie podejrzewał, że to objaw poważnej choroby. Wszystko zrzucano na problemy emocjonalne... Jednak czas mijał, a sytuacja się pogarszała. Szukałyśmy pomocy wszędzie, by tylko dowiedzieć się, co się dzieje!  W 2020 roku, kiedy świat opanowała pandemia, Karolinie zaczęły doskwierać potworny ból głowy i zaburzenia widzenia. Z początku leczono zatoki córki, jednak chwilę później wyniki badań sprawiły, że nasz świat się zatrzymał. Stałyśmy w szpitalnym korytarzu, trzymając w dłoniach diagnozę, przez którą zawalił się cały nasz świat… W głowie mojej córki latami rósł guz! Zalecono leczenie zachowawcze. A tykająca bomba w głowie Karoliny przyspieszała! Desperacko szukaliśmy pomocy... Odbijaliśmy się od wielu drzwi, aż wreszcie trafiliśmy do kliniki, gdzie zdecydowano się przeprowadzić operację usunięcia guza! Teraz miało być lepiej... Los zadał nam jednak kolejny cios! Po operacji Karolcia zmaga się z czterokończynowym niedowładem i ataksją.  Ogromną nadzieję pokładałyśmy w rehabilitacji, która miała sprawić, że córka zacznie chodzić. Pierwszy turnus rehabilitacyjny był przełomowy. Karolina wzmocniła się na tyle, by z pomocą stawiać pierwsze kroki. Myślałyśmy, że ten drugi będzie tym ostatnim. Stało się inaczej… Nie wiemy do końca, co się wydarzyło, co poszło nie tak. Rzeczy wypracowane wcześniej po prostu się cofnęły, a ból wrócił ze zdwojoną mocą. Każdy dotyk, nawet ten, który dla zdrowego człowieka jest przyjemny, powoduje łzy rozpaczy. Cała prawa strona ciała jest niesprawna…  Codzienność Karoliny nie należy do najłatwiejszych. Tak nie może wyglądać jej całe życie! Chcę znaleźć najlepszych rehabilitantów i terapeutów, którzy sprawią, że zapomni o cierpieniu i będzie mogła rozpocząć nowy etap życia – bez choroby. Proszę, pomóż nam! Małgorzata, mama 

87 814 zł
Przemysław Stachowicz
8 days left
Przemysław Stachowicz , 35 years old

Choroba wykańcza... Pomóż Przemkowi zawalczyć o lepsze jutro!

Przemek zmaga się z bardzo rzadką chorobą. Od lutego 2020 roku choruje na przewlekły zespół zapalenia nerek. Diagnoza, którą usłyszał, zmieniła wszystko. Od tamtej chwili zawalił się cały jego świat... Cały czas pozostaje pod stałą opieką lekarzy w Olsztynie. W czerwcu tego roku przyjął pierwszą chemię. W dodatku lekarze, by poprawić jego stan, wdrożyli leczenie sterydami w dużych dawkach. Niestety, chemioterapia, która zakończyła się w listopadzie, nie dała żadnej poprawy. Dlatego w połowie listopada Przemek rozpoczął dalsze leczenie. Zaczął przyjmować lek, który miał zbić białkomocz. Niestety, również ta metoda okazała się nieskuteczna... Jeszcze przed chorobą Przemek był bardzo aktywną i wysportowaną osobą. Jego pasją były treningi MMA. Niestety, plany i marzenia muszą dalej poczekać... Choroba postępuje i nie daje za wygraną. Przemek jest nadal bardzo osłabiony. Dokucza mu codzienny ból kości i stawów, złe samopoczucie, osłabienie i opuchlizna nóg. Lekarze nadal nie znają przyczyny choroby. Nawet jeżeli znalazłby się dawca i udałoby się przeszczepić nerkę, okrutna choroba mogłaby ją od razu zaatakować. Naszą ostatnią nadzieją jest leczenie alternatywne oraz rehabilitacja. Być może to jedyna szansa, by Przemek wygrał z chorobą. Koszty leczenia są jednak tak duże, że nie jesteśmy w stanie ich sami pokryć, dlatego zwracamy się do Was o pomoc. Proszę, nie bądź obojętny! Przemek musi do nas wrócić – do swoich bliskich i ukochanego synka.  Bliscy Przemka 

87 672 zł
Rafał Niemczyk
Rafał Niemczyk , 21 years old

Aby wypadek nie przekreślił całej przyszłości... Pomóżmy Rafałowi stanąć na nogi!

Mam na imię Rafał, mam 19 lat i życie, które napisało dla mnie jeden z bardziej złowieszczych scenariuszy… W 2022 roku skończyłem szkołę, po której odbywałem staż. W zasadzie już go kończyłem i za chwilę miałem podpisywać moją pierwszą umowę o pracę. W myślach planowałem swoją przyszłość: na co będę odkładać i co będę robić w życiu. A tu bum… I to dosłownie! 29 listopada wracając z pracy do domu, potrącił mnie samochód. W wyniku tego wypadku złamałem kręgosłup i w dużym stopniu uszkodziłem rdzeń kręgowy, co spowodowało paraliż kończyn dolnych.  Przeszedłem skomplikowaną operację, po której trafiłem na oddział intensywnej terapii. Moje płuca, które zostały mocno stłuczone, nie chciały ze mną współpracować! 9 dni walczyłem o życie podpięty pod respirator i wiele innych urządzeń...  Dałem radę – ŻYJĘ! I doceniam każdy swój oddech.  Jednak teraz moja przyszłość nie ma nic wspólnego z wcześniejszymi marzeniami… Poruszam się na wózku inwalidzkim. Przede mną walka o to, żebym mógł wstać o własnych siłach i przejść, chociażby parę kroków! Aby tego dokonać, potrzebuję poddać się długiej i intensywnej rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna.  Niedługo opuszczę szpital. Po tym czasie muszę zapewnić sobie prywatną rehabilitację, która pochłonie ogromne sumy pieniędzy. Bez Waszej pomocy nie będę w stanie opłacić pobytu w takim miejscu. Każda najmniejsza pomoc przybliży mnie do mojego teraźniejszego marzenia, którym jest stanąć o własnych siłach na nogi i zacząć chodzić. Rafał

87 202 zł
Szymon Skorupski
4 days left
Szymon Skorupski , 7 years old

Tajemnicza choroba zabiera dzieciństwo Szymonka! Prosimy o wsparcie!

Radość spowodowana narodzinami Szymka nie znała granic. Urodził się zdrowy, pełen sił. Obserwowałam każdy jego ruch, uśmiech, cieszyłam ze wszystkich sukcesów. Chciałam zapamiętać każdy moment. Jednak serce matki przeczuwa, gdy z jej dzieckiem dzieje się coś złego. Szymonek ma 4-latka. Do 1. roku życia rozwijał się bez zarzutu, był roześmianym i towarzyskim dzieckiem. Gdy zaczął izolować się od innych, reagować płaczem na zbyt głośne dźwięki, a jego mowa się nie rozwijała – wiedziałam, że coś jest nie tak. Zanim zaczęliśmy długą i trudną drogę do poznania diagnozy, wielokrotnie słyszeliśmy, że Szymek jest zdrowym dzieckiem, nieco wycofanym i nieśmiałym, a jego charakterne zachowanie tłumaczono buntem dwulatka. Jednak nam, rodzicom, nie dawało to spokoju i cały czas szukaliśmy rozwiązania. I tak w wieku 2 lat stwierdzono u synka autyzm, który, pomimo rozpoczętej terapii, pogłębiał się. Jego rozwój stanął i nie było mowy o żadnych postępach. Przez kolejne dwa lata wykonaliśmy mnóstwo badań, odbyliśmy wiele konsultacji lekarskich, odbijaliśmy się od drzwi do drzwi, co doprowadziło nas do okrutnej diagnozy, niepozostawiającej złudzeń...  Autoimmunologiczne zapalenia mózgu, zespołu PANDAS – schorzenie, w którym układ odpornościowy atakuje mózg i traktuje go jako patogen. Wywołuje zmiany w zachowaniu,  niekontrolowane tiki, a nawet problemy z koordynacją ruchową. Lekarze rozkładają ręce i zastanawiają się jak pomóc Szymonowi… Ma 4-latka, a zachowuje się jak 2-latek – korzysta z pieluchy, nie mówi, ma zaburzone czucie i jest bardzo wrażliwy na światło, miewa wybuchy złości. Tak naprawdę każdego dnia uczymy się jego zachowań, przyzwyczajeń i tego jak funkcjonuje. Choroba przekreśliła marzenia o jego beztroskim dzieciństwie, ale nie poddamy się!  Jest terapia, która może wyleczyć Szymka - wlewy z immunoglobulin. Jest ona jednak bardzo kosztowna i sami nie udźwigniemy jej ciężaru.  Nie spodziewałam się, że życie zaprowadzi mnie do momentu, w którym będę musiała prosić o pomoc, jednak koszt ponad 180 tysięcy złotych. Przekracza możliwości mojej rodziny! Dlatego błagam o pomoc! Mam teraz tylko jedno marzenie – usłyszeć z ust Szymonka upragnione słowo mama... Karolina

86 285,00 zł ( 39.43% )
Still needed: 132 545,00 zł